Następstwa [Juxian Tang].rtf

(31 KB) Pobierz

 

Juxian Tang

 

Następstwa

 

Rating NC-17

 

Czas akcji - po zakończeniu powieści

 

 

                     N a s t ę p s t w a

 

 

 

Czy kiedykolwiek mi przebaczysz ? Wiem, że nie potrzebujesz mojego przebaczenia, tak jak nigdy nie potrzebowałeś moje rady. Nawet wtedy kiedy jeszcze żyłeś. Teraz wyobrażam sobie twoje delikatne ręce, które odgarniają włosy z mojej twarzy, miękki dotyk twojego policzka, twój cichy jedwabisty głos szepczący mi do ucha.

" Raul, dlaczego uważasz,  że mi na tobie zależy?"

 

Twój głos, twój dotyk stawały się zimne jak jak ściany z lodu, kiedy byłem zbyt natarczywy i posuwałem się za daleko. Twój chłód zawsze mnie odpychał, czułem się wtedy tak niewygodnie. Ale powiem ci coś, Iason, nie ma niczego czego bym nie oddał, żeby znowu zobaczyć ten  błysk w twoich oczach i zaciskające się wargi. Poświęciłbym wszystko, żebyś wrócił do życia i znowu ze mną porozmawiał.

 

Tak, rozmawiam  z tobą. Nie, nie widzę twojego ducha. Nie, nie jestem szalony. Ale to jak spacer wokół  bilardowego stołu, bezmyślne bawienie się kulą. Opowiadam  ci jak za tobą tęsknię, jak mi ciebie brak, jak puste jest teraz moje życie.

 

Chciałbym ci powiedzieć, że Jupiter też za tobą tęskni. Czuję jej smutek jak delikatny dotyk na policzku. Nikt nie może jej ciebie zastąpić, chociaż wszyscy tak bardzo się starają.

 

Ale to nie  jest naprawdę to, co chciałem ci powiedzieć. Chciałem cię zapytać dlaczego zniszczyłeś swoje życie, swoją pozycję, naszą przyaźń? Dla kaprysu ?

Dla czegoś tak bezwartościowego, co nie było nawet człowiekiem ? Dla kogoś kogo tak wielbiłeś ? Kogoś kto nic dla ciebie nie zrobił ?

Nie pytam czy zauważyłeś, że ten wybór cię zniszczy. Żle postąpiłeś Iason i dlatego zginąłeś.

 

Więc dlaczego wciąż o tym myślę ? Dlaczego przez ułamek sekundy zastanawiam się, czy było w tym coś dobrego, coś za co warto było umrzeć . A jeśli tak, to czy  tego czegoś brakuje w moim życiu i właśnie dlatego jest ono takie puste?

 

Wiem, że pod warstwą lodu coś ukrywałeś. Nigdy nie pozwoliłeś mi się tam  dostać, a teraz, kiedy odszedłeś, ciągle o tym myślę, staram się odnaleźć  to coś, szukam tego chociaż nie jestem nawet pewien czy to istnieje.

 

Nie mogę ci wybaczyć, że zostawiłeś mnie bez odpowiedzi.

 

Naprawdę nie mogę zostać sam z moimi pytaniami.Obiecuję ci, że znajdę kogoś, kto będzie chciał  porozmawiać o tobie. Kogoś, kto ma o tobie tyle wspomnień co ja i zechce się nimi ze mną podzielić. Kogoś kto nie może znależć sobie miejsca w świecie zniszczonym przez ogień. Kogoś kto też cię potrzebuje.

 

 

                                                         * * *

 

 

   Zasłona z papierosowego dymu, zasłona z rudych włosów. To zza nich dobiega głos Katze. Płynny, z nutą rozbawienia, jakby opowiadał anegdotę, a przecież mówi tylko o pracy jaką wykonywał dla Iasona. Szczupłe ciało niedbale ułożone na fotelu, wysunięte długie nogi.Gasi papierosa w popielniczce, jego palce poruszają się jakby chciał sięgnąć po następnego.

 

"Bierne palenie nie stanowi dla ciebie problemu ? Nigdy nie słyszałem o Blondi chorującym na raka płuc."

 

"W porządku." odpowieda Raul, spacerując po pokoju.

 

Raul nie chce przerwy. Przeszkadza mu to. Lubi słuchać Katze niezależnie  o czym tamten mówi, nawt jeśli to nie dotyczy Iasona. Na początku tak, ale teraz sytuacja się zmieniła i chociaż Raul  nie był pewien dlaczego bardziej podobało mu się to co jest teraz.

 

Katze spotkał kilka tygodni po śmierci Iasona. Najgorszych tygodni, kiedy budził się z pięściami przyciśniętymi do skroni tak mocno, jakby nic nie mogło mu przynieść ulgi. Bezustannie dręczyło go pytanie, sprawiając  wręcz fizyczny ból. Dlaczego? Co było tak unikalne, tak bezkonkurencyjne, że Iason MInk, ulubieniec Jupiter mógł oddać za to życie ? Czy coś takiego  w ogóle istniało ?

 

Raul się bał. Wtedy  kiedy wydawało mu się, że Jupiter o niego się martwi, kiedy czuł jej delikatny dotyk, błagał o interwnecję, o pomoc, o uzdrowienie.

Ale wątpliwości zostawały.

 

I wtedy, na progu klubu w Eos, wpadł na Katze.

 

Słyszał już, że nawet bez nadzoru Iasona  Katze  pracuje nadal gromadząc coraz więcej pieniędzy i władzy.Odpowiedział na jego ukłon i  nagle zorientował się, że zachłannie, prawie nieprzyzwoicie  wpatruje się w twarz i w oczy mężczyzny, tak jakby chciał w nich odczytać swoje własne uczucia.

 

Pod wpływem impulsu, bez zastanowienia zapytał " Czy mógłbyś odwiedzić mnie jutro, chciałbym porozmawiać."

 

Natychmiast pożałował swoich słów, pomyślał, że nigdy sobie nie wybaczy, jeśli zobaczy nawet cień drwiny w oczach mężczyzny, takie niewypowiedziane pytanie" Czyżbyś był taki zdesperowany, Blondi?"

Ale nic  takiego nie pojawiło się ani w oczach, ani w głosie Katze. Mężczyzna wkładając nowego papierosa do ust wzruszył ramionami i powiedział "Przyjdę."

 

Dopiero później Raul zrozumiał, że musiał to powiedzieć. Nie było innych wariantów. Poczuł się dziwnie kiedy dotarło do niego, że nie było nikogo innego kto mógłby mu tak wiele opowiedzieć o Iasonie, Z kim mógłby porozmawiać w  "ten" sposób, którego tak bardzo potrzebował.

 

Poczuł się dumny  zadając wreszcie "to" pytanie.

 

"Dlaczego musiał umrzeć ?"

 

Być może dlatego, że żył."

 

"Chcesz powiedzieć, że to oznacza, że ja nie żyję ?"

 

Nie powinnien tego mówić, zwłaszcza, że opinia Katze, - kogoś pochodzącego ze slamsów, połowicznie szanowanego członka społeczeństwa -  nie powinna mieć dla niego żadnego znaczenia, Raul był na siebie zły, bo sam nie umiał odpowiedzieć  sobie na to pytanie.

 

Czuł, że uzależnia się od wizyt Katze.Za każdym razem czekał na niego z niepokojem. Fascynowały go te ostre rysy twarzy, ciemnobursztynowe oczy.

Koiły ból, który od śmierci Iasona zdawał się być stałą częścią jego ciała, ale i paradoksalnie sprawiały, że stawał się dziwnie niespokojny.

 

Nie chciał mieć żadnych zobowiązań wobec Katze, nie chciał mieć z nim nic wspólnego, nie chciał dzielić uczuć do Iasona, ani samotności, ani tej dziwnej intymności. Nie dopuszczał do siebie myśli, że jedyny człowiek, z którym porafił rozmawiać to były kundel i mebel, Nie chciał rywlizować z Katze o człowieka, który nie żył.

 

"Katze on mógł mieć najlepsze zwierzęta."

 

"Raul, ty tego nigdy nie rozrozumiesz ?"

 

Ironia w głosie Katze oburza Raula. Budzi dziwną tęsknotę za Iasonem. Ten zimny, ironiczny mężczyzna ma z nim tyle wspólnego.Raul zastanawia się czy nauczył się tego od Iasona, czy było to coś charakterystycznego dla nich obu.

 

Czuje się nieswojo. Myślenie o Iasonie i Katze w tym samym kontekście, Tak bardzo się różnili. Przecież nie ma nic bardziej obrzydliwego niż porównywanie Blondi do wykastrowanego kundla. Ale Raul łapie się na tym, że to robi, w ostatnim czasie nawet zbyt często.

 

Ponownie spogląda na Katze, jakby przypominając sobie o co właściwie chodziło. Napotyka twarde spojrzenie. Katze w ciekawy sposób pokazuje swoją twarz. Kiedy zauważa, że ktoś przypatruje się jego okaleczeniom odwraca głowę pokazując swój nieskazitelny profil i ukrywa  blizny w cieniu,

 

Iason miał swoje okrutne strony, myśli nagle. Zastanawiał się kiedyś jak Katze może tak go adorować, jego, który uczynił mu coś , co najwyraźniej nawet po tylu latach  sprawia mu ból.

 

"Iason był bardzo zadowolony z wyników operacji" podsumowuje Katze.

 

"Czy to był jedyny sposób w jaki go zaspokoiłeś?"

 

Pytanie jest okrutne i  chamskie. Raul nie może uwierzyć, że je zadał. To jest tak niewiarygodnie upakarzjące, nawet bardziej dla niego niż dla Katze. Tak jakby zależało mu na wyjaśnieniu tej sprawy.

 

Widzi jak usta Katze wykrzywiają się nieznacznie, jakby chciał się wykręcić od odpowiedzi.Ale jednak nie tchórzy.

 

"Czasami nie mogę nadążyć za twoim tokiem  myślenia, Raul. Zastanawiam się czy ty sam..."

 

Raul wstaje. MIał ochotę uderzyć Katze, ale odczuwa też inny, pociągający go impuls, co jest prawdopodobnie najlepszym dowodem na prawdziwość słów mężczyzny. Zbliżya się do fotela. Opierając się o niego kolanami pochyla  i wyciąga rękę w kierunku twarzy.

 

Słowa zamierają na ustach Katze. Raul przesuwa gładkie, rude włosy do tyłu. Odsłania szerokie czoło i  wysokie kości policzkowe. Popatrzy w zimne oczy w kolorze starego złota.

 

Po raz pierwszy z tak bliska widzi blizny na twarzy Katze i prawdopodobnie dlatego, że spodziwa się czegoś gorszego zaskakuje go to, że nie wyglądają tak źle. Właściwie w jakiś dziwny sposób pasują do jego twarzy.

 

Oczy Katze są spokojne, nieodgadnione, ale nad całym ciałem nie potrafił zachować już takiej kontroli. Raul czuje, że próbuje wycofać się w głąb fotela, uciec do tyłu. O milimetry omijając blizny powoli przesuwał palce po twarzy. Kiedy oddzywa się, zaskakuje go jego własny niepewny i ochrypły głos.

 

"Czy kiedykolwiek Iason ... zrobił to z tobą ?"

 

"Nie, to był jedyny raz kiedy mnie dotknął." Katze odpowiada cicho i spokojnie. Podniósł rękę, aby pokazać o co mu chodzi. Jego palce prawie dotkają dłoni Raula, blisko, ale nie do końca. Ten dotyk nie-dotyk powoduje bolesny impuls i nagle Raul pragnie czegoś więcej.

 

Zna usta Katze, żywe, szydercze , obejmujące papierosa albo wyginające się w uśmiechu. Teraz z bliska wydawają się takie miękkie i Raul czuje nieodpartą chęć aby ich dotknąć. Robi to czego tak pragnie, czubkami palców muska wargi. W oczach Katze pojawia się chłód, ale mężczyzna nie protestuje, więc palce Raula zaczynają błądzić po jego ustach, przesuwają się na twarz, wzdłuż szczęki i dalej na czoło.

 

To nie jest jeszcze to z czego byłby do końca zadowolony, jego prawdziwa potrzeba jest silniejsza niż kiedykolwiek.

 

"Chcę, żebyś się rozebrał."

 

Jego usta prawie dotykają twarzy,  palce przesuwają się po cienkiej bliźnie. Wie, że Katze  nie może go odrzucić, że musi zrobić wszystko to czego on zechce.

 

Ups. Żądło bólu przeszywa mu rękę kiedy zaciskają się na niej długie palce. Odciągnają ją daleko, bez przemocy ale stanowczo. Uchwyt jest pewny i mocny. Raula zaskakuje siła mężczyzny. Niewątpliwie byłby w stanie się uwolnić, ale napewno na jego skórze pozostałyby sińce.

 

"Na miłość Jupiter,dlaczego miałbym to zrobić ?" pyta Katze.

 

Niespodziewanie dla samego siebie Raul opuścił ręce i odsunął kolana z fotela. Cofnął się dalej. Na twarzy Katze zobaczył zimny, nieprzyjemny, czający się w kącikach ust uśmieszek.Mężczyzna z niedowierzaniem potrząsa głową i jego włosy ponownie zsuwają się na policzek.

 

Raul czuje ukłucie straty.

 

"Raul, jakby to nie było dla ciebie trudne do zaakceptowania, nie zamierzam spełniać twoich zachcianek.." Zza zasłony włosów dobiega go oschły głos. "Od śmierci Iasona nie należę do nikogo. Musisz się bardziej postarać, Nie jestem twoim sługą ani tym bardziej zwierzakiem."

 

"Mogę zrobić z ciebie zwierzaka!"

 

To było bardzo głupie. Raul pożałował tych słów zaraz, gdy je powoedział.Oczywiście Katze natychmiast to wykorzystuje. Rozlega się bezlitosny śmiech.

 

"O nie Raul, nie możesz. Były mebel, w moim wieku, jako twoje domowe zwierzę? Twoja reputacja nie przetrwałaby tego."

 

Raul chce odpowiedzieć, że jego reputacja to jego problem, ale gryzie się w język. Wie, że to nie byłyby jego słowa, ale Iasona. Naprawdę świetnie teraz zaczyna naśladować Iasona. Iason był arogancki, a on jest taki rozsądny. Nie, nie  nigdy nie pozwoliłby sobie na coś tak głupiego.

 

Czego tak naprawdę chciał? Mógł mieć każdego nawet najbardziej atrakcyjnego zwierzaka, Dlaczego to powiedział? I nagle zdaje sobie sprawę, że prowadzi ten dialog sam ze sobą szukając argumentów o które nikt go nie prosi. Argumentów dla kogo? Dla mebla?

 

Spojrzał na Katze, który ponownie usiadł w fotelu i spokojnie na niego patrzył. Raul skrzyżował ręce na piersiach. spodziewając się czegoś więcej, sam postawił się w niezręcznej sytuacji i wie, że przegrał.

 

 

"Cieszę się, żeśmy się zrozumieli Raul." Mówi Katze wstając , "W przeciwieństwie do Iasona jesteś rozsądnym człowiekiem. Prawda? Myślę, że pora się rozstać. Następnym razem kiedy zadzwonisz, upewnij się, że chcesz rozmawiać ze mną tylko na temat interesów."

 

Raul celowo na niego nie patrzy, studiuje skomplikowany, geometryczny wzór na ścianie, Słyszay kroki Katze zmierzające do wyjścia.

 

"Zaczekaj !"

 

Pomyślał,że jest już za późno, że Katze go nie usłyszy, a jeśli nawet to napewno się nie zatrzyma. A jednak, kroki ucichły, mężczyzna zatrzymuje się w drzwiach, czuje na sobie jego wzrok.

 

 

Raul jest zły, zdenerwowany. wściekły, ale podszedchodzi do Katze i gestem zaprasza go z powrotem do pokoju.

 

Uprzejmy, niewzruszony wzrok Katze śledzi go kiedy zamyka drzwi i wyłącza nadzór. Katze milczy i Raul wie, że czeka na jego slowa.

 

"Co mam zrobić ?" czuje się taki urażony. ale z niedowierzaniem zauważa rezygnację w swoim głosie.

 

"Co mam zrobić, żebyś..." Nie wie co bardziej zaskoczyło Katze - jego głos czy sens wypowiedzianych słów. Spogląda na niego przygryzając wargi do krwi.

 

"Raul, po co? Dlaczego chcesz to zrobić ?"

 

"Ponieważ cię potrzebuję"To było takie głupie, ale Raul to powiedział, nie może teraz myśleć o niczym innym, Cała ta sytuacja go zaskoczyła, wpłynęła na jego umysł...powiedział to tak bez zastanowienia. Nie wiedział dlaczego Katze  musiał to dla niego zrobić. Na pewno nie chodzi tylko o fizyczną potrzebę, to nie jest najważniejsze.

 

Zobaczył, że Katze przesuwa papierosa z jednego kącika ust do drugiego i czuje niemal rozpaczliwą potrzebę dotknięcia, patrzenia  na jego odsłoniętą twarz.

 

"A jeśli ja tego nie chcę?" Katze powiedział to z trudem, cicho i smutno. I to zabrzmiało tak strasznie.

 

"Co zrobisz, jeżeli mnie nie wystarcza to, że jesteś przyjacielem Iasona, nawt jeśli ja jestem tylko jego byłym meblem. Seks dla towarzystwa nie pomoże ci Raul, nie poznasz Iasona lepiej przez pieprzenie mnie."

 

Iason. Iason, to imię tak jakoś dziwnie zabrzmiało w tym kontekście. Katze miał rację, to z powodu Iasona, pięknego, tajemniczego Iasona spotkali się. Co jeszcze ? Dlaczego słowa Katze tak bolały kiedy sugerował, że chciał go z powodu Iasona, z powodu innego Blondi?

 

"Sądziłem,że ..- nie mógł uwierzyć w to co mówi, ale ptrzeba stłumiła jego dumę  - "Sądziłem, że to nie tylko z  powodu Iasona. Sądziłem, że przychodziłeś tutaj i rozmawialiśmy, i tobie na mnie - nie mógł zdobyć się na to, żeby powiedzieć zależało -"lubisz to" zakończył niezgrabnie.

 

Przez chwilę dostrzega rumieniec na twarzy Katze, żarzący się papieros przesuwa się do drugiego kącika ust. Raul z trudem patrzy na twarz mężczyzny w oczekiwaniu na szyderczy śmiech. Nie wytrzymał, odwrócił się obejmując się ramionami w obronnym geście. Czuje się taki pusty w środku, jak nigdy w życiu.

 

"Ja..." słowa są bardzo ciche, Katze nie poruszył się, ale rozdzielający ich niewidzialny mur zaczyna znikać i Raul wie, że musi to wykorzystać. odwraca się. "Jeśli się rozbierzesz, zrobię to także."

 

Iskierka rozbawienia pojawia się w oczach Katze, ale tym razem nie jest to złe tak jak wcześniej. Mężczyzna wyjmuje papierosa z ust i wrzuca go do popielniczki,

 

"To może być dla ciebie zła transakcja, w przeciwieństwie do ciebie, nagi, nie jestem zbyt estetyczny"

 

"Zrób to, proszę" Nie dba już o nic. Jego palce gorączkowo mocują się  z wysokim kołnierzem, na chwilę zamiera w oczekiwaniu na zdjęcie kurtki przez Katze.Ich oczy spotykają się. Ręce poruszające się w jednym rytmie odrzucając kolejne części ubrania. Trwa to i trwa, oddech Raula przyspiesza i staje się nierówny.Powiew powietrza chłodz jego zaczerwienioną skórę.

 

Nie wie czy Katze będzie "estetyczny",ale wie czego chce: patrzeć na niego, stojącego przed nim. Czy taka ciekawość jest niegodna?  Nie na miejscu? Czy już nie utracił swojej godności?

 

W swoim życiu widział już wszystkie możliwe rodzaje doskonałych ciał. Znudził się nimi, wszystkim tym co miały mu do zaoferowania. Czasami myślał, że to co zrobił Iason wcale nie było takie śmieszne.

 

Serce mu przyspiesza.To haniebne w co się zaangażował, ale wie, że zrobi to, nawet gdyby  później gorzko tego żałował.

 

Tak jak u większości mebli kastracja sparwiła, że Katze był wysoki i szczupły. Niemal tak wysoki jak Blondi, ale jego ciało wydawało się mniej sprawne i harmonijne. Wszystkie te niedoskonałości  były dla Raula tak nęcące, tak bardzo zachęcały do patrzenia. Katze nie był nudny. Był prawdziwy, Był tym czego Raul pragnął.

 

Jego genitalia, jego półtwardy penis podniecały Raula, boleśnie świadomego swojej erekcji.

 

Pomarszczona, pozbawiona jąder moszna...Raul przypomniał sobie rozmowę z Iasonem na temat celowości tego okaleczenia, okaleczenia, które z punktu lokalizacji było dla niego niezrozumiałe. Przecież i tak nie można było tego zobaczyć.

 

Teraz widział.

 

Deformacja była niezaprzeczalna, ale w jakiś dziwny sposób, podobnie jak blizny na twarzy, nie była brzydka. Wyglądała tak naturalnie. Raul pomyślał, że Katze nie powiniem się tego wszystkiego wstydzić.

 

I wtedy, jakby w odpowiedzi na jego myśli Katze jedną ręką zakrył pachwinę, a drugą zaczął unosić do twarzy.

 

"Nie..."Raul z trudem rozpoznaje swój niski, niecierpliwy głos. Jednym krokiem pokonuje dzielącą ich odległość i odsuwa rękę od twarzy mężczyzny."Chcę na ciebie patrzeć."

 

Tym razem Katze nie stawia oporu. Tak naprawdę Raul nie może zbyt wiele zobaczyć. Stoi zbyt blisko. Twarz Katze jest niewyraźna, blada skóra,rude włosy i ciemnobrązowe, prawie czarne oczy.

 

Ręce Raula dotykają tej twarzy, obejmują ją, palce cieszą się miękkością skóry, szorstką fakturą blizny.Gładkie jak jedwab włosy przepływają przez jego palce.Potrzebuje coraz więcej dotyku, więcej kontaktu, nie może oderwać się od tej twarzy. Ich ciała zetknęły się i czuje napierającą na niego, teraz już pełną, erekcję. Zadowolony, oszołomiony jak pod wpływem narkotyków desperacko potrzebuje więcej i więcej. Nie jest pewien co to więcej oznacza, i ile może znieść bez szkody, ale przecież już dawno przekroczył bezpieczną granicę.

 

Odsuwa włosy Katze i zbliża się do jego ust. A potem te usta są jego, smak papierosów, miękki język, szybkie, niezręczne i chyba niezgrabne ruchy.Jego ciało porusza się w ich rytmie ocierając się o piersi i pachwinę Katze. Dłonie pieszczą szyję i obojczyki. Cofa się lekko, całuje jeszcze raz i ukrywa twarz w zagłębieniu szyi.Wie, że to jest takie rozpaczliwe,ale chce dostać jak najwięcej zanim będzie po wszystkim.

Zdaje sobie sprawę, że skończy się to szybko, za szybko. Z powodu jego desperacji, tych długich miesięcy po śmierci Iasona... to przecież zaprowadziło go tak daleko, do tego miejsca, w którym się znajduje, w którym nie może się zatrzymać, z którego nie ma odwrotu.

 

KIedy odsuwa się od  Katze zaskakuje go ból. Robi krok do tyłu, odwraca się i pozwala włosom opaść na twarz. Pierwszy raz zrozumiał jaką pociechę znajdował Katze w tej zasłonie oddzielającej go od świata. Teraz on potrzebuje pocieszenia.

 

"Co się stało?" głos Katze jest miękki i spokojny.Raul czuje na sobie jego wzrok.

 

"Wszystko" odpowiada stanowczo "Wszystko jest nie tak"

 

Chce zatriumfować, odzyskać kontrolę, wtedy wszystko byłoby jak dawniej, ale w jego głosie brzmi tylko bół. Słyszy za sobą lekkie westchnienie. czuje ruch powietrza, a następnie ręce Katze odgarniają jego włosy i przesuwają je na plecy. Iason też czasami tak robił. Ale ten  szept przy jego uchu jest tak samo ciepły jak przytulone do niego nagie ciało. Raul jest bezsilny.

 

"Nie, to nieprawda, pozwól mi pokazać jak to się robi"

 

"Chcesz mi to zrobić po swojemu?" odwraca się i patrzy w lekko rozbawione oczy Katze.

 

"My już robimy to po mojemu."

 

"Okay"

 

Zgadza się pokornie, szeptem, ale tego widocznie  Katze potrzebuje. Bierze go za rękę, prowadzi do fotela i popcha leciutko. Delikatne, jedwabiste futro w kontakcie z jego nagą skórą przyprawa go o jęk. Katze pochyla się nad nim, praktycznie w ten sam sposób jak on robił to wcześniej.

 

"Nie bój się, nie będziesz musiał zrobić nic co ci się nie spodoba"

 

Ton Katze powinien go rozgniewać, ale jest w nim coś, czego czego tak bardzo potrzebuje. Być może tak miało się stać, być może on sam chciał, żeby Katze to powiedział.

 

Mężczyzna pochyla się nad nimi zaczyna go całować. Opuszki palców krążą po jego skórze. Szybkie, sprawne, delikatne. Raul nie widzi co Katze robi, ale wie czego się spodziewać. Zatraca się całkowicie w tym delikatnym dotyku na szyi, muśnięciu sutków, głaskaniu żeber i brzucha. Dłonie  nieubłgalnie przesuwają się w stronę pachwiny, to chyba chyba niemożliwe, żeby go tam dotykać. Raul jest zszokowany, kiedy zdaje sobie sprawę, że jego uda są rozsuwane, otwierane niecierpliwie, a dłoń Katze obejmuje jego penisa.

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin