Niewolnik Jak się™ to stał‚o II.docx

(15 KB) Pobierz

Niewolnik? Jak się to stało? II

Po piątkowej nocy Sławek nie mógł długo zasnąć. Rozważał położenie w jakim niespodziewanie się znalazł. Bolał go tyłek, bolały go łokcie od ciasno zawiązanego sznura, bolał go żołądek (to ze stresu). Nagle całe jego życie mogło lec w gruzach. Bał się jak diabli. Co ta popieprzona kobieta może zrobić. Teraz dysponowała już wystarczającym arsenałem zdjęć, żeby praktycznie go zniszczyć. Innymi słowy: miała go w garści. Musiał przystać na jej warunki i liczyć na jej wyrozumiałość.
Przede wszystkim nie spodziewał się po niej tak perwersyjnego zachowania. Po sobie by się nie spodziewał. Miał perwersyjne fantazje z udziałem Dominiki, ale nigdy nie chciałby ich zrealizować. Tymczasem rzeczywistość przerosła nawet jego fantazje. Może ona tylko jeszcze się chce zemścić za to, że próbował jej się odgryzać w ostatnich tygodniach?
Doszedł do wniosku, że takie zachowania nie mogły się zrodzić w głowie porządnej kobiety pod chwilowym wzburzeniem. Ona była zła! Wróć! Ona była jego Panią...
Bał się jeszcze bardziej. Musi jej ulec. Spojrzał na zegarek: była 3 w nocy.

Obudził się o 4:00, tak jak zwykle, aby zdążyć na poranną zmianę. Kolejny raz znienawidził wierny i posłuszny budzik. Dobre sobie: „wierny i posłuszny”. Jak pies. Jak .... niewolnik???
W pracy udało mu się wyjątkowo dobrze zorganizować sobie zajęcia. Zaszył się w jakimś kątku i przespał jakieś dwie godziny. Po skończonej pracy wziął prysznic. O piętnastej pojechał do domu. Zgodnie z instrukcjami żony, odgrzał sobie obiad. Zjadł, nawet o nim nie myśląc. Dzisiaj jest sobota, wszyscy wracają jutro. Jesteśmy sami. Co ona na dzisiaj zaplanowała?

Zaciągnął rolety w pokoju. Jeszcze tego by brakowało, żeby go sąsiedzi podejrzeli...
Powoli rozebrał się. Ukląkł. Z rozpaczą spojrzał na atłasowy czarny szalik, po czym zawiązał sobie oczy. Posmarował sobie odbyt i wsadził weń wibrator, zgodnie z wczorajszymi instrukcjami. Nie zdecydował się go włączać. Po mniej więcej kwadransie, usłyszał zgrzypienie drzwi wejściowych. To wróciła jego Pani. Nie pomylił się.
- No, masz szczęście – warknęła, po czym skuła mu nadgarstki za plecami i związała łokcie za plecami.
- Jesteś gotowy?
- Tak, Pani – po czym skłonił głowę

Włączyła wibrator i wyszła. Dobiegały go odgłosy grzebania w jakichś pakunkach i innych przygotowań. Ponowne kroki. Założyła mu coś na szyję i zaciągnęła. Wiedział, że w okolicy nie ma sexshopów. Widocznie była to zwykła obroża dla psa, bo tylko taką mogła rano kupić. Przyjął bez oporów tą kolejną zniewagę. Szczęk karabinka oznajmił mu dopięcie smyczy.

- Żebyś mi dzisiaj nie doszedł tak szybko jak wczoraj – usłyszał, po czym poczuł zimną dłoń zaciskającą się na jego mosznie – Nie rozczaruj mnie dziś, bo popamiętasz... – odkaszlnął kilka razy, gdy uścisk nagle zniknął.
Wyszła ponownie. Nie było jej długo. Słyszał, że brała prysznic.
Nie wytrzymał przedłużającego się działania włączonego wibratora w swoim odbycie. Wystrzelił. Natychmiast wykazał się własną inicjatywą i jako, że nie był do niczego przywiązany przesunął się i próbował zlizać całą swoją spermę z podłogi. Pani by się rozgniewała, gdyby wiedziała, że doszedł bez jej zgody.

- No, masz szczęście – gdyby znalazł trochę odwagi roześmiałby się mówiąć, że Dominika znów się powtarza – teraz cię przygotuję, psie.
Wibrator został wyłączony i wyjęty z jego zmaltretowanego już tyłka. Jego żołnierz ponownie stał i Sławek miał nadzieję, że dokładnie zatarł ślady swojej wpadki.
Pociągnięcie za smycz przymusiło go do podejścia na kolanach. Szarpnięcie za włosy zmusiło go do pochylenia. Nie spodziewał się poczuć tego, co poczuł.
- Wprowadź mnie w dobry nastrój, zanim przyjdą moi goście – powiedziała jego nowa Pani dociskając jego usta do swojej cipki. Tyle razy marzył o tym, aby się do niej dobrać, a tu ona go do tego zmusza... Teraz nie cieszyło go to tak bardzo. Naturalnie, był strasznie podniecony, ale nie odbywało się to w sposób, w jaki by sobie tego życzył. – No już, bo goście zaraz będą!

Powtórzenie wzmianki o gościach przyprawiło go o nowe dreszcze. Kolejny powód do obaw, ale i kolejny podniecający bodziec. Zaczynał pękać wewnątrz. Płynął, jak ser w tosterze. Nie był już zdolny do trzeźwego myślenia. Od wczoraj spał w sumie jakieś trzy godziny. Do tego dochodzi cała ta stresująca sytuacja. Wszystko to gasło wobec podniecenia i chorej ciekawości, co do planów jego Lady odnośnie gości i jego.
Cipka szybciutko puściła soki. Sławek bardzo dobrze radził sobie z seksem oralnym. Szło mu to o wiele lepiej, niż z użyciem członka. Zagrał na niej niezwykłą melodię. Ostatnią nutą był przeciągły ryk jego Pani, potem było słychać kilka ciężkich jej oddechów, a następnie dzwonek do drzwi.

Nie znał liczby gości, ani ich tożsamości. Ba, nie znał nawet ich płci. Pani zapewne w przedsionku pouczyła ich, żeby nie odezwali się ani słowem, w jego obecności. Tak pozostało do końca. Jedyne słowa, jakie padały, to polecenia wydawane przez jego Panią. Gości nie było dużo. Nie był w stanie policzyć ich ilości po krokach, gdyż chodnik w przedpokoju tłumił kroki, ale liczył ilość sporządzanych drinków. Były cztery, ale mógł się mylić. Prawdopodobnie jeden należał do jego Pani. Można się było także spodziewać, że jeżeli jest jakiś kierowca, to nie pije. To nie było w taj chwili istotne, gdyż Sławek płonął podnieceniem. Niecierpliwie czekał poleceń. A polecenia padły niebawem.
- Wyliż stopy moim gościom – usłyszał, a potem był kolejno przyprowadzany do trzech par stóp. Próbował jak najlepiej się spisać. Przypuszczał, że stopy należały do kobiet. Były czyste i pachnące kosmetykami.
- Moim też przyda się odświeżenie – usłyszał i został przyciągnięty za smycz do Lady Dominiki.

Po wszystkim dostał w usta wibrator. Poznał, że był to inny wibrator, niż ten, z którym już zdążył się zaznajomić.
- Ssij – usłyszał, a po paru minutach został on brutalnie wepchnięty aż po jego gardło.

Dławił się, ale na szczęście czyjaś dłoń pociągnęła go za włosy odchylając jego głowę do tyłu. Teraz jego gardło mogło łatwiej przyjąć drgającą zabawkę. Wibrator cyklicznie wchodził pod jego migdałki i wysuwał się aż do warg. Po dłuższej chwili zabawa skończyła się. Goście wymienili drinki na nowe.

- No, już czas, żebyś dogodził moim gościom – usłyszał, po czym prowadzono go do wylizania dwóch wypiętych tyłków, a następnie dwóch, mokrych już od soków, cipek.
Podczas lizania drugiego tyłka, zawadził o coś językiem. Drgnął, po czym poszukał tego jeszcze raz językiem. Tak, to była moszna. Lizał odbyt przynajmniej jednego faceta. Niestety nie był w sytuacji do składania sprzeciwu. Z jego oka spłynęła słona łza i natychmiast wsiąkła w atłasowy szalik, zawiązany na jego oczach. Po wylizaniu dwóch cipek i kolejnej wymianie drinków dla gości, zostało mu do ust przystawione coś innego. To nie był już żaden wibrator. To było ciepłe i w znajomy sposób miękkie.

- Dawaj, dawaj, bo czas ucieka! – usłyszał szyderczą zachętę od swojej Pani.
Wziął do ust członka i rozpoczął żeglugę na nieznanych mu dotąd akwenach. To było coś, co nie mieściło się w żadnych ramach jego zachowań. Widocznie był opieszały, bo czyjaś dłoń schwyciła go za jądra i podniosła z klęczek. – Tylko nie przerywaj, psie!
Dłoń puściła jego klejnoty, ale poczuł kolejną porcję lubrykantu na swoim odbycie. Pomyślał, że ktoś wsadzi mu w tyłek jego znajomy wibrator. Ale szybko rozwiały się jego wątpliwości. To też nie był wibrator.

Był posuwany w tyłek przez nieznanego faceta i jednocześnie został ponaglony podjęcia przerwanej czynności robienia laski drugiemu przez pociągnięcia za obrożę. Westchnął z trudem kilkakrotnie i zaszlochał w szal. Sam wystrzelił po kilku ruchach w jego odbycie, ale jego oprawcy nie przestali. W pewnym momencie został mocno złapany za uszy i nosem zarył we włosy łonowe. Do jego gardła zaczęła się wlewać istna fontanna. Po kilkunastu sekundach został puszczony. Przełknął to co spłynęło mu z powrotem do ust, żeby się nie udławić i nareszcie łapczywie zachłysnął się powietrzem. Po kilku głębokich wdechach uspokoił się nieco i poczuł drugi napór spermy. Tym razem wewnątrz swego tyłka.

Po wszystkim usłyszał odgłosy szurania. To goście zbierali się i wychodzili. Zabawili zaledwie cztery godziny. Sławek był wykończony, sponiewierany i zagubiony. Był na skraju załamania. Stało się jednak coś, co powstrzymało go od myśli o samobójstwie
- Dobrze się dzisiaj spisałeś – usłyszał.
Ku swemu zaskoczeniu poczuł dłoń delikatnie gładzącą go po policzku i w końcu pocałunek prosto w usta. Ten jeden, jedyny raz miał okazję poczuć usta Dominiki. Nie miał już siły szlochać. Jego wola została ostatecznie złamana przez ten zaskakujący gest.
- Przygotowałam ci kolację i kąpiel we wannie. Rokujesz nadzieje. Pokażę ci parę dzisiejszych fotek. Niebawem rozpocznę twoją tresurę, ale teraz idź wypocznij. – jej niemal czuły głos ukoił go.

Bez szemrania poszedł za jej wskazaniem po rozpięciu rąk i zdjęciu opaski z oczu. Zasnął rozmyślając, co oznacza dla niego jej ostatnia wypowiedź. Spał niemal do niedzielnego południa, do przyjazdu żony, synka i teściów.
- Jak wam minął weekend – padło pierwsze pytanie
- Trochę nudno – usłyszał ze szczytu schodów, zanim zdążył otworzyć usta. Zerknął w rozbawione oczy szwagierki i spuścił smutno wzrok.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin