Christie Po pogrzebie.txt

(351 KB) Pobierz
Agatha Christie

Po pogrzebie

Tytu� orygina�u: After the funeral
T�umaczy�a Anna Rojkowska
Jamesowi, na pami�tk� szcz�liwych
dni sp�dzonych w Opactwie
Rozdzia� pierwszy
I
Stary Lanscombe drepta� od pokoju do pokoju podci�gaj�c rolety i zerkaj�c od 
czasu do czasu zmru�onymi, �zawi�cymi oczyma za okno.
Wkr�tce powinni wr�ci� z pogrzebu. Lanscombe zacz�� si� rusza� troch� szybciej. 
Zosta�o mu jeszcze tyle okien!
�Enderby Hall� to du�y wiktoria�ski dom w neogotyckim stylu. W ka�dym pokoju 
wisia�y sp�owia�e zas�ony z brokatu lub aksamitu. Gdzieniegdzie �ciany nadal 
obite by�y jedwabiem, kt�ry jednak po tylu latach zupe�nie straci� kolor. W 
salonie urz�dzonym na zielono wisia� portret Corneliusa Abernethie'ego. Dla 
niego w�a�nie zbudowano �Enderby Hall�. M�czyzna na portrecie mia� ciemn� brod� 
agresywnie stercz�c� do przodu. R�k� opiera� si� o globus - nie wiadomo, czy t� 
poz� przybra� na w�asne �yczenie, czy te� by�a to symboliczna koncepcja artysty.
Comelius Abernethie patrz�cy z portretu zawsze sprawia� na Lanscombe'em wra�enie 
silnego m�czyzny i stary s�u��cy odczuwa� zadowolenie na my�l, �e nigdy go nie 
spotka�. Osobi�cie wola� pana Richarda. To by� dobry pan. I zmar� tak nagle, 
chocia� przyzna� trzeba, �e od jakiego� ju� czasu lekarz bywa� cz�stym go�ciem w 
tym domu. Pan Richard w�a�ciwie nigdy nie wr�ci� do siebie po �mierci syna.
Staruszek potrz�sn�� g�ow� i pospieszy� do Bia�ego Buduaru. To straszne, to 
naprawd� straszne! Taki silny i zdrowy m�czyzna! Nikt by nie uwierzy�, �e 
spotka go taki koniec. I do tego pan Gordon zabity podczas wojny. Jedna �mier� 
po drugiej. W smutnych czasach �yjemy. Pan tego nie prze�y�. A jeszcze tydzie� 
temu wydawa� si� w dobrej formie.
Trzecia roleta w Bia�ym Buduarze nie chcia�a si� zwin��. Utkn�a w po�owie 
drogi. Za s�abe spr�yny, ot co, pomy�la� Lanscombe. I rolety s� ju� stare, jak 
zreszt� wszystko w tym domu. A w dzisiejszych czasach trudno o napraw�. Teraz 
potrafi� tylko potrz�sa� g�ow� i m�wi�, �e mechanizm jest przestarza�y. Jak 
gdyby nowe rzeczy by�y lepsze od starych! Sam wie najlepiej. Wi�kszo�� to 
tandeta, rozpada si� w r�kach. Ani materia� nie jest dobry, ani wykonanie takie 
jak kiedy�.
Nie poradzi sobie z rolet�, je�li nie przyniesie drabinki. Nie lubi wspina� si� 
na drabin�, cierpi na zawroty g�owy. A mo�e da� sobie spok�j? W ko�cu to nie ma 
znaczenia, poniewa� okna Bia�ego Buduaru nie wychodz� na ulic� i wracaj�cy z 
pogrzebu go�cie niczego nie zauwa��. Poza tym pok�j i tak jest obecnie prawie 
nie u�ywany. Bia�y Buduar zawsze nale�a� do pani domu, tymczasem �Enderby� ju� 
od dawna nie mia�o pani. Jaka szkoda, �e pan Mortimer nie o�eni� si�. Zamiast 
po�lubi� jak�� mi�� panienk�, ustatkowa� si� i p�odzi� dzieci, ca�y czas je�dzi� 
do Szkocji na polowania, a w zimie na narty do Szwajcarii. W �Enderby� ju� od 
dawna nie by�o dzieci.
Lanscombe zacz�� wspomina� dawne czasy, kt�re pami�ta� jasno i wyra�nie, o wiele 
wyra�niej ni� ostatnie dwadzie�cia lat. Teraz pami�� go zawodzi�a i trudno mu 
by�o przypomnie� sobie, kto przyjecha�, jak wygl�da� i co robi�. Ale dawne dni 
pami�ta� dok�adnie.
