Tagore, Rabindranath - Noc ziszczenia.pdf

(120185 KB) Pobierz
394718249 UNPDF
394718249.002.png
394718249.003.png
Tagore
NOC ZISZCZENIA
Rabindranath
394718249.004.png
394718249.005.png
NOC ZISZCZENIA
Chodziłem razem z Surabalą do szkoły, utrzymywanej
przez pewną starą pannę, i bawiliśmy się w męża
i żonę. Ile razy przychodziłem do niej, matka jej
głaskała mnie po głowie, stawiała nas obok siebie i mówiła:
— Co za śliczna parka!
Byłem jeszcze dzieckiem, ale wiedziałem, co to znaczy,
wiedziałem doskonale. Utrwaliło się we mnie przekonanie, że
posiadam do Surabali wyjątkowe prawa. Stąd też, uniesiony
dumą posiadacza, często karałem ją i dręczyłem, a ona chętnie
dokonywała dla mnie wielu uciążliwych rzeczy i znosiła bez
skargi wszelakie kary. Cała wieś Uwielbiała jej piękność, ale
w mych oczach, oczach małego barbarzyńcy, piękność niewiele
znaczyła. Wiedziałem tyle, że Surabala umyślnie po to przyszła
na świat, by dźwigać moje jarzmo, a przeto nie mam powodu
robić z nią żadnych ceregieli.
Ojciec mój był zarządcą dóbr bogatej rodziny Czaudhuri
i chciał mnie, gdy tylko przyswoję sobie biegłość w pisaniu,
umieścić przy sobie w zarządzie, a potem, gdy się z tokiem
spraw obeznam, dać mi posadę poborcy czynszów dzierżaw-
nych. Ale w głębi ducha postanowiłem zrezygnować z tego
zaszczytu. Nilratan, chłopiec z naszej wioski, uciekł od swego
ojca do Kalkuty, nauczył się angielskiego i został w końcu
nazirem okręgu, czyli naczelnikiem administracji. To stało się
celem mego życia i przysiągłem sobie zostać co najmniej
generalnym sekretarzem sądu, o ile nie zdołam osiągnąć
godności nazira.
Widziałem, jak ojciec okazywał zawsze ogromny szacunek
urzędnikom sądowym. Wiedziałem też od lat dziecięcych, że
394718249.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin