9619.txt

(27 KB) Pobierz
Aby rozpocz�� lektur�, 
kliknij na taki przycisk , 
kt�ry da ci pe�ny dost�p do spisu tre�ci ksi��ki. 
Je�li chcesz po��czy� si� z Portem Wydawniczym 
LITERATURA.NET.PL 
kliknij na logo poni�ej.

2 
SZACHY 
JEGO MI�O�CI PANU 
JANOWI KRYSZTOFOWI, HRABI Z 
TARNOWA, 
KASZTELANOWI WOJNICKIEMU 
PRZYPISANE

3 
Tower Press 2000 
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000

4 
PRZEDMOWA 
Wojn� powiedzie� my�li serce moje, 
Do kt�rej miecza nie trzeba ni zbroje, 
Ani pancerz�w, ani arkabuz�w. 
Ta walka czy�cie mo�e by� bez guz�w. 
K�temu wyje�d�a� nie potrzeba w pole, 
Wszystka si� sprawa ogl�da na stole: 
Jako dwa kr�le przeciw siebie si�d�, 
A r�wnym wojskiem potyka� si� b�d�. 
Jeden z nich w jasnej, drugi w czarnej zbroi; 
Ten wygra, przy kim dobry hetman stoi. 
Tym ci� na ten czas, m�j hrabia, daruj�; 
Przyjmi za wdzi�czne, p�ki nie zgotuj� 
Co godniejszego, czym bych m�g� zabawi� 
Uszy twe i sam lepiej si� postawi�. 
Masz przed oczyma domowe przyk�ady, 
Jakiej potrzeba czasu wojny rady, 
Jakiego miejsca szuka� obozowi, 
Jako szykowa� ufy ku bojowi; 
Gdzie czas po temu, jako bitw� zwodzi�; 
Kiedy nier�wno, jako lud uwodzi�. 
Ja za�, czym mog�, tym si� popisuj�, 
Drewniane wojska przed tob� szykuj�. 
A ty si� nie wstyd�, masz li czas spokojny, 
Przes�ucha� tej to krotochwilnej wojny, 
Bo i Apollo �uku bez przestania 
Nie ci�gnie, pilen czasem i �piewania. 
Tarses, kr�l du�ski, mia� dziewk� nadobn�, 
We wszytkich sprawach swoich tak osobn�, 
�e jej natenczas r�wnia1 mie� nie chciano. 
Przeto z dalekich krain przyje�d�ano 
Chc�c si� przypatrzy� jej zbytniej g�adko�ci, 
A uczestnikiem by� takiej mi�o�ci. 
Pe�en dw�r zaw�dy bywa� cudzoziemc�w: 
Czech�w, Polak�w, Francuz�w i Niemc�w. 
Ale dwa jednak-przed wszystkimi byli, 
Kt�rzy na dworze czas d�ugi s�u�yli: 
Fiedor a Borzuj, wielkich dom�w oba, 
Co sama mog�a pokaza� osoba. 
Ci dwa przed sob� cz�sto si� skradali, 
A o kr�lewn� kr�la nalegali. 
Na koniec oba tak� chu� k�niej mieli, 
�e si� bi� o ni� pojedynkiem chcieli. 
P�ki m�g� ojciec, na s�owie je chowa�, 
1 r � w n i a � r�wnego, podobnego; rzeczownik u�ywany jedynie w bierniku l. p.

5 
Abowiem obu jednako mi�owa�; 
Ale �e ko�ca ich pro�bie nie by�o, 
Odmawia� mu si� dalej nie godzi�o. 
Wzi�wszy je tedy na spokojne gmachy, 
Ukaza� palcem na toczone szachy 
I rzek�: �W tych szrankach wasza bitwa b�dzie; 
Du�szy na �onie u mej c�ry si�dzie.� 
Oba kr�lowi z chuci� dzi�kowali, 
O czas i miejsce pilnie si� pytali. 
Miejsce na zamku, czas we dwie niedzieli 
Z wolej kr�lewskiej naznaczony mieli. 
Obiema potym po karcie pos�ano, 
Gdzie wszytek spos�b2 tak im opisano: 
Kto grze rozumie, mo�e �miele sadzi�, 
A kto nie�wiadom, lepiej si� poradzi�. 
Tablica naprz�d malowana b�dzie, 
T� p�l sze��dziesi�t i cztery zasi�dzie. 
Pola si� czarne z bia�ymi mieszaj�, 
Te si� owymi wzajem przesadzaj�. 
W tym placu wojska po�o�� si� obie, 
A po dwu rz�du wezm� przeciw sobie. 
Czterykro� czterzej z ka�dej strony si�d�, 
A tym sposobem szykowa� si� b�d�: 
Rochowie z brzeg�w, wi�c Rycerze po nich, 
A potym Popi przysi�d� si� do nich. 
Kr�l z Pani� bierze w poj�rzodku dwie poli; 
On r�zn� barw�, a ta swoj� woli. 
Piechota przed nie wyci�ga na czo�o, 
A mi�dzy wojski p� tablice go�o. 
Ka�dy z tych tedy swoj� drog� chodzi, 
A przez drugiego skaka� si� nie godzi, 
Chyba Jezdnemu, bo ten �wiadom drogi, 
By te� nacie�niej, nie zawadzi nogi. 
Roch ma t� wolno�� i nadane prawo: 
Przodkiem i zadkiem, w lewo bi� i w prawo. 
W trzeci rz�d Rycerz zakoliwszy wpada, 
Ale na inszej coraz barwie siada. 
Bia�e a czarne, co na uko� id�, 
Na popy sp�em wszytki pola przyd�. 
Babie si� pr�zno nawija�: i w oczy, 
I w zad uderzy, w stron� tak�e skoczy; 
Czasem i z Popy jedn� drog� chodzi, 
2 w s z y t e k s p o s � b � w zasadach gry podane s� nazwy figur: K r � l lub P a n ; K r � l o w a , B a b a lub 
P a n i ; R o c h lub S � o � , tj. wie�a umieszczona na s�oniu, kt�rego k�y nazywane s� rogami; R y c e r z lub 
J e z d n y , tj. ko�; P o p , M n i c h , B i s k u p lub F e n r y c h (z niem. chor��y), tj. laufer; D r a b , P i e s z e k 
lub P i e s z y , tj. pionek. Rozmaito�� ta nie odpowieda nazwom w. XVI, poeta bowiem, zgodnie z pojmowaniem 
figur jako bohater�w walki, i okre�lenia ich samych, i ich �szcia� (chody) traktuje swobodnie, bez troski o �cis�o��.

6 
Jeno si� z samym Rycerzem nie zgodzi. 
Kr�l pospolicie swego miejsca pilen, 
A wszako� mo�e swemu te� by� silen, 
Bo w okr�g siebie wszytki miejsca trzyma, 
Kto si� nawinie, tego i sam ima; 
A kiedy g�odzien, do kuchnie rad skoczy, 
Dok�d z pierwszego miejsca nie wykroczy. 
Drab na prost chodzi, ale z boku kole, 
A jego wszytek skok na pierwsze pole; 
Chyba gdy z placu pierwszego zst�puje, 
Wtenczas trzeciego pola doskakuje. 
Gdzie te� na zagon ostateczny padnie, 
Tak wiele jako i Kr�lowa w�adnie, 
Szachu zarazem przedsi� nie zyskuje, 
Bo Pieszek na kres, nie Baba wskakuje. 
Tote� na koniec przypomnie� nie szkodzi: 
Jeden po drugim zaw�dy w tej grze chodzi, 
A nigdy wi�cej mkn�� jednym nie dadz�, 
A gdzie co wezm�, tam swego posadz�. 
Gra koniec bierze, kiedy najachany 
Kr�l nie ma nigdziej uciec pewnej �ciany. 
Gdzie by wpad� w sid�o, kiedy lud potraci, 
A szachu nie wzi��, taki met nie p�aci3 .� 
Te w sobie karta zamyka�a sztuki. 
Oni, cho� mieli z potrzeb� nauki, 
Wszako� j� przedsi� radzi przeczytali, 
A dla �wiczenia zaw�dy szachy grali. 
Kiedy czas przyszed�, wsiedli na swe konie 
Nic nie czekaj�c, �eby s�ano po nie. 
Nadzieja dobra obudwu cieszy�a, 
A z drugiej strony boja�� je trapi�a; 
Abowiem tam ju� mia�o si� pokaza�, 
Komu tak mi�y zak�ad miano skaza�, 
Kto za� z lekko�ci� mia� z pa�acu wyni�; 
Ka�dy mia� z sob� nie lada co czyni�. 
Ale �e by�a tak kr�lewska rada, 
Ni� co pocz�li, siedli do obiada, 
Gdzie drudzy go�cie i z kr�lem siedzieli, 
A ci zeznawa� z obudwu stron mieli. 
Gdy si� najedli, obrusy zebrano, 
A potym na wet szachownic� dano. 
Kr�l pomilczawszy rzecz do nich uczyni� 
Prosz�c, �eby go �aden z nich nie wini�, 
I� ocz by� proszon, a� dot�d odk�ada�, 
Wszytko na same a ich godno�� sk�ada�, 
Bo nie chcia� na si� bra� rozs�dku tego, 
3 t a k i m e t n i e p � a c i � taki mat nie ma znaczenia.

7 
Kto by godniejszy by� z nich dziewki jego. 
�Lecz teraz niechaj fortuna poka�e, 
Komu przys�dzi� kr�lewn� dzi� ka�e. 
A to wam m�wi�, co�cie tu zostali, 
By�cie �adnemu z tych nie pomagali. 
W czym si� nie zgodz�, zdanie swe powiecie, 
Dalej nic; o co idzie, sami wiecie.� 
Zatym oni dwa tablice si� j�li, 
A wojska na niej szykowa� pocz�li: 
Bia�y si� zast�p dosta� Borzujowi, 
A czarny przysz�o wodzi� Fiedorowi. 
Stan�li przeciw sobie dwa Kr�lowie, 
Korona z�ota na obudwu g�owie; 
Tam�e zarazem wedle boku �ony, 
Ta swego z lewej, owa z prawej strony. 
Pop jeden s�ucha Kr�lowej spowiedzi, 
A drugi sobie wedle Kr�la siedzi. 
Po nich Rycerze na koniach, we zbroi, 
Ka�dy z nich pewnie swego si� nie boi. 
Na skrzyd�a srogie s�onie postawiono, 
A z nich si� Rochom broni� polecono. 
Wt�ry rz�d wszytek pieszy zast�pili. 
A gdy ju� wszyscy tak gotowi byli, 
Napierwej losy (chocia na tym ma�o) 
Rzuci� o przodek obiema si� zda�o. 
Dwie pi�ci Borzuj zamknione pokaza�, 
Jedne z nich obra� Fiedorowi kaza�. 
On wzi�� za praw�; w obieraniu zb��dzi�4 , 
Pieszkowi przodek bia�emu przys�dzi�. 
Teraz by czas by�, panny z Helikona5 , 
Przywie�� na pami��, jakich kt�ra strona 
Fortel�w przeciw drugiej u�ywa�a, 
A nim si� prawie wojna dokona�a, 
Jaka moc wielka ludzi pogin�a, 
A komu g�ow� czyja szabla �ci�a. 
Nie �miem si� bez was pu�ci� na t� wod�, 
Bo widz� zbytnie wielk� niepogod�; 
Wy same naw� i �agle sprawujcie, 
A gdzie to trudno, tam mi� zast�pujcie. 
I� tedy przodek przypad� Borzujowi, 
Kaza� wnet w pole wyci�gn�� Pieszkowi, 
Kt�ry natenczas Paniej pos�ugowa�, 
Jednak nikomu serca nie zepsowa�, 
Bo przeciw niemu pan wojska czarnego 
Wyprawi� takie� dworzanina swego. 
Jeden drugiemu nie chcia� namniej z�o�y�, 
4 w o b i e r a n i u z b � � d z i � � wybra� pionka przeciwnika, kt�remu tym samym da� piersze�stwo. 
5 P a n n y z H e l i k o n a � Muzy.

8 
Natarszy na si�, nie mogli si� po�y�; 
Bo Pieszek, jesli na bok nie uderzy, 
Ba� si� nie trzeba, w czo�o darmo mierzy. 
Potym si� cicho z obu stron skradali, 
To st�d, to zow�d na si� przymierzali, 
A� jednym razem czarny si� powadzi�, 
Co si� by� naprz�d przed insze wysadzi�: 
Bia�ego Pieszka wnet gard�a pozbawi�, 
A sam na jego miejscu si� zastawi�. 
Ale nie wiedzia�, �e drugi na� stoi: 
Przebi� go mieczem Pieszek w bia�ej zbroi. 
Zatym Kr�l czarny przez jeden huf ca�y 
Do kuchni skoczy� za ostatnie wa�y. 
A wtym Rycerze na plac wyjachali, 
Okrutn� szkod� w pieszych podzia�ali, 
Bo gdzie si� jeno kt�ry z nich zawin��, 
Trzej albo czterzej, rzadko jeden zgin��. 
Ale gdy Borzuj liche Pieszki d�a�y�, 
Na co� wi�tszego chytry Fiedor wa�y�, 
Rycerza swego to tam, to sam wodz�c, 
Prostemu ludu barzo ma�o szkodz�c, 
Stan�wszy, gdzie chcia�, otrz�sn�� si� z prochu 
I da� szach Panu o prawego Rochu. 
Utraty Borzuj nie m�g� si� uchroni�, 
Obudwu za raz trudno by�o broni�. 
Wzi�� w prawo Kr�la, Rycerz natar� ku niem6 , 
Obali� Rocha i z wie��, i z s�oniem. 
Nie lada szkoda przysz�a na bia�ego, 
Bo po Kr�lowej nie masz m�niejszego. 
�Ale� to tobie. Rycerzu, zap�aci�, 
By� mia� i sto szyj, przedsi�� je tu straci�!" 
Tak m�wi�c drog� pilno mu zawiera�, 
A ka�d� pomoc wielkim gwa�tem spiera�. 
�w n�dznik baczy7 , w jakie przyszed� b��dy, 
Strach go zdj��, ano uciec nie masz k�dy. 
Baba do niego rozebra�a �ciany, 
A tam si� trudno wymkn�� mi�dzy pany; 
Owa go mieczem Kr�lowa przebi�a; 
�e nie kto inszy, ta go rzecz cieszy�a. 
Dobrze �yw8 bia�y, gniew mu przyst�puje, 
�e bok u siebie s�abszy jeden czuje; 
Rad by si� pom�ci�, a swego te� ubi�. 
Jako gdy w zwadzie w�l prawy r�g zgubi�, 
O�lep si� m...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin