Philip K. Dick Trzy stygmaty Palmera Eldritcha Prze�o�y�: Zbigniew Kr�licki 1 Barney Mayerson zbudzi� si� z niezwykle silnym b�lem g�owy i stwierdzi�, �e znajduje si� w obcej sypialni, w obcym domu. Obok, okryta a� po nagie, g�adkie ramiona spa�a nieznajoma dziewczyna. Lekko oddycha�a przez usta; jej w�osy by�y bia�e jak bawe�na. Na pewno sp�ni� si� do pracy, pomy�la�. Wy�lizn�� si� z ��ka i wsta� chwiejnie, nie otwieraj�c oczu i powstrzymuj�c md�o�ci. Do biura mia� z pewno�ci� kilka godzin jazdy. A mo�e nawet nie znajdowa� si� w Stanach Zjednoczonych. Jednak z pewno�ci� by� na Ziemi; ci��enie, pod kt�rego wp�ywem si� zachwia�, by�o znajome i normalne. A w s�siednim pokoju, przy sofie sta�a znajoma walizka jego psychiatry, doktora Smile'a. Boso pocz�apa� do salonu i usiad� obok walizeczki; otworzy� j�, pstrykn�� prze��cznikami i w��czy� doktora Smile'a. Czujniki o�y�y i mechanizm zacz�� cicho mrucze�. - Gdzie jestem? - spyta� Barney. - I jak daleko st�d do Nowego Jorku? To by�o najwa�niejsze. Teraz spostrzeg� zegar wisz�cy na �cianie kuchni; 7.30. Wcale nie tak p�no. Mechanizm, kt�ry by� przeno�nym terminalem doktora Smile'a, po��czonym radiowo z komputerem w piwnicy mieszkalni Barneya, czyli Renown 33 w Nowym Jorku, stwierdzi� metalicznym g�osem: - Ach, pan Bayerson. - Mayerson - sprostowa� Barney przyg�adzaj�c w�osy dr��cymi palcami. - Co pami�tasz z ostatniej nocy? Z uczuciem g��bokiej odrazy dostrzeg� stoj�ce na kredensie w kuchni na p� opr�nione butelki burbona, wod� sodow�, cytryn�, tonik i pojemniki na l�d. - Kim jest ta dziewczyna? - Ta dziewczyna w ��ku to panna Rondinella Fugate -zakomunikowa� dr Smile. - Prosi�a, by pan j� nazywa� Roni. Brzmia�o to dziwnie znajomo, a jednocze�nie w jaki� niejasny spos�b wi�za�o si� z jego prac�. - S�uchaj - powiedzia� do walizki, ale w tej samej chwili dziewczyna w sypialni poruszy�a si�. Szybko zamkn�� doktora Smile'a i wsta�, czuj�c si� �mieszny i niezgrabny w samych gatkach. - Wsta�e� ju�? - spyta�a sennie dziewczyna. Wypl�ta�a si� z po�cieli i usiad�a patrz�c na niego. Do�� �adna, stwierdzi� Barney; ma pi�kne, du�e oczy. - Kt�ra godzina i czy nastawi�e� wod� na kaw�? Pomaszerowa� do kuchni i uruchomi� kuchenk�. Us�ysza� trzask zamykanych drzwi; dziewczyna posz�a do �azienki. Da� si� s�ysze� szum wody. Roni bra�a prysznic. Wr�ciwszy do salonu zn�w w��czy� doktora Smile'a. - Co ona ma wsp�lnego z P.P. Layouts? - spyta�. - Panna Fugate jest pa�sk� now� asystentk�. Przyby�a wczoraj z Chin Ludowych, gdzie pracowa�a dla P.P. Layouts jako konsultantka-prognostyczka na ten region. Jednak panna Fugate, cho� utalentowana, jest bardzo niedo�wiadczona i pan Bulero zdecydowa�, �e kr�tka praktyka w charakterze pa�skiej asystentki... Powiedzia�bym "pod pa�skim zwierzchnictwem", ale mog�oby to zosta� �le zrozumiane, zwa�ywszy... - Wspaniale - rzek� Barney. Wszed� do sypialni, znalaz� swoje ubranie rzucone - z pewno�ci� przez siebie samego - na pod�og� i zacz�� si� powoli ubiera�. Wci�� czu� si� okropnie i z trudem powstrzymywa� md�o�ci. - To si� zgadza - powiedzia� do doktora Smile'a wracaj�c do salonu i dopinaj�c koszul�. - Przypominam sobie wiadomo�� od Fridaya o pannie Fugate. Jej talent jest troch� nier�wny. Pope�ni�a powa�ny b��d z t� wystaw� o wojnie domowej w USA... Wyobra� sobie, my�la�a, �e to b�dzie piorunuj�cy sukces w Chinach Ludowych. - Roze�mia� si�. Drzwi do �azienki uchyli�y si� odrobin�. W szparze dostrzeg� r�ow�, czyst� Roni wycieraj�c� si� po k�pieli. - Wo�a�e� mnie, kochanie? - Nie - odpar�. - Rozmawia�em ze swoim lekarzem. - Ka�dy pope�nia b��dy - powiedzia� dr Smile, troch� bez przekonania. - Jak to si� sta�o, �e ona i ja... - rzek� Barney robi�c gest w kierunku sypialni. - Tak od razu? - Chemizm - rzek� dr Smile. - Daj spok�j. - No, oboje jeste�cie jasnowidzami. Przewidzieli�cie, �e to w ko�cu nast�pi... �e zaanga�ujecie si� erotycznie. Tak wi�c stwierdzili�cie - po kilku kieliszkach - �e nie ma sensu czeka�. �ycie kr�tkie, sztuka... Walizka umilk�a, poniewa� Roni Fugate wy�oni�a si� z �azienki i przesz�a nago obok Barneya kieruj�c si� do sypialni. Barney stwierdzi�, �e ma smuk�e cia�o i naprawd� wspania�� figur�, a jej ma�e, ostre piersi wie�cz� sutki nie wi�ksze ni� para r�owych groszk�w. A raczej para r�owych pere�, poprawi� si� w my�lach. - Chcia�am ci� zapyta� w nocy - powiedzia�a Roni Fugate - dlaczego konsultujesz si� z psychiatr�? Nosisz t� walizk� ca�y czas ze sob�. Odstawi�e� j� dopiero wtedy, gdy... i mia�e� j� w��czon� a� do... Podnios�a brwi i spojrza�a na niego badawczo. - Jednak wtedy j� wy��czy�em - podkre�li� Barney. - Uwa�asz, �e jestem �adna? Staj�c na palcach wyprostowa�a si�, wyci�gn�a r�ce nad g�ow� i ku jego zdumieniu zacz�a seri� �wicze�, skacz�c i podskakuj�c, ko�ysz�c piersiami. - Z ca�� pewno�ci� - mrukn�� zaskoczony. - Wa�y�abym ton� - sapn�a Roni Fugate - gdybym nie robi�a co rano tych �wicze� opracowanych przez Wydzia� Broni ONZ. Id� i nalej kaw� do fili�anek, dobrze, kochanie? - Czy naprawd� jeste� moj� now� asystentk� w P.P. Layouts? - spyta� Barney. - Tak, oczywi�cie. To ty nie pami�tasz? No tak, my�l�, �e jeste� taki jak wi�kszo�� czo�owych jasnowidz�w. Tak dobrze widzisz przysz�o��, �e m�tnie przypominasz sobie przesz�o��. A w�a�ciwie to co pami�tasz z ostatniej nocy? Na chwil� przesta�a �wiczy�, z trudem �api�c oddech. - Och - rzek� Barney - chyba wszystko. - S�uchaj. Jedynym powodem, dla kt�rego taszczysz ze sob� psychiatr�, mo�e by� to, �e dosta�e� kart� powo�ania. Zgadza si�? Po kr�tkim wahaniu kiwn�� g�ow�. To pami�ta�. Znajoma pod�u�na, niebieskozielona koperta przyby�a tydzie� temu. W przysz�� �rod� w wojskowym szpitalu ONZ w Bronxie b�d� sprawdza�, czy jest przy zdrowych zmys�ach. - Czy to pomog�o? Czy on... - gestem wskaza�a walizeczk� - zrobi� ci� dostatecznie chorym? Odwracaj�c si� do przeno�nego doktora Smile'a Barney zapyta�: - Zrobi�e�? Walizeczka odpar�a: - Niestety, jest pan wci�� ca�kowicie zdatny, panie Mayerson. Mo�e pan znie�� stres dziesi�ciofreudowy. Przykro mi. Jednak mamy jeszcze kilka dni. Dopiero zacz�li�my. Wszed�szy do sypialni Roni Fugate wzi�a bielizn� i zacz�a si� ubiera�. - I pomy�le� tylko - westchn�a. - Je�eli pana powo�aj�, panie Mayerson, i wy�l� do kolonii... mo�e si� okaza�, �e obejm� pa�sk� posad�. U�miechn�a si� pokazuj�c wspania�e, r�wne z�by. By�a to ponura perspektywa. I zdolno�� jasnowidzenia niewiele mu pomog�a. Ostateczny rezultat by� niepewny, a szale przyczyny i skutku w idealnej r�wnowadze. - Nie poradzisz sobie - orzek�. - Nie mog�a� sobie poradzi� nawet w Chinach, a to stosunkowo nieskomplikowana sytuacja, je�li chodzi o analiz� rozk�adu prawdopodobie�stw. Jednak kiedy� da sobie rad� - Barney