Wyspiański Stanisław, Wyzwolenie.pdf

(280 KB) Pobierz
STANISŁAW WYSPIAŃSKI
TANISŁAW W W YSPIAŃSKI
YSPIAŃSKI
WYZWOLENIE
S TANISŁAW
AKT I
..........................................................................................................................................
3
AKT II
.......................................................................................................................................
39
AKT III
...................................................................................................................................
106
402055973.001.png
AKT I
Gdzieś przed siódmą wieczorem,
Kościół kończył nieszporom,
bram teatru ledwo uchylono:
DEKORACJA:
Wielka scena otworem,
przestrzeń wokół ogromna,
jeszcze gazu i ramp nie świecono.
''Kto ci ludzie pod ścianą?
Cóż tu czynić im dano?
Czy to rzesza biedaków bezdomna?
Głowy wsparli strudzone,
cóż ich twarze zmarszczone?
Przecież pracę ich dzienną płacono.
Scena wielka otwarta:
Kościół Boga czy Czarta,
czym się stanie ta sztuki gontyna?
Choć kurtyny zaklęte,
widowisko zaczęte:
oto wszedł ktoś - puściła go warta.
(wszedł Konrad)
Weszedł - uszedł baczności. -
Czy raz pierwszy tu gości,
bo się dziwno rozgląda i bada.
Ci, co siedzą pod ścianą,
gdzie kulisy składano,
nasłuchują, jak on rozpowiada.
Słów słuchają zdziwieni,
czyli duchem pojeni,
skąd to idą te myśli Konrada?
Czarny płaszcz go okrywa,
ręce wiążą ogniwa,
na rękach ma kajdany.
To powolny, to rzutny,
to zapalny, to smutny,
w mowę własną dziwnie zasłuchany:
KONRAD
Idę z daleka, nie wiem, z raju czyli z piekła.
Błyskawic gradem
drży ziemia, z której pochodzę,
we krwi brodzę,
nazywam się Konradem.
Rozpacz za mną się wlekła
głową wężów, okropnym widziadłem,
wyjąc: ZEMSTA.
Byłem gwiazdą,
gwiazdą stałą, niebios niewolnicą.
Tam hen, ujęty łańcuchem,
z wyprężonymi ramiony,
uwięzgłem duchem,
gdzie gwiazd iskrzące skorpiony
świecą
w przestrzeni wieczystych głusz,
gdzie gniazda bogów i dusz - -
i spadłem.
Tę ziemię ukochałem
szałem
i w żądzy palącej posiadłem
ciałem! -
Jestem w każdym człowieku, żyję w każdym sercu
Po kwietnym łąk kobiercu,
po skalnych paściach, krzesanicach
jestem niesion skrzydłami
z płomieniem w licach.
Ogień, płomienie w piersi! -
Przyszedłem - wy najpiersi -
(wyciąga ręce ku tym, co siedzą w uboczach i mrocznych zakątkach sceny)
Przyszedłem - - - cyt - - przychodzę.
Myśli zmąciłem w drodze...
CHÓR
Czego żądasz?
KONRAD
Służby jedynej godziny.
CHÓR
Czego żądasz?
KONRAD
Przychodzę wprząc was do dzieła.
CHÓR
Czego żądasz - ?
KONRAD
Na was myśl moja spoczęła.
(jakby przypomnieć chciał rzecz, z dawna już jemu znaną)
Tam, kędyś trzeba dojść i wniść,
a mocą rozprzeć wrota - -
nie patrzeć pozad...
Nim zwiędnie kwiatu świeży liść,
zanim ptacy zaświergocą swój świt
nad śmiertelną mogiłą,
nim pojmie ich martwota,
i wznieść pochodnię ponad! -
Tam kędyś trzeba dojść i wniść
siłą!!
(patrzy się po otaczających go robotnikach)
Siła to wy.
CHÓR
Czego żądasz?
KONRAD
Poznałem w was siłę.
CHÓR
Czego żądasz - ?
KONRAD
Wiem: kościół, zamek, mogiłę.
Te postawię i zburzę.
(zrywając ręce w silnym ruchu, poszarpnął kajdan)
Zejmijcie mi kajdany.
CHÓR
U rąk je dźwigasz, u nóg;
drogą ty spracowany.
KONRAD
Przeszedłem ciemnie dróg. -
Zejmijcie z prawej ręki.
CHÓR
Znaki więzień i męki.
KONRAD
Zejmijcie z rąk i stop.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin