16610.txt

(284 KB) Pobierz
Robert Van Gulik

Sędzia Di i złote morderstwa

Robert van Gulik - Sędzia Di i złote morderstwa ROZDZIAŁ PIERWSZY Trzej przyjaciele żegnajš się w podmiejskim pawilonie - nowo mianowany sędzia spotyka dwóch zbójców Spotkania i rozstania stale się zdarzajš na tym wiecie, Gdzie radoć i smutek następujš po sobie jak noc i dzień; Sędziowie mijajš, ale Sprawiedliwoć i Prawo trwajš, Nieporuszone jak sam Cesarski Trakt. Na drugim piętrze ,,Pawilonu Radoci i Smutku" trzej mężczyni delektowali się w milczeniu ostatniš czarkš wi na. Restauracja znajdowała się na poroniętym sosnami wzgórzu górujšcym nad drogš, w pobliżu Bramy Północ nej cesarskiego miasta. Zgodnie z pradawnš tradycjš urzędnicy metropolii spotykali się tutaj, aby pożegnać przyjaciół odjeżdżajšcych na stanowiska w prowincji, albo żeby ich powitać, gdy wracali do stolicy. Stšd wzięła się na zwa restauracji, na co wskazywał wyryty nad wejciem wiersz. Wiosenny deszczyk posępnie i miarowo sšczył się z sza rego nieba. Wydawało się, że nigdy nie przestanie padać. Dwaj grabarze, którzy pracowali na cmentarzu u stóp wzgórza, schronili się pod gałęziami stuletniej sosny. W przytulnej salce restauracji biesiadnicy kończyli obiad. Zbliżała się chwila rozstania, trudny moment, kiedy serce na próżno szuka stosownych słów. Żaden z trzech mężczyzn nie wyglšdał na więcej niż trzydzieci lat. Dwaj
nosili brokatowe czepki niższych sekretarzy, trzeci - ten, który odjeżdżał - miał na głowie czarny czepiec okręgo wych sędziów pokoju. Sekretarz Liang odstawił gwałtownie czarkę i powie dział z irytacjš w głosie: - Najbardziej mnie złoci, że to takie niepotrzebne. Gdyby tyłko zechciał, bez trudu dostałby stanowisko se kretarza posiłkowego w Stołecznym Trybunale. Zostałby kolegš naszego obecnego tu przyjaciela Hou, mógłby ra zem z nami wieć całkiem przyjemny żywot, a ty zamiast tego... Nowo mianowany sędzia niecierpliwym gestem głaskał czarnš brodę. - Ileż to razy mówiłem... - wybuchnšł, opanował się jednak zaraz i dokończył z umiechem zakłopotania: - Nie raz wam tłumaczyłem, że nudzi mnie badanie problemów przestępczoci wyłšcznie na papierze! - Czy to powód, żeby porzucać stolicę? Nie możemy na rzekać na brak interesujšcych wypadków, choćby sprawa urzędnika Biura Finansów, Wang Yuan-te, który, o ile pa miętam, zabił swojego asystenta i uciekł z trzydziestoma sztabami złota! Pan Kwang, wuj naszego przyjaciela i pierwszy sekretarz ministra, codziennie dopytuje się o uciekiniera. Czyż nie tak, Hou? Trzeci z biesiadników nosił odznakę sekretarzy posił kowych Stołecznego Trybunału. Zawahał się przez chwilę i powiedział z troskš w głosie: - Nie mamy jeszcze żadnych poszlak, które by nas na prowadziły na trop tego łajdaka, ale to bardzo interesujš ca sprawa, Di.
- Dobrze wiesz, że zajmuje się niš osobicie przewodni czšcy trybunału - odparł sędzia pokoju. - I ty, i ja oglšda limy do tej pory jedynie kopie zupełnie błahych doku mentów administracyjnych. Papierzyska, wyłšcznie papierzyska! Wzišł dzban i nalał sobie wina. Trzej mężczyni sie dzieli przez chwilę w milczeniu, po czym odezwał się Liang: -Mógłby przynajmniej wybrać sobie przyjemniejszy okręg niż wiecznie zasnuty mgłš Peng-lai! Od niepamięt nych czasów ludzie opowiadajš przerażajšce historie o tym dalekim wybrzeżu. Podobno w burzliwe noce zmar li wychodzš z grobów i dziwne zjawy kršżš we mgle, którš wiatr niesie znad oceanu. Mówiš nawet, że niektórzy mieszkańcy tej ponurej krainy przemieniajš się o zmroku w tygrysy i buszujš po lasach! W dodatku obejmiesz stano wisko człowieka, który zginšł gwałtownš mierciš. Każdy, kto ma choć odrobinę zdrowego rozsšdku, odrzuciłby pro pozycję takiej posady, a ciebie przecież nikt nie zmuszał, sam się prosiłe! Nowo mianowany sędzia zdawał się nie słyszeć słów przyjaciela, a kiedy ten umilkł, wykrzyknšł z zapałem: - Pomylcie tylko, już na samym poczštku mam wytro pić tajemniczego zbrodniarza! Zegnajcie papierzyska, że gnajcie teorie, nareszcie będę miał do czynienia z żywymi ludmi! - Po pierwsze, będziesz miał do czynienia z trupem zauważył ironicznie Hou. - Cesarskiemu ledczemu wysła nemu z misjš do Peng-lai nie udało się ustalić tożsamoci przestępcy, nic też nie wiadomo o motywach zbrodni. Po
za tym, jak już zdaje się mówiłem, częć dokumentacji w tajemniczy sposób znikła z archiwum. - Można stšd wnosić, że sprawa ma swoje rozgałęzienia w stolicy - wtršcił Liang. - Tylko Niebiosa wiedzš, w co się pakujesz, Di! wietnie zdałe egzaminy literackie, czekała cię w stolicy wspaniała przyszłoć... ale ty wolisz pogrze bać się żywcem w tej dziurze Peng-lai! - Radzę ci zmienić zdanie - powiedział z powagš Hou. - Jeszcze nie jest za póno. Popro o dziesięciodniowy urlop zdrowotny z powodu nagłej niedyspozycji; przez ten czas kto inny zostanie mianowany na twoje stanowisko. Wierz mi, radzę jak przyjaciel. Sędzia Di był głęboko wzruszony troskš bijšcš ze słów kolegi. Znał go zaledwie od roku, podziwiał jego błyskotli wy umysł i wyjštkowe zdolnoci. Wypił wino do dna i wstał z miejsca. - Doceniam twojš życzliwoć, Hou - powiedział z umiechem. - To dla mnie jeszcze jeden dowód niekła manej przyjani. Obaj macie rację: byłoby lepiej dla mej kariery, gdybym pozostał w stolicy. Ale muszę doprowa dzić do końca to, co przedsięwzišłem. Egzaminy literackie, o których Liang przed chwilš wspomniał, to nic nadzwy czajnego. Liczš się dla mnie nie bardziej niż lata strawio ne na czernieniu papieru w Stołecznym Wydziale Archi walnym. Muszę udowodnić sam sobie, że potrafię lepiej i aktywniej służyć naszemu dostojnemu Cesarzowi i wiel kiemu narodowi chińskiemu. Stanowisko naczelnika Peng-lai będzie poczštkiem mojej prawdziwej kariery. -Albo końcem - mruknšł Hou, podchodzšc do okna. Widzšc grabarzy, którzy powrócili do pracy, zbladł nagle, odwrócił głowę i przełykajšc linę, rzekł: - Deszcz przestał padać.
- A więc czas na mnie! Trzej przyjaciele zeszli po spiralnych schodach na po dwórze, gdzie czekał starszy mężczyzna z dwoma końmi. Kelner napełnił czarki. Jednym haustem, jak każe obyczaj, wypili strzemiennego i sędzia Di wskoczył na siodło. Siwo włosy mężczyzna poszedł w jego lady i po chwili dwaj jedcy ruszyli w dół cieżkš prowadzšcš do drogi. Nowy sędzia pokoju pomachał szpicrutš na pożegnanie. Hou, odprowadzajšc wzrokiem odjeżdżajšcych, powie dział ze smutkiem: - Nie chciałem tego mówić Di, ale dowiedziałem się od człowieka, który przyjechał dzi z Peng-lai, że ponoć duch zamordowanego sędziego kršży w trybunale.
Po dwóch dniach jazdy sędzia Di i jego towarzysz dotar li do granicy prowincji Shantung. Przekroczyli jš koło po łudnia, zjedli obiad w strażnicy, zmienili wierzchowce i ru szyli dalej na wschód. Droga wiodła przez krainę wyso kich, poroniętych lasem wzgórz. Nowo mianowany sędzia podróżował w zwykłej burej sukni. Oficjalny strój z zielonego brokatu oraz parę osobi stych drobiazgów wiózł w dwóch torbach zawieszonych u siodła. Mógł ograniczyć bagaż do minimum, bo jego dwie żony miały dojechać póniej. Kiedy się już urzšdzi w Peng-lai, wielkie, kryte wozy przywiozš rodzinę, służbę i wszel kie ruchomoci. Jego towarzysz podróży, wierny Hoong Liang, miał pieczę nad najcenniejszymi skarbami sędzie go: słynnym mieczem o nazwie Dżdżysty Smok (od wielu pokoleń w rodzinie) i starym traktatem o prawie i postępo-
14
waniu ledczym, którego marginesy wypełniały notatki skrelone pięknym pismem ojca, zmarłego już radcy ce sarskiego. Hoong Liang od dawna służył w rodzinie. Zajmował się przyszłym sędziš, gdy ten był jeszcze dzieckiem, w Tai-yuan. Minęły lata i kiedy młody urzędnik przeniósł się do stolicy i tam założył rodzinę, stary sługa przeniósł się ra zem z nim. Zarzšdzał domem, służył sędziemu radš, a te raz towarzyszył swemu panu w drodze na pierwsze stano wisko obejmowane przez niego na prowincji. Sędzia popucił cugli, żeby dać koniowi więcej swobo dy, i zwrócił się do starego sługi: - Jeli nie będzie padać, przed nocš dojedziemy do gar nizonowego miasta Yen Zhou. Jutro wyruszymy o wicie i po południu powinnimy dotrzeć do Peng-lai. - Warto by poprosić komendanta Yen Zhou, żeby wysłał posłańca do trybunału uprzedzić o naszym przybyciu - za sugerował Hoong Liang. -W żadnym wypadku! Administracjš okręgu zajmuje się czasowo starszy skryba; wie o mojej nominacji i to wy starczy. Wolę zjawić się niespodziewanie: dlatego nie zgo dziłem się na eskortę, jak proponował dowódca strażnicy. Hoong nie odpowiadał, sędzia cišgnšł więc dalej: -Uważnie przeczytałem akta sprawy, ale jak wiesz, brak najważniejszej częci. Osobiste papiery ofiary, znale zione w bibliotece i przywiezione przez cesarskiego wy słannika, zostały skradzione. - Dlaczego ledczy spędził tylko trzy dni w Peng-lai? spytał Hoong. - Zabójstwo sędziego to poważna sprawa! Powinien był więcej czasu powięcić ledztwu i nie ruszać
się z miasta dopóty, dopóki nie sformułuje przynajmniej hipotezy co do motywów zbrodni. Sędzia Di potrzšsnšł energicznie głowš. - Dziwne zachowanie, to prawda, ale jest więcej nieja snych punktów w tej sprawie. Oficjalny raport mówi tylko tyle, że sędzia Wang został znaleziony martwy w bibliote ce, i przypisuje zgon zażyciu trucizny z korzenia wężowe go drzewa. Nie wiadomo, w jaki sposób trucizna dostała się do organizmu. Nie ma żadnych poszlak wskazujšcych na tożsamoć mordercy i jego motywy. I terwszystko! Po chwili milczenia sędzia dorzucił: - Gdy tylko dostałem nominację, poszedłem do sšdu> żeby porozmawiać z cesarskim ledczym. Okazało się, że wyjechał ze stolicy i udał się na południowe krańce Cesar stwa, nie zostawiwszy notatek czy instrukcji. Jego sekre tarz dał mi tylko niepełnš dokumentację. Jak widzisz, wszystko musimy odkryć sami! Hoong nie odpowiedział. Najwyraniej nie podzielał za pału młodego pana. Jechali dalej w milczeniu. Krajobraz był coraz bardziej dziki, ogromne drzewa osłaniały drogę, gęste chaszcze zamykały widnokršg...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin