207 II DOMYS�Y Katylina w niezwyczajnym zamy�leniu powr�ci� do domu i zaraz uda� si� do pokoju Juliusza. Wiadomo�� o nowym pojawieniu si� stracha w Zakl�tym Dworze szczeg�lniejsze sprawi�a na nim wra�enie. Ca�� drog� bi� si� z najr�norodniejszymi my�lami, a kiedy wreszcie stan�� w Oparkach i oddawszy konia s�u��cemu, spieszy� do pokoju przyjaciela, mrukn�� p�g�osem: � Teraz ju� zg�upia�em do reszty! Po wszystkim, co zasz�o, to nowe zamieszkanie Zakl�tego Dworu niepoj�t� wydaje mi si� zagadk�. Juliusz siedzia� nad jak�� ksi��k� w swoim pokoju, a snad� si� nie spodziewa� tak rych�ego powrotu przyjaciela, bo wykrzykn�� w zdziwieniu: � Jak to, ty ju� tutaj? � Nie je�dzi�em do Zawalni. � C� ci przeszkodzi�o? Katylina rzuci� si�, jakby utrudzony, na pobliski fotel. � Wyobra� sobie � rzek� �ywo � zaledwie wyjecha�em za bram�, spotykam polowego z Hrusz�wki, a ten klnie mi si� na wszystko, �e w Zakl�tym Dworze znowu po nocy ja�nieje �wiat�o. � Niepodobna! � krzykn�� Juliusz zrywaj�c si� na p� z krzes�a. � Nie wierzy�em tak�e z pocz�tku, ale przybywszy do mandatariusza w sprawie O�a�czuka, dowiaduj� si�, �e i jego policjant widzia� tej nocy �wiat�o w naro�nych oknach dworu. Juliusz wyda� wykrzyk zdziwienia i przestrachu, Katylina wzruszy� ramionami jak cz�owiek, kt�ry gniewa si� czego� sam na siebie. Aby zrozumie�, dlaczego wiadomo��, kt�ra do niedawna nikogo nie dziwi�a w okolicy, obecnie tak wielkie na obudw�ch przyjacio�ach sprawi�a wra�enie, musimy teraz dopiero opowiedzie�, co si� dzia�o z Katylina, kiedy�my go zostawili w r�ku starego klucznika, a spotkali nast�pnie w �ycie ko�o orkizowskiego ogrodu. Katylina mimo swego wcale jeszcze m�odocianego wieku niejedno w �yciu przeby� niebezpiecze�stwo, niejednej zuchwa�ej wa�y� si� przygody, wszak�e owa pami�tna noc w czerwonym pokoju Zakl�tego Dworu najsro�szym ze wszystkich musia�a mu pozosta� wspomnieniem. Rozbrojony i pokonany znienacka, ujrza� si� W jednej chwili w zupe�nej mocy cz�owieka, kt�ry zdawa� si� zmys�y traci� z w�ciek�o�ci, a mordercz� w r�ku po�yskiwa� broni�. Po jego krwi� zasz�ych oczach, zapienionych ustach i konwulsyjnie drgaj�cej twarzy nie mo�na si� by�o spodziewa� ani iskierki lito�ci lub opami�tania. Daleki od wszelkiej pomocy ludzkiej, Katylina wszelk� ju� do szcz�tu postrada� nadziej� i poddaj�c si� �lepo srogiemu losowi, czeka� z rezygnacj� na nieochybny cios morderczy. Kost' Bulij zarycza� jak zwierz rozsro�ony i z okropnym po�wistem wywin�� no�em w powietrzu, kiedy tu� za nim rozleg� si� g�o�ny wykrzyk zgrozy, a wzniesiona do morderczego razu r�ka na niespodzian� w p� drogi natrafi�a zapor�. Na sam krzyk ten zadr�a� stary kozak, a w wzroku jego na p� ob��kanym z w�ciek�o�ci mign�o �wiat�o opami�tania. � Kostiu, st�j! � ozwa� si� w tej chwili urywany z przestrachu g�os niewie�ci, a dwie drobne i delikatne r�czki uj�y ca�� si�� uzbrojone i wzniesione w g�r� rami� starego klucznika. � Wyznam ci � opowiada� potem sam Katylina Juliuszowi � �e jako� nies�ychanie b�ogo i lubo zrobi�o mi si� w tej chwili, bo b�d� co b�d�, ale m�wi�c mi�dzy nami, strasznie g�upio wygl�da ko�o serca, kiedy �mier� ju� naprawd� zaziera w oczy i szczerzy z�by, a cz�owiek jeszcze czuje zdrowie i �ycie w sobie. Odetchn��em swobodniej ca�� piersi� i wyt�aj�c wzrok ku memu anio�owi wybawicielowi, spotka�em si� z nim oko w oko. By� to m�j niedawny strach niewie�ci z latark� w r�ku. Ach! � dodawa� z niezwyczajnym u siebie zachwytem � nigdy, nigdy nie zapomn� tego spojrzenia. Zdaje si�, �e pod jego wp�ywem zapomnia�em zupe�nie o moim po�o�eniu. Widzia�em tylko przed sob� dwoje cudnych niebieskich oczu, drgaj�cych zgroz�, lito�ci� i energi� zarazem. Kost' Bulij, jakby zaczarowany, opami�tywa� si� nagle, a z jego ponurej twarzy rozwia� si� gdzie� bez �ladu �w wyraz dzikiej, okrutnej w�ciek�o�ci. Mimowolnie prawie pu�ci� przygniecion� r�k� i nie tak silnie ju� cisn�� kolanami. �St�j! dlaboga! Co chcesz uczyni�!� � krzykn�a na nowo moja wybawicielka, przytrzymuj�c ci�gle wzniesione do g�ry rami� kozaka. �Ale�, panno...� � wyb�kn�� kozak wi�cej przestraszony ni� rozsro�ony. �Pu�� go!� � rozkazywa�a m�oda dziewczyna z dziwn� energi�. �Ale� panno!� � powt�rzy� na nowo kozak i znowu ul�y� mi znacznie. Wtedy ja, wybijaj�c si� nagle spod ci�aru wzroku nieznajomej, w jednej chwili odzyska�em ca�� moj� energi�, zr�cznie i zwinnie pomkn��em si� na bok i zanim si� opami�ta� m�j pogromca, wyrwa�em si� z r�k jego i jednym susem sta�em ju� za sto�em w po�rodku pokoju. I wtedy � dodawa� Katylina w�a�ciwym sobie butnym tonem � zmieni�a si� ca�a sytuacja! Doby�em z kieszeni drugiego pistoletu i wymierzy�em wprost w �eb klucznikowi, kt�ry widz�c mi� wolnym w dawn� zdawa� si� wpada� w�ciek�o��. Przyznam si�, �e chcia�em si� teraz z nim podroczy� cokolwiek i by�bym mu sowicie nagrodzi� m�j w�asny przestrach, ale wtem m�oda dziewczyna zwraca si� ku mnie dumna i wspania�a jak kr�lowa i wskazuj�c palcem na drzwi, rzek�a z silnym naciskiem: �Wyjd� pan! natychmiast!� � I prosz�! bez oporu, bez wahania, jakby jak�� czarodziejsk� ow�adni�ty si��, us�ucha�em jak trusia. Cicho, skromnie, potulnie, na palcach zeszed�em na d� i nim jeszcze och�on��em z pierwszego wra�enia, by�em ju� po drugiej. Stronie parkanu ogrodowego. Ale konia nie zasta�em na dawnym miejscu. Urwa� si� zapewne zniecierpliwiony d�ugim czekaniem. Zacz��em teraz rozwa�a�, co mam pocz�� dalej. I oto szcz�liwa my�l przysz�a mi do g�owy. Moja wybawicielka odpowiada�a zupe�nie twemu opisowi, w takim razie mog�a to by� tylko pi�kna hrabianka z Orkizowa. Aby wi�c i samego siebie przekona�, i po�o�y� koniec twoim w�tpliwo�ciom, postanowi�em zakra�� si� a� pod sam dw�r orkizowski, aby widzie� wracaj�c� hrabiank�. W samej rzeczy te�, nie wahaj�c si� d�ugo, poszed� za pierwszym swym pop�dem, dotar� a� do Orkizowa i skryty w zbo�u przy jednym go�ci�cu prowadz�cym do dworu, czatowa� w zasadzce niejako na powr�t m�odej dziewczyny. Ale ca�e popo�udnie czeka� na pr�no, �aden w�z nie zbli�a� si� ku dworowi, po po�udniu pozna� pow�z Juliusza, sama za� hrabianka chyba jak� podziemn� �cie�k� dosta�a si� na powr�t do domu. Zawiedziony w swym oczekiwaniu, zacz�� Katylina rozmy�la� nad ca�ym stanem rzeczy i coraz wi�kszym zdawa�o mu si� niepodobie�stwem, aby nieznajoma z Zakl�tego Dworu, a szesnastoletnia jedynaczka tak arystokratycznego domu, by�a jedn� i t� sam� osob�. Przy g��bszym zastanowieniu si� samo to przypuszczenie wydawa�o si� �mieszn� niedorzeczno�ci�. O ile jednak poznali�my dot�d charakter Katyliny, mogliby�my przewidzie� z g�ry, �e nie poprzesta� na tym przekonaniu. � Aby si� prze�wiadczy� niezbicie, musz� obaczy� koniecznie hrabiank� � powiedzia� sam sobie. Pozosta� te� w swoim ukryciu, a ukazuj�c si� na chwilk� tylko powracaj�cemu z dworu Juliuszowi wr�ci� pod �ywop�ot ogrodowy, w nadziei, �e st�d najpr�dzej ujrzy hrabiank�. I rzeczywi�cie spe�ni�o si� jego wyczekiwanie. Nad wieczorem wysz�a Eugenia z matk� do ogrodu, a ukryty w swej zasadzce Katylina ujrza� j� z daleka na kr�tk� chwil�. I teraz dopiero w najwi�ksz� popad� w�tpliwo��. Nadobna posta� nieznajomej z Zakl�tego Dworu sta�a mu �ywo przed oczyma, ale g��wnie utkwi� mu w pami�ci og�lny wyraz jej rys�w, jej wzrok czarodziejski, bezprzyk�adna bia�o�� jej cery i w�os niezwyczajnie jasny i bujny, a wszystkie te cechy znajdowa� kropla w kropl� w m�odej hrabiance. Zdawa�o mu si� tylko, i� nieznajoma by�a cokolwiek wy�sz�, cokolwiek powa�niejsz� w ruchach, ale to mog�o by� tylko z�udzeniem uroczysto�ci miejsca i chwili, a poniek�d i skutkiem r�nicy stroju. Tak tedy niczego nie dociek�szy, a w�a�ciwie w tym sprzeczniejsze jeszcze zagmatwany w�tpliwo�ci, wr�ci� nazajutrz do domu i z wszystkich swych przyg�d doznanych zda� wiern� spraw� Juliuszowi. Obadwaj przyjaciele z�o�yli narad� wojenn�. Szlachetny a� do idealno�ci Juliusz z�yma� si� gwa�townie na nieprawe naruszenie obcej tajemnicy i zuchwa�e lekcewa�enie ostatniej woli nieboszczyka. Katylina tysi�cznymi t�umaczy� si� powodami, nie m�g� jednak �adn� miar� surowego unikn�� pot�pienia. Oburzony Juliusz nie zwa�a� bynajmniej na srogie niebezpiecze�stwo, jakie podczas tej wyprawy przechodzi� zuchwa�y towarzysz m�odo�ci, i do coraz ostrzejszych unosi� si� wyrzut�w. �r�d tego jak zawo�any nadszed� Kost' Bulij. Juliusz przyj�� starego kozaka zmieszany i zak�opotany, jakby sam poczuwa� si� do winy, a wys�uchawszy jego skargi na swawoln� inwazj� Czorguta, przeprasza� go najuroczy�ciej i nie badaj�c dalej jego tajemnicy, prosi� tylko, aby o ca�ym zdarzeniu zupe�ne zachowa� milczenie. Katylina z swej strony musia� zwi�za� si� uroczystym s�owem honoru, �e nigdy; wi�cej �adnego samowolnego nie dopu�ci si� kroku. Na tym sko�czy�a si� pierwsza wyprawa Katyliny. Odt�d jednak og�uch�y zupe�nie wie�ci o po�miertnych sztuczkach staro�cica. Zakl�ty Dw�r u�ywa� wprawdzie zawsze swej dawnej tajemniczej, podejrzanej reputacji, ale nikt ju� jako� ani nie widzia� �wiat�a w jego pokojach, ani nie s�ysza� wrzask�w i rumoru w jego wn�trzu. Juliusz pragn�� w�a�ciwie wszelkimi si�ami pozna� tak starannie ukrywan� tajemnic�, ale jak wszyscy ludzie wyg�rowanej delikatno�ci uczu�, a nie bardzo energicznego i przedsi�biorczego ducha, rad by by� przyj�� do niej bez w�asnych zabieg�w i w�asnego przyczynienia si�. Katylina, nie tyle wymy�lny w wyborze �rodk�w, musia� z wielkim niezadowoleniem swym podda� si� �yczeniom przyjaciela. Obadwaj jednak mniej wi�cej na jeden zgodzili si� domys�. �w maziarz tajemniczy by� to w ich przekonaniu jaki� zr�czny wys�annik, kt�ry poznawszy zapewne Kostia Bulija przy boku staro�cica za granic�, wybra� sobie p�niej dom jego za miejsce schadzki i schronienia �r�d swej niebezpiecznej podr�y. Przypuszczenie to wyja�nia�...
noczesc