Pan Richard by� dla swojego rodze�stwa bardziej ojcem ni� bratem. Gdy umar� 
ojciec, mia� dwadzie�cia cztery lata, i natychmiast musia� zaj�� si� 
prowadzeniem interes�w. Co dzie� rano szed� punktualnie do pracy, utrzymywa� 
ca�y dom i nigdy niczego nie brak�o. To by� naprawd� szcz�liwy dom. Oczywi�cie, 
wybucha�y k��tnie i bijatyki pomi�dzy dzie�mi, wi�c opiekunki mia�y pe�ne r�ce 
roboty. Lanscombe zawsze nimi troch� pogardza�. By�y zbyt boja�liwe. Za to 
panienki odwagi mia�y w nadmiarze. Szczeg�lnie panienka Geraldina. A panienka 
Cora, chocia� du�o m�odsza, niewiele jej ust�powa�a. Teraz panicz Leo nie �yje i 
panienka Laura tak�e, a panicz Timothy jest inwalid�. Panienka Geraldina umar�a 
gdzie� za granic�, panicz Gordon zabity na wojnie. Panicz Richard, chocia� 
najstarszy, okaza� si� najsilniejszy z ca�ego rodze�stwa. Wszystkich prze�y� - 
no, mo�e nie wszystkich, zosta� jeszcze Timothy i panienka Cora, kt�ra po�lubi�a 
tego okropnego artyst�. To ju� dwadzie�cia pi�� lat, odk�d j� widzia�. By�a 
�adn� dziewczyn�, gdy wyjecha�a z tym artyst�, a teraz tak si� zmieni�a, �e z 
trudem j� pozna�. Przyty�a i zacz�a si� �artystycznie� ubiera�. Jej m�� by� 
Francuzem, lub prawie Francuzem, a wiadomo �e ma��e�stwo z Francuzem nigdy 
nikomu na dobre nie wysz�o. Ale panienka; Cora zawsze by�a� nieco prostoduszna, 
jak to si� m�wi. W ka�dej rodzinie znajdzie si� taka osoba.
Ona go pami�ta�a. �A oto Lanscombe� - wykrzykn�a na jego widok. Ucieszy�a si� 
ze spotkania. W dawnych czasach dzieci bardzo go lubi�y. Podczas przyj�cia, 
zawsze wkrada�y si� do spi�arni, a on dawa� im galaretk� i Charlotte Russe, 
kt�rej nie zjedli go�cie. Wszyscy znali starego Lanscombe'a, a teraz ma�o kto go 
pami�ta. Dla m�odych jest po prostu starym kamerdynerem, kt�ry od dawna s�u�y w 
rodzinie. Sami obcy - pomy�la�, gdy przyjechali z okazji pogrzebu - i do tego 
jeszcze nieporz�dnie wygl�daj�.
Nie pani Helen, naturalnie. Ona jest inna. Odk�d si� pobrali, panicz Leo cz�sto 
z ni� przyje�d�a�. To prawdziwa dama. Odpowiednio si� ubiera i czesze i wygl�da 
na dam�.
I m�� zawsze bardzo j� lubi�. Szkoda, ze nigdy nie mieli dzieci�
Lanscombe otrz�sn�� si� z zamy�lenia. Jak mo�e tak sta� i duma� o przesz�o�ci, 
skoro jest jeszcze tyle do zrobienia? Na parterze wszystkie rolety by�y ju� 
podci�gni�te, powiedzia� wi�c Janet, by posprz�ta�a sypialnie. On, Janet i 
kucharka byli wcze�niej w ko�ciele na nabo�e�stwie pogrzebowym, po kt�rym 
zamiast do krematorium udali si� do domu, aby posprz�ta� i przygotowa� obiad. 
Oczywi�cie, nie zd��� poda� nic gotowanego. B�dzie kurczak, szynka, ozorki i 
sa�atka, a potem suflet cytrynowy i szarlotka. Na pocz�tek gor�ca zupa; musi 
przypilnowa�, �eby Marjorie mia�a wszystko gotowe, kiedy przyb�d�. Na pewno 
wr�c� lada chwila.
Lanscombe szybkim truchtem przeszed� przez pok�j. Oboj�tnie popatrzy� na portret 
nad kominkiem - odpowiednik portretu w salonie. Przedstawiona na nim kobieta, 
pomimo at�as�w i pere�, robi�a wra�enie osoby skromnej. �agodne rysy, r�owe 
usta, w�osy z przedzia�kiem na �rodku - kr�tko m�wi�c kobieta bez pretensji. 
Najbardziej godne uwagi by�o jej imi� - Coralie.
Przez ponad sze��dziesi�t lat plastry na odciski i specyfiki do st�p marki Coral 
cieszy�y si� powodzeniem. Nikt nie wie, czy plastry na odciski tej firmy by�y 
lepsze ni� inne; najwa�niejsze, �e wszyscy je kupowali. Dzi�ki nim w�a�nie 
powsta� ten neogotycki pa�acyk otoczony ogrodami, dzi�ki nim synowie i Corki 
Corneliusa mieli z czego �y� i dzi�ki nim Richard Abernethie, zmar�y trzy dni 
temu, zostawi� du�y maj�tek.
II
Marjorie, kucharka, ofukn�a Lanscombe'a, gdy ten zajrza� do kuchni, by 
przypomnie� jej o obiedzie. Marjorie mia�a zaledwie dwadzie�cia siedem lat i 
by�a przeciwie�stwem kogo�, kogo stary kamerdyner m�g�by zaakceptowa� w tej 
roli. Brakowa�o jej godno�ci i nie mia�a poszanowania dla jego pozycji. Ponadto 
cz�sto zdarza�o jej si� m�wi� o domu �to stare mauzoleum� i narzeka� na ogromn� 
powierzchni� kuchni, zmywalni i spi�arni. Powtarza�a, �e dnia nie starczy, aby 
to obej��. W �Enderby� by�a od dw�ch lat i nie odesz�a tylko dlatego, �e po 
pierwsze dobrze zarabia�a, a po drugie �e pan Abernethie docenia� jej kuchni�. 
Gotowa�a naprawd� dobrze. Tu� ko�o Marjorie sta�a teraz Janet i pokrzepia�a si� 
fili�ank� herbaty. Pokojowa, niem�oda ju� kobieta, lubi�a wprawdzie posprzecza� 
si� z Lanscombe'em, ale razem z nim tworzy�a zwarty front przeciwko m�odszemu 
pokoleniu, reprezentowanemu przez kuchark�. Czwart�, osob� w kuchni by�a pani 
Jacks, kt�ra przychodzi�a czasem do pomocy, i kt�ra teraz rozwodzi�a si� z 
lubo�ci� nad pogrzebem.
- By� naprawd� pi�kny - m�wi�a wci�gaj�c w nozdrza zapach herbaty z fili�anki. - 
Dziewi�tna�cie samochod�w, pe�en ko�ci�. Kanonik pi�knie odprawi� nabo�e�stwo. 
I taki �adny dzie� na pogrzeb. Biedny pan Abernethie, niewielu takich jak on 
zosta�o na �wiecie. Wszyscy go szanowali.
Na zewn�trz zawy� klakson i pod dom podjecha� samoch�d. - Oto s� - wykrzykn�a 
pani Jacks odstawiaj�c fili�ank�.
Marjorie zapali�a gaz pod garnkiem z zup�. Stara kuchnia w�glowa, pami�taj�ca 
czasy kr�lowej Wiktorii, sta�a obok zimna i bezu�yteczna, jak o�tarz 
przesz�o�ci.
Samochody podje�d�a�y jeden po drugim, wysiadali z nich ludzie w �a�obie i do�� 
niepewnie kierowali swoje kroki do Zielonego Salonu, gdzie w kominku p�on�� 
ogie� maj�cy odegna� ch��d jesiennego dnia i ogrza� zmarzni�tych �a�obnik�w.
Do pokoju wszed� Lanscombe z kieliszkami sherry na tacy.
Pan Entwhistle, najstarszy wsp�w�a�ciciel sp�ki Bollard, Entwhistle, 
Entwhistle i Bollard, firmy szanowanej i z tradycjami, sta� zwr�cony ty�em do 
kominka i ogrzewa� si�. Wzi�� kieliszek sherry i bystrym spojrzeniem ogarn�� 
towarzystwo. Nie wszystkich zna� osobi�cie, chcia� wiec dobrze si� im przyjrze� 
i oceni�. Przed pogrzebem nie by�o czasu na dok�adne poznanie rodziny.
Najpierw Lanscombe. Starzeje si� i r�ce mu si� trz�s� - pomy�la�. - Nic 
dziwnego, zbli�a si� do dziewi��dziesi�tki. Dostanie �adn� rent�. Nie b�dzie 
musia� o nic si� martwi�. Bardzo przywi�zany. Dzi� nie ma ju� takiej s�u�by jak 
dawniej. Same pomoce domowe i opiekunki do dzieci po�al si� Bo�e! Smutny jest 
ten �wiat Mo�e dobrze, �e biedny Richard umar� przedwcze�nie. Nie bardzo mia�by 
po co �y�.
Dla siedemdziesi�ciodwuletniego prawnika �mier� w wieku sze��dziesi�ciu o�miu 
lat by�a doprawdy przedwczesna. Pan Entwhistle wycofa� si� z praktyki dwa lata 
temu, ale - b�d�c wykonawc� testamentu Richarda Abernethie'ego jednego ze swoich 
najstarszych klient�w, a r�wnocze�nie przyjaciela - zdecydowa� si� na t� podr� 
na p�noc.
Maj�c w pami�ci postanowienia testamentu, ocenia� rodzin�.
Oczywi�cie, dobrze zna� Helen, �on� Leo. Czaruj�ca osoba, kt�r� lubi� i 
szanowa�. Spojrza� ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin