o_dyskryminacji_ze_wzgledu_na_wiek.pdf

(462 KB) Pobierz
445214220 UNPDF
Co wiemy o dyskryminacji ze względu na wiek?
Społeczna świadomość, że osoby starsze należą do grup dyskryminowanych,
jest w Polsce niewielka. Brakuje kampanii informacyjnej na ten temat, ale także
dokładnego zbadania skali i form tego zjawiska.
Przeciwdziałanie różnorodnym formom dyskryminacji wpisane jest w strategię
działań Unii Europejskiej. W ciągu ostatnich kilku lat udało się wprowadzić wiele
zapisów prawnych chroniących grupy dyskryminowane.
Bez zrozumienia, na czym polega dyskryminacja ze względu na wiek, jakie są jej
przyczyny i przejawy – trudno będzie podjąć skuteczne działania w obronie praw
i pozycji ludzi starszych.
Rozdział ten ma na celu przybliżenie zagadnień związanych
z dyskryminacją ze względu na wiek. Dobrym wprowadzeniem do tematu jest artykuł
Ewy Nowakowskiej. Stanowi on próbę przyjrzenia się różnym przejawom gorszego
traktowania ludzi starszych, które występują w naszym codziennym życiu. Tekst ten
uwzględnia wypowiedzi seniorów i pracowników trzech warszawskich organizacji,
którzy wzięli udział w zorganizowanej przez nas dyskusji na ten temat.
Kolejny artykuł, przygotowany przez federację AGE z siedzibą w Brukseli, dokładnie
opisuje zjawisko dyskryminacji ze względu na wiek i politykę Unii Europejskiej
w przeciwdziałaniu temu zjawisku. Rozdział zamyka tekst opracowany przez Biuro
Pełnomocnika Rządu ds. równego statusu, który przedstawia dotychczasowe działania
polskiego rządu w walce z dyskryminacją ze względu na wiek.
_044
445214220.012.png 445214220.013.png 445214220.014.png 445214220.015.png 445214220.001.png 445214220.002.png 445214220.003.png 445214220.004.png 445214220.005.png 445214220.006.png 445214220.007.png 445214220.008.png
045_
445214220.009.png
Ewa Nowakowska
socjolog, publicystka „Polityki”
Polska gwałtownie siwieje. Roczniki powojennego
wyżu zaczynają wchodzić w wiek emerytalny, wzra-
sta przeciętna długość życia, rodzi się coraz mniej
dzieci. Życie współczesnego człowieka cechuje
długie dzieciństwo i młodość, niepostrzeżenie mi-
jający wiek średni i coraz dłuższa starość. W nie-
odległej przyszłości rodzina może tworzyć taką
oto odwróconą piramidę: jedno dziecko, dwoje
rodziców, czworo dziadków i ośmioro pradziad-
ków. A przynajmniej cztery prababcie, bo kobiety
żyją dłużej.
Złośliwi w kwiecie wieku mówią, że grozi nam
gerontokracja, czyli rządy starców. Ale kto wierzy
w takie prognozy? Do sukcesów i władzy prowadzą
dziś zupełnie inne drogi niż tzw. mądrość życiowa
nabywana z wiekiem. Młodzi, którzy nie znajdują
zatrudnienia, upatrują w starych kozła oiarnego:
Gdyby staruchy nie trzymały się tak kurczowo stoł-
ków, byłaby praca dla nas! A większość „staruchów”
skwapliwie ustępuje miejsca młodym. Czują na ple-
cach ich przyspieszony oddech. Pracodawcy zaś
odmładzają szeregi bez sentymentów. Kto zbliża
się do wieku emerytalnego, ten już nie jest za-
praszany do gry: do nowych zadań, przyszłościo-
wych projektów ani dochodowych zleceń. Naiwni
myślą, że we właściwym czasie akurat nie było
ich na właściwym miejscu. Inni zastanawiają się,
dlaczego szefowie są coraz mniej przychylni ich
pomysłom i inicjatywom. Tak czy inaczej, starsi
pracownicy zostają na lodzie ze swoją wiedzą i kom-
petencjami.
Tylko nieliczni zdają sobie sprawę, że to jeden
z symptomów zjawiska, które odtąd towarzyszyć
im będzie na każdym kroku – dyskryminacji ze
względu na wiek. Gdy wszyscy oni metrykalnie zbli-
żą się do momentu, w którym mogliby skorzystać
z przywileju przejścia na emeryturę, pracodawca
natychmiast uczyni z tego obowiązek, dowodząc
braku zaangażowania w najżywotniejsze sprawy
irmy.
Czy starość ma przyszłość?
Do końca w siodle
Granica „wieku dyskryminacji” na polskim rynku
pracy wyraźnie obniżyła się w ostatnich latach.
– Osoby około pięćdziesiątki nie mają już szans
na zdobycie nowej pracy. Doświadczenie, wiedza,
dorobek zawodowy – to wszystko, co u pięćdziesię-
ciolatków, czyli „młodszych starszych”, w krajach Unii
ma wysoką wartość, u nas się nie liczy – przekonuje
Mirka Wojciechowska z Polskiego Stowarzyszenia
Pomocy Osobom z Chorobą Alzheimera.
_046
445214220.010.png
A gdy już człowiek znajduje się po drugiej, gorszej
stronie – metrykalnie stary, zawodowo nieczynny,
inansowo spauperyzowany, społecznie zaś zmar-
ginalizowany – wtedy dopiero poznaje gorzki smak
różnych odmian dyskryminacji. Joanna Słowik z Pol-
skiego Stowarzyszenia Pomocy Osobom z Cho-
robą Alzheimera, była pedagog, odpytała spore
grono kobiet i mężczyzn między sześćdziesiątką
a dziewięćdziesiątką, czy czują się dyskryminowani
ze względu na wiek. Wszyscy odpowiedzieli twier-
dząco. A były wśród nich osoby w bardzo różnej
sytuacji życiowej, także nieźle sytuowane, aktywne,
bardzo sprawne, a nawet kształcące się permanent-
nie na uniwersytecie trzeciego wieku.
Starość rośnie razem z nami
Ale ten niewygórowany rejestr oczekiwań często
okazuje się w praktyce niemożliwy do realizacji.
Starość należy u nas do społecznych tabu. Wpraw-
dzie została zapisana w biologicznym planie każ-
dego życia i rośnie razem z nami, ale nie ma jej
w życiowych planach większości ludzi. Gdy pytam
rówieśników, czy są gotowi na przyjęcie własnej
starości, wpadają w popłoch. Przybywanie lat to
temat atrakcyjny przed osiemnastką, kłopotliwy
po trzydziestce, a około sześćdziesiątki – wstydliwa
i nieuleczalna przypadłość. Tak to odbiera otocze-
nie i tak myśli wielu dotkniętych tą „przypadłością”,
bo przecież żyjemy w czasach kultu młodości.
Pewien niemłody, a mądry i skromny człowiek
przekonuje mnie, że starość przypomina skorupę,
która pewnego dnia zaczyna nas podstępnie oble-
piać. Wewnątrz czujemy się takimi samymi ludźmi
jak dawniej, a jednak zauważamy, że dla otoczenia
ważniejsza jest ta skorupa. Usiłujesz przebić się przez
nią – mówi mój mądry przyjaciel – aby dowieść lu-
dziom, że z tobą nadal wszystko jest w porządku, ale
oni widzą tylko skorupę!
Przez tę skorupę oceniają człowieka pracodawcy,
którzy pewnego dnia ustawiają szlaban z napisem
„koniec”. Dla ludzi bardzo silnie uzależnionych od
uprawianego zajęcia, żyjących pracą, taka gwałtow-
na zmiana bywa katastrofą. Czują się wypchnięci
poza nawias życia, poniżeni, zbędni. Jeśli szybko nie
znajdą innego satysfakcjonującego zajęcia, zaczy-
nają chorować i starzeć się jak na przyspieszonym
ilmie. Jednak gdy przygotują sobie wcześniej inne
pola aktywności, to żyją długo w dobrej kondycji.
Chociaż i na nich autorzy rozmaitych przepisów
zastawiają dyskryminacyjne pułapki.
Dlaczego tak się dzieje?
Zoia Niczke, prezes Fundacji „Emeryt”, przekonuje,
że proces degradacji, marginalizacji i dyskryminacji
seniorów rozpoczyna się na samej górze, w dzie-
dzinie tworzenia prawa. Niesprawiedliwe prawo
raz staje się narzędziem, a raz alibi dla władzy
i instytucji, z którymi stary człowiek musi mieć do
czynienia jako interesant, pacjent, klient, użytkow-
nik. Wszelkie inne formy dyskryminacji są wtórne
wobec prawa – utrzymuje pani Zoia.
Bill Gates, guru nowoczesnej technologii kompute-
rowej, zapowiedział ostatnio, że komputery prze-
dłużą nasze życie. Wystarczy zaopatrzyć starego
i chorego człowieka w specjalny chip, aby dosko-
nałe, zminiaturyzowane urządzenie wychwytywało
np. symptomy zawału i natychmiast informowało
szpital o konieczności udzielenia pomocy. Gates
wyraził radość i dumę, że dzięki komputerom bę-
dziemy żyli do 120 lat, bo o takiej granicy wydolno-
ści organizmu mówi współczesna biologia.
Entuzjazm Gatesa nie udzielił się żadnej ze znanych
mi osób w podeszłym wieku. Oni, po pierwsze, zna-
ją realia krajowej służby zdrowia, a po drugie, nie
pociąga ich bicie rekordów długowieczności. Czego
pragną? Chcieliby żyć w poczuciu poszanowania
ich godności. Mieć środki na zaspokojenie potrzeb
życiowych i otwarty dostęp do niezbędnych usług
medycznych i socjalnych. Poruszać się samodzielnie
dzięki odpowiedniej infrastrukturze. Pragną czuć
się równoprawnymi uczestnikami życia społeczne-
go, korzystać z kultury, pielęgnować więzi z innymi
ludźmi. Po prostu żyć do końca w siodle, jak mawiali
bohaterowie klasycznych westernów.
Przepis kontra rozum
Jerzy Pichalski po przejściu na emeryturę praco-
wał nadal, m.in. jako biegły sądowy, ponieważ jest
inżynierem rzadkiej specjalności. Był obłożony
pracą, ceniony, nierzadko proszony o konsultacje
przy ocenie prac młodych specjalistów, gdzie jego
opinia była wiążąca. Wszystko to do dnia, w któ-
rym skończył 75 lat. Takie są przepisy – powiedziała
z ubolewaniem sędzina – w tym wieku nie może pan
już być biegłym! Dziś pan Jerzy ma 79 lat, nadal ja-
sny umysł i mnóstwo energii, którą pożytkuje
w stowarzyszeniu alzheimerowskim. I nadal od cza-
su do czasu występuje jako biegły, ponieważ nie
047_
ma sobie równych. Aby jednak przepisom stało się
zadość, pojawia się w sądzie jako przedstawiciel sto-
warzyszenia zawodowego, a nie osoba prywatna.
Pan Jerzy mówi, że jest klasycznym przypadkiem
dyskryminacji ze względu na wiek. Z dnia na dzień
uznano mnie za debila, a moja wiedza okazała się
zbędna, chociaż dyplomu nikt mi nie odebrał. Czułem
się fatalnie. Zostałem poniżony i napiętnowany z tego
powodu, że za długo żyję!
Pan Jerzy jest w pełni sprawny, pomaga innym.
Matka pani Joanny jest przewlekle i nieuleczalnie
chora. Gdy córka postanowiła zabrać ją na wakacje,
wówczas okazało się, że wśród licznych ofert dla
klientów o rozmaitych wymaganiach, dla dzieci
w różnym wieku, psów, kotów, itp. nie ma propozy-
cji dla obłożnie chorych starców. Bo niepełnospraw-
ność w połączeniu ze starością daje dyskryminację
do kwadratu.
Stary człowiek, który niedołężnieje, odkrywa na-
gle, że całą infrastrukturę, wszystkie urządzenia
powszechnego użytku zaprojektowano dla ludzi
młodych i sprawnych. Gdzie ja byłem, gdy stwórca
rozdawał takie gwarancje? – myśli zdesperowany
senior, wpadając w kolejne pułapki. Nie może
sforsować ciężkich drzwi w urzędzie ani wysokich
stopni w autobusie. Etykiety na produktach stają
się nieczytelne, absurdalnie drobny i lekki bilon
wypada z drżących palców, a banknoty o różnych
nominałach są nie do odróżnienia.
Całą infrastrukturę naszego zbiorowego życia
można bez przesady zaliczyć do obszarów szcze-
gólnej dyskryminacji ludzi w podeszłym wieku.
Dyskryminuje ich także rynek zorientowany na
konsumenta młodego, o szczupłej sylwetce i zdro-
wych nogach. Nie ma ani odpowiedniej odzieży, ani
obuwia uwzględniającego deformację stóp. Czyżby
nasza siła nabywcza była aż tak mała, że skazuje się
nas na kupowanie w lumpeksach, dokąd używane rze-
czy dla seniorów traiają z Zachodu? – denerwuje się
Hanka ze Stowarzyszenia „Po sześćdziesiątce”.
starości właśnie. Starzy ludzie czują się bezbronni
i lekceważeni nie tylko przez rozwydrzonych wy-
rostków. Dyskryminacja spotyka ich także ze strony
funkcjonariuszy rozmaitych instytucji, od służby
zdrowia poczynając. Jest tajemnicą poliszynela,
że człowiek wiekowy ma mniejsze szanse na szybką
pomoc, terapię, drogie leki w szpitalu. Nieżyjąca już
matka jednej z moich rozmówczyń prosiła, by odjąć
jej 10-20 lat, gdy trzeba było wzywać pogotowie.
Przecież wiecie, że do staruszki po osiemdziesiątce nie
przyjadą! – perswadowała roztropnie.
Przypomnę tezę, którą przytoczyłam na początku
za Zoią Niczke z Fundacji „Emeryt”: różne formy
dyskryminacji człowieka starego w środowisku je-
go codziennego bytowania są wtórne w stosunku
do dyskryminacji przez prawo stanowione na naj-
wyższych szczeblach władzy. Fundacja w swoich
dokumentach programowych zwraca uwagę, że eli-
ty polityczne okresu transformacji odrzuciły zasadę
solidaryzmu społecznego. Podstawa waloryzacji
świadczeń emerytalnych została obniżona w 1993 r.
ze 100 do 91 proc. przeciętnego wynagrodzenia
z poprzedzającego kwartału. Miało to być działa-
nie incydentalne (w 1994 r. zwiększono wskaźnik
do 93 proc.), kolejne ekipy obiecywały powrót
do punktu wyjścia, co jednak nigdy w pełni nie
nastąpiło. Inne, „oszczędnościowe” zmiany w prze-
pisach pozbawiły emerytów i rencistów nabytych
wcześniej praw do bezpłatnych form leczenia.
Regularnie podnoszonemu argumentowi pustej
kasy państwa środowiska emeryckie przeciwsta-
wiały kontrargument – dochody z prywatyzacji.
Podlega jej wszakże majątek wypracowany przez
najstarsze pokolenie, które podnosiło kraj z wo-
jennych gruzów. Władze zlekceważyły wielokrotne
upominanie się organizacji emeryckich o to, żeby
część kwot z prywatyzacji majątku narodowego
przeznaczyć na przywracanie stuprocentowej walo-
ryzacji emerytur i rent. Nikt, nawet żaden z Kościołów
nie stanął w obronie seniorów – mówi z rozgorycze-
niem Zoia Niczke.
Gdzie jest nasze miejsce?
Starsze, zniedołężniałe osoby przestają wychodzić
z domu, ponieważ wszędzie czują się nie na swoim
miejscu. Poruszają się zbyt wolno, zbyt długo za-
stanawiają się nad decyzjami, np. w sklepie. Budzą
tym irytację i agresję. Gdy są obrażani, to z powodu
Stwórzmy lobby
Patrząc z boku, można by wyrazić zdziwienie, dla-
czego blisko siedmiomilionowa grupa obywateli
nie ma swojego lobby, silnej reprezentacji wobec
władzy. Dlaczego nie utworzyła grup nacisku, które
_048
445214220.011.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin