4. Strzalko, Darwin jako antropolog ewolucyjny. Problem ras ludzkich (2009).pdf

(587 KB) Pobierz
192621862 UNPDF
Tom 58 2009
Numer 3–4 (284–285)
Strony 273–278
J an S trzałko
Instytut Antropologii
Wydział Biologii
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Umultowska 89, 61-614 Poznań
E-mail: strzalko@amu.edu.pl
DARWIN JAKO ANTROPOLOG EWOLUCYJNY
PROBLEM RAS LUDZKICH
WSTĘP
W czasach gdy żył i działał Darwin, an-
tropologia była dziedziną wiedzy dosyć do-
brze rozwiniętą, o sprecyzowanym obszarze
zainteresowań i zdecydowanie związaną z
przyrodoznawstwem. W 1859 r., gdy ukazało
się jego fundamentalne dzieło o ewolucji, w
Paryżu rozpoczęło działalność towarzystwo
naukowe Societe d’Anthropologie de Paris,
które założył wybitny francuski przyrodnik i
lekarz, a równocześnie antropolog, profesor
Pierre Paul Broca, twórca późniejszej (1872)
Ecole d’Anthropologie.
Ponieważ darwinowska teoria ewolucji
zrewolucjonizowała rozwój wszystkich nauk
o życiu, trudno byłoby przypuszczać, że jej
wpływ na wiedzę o człowieku był mniej
głęboki. Do antropologii jednak wpływ ten
przedostawał się bardziej zawiłymi droga-
mi niż do innych nauk biologicznych. Choć
niewątpliwie wiązało się to z dokonywaniem
pewnych modyfikacji światopoglądowych,
dla przyrodników zainteresowanych różno-
rodnością świata zwierzęcego i roślinnego
odchodzenie od esencjalistycznego widzenia
zmienności i typologicznego jej opisu do
ujęć ewolucjonistycznych było chyba jed-
nak łatwiejsze niż dla antropologów. Łatwiej
było przyjąć teorię, która wyjaśniała, w jaki
sposób od wspólnego, rodzajowego przodka
można wywodzić grupę podobnych do sie-
bie gatunków ptaków czy owadów, niż uznać
wspólne pochodzenie małp człekokształtnych
i człowieka. Wyróżnioną pozycję człowie-
ka w świecie przyrody, jaką zapewniał mu
kreacjonizm, znakomicie dawało się przed-
stawić typologicznie, trudno natomiast było
zdewaluować przez wyjaśnianie jej pocho-
dzenia mechanizmem doboru naturalnego,
uczłowieczającego jakąś hipotetyczną małpę.
Byli również tacy, którym trudno było nawet
uznać, że jasnoskórzy Europejczycy są przed-
stawicielami tego samego gatunku, co czar-
noskórzy Afrykanie. Karol Darwin był tego
świadom, kiedy we wstępie do swej wydanej
w 1871 r. pracy „The Descent of Man and
Selection in Relation to Sex” (tytuł polskich
wydań pierwszej części dzieła brzmi „O po-
chodzeniu człowieka”) (D arwin 1871, 1929,
1959), której pierwsza część jest w gruncie
rzeczy rozprawą antropologiczną, pisał, że
przez wiele lat zwlekał z jej publikacją, z
obawy przed spotęgowaniem uprzedzeń do
swoich poglądów.
RASY LUDZKIE A TEORIA EWOLUCJI
W tym miejscu warto nieco dokładniej
przypomnieć, czym zajmowali się antropo-
logowie w czasach Darwina. Antropologia
była dziedziną wiedzy o zróżnicowaniu czło-
wieka, szeroko rozumianej zmienności ga-
tunku ludzkiego, zarówno w czasie, jak i w
192621862.002.png
274
J an S trzałko
przestrzeni. Antropologów, a byli wśród nich
wybitni uczeni europejscy i amerykańscy,
głównie o wykształceniu medycznym, jak
słynny niemiecki przyrodnik Rudolf Virchow
czy wspomniany już Pierre Paul Broca, ale
także etnologicznym, jak np. Anglik, równie
wybitny jak dwaj poprzedni, John Beddoe,
interesowało międzyosobnicze zróżnicowa-
nie budowy i funkcji organizmu ludzkiego,
a także różnice, jakie pod tym względem wy-
stępowały między grupami zamieszkującymi
bliskie sobie, jak też bardziej odległe teryto-
ria. Interesowały ich zmiany zachodzące w
trakcie życia osobniczego jednego osobnika,
ale także różnice, jakie mogły wystąpić mię-
dzy ludźmi żyjącymi w różnych czasach hi-
storycznych, a nawet przedhistorycznych. Był
to więc obszar zainteresowań odpowiadający
temu, co dzisiaj nazywamy antropologią fi-
zyczną.
Znajomość indywidualnej zmienności
cech ludzkich, zarówno morfologicznych, jak
czynnościowych, a nawet w sferze zdolności
umysłowych, charakterów i zachowań ludzi,
w czasach Darwina była już bardzo obszerna
i szczegółowa, a gromadzenie ciągle nowych
faktów, i objaśnianie związków między nimi
mogło dokonywać się bez odwoływania się
do teorii ewolucji, dopóki oczywiście nie pa-
dało pytanie o pochodzenie całej tej zmien-
ności. Wielu anatomów, fizjologów, histolo-
gów czy embriologów, nawet tak wybitnych
jak Rudolf Virchow, satysfakcjonowałaby od-
powiedź kreacjonistyczna. Dla Darwina to
bogactwo informacji o zmienności struktur,
funkcji i zachowań człowieka, w zestawie-
niu z podobnie obfitymi danymi dotyczącymi
innych niż człowiek organizmów, było nie-
wyczerpanym źródłem dowodów słuszności
jego teorii ewolucji.
Nieco inaczej przedstawiał się problem
zmienności międzygrupowej człowieka. Pro-
blem ten budził ogromne zainteresowanie i
badany był antropologicznie równie inten-
sywnie jak zmienność indywidualna. XIX-
wieczni antropologowie dysponowali tyleż
wygodnym, co nieprecyzyjnym narzędziem
służącym opisowi tej zmienności — pojęciem
rasy. Nawiasem mówiąc, dziwne to było po-
jęcie, bowiem istnienie obiektu, którego do-
tyczyło (czyli ras ludzkich), nigdy nie było
hipotezą badawczą (B ionDi i r ickarDS 2002).
Uznano, że rasy ludzkie realnie istnieją — na-
leży je tylko odkryć i opisać. Jedynym punk-
tem odniesienia dla wszystkich użytkowni-
ków tego pojęcia mogły być rasy hodowa-
nych zwierząt (termin rasa zresztą stąd wła-
śnie pochodził). Dla wszystkich wprawdzie
musiało być oczywiste, że jest to tylko analo-
gia ,,formalna”, bowiem rasy koni, psów czy
gołębi stworzone zostały przez człowieka, a
ich istnienie wymagało jego stałej kontroli,
nie przeszkadzało to jednak kreacjonistycz-
nie rozumiejącym zmienność świata żywego
przyrodnikom, przeciwnie, znakomicie funk-
cjonowało w esencjalistycznym kontekście.
Ten stan rzeczy wzbudził zdecydowany
sprzeciw Karola Darwina. W VII rozdziale
pierwszej części wspomnianego już dzieła o
pochodzeniu człowieka i doborze płciowym,
zatytułowanym ,,O rasach ludzkich” (D arwin
1871), dokładnie i przekonująco wyłożył, jak
należy rozumieć pojęcie rasy ludzkiej w świe-
tle teorii ewolucji drogą doboru naturalnego
i czym rasy te z pewnością nie są, wbrew po-
glądom panującym wśród antropologów (a
właściwie ogólnie — wśród przyrodników).
Nawet zupełnie powierzchowna znajo-
mość zmienności człowieka, wynikająca z ob-
serwacji ludów zamieszkujących różne rejo-
ny świata, pozwalała dokonywać klasyfikacji
ze względu na pewne cechy morfologii, któ-
re mogły charakteryzować je grupowo: wiel-
kość i proporcje ciała, niektóre cechy fizjo-
nomii, albo — tak łatwo rzucający się w oczy
— kolor skóry (jest rzeczą oczywistą, że zróż-
nicowanie kulturowe wydatnie wzmacniało
wrażenia morfologa). Już od czasów Linne-
usza (1707–1778) przyrodnikom znany był
,,geograficzny” podział ludzkości na odmiany
( varietas , jak je wówczas nazywano), które
w Systema Naturae twórca naukowej klasyfi-
kacji przyrodniczej (niezależnie od nadanego
człowiekowi naukowego miana gatunkowe-
go Homo sapiens ) nazwał: Homo europaeus ,
Homo asiaticus , Homo afer i Homo ameri-
canus . W XII wydaniu wspomnianego dzieła
(które ukazało się w 1788 r., już po śmierci
autora), wydawca, J. F. Gmelin, dodał piątą
odmianę i wszystkie nazwał stosownie do
przypisywanej im barwy skóry: Homo albus
(biały), Homo badius (żółty), Homo niger
(czarny), Homo cupreus (miedziany) i Homo
fuscus (ciemny czyli brązowy).
Najbardziej rozpowszechnił się jednak
podział ludzi zaproponowany przez znanego
XVIII-wiecznego przyrodnika, Johanna Fridri-
cha Blumenbacha, ojca antropologii fizycznej,
za jakiego uważano go dzięki popularności
jego dzieła De generis humani varietate na-
tiva (głównie trzeciego wydania z 1795 r.),
w którym wprowadził do dzisiaj używane na-
zwy pięciu ras ludzkich: kaukazoidalnej (bia-
łej), negroidalnej (czarnej), mongoloidalnej
Darwin jako antropolog ewolucyjny
275
(żółtej), amerindiańskiej i malajskiej. Co wię-
cej, Blumenbach podał również odpowiednie
,,diagnozy rasowe”, w tym także charaktery-
styki pomiarowe. Nie ma potrzeby uzasad-
niać, że wspomniane wyżej klasyfikacje, jak i
wiele innych powstałych w XIX wieku, mia-
ły charakter esencjalistyczny, a opisywane w
nich typy rasowe były niezmiennymi wzor-
cami mniej lub bardziej dokładnie realizowa-
nymi przez poszczególne jednostki. Przyjęcie
takiej typologicznej metody opisu zmienno-
ści pozwalało ,,odkrywać” kolejne nowe rasy
w obrębie lub obok już opisanych, a ich licz-
ba i definicje zależały od wyboru cech cha-
rakterystycznych i szczegółowości opisu lub
pomiaru. Dopóki pochodzenie tak rozumia-
nych ras interpretowano kreacjonistycznie,
rasa w zasadzie nie różniła się od gatunku —
traktowano ją jako zamkniętą (i niezmienną
w czasie) jednostkę klasyfikacyjną w obrębie
,,rodzaju” ludzkiego ( Homo ).
„TAK ZWANE RASY” WEDŁUG DARWINA
Z takimi poglądami rzecz jasna ewolu-
cjonista Darwin nie mógł się zgodzić i swój
punkt widzenia w kwestii wewnątrzgatunko-
wej zmienności człowieka szczegółowo uza-
sadnił we wspominanym już dziele o pocho-
dzeniu człowieka (D arwin 1871), w którym
jeden z rozdziałów, zatytułowany „On the
races of man” (o rasach ludzkich), poświę-
cił dyskusji poglądów na zróżnicowanie we-
wnątrzgatunkowe człowieka, a w szczególno-
ści — pochodzenie tej różnorodności. Warto
zauważyć, że już w pierwszym zdaniu tego
rozdziału można dostrzec sceptycyzm Darwi-
na wobec panujących poglądów. Pisze mia-
nowicie:
„…Nie mam tu zamiaru opisywać rozma-
itych tak zwanych ras ludzkich; chciałbym
natomiast dociec, jaką wartość, z klasyfikacyj-
nego punktu widzenia, mają różnice między
nimi i w jaki sposób powstały…”. 1
Darwin mówi o ,,tak zwanych” rasach po-
nieważ nie o termin ,,rasa” mu chodzi. Sam
zresztą tego terminu używa nie tylko w od-
niesieniu do zwierząt hodowlanych, ale także
do człowieka, usprawiedliwiając się niejako
(„…But from long habit the term ,,race” will
perhaps always be employed…”) faktem, że
lepszego nie wymyślono, a — być może wła-
ściwszy — termin ,,subspecies” (na oznacze-
nie wyróżnianej w obrębie gatunku podgru-
py) jeszcze się nie upowszechnił. Darwin po
prostu uważał, że używając typologicznej ka-
tegorii „rasa” przyrodnicy zakładają jej obiek-
tywne istnienie, tak jak gatunku. Dodajmy,
że w czasach Darwina nie było prawidłowo
sformułowanej definicji gatunku i problem
rangi wyodrębnianych taksonów: rodzaju, ga-
tunku czy rasy, rozstrzygany był arbitralnie,
na podstawie subiektywnie dostrzeganych
— większych lub mniejszych — różnic między
jednostkami. Darwin starał się dowieść, i ro-
bił to niezwykle przekonująco, że jakkolwiek
między opisywanymi rasami ludzkimi w nie-
których cechach występują wyraźne różnice,
to zmienność tych cech ma charakter ciągły
w obrębie całego gatunku, a także znaczna
jest wewnątrz grup uznawanych za rasy. Do-
tyczy to również cechy, na podstawie której
najczęściej ustanawiano klasyfikacje — bar-
wy skóry, ogromnie zróżnicowanej, zarówno
wśród ,,czarnych” ludów Afryki, jak zresztą
wśród wszystkich ,,kolorowych” i „białych”
grup ludzkości. O tym, że nie można przy-
pisywać rasom statusu gatunków, świad-
czy wyraźnie — zdaniem Darwina — fakt, że
wszystkie wyróżniane grupy uznawane za
rasy swobodnie krzyżują się między sobą, a
tym bardziej — niczym nie ograniczona płod-
ność wszelkich mieszańców międzyrasowych.
Rozpowszechniane w literaturze informacje
o rzekomej izolacji rozrodczej różnych ras
względem siebie Darwin (słusznie) uważał za
pozbawione wartości, nieudokumentowane i
nieprawdziwe. Najbardziej jednak przekonu-
jącym argumentem przeciw traktowaniu ras,
tak jakby były odrębnymi gatunkami człowie-
ka, jest zdaniem Darwina fakt stopniowego
przechodzenia jednych ras w drugie, w wie-
lu przypadkach niezależnie od ich wzajemne-
go krzyżowania się. Pisze on, że
,,…Człowiek był badany znacznie dokład-
niej niż jakakolwiek inna żywa istota, a po-
mimo to zdania specjalistów są bardzo roz-
bieżne co do kwestii, czy człowieka należy
uważać za jeden gatunek bądź rasę, czy też
wyróżnić dwie (Virey), trzy (Jacquinot), czte-
ry (Kant), pięć (Blumenbach), sześć (Buffon),
siedem (Hunter), osiem (Agassiz), jedenaście
1 Oryginalne wyrażenie Darwina several so-called races (rozmaitych tak zwanych ras) w polskim przekładzie M.
Ileckiego z 1929 roku brzmi przeróżnych ras , co zmienia sugerowany przeze mnie sens zdania
192621862.003.png
 
276
J an S trzałko
(Pickering), piętnaście (Bory St. Vincent),
szesnaście (Desmoulins), dwadzieścia dwie
(Morton), sześćdziesiąt (Crawford) lub sześć-
dziesiąt trzy rasy (Burke).” (D arwin 1959, str.
176)
Darwin w dyskusji na temat istnienia
,,realnych” ras-gatunków przeciwstawiał się
poglądom poligenistów, uznających, że w
ramach rodzaju ludzkiego stworzone zostały
(lub ustanowione w dowolny inny sposób)
odrębne typy (w oryg. distinct entities), któ-
re mają właściwości gatunków, a zwane są
rasami. Zdaniem Darwina przyrodnik przyj-
mujący teorię ewolucji musi się zgodzić, że
wszystkie rasy, niezależnie od tego kto i ile
dostrzega różniących je cech, stanowią jeden
gatunek. Najwyraźniej Darwin rasy uważa za
populacje (choć nie używa tego terminu)
— zachowujące dużą wewnętrzną zmienność,
zasiedlające różne, zróżnicowane ekologicz-
nie terytoria i podlegające lokalnym naci-
skom selekcyjnym, jednak ewoluujące bez
utraty łączności z resztą gatunku. Przedsta-
wiciele sąsiadujących takich grup („ras”) bez
przeszkód mogą się kojarzyć wydając miesza-
ne potomstwo. W pewnym miejscu D arwin
(1959 str. 183) konkluduje:
,,…Wreszcie możemy sądzić, że kiedy zasa-
dy ewolucji będą powszechnie uznane, co z
pewnością wkrótce nastąpi, dysputa między
poligenistami i monogenistami skończy się
cicho, przez nikogo nie zauważona”.
DZIEDZICTWO DARWINA W XX-WIECZNEJ ANTROPOLOGII RASOWEJ
W pewnym sensie miał rację. Koncep-
cja ewolucji zwyciężyła ostatecznie, jednak
jej zwycięstwo niekoniecznie oznaczało od-
rzucenie poglądu o istnieniu w obrębie ga-
tunku ludzkiego typologicznie rozumianych
podjednostek — ras, złożonych z osobników
,,dziedzicznie” wyposażonych w cechy deter-
minujące ich przynależność do określonego
typu rasowego, pewnych linii filogenetycz-
nych, których ewolucyjne losy odróżniały od
innych takich linii. Losy te mogły być mniej
lub bardziej ,,szczęśliwe”, a wyniki takiego
różnicowania się ewolucyjnego typów raso-
wych zauważalne są wśród dzisiejszej lud-
ności świata (jedne rasy są zaawansowane, a
inne, jak wówczas uważano — prymitywne).
Takiego „typologizowania” nie ustrzegł się
nawet wybitny ewolucjonista i propagator
myśli Darwina, Ernst Haeckel, który uważał,
że odrębne linie filogenetyczne, jakimi były
ludzkie rasy, ewoluowały w niejednakowym
tempie, a w konsekwencji osiągnęły różne
poziomy rozwoju ewolucyjnego (Ryc. 1)
(w olpoff i c aSpari 2000). Po upływie nie-
omal stulecia podobne założenie znaleźć
można w wizji zróżnicowania rasowego ludz-
kości znanego amerykańskiego antropologa
Carletona Coona (c oon 1962), ostro kryty-
kowanej zresztą przez wielu za „rasistowski”
charakter. Równie znany polski antropolog
Jan Czekanowski z kolei, w swoim systemie
klasyfikacyjnym zakładał dziedziczenie typu
rasowego (c zekanowSki 1967).
Krótko mówiąc, z typologiczno-rasowej
klasyfikacji wewnątrzgatunkowej zmienności
człowieka nie wszyscy antropologowie chcie-
li zrezygnować i bardzo wielu z nich nie zre-
Ryc. 1. Cytowana przez w olpoffa i c aSpa -
ri (2000) rycina z dzieła „The History of Cre-
ation”, którego autor Ernst Haeckel traktował
ludzkie rasy jak ewoluujące niezależnie linie,
porównywalne do gatunków innych naczel-
nych.
192621862.004.png
Darwin jako antropolog ewolucyjny
277
zygnowało. Albo więc nie rozumieli argumen-
tacji Darwina, albo jej nie uwierzyli. Faktem
jest, że w dwóch książkach, które ukazały się
blisko 100 lat po ukazaniu się „O pochodze-
niu człowieka”, podsumowujących stan wie-
dzy „rasologicznej”, zatytułowanych „Race
and Science” z 1961 r. (UNESCO 1961) oraz
„Race and Modern Science” z 1967 r. (k utt -
ner 1967), nazwisko Darwina albo nie poja-
wia się wcale w przypisach bibliograficznych
(w pierwszej z książek liczącej 491 stron i
zawierającej 11 artykułów), albo Darwin jest
cytowany w związku z doborem płciowym
(trzykrotnie w drugiej z książek — 427 stron,
16 artykułów). Dla ścisłości trzeba jednak do-
dać, że w załączniku do pierwszej z książek
(Appendix, str. 493–506), która powstała z
inicjatywy UNESCO, znajdują się dwie dekla-
racje: Statement of 1950 i Statement of 1951,
zawierające uzgodnione stanowiska uczo-
nych, w tym antropologów, w sprawie statu-
su pojęcia rasy ludzkiej w nauce 2 . Deklaracje
zdecydowanie odrzucają wszelkie formy ty-
pologizowania ras, przypisywania im trwa-
łych, genetycznie zdeterminowanych cech
fizycznych, psychicznych i społecznych, pod-
kreślają natomiast ich populacyjny charakter
i otwartość, zarówno na przepływ informacji
genetycznej, jak i kulturowej. Stanowiska te
podpisało wielu najwybitniejszych uczonych,
w tym genetyków i antropologów, między
innymi: C. Levi Strauss, M. F. Ashley Monta-
gu, T. Dobzhansky, Julian S. Huxley, J. B. S.
Haldane, H. V. Vallois. W punkcie 14. dekla-
racji z 1950 roku znajdujemy cytat z „The
Descent of Man” D arwina (1871, wyd. 2, str.
187–188):
„..Wraz z postępem cywilizacji, gdy małe
plemiona łączą się w większe społeczności,
zwykły rozsądek podpowiada jednostkom, by
rozszerzyły swe instynkty socjalne i sympatie
na wszystkich członków narodu, nawet nie-
znanych im osobiście. Gdy ten punkt zosta-
nie raz osiągnięty, pozostają już tylko sztucz-
ne bariery powstrzymujące rozciągnięcie
sympatii na ludzi wszystkich narodów i ras”.
Mowa tu wprawdzie o społecznych skut-
kach, a nie biologicznych przyczynach, ale
dla każdego, kto zna dzieło Darwina powin-
no być oczywiste, że deklarowany przez eks-
pertów UNESCO punkt widzenia w sprawie
ras zgodny jest z poglądami Darwina w tej
sprawie.
NOWA SYNTEZA EWOLUCYJNA I DZISIEJSZY STAN WIEDZY
Eksperci, jak można wnosić z ich de-
klaracji, byli więc zgodni, że ras ludzkich o
właściwościach podgatunkowych taksonów
— ewoluujących niezależnie podgatunków
— nie ma. Trudno zresztą żeby było inaczej,
skoro byli wśród nich również twórcy „no-
wej syntezy ewolucyjnej”, która ostatecznie
zakończyła typologiczne ujmowanie zmien-
ności żywego świata. Dyskusje jednak nie
ustały. W jednej z nich, toczonej na łamach
Current Anthropology, Theodosius Dobzhan-
sky, ogromny autorytet w zakresie genetyki,
powiedział wprost: „…jeśli rasy miałyby być
‘nieciągłymi jednostkami’, to nie ma ras, a
także jeśli ‘rasa’ ma być użyta raczej dla ‘wy-
jaśnienia’ ludzkiej zmienności niż vice versa,
to wyjaśnienie takie jest błędne. Rasy są ge-
netycznie otwartymi systemami, podczas gdy
gatunki — zamkniętymi” (D oBzhanSky 1962).
Z takim stwierdzeniem Darwin z pewnością
by się zgodził. Dyskusja, o której mowa, to-
czyła się na tle słynnego już artykułu l iving -
Stona (1962), w którym ten autor stwierdził,
że wobec ciągłości rozkładów częstości ge-
nów warunkujących zmienność fenotypową
człowieka w przestrzeni, nie można wyod-
rębnić w naszym gatunku ras i ujął to stwier-
dzenie w krótkim haśle: „nie ma ras, są tyl-
ko kliny”. Jednak Dobzhansky, jak Darwin,
nie rezygnował z posługiwania się terminem
rasa.
Wraz z rozwojem badań genetycznych,
szczególnie pod koniec ubiegłego wieku, kie-
dy upowszechniły się badania ludzkiego ge-
nomu technikami molekularnymi, stało się ja-
sne, że wariancję genetyczną naszego gatun-
ku prawie w całości wyczerpuje wariancja
wewnątrzpopulacyjna, a zaledwie kilkanaście
(l ewontin 1972), a nawet tylko kilka procent
tej zmienności (r oSenBerg i współaut. 2002)
pozostaje na wyjaśnianie zmienności między-
populacyjnej, w tym „rasowej” — jeśli ktoś
woli pewne z tych populacji nazywać rasami.
t empleton (2002) na podstawie badań geno-
2 Kolejna deklaracja UNESCO (Deklaracja o Rasach i Rasizmie) powstała w 1964 roku, a jednym z dwudziestu
jej współautorów był polski antropolog prof. Tadeusz Bielicki. W roku 1978 Konferencja Generalna UNESCO
uchwaliła Deklarację o Rasach i Uprzedzeniach Rasowych.
192621862.001.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin