Rudolf Steiner- Myśleć sercem.doc

(348 KB) Pobierz
Rudolf Steiner „Myśleć sercem”



Rudolf Steiner „Myśleć sercem”

Kalendarium str. 1

Rozdział I str. 3

Rozdział II str. 11

Rozdział III str. 19

Rozdział IV str. 30

 

Rudolf Steiner
Kalendarium

1861 Rudolf Steiner przychodzi na świat 25 lub 27 lutego w Kraljevec (ówczesne Austro-Węgry, dziś Chorwacja) jako syn urzędnika austriackiej kolei Johanna Steinera i Franciski Steiner z domu Blie. Dzieciństwo spędza niedaleko Wiener-Neustadt w Pottschach oraz Neudörfl (tam uczęszcza do szkoły wiejskiej).

1872 Rozpoczyna naukę w tzw. Realschule (szkole realnej), którą kończy maturą z wyróżnieniem w 1879 r.

1879 Rozpoczyna studia na Politechnice Wiedeńskiej. Studiuje początkowo matematykę i przyrodoznawstwo, ale później poświęca się również studiom literacko-historycznym i filozoficznym. W Wiedniu zaprzyjaźnia się z germanistą i badaczem twórczości Goethego, Karlem Juliusem Schröerem (1825-1900), pod wpływem którego zajmuje się intensywnymi studiami nad całą twórczością Goethego. Schröer poleca dwudziestoletniego Steinera Josephowi Kurschnerowi, który pracuje dla wydawnictwa Deutsche National Literatur nad zbiorowym wydaniem dzieł Goethego.

1881 Steiner zajmuje się opracowaniem podstaw światopoglądu Goethego w oparciu o jego teorie filozoficzno-poznawcze.

1886 Ukazuje się w druku jego praca Grundlinien einer Erkenntnistheorie der Goetheschen Weltanschaung (Podstawy teorii poznania światopoglądu Goethego). Dzięki tej rozprawie Steiner otrzymuje propozycję pracy w Weimarze przy opracowaniu popularnego wydania naukowych dzieł Goethego w ramach tzw. Sophien-Ausgabe.

1890 Steiner przenosi się do Weimaru, gdzie podejmuje pracę w archiwum Goethego i Schillera. Kontynuuje swoje badania nad twórczością Goethego. W tym czasie pracuje również nad przedstawieniem swojego światopoglądu opartego na intuitywnym poznaniu świata nadzmysłowego.

1891 Uzyskuje doktorat z filozofii na Uniwersytecie w Rostocku. Jego rozprawa doktorska Die Grundfrage der Erkenntnistheorie mit besonderer Rücksicht auf Fichtes Wissenschftslehre ukazuje się w 1892 roku w poszerzonej formie jako Wahrheil und Wissenschaft (Prawda a nauka).

1893 Wydaje swoje główne dzieło filozoficzne Philosophie der Freiheit (Filozofia wolności).

1895 Ukazuje się książka Friedrich Nietzsche, ein Kämpfer gegen seine Zeit.

1897 Wieloletnie studia nad twórczością Goethego przedstawia w pracy Goethes Weltanschaung (Światopogląd Goethego). Steiner przenosi się do Berlina, gdzie przez trzy lata redaguje Magazin für Literatur. W okresie tym staje się znaczącą postacią w intelektualnym życiu stolicy.

1899 Poślubia Annę Eunicke (1853-1911). Rozpoczyna wykłady na Berlińskiej Wszechnicy Robotniczej.

1901 Publikacja jego kolejnej rozprawy Welt – und Lebensanschaungen im 19. Jahrhundert oraz Die Mystik im Aufgang des neuzeitlichen Geistesleben. W tej oraz w następnych swoich pracach opisuje badania świata duchowego, które oparte zostały na racjonalnym postępowaniu prowadzącym do poznania nadzmysłowego metodą przyrodoznawczą. W następnych latach powstają jego kolejne prace: 1902 – Das Christentum als mystische Tatsache (Chrześcijaństwo jako fakt mistyczny); 1904 – Theosophie (Teozofia); 1905 – Wie erlangt man Erkenntnisse der höheren Welten (Jak osiągnąć poznanie wyższych światów); 1908 – Aus der Akasha-Chronik (Z kroniki akasza), Die Stufen der höheren Erkenntnis (Stopnie wyższego poznania); 1910 -Die Geheimwissenschaft im Umriss (Wiedza tajemna w zarysie). W latach 1910 – 1913 tworzy cztery dramaty sceniczne: 1910 - Die Pforte der Einweihung (Wrota wtajemniczenia); 1911 – Die Prüfung der Seele (Egzamin duszy); 1912 – Der Hüter der Schwelle (Strażnik progu); 1913 – Der Seelen Erwachen (Przebudzenie duszy).

1902 Wstępuje do Towarzystwa Teozoficznego, z którym pozostaje związany do 1913 r.

1912 Przy współpracy Marii von Sievers opracowuje podstawy eurytmii.

1913 Kończy się okres jego działalności w Towarzystwie Teozoficznym. Steiner występuje z niego wraz z większością niemieckich teozofów i zakłada Towarzystwo Antropozoficzne. Antropozofii poświęca całe swoje późniejsze życie.

1913 Początek pracy nad budową pierwszego Goetheanum, ośrodka ruchu antropozoficznego. Od 1913 roku Steiner wiąże swoją działalność z małą miejscowością Dornach, koło Bazylei. Ta szwajcarska miejscowość została wybrana na siedzibę Towarzystwa Antropozoficznego po odmowie władz niemieckich na lokalizację w okolicy Monachium. Pierwsze Goetheanum, budowla, w której R. Steiner zawarł wszystkie swoje doświadczenia i całą wiedzę duchową była wielkim dziełem artystycznym. Przy jej powstaniu realizowane były nowe teorie barw i proporcji wywodzące się z prac nad dziełami Goethego. Tą pracą dał impuls do rozwoju nowych prądów w architekturze, rzeźbie i malarstwie.

1914 Poślubia Marię von Sievers. Dornach staje się centrum jego działalności. W okresie 1914-1922 kontynuuje pracę nad budową Goetheanum. Wszystkie projekty architektoniczne do tej wielkiej budowli wykonuje sam według swoich zasad. W wyniku podpalenia w noc sylwestrową 1922/23 prawie ukończone dzieło doszczętnie płonie. Drugie Goetheanum budowano już po śmierci Steinera, ale według jego projektów – z betonu.

1919 Swoimi wykładami o zasadach trójpodziału społecznego daje impuls do rozwoju pedagogiki opartej na nowych zasadach. Prowadzi wykłady dla wychowawców i rodziców. Zakłada w Stuttgarcie pierwszą Wolną Szkołę Waldorfską (nazwa pochodzi od fabryki Waldorf-Astoria, gdzie prowadził wykłady dla robotników).

1920 W Domach prowadzi pierwszy kurs medyczny dla lekarzy. Ten cykl dwudziestu wykładów rozpoczyna aktywną pracę nad stworzeniem podstaw medycyny antropozoficznej. Pozostaje aktywny na polu pedagogiki. Zajmuje się również naukami przyrodniczymi w świetle wiedzy duchowej.

1921 Tworzy podstawy eurytmii leczniczej, prowadzi wykłady dotyczące spojrzenia z punktu widzenia wiedzy duchowej na nauki przyrodnicze, historię, nauki ścisłe i społeczne.

1922 Podobnie jak w poprzednich latach prowadzi setki wykładów. Współdziała przy założeniu Christengemeinschaft. Płonie pierwsze Goetheanum.

1923 Zniszczenie Goetheanum, jego wieloletniej pracy, przeżywa Steiner bardzo ciężko. Pozostaje nadal aktywny. Rozwija podstawy medycyny antropozoficznej, kontynuuje pracę pedagogiczną. Tematy jego wykładów rozszerzają się na wciąż nowe obszary zagadnień. Od 24.XII.1923 do 1.I.1924 uczestniczy w założeniu Powszechnego Towarzystwa Antropozoficznego i zostaje jego przewodniczącym.

1924 W Kobierzycach koło Wrocławia 7-16 VI prowadzi kurs rolniczy, który staje się impulsem i podstawą rozwoju rolnictwa biodynamicznego, opartego na wiedzy duchowej i traktującego Ziemię jako żywe jestestwo duchowe.

1924 We wrześniu ciężka choroba zmusza go do przerwania działalności publicznej. Pomimo to pozostaje aktywny. Razem z Itą Wegman pracuje w dziedzinie medycyny, kontynuuje prace z zakresu pedagogiki. Opracowuje plany i szkice do budowy drugiego Goetheanum.

1925 Jest już bardzo ciężko chory. Wraz z Itą Wegman kończy książkę Grundlegendes für eine Erweiterung der Heilkunst nach geisteswissenschaftlichen Erkenntnissen (Podstawy sztuki leczenia poszerzonej wiedzą duchową). Pracuje do ostatnich dni życia nad swoją biografią, opisaną w niedokończonej książce Mein Lebensgang (Moja droga życia) oraz nad dziełem Anthroposophische Leitsätze (Antropozoficzne myśli przewodnie).

Umiera 30 III 1925 r. w swoim atelier przy Goetheanum.

Duchowy obraz walki Archanioła Michała ze Smokiem

Drodzy przyjaciele. Gdy dzisiaj w niektórych kołach mowa jest o antropozofii, to obok wielu błędnych wypowiedzi pojawiają się również opinie, że antropozofia jest zbyt intelektualna, że za bardzo apeluje do wiedzy naukowej i w zbyt małym stopniu zwraca się do potrzeb uczuciowo-sercowej sfery w duszy człowieka. Dlatego też jako temat tego cyklu wykładów, który ku mojemu wielkiemu zadowoleniu znowu mogę prowadzić dla Was w Wiedniu, wybrałem: "Antropozofia i duchowość człowieka".

Duchowość człowieka była ukryta przed poznaniem przez ostatnie trzy do czterech stuleci ze względu na intelektualny rozwój cywilizacji. Nie należy się jednak zniechęcać, lecz wciąż trzeba podkreślać, że człowiek nie powinien tkwić przy czczym, suchym myśleniu i swoich zapatrywaniach. A jednak, jeśli chodzi o poznanie, to opiera się ono wyłącznie na takim rozumowaniu. Z drugiej strony ciągle podkreśla się, że duchowość ludzka musi zdobyć swoje prawa; jednak nie daje się jej tych praw. Przy każdej okazji odmawia się jej możliwości zdobycia jakiegokolwiek związku z tajemnicami świata; ogranicza się ją do tego, co stanowi wyłącznie osobiste sprawy ludzi, do decydowania jedynie o najbardziej osobistych sprawach ludzkich. Dzisiaj chcemy mówić - jako pewien rodzaj historycznego wspomnienia - jak duchowość człowieka mogła przemawiać w dawnych czasach rozwoju ludzkości również w sensie poznawczym, jak mogła wyczarowywać przed duszą ludzką wielkie, potężne obrazy, jak mogła oddziaływać w sposób wyjaśniający, gdy chodzi o odnalezienie przez człowieka związku z całym światem, z kosmosem, z chronologicznym porządkiem czasu. Obrazy te tworzyły się w gruncie rzeczy w czasach, kiedy myślenie sercem mogło jeszcze przemawiać w sposób dający pogląd na świat, na to, co jest najważniejsze w tym poglądzie na świat. Przedstawiały one wielkie związki - ogarniające cały świat - i wstawiały w nie człowieka. Chciałbym przedstawić dzisiaj przed Waszą duszą - ponieważ właśnie przez to mogę stworzyć podstawy do dalszych rozważań ludzkiej duchowości z antropozoficznego punktu widzenia - jeden z takich wspaniałych, majestatycznych obrazów, które przeznaczone są właśnie po to, aby ponownie zbliżyć się dzisiaj do człowieka w nowy sposób, o którym chcemy jeszcze mówić. Chciałbym dzisiaj mówić do Was o obrazie, który wszyscy znacie, ale którego znaczenie stopniowo prawie zanikło w ludzkiej świadomości, a częściowo ujęte jest błędnie. Chciałbym mówić o obrazie walki Archanioła Michała ze Smokiem. Obraz ten oddziaływuje jeszcze znacząco na wielu ludzi, ale jego właściwa, głęboka treść jest - jak mówiłem - albo wyblakła, albo źle zrozumiana. W każdym razie nie działa na ludzką duszę tak jak kiedyś, jak oddziaływał jeszcze w XVIII w. Obecnie człowiek nie ma żadnego wyobrażenia o tym, jak wiele zmieniło się w tym związku, jak wiele z tego, o czym tak zwany rozumny człowiek mówi jako o obrazach będących tworem fantazji, stanowiło najpoważniejsze elementy dawnych poglądów na świat. A dotyczyło to zwłaszcza obrazu walki Archanioła Michała ze Smokiem.

Gdy człowiek zastanawia się, w jaki sposób rozwinął się na Ziemi, dochodzi do tego - w sensie materialistycznego poglądu na świat - że obecna, w pewnym sensie relatywnie doskonalsza postać ludzka prowadzi zawsze do postaci mniej doskonałej, do fizycznych zwierzęcych przodków. W ten sposób, wychodząc właściwie od dzisiejszego człowieka, który jest w stanie przeżywać swoją istotę wewnętrznie w sferze duszy i ducha, dochodzi się do wielu materialnych stworzeń, od których człowiek miałby pochodzić, a które w sensie bytu materialnego stały właśnie bardzo blisko człowieka. Zakłada się, że materia rozwija się stopniowo coraz bardziej aż do przeżywania duchowości. Jeszcze w stosunkowo niezbyt odległym czasie zapatrywanie było dokładnie odwrotne. Gdy w XVIII wieku ci ludzie - również wtedy nie było ich zbyt wielu - którzy wówczas nie byli jeszcze przeniknięci przez materialistyczny pogląd na świat, przez materialistyczny sposób myślenia, kierowali spojrzenie duszy na praczasy ludzkości, to nie spoglądali na swoich przodków jako na istoty "mniej ludzkie", lecz patrzyli na istoty bardziej duchowe niż sam człowiek. Patrzyli na istoty, dla których duchowość była czymś tak swoistym, że nie przyjmowały fizycznego ciała - które zresztą nie istniało w pradawnych czasach - w takim sensie, w jakim dzisiaj czyni to człowiek na ziemi. Spoglądali na istoty, które żyły w wyższy, bardziej duchowy sposób, które - jeżeli mogę się tak wyrazić - miały ciało z o wiele subtelniejszej, bardziej duchowej substancji. W sferze, o której mówili wtedy ludzie, nie umiejscawiało się jeszcze takich istot jak dzisiejszy człowiek, lecz wyżej stojące istoty, z ciałem co najwyżej eterycznym, a nie fizycznym, istoty, które powinny stanowić ludzkich przodków. Spoglądało się wstecz na czasy, w których nie było jeszcze tak zwanych wyższych zwierząt, a co najwyżej takie, które dzisiaj spotykamy - jako ich potomków - w postaci galaretowatych zwierząt morskich. Było to niejako królestwo zwierzęce stojące na dawnej ziemi poniżej człowieka; a ponad nim istniało królestwo istot, które, jak powiedziałem, miały co najwyżej ciało eteryczne. Istoty zaliczane dzisiaj w sensie mojej "Wiedzy tajemnej w zarysie" do jestestw wyższych hierarchii, które pod pewnym względem stanowiły wtedy przodków człowieka, miałyby dzisiaj inną postać.

Istoty te - Anioły, Archanioły, Archai - w ich ówczesnych formach nie posiadały wolności w takim sensie, w jakim dzisiaj mówimy o wolności człowieka. Ich wola nie mogła być przeżywana tak, aby miały one takie własne uczucia, jakie obecnie mamy, gdy mówimy, że chcemy czegoś samowolnie. Te jestestwa nie chciały niczego w sposób samowolny; chciały to, co wpływało w nie jako boska wola. Miały wolę ustanowioną w pełni przez wolę boską. Te boskie jestestwa, które nad nimi stały, czy też stoją, a które w powiązaniu z nimi oznaczają boskie przewodnictwo, "chciały" niejako poprzez niższe duchy Archaniołów i Aniołów; tak więc te niższe duchy "chciały" wyłącznie w sensie stojącej nad nimi bosko-duchowej woli.

Świat idei dawnej ludzkości był taki, że ludzie mówili: w dawnych czasach nie nadszedł jeszcze moment, aby mogły rozwijać się istoty, które powinny posiadać w swojej świadomości uczucie wolności. W sensie bosko-duchowego porządku świata moment ten odłożony był na późniejszą epokę. Wtedy jedynie pewna część duchów związanych z boską wolą miała dojść do własnej wolnej woli. Miała dojść do własnej wolnej woli, gdy nadejdzie odpowiedni czas w rozwoju świata. Nie zamierzam opisywać dzisiaj wszystkiego, co chciałem już jakoś usprawiedliwić z antropozoficznego punktu widzenia, gdyż będziemy o tym mówili w następnych dniach. Chcę natomiast opisać wyobrażenia, jakie aż po XVIII wiek przeżywały najbardziej oświecone istoty. Pragnę je opisać w sposób historyczny; gdyż tylko przez przedstawienie sobie w duszy ich historycznej postaci dojdziemy również do nowego spojrzenia na to, jak dalece wyobrażenia te - w innej formie - można ponownie odnowić.

Wtedy jednak - tak mówili sobie ci ludzie - spośród istot, których kosmicznym przeznaczeniem było właściwie pozostawanie w zgodzie z wolą boską, oddzieliła się pewna ich ilość, która chciała niejako wyodrębnić swoją wolę od woli boskiej, chciała uniezależnić swoją wolę od woli boskiej. W istotach tych powstała ponadludzka pycha, która sprawiła, że chciały one zanim nastał odpowiedni czas do tego, aby wolność dojrzała zdobyć wolność swojej woli. A najważniejszą, wiodącą postacią spośród tych istot jest jestestwo, które otrzymało postać "Smoka" - Smoka pokonywanego przez Archanioła Michała; Archanioła pozostającego w górze w królestwie jestestw, które nadal chciały ukierunkować swoją wolę zgodnie ze stojącą ponad nimi bosko-duchową wolą.

Pozostanie w bosko-duchowej woli spowodowało u Archanioła Michała powstanie impulsu, aby zrobić porządek z istotami, które "przedwcześnie" - jeśli wolno mi tak powiedzieć - sięgnęły po wolność. Bowiem postacie, jakie posiadały hierarchie Archaniołów, Aniołów i Archai, nie pasowały po prostu do istoty, która miała posiadać we wspomniany sposób wolną wolę, uniezależnioną od woli boskiej. Odpowiednia do tego postać miała zaistnieć dopiero później w rozwoju świata - miał nią być człowiek. Ale wszystko to przeniosło się w czasy, w których ze względu na związki kosmosu ludzka postać nie była jeszcze możliwa; nie mogło też jeszcze być postaci wyższych zwierząt, a jedynie niektóre formy niższych zwierząt, które już wcześniej scharakteryzowałem. Tak więc musiała zaistnieć postać pełna sprzeczności w odniesieniu do kosmosu. I w nią musiał zostać niejako wlany ten sprzeciwiający się duch. Nie mogła to być postać zwierzęcia, które mogło zaistnieć dopiero później; nie mogła to być również postać takiego Zwierzęcia, jakie już istniało w swojej zwykłej, niejako miękkiej materii. Mogła to być jedynie taka postać zwierzęca, która odbiegała od możliwych w fizycznym świecie form zwierzęcych ponieważ jednak miała ona przedstawiać pewien kosmiczny sprzeciw, miała być postacią zwierzęcopodobną. I jedyną postacią spośród tych, jakie można było wtedy stworzyć, była postać "Smoka". Gdy miała być namalowana albo też w jakiś inny sposób przedstawiona, to była oczywiście różnie ujmowana, przez jednych tak, a przez innych inaczej. Była przedstawiana mniej lub bardziej trafnie, w zależności od tego, jaki wewnętrzny imaginatywny wgląd - w to, co wówczas było możliwe w przypadku jestestwa, które chciało rozwijać przeciwstawiającą się wolę - miał ten, kto ją przedstawiał. W każdym bądź razie nie jest taką postacią, jaka była wtedy możliwa w królestwie zwierząt, z człowiekiem włącznie. Musiała ona pozostać ponadzmysłowa! Jednakże taka ponadzmysłowa postać nie mogła być w królestwie, w którym są jestestwa wyższych hierarchii, Archaniołowie, Aniołowie itd. Musiała zostać niejako przeniesiona pośród te formy, które mogły powstać podczas rozwoju fizycznego. Jest to "strącenie Smoka z nieba na ziemię". To, że postać ta przyjęła formę ponadzwierzęcą, ponadzmysłową, która jednak nie może pozostawać w królestwie nadzmysłowym, jest to czyn Archanioła Michała; gdyż mimo tego, że jest ona ponadzmysłowa, przeciwstawia się królestwu nadzmysłowemu, w którym była przed swoim nieposłuszeństwem. Tak więc została przeniesiona w świat, który jest światem fizycznym, ale jako ponadfizyczna, ponadzmysłowa. Żyje odtąd w królestwie, w którym są minerały, rośliny oraz zwierzęta; żyje odtąd w tym, co powstało jako ziemia. Nie żyje jednak tak, aby ludzkie oczy mogły ją dostrzegać, tak jak możemy dostrzegać zwykłe zwierzęta. Jeżeli wzrok duszy skieruje się w światy, które były przewidziane niejako w wyższym planie wszechświata, patrzy się wtedy w swojej imaginacji na jestestwa wyższych hierarchii; gdy fizyczne ludzkie oko kieruje się na świat fizyczny, widzi po prostu to, co powstało w różnych królestwach natury, aż po fizyczną, zmysłową postać człowieka. Gdy jednak dusza skieruje się na to, co jest w fizycznej naturze, wtedy widzi tą pełną sprzeczności postać "przeciwnika", który jest zwierzęcy, a jednak nie zwierzęcy, który żyje w świecie widzialnym, a sam jest niewidzialny - widzi postać Smoka! I ludzie w dawnych czasach w powstaniu Smoka dostrzegali czyn Archanioła Michała, który pozostał w świecie duchowym w postaci odpowiadającej królestwu duchowemu.

I wtedy powstała ziemia, a wraz z nią człowiek, który miał się stać jakby podwójną postacią. Pewną częścią swojej istoty, związaną z duszą i duchem, powinien tkwić w górze w tym, co nazywamy niebiańskim, nadzmysłowym światem, a inną częścią swojej istoty, fizyczno-eteryczną częścią, powinien należeć do tej natury, która powstała jako natura ziemska, jako nowe ciało niebieskie, na które przeniesiony został ten zbuntowany duch, przeciwnik. Tam musiał powstać człowiek. Był on jestestwem, które należy do tego świata zgodnie z pierwotną boską wolą leżącą u podstaw całości. Człowiek przynależy do ziemi; Smok nie należy do ziemi, lecz został na nią przeniesiony.

A teraz pomyślcie, co człowiek, w trakcie swojego procesu powstawania wraz z rozwojem ziemi, zastał na niej. Zastał to, co rozwinęło się z wcześniejszych królestw natury jako zewnętrzna przyroda, co następnie przyjęło tendencję, która dzisiaj osiąga swoje apogeum w królestwie mineralnym, roślinnym oraz zwierzęcym, aż po fizyczną ludzką postać. To właśnie zastał. Innymi słowy to, co zwykliśmy nazywać naturą istniejącą poza człowiekiem. Czym była ta istniejąca poza człowiekiem natura? Była i jest jeszcze do dzisiaj kontynuacją tego, co było założone przez najwyższe moce w ciągłych planach rozwoju świata. Dlatego człowiek, gdy przeżyje to w swojej duszy, powinien wpatrywać się w zewnętrzną naturę, powinien dostrzegać w minerałach to wszystko, co związane jest ze światem mineralnym, formy krystaliczne, góry, chmury i inne formy, a wtedy widzi zewnętrzną naturę w jej niejako powinien dostrzegać wspaniałe martwej, pozbawionej życia formie. Ale patrzy na nią jak na coś, co mimo tego, że pozbawione jest życia, wyłonił z siebie wcześniejszy boski świat; tak jak ludzkie zwłoki - jednak w innym znaczeniu - wyłonione zostają przez śmierć z żywego człowieka. Widok ludzkich zwłok nie sprawia początkowo żadnego pozytywnego wrażenia na człowieku, jednak to, co powstało w królestwie mineralnym i stanowi w pewnym sensie boskie zwłoki, ale na wyższym poziomie, powinno być postrzegane przez człowieka jako coś, co swoją formą, postacią odzwierciedla początkową bezpostaciową żywą boskość. A to, co zostało później wytworzone jako wyższe królestwo natury, będzie postrzegane jako dalsze odzwierciedlenie tego, co początkowo było bezpostaciową boskością. Człowiek powinien tak patrzeć na całą naturę i odczuwać, że ta istniejąca poza nim natura jest niejako odzwierciedleniem boskości w świecie. Ostatecznie jest to również to, co natura powinna dać ludzkiej duszy. Człowiek powinien być w stanie - w sposób naiwny, bez jakiejkolwiek spekulacji - przy spojrzeniu na tę czy inną istotowość natury, odczuwać radość, sympatię, być może wewnętrzny krzyk radości, wewnętrzny entuzjazm wobec formowania, wobec kiełkowania i kwitnienia w naturze. A wtedy ze względu na to, czego sobie nie uświadamia do końca przy tym krzyku, w tym entuzjazmie, przy tej przelewającej się radości z natury, powinno w jego podłożu żyć właściwie odczucie, że w całej swojej duszy czuje się tak bliski naturze, iż może sobie powiedzieć, nawet gdyby doszło to do jego świadomości w sposób stłumiony: wyłonili to z siebie bogowie, jako swoje odbicie w świecie, ci sami bogowie, od których pochodzi moja dusza, od których przychodzę inną drogą. I właściwie cała wewnętrzna radość z natury, wszystko, co przychodzi do nas jako uwalniające nas uczucie, gdy przeżywamy w sposób żywy świeżość natury, wszystko to powinno prowadzić do tego, aby dusza ludzka czuła się spokrewniona z tym, co na zewnątrz w naturze żyje jako odbicie boskości.

Ale człowiek rozwija się w ten sposób, że bierze naturę w siebie - przyjmuje ją w siebie przez odżywianie, przez oddychanie. Bierze ją w siebie również - w sposób duchowy - przez to, że przyjmuje naturę swoimi zmysłami, że ją postrzega. A zatem przyjmuje ją w siebie w potrójny sposób: odżywiając się, oddychając powietrzem i postrzegając zmysłami. Właśnie przez to człowiek jest istotą podwójną. W swojej istocie duszy i ducha pokrewny jest jestestwom wyższych hierarchii, ale pewną część swojej istoty musi ukształtować z tego, co istnieje na zewnątrz jako natura. To przyjmuje w siebie. A kiedy zostaje ona przyjęta jako pożywienie, jako oddychanie, a także w subtelny, eteryczny sposób w procesie postrzegania, to w człowieku kontynuowane są procesy, które widzi się na zewnątrz w naturze. Żyje to w człowieku jako instynkt, jako popęd, jako zwierzęca rozkosz, jako wszystko to, co z głębi ludzkiej natury wznosi się w człowieku jako zwierzęcość. Rozważmy to w sposób prawidłowy: oto na zewnątrz mamy pięknie ukształtowane kryształy, mineralną masę, która spiętrza się w gigantyczne góry, masę mineralną, która rozlewa się po ziemi w wodzie w najróżnorodniejszy sposób; na wyższym poziomie ukształtowania mamy przed sobą rosnącą substancję roślinną, mamy najróżnorodniejsze postacie zwierząt, mamy tam również fizyczną ludzką postać. Wszystko, co żyje tam na zewnątrz, jest odzwierciedleniem boskości; wszystko to stoi w pięknej naiwnej niewinności przed ludzką duszą, gdyż odzwierciedla właśnie boskość i w gruncie rzeczy jest niczym innym, jak czystym jej odzwierciedleniem. Trzeba tylko to odzwierciedlenie zrozumieć. Człowiek nie może tego pojąć swoim intelektem; może to zrozumieć - o czym będziemy jeszcze słyszeć w następnych wykładach - właśnie poprzez swoją duszę. Jeśli rozumie to swoją duszą w sposób prawidłowy - a w dawnych czasach, o których teraz mówię, rozumiał to swoją duszą - widzi to jako odbicie boskości. A gdy rozważa, co w zewnętrznej naturze żyje w substancjach różnych soli, co żyje w roślinach i w zwierzęcych składnikach, które następnie wnikają do jego własnego ciała, i obserwuje, co wyrasta z niewinnej zieleni roślin i co jeszcze w naiwny sposób istnieje zmysłowo w ciałach zwierząt... to rozważa, patrząc na swoje wnętrze, jak unosi się to w nim jako popędy, jako zmysłowe pragnienia, jako zwierzęce instynkty: widzi, co czyni w nim natura.

Było to uczucie, które w XVIII stuleciu posiadało jeszcze wielu najbardziej oświeconych ludzi. Czuli oni w żywy sposób różnicę między zewnętrzną naturą, a tą naturą, w jaką się ona przemienia, gdy człowiek ją spożywa, oddycha nią, przyjmuje ją w siebie poprzez zmysły. Odczuwali w sposób prawidłowy różnicę pomiędzy tą naiwną, zewnętrzną, postrzeganą przez zmysły naturą, a ludzką, wewnętrzną, tryskającą zmysłowością. Ta różnica była jeszcze czymś wyraźnym, wspaniale żywym dla wielu ludzi, którzy w XVIII wieku dla siebie samych i dla swoich uczniów przedstawiali w walce Archanioła Michała ze Smokiem naturę i człowieka oraz powiązania człowieka z naturą.

Gdy dostrzegamy to biegunowe przeciwieństwo - tą zewnętrzną naturę w jej elementarnej niewinności oraz pozbawioną niewinności naturę w człowieku - jakie było przed wzrokiem ludzkiej duszy jeszcze w XVIII wieku - to musimy pamiętać o Smoku, którego Archanioł Michał przeniósł w świat natury, gdyż uważał, że nie był on godzien pozostawania w świecie duchowym. Smok, którego postać przeciwstawia się naturze, nie przyjął żadnej z form, jaką mają istoty natury na zewnątrz w świecie minerałów, w świecie roślin, a nawet w świecie zwierząt. Przyjął tak fantastyczną dziś dla nas pod wieloma względami formę "Smoka", która musi po prostu pozostać w nadzmysłowości. Nie może on wniknąć w żaden minerał, roślinę i zwierzę, nie może też wniknąć w żadne fizyczne ciało ludzkie. Może jednak wnikać w to, czym stała się obecnie w fizycznym ludzkim ciele ta zewnętrzna niewinna natura - w pozbawioną niewinności formę tryskających życiowych popędów! W osiemnastym wieku jeszcze wielu ludzi mówiło: gdy Smok, dawny wąż, został strącony w dół z nieba na ziemię, początkowo nie miał żadnego miejsca; potem jednak urządził sobie bastion w jestestwie człowieka i tak obwarował się w ludzkiej naturze!

W ten sposób ten potężny obraz Archanioła Michała i Smoka każdej epoce dostarcza jeszcze trochę ludzkiego poznania. Gdyby chcieć już w XVIII wieku przedstawiać antropozofię odpowiednio dla ówczesnych czasów, trzeba by mówić właśnie o tym, że człowiek, przyjmując w siebie zewnętrzną naturę przez pożywienie, oddychanie i zmysłowe postrzeganie, stwarza przez to miejsce dla Smoka. Smok żyje w ludzkiej naturze. W duszy ludzi XVIII wieku żyło to jeszcze na tyle dokładnie, iż można by sobie zupełnie dobrze wyobrazić, że gdyby ludzie osiemnastego stulecia mieli jakąś jasnowidzącą istotę umieszczoną na innej planecie, aby zapisywała to, co dzieje się na ziemi, wtedy wszystko, co żyje w świecie mineralnym, roślinnym i zwierzęcym, krótko mówiąc wszystko, co żyje poza człowiekiem, byłoby opisane jako "wolne od Smoka". Natomiast Smok wślizgnął się poprzez zwierzęcą zmysłowość człowieka i dlatego przedstawiałby sobą jestestwo ziemskie. Przez to jednak dla ludzi żyjących w XVIII wieku sytuacja przedstawiała się inaczej niż w czasach poprzedzających pojawienie się człowieka. W czasach poprzedzających człowieka walkę Archanioła Michała ze Smokiem trzeba by przedstawić jako obiektywnie zewnętrzną, natomiast teraz nie można było znaleźć Smoka nigdzie na zewnątrz. Gdzie zatem był Smok? Gdzie należało go szukać? Wszędzie tam, gdzie są na ziemi ludzie! Tam był Smok. Gdyby zatem Archanioł Michał chciał teraz kontynuować swoją misję, którą w zamierzchłych czasach prowadził w obiektywnej zewnętrznej naturze, kiedy to pokonał Smoka zewnętrznie jako "światową zwierzynę", musiałby przenieść swoją walkę do wnętrza ludzkiej natury. Walka Archanioła Michała przenosiła się - już od dawna, od zamierzchłej starożytności, ale właśnie aż po XVIII wiek - do wnętrza człowieka. Jednak ci, którzy tak mówili, wiedzieli, że przenieśli do wnętrza człowieka jedynie wydarzenie, które dawniej było wydarzeniem kosmicznym. I mówili mniej więcej tak: jeśli patrzy się w zamierzchłe czasy, to trzeba sobie wyobrazić, że wtedy Smok został strącony przez Archanioła Michała na ziemię; było to zatem zdarzenie, które rozgrywało się w zewnętrznym świecie. A patrząc na nowsze czasy trzeba pomyśleć o tym, jak człowiek pojawił się na ziemi, jak przyjmuje w siebie zewnętrzną naturę i przemienia ją, tak że Smok może znaleźć w niej dla siebie miejsce. I odtąd walkę Archanioła Michała ze Smokiem trzeba przenieść na ziemię!

Taka zmiana myślenia nie była abstrakcją, o czym często dzisiaj tak chętnie się mówi. Dzisiaj ludzie lubią się posługiwać uproszczeniami myślowymi. Mówi się: no tak, dawniej ludzie umiejscawiali na zewnątrz takie wydarzenie jak walka Archanioła Michała ze Smokiem; z biegiem czasu ludzkość rozwinęła swoje wnętrze i teraz takie wydarzenie może być dostrzegane tylko we wnętrzu. Prawdę mówiąc, nie trzeba zaprzeczać tym, którzy pozostają przy takiej abstrakcji; jednak ludzie ci z pewnością nie dostrzegają biegu historii świata. Działo się bowiem tak, jak to dzisiaj przedstawiłem; zewnętrzna kosmiczna walka Archanioła Michała ze Smokiem została przeniesiona do wnętrza ludzkiej istoty, ponieważ Smok tylko w ludzkiej naturze mógł jeszcze znaleźć swoje miejsce. Właśnie dlatego problem Archanioła Michała wiąże się z zalążkiem ludzkiej wolności, gdyż człowiek stałby się zwykłym automatem, gdyby walka w jego wnętrzu kontynuowana była tak samo, jak wcześniej na zewnątrz. Gdy walka przeniosła się do wnętrza człowieka, zewnętrznie postrzegana była w sposób abstrakcyjny jako walka wyższej natury człowieka z jego niższą naturą. Mogła ona jednak przyjąć w ludzkiej świadomości jedynie taką formę, jaką ludzie wprowadzili poprzez ogląd postaci Archanioła Michała w światach nadzmysłowych. W gruncie rzeczy w XVIII w. było jeszcze wiele wskazówek dla ludzi i wszystkie one pokazują, w jaki sposób można dostać się w sferę Archanioła Michała, aby z pomocą jego siły pokonać w sobie własną zwierzęcą istotę Smoka. Człowiek, który jeszcze w osiemnastym wieku wejrzałby głębiej w życie duchowe, musiałby przedstawić to na obrazie mniej więcej w następujący sposób: na pierwszym planie ludzką postać, poniżej zwierzęcą postać Smoka, wijącego się Smoka, który owija się wokół serca; następnie, niejako z tyłu, poza człowiekiem - ponieważ człowiek tylną częścią głowy postrzega to, co wyższe w sensie duchowym - zewnętrzną kosmiczną postać Archanioła Michała, górującą, pełną blasku, zachowującą swoją kosmiczną istotę, ale odbijającą tę istotę we wnętrzu wyższej natury człowieka, tak że człowiek przedstawiałby w swoim własnym ciele odbicie eteryczne kosmicznej postaci Archanioła Michała. A wtedy stałaby się widoczna w ludzkiej głowie, ale działająca w dół do serca, siła Archanioła Michała miażdżąca Smoka, tak że jego krew spływa z serca na nogi człowieka.

Był to obraz odbywającej się we wnętrzu człowieka walki Archanioła Michała ze Smokiem, jaki w osiemnastym stuleciu nosiło w sobie jeszcze wielu ludzi. Jednocześnie był to obraz - właśnie w ówczesnych czasach wielu ludziom był on bardzo bliski - jak człowiek z pomocą tego co "wyższe" pokonuje w sobie to, co "niższe", jak potrzebuje siły Archanioła Michała dla własnego życia. Widzicie, drodzy przyjaciele, rozum dostrzega teorię Kanta-Laplace'a, widzi pramgławicę Kanta-Laplace'a, być może spiralną mgławicę; z niej formują się planety, pozwalając w środku pojawić się Słońcu; na jednej z planet powstaje stopniowo królestwo natury, powstaje człowiek. A gdy patrzy się w przyszłość, to wszystko ponownie przechodzi w wielkie cmentarzysko natury. Rozum nie potrafi już inaczej o tym myśleć. A ponieważ temu rozumowi dajemy coraz większą przewagę w ludzkim poznaniu, dlatego też będzie to coraz bardziej powszechne. Jednak u tych wszystkich ludzi, o których dzisiaj mówiłem, działa, jeśli można tak powiedzieć, oko duszy. Rozumem może się człowiek odizolować od świata, gdyż każdy ma swoją własną głowę, a w niej własne myśli. W duszy jest to niemożliwe, gdyż nie jest ona związana z głową, lecz z rytmicznym organizmem człowieka. Powietrza, które mam teraz w sobie, nie miałem jeszcze przed chwilą, było to jeszcze wspólne powietrze, a kiedy je znowu wypuszczę, ponownie będzie wspólnym powietrzem. Tylko głowa izoluje człowieka, tylko głowa czyni go samotnikiem na ziemi. Nawet w odniesieniu do swoich narządów - które stanową fizyczną organizację jego duszy - człowiek nie jest odizolowany od świata; tą sferą należy do całego kosmosu, stanowi tylko część kosmosu. Jednak dusza przestaje stopniowo "widzieć", a jedynie głowa widzi. Ale głowa rozwija tylko intelekt, izoluje człowieka. Kiedy człowiek widział jeszcze duszą, nie dostrzegał w kosmosie abstrakcyjnych myśli, które trzeba interpretować, wyjaśniać, widział tam jeszcze wspaniałe obrazy, jak właśnie obraz walki Archanioła Michała ze Smokiem. Widział wtedy, co żyje w jego własnej naturze i istocie, widział coś, co wykształciło się ze świata, z kosmosu, w sposób, który Wam dzisiaj opisałem. Widział wtedy - jak żywą - walkę Archanioła Michała we wnętrzu człowieka, która przeszła z zewnętrznej walki w kosmosie. Widział wtedy antropozofię rozwijającą się z kosmozofii. I zawsze, kiedy kierujemy się do jakiegoś dawnego poglądu na świat, przechodzimy od abstrakcyjnych myśli, które są dla nas zimne i suche, od których intelektualizmu przechodzą nas ciarki, do obrazów, których jednym z najpotężniejszych jest obraz Archanioła Michała walczącego ze Smokiem, Archanioła, który najpierw strącił Smoka na ziemię, gdzie następnie Smok - jeśli mogę tak powiedzieć - mógł zdobyć swoją "ludzką twierdzę". A potem Archanioł Michał stał się pogromcą Smoka w człowieku w opisany wyżej sposób.

W obrazie, który przedstawiałem przed Waszą duszą, Archanioł Michał jest kosmicznie poza człowiekiem, z tyłu; a w człowieku żyje jego eteryczne odbicie, które prowadzi właściwą walkę, przez co człowiek może w tej walce stopniowo stać się wolny, gdyż to nie Archanioł Michał prowadzi walkę, lecz ludzkie oddanie i przywołane przez nie odbicie Archanioła Michała. W kosmicznym Archaniele pozostaje wciąż żywe jestestwo, które realizowało pierwotną kosmiczną walkę ze Smokiem i do którego człowiek może zwrócić swój wzrok. Oczywiście, nie tylko na ziemi były te wydarzenia. Wydarzenia, które ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin