Ojciec Jan Grande.docx

(35 KB) Pobierz



 

Ojciec Jan Grande

O. Jan Grande o wszystkim po trochu

Ojciec Jan Grande to zakonne imię Jerzego Majewskiego, z zakonu Ojców Bonifratrów. O. Jan Grande przyjmuje w Klasztorze Bonifratrów w Legnicy, przy ul. Lindego 6, od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 15:00, tel. kontaktowy 076 850 10 20 (godz. 8:00 - 17:00) lub 076 862 45 42 (godz. 19:00 - 20:00). W przyklasztornej Aptece można kupić przepisane przez niego zioła. Apteka ziołowa czynna jest od poniedziałku do piątku od godz. 8:00 do 18:00, w soboty od 10:00 do 14:00. W przyklasztornej 
aptece można kupić mieszanki ziołowe, balsamy, nalewki i proszki zalecane przez zakonników, a także inne produkty naturalne medycyny chińskiej, czy andyjskiej. Zioła Bonifratrów, są objęte tajemnicą zakonu, ich skład jest nam nieznany, jednak o ich skuteczności w wspomaganiu leczenia wątroby mogę zaświadczyć na podstawie własnego oraz innych doświadczenia, niejednokrotnie potwierdzonego badaniami lekarskimi.

O. Jan Grande pochodzi z Grodna, urodził się w 1934 roku, jak sam mówi komunizmu próbowano go nauczyć na Syberii, wśród Mongołów, za Irtyszem. Potem przebywał na Tybecie, w Petersburgu, w Kijowie. Tam zdobywał doświadczenia "w starej szkole niekonwencjonalnej medycyny". Po powrocie do Polski skończył szkołę felczerską i wiele lat pracował w służbie zdrowia, między innymi w szpitalu zakaźnym leczącym chorych na gruźlicę. Sam Ojciec Jan, jako dziecko chorował wiele lat na gruźlicę przewodu 
pokarmowego, a pierwsze jego doświadczenia z zakresu medycyny naturalnej, były próbami samo leczenia.

Źródło: www.prometeusze.pl
O.Jan Grande 
Opowiadanie o sposobie żywienia i pielęgnowania organizmu ludzkiego 
- Łódź 1990 r. 

Czarną rzodkiew - trzeba jadać przez całą zimę na kamienie wątrobowe. Jednocześnie zabezpiecza przed chorobą wątroby, przed grypą, kaszlem, katarem i przy tym jest piękna gładka skóra. Do jadłospisu trzeba także wprowadzić dużo cebuli surowej - na żylaki i na wyrównanie krążenia. 

Marchew - na wschodzie marchwią leczą nieżyt jelita, biegunki wszelkiego rodzaju stany zapalne, ślepotę i przedwczesne zmarszczki. Gotuje się pół kg marchwi w wodzie lekko osolonej i dodaje się łyżkę masła. Na śniadanie zjadać na: wrzody żołądka, jelita grubego i inne problemy. Zauważono, że przy tym usilnym kurowaniu przewodu pokarmowego marchwią, ludzie tracili zmarszczki na buzi. I to w 90 % pokrywa się z prawdą. A u nas gotuje się trzy marchwie w wielkim garnku rosołu. Dla oszczędności 
wyciąga się, aby potem dodać do sałatki. Po co to dawać do sałatki, jak można wziąć tyle marchwi ile osób do posiłku potraktować na grubej tarce i wrzucić tę marchew do zupy - niech się rozgotuje jak płatki marchwiane, niech też cebuli będzie tyle ile należy drobno posiekanej i rozgotowanej. A tam gdzie koniecznie musi być mięso w zupach niech też koniecznie będzie kminek. 

Kminek - jest kopalnią żelaza, a poza tym całkowicie hamuje niepotrzebną nadgorliwość jelit i powstawanie nadmiaru gazów. Jeżeli zbierają się gazy z powodu dużej dawki fosforanu - to łatwo odchodzą z organizmu i nie ma wzdęć. Osoby starsze lub znerwicowanie i mające złe trawienie powinny używać po obiedzie łyżeczkę zmielonego kminku i popić letnią wodę. Wtedy nie będzie wzdęcia, ani zaparcia, ani żadnych problemów z trawieniem. Na 20 dkg kminku dodać 3 dkg jałowca i to zmielić w młynku do 
kawy. 

Pietruszka - jest środkiem silnie moczopędnym, przeciwzapalnym, bardzo bogatym w żelazo i najbogatsza w witaminę C. 
Jeżeli się gotuje zupę i już koniecznie musi być na mięsie, to niech będzie w tej zupie drobno posiekana pietruszka. Wszystko powinno się tarkować na tarce od buraków, żeby wychodziły z nich soki. Nigdy w kawałkach nie wrzucać i nigdy nie przechowywać na 2-4 dzień do sałatki. Sałatki nie są zdrowe i uważam, że sałatki nie powinno się robić - tych z gotowanych jarzyn z majonezem. Surówki tak. 

Majonez domowej roboty według starych przepisów jest bardzo zdrowy - nawet tam gdzie jest ciężka miażdżyca, można smarować nim chleb. Ten ze sklepu - nie wiem. 

Oprócz cebuli i pietruszki, trzeba zwrócić uwagę na rzodkiewki wiosną i na czarną rzodkiew w zimie. Są one kopalnią magnezu. 

Magnez - jest bardzo ważnym składnikiem naszego systemu nerwowego, nie bezpośrednio tylko w powiązaniu. Na bazie magnezu pracuje kora nadnercza wydzielając adrenalinę hormon działający przeciwko zmęczeniu, pilnujący właściwego poziomu ciśnienia, zapobiegający naszemu rannemu zmęczeniu, wieczornemu ożywianiu się. Jeżeli mamy odpowiedni poziom magnezu, to normalnie między 5-6 rano ten hormon zostaje wstrzykiwany przez korę nadnercza do naszej krwi. Budzimy się bardziej chętnie, wstajemy prędko, 
czujemy się doskonale. Natomiast jeśli zabraknie magnezu z powodu braku szacunku do kakao, do rzodkiewek i ciemnozielonych jarzyn, to wtedy zaczyna się dziwadło. Coraz częściej stwierdzamy, że pod wieczór napada na nas chęć do życia, coś mamy jeszcze do zrobienia, do przeczytania, do przekładania, chodzenia, kręcenia się, mamy ciele napięcie takie, byśmy Panu Bogu jeszcze radośnie 5 psalmów odśpiewali. A rano tragedia. Do południa człowiek na kredyt żyje. 3 kawy pije i po kawie, po 2-ch 
godzinach, jak po ćwiartce wódki. 

Kawa - jest drogocenna, jeżeli się ją pije z ekspresu, albo jak umie się tak kawę przyrządzić, aby do niej nie trafiał węgiel ze zmielonej kawy. Kawa sama zawiera czystą kofeinę i ta kofeina rozszerza naczynia krwionośne. Najpierw rozrzedza trochę krwiobieg, pobudza do życia, podnosi ciśnienie, zapobiega zmęczeniu. Oczywiście na dwie godziny. Po 2-ch godzinach przez nerki 14 razy krwiobieg przeszedł i oczyścił się. Wszystko się wysiusiało i po kofeinie znaku nie ma i trucizny w organizmie nie 
ma.

Ale jak my po polsku kawę pijemy, sypiąc do szklanki, zalewamy woda mieszamy, to ten węgiel bez przerwy się unosi - ten najdrobniejszy miałki węgiel. Gdy to wypijemy, to porowata śluzówka żołądka jest podrażniona zmielonymi mikronami węgla, on się wżera coraz głębiej w śluzówkę. A śluzówka pęcznieje, broni się przeciw jego obecności i wydziela ogromną ilość kwasów trawiennych o przewadze kwasu solnego. I ten kwas solny nie może być z organizmu inaczej usunięty, tylko przez użycie całego 
magnezu jaki mamy w krwiobiegu. Ucieczka magnezu do odkwaszania krwi, powoduje zastój w wydzielaniu adrenaliny. I wtedy jak brakuje adrenaliny, to mało, że na kredyt żyjemy z rana, mamy niskie ciśnienie do południa, napadowe bóle głowy, mroczki przed oczami jak się schylamy, mrowienie w nogach jak dłużej siedzimy, jesteśmy nerwowo niecierpliwi, rozklekotani, nie wiemy po co przyszliśmy, gdzie klucze leżą, co mamy załatwić - trzeba notes nosić przy sobie. 

Dlatego zamiast kawy - radziłbym popijać bardzo mocną esencję z herbaty przegotowanej, rano przy śniadaniu. Kto czuje się trochę źle, trochę słabiej, ma słabsze krążenie , czy niższe ciśnienie - to pół szklanki esencji i pół szklanki przegotowanego mleka. 

Zamiast cukiernicy, radziłbym bardzo, by stała na stole miseczka z miodem. Miód nie jest dla naszego organizmu szkodliwą substancją - wręcz bardzo nas wzmacnia i bardzo poprawia samopoczucie. Nie może być jednak przedawkowany - nie może go być więcej jak duża łyżka czubata na dobę. Ale musi być najmniej łyżeczka, bo kora mózgowa potrzebuje glukozy, żeby się mózg nie męczył. Lepiej miodu nie wkładać do gorącego płynu. Najlepiej herbatę robić z mlekiem - taką mocną i taką pić bez cukru, a chleb 
posmarować sobie masłem i modem i na wierzch położyć kawałek sera. 
Teraz w sklepach nasz polski miód jest w 100 % dobry. 
Zamiast 5 kg cukru, lepiej kupić 1 kg miodu - to jest 2 razy więcej pożytku. 

Oczywiście, jak się piecze na święta jakieś ciasto, tort czy coś takiego się robi, wiadomo, miodu tam nie damy, za wyjątkiem porządnego piernika. to z tego cukru nie będzie tragedii, ale żeby to nie było na co dzień. 

Cukier dla 20 - 25 latków jest dopuszczalny - z powodu ich ogromnego ruchu, bardzo szybko się spala. Do tego wszystkiego, co młodzież jada, trzeba dodać dużą dawkę powietrza i ruchu na świeżym powietrzu, a z drugiej strony dużo mleka. Bo to dla organizmu zdrowe. Są to organizmy, które kończą cykl budowy. Jak w pewnym okresie czasu, nawet przy względnie dobrej kuchni, zabraknie budulca dla intensywnego dokończenia budowy organizmu, to wtedy te organizmy zaczynają raptem słabnąć, przede 
wszystkim wysiadają nerwowo. 

Błogosławieństwem dla młodzieży oprócz dużej dawki mleka, jarzyn, kaszy gryczanej, grochu i fasoli, jest kapusta. Codziennie powinna stać na stole miska dobrej, takiej ukraińskiej kapusty - surówki - 2 kg posiekanej cebuli, posolonej, ręką wyduszonej, żeby zmiękła. Wymieszać to z kwaśną kapustą. Broń Boże kapusty nie prać. Jeżeli jest bardzo kwaśna kapusta i chcemy ją przyrządzić jako gotowaną, to musimy w drugim garnku ugotować marchew, 5 - 10 dużych marchwi i do kapuśniaku wkładamy 
niesoloną, słodką ugotowaną marchew i za 15 min. mamy kapuśniak bez kwasowy, a marchew ma doskonały winny smak. Nie można prać kapusty zimą. I do takiej posiekanej, zmiękczonej cebuli dodajemy kwaśną kapustę, wsypiemy garść cukru, wymieszamy, potarkujemy 4 - 6 jabłek, dodajemy z pół litra oleju, wymieszamy porządnie i niech to stoi na stole, aby każdy jadł. A dla tych, którzy zębów nie mają - to zmielić przez maszynkę do mięsa - i jest bardzo smaczna papka, którą można jeść łyżeczką . 
Doskonale zabezpiecza organizm w ogromną ilość żelaza działa silnie odkwaszająco na krwiobieg, zapobiega wrzodom żołądka i dwunastnicy, oraz wszelkiego rodzaju stanom zapalnym. Silnie wzmacnia krwinki czerwone. 
Jest lekarstwem nawet przeciw rakowi. 

Biała kapusta również - 2 duże główki kapusty, posiekać, posolić, wygnieść rękami - to aż chrzęści. Do tego 2 kg cebuli, posiekać, posolić, wygnieść. Razem wymieszać ze śmietaną. Kapusta surowa biała silnie działa przeciw wzdęciom, a my ciągle zwalmy, że kapusta nas rozdyma. A kapusta surowa biała wcale nas nie rozdyma, jeżeli jest przyszykowana w surówce. Ale jeżeli ją ugotujemy na mięsie i nie dodamy tam kminku, a już nie daj Boże, zrobić bigos z kapusty. 

Kasza jęczmienna - jęczmień posiada w sobie substancje regenerujące, dostarcza bardzo dużo wit. B2 zapobiega zajadom, chorobom skórnym a przede wszystkim, klej z jęczmienia regeneruje naszą śluzówkę okostną - nie trzeszczą stawy ani łokcie, ani kości w kolanach. Nigdy nic nie będzie trzeszczało, jak będzie szacunek dla kaszy jęczmiennej. 

W ziółkach też mamy: witaminy mikroelementy, garbniki, biopierwiastki. Te ziółka w części uzupełniają to czego w organizmie zabrakło. Dlatego bardzo dużo ludzi pije zioła i doskonale się czuje. Jak przestanie pić, a nie poprawi sobie jadłospisu, to oczywiście po 2 - 3 miesiącach rozklei się wszystko i znowu przyjeżdżają. 

I znowu - proszę Księdza, jak dobrze było jak piłam ziółka - a gdy zapytam: a kiedy pani jadła fasolówkę - ojej ze 3 tygodnie. A grochówkę? - może ze dwa miesiące temu - bo nie mogę, bo to wzdyma i później takie gazy są. A kakao, kiedy Pani piła?- ojej, to na kamienie szkodzi. 
I okazuje się, że dzisiaj wypiła 3 kawy, wypaliła 10 papierosów. I ona chce być zdrowa!

Tak samo jest młodzieżą. Bardzo nieregularne żywienie, takie byle co, aby tylko ten żołądek czymś oszukać. I to jest tragedia. Dlatego mamy tyle raków, tyle raków przewodu pokarmowego i tragedii z systemem nerwowym. Przede wszystkim musimy pilnować systemu nerwowego, bo od niego żołądek i jelita zależą. Bo jak jest to wszystko znerwicowane, to nie ma wchłaniania. 

Wszystkie przyprawy są bardzo drogocennym lekarstwem. Gdyby pieprz był szkodliwy, to wszyscy Węgrzy wymarliby na pieprznicę. Tymczasem żaden z nich nie ma wrzodów żołądka. Tak samo angielskie ziele - jest silnym lekiem żółciotwórczym zapobiega chorobom trzustki. 

Majeranki, tymianki - to są zioła lecznicze, które zapobiegają zatrzymywaniu soków trawiennych i żółci w woreczku żółciowym. Im więcej w kuchni przypraw, tym mniej kłopotów w żołądku. Zupy proste nie mogą być zupełnie bez przypraw. Pieprz wszędzie musi być, jest bakteriobójczy. 

Cytryna - jest błogosławieństwem, tylko nie dla zębów, bo się rozlecą tak, że połamią się nawet na bułce. Nigdy nie można dopuścić do tego, żeby ktoś gryzł cytrynę, jak to czasem się widzi. Okropności nawet dla sportu. Cytryna, owszem, wyduszony sok dodany do wszystkiego, ale żeby nie oddziaływał na szkliwo zębów, bo normalnie w ciągu 2 minut rozpuszcza szkliwo. 

Kryształki japońskie - to jest forma popularnego w Polsce grzybka. Kiedyś był grzybek tybetański kładło się na mleko i później przecierało się mleko przez sitko. Mleko przerabiane przez wszelkiego rodzaju grzyby jest bezbakteryjne i ma kwasy mlekowe odwrotnie chemicznie złożone, które regulują przemianę materii usuwają stany zapalne. 

Nadkwasota - pozorna, nie zawsze jest nadkwasotą . 90% ludzi mają niedokwasotę przewodu pokarmowego. Mają zgagi. I wyobrażają sobie, że to jest nadkwasota, bo jest zgaga, bo piecze, to bo odbija się. A okazuje się, że to jest stała niedokwasota - z powodu niedokwaszenia przewodu pokarmowego i są nietypowe odbijania się. 

Na wzdęcia - wpływają takie pokarmy gdzie jest dużo fosforu - dla nas potrzebnego. Nasz system nerwowy składa się ze 180 km długiej bardzo delikatnej niteczki - która w różny sposób pozwijana wychodzi z komputera mózgowego - aż 1800 zwojów nerwowych przechodzi przez cały kręgosłup. I między każdym kręgiem rozgałęzia się opasywując cały nasz organizm. Ten system nerwowy składa się z 80 % fosforu. Tego fosforu stale dużo potrzebujemy. Jeżeli nieumiejętnie ten fosfor przygotujemy, to w pierwszym 
rzędzie rozdymają się od niego jelita i żeby to zneutralizować, to trzeba podawać kminek i pić kwaśne mleko. Fosfor znajduje się w nasionach strączkowych, w rybach w serach w mleku. Tam, gdzie jest chora wątroba lub trzustka, to w pierwszym rzędzie uczula się na mleko. Mleko jest przyczyną wzdęć i nawet biegunkowatych stolców. Ci ludzie, którzy mają tendencję do wzdęć, powinni sobie aplikować kminek jako doraźną normalną formę dodatku do potrawy. 
Po obiedzie - jedną łyżeczkę zmielonego kminku, popić letnią wodą. 

Chrzan ma bardzo silne właściwości bakteriobójcze, jest środkiem żółciotwórczym, antyreumatycznym, przeciwgośćcowym, przeciw zapaleniu nerek, pęcherza, moczowodów i bardzo reguluje trawienie pod względem usuwania z organizmu zagrożenia, odkładania się lipidów, tłuszczy. 

Jeszcze poradzę, aby buraczków nigdy nie zmarnować w formie gotowania barszczu, bo i ten barszcz trzeba przyprawiać itd. Raz w tygodniu upiec 10, 20 lub więcej wg. potrzeby buraków w piekarniku, tak jak się piecze jabłka. Umyć buraki i na polewanej blasze, nie blaszanej, włożyć do piekarnika. I niech się upieką. Tak upieczone niech stoją sobie na misce w chłodnym miejscu. 

Trzeba zrobić barszcz zdjąć skórkę z buraków, ile potrzeba, potarkować na grubej tarce, wrzucić do gotowanej zimnej wody, dodać kilka ząbków czosnku roztartego ze solą, kwasu cytrynowego, cukru, 2 - 3 łyżki oleju, parę ziarnek rozbitego kminku. Wszystko wymieszać i jest wspaniały barszcz. Do tego gorące frytki albo ugotowane pyrki. 

Jeżeli, ma ktoś zapalenie jelit, utrudnione opróżnianie, nietypowe wzdęcia lub zaparcia, to te pieczone buraki są bardzo dobrym lekarstwem. Potarkować buraka na drobnej tarce, dodać łyżeczkę mielonego kminku, łyżkę oleju, troszkę soli, wymieszać i na czczo zjeść 10 łyżek. Po trzech, 4 - ch dniach wyjdzie wszystko z burakami, że znaku nie będzie. Zapalenie grubego jelita można tak zlikwidować. 

Nerwica żołądka - jak żołądek się skurczy, wessie żółć do środka i żółć zaleje żołądek a później do żołądka wpada potrawa, to żołądek nie jest zdolny jej rozetrzeć doskonale tymi fałdami i nie przygotowaną zalaną papkę trawienną żółcią przetransportuje do jelit - a jelita poparzone żółcią nie trawią - wypchną wszystko do grubego jelita i w grubym jelicie normalnie odbywa się proces gnilny. Jest podwyższona temperatura i te masy trawienne tam gniją. To jest nerwica żołądka. Zaparcia są zawsze 
nerwicą żołądka, która z biegiem lat, nieleczona, kończy się rakiem odbytu. Lekarstwem na takie kłopoty, są te pieczone buraki z kminkiem, olejem, z ździebełkiem soli i to na czczo trzeba zjeść. 

Właściwie powinno się jabłek nie obierać. A starsi ludzie, to powinni tak prowadzić sobie kuchnię, żeby codziennie miała każda starsza osoba 2 pieczone jabłka, bez względu na okres czasu. I żeby nie wyrzucać skórki. Bo jak zaobserwowałem - wydrążą sobie to co miękkie, a resztę wyrzucają. Dlatego się piecze jabłko, żeby je zjeść razem z łupiną, bo łupina jest w jabłku najdrogocenniejsza. Nie samo jabłko, bo jabłko posiada bardzo mało witamin. Ale posiada pektynę drogocenną dla organizmu, które 
chronią nas przed zatruciami, przed złym trawieniem, przed zapaleniem jelit, przed zapaleniem przewodu pokarmowego. To jest drogocenna rzecz. 

Łój jest błogosławieństwem dla organizmu, jest dobry przeciw miażdżycy. Placki ziemniaczane na łoju są najzdrowsze. Łój wołowy, żółty, ten gruby łój trzeba kupować jak widzicie w sklepach, czy gdzieś tłustą krowę to nawet łój odkupić.

Ziemniaki po żydowsku: na dno garnka lub rondla położyć kilka liści surowej kapusty, kilka marchwi posiekanych, na to położyć warstwę posiekanej w kosteczkę surowej wołowiny i też troszeczkę łoju, na to warstwę surowych ziemniaków i znowu, tylko już bez marchwi i bez kapusty, warstwa mięsa, warstwa ziemniaków, warstwa cebuli, warstwa mięsa, warstwa ziemniaków cebuli, posypać po wierzchu pieprzem, ze 2 listki bobkowe, wlać do tego ze 2-3 kubeczki wody i do piekarnika na godzinę. 
Oczywiście przykryte pokrywką. 

Na struny głosowe - kwiat czarnego bzu (osuszony szybko na strychu na prześcieradle rozpostartym na ramie jakiejś ). To jest doskonałe antidotum przeciw wszelkim chrypom, nieżytom dróg oddechowych, wszelkim kaszlom i grypom zimowym. A do tego nazbierać młodych liści podbiału ( w maju ), drobno posiekać i na takiej firanie przesuszyć szybko. Mieszankę zrobić, parzyć i popijać dodając troszeczkę miodu. Idealna rzecz przeciw wszelkiego rodzaju kłopotom ze strunami głosowymi. 

Pomidory - są szkodliwe tylko w przypadku, jeśli ktoś ma wrzody żołądka. Poza tym w żadnym innym przypadku nie są szkodliwe. Jest w nich stężony potas, zapobiegają kurczom w nogach, zmęczeniu i kurczeniu się mięśnia sercowego, migotania przedsionków, także nad pomidor lekarstwa lepszego się nie znajdzie, ani na serce, ani na mięśnie. poza tym ostry sok pomidorowy potrafi pomagać trawić.

Tam, gdzie jest bezsoczność żołądka, złe trawienie, to nawet przyrządzić sobie na ostro z surową cebulką, nawet dopuszczalna jest łyżeczka octu do tego na trawienie. Pomidor jest złośliwy jeżeli u kogoś się rozwija, nie daj Boże , rak w przewodzie pokarmowym, albo są wrzody żołądka i dwunastnicy - to powyżera aż do krwawienia. 

Papryka. Żaden typ papryki nie jest szkodliwy. Do Jugosławii jeżdżę prawie co roku i tam nie ma dnia, jak się nie zjada w rodzinie półtora do 2 -ch kg papryki. Jeżeli się nie znosi zapachu papryki, tzn. że organizm o coś tam ma do niej, jakieś pretensje. Może jakiś składnik działa drażniąco. 

Gruźlica jelit - może być leczona z bardzo dobrym skutkiem piołunem, który także na bezsoczność żołądka jest bardzo dobry. 

Śledzie to jest kopalnia selenu, jodu, cynku i fosforu - 4-ch dla nas najdrogocenniejszych, niezbędnych składników. Ryby mają fosfor, jod, cynk, ale nie mają selenu. 

Dlatego Żydzi mają głowy do interesu i nogi do biegania do 100 lat, że pachną śledziem i cebulą. Cebula rozrzedza krew, a selen daje rozum. 

Selen hamuje starzenie się organizmu, całkowitą odporność na choroby daje, przeciw przemęczeniu, silnie działając na choroby zakaźne. I dlatego selen jest dla nas bardzo potrzebny jako niezbędna substancja składowa. 

Mamy taki duży gruczoł, na który rzadko który z lekarzy zwraca na to uwagę, nikt nie chce się przejmować, a to jest jeden z najważniejszych gruczołów, pod tarczycą wisi, 3 cm od tarczycy. Dwoma płatami schodzi i kładzie się na serce z obu stron. Nazywa się grasica. 

Grasica wydziela hormon przeciw zmęczeniu, przeciw starzeniu się, przeciw spadkowi intelektu, zapobiegając wszelkim chorobom, nawet rakowi. Selen w dużym stopniu blokuje raka. Tego selenu prawie w pożywieniu nie mamy. Bo gdybyśmy jedli kaszę jaglaną, gdybyśmy jedli mamałygę z kukurydzy no to byłoby z tym selenem jeszcze jako tako. Ale, że nie jemy ani kaszy jaglanej, ani kukurydzianej, to powinniśmy chociaż na te śledzie lecieć. A śledzie z cebulka z olejem, to mamy selen, jod, fosfor, cynk, z 
cebuli siarkę, w oleju to mamy wit. A i wit. E i biotyna, wit. D, która wszystkie drogi oddechowe leczy łącznie ze strunami głosowymi. 

Czasami bywa tak, że ktoś ma wstręt do zapachu śledzia, to można po Mojżeszowemu zrobić. Tak samo jak po polsku, tylko zalać gorącym olejem. Zanim olej wystygnie, to struktura zapachowa śledzi i cebuli zupełnie zmieni się. Delikatna taka forma konserwowa zupełnie dla nas niespotykana, bardzo smaczna. I śledzie o wiele łatwiej od kości odchodzą, bo to już wtedy gorący olej je leciutko zmiękczył, te skórki ze śledzia mięciutkie są, a cebula zmięknie i nabiera soczystości i jak jeszcze ten sok ze 
śledzia zmieszany z oliwą wejdzie do cebuli, to sam cymes. 

Śledzie smażone są nie zdrowe. 

Wszystkie zasmażki są tragiczne dla organizmu. Wymagają trzykrotnie więcej sił trawiennych niż zwykła forma potrawy. Bo mąka spala się i zamienia się w taką samą substancję zakwaszającą przewód pokarmowy jak kawa mielona. 

Skórka od chleba - jest bardzo zdrowa, drogocenna - wszystkie witaminy jakie tylko są w zbożu, to są w skórkach od chleba. 

Poza tym radziłbym chociaż co drugi dzień jadać na kolację gotowane płatki owsiane pół na pół z otrębami pszennymi i z mlekiem. Płatki owsiane kopalnia magnezu, selenu . A otręby to cała kupa witamin B kompleks i błonnik, który wydrapuje nad kiszki i oczyszcza. Można nawet dosypywać garść otrąb do ciasta makaronowego domowej roboty. Momentalnie od stolnicy się odkleja i ciasto zacznie pachnieć pszenicą. 

Dynia - jest kopalnią cynku, soli mineralnych. Cynk zabezpiecza przed wszystkimi chorobami związanymi z niepłodnością ludzką, u kobiet z rakiem piersi i narządów kobiecych, u mężczyzn ... z wypadaniem włosów, z krwawieniem dziąseł zwiotczeniem, z wrzodami - to wszystko od dyni zależy. Młodym małżonkom zalecam dynię - do wszystkiego pakować. A na zimę jest świetny dżem z dyni pół na pół z jabłkami. 

Ryż - jak najbardziej jest zdrowy, ale jest zasadotwórczy, odkwasza przewód pokarmowy. Ryżu nie powinnyśmy szukać krystalicznego, żeby nie był bardzo wypolerowany, bo ten ryż nie ma wartości odżywczych . Natomiast ryż taki prosty, zwykły ma bardzo dużo witaminy B1 i B2, silnie działa przeciw zmęczeniu mięśni i przeciw wyczerpaniu nerwowemu. Jeżeli ktoś lubi ryż, to znaczy organizm potrzebuje. Od ryżu piękna cera się robi. 

Ogórki - mają tylko sole mineralne. Ogórkami bardzo dobrze płukać nerki, w okresie zielonych ogórków, w każdym domu powinno się wziąć kilka ogórków codziennie, przepuścić przez sokowirówkę i ci którzy mają kłopoty z nerkami, z pęcherzami, z oddawaniem moczu, to dwa razy dziennie, wypić szklankę soku ogórkowego, niczym nie przyprawionego. Można najwyżej dodać kilka ziarenek kopru. Ogórków nie powinno się jadać w wieku starszym, po 40 - stce już surowych i sobie gryźć. Bo już wtedy system zgryzu 
nie jest odpowiedni, aby to rozetrzeć dobrze. I następuje forma niestrawności ogórkowej. Ogórek jest bardzo ciężko strawny. Dlatego ogórki dla starszych ludzi powinno się na zwykłej tarce od ziemniaków rozcierać na miazgę i mieszać to ze śmietanką, z przyprawami, dużo jarzyn do tego, dużo szczypiorku, dużo koperku dodać i to jest doskonała potrawa. Nawet najbardziej chory człowiek zje i nie będzie miał systemu trawiennego naruszonego. 

Natomiast bardzo drogocenne są ogórki małosolne i ogórki kwaśne, kiszone tylko nie przesolone. Nigdy nie można ogórków kwasić solą jodowaną białą. Zawsze trzeba kupować sól czarną, albo z Kłodawy tę z żelazem i wtedy jak się posoli ogórki, to nie pleśnieją. A po soli jodowanej, tej białej, są jak stare papcie, pleśnieją prędko i nic nie warte. 

Zawrót głowy - to już jest niedobrze, bo to już są zaczopowane naczynia krwionośne w mózgu, gdzieś w jakiś miejscach wapnem. Wapnem kradzionym przez serce. Koniecznie używać wit. B1 w tabletkach. 

Czosnek - jest drogocenny, ale nie może przekraczać 2-ch ząbków na dobę, rozdyma bardzo kanały wątrobowe; jest silnie bakteriobójczy, zapobiega sklerotyzacji uszczelnia naczynia krwionośne, ale tak rozdyma wątrobę, że człowiek tchu nie może złapać. Niektóre organizmy są przyzwyczajone, to mogą sobie pozwolić na luksus. A czosnek z drugiej strony jest przyczyną powstawania w organizmie antybiotyków. Dlatego, ci którzy jedzą czosnek, którzy jedzą dużo cebuli, nie chorują na choroby zakaźne. 
Detreomycynę nawet produkujemy we własnych zakładach farmaceutycznych. 

Stopy palą - to już jest miażdżyca tętnic podkolanowych - trzeba się bronić. Nie palić papierosów, nie jeść cukru, nie jeść rosołów i zacząć rozcierać sobie podkolanami nogi spirytusem kamforowym, żeby udrożnić delikatne naczynia krwionośne, które już nie dostarczają, tak dokładnie krwi do stóp, jak to potrzebne jest. Moczenie w szałwii nic nie pomoże, lepiej moczyć nogi w sodzie do picia. Zwykła soda do picia - natrium. 

Reumatyzm - jeśli chcemy leczyć, to przede wszystkim grochem, bo posiada tyle przeciwdziałań antyreumatycznych, że na poligonie właśnie chroni chłopców od zmęczenia, od pocenia się, od choroby przemęczeniowej kostnej. Groch gotuje się z kminkiem i później dodaje się do każdej zupy 2-3 łyżki grochu z kminkiem i z masłem. 

Oczy przemywać esencji herbacianą i brać dużo wit. A+E i wzrok poprawia się sam. Przemywać esencja ale dobrze na wieczór robić okłady 20-30 min. Przy spojówkach też z esencji herbacianej, a poza tym brać wit. A+E w kapsułkach, albo 2 duże gotowane marchwie codziennie zjeść z masłem. 

Łamanie w kościach - trzeba pić dużo mleka i dużo herbaty z mlekiem. Co drugi dzień po śniadaniu szklankę mocnej herbaty bez mleka z łyżką spirytusu - który rozrzedza krew do najwyższych granic, a esencja herbaciana zawiera kofeinę i delikatną taninę - rozszerza naczynia krwionośne i po nocnym zastoju momentalnie serce zmuszone jest do silnej pracy. Nogi zaczynają się robić ciepłe. 



Cholesterol, serce, mleko czyli

Wapń - Ca - Wapń Wapń albo popularnie WAPNO i jego rola w naszym organizmie!

W "przydasiach" znalazłem zapis spotkania z o. Janem Grande i jego opowieść mleku, twarogu, kefirze:

O. Jan Grande
Opowiadanie o sposobie żywienia i pielęgnowania organizmu ludzkiego.

Jadamy często wywary z mięsa, gdzie jest masa kwasów tłuszczowych nasyconych, które bardzo łatwo łączą się z cukrem rafinowanym i produkują, bezpośrednio już w torbie żołądka cholesterol.
Wtedy mamy problemy z zarzucaniem cholesterolu do wszystkich naszych naczyń krwionośnych
i pozostawiania go w dużej ilości w naszej wątrobie.

Do usunięcia cholesterolu z organizmu jest koniecznie potrzebna duża dawka wapna, które bez przerwy musimy spożywać z tego powodu, że nasz system kostny ma przeciętnie 16 kg. wapna.
A bardzo łatwo tracimy je na korzyść serca.
Serce, jeżeli nie dostanie wapna z mlekiem, z serem, to ukradnie sobie wapno z kości.
Serce nie może pracować bez soli wapna rozpuszczonych w krwiobiegu.
Jak samochód nie pociągnie bez oleju napędowego, tak samo serce nie pociągnie bez litra mleka na dobę. I mamy na starsze lata wszystkie problemy z naszymi kośćmi, zwyrodnienia kostnymi i reumatycznymi sprawami. Słabnące serce. Przedwczesna starość, zmęczenie ogólne, spowodowane brakiem szacunku dla mleka i przetworów mlecznych.

Wracam znowu do Syberii.

Obserwowałem tam Mongołów, Kirgizów itd. - daleko na Syberii, gdzie był jeszcze "wiek XIX"
- oni mieli rzeczywiście więcej lat niż Mojżesz. To nie przesada. 90% ludzi starych przekraczało 110 - 115 lat i byli zupełnie sprawni. Tam 70 lat to dopiero wiek średni. Ale oni tam nie znają oranżady, wina, cukru - do naszych czasów o cukrze nie wiedzieli. Pszczół na stepach nie ma. Piją po 5 litrów mleka przeciętnie, albo ajran - takie specjalne mleko azjatyckie przerobione ze zwykłego mleka.
Kwas mlekowy w tym ajranie jest antytoksyną - dostarcza bardzo dużą ilość wapna do krwioobiegu.Stąd serce ma pelną możliwość spalania wapna. Nie męczy się, nie nakazuje małym czerwonym krwinkom, aby kradły wapno z kości. Wręcz przeciwnie, nadmiar tego wapna idzie, transportowane przez czerwone krwinki jako forma regenerującego budulca do kości. Przy tym jeszcze woda czysta z ziemi brana z krzemem. Krzemu jest dużo. Wszystko razem usuwa z organizmu wszelkie formy gnilne bakterii,
a część wapna w postaci nadmiaru tego wypitego mleka, wyrzuca z masami kałowymi cholesterol. Najmniejsza drobinka wapna wyrzucanego z organizmu jako balast dla nas niepotrzebny,wlecze ze sobą na zewnątrz ogromny wór z cholesterolem.

Jeżeli chcemy komuś obniżyć cholesterol, to powinniśmy w pierwszym rzędzie podawać duże ilości kwaśnego mleka. Cholesterol w ciągu paru tygodni spadnie w naszych tętnicach, żyłach i zastawkach.
Jeżeli prowadzimy oszczędne żywienie w mleko i sery, to nigdzie więcej organizm wapna nie znajdzie,
bo troszeczkę jest tego w jarzynach, ale w bardzo nikłej ilości.
Z biegiem lat mamy odwapnione kości do tego stopnia, że są dziurawe jak stary pumeks.
Serce sobie nie podaruje, pracować nie może bez wapna. Musi bez przerwy krew transportować.
Nie może pozwolić sobie na luksus zasłabnięcia, bo wtedy...

Serce współpracuje z mózgiem, musi jakoś sobie radzić.

Mózg nakazuje jakimiś bioprądami dla nas tajemniczymi, czerwonym krwinkom, które prawdopodobnie nie odbierają impulsy od nakazów mózgowych - i właściwie one zachowują się jak małe mrówki.
Płyną do kości, z kości wydziobują miękkie wapno i niosą do serca (to tak obrazowo ), ale tak rzeczywiście się dzieje. I gubią po drodze wapno na zastawkach żylnych i tętniczych.
I te krwinki, które ratują serce, są przyczyną naszej miażdżycy typu wapniowego.
Tracimy pamięć, mamy zimne nogi, bolące pięty, czasem pękające odciski na nogach,
zaczynamy źle się czuć, bolą ramiona, kark boli, jak kręcimy głową na lewo, na prawo - chrupie, trzeszczy. Wszystko zaczyna się psuć.
Koniecznie wapno - bez tego nie można żyć.

Nie wszystkie organizmy przyjmują mleko w normalny sposób. Są zaawansowane choroby, gdy mleko może zaszkodzić np. chorym na trzustkę. Trzustka nie znosi słodkiego mleka i wtedy trzeba pić kwaśne mleko i najlepiej gdyby to był kefir .
Kefir to nie jest zwykłe mleko.
Nazywa się kefir, bo francuski uczony nazwiskiem Kefir, był w Tybecie i tam podpatrzył, jak zeskrobywali dziwny śluz ze ściany jaskini i dodawali to do mleka, które bardzo szybko się zsiadło. Miało taki specyficzny smak. Zauważył, że po tym mleku jego przewód pokarmowy bardzo dobrze się czuje. Przyjechał do Francji - zbadano bliżej po mikroskopami i okazało się, że to nie śluz, ale rodzaj grzyba skalnego. Zakwaszając mleko, grzybki polują w mleku na bakterie. ponieważ odżywiają się bakteriami 
gnilnymi. Polując na bakterie, oczyszczają mleko z wszelkich brudów. Druga sprawa - rozwijając się w tym mleku - wytwarzają mlekowy kwas chemiczny odwrotnie złożony, który tak potrafi oczyszczać nasz organizm, że nawet trupi jad rakowy usuwają.
Jeżeli ktoś choruje na raka i pije 3 razy dziennie kefir po pełnej szklance, to o połowę toksyn rakowych mniej ma w swoim krwioobiegu.
Jak wypijemy z mlekiem grzybki Kefira,
to robią w naszym żołądku, w kiszkach, to co robiły w garnku mleka - polują na wszystkie bakterie dla nas niepotrzebne - wymordują je tak dokładnie, że nie pozostanie ani jedna paskudna bakteria, która przyniosłaby nam szkodę. Dlatego w każdym domu powinien być specjalny garnek do zakwaszania kefiru. Wczorajszym kefirem - zakwaszamy jutrzejszy.
Mleko trzeba gotować na wolnym ogniu pół godziny, żeby trochę odparowało. ale w ciemnym garnku (i żeby mleko nigdy nie stało na słońcu). Do tego ugotowanego, już chłodnego mleka wlać szklankę kefiru, przykryć pokrywką, postawić w ciepłe miejsce i na drugi dzień, na wieczór - kasza gryczana, nawet ze skwarkami i do tego po szklance kefiru. I nie ma żadnego problemu trawiennego. Wszyscy będą zdrowieli.

Nasze żółte sery są za młode i mają dużo bakterii gnilnych. Dlatego przewód pokarmowy musi wewnątrz stoczyć wielką walkę, aby zneutralizować nietypowe tło bakteryjne. Dlatego jeżeli w domu jest kefir to nie ma problemu z żółtym serem. Można jeść. Jeżeli kefiru nie pijemy, to lepiej żółtego sera nie jadać.
Natomiast bardzo zdrowe są sery topione domowej roboty - zgliwiałe sery topione z kminkiem,
z dodatkiem świeżego masła. Te kupowane są bardzo ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin