Wojciech Eichelberger- Zdradzony przez ojca.pdf

(283 KB) Pobierz
zdradzony
Wojciech Eichelberger
Zdradzony przez ojca
Wydawnictwo Do
Wydawca
Fotografie na okładce
Marek Ry ko
Anna Biała Inka Gruchalska
Redakcja Opracowanie graficzne okładki
Zbigniew Miłu ski Krystyna Podhajska Marek Ry ko Studio Do
Projekt okładki
Skład systemem TEX
Wojciech Eichelberger
Studio Do
© 1998 by Wydawnictwo Do ISBN 83-85586-05-9
Wydawnictwo Do Skrytka pocztowa 44 00-950 Warszawa l
www.do.com.pl, e-mail: do@do.com.pl Druk i oprawa: Opolgraf SA
Spis tre ci
Od Autora . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8
Od Wydawcy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9
Smutna historia Małego Chłopca . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11
O ojcu, który nie dał rady . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19
Spadek po ojcu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23
„Zniszcz ci " . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23
„Matka jest wa niejsza od ciebie" . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25
„Podziwiaj mnie" . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26
„Nie chc ci " . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27
Manowce inicjacji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29
Strategie przetrwania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35
Wieczne dziecko, czyli „zostaj z mam " . . . . . . . . . . . . . . . 35
Don Juan, czyli „boj si tej jednej" . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37
Playboy, czyli „wol si bawi ni si ba " . . . . . . . . . . . . . . 38
Uzurpator, czyli „ eby si tylko nie wydało" . . . . . . . . . . . 40
Inkwizytor, czyli „to wszystko przez ni " . . . . . . . . . . . . . . . 41
Macho, czyli „im ona gorsza, tym ja lepszy" . . . . . . . . . . . 44
Gej, czyli „niech jaki m czyzna mnie pokocha" . . . . . . 46
Wyznawca, czyli „to Bóg jest moim ojcem" . . . . . . . . . . . . 50
Mnich, czyli „zostaj sam" . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 51
Gniew matki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55
Gniew wyparty . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 56
Gniew nadopieku czo ci . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 57
Gniew wprost . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 57
Odchodzenie od matki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 59
Jak pomóc synowi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 63
192409501.001.png 192409501.002.png
Grekowi Zorbie - Autor
Od Autora
Motywacj do napisania tej ksi ki jest ch przyj cia z pomoc m czyznom, mnie samego nie
wył czaj c.
Losom m czyzn przygl dam si od lat z perspektywy gabinetu psychoterapeuty, ale jestem pewien,
e dzi ki temu dostrzegam lepiej to, co dzieje si dzi z m czyznami w ogóle.
W wyniku gwałtownych zmian w naszej kulturze i obyczajowo ci, m czy ni s nie mniej
zagubieni i przeci eni ni kobiety. W ksi ce mówi o niektórych przyczynach tego zagubienia, z
których najwa niejsz jest załamanie procesu przekazu pozytywnego wzorca m sko ci pomi dzy ojcem a
synem.
Nie jest to ksi ka napisana przeciwko kobietom. Coraz cz stsza nieobecno ojców w rodzinach
to fakt dokonany, przed którym matki s stawiane i musz jako sobie z tym poradzi . Z pewno ci radz
sobie najlepiej, jak mog . Nale y im si hołd i wdzi czno za to, e bior na siebie odpowiedzialno za
porzuconych synów, ratuj c im ycie i umo liwiaj c psychiczne przetrwanie. Niestety, mimo
najwi kszych stara i najlepszych ch ci, nie s w stanie zast pi synom ojców.
Ta ksi ka nie została napisana przeciwko komukolwiek. Jej celem jest ostrze enie przed negatywnymi
psychologicznymi i obyczajowymi konsekwencjami nieobecno ci ojca w rodzinie. Mam nadziej , e
oka e si ona pomocna zarówno m czyznom, którzy chc lepiej zrozumie siebie, jak i kobietom, które
chc lepiej zrozumie m czyzn.
Wojciech Eichelberger
Od Wydawcy
We wrze niu 1997 r., wkrótce po ukazaniu si „Kobiety bez winy i wstydu", Autor zacz ł pisa
ksi k o m czyznach i m sko ci. Jestem pełen podziwu dla Jego umiej tno ci uj cia w zwi złej i
uporz dkowanej formie tak szerokiej wiedzy na ten temat.
Dzi ki tej ksi ce poznałem wiele doniosłych i gł bokich prawd. Niektóre z nich przeczuwałem
wcze niej w gł bi duszy, ale wiele było dla mnie istotnym i nowym odkryciem. Pewne przedstawione tu
stwierdzenia dopiero po dłu szym czasie zacz łem odnosi do siebie.
Odkrywanie prawdy na swój temat mo e by bolesne — cho by dlatego, e nie pozwala pozosta
bezczynnie w wygrzanym miejscu w yciu. Autor udziela wyra nych rad pozwalaj cych wyruszy w
drog ku zmianom. I daje nadziej , e warto.
Czytanie tej ksi ki jest jakby słuchaniem intymnej rozmowy m czyzn o sobie i swoich
problemach. Tym łatwiej wczu si w jej atmosfer , e Autor, pisz c o m czyznach, u ywa
zaskakuj co gł boko wnikaj cej w serce formy „my".
Zapraszam do lektury drugiego tomu trylogii: Kobieta^ M czyzna... Czekamy na tom trzeci.
Marek Ry ko
192409501.003.png
Smutna historia Małego Chłopca
Poni szy scenariusz przedstawia uproszczony przebieg wydarze w yciu chłopca, opuszczonego przez ojca i w
konsekwencji uzale nionego od matki. Wielu m czyznom obraz, który kre l , wyda si jednostronny i
negatywny, ale obawiam si , e wi kszo uzna go za niewinny i łagodny. Nie wszyscy opuszczeni przez ojca
chłopcy uzale niaj si od matki — inne wersje zako czenia tej historii znajduj si w dalszych cz ciach
ksi ki.
Trudno powiedzie , jak wielu synów jest zdradzonych przez ojców, ale gdy przyjrzymy si temu, co jest
udziałem chłopców w ich dorosłym yciu, dojdziemy do wniosku, e do wiadczenie bycia zdradzonym przez
ojca staje si , niestety, coraz bardziej powszechne.
*
Ojcowie chc mie synów, wi c gdy brzuch przyszłej matki cho troch uro nie, niecierpliwie domagaj si
badania USG, eby na ekranie monitora zobaczy , co te ich dziecko ma mi dzy nogami. Wybucha wielka
rado , gdy okazuje si , e narodzi si chłopiec. Prawd mówi c, nie wiadomo, dlaczego ta rado wybucha.
Ojcowie powinni przecie wiedzie , e ycie m czyzny nie jest sielank . Mimo to ciesz si — z
przyzwyczajenia czy z nawyku.
Chłopiec przychodzi na wiat. Ojciec idzie si upi , eby podkre li fakt, e stała si rzecz nadzwyczajna, a
mama jest zachwycona i dumna, bo ma poczucie, e spełniła swój obowi zek.
Ojciec Chłopca sam był kiedy chłopcem zdradzonym przez ojca, wychowywanym głównie przez kobiety, i nie
wie, jak zajmowa si synem. Pami tajmy wi c, czytaj c dalej t opowie , e wszystko, co zostanie
powiedziane o Chłopcu, dotyczy te jego ojca — a zapewne te ojca jego ojca.
Skoro ojciec Chłopca został zdradzony przez swego ojca, to nie wystarcza mu na długo zapału, eby troszczy
si o syna. Ma poczucie, e spełnił swoj rol , płodz c go i ewentualnie dopilnowuj c, by mógł w miar
bezpiecznie si urodzi .
Wkrótce zaczyna by zniecierpliwiony tym, e Chłopiec jest malutki, bezradny, e tak bardzo potrzebuje matki i
w niczym nie przypomina chłopca oprócz tego, e ma siusiaka. Je, robi w pieluchy i nie daje spa po nocach.
Ojciec Chłopca nie widzi w tym wszystkim dla siebie miejsca i zaczyna si odsuwa , uznaj c, e kiedy
przyjdzie czas, by nawi za kontakt z synem. I tutaj popełnia pierwszy bł d — nie pami ta, jak sam, b d c
małym chłopcem, pragn ł kontaktu z ojcem. Nie pami ta, jak bardzo potrzebował obecno ci ojca — jako
symbolicznej obietnicy, e kiedy kto pomo e mu odej od matki.
W efekcie Mały Chłopiec, patrz c z perspektywy kołyski, na tle sufitu widzi jedynie zachwycone twarze kobiet.
Potem ró nie si dzieje. W smutnym scenariuszu bywa tak, e ojciec znika po paru tygodniach, a w jeszcze
smutniejszym, e nie było go ju wtedy, gdy Chłopiec pojawił si na wiecie. Nawet w radosnych wersjach
wydarze ojciec jest prawie nieobecny przez pierwszy rok. Pojawia si on w polu widzenia Małego Chłopca
mniej wi cej wtedy, gdy ten stawia pierwsze samodzielne kroki i zaczyna mówi pierwsze słowa.
Kiedy ycie Chłopca wkracza w bardzo wa n faz pierwszych prób rozlu nienia symbiotycznego zwi zku z
matk , ojciec przydałby si bardzo, bo odł czenie si od matki jest przedsi wzi ciem trudnym.
Je li Chłopiec ma w tym okresie ojca pod bokiem, mo e prze y co niepowtarzalnego. Mama stawia go na
ziemi, a ojciec, stoj c kilka kroków dalej, mówi: „No, chod do mnie, chod do mnie, chod do mnie!" Wtedy
Mały Chłopiec po raz pierwszy odrywa si od mamy, by wyruszy zupełnie samodzielnie w t niezmierzon
przestrze mi dzy matk a ojcem. W ko cu, po długich jak wieczno sekundach, dociera do kresu tej
niebezpiecznej podró y — do ojca. Zalicza swój pierwszy sukces, robi pierwszy krok ku m sko ci. W tym
innym, m skim wiecie czeka na niego ojciec, który rado nie chwyta go w ramiona i unosi w gór jak bohatera!
Je li ojca nie ma, w do wiadczeniu Chłopca powstaje kolejna, bardzo powa na luka. Na domiar złego brak ojca
w tym okresie sprawia, e Chłopiec zaczyna by bardziej ni dot d nad-opieku czo traktowany przez matk .
Uczy si chodzi , przewraca si , zbiera siniaki, obija sobie głow . Gdyby ojciec był w pobli u, lepiej by to
rozumiał. Pozwoliłby mu do wiadczy ryzyka i bólu, uczył odporno ci, wytrzymało ci, by w przyszło ci nie
ulegał matczynej panice, gdy si przewróci lub uderzy. Mama, która nigdy nie była chłopcem, nie zawsze
rozumie, jakie to dla syna wa ne. Cz sto niepotrzebnie biegnie z krzykiem na pomoc i za bardzo prze ywa
ka dy jego upadek. Nie wiadomie uczy Chłopca, e wiat jest niebezpieczny, a on sam bardzo kruchy. Wyj cie
z domu mo e mu si kiedy wyda zbyt ryzykowne. Uzna, e najbezpieczniej b dzie pozosta w pobli u mamy.
Je li ojciec jeszcze nie odszedł, to z pewno ci jest bardzo zapracowany. Zapewne sens swego ycia widzi
przede wszystkim w zabieganiu o reputacj i sukces, bowiem nie jest mu znane gł bokie uczucie satysfakcji,
płyn ce z kontaktu / lud mi. Sam wychowywany przez matk , ciotki i babki, teraz w gł bi duszy obawia si
kobiet. Przeczuwa, e nie potrafi si od nich skutecznie odgranicza i pod wiadomie boi si , e go pochłon , e
utknie w kobiecej atmosferze ciepła i bezpiecze stwa i nie b dzie miał ju siły wyruszy w wiat. Trzyma si
wi c z daleka od kobiet, unikaj c bliskich, intymnych i trwałych zwi zków. Nie zdaje sobie sprawy, e taki sam
los szykuje swojemu synowi.
Tymczasem matka, opuszczona przez partnera, jest coraz bardziej przem czona, zniecierpliwiona i roz alona.
Robi co mo e, eby jak najsilniej zwi za ze sob syna i przy okazji odebra go ojcu. Nosi w sobie pokłady
gniewu, który dotyczy ojca, ale który pod jego nieobecno łatwo przelewa si na dziecko.
Matka nie wiadomie kastruje psychicznie Małego Chłopca, pozbawiaj c go okazji do kształtowania w sobie
podstawowych atrybutów m sko ci: zaufania do siebie, odwagi, odporno ci, sprawno ci, umiej tno ci
odnajdywania si w grupie rówie ników i walczenia o swoj pozycj . W trosce o bezpiecze stwo synka, który
jest przecie „jej skarbem", nie pozwala mu wychodzi na podwórko, bo si pobrudzi, spoci lub przezi bi, nie
pozwala bawi si z kolegami, bo nauczy si brzydkich słów albo co sobie zrobi.
Brak kontaktu z grup rówie ników to w do wiadczeniu Małego Chłopca kolejna ogromna luka, która b dzie
hamowa proces oddzielania si od matki i ograniczy jego kontakt ze wiatem. Z pomoc ojca Chłopiec mógłby
zdobywa i poznawa ten wiat, aby kiedy poczu si w nim jak w domu.
Nadchodzi moment, gdy synek powinien pój do przedszkola. Ale Mały Chłopiec ma ogromne trudno ci w za-
akceptowaniu tego miejsca, bo matka stała si dla niego zbyt wa na. Pozostawanie na kilka godzin w obcym
otoczeniu, bez mo liwo ci kontaktowania si z ni , budzi l k nie do prze ycia. Przedszkole jest wyzwaniem
ponad siły. Pozbawiony oparcia w ojcu i po raz pierwszy w yciu opuszczony przez matk , musi stawi czoło
grupie rozwrzeszczanych dzieci i obcym dorosłym.
Mo na powiedzie , e najgorsze ju si stało. Przez pierwsze 3-4 lata powstaje wewn trzna matryca, która
spełnia wa n funkcj w pó niejszym yciu dziecka. Porz dkuje ona jego do wiadczenia i tworzy gotowo do
okre lonej ich interpretacji. Zaczyna si proces dojrzewania, tworzy si osobowo i zwi zane z ni poczucie
„ja". Je li zostanie ono zbudowane na chybotliwym fundamencie, to ten brak stabilno ci b dzie musiał by
kompensowany w dalszym procesie budowy.
Chłopiec przechodzi kryzys przedszkolny, bo mama, pomimo jego protestów i rozpaczy, nie mo e zabra go do
domu.
Chłopiec dorasta. Pozbawiony mo liwo ci przebywania z dwojgiem rodziców na raz, niewiele wie o tym, kim
dla m czyzny jest kobieta, kim dla kobiety jest m czyzna i jak współistniej ze sob . Podstawowym
do wiadczeniem Chłopca jest pełen sprzecznych nami tno ci zwi zek z matk . Ich relacja komplikuje si
jeszcze bardziej, gdy matka, wiadoma przemijania, nie licz c ju na spotkanie nowego partnera, zaczyna
pokłada w synu nadziej , e stanie si on w jej yciu zast pczym m czyzn , opiekunem i oparciem. Chłopiec
cz sto słyszy: „Ty, synku, nigdy nie zrobisz mamie tego, co twój tata." Słyszy te wiele negatywnych opinii na
temat ojca. Postanawia wi c w gł bi duszy, e nie b dzie taki jak tata, e b dzie grzecznym synkiem i nigdy
mamie nie zrobi przykro ci. W ten sposób, nie wiedz c o tym, bierze na siebie ci ar nie do uniesienia — ci ar
odpowiedzialno ci za szcz cie i samopoczucie matki. Co gorsza, zaczyna kształtowa siebie, jako m czyzn ,
wedle jej oczekiwa .
ycie jako si toczy. Zaczyna si szkoła, bezbarwny i nudny okres w yciu Chłopca, zanurzonego nadmiernie w
codzienno swojej zapracowanej matki. Nie ma okazji nawet posiłowa si z ojcem, a co dopiero pój z nim
gdzie , ogl da z nim wiat i uczy si od niego, na czym polega bycie m czyzn .
Kiedy ma 14-15 lat, hormony daj o sobie zna i Chłopiec zmienia si fizycznie. Jego genitalia pot niej ,
pojawia si zarost, zmienia si głos, ciało zaczyna m nie . Wtedy odkrywa — a jest to dla niego odkrycie
zarówno trudne, jak i budz ce nadziej e zasadniczo ró ni si od mamy. Pojawiaj si sny erotyczne, nocne
polucje. Chłopiec przechodzi delikatny i trudny okres dojrzewania seksualnego. Skazany wył cznie na matk ,
staje wobec zagro enia, e nawet ta intymna sfera jego prze y mo e zosta przez ni zawłaszczona. Matka
rzeczywi cie ingeruje w to, co si dzieje w jego rodz cym si yciu erotycznym. Mo e si zdarzy , e zachowa
si niezr cznie i niedyskretnie. Chłopiec usłyszy, e „jest brzydki" lub e „jej synek takich rzeczy nie robi" i
zacznie si wstydzi swojej seksualno ci. Ci ko mu b dzie tym bardziej, e jego pragnienia erotyczne mog
by zwi zane z matk . yje z ni przecie tak blisko, e w naturalny sposób sta si ona mo e pierwszym
obiektem jego marze . Znowu brakuje ojca, który sam swoj obecno ci dawałby do zrozumienia, e matka
nale y do niego i e syn powinien przestrzega jasno okre lonych granic.
Brak ojca, który pomógłby mu skierowa marzenia i pragnienia erotyczne poza dom, sprawia, e powodowany
poczuciem winy i l ku Chłopiec odcina si od swojej seksualno ci. Boi si ruszy w wiat, boi si zdradzi
matk z inn kobiet , bo przecie obiecał jej, e nie b dzie taki jak tata i e nigdy jej nie opu ci. Nie zdaje sobie
sprawy, e w gł bi serca boi si kobiet, poniewa jego zwi zek z matk jest zbyt trudny do uniesienia.
Nie wszyscy zdradzeni przez ojca znajduj w sobie do energii na odej cie od matki, ale wi kszo , gdy osi ga
seksualn dojrzało , jednak zdobywa si na to.
Je li Chłopiec chce otworzy serce na inn kobiet i zrealizowa si seksualnie, musi odej . Jest bardzo
prawdopodobne, e nie odchodzi do ko ca. Silnie uzale niony od matki nie potrafi obroni przed ni swoich
zwi zków z kobietami. Matka ingeruje w jego prywatno , domaga si zwierze i spełnienia danej obietnicy.
Chłopiec bezwolnie pozwala matce na zbyt wiele — w ko cu zawsze tak było. Matka za traktuje ka d jego
partnerk czy kole ank jak rywalk . Stara si nie dopu ci do gł bszego zwi zku, obrzydza mu kolejne dziew-
czyny, sugeruj c bez słów: „Nie spotkasz lepszej kobiety ode mnie. Nikt ci nie b dzie kochał tak jak ja." To
drugie stwierdzenie oczywi cie jest prawd , ale Chłopiec nie wie, e w tym momencie jego ycia nie chodzi ju
o to, by spotkał kobiet , która b dzie go kochała tak jak matka.
W ko cu Chłopiec spotyka kobiet , która staje si dla niego kołem ratunkowym i wyzwolicielk z ramion matki.
eni si . 7j pewno ci nie obeszło si bez walki. Matka zrobiła wszystko, by wybrał partnerk , która b dzie jej
uległa. Je li, jednak, Chłopcu udaje si , na zło mamie, zwi za z siln kobiet , odkryje kiedy , e zwi zał si z
kim bardzo podobnym do matki. Ale to dzi ki takiej onie, kobiecie równie silnej, maj cej nad nim przewag i
równie mocno wi cej go ze sob , mo e uratowa si przed matk . Tylko taka kobieta potrafi broni
rodzinnego gniazda przed inwazyjn te ciow . Mimo to, w konfliktach mi dzy on a matk , Chłopiec bierze
stron matki. Spełnia si matczyne proroctwo, e b dzie ałował, gdy si o eni. Bo ona nie pozwala mu
odwiedza mamy codziennie. Nie zgadza si , by mama miała klucze do ich mieszkania i wpadała, kiedy chce.
Domaga si , by był lojalny wobec nowej rodziny. To wszystko jest dla Chłopca bardzo trudne. Czuje, e
popełnił bł d, e wpadł z deszczu pod rynn i ch tnie wróciłby do mamy.
W tym czasie pojawia si w jego yciu dziecko. Je li jest to chłopiec, kielich goryczy si przepełnia. Ojciec i
m , który sam nadal czuje si synkiem, nie potrafi pomie ci w swoim yciu dziecka. Odchodzi od ony i
zdradza swego syna.
O ojcu, który nie dał rady
Tak trudno doceni czas, który sp dzamy z naszym dzieckiem, je li zostali my zdradzeni przez ojca. Nosz c
boko w sercu przekonanie, e nie zasłu yli my na miło własnego ojca, a mo e te i matki, całe ycie
staramy si odnie jaki sukces, zdoby reputacj , która b dzie budzi przynajmniej uznanie, je li nie podziw.
Przebywanie z trzy-, cztero- czy pi cioletnim synkiem w jego pokoju, wspólna zabawa klockami albo
układankami, to, z tego punktu widzenia, czas stracony.
Dlatego w pierwszych latach ycia syna nie wiadomie zdradzamy go, po wi caj c cał uwag budowaniu
swojej pozycji zawodowej i społecznej oraz tworzeniu w miar niekłopotliwej relacji z jego matk .
Czasem dostrzegamy, e zwi zek z synem stanowi szans na to, aby w naszym yciu pojawił si w ko cu
m czyzna, dla którego b dziemy najwa niejsi i który b dzie nas podziwiał. Pokusa uczynienia syna naszym
wielbicielem bywa wielka. Myli nam si to z miło ci do niego. Jeste my przekonani, e bardzo du o dla niego
robimy, ale nie zdajemy sobie sprawy, /c chodzi nam wył cznie o to, aby go do siebie przywi za .
Nawet je li nam si to uda, to i tak — pr dzej czy pó niej — syn przepoczwarzy si z wielbiciela w za artego
krytyka, ii czasami wr cz wroga. To jeszcze nie tak le. Gorzej jest, gdy po drodze przetr cimy mu moralny
kr gosłup tak mocno, e przez reszt ycia nie zdoła si wyprostowa i pozostanie beznadziejnie wpatrzony we
wspaniałego, nieosi galnego ojca. Je li jednak mimo wszystko si zbuntuje, wtedy z kolei obrazimy si na niego
i odrzucimy go ostatecznie. Ujawni si prawda o naszym zwi zku z synem. Nie potrafili my go kocha . Był nam
tylko potrzebny.
Syn cz sto zaczyna zachowywa si według scenariusza „na zło ojcu odmro sobie uszy", czyli budowa
swoj to samo na zasadzie negacji ojca, negacji naszego pomysłu na jego ycie. Ko czy si tym, e dryfuje w
kierunku grup antysocjalnych, kibiców, gangów czy innych grup rówie niczych, przy pomocy których próbuje
stworzy sobie substytut prawdziwego obcowania z ojcem. Chce do wiadczy nigdy wcze niej nie zaznanego
poczucia wzajemnego wsparcia, lojalno ci, jasnych wymaga , norm i wspólnoty, dowiedzie si , ile jest wart.
Zdradzany syn, którego ojciec jest tak zwanym porz dnym facetem i cieszy si ogólnym szacunkiem, ma w
yciu trudniej ni syn łobuza czy pijaka. Cz sto słyszy komentarz: „taki dobry ojciec, a takiego ma syna". Łatwo
jednak zrozumie ., e syn musi przeciwstawi si ojcu, który go zawiódł. Aby zbudowa swoj odr bn
Zgłoś jeśli naruszono regulamin