m�g� to przewidzie� bez trudu. By�a m�oda i obdarzona wybitnym talentem. Jedyne, czego potrzebowa�a, by mu dor�wna� - a on by� w swoim fachu najlepszy- to kilka lat praktyki. W miar� jak odzyskiwa� �wiadomo�� sytuacji, coraz ja�niej zdawa� sobie z tego spraw�. By�o bardzo prawdopodobne, �e zostanie powo�any, a nawet je�li nie, Roni Fugate mo�e odebra� mu dobr�, wygodn� posad�, na kt�r� wspina� si� szczebel po szczeblu przez d�ugie trzyna�cie lat. Do�� szczeg�lne rozwi�zanie problemu: p�j�� z ni� do ��ka. Zastanawia� si�, jak na to wpad�. Nachyliwszy si�, rzek� cicho do doktora Smile'a: - Chcia�bym, �eby� mi wyja�ni�, sk�d, do cholery, przysz�o mi... - Ja mog� na to odpowiedzie� - zawo�a�a z sypialni Roni Fugate. W�a�nie za�o�y�a do�� obcis�y bladozielony sweter i zapina�a go przed lustrem toaletki. - Powiedzia�e� mi to w nocy, po pi�tym burbonie z wod�. M�wi�e�... - Urwa�a. W jej oczach zab�ys�y figlarne iskierki. - To by�o niezbyt eleganckie. Powiedzia�e�: "Je�li nie mo�na ich pokona�, trzeba ich polubi�". Tyle �e, przykro mi to m�wi�, u�y�e� nieco innego czasownika. - Hmm - mrukn�� Barney i poszed� do kuchni nala� sobie kawy. W ka�dym razie znajdowa� si� niedaleko od Nowego Jorku; skoro panna Fugate by�a zatrudniona w P.P. Layouts, to nie mog�a mieszka� daleko od firmy. Zatem mog� pojecha� razem. Wspaniale. Zastanawia� si�, czy ich pracodawca, Leo Bulero, pochwali�by to, gdyby wiedzia�. Czy firma zajmowa�a jakie� oficjalne stanowisko w sprawie sypiania pracownik�w ze sob�? Zajmowa�a je niemal w ka�dej innej sprawie... chocia� nie mia� poj�cia, jak cz�owiek sp�dzaj�cy ca�e �ycie na pla�ach kurort�w Antarktyki lub w niemieckich klinikach Terapii E by� w stanie stworzy� dogmaty obejmuj�ce wszystko. Pewnego dnia, powiedzia� sobie, b�d� �y� jak Leo Bulero, zamiast tkwi� w Nowym Jorku podczas czterdziestostopniowych upa��w... Nagle poczu� lekkie pulsowanie pod nogami; pod�oga zatrz�s�a si�. To w��czy� si� system ch�odz�cy. Zacz�� si� nowy dzie�. Za oknami kuchni gor�ce, nieprzyjazne s�o�ce wy�oni�o si� zza budynk�w. Barney zmru�y� oczy pod wp�ywem blasku. Zapowiada� si� kolejny bardzo upalny dzie�. Jak nic, dojdzie do dwudziestu w skali Wagnera. Nie trzeba by� jasnowidzem, �eby to przewidzie�. W mieszkalni o n�dznym, wysokim numerze 492 na peryferiach miasta Marilyn Monroe w stanie New Jersey Richard Hnatt bez entuzjazmu jad� �niadanie jednocze�nie przegl�daj�c, z uczuciem jeszcze dalszym od entuzjazmu, porann� wideogazet� z notowaniami zespo�u pogodowego z poprzedniego dnia. G��wny lodowiec, Ol' Skintop, cofn�� si� o 4,62 grabli w ci�gu ostatnich dwudziestu czterech godzin. A temperatura w Nowym Jorku w po�udnie by�a wy�sza o 1,46 wagnera ni� dwa dni temu. Ponadto wilgotno�� powietrza spowodowana parowaniem oceanu wzros�a o 16 selkirk�w. By�o wi�c cieplej i wilgotniej; proces naturalny nieuchronnie toczy� si� - ku czemu? Hnatt od�o�y� gazet� i podni�s� poczt� dostarczon� przed �witem... sporo czasu up�yn�o, od kiedy listonosze przestali w��czy� si� za dnia. Pierwszy rachunek, jaki wpad� mu w oko, by� zwyk�ym zdzierstwem za ch�odzenie mieszkania; Hnatt zalega� administracji mieszkalni 492 dok�adnie dziesi�� i p� skina za ostatni miesi�c, co oznacza�o podwy�k� o trzy czwarte skina w stosunku do kwietnia. Kiedy�, pomy�la�, zrobi si� tak gor�co, �e nic nie uchroni...
marc144