Kurt Vonnegut - Tabakierka z Bagombo.pdf

(1040 KB) Pobierz
(1805 \227 Notatnik)
1805
Kurt Vonnegut
"Tabakiera z Bagombo"
Z angielskiego przełoŜyła ElŜbieta Zychowicz
Przedmowa
Kurt Vonnegut zyskał szerokie uznanie jako jeden z najlepszych pisarzy amerykańskich drugiej połowy
dwudziestego wieku powieściami Rzeźnia numer pięć, Kocia kołyska, Śniadanie mistrzów i Sinobrody. Jego
talent twórcy krótkich form był mniej doceniony. W pierwszej dekadzie jego kariery pisarskiej i później
opowiadania Vonneguta cieszyły się powodzeniem u szerokiej rzeszy czytelników w najpoczytniejszych
czasopismach.
W latach pięćdziesiątych oraz na początku lat sześćdziesiątych napisał wiele opowiadań, które zostały
opublikowane w "Collier's", "The Saturday Evening Post", "Cosmopolitan", "Argosy", "Redbook" oraz innych
magazynach. Dwadzieścia trzy opowiadania zostały zebrane w Witajcie w małpiarni, a teraz inne znalazły się
w obecnym zbiorze.
Nowele Vonneguta trafiły na podatny rynek, poniewaŜ ukazywały się w najlepszych ilustrowanych
czasopismach o szerokim zasięgu, i cieszyły się powodzeniem, gdy te periodyki się rozwijały. Były
pomysłowe, zróŜnicowane i świetnie napisane. Zebrane w Witajcie w małpiarni, nadal miały ogromną rzeszę
czytelników. Były pełne Ŝycia, humoru i mądrości. Jest rzeczą nader waŜną, Ŝe dwadzieścia kilka znanych
opowiadań, które nie znalazły się w Witajcie w małpiarni, będzie wydanych w formie ksiąŜkowej, poniewaŜ
mieszczą się w kanonie Vonneguta tak niezawodnie, jak jego uznane powieści. Właśnie w tych
opowiadaniach, gdzie doskonalił swoje pisarskie umiejętności, widzimy dojrzewanie talentu Vonneguta oraz
tematy i techniki, rozwinięte w jego późniejszej pracy.
Vonnegut zaczął pisać opowiadania pod koniec lat czterdziestych, pracując w biurze prasowym General
Electric w Schenectady, w stanie Nowy Jork. Wcześniej ostrzył swoje pióro, stawiając pierwsze kroki w pracy
dziennikarskiej, gdy uczęszczał do liceum Shortridge High School w Indianapolis (19361940). Był stałym
autorem tekstów i naczelnym redaktorem ukazującej się codziennie szkolnej gazetki "The Shortridge Echo", a
w college'u pisał dla "Cornell Daily Sun". W swych rubrykach tworzy wyraziste postacie i zaczynamy
dostrzegać humor i dowcipne społeczne obrazoburstwo w pełni widoczne w jego dojrzałej twórczości.
Przeszkodziła mu wojna, stwarzając dramatyczne okoliczności, które posłuŜyły za kanwę arcydzieła Rzeźnia
numer 5, jednakŜe podwaliny pod jego pisarstwo zostały połoŜone.
Po wojnie nastąpił w Stanach Zjednoczonych rozkwit popularnych czasopism, drukujących opowiadania. Pod
koniec lat czterdziestych i na początku pięćdziesiątych telewizja wciąŜ jeszcze była w powijakach, istniał więc
ogromny popyt na zabawne teksty do czytania. W 1949 roku Vonnegut wysłał Raport w sprawie efektu
Barnhouse'a do "Collier's". Knox Burger, będący tam redaktorem literackim, zwrócił uwagę na nazwisko
autora, którego znał z Cornell, gdzie Burger był redaktorem satyrycznego czasopisma campusu, "The Widow",
i zainteresował się opowiadaniem. Po wprowadzeniu kilku zmian zostało ono przyjęte jako pierwsze
opowiadanie Vonneguta do druku. Burger przedstawił równieŜ Vonneguta Kennethowi Littauerowi i Maxowi
Wilkinsonowi, dwóm agentom o duŜym doświadczeniu w kierowaniu młodymi ambitnymi pisarzami. Ich
rady w dziedzinie pisania dobrze skonstruowanej prozy były wręcz nieocenione (i nawet zostały
uwzględnione przez Vonneguta
w jego ośmiu zasadach, które przedstawił we wstępie do niniejszego zbioru). Po wydaniu większej liczby
opowiadań i wyraźnym popycie na jego utwory Vonnegut zrezygnował z pracy w General Electric, przeniósł
się na Cape Cod i poświęcił się całkowicie pisarstwu.
Niniejszy zbiór zawiera kilka opowiadań, w których znalazły odzwierciedlenie doświadczenia Vonneguta
Strona 1
1805
z okresu drugiej wojny światowej. Wydarzenia, na których została oparta Rzeźnia numer 5, są obecnie ogólnie
znane jak Vonnegut został wzięty przez Niemców do niewoli podczas kontrofensywy niemieckiej w
Ardenach pod koniec 1944 roku, był przetrzymywany jako jeniec wojenny w Dreźnie, znalazł schronienie w
podziemnym magazynie mięsa, gdy miasto płonęło wskutek zmasowanych ataków powietrznych, a po klęsce
nazistów wędrował krótko z uciekinierami niemieckimi, dopóki nie przyłączył się do wojsk amerykańskich.
Der Arme Dolmetscher, Pamiątka i Rejs "Wesołego Rogera" opowiadają o następstwach wojny z humorem, ale
i przejmująco.
Wiele z opowiadań daje nam fascynujący wgląd w zachowanie i obsesje Amerykanów w latach
pięćdziesiątych. Motto obowiązujące w General Electric brzmiało: "Postęp jest naszym najwaŜniejszym
produktem". Był to slogan, który stanowił sumę optymizmu tamtej dekady i przedłuŜenia wojennego nastroju
"potrafię zrobić". Panowała wówczas ogólna wiara w wielkie moŜliwości nauki i techniki w dziedzinie
ulepszania Ŝycia codziennego. Koncepcja stabilnego społeczeństwa, które moŜe zaoferować przeciętnej
rodzinie szczęśliwy dom, coraz lepsza sytuacja finansowa, łatwiejsze warunki Ŝyciowe i coraz bardziej
fascynujące sprzęty mechaniczne, dostarczyła pomysłu na wspomniane niŜej opowiadania. Vonnegut
podwaŜa tę świetlaną wizję, wykazując, Ŝe taki rzekomy postęp moŜe być przeprowadzany ludzkim kosztem.
A zatem bohaterowie Pakietu odkrywają, Ŝe nie odpowiada im blichtr ich nowego, wyposaŜonego w
wymyślne urządzenia domu w drogiej eleganckiej podmiejskiej dzielnicy, i dochodzą do wniosku, Ŝe woleli
solidność swego dawnego Ŝycia. Podobnie mieszkańcy Biednego bogatego miasteczka przedkładają dawne
sposoby nad nowe, a skromne środki nad dostatek, obiecywany przez inwestorów. Ten sam temat powtarza
się w pierwszej powieści Vonneguta, pisanej równocześnie, Pianoli (1952), oraz w wielu późniejszych
utworach.
Vonnegut ostro rozprawia się w tych historyjkach z pozorami. Ludzie, którzy wynoszą się ponad innych, są
zwykle demaskowani, często przez dzieci. Dzieciaki demaskują gangsteraegotystę w Prezencie dla Wielkiego
Świętego Nicka, a dziewięciolatek przyłapuje na błędzie popisującego się akwizytora w Tabakierze z
Bagombo. Czasami pozory stają się sposobem na uporanie się z Ŝyciowymi problemami, jak w przypadku
męŜa sławnej gwiazdy w Bezpłatnym konsultancie, który wynajduje sobie wyimaginowaną rolę, by zachować
poczucie własnej wartości. Kitty Cahoun z Panny młodej na zamówienie buntuje się przeciwko występowaniu
w roli Falloleen,
w którą wtłoczył ją mąŜ projektant. A młody Kiah z Niebieskoszarego smoka zostaje odarty ze złudzeń, gdy
próbuje udawać przynaleŜność do bardziej wyrafinowanego świata, kupując egzotyczny sportowy samochód.
Te opowiadania zapowiadają ostrzeŜenie zawarte w Matce nocy: "Jesteśmy tym, za kogo chcemy uchodzić,
toteŜ musimy być bardzo ostroŜni, kogo udajemy".
Podobnie jak w powieściach, zajęcie często określa toŜsamość przynajmniej w przypadku męŜczyzn. Stosunki
ojciecsyn, który to wątek powtarza się często takŜe w powieściach, mogą pomóc w określeniu toŜsamości
zarówno ojca, jak i syna patrz: Ten mój syn. Owe stosunki rzadko bywają łatwe, częściowo z powodu
skłonności ojców, by narzucać synom, kim mają zostać, a częściowo dlatego, Ŝe ojcowie boją się tego, jak są
odbierani przez swoje dzieci.
Jest pewien aspekt tych opowiadań, który bardziej niŜ cokolwiek innego sprawia, Ŝe wydają się trochę
przebrzmiałe, a mianowicie chodzi o rolę kobiet. PrzecieŜ w tamtych czasach wiele zamęŜnych kobiet nie
pracowało poza domem i często kierowały się przy wyborze tego, jak mają się ubierać, gotować, urządzać
mieszkanie, z jakich korzystać rozrywek, jak postępować z dziećmi, lekturą czasopism, w których ukazywały
się te opowiadania. ChociaŜ trudno oczekiwać od opowiadań pisanych w latach pięćdziesiątych, by
wykazywały wraŜliwość na sprawy kobiet, tak silnie wyraŜoną w powieściach Galapagos i Sinobrody, dąŜą
juŜ w tym kierunku. Nawet romantyczne historie, Noc dla miłości i Znajdź dla mnie marzenie, pokazują
uciąŜliwe oczekiwania świata męŜczyzn wobec kobiet. Nowela Anonimowi kochankowie, opublikowana w
1963 roku, traktuje z humorem społeczne zakłopotanie, spowodowane nowo powstałym ruchem "wyzwolenia
kobiet".
Krótkie formy literackie wymagają szybkiego nakreślenia postaci i właśnie one ujawniają biegłość Vonneguta
w zarysowaniu indywidualnej osobowości w kilku akapitach. Ta umiejętność widoczna jest równieŜ
w powieściach, gdzie postać częstokroć wydaje się podporządkowana przesłaniu. I rzeczywiście, bardziej
skomplikowane psychologicznie postacie, jak na przykład Howard Campbell w Matce nocy czy Rabo
Karabekian w Sinobrodym, są tworzone niemal z pominięciem opisu ich cech fizycznych. Niektóre portrety z
opowiadań przychodzi mi tu na myśl dyrygent szkolnej orkiestry, George M. Helmholtz, występujący w
trzech nowelach moŜe być prototypem tych powieściowych bohaterów.
Strona 2
1805
W niektórych opowiadaniach występuje narrator, na przykład sprzedawca zimowych okien czy doradca
finansowy, który ma dostęp do rozmaitych środowisk społecznych. Taka osoba odwiedza domy bogatych
znakomitości, jak to się dzieje w Pannie młodej na zamówienie i Bezpłatnym konsultancie, i czyni rzeczowe
uwagi. Owi narratorzy nadają większą autentyczność relacji dzięki bezpośredniości przekazu. Często bywają
głosem zdrowego rozsądku, który neutralizuje dziwactwa dnia codziennego, a ich ironiczny komentarz lub
drwiący ton są źródłem humoru.
Zabawne opowiadania Vonneguta pasują do amerykańskiej tradycji nieprawdopodobnych historii, których
reprezentantem był Mark Twain. Pies Edisona, nowela zawarta w Witajcie w małpiarni, jest klasycznym
przykładem tej formy. Zarówno Mnemonika, jak i KaŜda godziwa propozycja w niniejszym zbiorze kończą się
niespodziewaną Ŝartobliwą puentą. Nowatorskie u Vonneguta jest zastosowanie humoru w opowiadaniach
science fiction. W swoisty sposób wykorzystuje zabawne sytuacje pozaziemskich układów i dziwnych
wydarzeń typowych dla science fiction. Thanasfera naleŜy do kategorii humorystycznej prozy fantastycznej,
opowiada o podróŜy kosmicznej (w tamtych czasach była to jedynie podniecająca perspektywa) w połączeniu
z konwencjonalnymi wyobraŜeniami duchów przebywających "tam w górze". Fakt, Ŝe humor opowiadania ma
cierpki posmak, jest równieŜ charakterystyczny dla Vonneguta. Fabuła Pianoli i Syren z Tytana, powieści
napisanych w konwencji science fiction, obfituje w wydarzenia, które są jednocześnie zabawne i przykre,
podobnie jak klasyczne opowiadanie Epicac, wchodzące w skład antologii Witajcie w małpiarni.
Telewizja przyczyniła się do zakończenia kariery Vonneguta jako autora krótkich form literackich.
Czasopisma, które chętnie kupowały jego opowiadania, zaczęły skarŜyć się na brak czytelników i dochodów z
reklam. Dotychczasowi odbiorcy coraz częściej szukali rozrywki w telewizji, a zleceniodawcy reklam, którzy
stanowili główne źródło zysków dla owych periodyków, uznali to nowe medium za nieodparte. Niektóre
czasopisma zrobiły klapę, inne zmieniły szatę zewnętrzną, jeszcze inne objętość. Vonnegut przestawił się na
pisanie powieści najpierw wydawane w miękkich okładkach, jak Syreny z Tytana (1959) i Matka noc (1961), a
następnie
w twardych, począwszy od Kociej kołyski (1963). Wszystkie jego powieści, obecnie w liczbie czternastu, są
ciągle w sprzedaŜy.
Jak juŜ wspomniałem wcześniej, antologia Witajcie w małpiarni (1968) zawierała dwadzieścia trzy
opowiadania. Jedenaście z nich ukazało się we wcześniejszym zbiorze Canary in a Cat House (1961), ale
obecnie nakład jest wyczerpany. Cudowna lampa Hala Irwina, która była zawarta w tamtym zbiorze, ale nie
ukazała się w Witajcie w małpiarni, znajduje się równieŜ w niniejszym zbiorze, choć w wersji znacznie
róŜniącej się od oryginału. Pozostałe opowiadania nigdy dotąd nie były publikowane w wydaniu
ksiąŜkowym. Pisząc studium The Short Fiction of Kurt Vonnegut.(Greenwood Press, 1997), trafiłem do
stęchłych archiwów i odszukałem publikacje Vonneguta w takich periodykach, jak: "The Saturday Evening
Post" czy "Collier's". Wydało mi się oczywiste, Ŝe te rozproszone opowieści zasługują na osobne wydanie, nie
mniej od zebranych w Witajcie w małpiarni. Naturalnie, byłem zachwycony, Ŝe Kurt Vonnegut podzielił mój
entuzjazm w tej materii.
Chciałbym zdradzić pewną ciekawostkę tym, którzy interesują się szczegółami literackimi. Opowiadanie Der
Arme Dolmetscher figuruje na stronie copyrightowej Witąjcie w małpiarni, ale nie znalazło się w zbiorze. Ze
wzmianki dowiadujemy się, Ŝe zostało zamieszczone w "The Atlantic Monthly" pod tytułem Das Ganz Arm
Dolmetscher, choć w rzeczywistości "Atlantic" uŜył krótszego, gramatycznie poprawnego tytułu. I jeszcze
jedna ciekawostka. Aczkolwiek opowiadanie ukazało się dopiero w lipcu 1955 roku, mogło być przyjęte
znacznie wcześniej; w przedmowie bowiem jest mowa o tym, Ŝe Vonnegut pracuje w General Electric, gdy
tymczasem odszedł stamtąd w 1950 roku.
Peter Reed
Wstęp
Strona 3
1805
Mój długoletni przyjaciel i krytyk, profesor Peter Reed, wykładowca na wydziale filologii angielskiej
University of Minnesota, uznał za swój obowiązek zebranie tych opowiadań z odległej przeszłości. W
przeciwnym razie nigdy nie ujrzałyby światła dziennego. Ja sam nie zachowałem nawet skrawka papieru z
tamtego okresu mojego Ŝycia. W najśmielszych marzeniach nie przypuszczałem, Ŝe do czegoś dojdę. Chciałem
jedynie utrzymać rodzinę.
Peter podszedł do swoich poszukiwań w sposób naukowy. Mimo to poprosiłem go, Ŝeby zrobił dla mnie coś
więcej, a mianowicie opatrzył nieoficjalnym wstępem to, co w gruncie rzeczy jest raczej jego niŜ moim
zbiorem.
Niech cię Bóg błogosławi, doktorze Reed.
Te opowiadania, jak równieŜ dwadzieścia trzy opowiadania podobnego rodzaju, wydane w zbiorze Witajcie w
małpiarni, powstały pod koniec złotego wieku literatury drukowanej w czasopismach w naszym kraju. Przez
mniej więcej pięćdziesiąt lat, powiedzmy aŜ do 1953 roku, podobne historyjki stanowiły łagodną, acz
popularną formę rozrywki w milionach domów, nie wyłączając mojego.
Stary człowiek musi mieć nadzieję, Ŝe niektóre, jeśli nie wszystkie jego najwcześniejsze opowieści, mimo swej
łagodności i niewinności, mogą wciąŜ bawić w tych trudnych czasach.
Nie byłyby teraz wznowione, gdyby powieści, które napisałem mniej więcej w tym samym okresie, nie
zyskały, lepiej późno niŜ wcale, zainteresowania krytyków. Moje dzieci były juŜ wówczas dorosłe, a ja w
średnim wieku. Spodziewałem się, Ŝe te opowiadania, drukowane w czasopismach pękających w szwach od
tego typu utworów i najrozmaitszych reklam, czasopismach, które obecnie w większości juŜ nie istnieją, będą
miały równie długie Ŝycie jak robaczki świętojańskie.
To, Ŝe wszystko, co napisałem, nadal znajduje się w sprzedaŜy, zawdzięczam staraniom jednego wydawcy,
Seymoura "Sama" Lawrence'a (1927 1994). Gdy w 1965 roku, kompletnie spłukany, nie drukowany,
prowadziłem warsztaty pisarskie w University of Iowa, gdzie pojechałem sam, zostawiwszy rodzinę na Cape
Cod, po to by zarobić na jej utrzymanie, Sam kupił za bezcen od wydawców prawa do moich ksiąŜek,
zarówno tych w twardych, jak i miękkich okładkach, i przelał je na mnie. To Sam podsunął z powrotem moje
ksiąŜki pod krótkowzroczne oczy czytelników.
Sercowopłucna reanimacja autora, który był juŜ prawie martwy!
Tak to podniesiony na duchu Łazarz napisał dla Sama Rzeźnię numer 5. Ta ksiąŜka uczyniła mnie znanym.
Jestem humanistą, nie mam więc prawa spodziewać się Ŝycia pozagrobowego dla siebie ani dla kogokolwiek.
JednakŜe podczas naboŜeństwa Ŝałobnego Seymoura Lawrence'a w New York City's Harvard Club
powiedziałem z pełnym przekonaniem: "Sam jest teraz w niebie".
Nawiasem mówiąc, 7 października 1998 roku wróciłem do Drezna, miejsca akcji Rzeźni numer S.
Zaprowadzono mnie do piwnicy, w której, wraz z setką innych amerykańskich jeńców wojennych,
przetrwałem straszliwą poŜogę powstałą w wyniku zrzucenia bomb zapalających, kiedy to udusiło się lub
spłonęło około stu trzydziestu pięciu tysięcy osób. Florencja nad Łabą przypominała po niej księŜycowy
krajobraz.
Gdy znalazłem się jeszcze raz w tamtej piwnicy, przeszła mi przez głowę następująca myśl: "PoniewaŜ Ŝyję tak
długo, jestem jednym z niewielu ludzi na Ziemi, którzy widzieli Atlantydę, zanim pogrąŜyła się na zawsze w
falach".
Krótkie formy literackie bywają naprawdę wspaniałe. Niektóre opowiadania zrobiły na mnie ogromne
wraŜenie jeszcze w czasach, gdy byłem w szkole średniej. Myślę tutaj o Krótkim szczęśliwym Ŝyciu Franciszka
Macombera Ernesta Hemingwaya, Otwartym oknie Sakiego, Mirrze, kadzidle i złocie O'Henry'ego i Przy
moście nad Sowim Potokiem Ambrose'a Bierce'a. Ja natomiast nie pretenduję do wielkości ani jeśli idzie o
opowiadania zamieszczone w niniejszym zbiorze, ani w innym.
Mimo to jednak moje nowele mogą być interesujące, jako relikty epoki "przedtelewizyjnej", kiedy autor mógł
utrzymać rodzinę dzięki pisaniu opowiadań, które podobały się bezkrytycznym czytelnikom, i w ten sposób
zyskiwał dość wolnego czasu na pisanie powaŜnych powieści. Gdy w 1950 roku stałem się "pełnoetatowym"
wolnym strzelcem, spodziewałem się, Ŝe będę to robił przez resztę mojego Ŝycia.
Strona 4
1805
Cieszyła mnie ta perspektywa, znajdowałem się bowiem w doborowym towarzystwie. Hemingway pisywał
dla "Esquire", F. Scott Fitzgerald dla "The Saturday Evening Post", William Faulkner dla "Collier's", John
Steinbeck dla "Woman's Home Companion"!
Mówcie sobie o mnie, co chcecie, nie napisałem nigdy niczego dla czasopisma o nazwie "Woman's Home
Companion", ale był czas, kiedy uczyniłbym to z najwyŜszą przyjemnością. Chciałbym jeszcze dodać tę myśl:
to, Ŝe kobieta tkwi z konieczności w domu wtedy, gdy jej mąŜ jest w pracy, a dzieci w szkole, nie oznacza
bynajmniej, Ŝe jest imbecylem.
Publikacja niniejszej ksiąŜki skłania mnie do rozwaŜań na temat dobroczynnego wpływu, jaki wciąŜ moŜe
wywierać na nas lektura opowiadań, co czyni je tak róŜnymi od powieści, filmu, sztuki teatralnej czy
przedstawienia telewizyjnego.
Jeśli mam jednak przedstawić mój punkt widzenia, musicie wyobrazić sobie najpierw razem ze mną dom z
mojego dzieciństwa i młodości w Indianapolis, w samym środku wielkiego kryzysu. Poprzedni wielki kryzys
trwał od krachu na giełdzie dwudziestego czwartego października 1929 roku aŜ do momentu, gdy Japończycy
wyświadczyli nam przysługę, bombardując naszą znajdującą się w stanie śpiączki flotę wojenną w Pearl
Harbor, siódmego grudnia 1941 roku. Małe Ŝółte sukinsyny, jak ich nazywaliśmy, były śmiertelnie znudzone
wielkim kryzysem. My równieŜ.
Wyobraźmy sobie, Ŝe jest znowu 1938 rok. Mam szesnaście lat. Wracam do domu po kolejnym okropnym dniu
w Shortridge High School. Matka, która nie pracuje poza domem, mówi mi, Ŝe na małym stoliku leŜy nowy
numer "The Saturday Evening Post". Na dworze pada deszcz, a ja czuję się nie lubiany. Ale nie mogę włączyć
czasopisma, tak jak się włącza odbiornik telewizyjny. Muszę wziąć je z blatu stolika albo będzie tam nadal
leŜało, martwe jak kamień. Bez mojego udziału nie funkcjonuje.
Gdy juŜ je podniosłem, muszę usadowić wygodnie osiemdziesiąt kilogramów Ŝywej wagi młodego męskiego
ciała w fotelu klubowym. Następnie muszę przewracać strony, by trafić na opowiadanie o inspirującym tytule
i ciekawych ilustracjach.
W złotym wieku amerykańskiej prozy drukowanej w czasopismach graficy otrzymywali tyle samo pieniędzy
co autorzy, których opowiadania ilustrowali. Częstokroć byli równie albo nawet bardziej znani od autorów.
Ich Michałem Aniołem był Norman Rockwell.
Gdy rozglądam się za opowiadaniem, moje oczy trafiają równieŜ na reklamy samochodów, papierosów,
kremów do rąk i tak dalej. To zleceniodawcy reklam, nie czytelnicy, płacili prawdziwe koszty takich nęcących
publikacji. I niech ich Bóg za to błogosławi. Ale pomyślcie tylko, jaką niewiarygodną rzecz ja sam z kolei
muszę zrobić. Włączam mój mózg!
A to przecieŜ dopiero początek. Gdy mój mózg pracuje juŜ na pełnych obrotach, przystępuję do niemal
niemoŜliwej rzeczy, którą ty w tej chwili robisz, drogi czytelniku. Nadaję sens idiosynkratycznym układom w
linii horyzontalnej, liczącym zaledwie dwadzieścia sześć fonetycznych symboli, dziesięć cyfr arabskich i moŜe
osiem znaków przestankowych, na wybielonej i spłaszczonej miazdze drzewnej!
Ale kiedy zaczynam czytać, puls mi się uspokaja, oddech staje się wolniejszy. Szkolne kłopoty gdzieś
odpływają. Znajduję się w przyjemnym stanie, czymś pośrednim między snem a odpoczynkiem.
Co wy na to?
A potem, po jakimś czasie ile moŜe zająć czytanie opowiadania, dziesięć minut? zrywam się z fotela.
Odkładam "The Saturday Evening Post" z powrotem na stolik, dla kogoś innego.
Co wy na to?
Wtedy mój tata architekt przychodzi do domu po pracy, a raczej po braku pracy, albowiem małe Ŝółte
sukinsyny nie zbombardowały jeszcze Pearl Harbor. Mówię mu, Ŝe przeczytałem opowiadanie, które moŜe
mu się spodobać. Zapraszam go, by usiadł w fotelu klubowym, którego miękkie poduszki wciąŜ jeszcze są
wgłębione i ciepłe od mojego młodzieńczego tyłka.
Tata siada. Biorę czasopismo i otwieram je na tamtym opowiadaniu. Tata jest zmęczony i przygnębiony.
Zaczyna czytać, puls mu się uspokaja, oddech staje się wolniejszy. Kłopoty gdzieś odpływają. I tak dalej.
Tak! I co udowadnia, drogi czytelniku, nasza mała domowa jednoaktówka, odgrywana w latach
trzydziestych? OtóŜ udowadnia, Ŝe opowiadanie, z powodu swego fizjologicznego oraz psychologicznego
wpływu na człowieka, jest bliŜej związane z buddyjskimi stylami medytacji niŜ z jakąkolwiek inną formą
narracyjnej rozrywki.
A zatem, przy lekturze niniejszego zbioru, podobnie jak kaŜdego innego zbioru opowiadań, znajdziesz
Strona 5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin