00:00:39:MUGHAL WIELKI 00:03:31:Jestem Indiami! 00:03:34:Himalaje chroniš moje granice. 00:03:38:Ganges jest wiadkiem mojej czystoci. 00:03:42:Od samego poczštku 00:03:44:byłem przyjacielem ciemnoci i wiatła. 00:03:48:Te marmurowe gmachy mówiš wiatu: 00:03:57:Tyrani okradli i spustoszyli mnie, 00:03:59:osoby życzliwe przystroiły mnie. 00:04:02:Głupcy skuli mnie łańcuchem, 00:04:05:moi kochankowie przełamali te łańcuchy. 00:04:10:Wród tych, którzy kochali mnie, był jeden, 00:04:14:a nazywał się Jal Al-u-Din Mohammed Akbar. 00:04:18:Akbar kochał mnie... 00:04:20:Stojšc wysoko ponad|podziałami religii i tradycji, 00:04:24:nauczył ludzi, aby miłowali się. 00:04:27:I trzymał mnie zawsze w swoich ramionach. 00:04:31:To jest pałac Cesarza Akbara. 00:04:36:Teraz każdy kšcik i szczelina 00:04:40:może opowiedzieć historie minionych dni. 00:04:44:Daleko od wygód 00:04:47:swego wspaniałego pałacu 00:04:53:przez tę skwarnš pustynię 00:04:58:idzie boso po palšcym piasku 00:05:05:Akbar Wielki. 00:05:09:Rozpacz jest w jego oczach, gdyż 00:05:13:dopiero co zobaczył|umiechniętš twarz potomka. 00:05:18:Akbar pielgrzymuje do pustelni 00:05:24:więtego Szejka Salim-u-dina Chistiego 00:05:31:w nadziei, że przez|jego goršce pragnienia 00:05:36:Bóg pobłogosławi go i jego syna. 00:05:41:Z całej królewskiej karawany 00:05:45:Akbar Wielki poprzysišgł|ić pieszo w samotnoci. 00:05:51:Nareszcie doszedł do swojego celu. 00:05:57:Cesarz, przed którym wiat się ukłonił, 00:06:02:pochylił swojš głowę przed fakirem. 00:06:07:Bóg nigdy nie odmawia|błagania swoich wiernych. 00:06:13:Podnie swoje ręce w modlitwie! 00:06:16:Dołšczę do ciebie. 00:06:21:O Cesarzu Cesarzów! 00:06:25:Obdarzyłe tego mało znaczšcego człowieka 00:06:29:bezkresnym bogactwem twojego skarbca. 00:06:34:Nazwano mnie Opiekunem wiata i Cieniem Boga. 00:06:40:Pozwól mi teraz słyszeć głos,|który nazwie mnie ojcem. 00:06:46:O mistrzu dwóch wiatów, 00:06:49:niech nie umieram bez ladu. 00:06:58:On pobłogosławi Królowš Jodhę wraz z dzieckiem. 00:07:26:Gratulacje, Wasza Królewska Moć! 00:07:31:Bóg pobłogosławił ciebie z synem, 00:07:36:spadkobiercš Mughal Imperium. 00:07:39:Boże, bšd pochwalony! 00:07:42:Wniosłe przesłanie radoci|do smutnego życia Akbara. 00:07:48:We ten piercień jako symbol. 00:07:59:Przysięgam na te więte|szale sprawiedliwoci, 00:08:03:że gdy o cokolwiek mnie poprosisz, 00:08:08:będzie ci to dane. 00:08:13:Z upływem czasu 00:08:15:Ksišżę ujawnił swojš psotnš naturę. 00:08:30:Ksišżę! 00:08:34:Te szale nie sš twoimi zabawkami. 00:08:37:Czy sš one zabawkami Cesarza?|- Nie. 00:08:40:Sš to więte szale Cesarza Babara. 00:08:43:Sš godłem sprawiedliwoci Cesarza Mughal. 00:08:46:Cudownie! 00:08:47:Ksišżę, proszę uczyć się tych słów,|które wypowiada się na dworze cesarza. 00:08:52:To jest polecenie?|- Nie, proba. 00:08:57:W takim razie spróbuję. 00:08:59:Niesubordynacja Księcia wzmożyła się. 00:09:04:Ksišżę przekroczył granice szacunku. 00:09:16:We to i pozwól temu|płynšć z pršdem Jamuny! 00:09:22:Dostojeństwo mieszkańców Mughal|zaczęło słabnšć, 00:09:28:a odurzony Ksišżę Salim|zaczšł wszystkich wprawiać w osłupienie. 00:09:42:Dla Akbara Wielkiego 00:09:44:przyszłoć Indii wyglšdała marnie. 00:09:57:Nie ujrzę dnia, 00:09:59:kiedy to wielkoć Mughal stanie się|zabawkš rozrzutnego Księcia! 00:10:06:Mansingh! 00:10:10:Pozbaw go czułej miłoci jego matki 00:10:14:i ubierz go w zbroję! 00:10:17:Wychowaj go w skwarnych burzach piaskowych 00:10:21:na polu bitwy. 00:10:33:Powierzam w twoje ręce|przyszłoć mieszkańców Mughal. 00:11:06:Salim wypełnił swój obowišzek|tak, jak żemy sobie tego życzyli. 00:11:19:Salim, kochanie, dziecko moje! 00:11:24:Czy to jest wspaniała Królowa Indii? 00:11:28:Nie, Wasza Królewska Moć. Jedynie matka! 00:11:36:Nie zdawałem sobie z tego sprawy, 00:11:38:że słaboć matki|może spowodować to, 00:11:46:iż Królowa Jodha zapomni o swej godnoci. 00:11:49:Wasza Królewska Moć, czy rzšdy w Mughalu 00:11:53:nie pozwalajš matce usychać z tęsknoty i płakać, 00:11:57:kiedy krew jej syna|leje się bezlitonie? 00:12:01:Ona może usychać z tęsknoty, ale nie płakać. 00:12:07:Jeli wszystkie matki innych synów, 00:12:10:walczšcych na polu bitwy, płakałyby, 00:12:14:to Indie zatopiłyby się we łzach. 00:12:26:Rozdaj biedakom|kosztownoci równe wadze tej zbroi! 00:12:40:Przez 14 lat Ksišżę Salim 00:12:44:był wychowywany na polach bitwy. 00:12:48:W rezultacie został zwycięskim generałem. 00:13:32:Czy rany księcia|zostały już opatrzone? 00:13:35:Nie zostalimy wpuszczeni. 00:13:49:Chirurg czeka.|Ksišżę, czy nie chcesz przemyć swoich ran? 00:13:53:To nie sš rany, to kwiaty... 00:13:57:mierć za kwiaty|jest zniewagš wiosny. 00:14:01:To nie tylko zabójca, lecz także ukochana. 00:14:07:To kwiat róży, a także miecz. 00:14:10:Po czternastu latach rozlewu krwi|wcišż jeste przesišknięty poezjš. 00:14:16:Zdumiewajšce... 00:14:17:Nie ma niczego zdumiewajšcego. 00:14:21:Czy wiersz Omara Khayyama straciłby wartoć poetyckš,|gdyby był wyryty w kamieniu 00:14:26:zamiast w złocie? 00:14:33:W takim razie cokolwiek,|co twój władca pomylał o mnie 00:14:37:jest złe. 00:14:43:Dlaczego wysyłać historię mojej młodoci,|przesiškniętej krwiš karta po karcie? 00:14:49:Wysyłać tę sagę mojego życia pełnš krwi i kurzu|do Jego Królewskiej Moci? 00:14:58:I nikt nie będzie bardziej nadawał się do dostarczenia tego listu|niż mój wierny syn, Durjan. 00:15:20:Szczęcie nie opuszcza Jego Królewskiej Moci!|Ksišżę znów wyszedł zwycięsko z walk. 00:15:27:Ile ran otrzymał twój Ksišżę? 00:15:31:Niezliczenie wiele.|Dostał wiele ciosów mieczami, które zostały stępione. 00:15:36:Mogli, ale nie oddali honorów|odwadze księcia i krwi Akbara. 00:15:44:Obejrzyjmy jego zbroję. 00:15:46:Zamiast zbroi, Ksišżę wysłał tę wiadomoć. 00:15:52:Odczytaj jš na głos! 00:15:54:Do Cesarza Indii,|Jala Al-u-Dina Mahometa Akbara 00:16:01:Ojcze, to relacja z każdego|zakštka kraju, 00:16:07:zmoczonego krwiš twojego spadkobiercy. 00:16:10:Przez 14 lat ta ziemia|ogarnięta była płomieniami wojny, 00:16:13:które wyssały twojš krew,|płynšcš w moich żyłach. 00:16:17:Płomienie zostały zgaszone, 00:16:19:ale krew wcišż płynie w ciele Salima. 00:16:25:Rozkaż mi, a zabarwię swojš krwiš|południowe doliny. 00:16:32:Ojcze, twój uniżony sługa, Salim! 00:16:35:Boże, bšd pochwalony! 00:16:38:Dzi Salim został naszym spadkobiercš. 00:16:43:Główny Sekretarzu! 00:16:45:Przekaż księciu moje polecenie,|by powrócił na cesarski dwór. 00:16:52:Gratulacje z powodu|powrotu księcia! 00:17:11:O Panie, milczysz. Niech dostrzegę twarz Salima. 00:17:17:Jego Królewska Moć ma porzšdnego sługę Durjana,|który przywróci dworowi księcia Salima. 00:17:25:Bahaar, przyszła z radosnš wiadomociš,|by obetrzeć nasze łzy. 00:17:29:Obficie nagrodzę cię perłami. 00:17:33:To nie wystarczy. Chcę, żeby ksišżę|chodził w perłach, gdy już powróci. 00:17:38:Mało tego, Bahaar!|Pozwalam ci na wszystko dla Salima. 00:17:44:Mój syn wraca po wielu latach. 00:17:48:Poproszę Cesarza, by pozwolił|naszemu synowi zostać przy mnie. 00:17:53:Ksišżę dostrzegł|sposób rzšdzenia swojego ojca, 00:17:57:ale nie miłoć swej matki. 00:18:01:Powiedz nadwornej tancerce,|aby przygotowała wytworny taniec, 00:18:07:który zetrze ogniste|obrazy wojny z oczu Salima! 00:18:11:A ty każ Tansenowi skomponować|takie melodie na powitanie Salima, 00:18:17:żeby zapomniał on o huku armat! 00:18:21:Bahaar, otocz Salima wiecznš wiosnš! 00:18:25:Stwórz powiatę tysišca księżyców|dla mojego syna! 00:18:29:Gdzie schody księcia będš się rozpadać,|tam pozwól księżycom być jego astralnym dywanem. 00:18:33:A gdziekolwiek rzuci on okiem,|pozwól, żeby tam było niebo. 00:18:37:Aż tak moje serce pragnie,|ale nie może wyrazić... 00:18:54:O Panie, niech ten|pomylny moment przyjdzie niedługo, 00:18:59:kiedy to mój syn|stanie przed moimi oczami. 00:19:03:Wówczas przez chwilę|zapomnę nawet o Tobie... 00:19:14:Rzebiarzu! 00:19:20:Wiosna (imię Bahaar = wiosna) z pałacu|w moim opuszczonym warsztacie? 00:19:23:Przyszłam po posšg dla Księcia. 00:19:32:Ksišżętom i cesarzom moje posšgi nie podobajš się. 00:19:38:Dlaczego nie?|- Ponieważ mówiš prawdę. 00:19:41:To jest dwór monarszy, każde słowo Cesarza jest sprawiedliwociš. 00:19:51:Nikt nie może odwoływać się od tego. 00:19:54:A tu jest pole bitwy. 00:19:57:Krew milionów prowadzi do|triumfu jednego człowieka. 00:20:04:A to jest za mówienie prawdy... 00:20:10:mierć! 00:20:12:To nieprawda.|To skarga i żal artysty! 00:20:17:Umysł akceptuje piękno twojej sztuki,|serce tego nie robi. 00:20:23:Co dobrego jest w tym posšgu,|jeli dumna głowa nie kłania się przed nim? 00:20:32:W takim razie zrobię posšg,|u którego stóp wojownik położy swój miecz, 00:20:38:król swojš koronę, 00:20:42:a zwykła osoba swoje serce. 00:21:02:Koronowanym jest się z ršk innego człowieka... 00:21:04:lecz trzeba posiadać swojš własnš odwagę. 00:21:07:Mam nadzieję, że nikt nie przyjdzie.|Nie boisz się? 00:21:12:Strach? Korona nie jest|kładziona na przestraszone głowy. 00:21:18:Chcesz zostać królowš|tego cudownego kraju. 00:21:22:Tak wiele innych kobiet|marzy o tym samym. 00:21:25:Niech marzš! 00:21:30:Spójrz w moje oczy! 00:21:38:Sš jak oczy pijaka,|który podniósł miecz zamiast kielicha. 00:21:43:Planujesz chwycić gwiazdy z nieba? 00:21:46:Czasami gwiazdy spadajš na ziemię. 00:21:51:Dla wyniosłego Księcia wystarczy|moje jedno uległe spojrzenie. 00:21:58:Tylko ponad trzy godziny|do końca doby. 00:22:02:To ostatnia perła punktualnoci. 00:22:10:Niech cena tej perły|będzie wynagrodzeniem! 00:22:50:Cesarzu, będziesz miał zbroję|na powitaniu naszego syna? 00:22:55:Nie witamy naszego syna,|ale odważnego żołnierza Indii! 00:23:12:Wasza Królewska Moć, nie widziałam,|...
Wojciech1407