00:00:03:Nazywam się Jack Crabb... 00:00:07:i jestem jedynym białym,|który przeżył bitwę w Little Bighorn, 00:00:17:znanš jako ostatni opór Custera. 00:00:22:Cóż, panie Crabb. 00:00:27:Bardziej interesuje mnie prymitywne|życie Indian z Wielkich Równin, 00:00:32:niż... 00:00:35:bajki o Custerze. 00:00:40:Bajki? 00:00:43:Nazywa mnie pan kłamcš? 00:00:45:Nie. Chodzi o to, że... 00:00:49:Interesuje mnie styl życia... 00:00:53:Indian, 00:00:54:a nie, powiedzmy, przygody. 00:00:58:Uważa pan, że bitwa w Little Bighorn|była... 00:01:04:była przygodš? 00:01:08:Bitwa w Little Bighorn nie była|typowym przykładem... 00:01:13:starć pomiędzy białymi|i Indianami, panie Crabb. 00:01:17:Widzi pan, ta niemal|eksterminacja Indian... 00:01:22:- Niemal co?|- Eksterminacja. 00:01:26:To znaczy... 00:01:28:ludobójstwo. 00:01:32:Zabicie prawie całego narodu. 00:01:36:To w zasadzie zrobilimy z Indianami. 00:01:39:Ale nie oczekuję od takiego|indiańskiego wojownika, jak pan, 00:01:44:by się ze mnš zgodził. 00:01:50:- Niech pan to włšczy!|- Przepraszam? 00:01:53:Niech pan to włšczy|i przestanie gadać! 00:02:01:Niech pan tu siedzi|i nauczy się czego. 00:02:06:Znałem generała|George'a Armstronga Custera... 00:02:12:takim, jakim był naprawdę, 00:02:16:i poznałem Indian takimi, 00:02:21:jakimi byli naprawdę. 00:02:27:111 lat temu, 00:02:31:gdy miałem dziesięć lat, 00:02:35:moja rodzina,|jadšca przez Wielkie Równiny, 00:02:42:została zaatakowana... 00:02:45:przez bandę dzikich Indian. 00:03:05:Mały Wielki Człowiek 00:03:28:Wszyscy zostali zabici lub porwani|przez zbójeckš hołotę, 00:03:32:oprócz mnie i mojej siostry, Caroline. 00:05:20:Żegnaj, Jack.|Zobaczymy się w Niebie. 00:05:26:Żegnaj, Caroline. 00:05:57:Wtedy nie znalimy różnicy, 00:06:00:ale zaatakowała nas banda Paunisów. 00:06:03:Od tego czasu|nie znosiłem Paunisów. 00:06:07:Ale to nie był Paunis.|To był dzielny Czejen. 00:06:12:Póniej dobrze go poznałem. 00:06:14:Nazywał się|Cień Który Przychodzi. 00:06:51:Na pierwszy widok|obozu indiańskiego, 00:06:54:mylisz sobie:|Widzę ich mietnik. Gdzie jest obóz? 00:07:14:Zaprowadził nas do wodza. 00:07:16:Nazywał się Stare Skóry z Szałasu|i póniej został moim dziadkiem. 00:07:30:Czego oni chcš, Caroline? 00:07:33:To jasne jak słońce,|czego chcš, Jack. 00:07:37:Czego? 00:07:39:Mnie. 00:07:42:By pokazać dobre maniery,|Stare Skóry z Szałasu zapalił... 00:07:45:z najstarszym białym. 00:08:28:Nie wiedzieli, że jestem kobietš. 00:08:32:Teraz wiem,|dlaczego od razu mnie nie zgwałcili. 00:08:37:Mylę, że zostawiš cię w spokoju. 00:08:40:Nie łud się, Jack. 00:08:44:Wezmš mnie dzi w nocy,|to jasne. 00:09:00:Biedna Caroline nigdy nie miała|szczęcia z mężczyznami. 00:09:28:Pewno pomylała,|że obydwoje nie uciekniemy, 00:09:31:i że wyle kogo z pomocš. 00:09:34:Następnego ranka byłem już|w obozie indiańskim całkiem sam. 00:09:45:Ale Czejenowie, którzy nazywajš|siebie Ludzkimi Istotami, 00:09:50:nie mieli zamiaru mnie skrzywdzić. 00:09:52:Byłem honorowym gociem|i otrzymałem gotowane psie mięso. 00:09:58:Psy nie sš takie złe.|Tłuste, przyznaję. 00:10:01:Ale majš bardzo delikatny smak, 00:10:05:zwłaszcza gdy umierasz z głodu. 00:10:07:Ludzkie Istoty|zaadoptowały mnie jak syna. 00:10:11:Cień Który Przychodzi|nauczył mnie strzelać z łuku... 00:10:14:i zaczajać się na zwierzynę. 00:10:17:Spieczony Słońcem pokazał mi,|jak ochraniać skórę przed poparzeniem. 00:10:23:Niektórzy Indianie,|jak Spieczony Słońcem, 00:10:26:celowo wystawiajš skórę na słońce. 00:10:29:Ale moim prawdziwym nauczycielem|i dziadkiem był Stare Skóry z Szałasu. 00:10:34:Nauczył mnie ić po ladach,|języka Czejenów i wielu innych rzeczy. 00:10:47:Dla chłopca był to prawdziwy raj. 00:10:50:Nie tylko bawiłem się w Indianina,|ale żyłem jak Indianin. 00:11:03:Tylko jedna rzecz mnie martwiła: 00:11:05:Byłem mały jak na moje lata.|Prawie karzeł. 00:11:09:Paunisi ukradli siedem kucyków.|Będzie wyprawa wojenna. 00:11:14:Ale ty nie możesz jechać.|Jeste za mały i za słaby. 00:11:21:Uciekaj teraz, bo cię kopnę. 00:11:28:Indianie nigdy nie słyszeli|o walce na pięci, byli zadziwieni. 00:11:33:Jak to zrobiłe? 00:11:36:Przepraszam, Młodszy Niedwiedziu.|Nie chciałem cię zranić. 00:11:40:Indiański zwyczaj:|Nigdy nie żałuj pobitego wroga, 00:11:45:chyba że zwyciężajšc jego ciało,|chcesz zranić także jego duszę. 00:11:50:Tak zrobiłem sobie|pierwszego prawdziwego wroga. 00:11:54:Kiedy żyła Ludzka Istota,|która była bardzo mała. 00:12:00:Zdobył sobie imię: Mały Człowiek. 00:12:04:Słyszałe o nim? 00:12:06:Nie, dziadku. 00:12:09:Pojechał na wyprawę wojennš|przeciwko Paunisom. 00:12:13:Ale Paunisów było wielu. 00:12:17:Jeden po drugim|Ludzkie Istoty ginęły. 00:12:21:Mały Człowiek był bardzo dzielny. 00:12:24:Paunisi zawołali do niego: 00:12:27:Jeli przestaniesz walczyć,|pozwolimy ci odejć. 00:12:31:Ale Mały Człowiek odpowiedział:|To dobry dzień na mierć. 00:12:37:W końcu odcięli mu głowę, 00:12:39:ale walczył nawet bez głowy. 00:12:43:Wirował wród Paunisów|jak tajfun, 00:12:46:a jego głowa, wbita na dzidę, 00:12:49:wydawała okrzyki wojenne. 00:12:59:Paunisowie nie mogli dłużej tego znieć... 00:13:03:i uciekli. 00:13:07:Gdy spojrzeli za siebie,|zobaczyli ciało Małego Człowieka... 00:13:11:leżšce wród jego przyjaciół. 00:13:14:Mały Człowiek był mały, 00:13:18:ale jego odwaga wielka. 00:13:44:Ludzkie Istoty nie wymagały|od chłopca, by był wojownikiem, 00:13:47:jeli nie miał do tego skłonnoci,|a Mały Koń ich nie miał. 00:13:53:Jeli chciał zostać z kobietami, 00:13:55:Ludzkie Istoty nie miały|nic przeciwko temu. 00:14:19:Zostawimy tu kucyki.|Trzymaj je. 00:14:23:Nie! Nie chcę.|Chcę ić do obozu Paunisów. 00:14:48:Nie jeste nawet|Ludzkš Istotš. 00:14:53:Jeste biały. 00:14:55:Sam w to nie wierzył. 00:14:57:Młodszy Niedwied|rzucił mi największš zniewagę. 00:15:29:Mały Biały Człowiek... 00:15:32:głupi Paunis. 00:15:39:Bardzo zabawne.|Chcesz jeć? 00:15:43:Paunisowie zawsze|podlizywali się białym. 00:15:45:Mały Biały Człowiek|nie jest szalony. 00:15:53:Widzisz?|Paunis przyjaciel. 00:15:57:Zabiję tego złego Indianina|dla Małego Białego Człowieka. 00:16:09:Zawsze miałem wyrzuty sumienia|z powodu tego Paunisa. 00:16:14:Nie chciałem go zabić. 00:16:17:Tylko odwrócić jego uwagę. 00:16:22:Młodszy Niedwied|został moim prawdziwym wrogiem. 00:16:25:Daję ci te kucyki, ale...|zawdzięczam ci życie. 00:16:30:Uratowanie mu życia było|największš zniewagš. 00:16:32:Ten chłopiec|nie jest już chłopcem. 00:16:36:Jest dzielny. Jego ciało jest niewielkie,|ale serce ogromne. 00:16:42:Będzie się nazywał|Mały Wielki Człowiek. 00:17:49:Nie rozumiem. Dlaczego mieliby|zabijać kobiety i dzieci? 00:17:53:Ponieważ sš bardzo dziwni. 00:17:58:USA 00:18:01:Chyba nie wiedzš,|gdzie znajduje się rodek ziemi. 00:18:24:Musimy wypowiedzieć wojnę|tym tchórzom i dać im lekcję. 00:18:53:Pierwszy raz muszę uznać... 00:18:57:białych za wrogów. 00:19:01:Nie wiem, czy pamiętasz czasy,|nim stałe się Ludzkš Istotš, 00:19:07:tak mi drogš, jak własny syn... 00:19:09:i jak synowie, których miałem|z Tarzajšcym się Bawołem. 00:19:16:Ale nie będę mówił|o tych nieszczęsnych czasach. 00:19:20:Chcę tylko powiedzieć, 00:19:21:że jeli uważasz, że wojna przeciwko|tym okrutnym białym jest zła, 00:19:27:możesz nie brać w niej udziału. 00:19:30:Nikt nie będzie miał ci tego za złe. 00:19:37:Dziadku, mylę,|że to dobry dzień na mierć. 00:19:44:Moje serce wzbija się jak jastrzšb. 00:19:53:Przykro mi to mówić, ale wojna|Starych Skór z Szałasu z białymi... 00:19:57:była godna pożałowania. 00:19:59:Nie chodzi o to,|że Ludzkie Istoty nie były odważne. 00:20:02:Żaden wojownik nie był odważniejszy|od Ludzkiej Istoty. 00:20:14:Ale Stare Skóry z Szałasu|rozumiał wojnę inaczej niż biali. 00:20:18:Połowa naszych ludzi|nie miała broni. 00:20:21:Oni odnosili zwycięstwo|uderzajšc wroga patykiem. 00:20:26:Chcieli ich zawstydzić.|W ten sposób Ludzka Istota... 00:20:29:dała lekcję tchórzowi|i wygrała wojnę. 00:20:32:Cieniu! 00:20:45:Strzelby przeciwko łukom i strzałom. 00:20:48:Nigdy nie rozumiałem, jak biali|mogš być tak dumni z wygranej, 00:20:52:majšc takš przewagę. 00:21:11:Niech Bóg błogosławi|George'a Waszyngtona! 00:21:14:Nim się zorientowałem,|słowa wypadły mi z ust. 00:21:18:Niech Bóg błogosławi mojš matkę! 00:21:24:Ty głupi morderco! 00:21:28:Mam ci przerżnšć gardło,|by zobaczył, że jestem biały? 00:21:31:- Biały?|- Oczywicie. 00:21:37:Nie mówiłem: Niech Bóg błogosławi|Waszyngtona i mojš matkę? 00:21:40:Jaki Indianin powiedziałby|co tak głupiego? 00:21:44:Daj mi to,|bym mógł zmyć farbę. 00:21:49:Kawalerzyci zabrali mnie|i oddali... 00:21:52:pastorowi Silasowi Pendrake'owi, 00:21:55:bym otrzymał moralne wskazówki|i chrzecijańskie wychowanie. 00:21:59:- Umiesz powozić, chłopcze?|- Tak, oczywicie. 00:22:03:Jeste kłamcš, chłopcze. 00:22:06:Skoro wychowali cię Indianie,|skšd wiesz, jak powozić? 00:22:10:Będziemy musieli|wybić z ciebie kłamstwo. 00:22:29:Drogi Jack! 00:22:32:Witaj w swoim nowym domu. 00:22:35:Twoje cierpienie skończone, 00:22:38:jeste otoczony teraz|chrzecijańskš miłociš. 00:22:42:Nie umiesz mówić, chłopcze? 00:22:48:- Cieszę się, że poznałem pana córkę.|- Rozmawiasz z mojš żonš. 00:22:54:Biedny chłopiec.|Mój drogi. 00:22:57:Pomyl o latach cierpienia,|zaniedbania i ciężkiej pracy... 00:23:01:wród tych okropnych dzikusów. 00:23:04:Zaniedbanie chłopca, moja droga,|jest bardziej duchowe niż fizyczne. 00:23:09:Indianie nie wiedzš nic o Bogu|i prawach moralnych. 00:23:14:Jedzš ludzkie ciało, 00:23:16:cudzołożš, 00:23:18:żyjš w grzechu... 00:23:21:i obcujš z pachołkami diabła. 00:23:25:Naszym zadaniem,|naszym chrzecijańskim obowišzkiem, 00:23:30:- ...będzie wybić to z niego.|- Zbić bie...
log_has