670.txt

(308 KB) Pobierz
Andrzej Kwiatek, Micha� Worw�g
PODRӯ PO HISTORII FILOZOFII
STARO�YTNO��
Wydawnictwo Naukowe Scholar
Warszawa 1997

Kedaktor: lbmasz Bigaj
Korekta: Anna Sobolewska
Projekt ok�adki: Krzysztof Szczepanik
Ilustracje Michala Worwclga
D Copyright by Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR, 1997
ISBN 83-85838-96-1
Wydawnictwo Naukowe "Scholar"
ul. Kr�lewska 47/29, 00-103 Warszawa, tel./fax 620.52.07
Wydanie pierwsze, obj�to�� 9 a.w. sk�ad, �amanie, druk i oprawa PP "Evan".
PRZEDMOWA
Cz�owiek stykaj�cy si� po raz pierwszy z filozofi� napotyka specyficzny j�zyk i poj�cia, kt�re mog� zaciekawia� i zach�ca� do dalszych studi�w, ale mog� r�wnie� odstrasza�. Nie ka�dy ma wystarczaj�co siln� motywacj�, cierpliwo�� i czas, aby przedziera� si� przez barier� j�zyka filozoficznego. Jak�e cz�sto odk�adamy "na p�niej" ksi��k� znanego autora w nadziei, �e kiedy�, ju� dojrzali intelektualnie, b�dziemy j�w stanie przeczyta� i nale�ycie zrozumie�. Dotyczy to zw�aszcza m�odego czytelnika, z regu�y niecierpliwego, zniech�caj�cego si� przy lada trudno�ci. A �e jest on jednocze�nie ciekawy �wiata, przeto bez waha� kieruje swoj� uwag� na inne dziedziny, rezygnuj�c w ten spos�b - by� mo�e na zawsze - z uczestnictwa w jednej z najciekawszych przyg�d intelektualnych, jak� mo�e si� sta� filozofia.
Z naszych szkolnych do�wiadcze� w nauczaniu filozofii i etyki wynika, �e m�odzie� ch�tnie uczestniczy w dyskusjach filozoficznych i oddaje si� filozoficznej refleksji. Z drugi�j jednak strony niech�tnie si�ga po lektury, podr�czniki i opracowania z tej dziedziny. Podobne spostrze�enia maj�organizatorzy olimpiady filozoficznej, w kt�rej licznie uczestnicz�uczniowie z ca�ej Polski. Zapa� nie idzie w parze z erudycj�. Czy mo�na temu zaradzi�? Naszym zdaniem mo�na, pod warunkiem, �e przem�wi si� do nich j�zykiem dnia codziennego.
Ksi��ka ta jest pr�b� dotarcia do m�odego czytelnika oraz do ka�dego, kto jest ciekaw filozofii, bez odwo�ywania si� do poj�� specjalistyc�nych. Popularyzacja filozofii w tej formie niesie szereg niebezpiecze�stw. Grozi uproszczeniami, powierzchowno�ci� czy wr�cz zafa�szowaniami. Autorzy starali si� tych b��d�w unikn��. Pragn�li w spos�b jasny i przyst�pny przedstawi� najwa�niejsze problemy filozoficzne nurtuj�ce ludzi w r�nych epokach. U�ycie do tego celu j�zyka potocznego jest uzasadnione, gdy zwa�y si�, �e pierwsze uj�cia aktualnych do dzi� zagadnie� filozoficznych wyra�ane by�y przy pomocy j�
5

zyka, kt�rym pos�ugiwano si� na co dzie�. Grecy dowiedli, �e o najtrudniejszych sprawach mo�na m�wi� w spos�b prosty i zrozumia�y dla ka�dego. Znakomitym wzorem prostoty i jasno�ci, a zarazem filozoficznej g��bi, pozostaj� dla nas Plato�skie dialogi.
Nale�y pami�ta� r�wnie�, �e filozofowanie nie jest wy��czn� domen� filozof�w. Literatura i sztuka s� tego wymownym przyk�adem. Odnajdujemy w nich problemy r�wnie donios�e, co w dzie�ach filozoficznych, wyra�one bez u�ycia hermetycznej terminologii. Kto wie, czy nie z lepszym rezultatem?
Pytania na ko�cu ka�dego rozdzia�u s� tylko pewymi propozycjami, kt�re mo�na wykorzysta� jako materia� do przemy�le� i dyskusji. Nie s�one, oczywi�cie, jedynymi mo�liwymi. Mamy nadziej�, �e tre�� ksi��ki zach�ci Czytelnika do postawienia wielu ciekawszych pyta� i rozbudzi tym samym potrzeb� g��bszego obcowania z filozofi�.
Wst�p ZACZYNA SI� OD ZDZIWIENIA
Kt� nie zna bajek, mit�w, legend i wierze� o �wiecie, o �yciu, o zwierz�tach, ludziach, bogach i demonach? Od niepami�tnych czas�w takie w�a�nie opowie�ci dostarcza�y rozrywki, dreszcz�w emocji, zach�ca�y do namys�u nad �wiatem i samym cz�owiekiem. Kto nie pami�ta bajek, kogo ju� nie bawi� i nie wzruszaj�, temu z powodzeniem potrafi�je zast�pi� powie�ci lub filmy z gatunku science fiction, fantasy czy horror�w. Dlaczego tak bardzo przykuw�j� uwag�? Dlaczego tak mocno je prze�ywamy?
Nie�atwo da� odpowied� na te pytania. Wyobra�my sobie, o ile� trudniej by�o j�znale�� ludziom sprzed kilku tysi�cy lat. W dawnych czasach �wiat przedstawia� im si� nieco inaczej. Nie znaczy to, aby ros�y wtedy inne drzewa, zamieszkiwa�y go inne zwierz�ta lub inne nim rz�dzi�y prawa. To ludzie t�umaczyli sobie ten �wiat ca�kiem inaczej, w spos�b - w naszym poj�ciu - wr�cz fantastyczny.
Mo�na jednak powiedzie�, �e wiedza dotycz�ca codziennych spraw i zwyk�ych czynno�ci z pewno�ci� nie by�a tak fantastyczna. Nasi pradziadowie doskonale przecie� wiedzieli, jak tropi� zwierzyn�, gdzie znajdowa� schronienie, jakiego rodzaju drewna czy ko�ci u�y�, aby �uk skutecznie strzela�.
O rybaku i rybce
M�wimy "wiedzieli" - ale czy na pewno wiedzie� znaczy�o wtedy to samo, co i dzi�? Czym innym jest wiedzie�, co trzeba zrobi�, aby �uk strzela�, czym innym za� wiedzie�, dlaczego tak si� dzieje. Aby, na przy
6 ~ 7

k�ad, strza�a nie "ta�czy�a" w locie do celu, powinna mie� lotki. Ka�dy o tym wie, tak samo dzi�, jak i wtedy. Ale my dzi� wiemy, jaki jest tego pow�d: to powietrze stawia op�r wobec p�askich powierzchni lotek, "prostuj�c" lot strza�y; nie stawia�oby oporu wobec strza�y g�adki�j. Wynika to z praw fizyki. Lecz nasi przodkowie tych praw nie znali; poniewa� lotki robili z pi�r ptasich, mogli sobie wyobra�a�, �e strza�a "uczy si�" lata� od ptak�w.
Jeszcze ca�kiem niedawno, przy odrobinie szcz�cia, mo�na by�o gdzie� nad jeziorem lub rzek� spotka� starego rybaka, kt�ry tajniki �owienia ryb o�cieniem potrafi� t�umaczy� w szczeg�lny spos�b. "Kiedy celujesz - m�wi� stary rybak - musisz mierzy� troch� poni�ej brzucha ryby. A to dlatego, �e ryba zawsze w ostatni�j chwili uskakuje w d�, do dna". �atwo nam dzi� powiedzie�, �e rybak si� myli�. Zn�j�c zasad� za�amania promieni �wiat�a w wodzie, wiemy, i� to za jej przyczyn� ryba "uskakuje" ku do�owi. Po prostu patrz�c przez wod� widzimy ryb� wy�ej ni� znajduje si� ona naprawd�. 1 dlatego musimy mierzy� o�cieniem poni�ej jej brzucha. Rybak o tym nie wiedzia�. Na w�asn� r�k� poszukiwa� przyczyny, kt�ra sprawia, �e celowa� powinien nie tam, gdzie ryb� widzi. Nie zna� dok�adnego wyja�nienia, ale doszukiwa� si� powodu prawdopodobnego. I wyci�ga� wniosek: przyczyna musi tkwi� w zachowaniu ryby.
Spr�bujmy sobie wyobrazi�, jak podobne zjawisko mogli t�umaczy� sobie ludzie my�l�cy w spos�b o wiele bardziej mitologiczny od naszego rybaka. Przypu��my, �e wyja�niliby to nie unikiem ryby, ale tym, �e to woda sama "wci�ga" ryb� w g��b. Takie t�umaczenie wyda si� nam dzi� zapewne nieprawdopodobne i �mieszne. Dlaczego wi�c nie by�o takim dla naszych przodk�w?
Dla ludzi z zamierzch�ych czas�w ca�a przyroda, nie tylko zwierz�ta czy ro�liny, ale i si�y natury, ba, nawet ziemia, ska�y i kamienie, by�y o�ywione. Ca�a przyroda jawi�a im si� jedn�wielk�ca�o�ci�, czym� w rodzaju rodziny. By� mo�e ryba by�a dla nich "dzieckiem" wody. W ich oczach woda mia�a wi�c "prawo" pomaga� rybie. Nie dziwi�o ich wcale, �e rzeczy i �ywio�y mog� dzia�a� celowo. By�y przecie� dla nich czym� �ywym i �wiadomym. M�wi si� nieraz, �e woda "wci�ga". Takie powiedzenia traktowano wtedy ca�kiem dos�ownie. Je�li woda mo�e wci�gn�� nawet dobrego p�ywaka, dlaczego nie mia�aby tego zrobi� z ryb�?
Bardzo wa�ne dla dawnego sposobu my�lenia by�o i to, �e inaczej pojmowano przyczyn�, kt�ra wywo�ywa�a znany skutek. Aby sta� si� przyczyn� czego�, rzecz lub zjawisko nie musia�y wcale znajdowa� si� w pobli�u rzeczy, na kt�r� dzia�a�y. Wystarczy�o, �e by�y w jaki� spos�b podobne lub ��czy�o je jakie� skojarzenie. Ma�o tego, zadzia�a� m�g� ju� sam znak symbolizuj�cy jak�� si�� lub zwierz�. W przyk�adzie ze strza�� ptak nie musia� wi�c by� obecny, aby "nauczy�" strza�� w�a�ciwego lotu. R�wnie dobrze m�g� wystarcza� sam znak, jakim by�a lotka.
Tylko jeden krok
�atwo sobie wyobrazi�, o ile bardziej nieprawdopodobne by�y opowie�ci naszych przodk�w, gdy stykali si� ze zjawiskami naprawd� niezwyk�ymi. Bo przecie� sprawy codzienne i powszednie nie sta�y si� jedynym tematem mit�w. Cz�owiek pr�bowa� w nich odpowiedzie� sobie te� na pytania innego rodzaju: jak powsta� �wiat? Sk�d si� wzi�o �ycie na ziemi? Jak zbudowany jest �wiat? Co si� dzieje z cz�owiekiem po �mierci? W�wczas to zaczyna�a dzia�a� fantazja.
Czy by�a to tylko fantazja? A mo�e kry�o si� w tym co� wi�cej? Kiedy powiadano, na przyk�ad, �e na pocz�tku by� Chaos, z kt�rego wy�oni�y si� kolejno Mrok, Noc, �wiat�o, �ycie i Rozum, by�a to mo�e opowie�� o stopniowym zaprowadzaniu w �wiecie porz�dku? Od Chaosu po Rozum, przez kolejne stopnie uk�ada�a si� wizja narastaj�cego porz�dku, �adu i bezpiecze�stwa. A kiedy zn�w przekazywano sobie histori�, jak to z pierwotnego morza, Okeanosa, wy�oni�a si� Tetyda, czy� nie by�a to opowie�� o �yciu wychodz�cym z wody? W jej pobli�u powstawa�y pierwsze ludzkie siedziby. Dla Grek�w, rozrzuconych po wyspach i wybrze�ach dw�ch kontynent�w, morze by�o tak�e drog� ��cz�c� ich z rodakami, by�o mostem porozumienia.
Snuj�c te opowie�ci, by� mo�e ludzie mieszali ze sob� r�ne sprawy: �ad ustalony we wsp�lnym dzia�aniu, jako �e nie by� niczyj� osobist� zas�ug�, uto�samiali z porz�dkiem kszta�tuj�cym si� niejako samorzutnie w ca�ym �wiecie. Nie u�wiadamiali sobie w�wczas ka�dego zjawiska z osobna. By� mo�e ich my�li zaprz�ta�o co� wa�niejszego. Poszukiwali nie tyle wyja�nienia poszczeg�lnych zjawisk, ile skrywaj�cej si�
8 I 9

poza nimi jedno�ci i przenikaj�cego ca�y �wiat porz�dku. Dostrzegali bezpo�redni zwi�zek mi�dzy deszczem a urodzajem, mi�dzy wod� a �yciem, �wiat�em a pe�ni� otwartego �wiata. Wiele ich poj�� skupia�o w sobie rozmaite my�li i pragnienia, kt�re dla nas istniej� tylko z osobna. W ich wierzeniach ��czno�� mi�dzy r�nymi sprawami mog�a przybiera� posta� wr�cz zdumiewaj�c�. Jedna i ta sama rzecz potrafi�a by� nie tylko sob� sam�, ale r�wnocze�nie czym� jeszcze. Sowa pohukuj�ca noc� mog�a okaza� si� ich przodkiem, kt�ry zwraca si� do nich w tajemnej mowie. Zarazem jednak wcale nie przestawa�a by� sow�.
By� mo�e ludzie dawniejsi zbyt szybko, zbyt pochopnie wyci�gali wnioski, zbyt wiele spraw ��czyli w jedno. Lecz wok� gromadzi�o si� tyle spraw tajemniczych, niezrozumia�ych i ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin