Zadwor18.txt

(19 KB) Pobierz
207






























 II
 DOMYS�Y
 Katylina w niezwyczajnym zamy�leniu powr�ci� do domu i zaraz uda� si� do pokoju Juliusza.
 Wiadomo�� o nowym pojawieniu si� stracha w Zakl�tym Dworze szczeg�lniejsze sprawi�a
 na nim wra�enie. Ca�� drog� bi� si� z najr�norodniejszymi my�lami, a kiedy wreszcie
 stan�� w Oparkach i oddawszy konia s�u��cemu, spieszy� do pokoju przyjaciela, mrukn�� p�g�osem:
 � Teraz ju� zg�upia�em do reszty! Po wszystkim, co zasz�o, to nowe zamieszkanie Zakl�tego
 Dworu niepoj�t� wydaje mi si� zagadk�.
 Juliusz siedzia� nad jak�� ksi��k� w swoim pokoju, a snad� si� nie spodziewa� tak rych�ego
 powrotu przyjaciela, bo wykrzykn�� w zdziwieniu:
 � Jak to, ty ju� tutaj?
 � Nie je�dzi�em do Zawalni.
 � C� ci przeszkodzi�o?
 Katylina rzuci� si�, jakby utrudzony, na pobliski fotel.
 � Wyobra� sobie � rzek� �ywo � zaledwie wyjecha�em za bram�, spotykam polowego z
 Hrusz�wki, a ten klnie mi si� na wszystko, �e w Zakl�tym Dworze znowu po nocy ja�nieje
 �wiat�o.
 � Niepodobna! � krzykn�� Juliusz zrywaj�c si� na p� z krzes�a.
 � Nie wierzy�em tak�e z pocz�tku, ale przybywszy do mandatariusza w sprawie O�a�czuka,
 dowiaduj� si�, �e i jego policjant widzia� tej nocy �wiat�o w naro�nych oknach dworu.
 Juliusz wyda� wykrzyk zdziwienia i przestrachu, Katylina wzruszy� ramionami jak cz�owiek,
 kt�ry gniewa si� czego� sam na siebie.
 Aby zrozumie�, dlaczego wiadomo��, kt�ra do niedawna nikogo nie dziwi�a w okolicy,
 obecnie tak wielkie na obudw�ch przyjacio�ach sprawi�a wra�enie, musimy teraz dopiero
 opowiedzie�, co si� dzia�o z Katylina, kiedy�my go zostawili w r�ku starego klucznika, a
 spotkali nast�pnie w �ycie ko�o orkizowskiego ogrodu.
 Katylina mimo swego wcale jeszcze m�odocianego wieku niejedno w �yciu przeby� niebezpiecze�stwo,
 niejednej zuchwa�ej wa�y� si� przygody, wszak�e owa pami�tna noc w
 czerwonym pokoju Zakl�tego Dworu najsro�szym ze wszystkich musia�a mu pozosta�
 wspomnieniem.
 Rozbrojony i pokonany znienacka, ujrza� si� W jednej chwili w zupe�nej mocy cz�owieka,
 kt�ry zdawa� si� zmys�y traci� z w�ciek�o�ci, a mordercz� w r�ku po�yskiwa� broni�. Po jego
 krwi� zasz�ych oczach, zapienionych ustach i konwulsyjnie drgaj�cej twarzy nie mo�na si�
 by�o spodziewa� ani iskierki lito�ci lub opami�tania.
 Daleki od wszelkiej pomocy ludzkiej, Katylina wszelk� ju� do szcz�tu postrada� nadziej� i
 poddaj�c si� �lepo srogiemu losowi, czeka� z rezygnacj� na nieochybny cios morderczy.
 Kost' Bulij zarycza� jak zwierz rozsro�ony i z okropnym po�wistem wywin�� no�em w
 powietrzu, kiedy tu� za nim rozleg� si� g�o�ny wykrzyk zgrozy, a wzniesiona do morderczego
 razu r�ka na niespodzian� w p� drogi natrafi�a zapor�.
 Na sam krzyk ten zadr�a� stary kozak, a w wzroku jego na p� ob��kanym z w�ciek�o�ci
 mign�o �wiat�o opami�tania.
 � Kostiu, st�j! � ozwa� si� w tej chwili urywany z przestrachu g�os niewie�ci, a dwie drobne
 i delikatne r�czki uj�y ca�� si�� uzbrojone i wzniesione w g�r� rami� starego klucznika.
 � Wyznam ci � opowiada� potem sam Katylina Juliuszowi � �e jako� nies�ychanie b�ogo i
 lubo zrobi�o mi si� w tej chwili, bo b�d� co b�d�, ale m�wi�c mi�dzy nami, strasznie g�upio
 wygl�da ko�o serca, kiedy �mier� ju� naprawd� zaziera w oczy i szczerzy z�by, a cz�owiek
 jeszcze czuje zdrowie i �ycie w sobie. Odetchn��em swobodniej ca�� piersi� i wyt�aj�c
 wzrok ku memu anio�owi wybawicielowi, spotka�em si� z nim oko w oko. By� to m�j niedawny
 strach niewie�ci z latark� w r�ku. Ach! � dodawa� z niezwyczajnym u siebie zachwytem
 � nigdy, nigdy nie zapomn� tego spojrzenia. Zdaje si�, �e pod jego wp�ywem zapomnia�em
 zupe�nie o moim po�o�eniu. Widzia�em tylko przed sob� dwoje cudnych niebieskich
 oczu, drgaj�cych zgroz�, lito�ci� i energi� zarazem. Kost' Bulij, jakby zaczarowany, opami�tywa�
 si� nagle, a z jego ponurej twarzy rozwia� si� gdzie� bez �ladu �w wyraz dzikiej, okrutnej
 w�ciek�o�ci. Mimowolnie prawie pu�ci� przygniecion� r�k� i nie tak silnie ju� cisn�� kolanami.
 �St�j! dlaboga! Co chcesz uczyni�!� � krzykn�a na nowo moja wybawicielka, przytrzymuj�c
 ci�gle wzniesione do g�ry rami� kozaka. �Ale�, panno...� � wyb�kn�� kozak wi�cej
 przestraszony ni� rozsro�ony. �Pu�� go!� � rozkazywa�a m�oda dziewczyna z dziwn� energi�.
 �Ale� panno!� � powt�rzy� na nowo kozak i znowu ul�y� mi znacznie. Wtedy ja, wybijaj�c
 si� nagle spod ci�aru wzroku nieznajomej, w jednej chwili odzyska�em ca�� moj� energi�,
 zr�cznie i zwinnie pomkn��em si� na bok i zanim si� opami�ta� m�j pogromca, wyrwa�em si�
 z r�k jego i jednym susem sta�em ju� za sto�em w po�rodku pokoju. I wtedy � dodawa� Katylina
 w�a�ciwym sobie butnym tonem � zmieni�a si� ca�a sytuacja! Doby�em z kieszeni drugiego
 pistoletu i wymierzy�em wprost w �eb klucznikowi, kt�ry widz�c mi� wolnym w dawn�
 zdawa� si� wpada� w�ciek�o��. Przyznam si�, �e chcia�em si� teraz z nim podroczy� cokolwiek
 i by�bym mu sowicie nagrodzi� m�j w�asny przestrach, ale wtem m�oda dziewczyna
 zwraca si� ku mnie dumna i wspania�a jak kr�lowa i wskazuj�c palcem na drzwi, rzek�a z
 silnym naciskiem: �Wyjd� pan! natychmiast!� � I prosz�! bez oporu, bez wahania, jakby jak��
 czarodziejsk� ow�adni�ty si��, us�ucha�em jak trusia. Cicho, skromnie, potulnie, na palcach
 zeszed�em na d� i nim jeszcze och�on��em z pierwszego wra�enia, by�em ju� po drugiej.
 Stronie parkanu ogrodowego. Ale konia nie zasta�em na dawnym miejscu. Urwa� si� zapewne
 zniecierpliwiony d�ugim czekaniem. Zacz��em teraz rozwa�a�, co mam pocz�� dalej. I oto
 szcz�liwa my�l przysz�a mi do g�owy. Moja wybawicielka odpowiada�a zupe�nie twemu opisowi,
 w takim razie mog�a to by� tylko pi�kna hrabianka z Orkizowa. Aby wi�c i samego
 siebie przekona�, i po�o�y� koniec twoim w�tpliwo�ciom, postanowi�em zakra�� si� a� pod
 sam dw�r orkizowski, aby widzie� wracaj�c� hrabiank�.
 W samej rzeczy te�, nie wahaj�c si� d�ugo, poszed� za pierwszym swym pop�dem, dotar�
 a� do Orkizowa i skryty w zbo�u przy jednym go�ci�cu prowadz�cym do dworu, czatowa� w
 zasadzce niejako na powr�t m�odej dziewczyny.
 Ale ca�e popo�udnie czeka� na pr�no, �aden w�z nie zbli�a� si� ku dworowi, po po�udniu
 pozna� pow�z Juliusza, sama za� hrabianka chyba jak� podziemn� �cie�k� dosta�a si� na powr�t
 do domu.
 Zawiedziony w swym oczekiwaniu, zacz�� Katylina rozmy�la� nad ca�ym stanem rzeczy i
 coraz wi�kszym zdawa�o mu si� niepodobie�stwem, aby nieznajoma z Zakl�tego Dworu, a
 szesnastoletnia jedynaczka tak arystokratycznego domu, by�a jedn� i t� sam� osob�. Przy
 g��bszym zastanowieniu si� samo to przypuszczenie wydawa�o si� �mieszn� niedorzeczno�ci�.
 O ile jednak poznali�my dot�d charakter Katyliny, mogliby�my przewidzie� z g�ry, �e nie
 poprzesta� na tym przekonaniu.
 � Aby si� prze�wiadczy� niezbicie, musz� obaczy� koniecznie hrabiank� � powiedzia� sam
 sobie.
 Pozosta� te� w swoim ukryciu, a ukazuj�c si� na chwilk� tylko powracaj�cemu z dworu
 Juliuszowi wr�ci� pod �ywop�ot ogrodowy, w nadziei, �e st�d najpr�dzej ujrzy hrabiank�.
 I rzeczywi�cie spe�ni�o si� jego wyczekiwanie. Nad wieczorem wysz�a Eugenia z matk� do
 ogrodu, a ukryty w swej zasadzce Katylina ujrza� j� z daleka na kr�tk� chwil�.
 I teraz dopiero w najwi�ksz� popad� w�tpliwo��.
 Nadobna posta� nieznajomej z Zakl�tego Dworu sta�a mu �ywo przed oczyma, ale g��wnie
 utkwi� mu w pami�ci og�lny wyraz jej rys�w, jej wzrok czarodziejski, bezprzyk�adna bia�o��
 jej cery i w�os niezwyczajnie jasny i bujny, a wszystkie te cechy znajdowa� kropla w kropl� w
 m�odej hrabiance. Zdawa�o mu si� tylko, i� nieznajoma by�a cokolwiek wy�sz�, cokolwiek
 powa�niejsz� w ruchach, ale to mog�o by� tylko z�udzeniem uroczysto�ci miejsca i chwili, a
 poniek�d i skutkiem r�nicy stroju.
 Tak tedy niczego nie dociek�szy, a w�a�ciwie w tym sprzeczniejsze jeszcze zagmatwany
 w�tpliwo�ci, wr�ci� nazajutrz do domu i z wszystkich swych przyg�d doznanych zda� wiern�
 spraw� Juliuszowi.
 Obadwaj przyjaciele z�o�yli narad� wojenn�.
 Szlachetny a� do idealno�ci Juliusz z�yma� si� gwa�townie na nieprawe naruszenie obcej
 tajemnicy i zuchwa�e lekcewa�enie ostatniej woli nieboszczyka. Katylina tysi�cznymi t�umaczy�
 si� powodami, nie m�g� jednak �adn� miar� surowego unikn�� pot�pienia.
 Oburzony Juliusz nie zwa�a� bynajmniej na srogie niebezpiecze�stwo, jakie podczas tej
 wyprawy przechodzi� zuchwa�y towarzysz m�odo�ci, i do coraz ostrzejszych unosi� si� wyrzut�w.
 �r�d tego jak zawo�any nadszed� Kost' Bulij.
 Juliusz przyj�� starego kozaka zmieszany i zak�opotany, jakby sam poczuwa� si� do winy,
 a wys�uchawszy jego skargi na swawoln� inwazj� Czorguta, przeprasza� go najuroczy�ciej i
 nie badaj�c dalej jego tajemnicy, prosi� tylko, aby o ca�ym zdarzeniu zupe�ne zachowa� milczenie.
 Katylina z swej strony musia� zwi�za� si� uroczystym s�owem honoru, �e nigdy; wi�cej
 �adnego samowolnego nie dopu�ci si� kroku.
 Na tym sko�czy�a si� pierwsza wyprawa Katyliny.
 Odt�d jednak og�uch�y zupe�nie wie�ci o po�miertnych sztuczkach staro�cica. Zakl�ty
 Dw�r u�ywa� wprawdzie zawsze swej dawnej tajemniczej, podejrzanej reputacji, ale nikt ju�
 jako� ani nie widzia� �wiat�a w jego pokojach, ani nie s�ysza� wrzask�w i rumoru w jego
 wn�trzu.
 Juliusz pragn�� w�a�ciwie wszelkimi si�ami pozna� tak starannie ukrywan� tajemnic�, ale
 jak wszyscy ludzie wyg�rowanej delikatno�ci uczu�, a nie bardzo energicznego i przedsi�biorczego
 ducha, rad by by� przyj�� do niej bez w�asnych zabieg�w i w�asnego przyczynienia
 si�.
 Katylina, nie tyle wymy�lny w wyborze �rodk�w, musia� z wielkim niezadowoleniem
 swym podda� si� �yczeniom przyjaciela.
 Obadwaj jednak mniej wi�cej na jeden zgodzili si� domys�.
 �w maziarz tajemniczy by� to w ich przekonaniu jaki� zr�czny wys�annik, kt�ry poznawszy
 zapewne Kostia Bulija przy boku staro�cica za granic�, wybra� sobie p�niej dom jego za
 miejsce schadzki i schronienia �r�d swej niebezpiecznej podr�y.
 Przypuszczenie to wyja�nia�...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin