Krakowowa Paulina - KAMPANELLA - Koleje życia sieroty.pdf
(
721 KB
)
Pobierz
Krakowowa Paulina
KAMPANELLA
Koleje życia sieroty
ROZDZIAŁ I.
WIEJSKA SZKOŁA.
"Tak płynęli coraz dalej, aż przybyli do wyspy.
"Co to jest wyspa?"
Dwanaście drobnych rączek podniosło się w górę i dwanaście
dziecinnych głosików
odpowiedziało na zapytanie.
Jesteśmy w Anglji, w wiejskiej szkółce; właśnie teraz jest godzina
robót
ręcznych, nauczycielka opowiada jakąś powieść i od czasu do czasu
rzuca pytanie,
które wydaje się małym słuchaczkom jakgdyby należało do geografji
lub rachunków.
Ale im się to podoba i słuchają tak uważnie, że rzadko której
dziewczynce zdarzy
sięczasem spójrzeć we drzwi otwarte, przez które zapach bzu i
ptaszków śpiewanie
wpada do wesołej, przyjemnej szkolnej izby, rzadko która bystry i
ciekawy wzrok
zapuści na krzewiący się niedaleko krzak agrestu, by w pośród liści i
kolców
policzyć dojrzewające jego owoce.
Ładny szkolny domek stał wśród ogrodu, w którym tak było cicho i
pogodnie że
brała ochota popatrzeć. Nagle usłyszano otwierające się ogrodowe
drzwiczki i
wraz zbliżające się stąpanie. Teraz już przepadła uwaga dziewczynek,
wszystkie
główki zwróciły się ku drzwiom, lecz gdy się nadchodzący ukazał,
dzieci szeroko
otworzywszy oczy spójrzały z wyrazem przestrachu.
Zbliżający się człowiek zwany był we wsi: "Czarny Bill," zawsze
wyglądał brudno
i obdarto, a rzadko kiedy trzeźwym go wdziano. Czego on tu mógł
chcieć? Pani
Lester, nauczycielka, powstała i podeszła naprzeciw niemu z wyrazem
okazującym
dobitnie, że gotową była bronić swoich maleńkich, jak kura kurczątek,
ale skoro
spójrzała na twarz Billa wyraz ten złagodniał o wiele, a nawet znikł
zupełnie,
gdy tenże pokło-niwszy się, począł jak mógł czyścić o skrobaczkę
zbłocone swoje buty, nim próg
izby przestąpił. Widocznie nie był pijanym, ani w złym zamiarze
przybywał; na
lewej ręce przytulonej do piersi miał mokre zawiniątko.
— Patrz Pani, pani Lester, rzekł podnosząc je, tylko co znalazłem to
dziewczątko w wodorostach; leżało na belce którą przypływ morza na
brzeg
wyrzucił. Biedactwo! zimne to i białe jakby nieżywe, ale może jeszcze
i trochę
życia zostało; niewiem co mam z tem począć i przychodzę pani prosić
o radę, bo
kiedy idzie o dzieci, zaraz każdemu na myśli stanie, pani Lester.
Może i rzeczywiście tak było jak Bill mówił i to nie koniecznie dla
tego że pani
Lester była przewodniczką szkółki, ale że jej twarz okrągła i różowa
podobną
była dziecięcej a obok tego wszystkie wiejskie dzieci bardzo ją
kochały.
Czarny Bill usiadł na ławce i rozwiązał zawiniątko na które wszystkie
oczy były
zwrócone. Naprawdę! ukazało się małe, blade dzieciątko z twarzyczką
tak do
umarłej podobną, że niektóre dziewczynki płakać na jej widok
zaczęły.— Dajcie mi ją tylko i zostawcie tutaj, już ja się przekonam
czy ona żyje
jeszcze, rzekła pani Lester biorąc dziecię na ręce.
— Ale będę mógł wstąpić tu znowu i dowiedzieć się jak się będzie
miała? spytał
Bill — przecięż to ja ją znalazłem.
— Przyjdźcie za dwie godziny; brzmiała odpowiedź, a pani Lester
znikła w
drzwiach swojej sypialni, gdzie ogrzewając, rozcierając i innych
roztropnych
używając środków starała się przywrócić życie zdrętwiałemu i
zgłodniałemu
dziecięciu. Dziewczynki rozeszły się ze szkoły po cichu, ale
wzruszone i
ucieszone zarazem, bo przed odejściem widziały jeszcze jak maleńka
otworzyła
oczęta i poruszać się zaczęła. Każde takie poruszenie witała pani
Lester
radośnie, a gdy do tego doszło że dziecię kilka kropel ciepłej wódki
przełknęło
i uwinięte w flanelkę zasnęło na jej łóżku, uczuła że jej w sercu
niewypowiedzianie błogie uczucie powstało.
Kiedy Bill w oznaczonym czasie powrócił, zastał ją siedzącą między
łóżkiem i
wesoło płonącym ogniem na kominku, (bo to była wiosnai wieczory
chłodne); robiła pończochę, ale oczy jej nieustannie spoczywały na
małej śpioszcze.
Bill spoglądał po pokoju na pół zakłopotany i napół zmieszany,
obracał w ręku
swoją starą czapkę i opowiadał raz jeszcze dokładniej jak i gdzie
znalazł
dziecię, które widocznie morze na brzeg wyrzuciło. Był jakiś inny jak
zawsze,
trzeźwy, spokojny i pełen uszanowania.
Tydzień cały przeminął, a przez cały ten czas maleńka spała, w białem
ciepłem
łóżeczku, budząc się tylko wtedy, gdy ją posilić czem było potrzeba, a
pani
Lester szyła pilnie około ubrania którego jej dosyć dla znalezionej
naprzysyłano
a które niejakiego przerobienia potrzebowało. Raz przyszedł Bill i
przyniósł
kilka sztuk pieniędzy.
— To dla dziecka, pani Lester, rzekł kładąc paczkę na kominkowym
gzemsie —
będzie dla niej potrzeba rozmaitych rzeczy, a mnie się wczoraj dobrze
udał połów
i pieniędzy mi nie trzeba.
— To bardzo z waszej strony życzliwie Billu.
— Nie to nie, jąkał Bill przecierając rękąusta przez które z trudnością
dobywały się wyrazy; ale ja — ja myślę że kiedy ja
ją znalazłem, to chciałbym teraz wziąść ją do siebie — do mojej
chaty.
Pani Lester spojrzała na niego zdziwiona. Myślała sobie że dom
Czarnego Billa
nie był najstosowniejszem miejscem pobytu dla wątłej dzieciny, ale
zatrzymała to
zdanie przy sobie, odpowiadając tylko:
— Tymczasem Billu chora dziecina lepiej tu będzie pielęgnowaną niż
u was.ROZDZIAŁ II.
OBCE DZIECIĘ.
Wreszcie nadeszła chwila, w której drobna istota dotąd prawie
nieruchomo leżąca
poruszać się zaczęła, gdzie wielkie jej oczy otworzyły się szeroko i z
podziwieniem poglądać poczęły po obcem dla siebie otoczeniu.
Podniosła się a
jedna z uczennic stojąca obok usłyszała ją wymawiającą słowa,
których zrozumieć
nie mogąc, pobiegła do pani Lester by ją o tej nowinie zawiadomić.
Nauczycielka
przyszła, dziewczynka zaczęła do niej mówić, ale i ona nie zrozumiała
obcych
wyrazów, i musiała bez odpowiedzi zostawić powtarzane dziecka
pytania, bo z tonu
poznać było można, ze zapytywała.— Biedne dziecię, biedne kochane
dziecię, mówiła głaszcząc malutką — pewnie z
dalekiego kraju przybywa. Ale może pan Dykes zrozumie jej mowę
— on tyle obcych
języków posiada, — Pan Dykes był wiejski proboszcz.
Widocznie łóżko uprzykrzyło się małej cudzoziemce. Pani Lester
podniosła ją
zatem i miała zamiar owinąć ją tymczasem w wielką chustkę i
wynieść do szkoły,
ale to sie małej nie podobało, chciała by ją ubrano, umyto i uczesano a
żądanie
to swoje okazała prostując swoje potargane włosy i poglądając smutno
na brudne
rączki. Pani Lester z uśmiechem dogodziła jej życzeniu, kazała podać
ubranie już
przygotowane, umyła dziecię, uczesała, wyszczotkowała czarne jej
jedwabiste
włosy i ubrała malutką w białą bieliznę i ciepłą sukieneczkę z
purpurowej
flanelli zakupionej za pieniądze Billa, a przez szkolne dziewczynki
uszytą.
Podczas ubierania dzieweczka zachowała się spokojnie, tylko od
czasu do czasu
przemawiała w obcym języku, ale gdyby usteczka jej były zupełnie
nieme, ten sam
by z nich miała użytek,bo pani Lester nie mogła jej inaczej
odpowiedzieć jak potrząsając głową, lub
pieszcząc i całując swojego gościa.
Ubrawszy dziecię wzięła je pani Lester na ręce i zaniosła do szkoły,
bo jej się
zdawało że drobne nóżki nie miały jeszcze siły by ją zanieść mogły.
Było to
poobiedzie i właśnie zajmowano się ręczną robotą, podczas której
zawsze było
czytanie lub opowiadanie; ale dziś nikt o tem ani pomyślał. Wszystkie
oczy
Plik z chomika:
ewcia198828
Inne pliki z tego folderu:
Sudha Koul Bogini z tygrysem 2.zip
(76999 KB)
Utracony honor - Norma Khouri (13800).rar
(3332 KB)
Judy Westwater. Dziecko Ulicy. Skan. Pisane Przez Życie.PDF
(106531 KB)
Wurtzel Elizabeth - Kraina Prozaca.pdf
(1346 KB)
Uwieziona - Malika Ufkir, Michele Fitoussi (11149)(1).rar
(3637 KB)
Inne foldery tego chomika:
Biografie
Coben Harlan
Creepypasta
Dean Koontz
Erica Spindler
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin