Boże Narodzenie - rozważania.doc

(185 KB) Pobierz

Pokora Boga

     Po przyjeździe do Meteorów rozbiliśmy namiot na parkingu położonym blisko jednego z potężnych ostańców. Miliony lat wyżłobiły w warstwach piaskowca wielkie szczeliny i pieczary. Słońce zachodziło, po niskiej półce skalnej wędrowało do pobliskiej pieczary stado owiec poganiane przez pastucha. I nagłe olśnienie: Betlejem! Stałam i patrzałam jak urzeczona.

     Jedną z atrakcji turystycznych Grecji są Meteory, potężne gniazdo skalne, gdzie spośród licznych ostańców z piaskowca niektóre mają ścięte szczyty i gdzie wysoko, naskalnych płasienkach, już w średniowieczu osiedli pustelnicy. Ludność miejscowa dostarczała im pożywienia i potrzebnych sprzętów w koszach, które mnisi wciągali sznurami na górę. I tak powstały podniebne cele, a także kaplice - prawdziwe dzieła sztuki.

     Po przyjeździe do Meteorów rozbiliśmy namiot na parkingu położonym blisko jednego z potężnych ostańców. Miliony lat wyżłobiły w warstwach piaskowca wielkie szczeliny i pieczary. Słońce zachodziło, po niskiej,półce skalnej wędrowało do pobliskiej pieczary stado owiec poganiane przez pastucha. I nagłe olśnienie: Betlejem! Stałam i patrzałam jak urzeczona.

     W Betlejem nie było drewnianej szopy. Drewno było zbyt cennym materiałem w Palestynie, by z niego budować pomieszczenia dla inwentarza. Budowano dla niego z gałęzi i cierni zagrody, jak je nazywają nasi górale: koszary, albo wykorzystywano właściwości terenu, jak tu. Jezus urodził się w grocie, podobnej do tej pieczary tutaj, w której jej wełniste mieszkanki przeżuwały pokarm lub kładły się do snu.

     Następnego dnia znalazłam wolną chwilę przed wyruszeniem do eremów, aby zobaczyć z bliska pieczarę. Owce były już od świtu na pastwisku, a droga, którą wychodziły, i nocne legowisko usłane były nawozem, który w promieniach już przypiekającego słońca wydzielał swoisty zapach. Pod ścianami walało się trochę nie zdeptanego siana. Słomy nie było. Tu jak i ongiś w Palestynie słoma jest cennym surowcem.

     Pomimo starań Józefa o miejsce w gospodzie, pomimo wysiłków Maryi, by przygotować dla Dziecka posłanie w ludzkich warunkach, Mesjasz przyszedł na świat w brudnym, śmierdzącym pomieszczeniu dla bydła i zamiast w kolebce Matka musiała Go położyć w korycie, z którego jadały zwierzęta.

     Bóg tak chciał! Tak to zrozumieli Maryja i Józef. Pan wszechświata wybrał takie warunki swego przyjścia na świat, aby nikt nie czul się upokorzony swą nędzą niezawinioną, odepchnięty od zbyt wysokich progów, nagi, głodny, bezdomny, bo w tym swoim ubóstwie ma towarzysza w Osobie małego, słabego Noworodka z Betlejem.

     Ewangeliści, a za nimi tradycja i liturgia wczesnego Kościoła skupili się na zjawiskach mówiących o tym, Kim jest Nowo Narodzony. Święci Łukasz i Mateusz mówią o anielskim zwiastowaniu pasterzom, o hołdzie mędrców ze Wschodu, o proroctwie Symeona. Chcieli w swojej ewangelicznej relacji zebrać te momenty, które odsłaniały mesjańską tajemnicę Jezusa. Przez długi czas w Kościele główne święto Narodzenia Pańskiego - Objawienie Pańskie - obchodzono 6 stycznia.

     A rzeczywistość Betlejem, a potem Nazaretu nie przebiegała w blaskach chwały należnej Synowi Bożemu. Jego Rodzice byli biedni. Józef na ofiarę w świątyni złożył dwa gołąbki - dar ubogich. Życie w Nazarecie było bardzo skromne. Doświadczano w nim ciężkiej pracy i bezrobocia, trosk dnia powszedniego i strachu o jutro, pogardy ze strony zamożnych i bezsilności wobec rzymskich władz okupacyjnych. Mały, a potem młody Jezus niczym się nie wyróżniał. Stąd zdumienie Jego rodaków i krewnych, gdy zaczął swą misję, uzdrawiając i nauczając z mocą.

     Przez blisko 30 lat Syn Boga Najwyższego dzielił życie szarego człowieka. Chciał, aby każdy czuł w Nim towarzysza na ciernistej drodze codzienności.

     Dzisiaj, podczas przygotowywania świąt Bożego Narodzenia, w zabieganiu o prezenty, wystrój domu i choinki oraz zasobność stołu, realizm groty betlejemskiej i zbudowanego z kamieni domku w Nazarecie nie zawsze dociera do naszej świadomości.

     W 1223 roku św. Franciszek, urzeczony ubóstwem i pokorą Króla Wszechświata, postanowił przypomnieć ludziom, jak Jego Narodzenie rzeczywiście wyglądało. Opisuje to towarzysz Franciszka bł. Tomasz z Celano. 24 grudnia w Greccio, po raz pierwszy w Kościele, została odprawiona pasterka w scenerii odtwarzającej wydarzenie w Betlejem.

     "Był na owym terenie - pisze Tomasz z Celano - mąż imieniem Jan, dobrej sławy, a jeszcze lepszego życia, którego święty Franciszek kochał szczególną miłością, ponieważ mimo że w swojej ziemi był on szlachcicem i człowiekiem bardzo poważanym, to jednak gardził szlachectwem cielesnym, natomiast szedł za szlachectwem ducha. Jego to właśnie, prawie na piętnaście dni przed narodzeniem Pańskim, święty Franciszek poprosił do siebie, jak to często zwykł czynić, i rzekł doń: »Jeśli chcesz, żebyśmy w Greccio obchodzili święta Pańskie, pośpiesz się i pilnie przygotuj wszystko, co ci powiem. Chcę bowiem dokonać pamiątki Dziecięcia, które narodziło się w Betlejem. Chcę naocznie pokazać Jego braki w niemowlęcych potrzebach, jak został położony w żłobie i jak złożony na sianie w towarzystwie wołu i osła«. Co usłyszawszy, ów dobry i wierny mąż szybko pobiegł przygotować we wspomnianym miejscu wszystko, co Święty powiedział.

     Nastał dzień radości i wesela. Z wielu miejscowości zwołano braci. Mężczyźni i kobiety z owej krainy, pełni rozradowania, według swej możności przygotowali świece i pochodnie dla oświetlenia nocy, co promienistą gwiazdą oświeciła niegdyś wszystkie dnie i lata. Wreszcie przybył św. Franciszek i znalazłszy wszystko przygotowane, ujrzał i ucieszył się. Mianowicie nagotowano żłóbek, przyniesiono siano, przyprowadzono wołu i osła. Uczczono prostotę, wysławiono ubóstwo, podkreślono pokorę - i tak Greccio stało się jakby nowym Betlejem. Noc stała się widna jak dzień, rozkoszna dla ludzi i zwierząt. Przybyły rzesze ludzi, ciesząc się w nowy sposób z nowej tajemnicy. Głosy rozchodziły się po lesie, a skały odpowiadały echem na radosne okrzyki. Bracia śpieszyli, oddając Panu należną chwalbę, a cała noc rozbrzmiewała okrzykami wesela. Święty Franciszek stał przed żłóbkiem, pełen westchnień, przejęty czcią i ogarnięty przedziwną radością. Ponad żłóbkiem kapłan odprawiał uroczystą Mszę św., doznając nowej pociechy".

     "Tamże Wszechmogący rozmnożył swoje dary - kontynuował swą relację Tomasz z Celano - a pewien cnotliwy mąż miał widzenie. Widział w żłóbku leżące dzieciątko, bez życia, ale kiedy Franciszek zbliżył się do niego, ono jakby ożyło i zbudziło się ze snu. To widzenie nie jest nieodpowiednie, gdyż w wielu sercach Dziecię Jezus zostało zapomniane. Dopiero Jego łaska, za pośrednictwem sługi Franciszka, sprawiła, że zostało w nich wskrzeszone i wrażone w kochającej pamięci. Wreszcie zakończył się uroczysty obchód i każdy z radością powrócił do siebie". Odtąd Msza św. o północy odprawiana przy żłóbku, mającym przypomnieć, w jakich warunkach przyszedł na świat Król Stworzenia, weszła w coroczny zwyczaj liturgiczny. Znany polski historyk sztuki prof. Wiktor Zin odnalazł w klasztorze Klarysek w Krakowie figurki ze żłóbka z XV wieku i pokazał je w programie telewizyjnym, określając je jako najstarsze zachowane w Polsce i świadczące, jak zapoczątkowany przez św. Franciszka zwyczaj "szopek" w kościele dotarł szybko do naszego kraju i zapanował w nim na dobre.

     Ale nie w Betlejem i Nazarecie skończyła się droga pokory Boga i Jego umiłowania człowieka, zwłaszcza doświadczonego przez los. Miała ona swoje ukoronowanie na krzyżu. Syn Boży chciał człowiekowi dać jeszcze samego siebie i w najpokorniejszej postaci, już nie tylko towarzysza, przyjaciela, zbawiciela - ale pokarmu.

     Świętej Faustynie Pan Jezus często ukazywał się jako małe Dziecko. Blisko 30 razy opisuje to Święta w swoim Dzienniczku. Było to zawsze w trakcie Mszy św. Podczas jednych świąt Bożego Narodzenia opisuje to tymi słowami: "W czasie ofiarowania ujrzałam Jezusa na ołtarzu, piękności nieporównanej. Dziecię to przez cały czas patrzyło się na wszystkich, wyciągając swoje rączęta. Kiedy nastąpiło podniesienie, Dziecię nie patrzyło się na kaplicę, ale w niebo, po podniesieniu znowu się patrzyło na nas, ale króciutko, bo jak zwykle zostało przez kapłana połamane i zjedzone. Na drugi dzień widziałam to samo i na trzeci dzień tak samo".

     Innym razem opisuje: "Często widzę Dzieciątko Jezus w czasie Mszy św. Jest niezmiernie piękne, na wiek, to tak wygląda, jakby Mu roczek dochodził. Kiedy raz w naszej kaplicy ujrzałam to samo Dzieciątko w czasie Mszy św., opanowało mnie szalone pragnienie i chęć nieprzeparta, żeby się zbliżyć do ołtarza i zabrać Dziecię Jezus. W tej samej chwili Dziecię Jezus stanęło przy mnie na rogu klęcznika i obiema rączętami trzymało się ramienia mojego - wdzięczne i radosne, wzrok pełen głębi i przenikliwości. Jednak kiedy kapłan złamał hostię, Jezus stanął na ołtarzu i został złamany i spożyty..." - i tak zwykle znikało, ale raz po Komunii św. Faustyna usłyszała te słowa: "Ja jestem w sercu twoim ten sam, któregoś miała na ręku".

     Raz, gdy Mszę św. odprawiał spowiednik Faustyny ojciec Andrasz, Święta doznała jeszcze głębszego przeżycia: "Po chwili ojciec złamał to śliczne Dziecię i wyszła prawdziwa krew żywa; ojciec pochylił się i wniknął w siebie tego żywego i prawdziwego Jezusa; czy Go zjadł, nie wiem, jak się to dzieje. Jezu, Jezu, nie mogę podążyć za Tobą, gdyż Ty mi się stajesz w jednym momencie niepojęty".

     Faustyna otrzymała tę wizję na świadectwo, że Jezus w swoim ciele i krwi daje się nam jako pożywienie w każdej Mszy św., gdy Go przyjmujemy. To nie jest symbol czy pamiątka, ale rzeczywistość - to pokorne uniżenie się Boga, aby całego siebie dać człowiekowi.

     Rozumiał to współcześnie twórca l'Arche Jean Vanier. Kiedy w macierzystym centrum wspólnoty w Trosly-Breuil postanowiono budynki gospodarcze zaadaptować na potrzeby wspólnoty, dawniejszą oborę przeznaczono na kaplicę wieczystej adoracji. Jean Vanier kazał zostawić żłób. I ta kaplica to gładkie, pobielone ściany, wnęka w murze na monstrancję z Najświętszym Sakramentem, a niżej wzdłuż całej ściany sczerniałe ze starości, wysłużone koryto.
 

Teresa Tyszkiewicz



http://adonai.pl/graph/milujcie.gif
nr 5-2006

Uwierzyć w Boga, który stał się człowiekiem

     Niewidzialny, nieogarniony ludzkim rozumem Bóg najpełniej objawił nam prawdę o sobie, stając się prawdziwym człowiekiem w łonie Maryi Dziewicy. Urodził się jako bezbronne niemowlę w skrajnym ubóstwie betlejemskiej stajni. Prawdziwy Bóg (Syn Boży, druga Osoba Trójcy Świętej) staje się prawdziwym człowiekiem, członkiem rodziny ludzkiej, naszym bratem, aby uczynić nas "uczestnikami Boskiej natury" (2 P 1, 4). Święty Tomasz z Akwinu pisze: "Jednorodzony Syn Boży, chcąc uczynić nas uczestnikami swego Bóstwa, przyjął naszą naturę, aby stawszy się człowiekiem, uczynić ludzi bogami".

     Prawda o Bożym Narodzeniu mówi nam, że to sam Bóg bierze na siebie grzechy wszystkich ludzi, że to sam Bóg doświadcza strasznego cierpienia spowodowanego przez nasze grzechy oraz dramatu prawdziwej ludzkiej śmierci. Wszystko to Chrystus czyni z bezinteresownej miłości do nas, aby przez swoją śmierć i Zmartwychwstanie definitywnie zgładzić wszystkie nasze grzechy, wyzwolić nas z niewoli szatana i dać nam życie wieczne. Taka jest prawda o tajemnicy Bożego Narodzenia. Bóg staje się człowiekiem, aby "zjednoczyć się jakoś z każdym człowiekiem" (Gaudium et spes, 22) i być razem z nami w każdej sytuacji naszego życia, a szczególnie w cierpieniu i śmierci. Prawda o Bożym Narodzeniu mówi nam również o nieskończonej godności i wartości każdego człowieka. To dzięki Chrystusowi wszyscy ludzie od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci - niezależnie od swego stopnia świadomości, wieku i stanu zdrowia - mają taką samą godność i takie samo prawo do życia, szacunku i miłości. Ta radosna prawda o Bogu i godności człowieka może stać się naszym udziałem tylko przez codzienny trud życia wiarą. Nie ma innej drogi do pełni szczęścia w niebie, jak tylko wiara w Chrystusa. Ewangelie nie pozostawiają złudzeń: "Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne; kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz grozi mu gniew Boży" (J 3, 36); Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego" (J 3, 18).

     Po swojej męce, śmierci, Zmartwychwstaniu i Wniebowstąpieniu Jezus Chrystus zakończył widzialną obecność na ziemi i stał się obecny w nowy, boski, niewidzialny sposób w swoim Kościele. Pan Jezus nieustannie apeluje do naszych sumień, abyśmy uwierzyli w Niego i nawiązali z Nim osobisty kontakt przez codzienną, wytrwałą modlitwę oraz sakramenty pokuty i Eucharystii. Dla ludzi niewierzących, wątpiących, zagubionych Jezus Chrystus zostawił nadzwyczajne znaki wzywające do wiary i nawrócenia. Spośród nich trzeba wymienić płótno grobowe, w które zostało zawinięte Jego ciało po śmierci i na którym znajduje się trójwymiarowe odbicie całego ciała w fotograficznym negatywie, a także odkrywaną w ostatnich latach przez naukowców niezwykłą relikwię Zmartwychwstania - Chustę z Manoppello, na której widnieje odbicie twarzy zmartwychwstającego Chrystusa. Nadzwyczajnymi znakami wzywającymi do nawrócenia są również objawienia Matki Bożej w Lourdes, Fatimie i innych miejscach na kuli ziemskiej, a także życie świętych, mistyków, stygmatyków oraz różnego rodzaju cudowne uzdrowienia i nawrócenia, których Jezus nieustannie dokonuje poprzez wstawiennictwo Matki Bożej i świętych.
 

ks. Mieczysław Piotrowski TChr



http://adonai.pl/graph/milujcie.gif
nr 5-2007
 

Pierwsze Boże Narodzenie

Pierwsze Boże Narodzenie

"Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?" (Łk 1, 34)

     Zapowiedź proroka Izajasza: "Oto Panna pocznie i porodzi Syna i nazwie Go imieniem Emmanuel" (Iz 7, 14) jest fundamentem tego, co dokona się w życiu Maryi z chwilą Zwiastowania. Anioł Gabriel przybywający do Maryi ma niejako dwa zadania - z jednej strony oznajmić, że "pocznie i porodzi, któremu nada imię Jezus"(Łk 1, 31), a z drugiej uspokoić zmieszaną jego obecnością i usłyszaną wiadomością Dziewicę - "Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Pana" (Łk 1, 30). Scenie zwiastowania towarzyszy tylko jedno pytanie Maryi: "Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?" (Łk 1, 34), znajdujące swe wypełnienie w jakże radosnej akceptacji woli Bożej - "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego" (Łk 1, 38). W swoim artykule chciałbym się zatrzymać na chwilę nad owym pytaniem Maryi, które po udzieleniu wyjaśnienia Anioła owocuje akceptacją i poczęciem Syna Bożego.

     Sięgnijmy zatem do różnych metod interpretowania tego pytania - wśród nich znajdziemy interpretację tradycyjną wskazującą na jakąś przeszkodę uniemożliwiającą Maryi natychmiastowe wyrażenie zgody na słowa Anioła. Powodem takiej postawy może być albo sposób w jaki ma być połączone naturalne poczęcie Maryi przy jednoczesnym zachowaniu dziewictwa, albo pragnienie poznania przez Maryję informacji odnośnie Jej stanu. W myśl tej interpretacji chwila Zwiastowania jest dla Matki Bożej momentem wyboru dwóch przeciwstawnych sobie postaw - dziewictwa i macierzyństwa, dlatego stając w obronie dziewictwa stawia pytanie: "Jakże się to stanie, skoro męża nie znam?"(Łk 1, 34).

     Następną hipotezą jest czasowa niemożność spełnienia się zapowiedzi Anioła Gabriela, w myśl której pytanie Maryi jest tylko czasowym wyrazem Jej troski o zachowanie dziewictwa, co wynika z sytuacji, w której znajdowała się w czasie Zwiastowania - było to po zaręczynach ze św. Józefem, ale jeszcze przed wprowadzeniem do Jego domu. Okres ten trwał około 12 miesięcy - w tym czasie dziewczęta miały zakaz dokonywania aktów małżeńskich, dlatego wiadomość, którą obwieszcza Anioł Maryi jest dla Niej zaskoczeniem. Stąd wynika, że Maryja kierowała się wówczas racjami obiektywnymi, będącymi dla niej prawem Bożym, a nie osobistymi względami. W myśl tej interpretacji problem małżeństwa nie istnieje - zgadza się ze starotestamentalną mentalnością żydowską, a także jest zgodna z kontekstem poczęcia i aktualnego stanu Maryi, mającej połączyć się węzłem małżeńskim ze św. Józefem.

     Interpretacja mesjańska wskazuje na podobieństwa między opisem Zwiastowania, a opowiadaniem o misji udzielonej Gedeonowi (Sdz 6, 11 - 24) - Maryja znała i rozumiała proroctwo Izajasza (Iż 7, 14), dlatego wiedziała, że Mesjasz przyjdzie na świat w sposób dziewiczy. Ponieważ snuła mesjańskie refleksje i żywiła w swoim sercu nadzieje wspólne narodowi żydowskiemu, dlatego z powitania Anioła wysnuła, że to Ona ma być dziewicą o której mówi Izajasz - to wskazuje na mesjański charakter wypowiedź Matki Bożej. Według egzegetów takie twierdzenie jest przypuszczeniem opartym na podobieństwie opowiadań, stanowiących ten sam rodzaj literacki - wynika to stąd, że nie posiadamy danych o jakimś prywatnym objawieniu Maryi tajemnic mesjańskich w ścisłym znaczeniu.

     Interpretacja literacka natomiast bazuje na porównywaniu podobnych fragmentów Starego i Nowego Testamentu - obecność w nich wspólnych elementów takich, jak ukazanie się Anioła, niepokój osoby przyjmującej objawienie, oznajmienie treści poselstwa, odpowiedź na poselstwo i potwierdzenie owego poselstwa za pomocą znaku, wskazuje na zależność opisów od jakiegoś schematu literackiego i wymaga rozróżnienia treści historycznej od literackiej. Zatem z tej hipotezy wynika, że pytanie Maryi jest skierowane na centralną myśl tekstu Zwiastowania, którą stanowi prawda o dziewiczym narodzeniu, a owo pytanie ma być okazją do wyświetlenia tej prawdy, w związku z tym należy uznać za element pracy literackiej.

     Najbardziej prawdopodobną interpretacją pytania Maryi (Łk 1, 34), wydaje się być hipoteza mówiąca o czasowej niemożności spełnienia się zapowiedzi Anioła, ale jeśli przyjmie się w okresie zaręczyn troskę o dziewictwo, to w takiej interpretacji nie wyklucza się możliwości istnienia u Maryi wewnętrznego pragnienia trwania w dziewictwie. Zwiastowanie i Wcielenie są momentem, kiedy Maryja prawdziwie poznaje plany Boga wobec Niej - wtedy poddaje się im jako Służebnica Pańska. Wypełnieniem woli Bożej w życiu Maryi, a zarazem kulminacją zapowiedzi proroka Izajasza i Anioła Gabriela w momencie Zwiastowania jest poczęcie Jezusa Chrystusa. Zwiastowanie Maryi było najpiękniejszym wyrazem miłości Boga do człowieka, na który odpowiedziała najpiękniej jak potrafiła, bo "według słowa Jego" (Łk 1, 38).

     Tak więc zachęcam Was, drodzy czytelnicy, abyście Narodzenie się Chrystusa rozważyli w aspekcie wypełnienia się słów objawionych Maryi podczas Zwiastowania.
 

kl. Dawid Galanciak


Tekst pochodzi z pisma
Alumnów WSD w Toruniu "SŁUGA" nr 26

 

Goście na Boże Narodzenie

Goście na Boże Narodzenie

Sven Nordqvist

Nadchodzi Boże Narodzenie. Kot Findus nie może się doczekać ubierania choinki, przygotowywania świątecznych potraw, no i prezentów. Niestety, zanosi się na to, że święta będą smutne, nie będzie pierniczków i choinki, bo staruszek Pettson złamał nogę i nie może chodzić...

 

 

 

Mały, ale Bóg

     Kiedy św. Franciszek urządził pierwszą żywą szopkę i zaprosił okoliczny lud na niezwykłą pasterkę o północy, jeden z uczestników widział żywe Dzieciątko, które Franciszek obudził z głębokiego snu. "Nie ma żadnej przesady w tym widzeniu - pisze Tomasz z Celano - bo Dziecię Jezus w wielu sercach było zapomniane, lecz przez swego sługę Franciszka, dzięki pomocy łaski, zmartwychwstało i powierzone zostało troskliwej pamięci".


http://adonai.pl/boze-narodzenie/graph/3.jpg
     Franciszkańską stajenkę i żłóbek można uznać za początek kultu Dzieciątka Jezus w Europie, a potem na całym świecie. Łaski płynące ze żłóbka ludzie chcieli otrzymywać nie tylko w okresie Świąt, ale przez cały rok. Szybko zaczęły pojawiać się figurki małego Jezusa, które stawiano w kapliczkach, na ołtarzach, a nawet w bogatszych domach. Szczególnie popularne stało się Dzieciątko w Hiszpanii, a to z pewnością także za przyczyną materiału, z jakiego wykonywano tam figurki. Używano wosku, przez co rzeźbiona postać stawała się "cieplejsza" niż z drewna czy brązu i jakby bardziej naturalna.

     Gorącą czcicielką Bożego Dzieciątka stała się wielka hiszpańska karmelitanka - święta Teresa z Avila, która - jak mówią przekazy - nie rozstawała się z figurką nawet podczas częstych podróży po Hiszpanii. Fundacje karmelitańskie w Europie rozprzestrzeniły kult. Woskowe figurki zamawiano w klasztorach hiszpańskich. Prawdopodobnie z Karmelu pod Kordobą pochodzi najsłynniejsza w Europie figura Dzieciątka - Praskie Jezulatko. Dostała je w posagu córka czeskiego szlachcica i hiszpańskiej dwórki Polixena Lobkovic. Wiele wydarzeń uznawanych za cudowne doprowadziło w końcu do tego, że w połowie wojny trzydziestoletniej (1628 r.) Polixena ofiarowała figurkę Jezulatka czeskim karmelitom dla kościoła Matki Boskiej Zwycięskiej (kościół był wotum za zwycięstwo nad protestantami pod Białą Górą w 1620 r.) z wyraźną intencją, aby "stało się własnością Pragi, narodu czeskiego i świata".

     Łaski i cuda za jego przyczyną spowodowały, że nazwano go Jezulatkiem Miłościwym albo Złotym. Pod wrażeniem jego sławy i czci okazywanej przez Prażan był nawet król szwedzki Karol Gustaw, który nie tylko że oszczędził kościół Matki Boskiej Zwycięskiej podczas oblężenia miasta, ale jeszcze ofiarował 300 dukatów na świece do ołtarza Jezulatka. Wkrótce potem jeden z czcicieli sprawił figurce złotą koronę i zawiesił na jego szyi miniaturę orderu Złotego Runa. Sama postać Dzieciątka mierzy zaledwie 47 cm, a jej twarz ma wygląd 3-4 letniego dziecka. Kult narodził się w okresie baroku, gdy nie szczędzono świętym obrazom i figurom pełnego przepychu otoczenia. Dla Jezulatka oznaczało to przede wszystkim bogato zdobione klejnotami stroje, w które przebierano go zależnie od okresu w liturgii i darów wdzięcznych czcicieli. Jedną z szat uszyła i wyhaftowała własnoręcznie cesarzowa Maria Teresa. Do dziś siostry karmelitanki od Dzieciątka Jezus, pracujące przy praskim kościele Matki Boskiej Zwycięskiej, przebierają figurkę w zabytkowe sukienki i płaszcze, a często też i w narodowe stroje, napływające od wiernych ze wszystkich stron świata. Kult Praskiego Dzieciątka znów jest żywy, choć był czas, zwłaszcza na przełomie XVIII i XIX wieku, że figurkę przenoszono z kościoła do kościoła i w Pradze mówiło się, że Jezulatko "żebrze na swoje utrzymanie".

     Nasza pieszczotka

     W drugiej połowie XIX wieku kult Jezulatka dotarły też do Polski. Proboszcz niewielkiej Jodłowej na Podkarpaciu Ignacy Zięba, zachwycony kapliczką z kopią cudownego Dzieciątka z Pragi, zamówił podobną dla swojej parafii, gdzie wkrótce została założona księga łask Dzieciątka Jezus. Parafianie zaczęli zamawiać podobne figurki dla swoich domów. W lipcu 1908 r. bp Karol Fischer koronował kościelną figurkę, a uradowany ks. Zięba notował: "Nie ma w parafii mojej domu, w którym by nie czczono tej najświętszej Dzieciny jako łaskawego ulubieńca i pieszczotkę naszą (...) a nikt stąd w drogę, a szczególnie do Ameryki się nie puści, żeby nie wziąć ze sobą takiej kapliczki i koronki". W wigilię Bożego Narodzenia 1971 r. bp Jerzy Ablewicz, ordynariusz diecezji tarnowskiej, zapoczątkował odpust ku czci Dzieciątka Jezus, przeniósł też figurę do głównego ołtarza. Jodłowa stała się jedynym sanktuarium Dzieciątka Jezus w Polsce. Do dzisiaj w parafii zachował się zwyczaj błogosławienia nowożeńców przez rodziców słowami: "Niech cudowne Dzieciątko Jodłowskie wam błogosławi i wami się opiekuje". Na 9 dni przed Bożym Narodzeniem w sanktuarium rozpoczyna się Nowenna do Dzieciątka Jezus. Trwający trzy dni odpust rozpoczyna się uroczystą Pasterkę z udziałem jednego z biskupów tarnowskich.

     W Polsce kult Dzieciństwa Jezusa propagują obecnie siostry karmelitanki Dzieciątka Jezus, których dom generalny mieści się w podwarszawskich Markach. Siostry mają specjalne nabożeństwa, zakładają Bractwa Dzieciątka Jezus. W warszawskim kościele Dzieciątka Jezus, każdego 25 dnia miesiąca odsłaniany jest obraz Dzieciątka Jezus. W Krakowie w kościele przy klasztorze sióstr bernardynek na Stradomiu słynąca łaskami figura Dzieciątka Jezus Koletańskiego stoi w jednym z bocznych ołtarzy.

     Dzieciątko Benedykta


http://adonai.pl/boze-narodzenie/graph/4.jpg
     Największą rolę w krzewieniu kultu Dzieciątka Jezus odegrały klasztory karmelitańskie, zwłaszcza francuskie. W wielu wspólnotach czci się Dzieciątko w stroju królewskim, błogosławiące ludziom. Jedną z wielu praktyk kultowych jest intronizacja figurki w celi karmelitanki w dniu jej obłóczyn. Święty Franciszek Salezy zalecał rozważania o Dzieciątku Jezus jako metodę rekolekcji, a dziecięctwo Jezusa jako wzór życia zakonnego.

     Czcicielką Praskiego Jezulatka była słynna karmelitanka z Lisieux, św.Teresa od Dzieciątka Jezus: "Zastanawiałam się, jakie imię będę miała w Karmelu. (...) Nagle pomyślałam o Maleńkim Jezusie, którego tak kochałam, i powiedziałam sobie: O! Jakże byłabym szczęśliwa, gdyby mnie nazwano Teresą od Dzieciątka Jezus" - notowała w swoim żółtym zeszycie. Była wdzięczna za "mały cud" Bożego Narodzenia 1886 r., który uważała za cudowną wymianę pomiędzy Siłą Boga, który uczynił się Dzieciątkiem, a słabością małej Teresy, która stała się silna. W tym roku bowiem "Jezus, który stawał się Dzieciątkiem z miłości dla mnie, raczył wydobyć mnie z powijaków i niedoskonałości dzieciństwa" - zapisała w swoich "Dziejach duszy".

     Święci nigdy nie zatrzymywali się nad zewnętrzną powłoką figurek małego Jezusa, co jest z kolei tak fascynujące dla "pobożnego" ludu. Czasem ten kult przybiera karykaturalną formę, zwłaszcza w krajach Ameryki Środkowej i Południowej. Na przykład Kościół katolicki w Meksyku zwrócił się do wiernych z prośbą, aby w święto Ofiarowania Pańskiego 2 lutego nie przebierali figurek Jezusa w świątyniach w nieodpowiednie stroje. "Przebrałbyś dorosłego Jezusa w anioła? Albo w piłkarza?" - pytał o. José Jesús Aguilar z archidiecezji Meksyku i apelował: "Figura Chrystusa nie jest lalką".

     W Rzymie od wielu lat bardzo popularna, zwłaszcza wśród najmłodszych, jest drewniana figurka Bambino Gesu w kościele Santa Maria Aracoeli. Przed nią w okresie bożonarodzeniowym modlą się głośno dzieci, co Rzymianie nazywają często "głoszeń kazań". Bambino Gesu udziela hojnie łask chorym i umierającym. Specjalny samochód pędzący z figurką do umierającego traktowany jest przez Rzymian jako pojazd uprzywilejowany.

     W Austrii w kościele w miejscowości Christkindl koło Steier znajduje się mało znane Polakom sanktuarium, które dwa razy odwiedził przyszły papież Benedykt XVI. Maleńka woskowa figurka Dzieciątka Jezus została umieszczona w świerku. Gdy w okolica zasłynęła łaskami, wokół drzewa wzniesiono kościół. "Czy wie ksiądz, że sprawuje opiekę nad najstarszą choinką na świecie?" - tak miał p...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin