van Lustbader Eric - Miko.docx

(1707 KB) Pobierz
w przygotowaniu









 





Przełożył



MAREK FEDYSZAK


Tytuł oryginału

THE MIKO

Autor ilustracji KLAUDIUSZ MAJKOWSKI

Opracowanie graficzne Studio Graficzne „Fototype”

Konsultacja merytoryczna WITOLD NOWAKOWSKI

Redaktor KRYSTYNA JURIEWICZ

Redaktor techniczny ANNA WARDZAŁA

Copyright © 1984 Eric Van Lustbader

For the Polish edition

Copyright © 1993 by Wydawnictwo Mizar Sp. z o.o.

Published in cooperation with

Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.

ISBN 83-85309-45-4


WIKTORII

z wyrazami miłości... w czas deszczu i pogody

MOJEMU OJCU

z wyrazami miłości dla ludzkiej encyklopedii


PODZIĘKOWANIE

Żadna postać w powieści Miko” nie jest w najmniejszym stopniu podobna do jakiejkolwiek prawdziwej żyjącej lub zmarłej osoby, z wyjątkiem osób wymienionych jako znane postaci historyczne. Chociaż MITI jest prawdziwą korporacją i chociaż jej potęga i rola w rozwoju powojennej gospodarki japońskiej zostały dokładnie przedstawione, to jednak pewne zdarzenia oraz opisani w książce ministrowie są wytworem wyobraźni.

Wyrażam należne podziękowania:

Roni Neuer i Herbowi Libertsonowi z Ronin Gallery;

Richardowi Bushowi z Asia Society w Waszyngtonie za rozszyf­rowanie zagadki Wu-Shing;

Charlotte Brenneis, asystentce prezesa Asia Society w Nowym Jorku;

Nancy Lerner;

wszystkim z Grill & Bar w Kapalua za pomoc w tym, by moja praca była tak przyjemna;

HM za pomoc edytorską;

VSL za pomoc edytorską i wsparcie duchowe;

oraz szczególnie Tomomi Seki z Ronin Gallery za tłumaczenia,

pomoc we wszystkich sprawach podczas pobytu w Japonii, nie tylko za Miko”,

lecz również za Ninję”. Domo arigato, Seki-san


Tsugi-no  ma-no

mo kiete

         yo-samu kana

Światło w sąsiednim pokoju

również gaśnie

                     nadciąga chłód nocy.

Shiki (1867-1902)

Pani DARLING: George, musimy zatrzymać Nanę. Powiem ci, dlaczego. Mój drogi, gdy weszłam dziś wieczorem do tego pokoju, dostrzegłam w oknie twarz.

J.M. Barrie Piotruś Pan


Prefektura Nara, Japonia

WIOSNA, CZASY WSPÓŁCZESNE

Sensei Masashigi Kusunoki przyrządzał herbatę. Klęczał na trzcinowej tatami; kimono z jasnoszarym wzorem na ciemnoszarym tle otulało go tak, jakby był okiem wielkiego mrocznego cyklonu.

Gdy już wlał parujący wrzątek do glinianej czarki i unosił bambusowy pędzel, by ubić bladozieloną piankę, cień sylwetki Tsutsumu przesłonił otwarte wejście. Za schylonym ciałem Kusunokiego rozciągała się wypolerowana drewniana podłoga dojo błyszcząca i nieskazitelnie czysta.

Kusunoki klęczał plecami do wejścia. Twarzą zwrócony był w stronę rozsuwanych drzwi shoji i dużego okna.

Widział kwitnące wiśnie oraz chmury idące na spacer po ziemi, wędrujące po szczelnie pokrytych drzewami zboczach Yoshino. Po­chylone gałęzie, równie zielone jak rozciągające się za nimi wzgórza, porastał wieloletni mech. Czuł intensywny zapach cedru tak charak­terystyczny o tej porze roku w tej części prefektury. Tylko przez parę zimowych tygodni, gdy śnieg grubą warstwą pokrywał grzbiety i zbocza gór, nie wyczuwał go.

Widok, który tak bardzo zrósł się z historią Japonii, nigdy go nie nużył. To właśnie tu, wśród gór, szukał schronienia Minamoto no Yoshitsune, próbując pokonać swego brata, zdradzieckiego shoguna; to właśnie tu skazany na zapomnienie cesarz Go-Daigo zebrał swoje wojska i powrócił z wygnania, by podjąć próbę odzyskania tronu; tu również rozwinęło się shugendo, droga górskiej ascezy, szczególne połączenie buddyzmu i shintoizmu. Na zboczach góry Omine zbierali się yamabushi wędrowni asceci, wyznawcy tej religii.

Spojrzał teraz na herbatę, rozjaśniającą swą barwę w miarę jak pieniła się coraz bardziej, i widział wszystko, co można było dostrzec.

Tsutsumu miał właśnie cicho oznajmić swe przyjście, lecz gdy zobaczył klęczącego, pogrążonego w myślach mistrza, słowa zamarły mu na ustach.

9


Przez dłuższy czas obserwował postać klęczącą na tatami. Widok ten sprawił, że jego mięśnie napinały się stopniowo. Przedtem miał się na baczności, teraz był gotowy. W myślach szukał dróg do zwycięstwa. Dłonie muszą się poruszać pomyślał Tsutsumu wiem, że przygotowuje herbatę... chociaż równie dobrze mógłby być posągiem”.

Wiedział, że nadszedł czas i nieproszony powstał prostując się niczym żagiel na wietrze. Zrobił dwa szybkie, bezszelestne kroki, przestąpił próg i sensei znalazł...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin