Triplet.txt

(703 KB) Pobierz
Timothy Zahn

Triplet



Donowi i Kathy oraz Donom i Kathe, kt�rzy, ka�de na sw�j w�asny spos�b, rozprawili si� z pog�osk�, �e pisanie jest z konieczno�ci zaj�ciem samotnika.



Prolog


�wiat by� mas� jaskrawych barw, przenikaj�cych si� jak plamy �wiat�a d�ni�te w wiruj�cy odm�t. T�em by�a spowijaj�ca wszystko delikatna mgie�ka ro�linnego �yda, w niej ja�nia�y bardziej wyodr�bnione b�yski zwierz�t i owad�w. By�o tam te� niemal l�nienie, kt�re wskazywa�o na przedstawidela rodzaju ludzkiego. Jak�e odbiega�o od szaro�d i czerni jego w�a�-dwej siedziby.
Astaroth nienawidzi� tego wszystkiego.
Oczywi�de, najbardziej nienawidzi� ludzi, lecz jego z�o�� budzi�y te� wszystkie inne przejawy �yda. Nawet �yde ro�lin, bo cho� samo w sobie bezu�yteczne i niewinne, to jednak bez niego nie mog�aby istnie� ca�a reszta... a w�wczas demon i jego rodzaj nie znajdowa�by si� w tak nienawistnym po�o�eniu. �miertelne �yde by�o zar�wno wrogiem, jak i zdobycz� w tej wojnie i wynikaj�ce st�d po��czenie ��dzy i fu�i cz�sto stawa�o si� dla niego niemal nie do zniesienia. Trudno by�o uwierzy�, �e rodzaj ludzki, tak niewiarygodnie kruchy i g�upi, mo�e by� r�wnocze�nie tak niezno�nie silny. Demon nie rozumia� tego - �adna z istniej�cych Pot�g tego nie rozumia�a - i z�o�� bior�ca si� z owej niemo�no�d zrozumienia tylko pot�gowa�a w nim ch��, by zniszczy� to wszystko.
L�nienie oznaczaj�ce ludzk� istot� przemkn�o obok miejsca, gdzie demon unosi� si� zwini�ty wok� siebie, i Astaroth skrzywi� si�. Lecz to nie by�a ta istota i min�a go nie�wiadoma niczego. Jednak niewiele czasu up�ynie, nim tamta w�a�-dwa wr�d, by zacz�� go wypytywa�, i demon wiedzia�, �e oto nadesz�a pora przygotowa� si� na ten kontakt. By ukry� swoj�

nienawi�� i przepe�niaj�cy go gniew wobec tego cz�owieka i jego rodzaju. By przedstawi� si� jako ch�tny i godny zaufania s�uga, gotowy spe�nia� g�upie cz�owiecze rozkazy. By ukry� prawd�, kto z nich jest tutaj faktycznie panem.
Tej roli Astaroth nie cierpia�, tej roli wi�kszo�� jego rasy nigdy by nie zaakceptowa�a ani nie znios�a. Lecz on mia� wi�cej cierpliwo�ci od innych; a mo�e po prostu wyra�niej dostrzega� mo�liwo�ci, jakie wynika�y z takiej sytuacji. Wkr�tce, wiedzia� to dobrze, ca�y b�l i gorycz upokorzenia odwr�c� si�, aby spa�� na rodzaj ludzki, i zostan� tysi�ckrotnie wynagrodzone.
Ju� wkr�tce.



Rozdzia� 1


Melodyjne podzwanianie domowego kompu rozbrzmiewa�o dcho, lecz uporczywie, samo urz�dzenie za� mia�o niesko�czon� cierpliwo��... i w ko�cu Danae mai ce Taeger otrz�sn�a si� z kamiennego snu, by na me odpowiedzie�.
- Tak, Rax, o co chodzi? - wymamrota�a.
- Dzi� rano dzwoni� do d�bie Dean Hsiu, Danae - rozleg� si� cichy g�os kompu. - Przykro mi, �e ci� budz�, lecz prosi�, by� oddzwoni�a najp�niej do jedenastej.
Danae zdo�a�a na tyle unie�� powieki, by skupi� wzrok na holozegarze, kt�ry by� tu� obok unosz�cego si� nad pod�og� pos�ania. Zosta�o jeszcze pi�� minut.
- Czy powiedzia�, czego chce? - Westchn�a, przeci�gaj�c si� pod prze�cierad�em i uspokajaj�c buntuj�cy si� niespodziewanie �o��dek.
- Nie, lecz wnosz�c z jego tonu powiedzia�bym, �e deszy� si� z czego�.
- W przypadku Deana Hsiu mo�e to oznacza� praktycznie wszystko - odpar�a derpko, siadaj�c i drapi�c si� energicznie po g�owie. Rzucone poniewczasie spojrzenie na pos�anie obok powiedzia�o jej, �e rozmowa nie zak��ci�a snu Pirra, poniewa� jego tam me by�o. S�dz�c z wygl�du pos�ania, pewnie w og�le me po�o�y� si� do ��ka.
- Pirro ju� wsta� i wyszed�? - zapyta�a z wymuszon� obo-j�tno�d�, kiedy zsun�a si� na pod�og� i pocz�apa�a do niszy po tog�.
- Wydaje mi si�, �e wyszed� z doku kr�tko po tym, jak po�o�y�a� si� dzi� w nocy do ��ka - odpowiedzia� Rax.

- Dzi� rano, chcesz powiedzie�.
Danae spojrza�a ze z�o�ci� na ��ko. Przez chwil� czu�a pokus�, by przeszuka� po�ow� niszy Pirra, �eby zobaczy�, czy wyszed� w roboczym ubraniu, czy te� po prostu wybra� si� na poszukiwanie kolejnego przyj�cia po tym, kiedy ich zrobi�o klap�. Lecz Dean Hsiu czeka�... a pr�by kontrolowania Pirra i tak by�y tylko strat� czasu. Ju� od dawna wiedzia�a, �e ten zwi�zek si� sko�czy�.
- Wybierz dla mnie Deana Hsiu, dobrze, Rax? - poprosi�a z westchnieniem.
Zd��y�a usadowi� si� przed telefonem, nim pojawi� si� przed ni� hologram starszego m�czyzny.
- Ach... Ms. Panya - rozpromieni� si� Hsiu. - Dzi�kuj�, �e odpowiedzia�a� na m�j telefon. Mam nadziej�, �e nie zak��ci�em d spokoju?
- Oczywi�cie, �e nie, prosz� pana - odpar�a Dane. - Dzi� w nocy pomaga�am paru przyjacio�om �wi�towa� ich praktyki dyplomowe i obawiam si�, �e nadmiernie to przeci�gn�li�my.
- C�, b�dziesz musia�a poprosi� ich, by wieczorem odwzajemnili d t� uprzejmo�� - u�miechn�� si� jej rozm�wca. -Tw�j wniosek w sprawie praktyk w�a�nie wr�d� - zawiesi� dramatycznie g�os - opatrzony piecz�tk� "zatwierdzono".
Danae opad�a szcz�ka.
- Chce pan powiedz! e�.-.Triplet?
- Triplet, w�a�nie tak. - Hsiu skin�� g�ow�. - Threshold, Shamsheer i Karyx. Dosta�a� zezwolenie na wszystkie trzy �wiaty. I z tego, co wiem, jest to pierwszy wypadek, �e kto� z Autaris zosta� tak zaszczycony. Moje najserdeczniejsze gratulacje.
Danae znowu zacz�a oddycha�.
- Dzi�kuj� panu. To... o wiele wi�cej, ni� si� spodziewa�am.
- Tak, wiem - odpar� z b�yskiem w oku. - Lecz czeka ci� mn�stwo pracy, wi�c opanuj si� i we� si� w gar��. Przede wszystkim b�dziesz musia�a przej�� pe�ny trening mentalny, maksymalizuj�cy zdolno�� zapami�tywania; potem trzytygodniowy kurs j�zykowy. Nast�pnie... niech pomy�l�... nast�pnie sp�dzisz kolejne trzy tygodnie, zapoznaj�c si� z kulturami Shamsheeru i Karyxu; i w ko�cu czekaj� de �wiczenia praktyczne z ustnych polece� i najcz�dej u�ywanych zakl��.
10

- Tak, oczywi�cie. Och, czy by�o tam co� o kurierze, o kt�rego prosi�am?
- O kurierze? Nie wiedzia�em, �e zwr�ci�a� si� z jak�� szczeg�ln� pro�b�... - Hsiu spojrza� gdzie� poza obiektyw. -Och, tak, jest. Najbardziej do�wiadczony kurier... mam tu nazwisko, Ravagin.
- Dostan� go?
Hsiu zmarszczy� nieznacznie brwi.
- Sformu�owanie nie jest do ko�ca jasne... ale wygl�da na to, �e je�li on si� zgodzi, to Kontrola Tripletu nie b�dzie mia�a nic przeciwko temu. To jaki� tw�j przyjaciel?
- Nigdy go nie widzia�am. Lecz przydzielenie mi najbardziej do�wiadczonego kuriera ma ogromne znaczenie dla projektu, kt�rego plan przed�o�y�am.
- Ach. - Hsiu wzruszy� ramionami, najwyra�niej zbywaj�c to jako rzecz, z kt�r� nie mia� nic wsp�lnego. - C�, tak czy inaczej, rozpocz��em ju� przygotowania, kontaktuj�c si� z rozmaitymi, zwi�zanymi z t� spraw� departamentami. Sprawd� jutro w moim biurze, czy nadszed� zatwierdzony rozk�ad twoich zaj��, dobrze?
Szcz�ki Danae zacisn�y si� na chwil�; lecz ani w g�osie Hsiu, ani na jego twarzy nie dostrzeg�a nawet �ladu niedba�ej arogancji swego ojca. On po prostu pr�buje pom�c, powiedzia�a sobie, t�umi�c odruchowy bunt, kt�ry tamten mimo woli wyzwoli�. Nie usi�uje rz�dzi�, nie widzi we mnie dzieciaka, kt�ry nie potrafi pokierowa� w�asnym �yciem. Po prostu oferuje pomoc i zwyk�� uprzejmo��. To nieco pomog�o.
- Znakomicie, prosz� pana - odpowiedzia�a grzecznie, zdo�awszy zapanowa� nad g�osem. - Dzi�kuj�, �e mimo tylu zaj�� znalaz� pan dla mnie czas.
- Och, to �aden k�opot, Ms. Panya. Dobrze wi�c, zostawiam ci� teraz sam�. I jeszcze raz, moje gratulacje.
- Dzi�kuj� ci, Deanie Hsiu.
Hsiu u�miechn�� si� i jego wizerunek znikn��. Danae odchyli�a si� na krze�le i b��dzi�a wzrokiem po pokoju, pr�buj�c upora� si� z ogromem swego tryumfu. Zezwolenia na odwiedzenie kt�rego� z ukrytych �wiat�w Tripletu by�y r�wnie rzadkie co uczciwi ludzie... zatem przyznanie jej jednego z takich zezwole� w rzeczy samej by�o...
By�o w najwy�szym stopniu podejrzane.
11

Zagryz�a wargi, a przepe�niaj�ce j� uniesienie rozwia�o si� w obliczu nag�ych w�tpliwo�ci. Pewne wy�ledzi� j� tutaj... a je�li tak, to dowiedzia� si� o jej podaniu w sprawie praktyk na Triplede...
Wporz�dku, Danae. przesta� si� podnieca� i pomy�l. Wys�a�a podanie... kiedy? Trzy miesi�ce temu? Mniej wi�cej. Dobrze:
lot na Triplet zaj�� by� mo�e tydzie�; dla prawid�owej oceny musiano sprawdzi� g��wne rejestry ziemskie z punktu widzenia ewentualnych problem�w psychologicznych, politycznych czy te� prawnych. Czyli jeszcze cztery do pi�ciu tygodni na lot w obie strony, razem ze sprawdzeniem i ca�� reszta; i oczywi�cie na koniec jeszcze tydzie�, by dostarczy� zgod� na Autaris. Co daje... najwy�ej sze�� albo siedem tygodni. Mieliby sze�� tygodni, �eby wydoby� jej podanie z ca�ych work�w podobnych wniosk�w; by przeczyta� je, przeanalizowa�, pokaza� wszystkim wok�, przekaza� do g�ry, i w ko�cu je zatwierdzi�.
Niemo�liwe. To by�o po prostu niemo�liwe.
- Cholera - powiedzia�a bardzo dcho. - Cholera. Cholera.
- Danae, wszystko w porz�dku?
- Nie, Rax, nic nie jest w porz�dku - warkn�a. - Gdzie on jest?
- Pirro? S�dz�...
- Do diab�a z Pirro. Chodzi o Harta. Gdzie on jest? Kr�tka chwila ciszy.
- Nie s�dz�, bym zna� kogokolwiek o tym imieniu.
- Sprawd� jeszcze raz - rzuci�a ze z�o�d�. - Jest gdzie� tutaj... w mieszkaniu obok, na ulicy, mo�e pod kamieniem na podw�rku. - Podnios�a nagle g�os. - Hart? Wiem, �e mnie s�yszysz, ty b�karde. Zbieraj si� i chod� tutaj, zaraz. S�yszysz mnie? Zaraz.
Nie us�ysza�a odpowiedzi... ale te� nie oczekiwa�a jej. Zad�-gn�wszy gwa�townie szarf� togi, zdecydowanym krokiem wysz�a z pokoju i zesz�a do holu. Tam czeka�a, wpatruj�c si� w�ciek�ym wzrokiem w wej�cie.
Rozleg�o si� delikatne, niemal nie�mia�e pukanie w drewno pokrywaj�ce stal drzw.
- Wejd� - zgrzytn�a z�bami Danae, nie robi�c nic, by otworzy� drzwi.
Chwila dszy... potem z dchym klik elektroniczny zamek otworzy� si� i drzwi rozwar�y si� na o�de�. Do holu wkroczy�
12

cz�owiek �redniego wzrostu o trudnym do okre�lenia wygl�dzie, wsuwaj�c do kieszeni ma�y elektroniczny dekoder.
Przez chwil� patrzyli tylko na siebie w milczeniu. Potem Danae nabra�a g��boko powietrza w p�uca.
- Zrobi�e� to, prawda? - powiedzia�a. - Za�atwi�e� mi t� wypraw� na T�plet. Ty i kochany tatu�do, i ca�e cholerne mn�stwo pieni�dzy.
Hart wzruszy� nieznacznie ramionami.
- Ja tylko przesy�am...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin