5391.txt

(28 KB) Pobierz
S�awomir Prochocki

Kontra

Tej nocy spa�em naprawd� dobrze. �wiadomo��, �e dzie� 
nareszcie rozwi��e wszystkie problemy, sprzyja�a 
zawieszeniu broni mi�dzy mn� a dr�cz�cymi koszmarami. 
Wsta�em �wie�utki, spr�ystym krokiem uda�em si� do 
�azienki, potem zrobi�em kaw� i w czasie gdy styg�a, 
rozejrza�em si� po pokoju. Prawd� m�wi�c, najch�tniej nie 
zabiera�bym z tego pomieszczenia nic poza szmacianym 
mi�kiem. Ale przez co najmniej kilka najbli�szych dni b�d� 
musia� �y� z tymi klamotami, kt�re wezm� ze sob�. Dopiero 
potem, z dala od tego miejsca, rozpoczn� now� egzystencj�. 
Nie spostrzeg�em nic niezb�dnego, podszed�em wi�c do le��cej 
na dywanie otwartej walizki i wrzuci�em tam przybory 
toaletowe. Przy biurku zerkn��em na zegarek; za pi�tna�cie 
dziewi�ta, mia�em przynajmniej dwadzie�cia minut. Ostatnie 
dwadzie�cia minut, kt�re sp�dz� jako biedny cz�owiek. Lekko 
pog�adzi�em urz�dzenie, kt�re mia�o mi pom�c w staniu si� 
bogaczem - ma�y komputerek firmy Sharp, przeno�ne cacko, na 
kt�re wyda�em jedn� trzeci� rocznych zarobk�w u Sparka.
Spark by� chciwym draniem prowadz�cym du�� firm� 
dealersk�, p�aci� o wiele za ma�o, wymaga� jeszcze wi�cej, 
ale nie narzeka� na brak pracownik�w. Praca w jego firmie, 
zajmuj�cej si� obs�ug� rynku walut, pozwala�a na poznanie 
wi�kszo�ci kruczk�w systemu gie�dowego i dawa�a dost�p do 
niemal wszystkich danych o transakcjach zawieranych na 
gie�dach �wiata. Z czasem ka�dy pracownik Sparka stawa� si� 
niewyczerpanym �r�d�em informacji o gie�dzie. Spark zmusza� 
podw�adnych do samodzielnego my�lenia i sta�ego podnoszenia 
kwalifikacji. Ludzie zarabiali kiepsko, ale po pewnym czasie 
ka�dy z nich mia� wielk� szans� zosta� konsultantem innego 
przedsi�biorcy i zarobi� du�e pieni�dze. Mimo to rotacja 
kadr w firmie by�a niewielka, bo dost�p do aktualnych danych 
z sekcji informacyjnej by� nie lada atutem w zawieraniu 
transakcji. Dlatego wi�kszo�� pracownik�w zadowala�a si� 
prac� u niego, a dorabia�a na p� etatu gdzie indziej. 
Pracowa�em dla Sparka ju� ponad rok. Od samego pocz�tku 
przy�wieca� mi jeden cel - zarobi� jak najwi�cej pieni�dzy w 
jak najkr�tszym czasie. Chcia�em pozna� gie�d� od podszewki, 
zna� jej najskrytsze tajemnice i mechanizmy. Na samym 
pocz�tku postanowi�em spekulowa� akcjami, ale wkr�tce z tego 
zrezygnowa�em. Takich ch�tnych by�o bardzo wielu i to o 
niebo bardziej do�wiadczonych ni� ja. Poza tym spekulacja 
bez znajomo�ci polityki by�a samob�jstwem, a ja na polityce 
nie zna�em si� za dobrze. Dlatego postanowi�em zarobi� 
pieni�dze w o wiele pewniejszy spos�b i du�o szybciej - 
postanowi�em je ukra��.
Odk�d pami�tam, interesowa�y mnie komputery. Ju� w szkole 
podstawowej potrafi�em sp�dzi� kilka godzin przy 
klawiaturze, grzebi�c w systemie operacyjnym lub pr�buj�c 
skopiowa� jaki� wyj�tkowo dobrze zabezpieczony program. 
P�niej w�amywa�em si� do sieci szkolnej kasuj�c swoje 
nieobecno�ci na zaj�ciach. W college'u sprytne poprawki w 
li�cie ko�cowych ocen pozwoli�y mi uko�czy� t� wyj�tkowo 
nudn� szko��, a do firmy Sparka dosta�em si� dokonuj�c 
niewielkiego makija�u w moich testach kontrolnych. Komputery 
by�y wsz�dzie, ja za� umia�em nak�oni� je do uleg�o�ci. W 
chwili, w kt�rej postanowi�em zosta� z�odziejem, wiedzia�em, 
�e pomog� mi w�a�nie komputery.
Zegarek podw�jnym brz�czykiem da� zna�, �e min�a 
dziewi�ta. O kilka kilometr�w od mojego mieszkania wielki 
elektryczny zegar dawa� sygna� do pracy paru tysi�com ludzi 
- pracownik�w najwi�kszej gie�dy finansowej �wiata, gie�dy 
nowojorskiej. By� to tak�e sygna� dla mnie. Bez po�piechu 
odstawi�em fili�ank� i w��czy�em komputer. Ekran rado�nie 
poja�nia�, zaszumia� malutki wentylatorek i weso�o zastuka� 
twardy dysk. Zg�osi� si� system. Wystuka�em na klawiaturze 
has�o og�lnoameryka�skiej sieci USNET i po chwili na ekranie 
mia�em potwierdzenie przyj�cia zg�oszenia. Od tej chwili m�j 
malutki komputerek sta� si� cz�ci� olbrzymiego zespo�u 
r�nych komputer�w w ca�ych Stanach. Pozostawa�o mi tylko 
czeka�.
Dok�adnie o godzinie 9.10.00 w terminalu numer 3 na stacji 
obs�ugi transakcji walutowych nast�pi malutkie zwarcie. Nic 
powa�nego, �adnych snop�w iskier i efekt�w akustycznych, w 
kt�rych lubuj� si� re�yserzy film�w. Komputery nie psuj� si� 
w spos�b efektowny. Po prostu nagle przestaj� dzia�a�.
Tak stanie si� za chwil� z terminalem, w kt�rym 
osobi�cie dwa dni temu podczas pe�nienia dy�uru za�o�y�em 
malutki kondensatorek z zegarem bateryjnym. Ekran komputera 
�ciemnieje i na nic zdadz� si� nerwowe zabiegi operatora 
najpierw zresetowania komputera, a potem pr�ba wy��czenia i 
w��czenia maszyny. Wtedy naci�nie on przycisk wzywaj�cy 
kontrol� techniczn� gie�dy i poczeka na fachowca elektronika. 
Obaj spr�buj� przywr�ci� komputerowi zdolno�� dzia�ania, co 
nie da �adnych efekt�w. Niemo�liwa jest praca komputera ze 
spalonym g��wnym procesorem i ponad po�ow� ko�ci pami�ci. 
Wtedy elektronik podniesie s�uchawk� i za��da trwa�ego 
od��czenia uszkodzonego terminala od sieci. G��wny operator 
gie�dy podzi�kuje losowi, �e awaria zdarzy�a si� na 
dwadzie�cia minut przed startem pierwszych operacji 
gie�dowych, si�gnie do prze��cznika numer trzy na tablicy 
transakcji walutowych i przekr�ci go w lewo. Powinno to 
spowodowa� odci�cie terminala o tym numerze od sieci a� do 
czasu jego naprawienia i ponownego w��czenia. Ale moje r�ce 
dwa dni temu zwar�y na sta�e przewody w tym prze��czniku tak 
sprytnie, �e przekr�cenie go w lewo spowoduje tylko 
zga�ni�cie lampki kontrolnej na tablicy, natomiast nie 
spowoduje od��czenia samego terminala. Teraz rozpocznie si� 
nast�pna faza operacji. M�j komputer wy�le do programu 
kontroli sieci gie�dowej sygna� gotowo�ci do pracy podaj�c 
numer kodowy terminala numer 3. Sie� zaakceptuje to jako 
powr�t terminala do sieci i wy�le sygna� kontrolny do 
sprawdzenia to�samo�ci. Po otrzymaniu w�a�ciwej odpowiedzi 
m�j komputerek zostanie uznany za pe�noprawn� ko�c�wk� sieci 
i b�dzie w��czony do operacji gie�dowych. Zdobycie numeru 
kodowego terminala kosztowa�o mnie miesi�c pr�b i b��d�w. 
Przypomina�o pr�b� zgadni�cia numeru automatu telefonicznego 
w budce na rogu ulicy przez wykr�canie kolejnych numer�w i 
czekanie na d�wi�k dzwonka.
P�ytk� identyfikacyjn� odpowiedzialn� za wys�anie dobrego 
has�a do centralnego komputera wymontowa�em bezpo�rednio z 
terminala i zamontowa�em w swoim Sharpie. Poniewa� centralny 
komputer sprawdza� to�samo�� terminala tylko w przypadku 
powrotu do sieci po awarii, nie musia�em si� obawia� o 
ujawnienie kradzie�y przed sprawdzeniem plomb na obudowach 
terminali. Przy kradzie�y p�ytki i monta�u kondensatora 
musia�em zerwa� plomb� na obudowie komputera, lecz dok�adna 
kontrola plomb odbywa�a si� raz na tydzie� w poniedzia�ek, a 
dzisiaj by�a �roda. Na wszelki wypadek za�o�y�em na pud�o 
komputera imitacj� plomby tak, aby jaki� nadgorliwy operator 
nie wszcz�� alarmu za wcze�nie.
Min�a 9.10. Da�em jeszcze pi�� minut operatorowi i 
elektronikowi na doj�cie do wniosku, �e awaria terminala 
numer 3 jest jednak powa�na. Plan by� dobry, mimo to z 
napi�ciem wpatrywa�em si� w ekran komputerka wystukuj�c kod 
ponownego wej�cia do sieci. Akces zosta� przyj�ty. Teraz 
by�em pe�noprawnym operatorem gie�dy. Operacja okradzenia 
kogo� za pomoc� komputera nie jest ju� tak prosta jak kilka 
lat temu. Nie wystarczy przela� na swoje konto milion
dolar�w i podj�� je z banku. Teraz nad poprawno�ci� 
przelew�w czuwaj� programy stra�nicze, gotowe natychmiast 
podj�� alarm, gdy wykryj� jak�� nieprawid�owo��. Z regu�y 
poci�ga to za sob� automatyczn� blokad� konta i donos na 
policj�. Przy�apany delikwent zostaje pozbawiony pieni�dzy i 
jest karcony przez organy porz�dku. Dlatego musia�em 
przygotowa� wszystko z daleko posuni�t� perfekcj� i 
ostro�no�ci�.
Na razie jednak musia�em spr�y� si� i skoncentrowa� na 
testach, jakich wykonania ��da� centralny komputer. Przed 
ka�d� bowiem gie�d� operator musia� wykaza�, �e jest w pe�ni 
sprawny, aby nie komplikowa� funkcjonowania rynku. Po 
zako�czeniu dnia ka�da transakcja by�a i tak badana przez 
innego operatora; �eby firma obs�uguj�ca gie�d� mia�a dobr� 
mark�, jej operatorzy musieli by� OK.
Spark dba� o jako�� swoich us�ug i st�d te testy wst�pne. 
Wykona�em je bez �adnego problemu tak, jak czyni�em to od 
kilkunastu miesi�cy. Centralny komputer przesta� mnie m�czy� 
i przez ostatnie pi�� minut przed 9.30 mog�em si� 
zrelaksowa�. A by�o przed czym. Chcia�em w dwie godziny 
zarobi� oko�o 5 milion�w dolar�w i znikn�� w sinej dali, 
zanim kontrolerzy gie�dy zbadaj� transakcje zawarte za 
po�rednictwem mojego terminala.
Ekran komputerka pstrykn�� i zape�ni� si� tabelami kurs�w 
r�nych walut. Po chwili zacz�y nap�ywa� wezwania kupna i 
sprzeda�y od r�nych abonent�w. Zacz��em prac�. Wybiera�em 
operacj� i kontrahent�w i za�atwia�em spraw�. Wszystko by�o 
proste i nudne jak flaki z olejem. W tym czasie kontrolerzy 
bie��cy sprawdzali poprawno�� transakcji dokonywanych za 
po�rednictwem ka�dego z terminali. Wiedzia�em, �e robili to 
najwy�ej przez pierwsze p� godziny, potem zabierali si� do 
jedzenia i czytania komiks�w. Wiedzia�em, bo przez pierwsze 
dwa miesi�ce sam by�em kontrolerem bie��cym, ob�era�em si� z 
nud�w kanapkami i czyta�em "Supermana". Z tego, co 
wiedzia�em, zwyczaje te nie uleg�y zmianie.
Po godzinie (da�em p�godzinn� rezerw� na wyj�tkowo 
gorliwego operatora) wys�a�em sygna� chwilowego zawieszenia 
(operator te� czasem musia� i�� do toalety) i wywo�a�em 
program GREG. Nad jego stworzeniem biedzi�em si� przez 
ostatnie p� roku. Wprowadza� minimalne zmiany w kursach 
walut, zmiany na ostatnim miejscu po przecinku. Poniewa� 
kursy i tak ca�y czas oscylowa�y, nie mo�na by�o dostrzec 
tych zmian bez por�wnania z obowi�zuj�cym w danej sekundzie 
kursem og�lnym. A sekunda ta ju� min�a i kurs zd��y� si� 
zmieni�. Program GREG...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin