Chasaj Alijew - Klucz do siebie.pdf

(424 KB) Pobierz
Microsoft Word - Dokument5
DR CHASAJ ALIJEW
KLUCZ DO SIEBIE
[materiały nadesłane; pozostałych danych nie dostarczono]
Dr Chasaj Alijew jest dagestańskim psychiatrą i
psychoterapeutą, kieruje Ośrodkiem Autoregulacji
w rodzinnej Machaczkale. Prowadzi także Ośrodek
Rozwoju Człowieka przy amerykańsko-radzieckiej
fundacji "Inicjatywa Kulturalna". W maju 1990 r.
na zaproszenie naszej redakcji przebywał w Polsce
prowadząc kursy autoregulacji według własnej
metody. Dr Alijew twierdzi, że:
– W każdym z nas tkwią ogromne, rezerwowe
możliwości, o których niewiele wiemy i nie
potrafimy ich spożytkować.
– Te możliwości stanowią coś w rodzaju
wewnętrznej, apteki, pigułki zdrowia, obecnej w
naszym organizmie.
– Można stosunkowo łatwo uruchamiać owe siły i
wykorzystywać zgodnie z naszą wolą, dla naszego
dobra.
Dr Alijew opracował własną metodę autoregulacji,
umożliwiającą realizowanie celów, które sobie
stawiamy. W książeczce omawia tę metodę, podaje
instruktaż jej opanowania oraz liczne przykłady
stosowania.
Od redakcji
Nasza kolejna książeczka dalece odbiega od tego, do czego przyzwyczaiła Czytelników seria
"Biblioteczka Przyjaciółki". Tym razem nie towarzyszymy Wam w kuchni, nie instruujemy co do
sposobów szycia, dziergania czy urządzania mieszkania. Zapraszamy Was natomiast na pasjonującą
wyprawę.
Dokąd? W pełne tajemniczości głębie samego siebie...
To przecież tam właśnie, w obszarach naszej psychiki są przyczyny najrozmaitszych schorzeń i
dolegliwości, utrudniających sprawne funkcjonowanie. Lekarze potwierdzają, że coraz więcej
pacjentów skarży się na rozmaite nerwice, depresje, rozstroje nerwowe, stany łękowe, trudności z
zasypianiem i zaburzania snu oraz na inne jeszcze problemy z samym sobą, z którymi nie sposób się
uporać. Coraz częściej nerwy odmawiają nam posłuszeństwa, coraz łatwiej ulegamy rozmaitym
stresom, nie potrafimy się przed nimi obronić, odreagować ich. Lekarze alarmują, że zastraszająco
rośnie liczba pacjentów z rozmaitymi chorobami psychosomatycznymi, czyli mającymi źródło w
naszej psychice a rozwijającymi się za naszą zgodą i pozwoleniem – chociaż, naturalnie –
nieuświadomioną.
Cóż nam w takich sytuacjach proponuje medycyna, gdy zwracamy się o ratunek?
Przede wszystkim – tabletki. Nasenne, uspokajające, wyciszające, podnoszące nastrój.
272740223.001.png 272740223.002.png
Zupełnie inną drogę ukazuje dr Chasaj Alijew, autor niniejszej książeczki, będący naszym
przewodnikiem w poznawaniu samego siebie.
Przedstawmy autora. Jest dagestańskim psychiatrą i psychoterapeutą, kieruje Ośrodkiem
Autoregulacji w rodzinnej Machaczkale. Prowadzi także Ośrodek Rozwoju Człowieka przy
amerykańsko-radzieckiej fundacji "Inicjatywa Kulturalna". W maju 1990 r. na zaproszenie naszej
redakcji przebywał w Polsce prowadząc kursy autoregulacji według własnej metody. Dr Alijew
twierdzi, że:
– W każdym z nas tkwią ogromne, rezerwowe możliwości, o których niewiele wiemy i nie
potrafimy ich spożytkować.
– Te możliwości stanowią coś w rodzaju naturalnej wewnętrznej apteki, pigułki zdrowia, obecnej
w naszym organizmie.
– Można stosunkowo łatwo uruchamiać owe siły i wykorzystywać zgodnie z naszą wolą, dla
naszego dobra.
Dr Alijew opracował własną metodę autoregulacji, umożliwiającą realizowanie celów które sobie
stawiamy. W książeczce omawia tę metodę, podaje instruktaż jej opanowania oraz liczne przykłady
stosowania.
Zamieszczamy również komentarz polskiego psychologa, dra Jana Tyłki, dotyczący propozycji dr
Alijewa oraz głosy warszawskich uczestników kursów autoregulacji, prowadzonych przez dra
Alijewa. Nasi rozmówcy utrzymują, że ta metoda daje mnóstwo korzyści. Odpręża. Odstresowuje.
Znakomicie relaksuje. Ułatwia wyłączanie negatywnych myśli. Daje luz, wyciszenie. Wyzwala
energię. A także – dodaje gibkości sylwetce. Pomaga zlikwidować ból. A nawet – zerwać z nałogiem,
np, rzucić palenie papierosów.
Ostatnio coraz większą popularność zdobywają rozmaite techniki psychologiczne, stawiające sobie
podobne zadania: trening autogenny, joga, medytacje, DU (doskonalenie umysłu) i inne. Metoda dra
Alijewa wydaje się być najprostszą drogą do celu.
Autor zastrzega, ze niniejsza książeczka me stanowi samouczka autoregulacja. W tym charakterze
ewentualnie może ją wykorzystać jedynie lekarz-psyohiatra, psycholog czy terapeuta, ale w żadnym
wypadku – laik! Chyba, że – jak pisze dr Alijew – ów laik jest wybitnie zdolnym uczniem, a w
dodatku zna techniki psychologiczne. Bowiem reakcja poddawanego autoregulacji człowieka może
być aż tak silna, że wręcz niebezpieczna. I tylko spore doświadczenie terapeutyczne umożliwi
opanowanie sytuacji.
Zatem – jakie korzyści odniesie Czytelnik z tej książeczki?
– Ci, którzy ukończyli kurs autoregulacji, wykorzystają instruktaż (przekazany im przez dra
Alijewa.
– Ci, którzy znają różne techniki psychologiczne i swobodnie niani operują, mogą spróbować
"poszerzyć repertuar'' o nową metodę autoregulacji.
– Zaś pozostali spędzą po prostu kilka interesujących godzin krążąc w labiryncie naszej psychiki i
podświadomości. Przekonają się, jak niewiele wiemy o tych rozległych obszarach naszej osobowości
oraz jak potężne rezerwy sił i możliwości pozostają tam zmagazynowane.
Może więc warto poszukiwać sposobów ich uruchomienia i wykorzystania?
Życzymy przyjemnej lektury!
Słowo wstępne
Odwieczny dylemat "być" czy "mieć" jawi się ze szczególną ostrością w ludzkiej egzystencji
naszych czasów, które kreując na "przywódcę życia" przebiegłość (nazywaną chytrze zaradnością) i
pazerność (zwaną operatywnością) zgubiły istotne wartości, jakimi są poczucie bezpieczeństwa,
wewnętrzna integracja i psychiczny (umysłowy i emocjonalny) spokój. Nie łatwo bowiem
ukierunkować swoją aktywność zarówno na "mieć" jak i "być". Wybór pierwszego wariantu istnienia,
to prawie konieczność zaangażowania się w niekończącą się walkę o zdobywanie pozornych wartości
i mało znaczących celów, to życie w stałym pośpiechu i psychicznym napięciu. Walka "o coś" łatwo
staje się narkotykiem, wciąga i pozbawia człowieka możliwości obiektywnej oceny wartości, jakie
niewątpliwie istnieją w naszym życiu. Łatwo wtedy zagubić sens tego, co zawarte jest w słowie "być",
a co jest w zasadzie samą wartością. Nawet nie systematyczna i nie naukowa obserwacja pozwala
dostrzec, że ten, kto więcej stara się być niż mieć łatwiej radzi sobie w życiu, łatwiej przystosowuje
się do zmiennych sytuacji życia, gdyż w jego "być" jest miejsce na autorefleksję, na zamyślenie się
nad sobą i światem, na uporządkowanie wewnętrznych przeżyć.
Współczesność to nie tyle rywalizacja o przetrwanie (zabić żeby zjeść i żyć) co w epokach
dawnych było źródłem naturalnego napięcia psycho-fizjologicznego organizmu ludzkiego, ale
rywalizacja o uznanie, prestiż a najczęściej posiadanie dla samej satysfakcji posiadania, a to jest
źródłem licznych napięć, niepokojów i frustracji, prowadzących do zaburzeń psychosomatycznej
równowagi (homeostazy) ustroju człowieka.
Sens tego wywodu niezwykle mocno podkreśla Henri von Lier w książce "Nowy wiek", gdzie
autor tworząc wizję świata, w którym los człowieka będzie w jego rękach, jednocześnie wyraża swój
niepokój z powodu wewnętrznej dysharmonii współczesnego człowieka... "z całego poprzedniego
wywodu widać, że człowiek współczesny jest nagi – nie nagi wspaniałą, dumną nagością Greków,
lecz obnażony przez to. że brak mu atrybutów, oblicza, postawy"...
A dlaczego mu brak tych atrybutów? Brak jest pracy nad sobą. Pracujemy dla siebie, dla innych
(dla dzieci, wnuków, dla konta w banku), ale rzadko pracujemy nad sobą. Chcemy zrozumieć i zdobyć
świat, a jak mówi Kierkegaard "chcieć zrozumieć świat bez zrozumienia siebie – to śmieszne".
Może dlatego coraz częściej pojawiają się najprzeróżniejsze wydawnictwa, książki, poradniki –
"udoskonalacze", które jak "dieta cud" mają podać gotowy przepis, jak z ciamajdy stać się
człowiekiem czynu, z nieuka – błyskotliwym intelektualistą, z pełnego kompleksów nieudacznika -
pełnym werwy, pewności siebie amantem, zaś własną neurotyczną osobowość przekształcić w
harmonijnie funkcjonujący, działający bez zgrzytów i zacięć mechanizm.
Pragnienie bycia doskonałym jest czymś godnym pochwały i uznania, zwłaszcza gdy doskonałość
ta wyrażać się ma nie tylko w zgrabnej sylwetce ciała, ale przede wszystkim w doskonałości
psychicznej, moralnej i duchowej człowieka.
Pragnienie bycia zdrowym, unikanie cierpienia, eliminowanie zagrożenia, to naturalny mechanizm
obrony każdej żywej istoty.
Realizacja tych pragnień jest w rzeczywistości trudna, tak trudna jak trudny jest proces uczenia się,
przyswajania wiedzy, kształcenia dobrych nawyków, formowania właściwych postaw, eliminowania
błędów. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jak trudno opanować wzburzenie, darować winę,
wybaczyć urazy. Dla niektórych z nas wydaje się to nie do osiągnięcia głównie dlatego, że nigdy nie
poświęcaliśmy więcej uwagi, energii a w związku z tym nie doświadczyliśmy satysfakcji z tego, że
ustąpiliśmy zamiast pokonać, wybaczyliśmy zamiast wziąć odwet.
Autor opracowania, który nosi wielce obiecujący tytuł "Klucz do siebie", jest jednym z wielu,
których zagadnienie pracy nad sobą fascynuje, l mimo, że problem ten ujmuje psychofizjologicznie,
nie brak tu elementów duchowych, oraz typowych zagadnień, charakterystycznych dla medycyny
behavioralnej, gdzie formy reagowania i zachowania człowieka odnoszone są do zagadnień zdrowia i
choroby.
"Klucz do siebie" nie spełni jednak swego zadania, jeżeli czytelnik potraktuje w sposób
mechanistyczny jego treść. W treści tej bowiem jest dużo nieścisłości, niedopowiedzeń, a za to dużo
"nacisków" – sugestii o wartości, odrębności i wyjątkowej skuteczności proponowanej metody.
Jak Szanowny Czytelnik sam się przekona, stosowanie metody dra Alijewa wymaga od
przeciętnego człowieka sporej wiedzy z zakresu psychologii i fizjologii (zwłaszcza neurofizjologii
mózgu), gdyż autor jest przedstawicielem szkoły, w której każde zjawisko życia psychicznego
odnoszone jest i wyjaśnione w oparciu o neurofizjologiczne procesy zachodzące w mózgu człowieka.
Nie ułatwia to lektury, choć niewątpliwie przydaje jej "naukowego" charakteru.
Najbardziej wartościową jest ta część opracowania, w której autor stara się sformułować swoją
koncepcję w postaci konkretnych ćwiczeń. Ćwiczenia te mają nauczyć przede wszystkim wewnętrznej
swobody – "automatycznego" zwolnienia psychofizycznych procesów, oszczędzania energii i jej
szybkiego odbudowywania (gromadzenia).
Nie jest to novum, gdy chodzi o cel, jaki ma zostać osiągnięty dzięki ćwiczeniom, gdyż
wcześniejsze opracowanie znanego amerykańskiego kardiologa H. Bensona "Relaxation Response",
czy u nas prof. S. Sieka "Relaks i autosugestia" traktują o tym w sposób szczegółowy i jasny. Nie
należy też do nowości baza, na której buduje swoją metodę Alijew. Hipnoza, a raczej głęboka
sugestia, do której odwołuje się autor "Klucza do siebie", mają wystarczająco bogatą literaturę i
zostały sprawdzone w procesach terapeutycznych różnych schorzeń.
Pozytywnym natomiast w tym, co proponuje Alijew jest to, co nazywa on "znalezieniem
właściwego obrazu", który rozpoczyna autoregulację a w konsekwencji doprowadza do harmonii
procesów psychicznych i somatycznych. Wydaje się, że to jest właśnie ów klucz , ale trudno będzie
Tobie samemu, Drogi Czytelniku, znaleźć go i wziąć do ręki bez pomocy psychologa, czy lekarza
psychiatry.
Jeżeli jednak ta książeczka sprawi, że zapragniesz bardziej "być" niż "mieć", i że Twoje "być"
będzie stałym doskonaleniem życia, życia, w którym – nie inni ale Ty sam – decydujesz o sobie i
stanie swego zdrowia, trud piszącego te słowa zostanie nagrodzony.
Dr JAN TYLKA
Z zaciśniętą pięścią na... tygrysa
Nagły powiew wiatru – i u człowieka momentalnie zmienia się napięcie naczyń krwionośnych w
mózgu, regulujące ciśnienie krwi. Oto przykład działania naturalnej, automatycznej samoregulacji
organizmu, czyli tak zwanej homeostazy. Bioautomaty homeostatyczne służą do utrzymania
normalnego funkcjonowania organizmu w różnych, zmieniających się warunkach. Działają
niezależnie od ludzkiej świadomości.
Ta książeczka traktuje o autoregulacji czyli o samoregulacji kierowanej, o metodzie świadomie-
wolicjonalnego sterowania procesami zachodzącymi tak w psychice jak i w całym organizmie.
Czy jest to w ogóle możliwe?
Śledząc ewolucyjny rozwój człowieka zauważamy charakterystyczną prawidłowość: coraz więcej
funkcji organizmu podporządkowuje się kierowaniu świadomie-wolicjonalnemu. Coraz bardziej
rozszerzają się możliwości świadomości – nie tylko jako twórczego organizatora zewnętrznej
działalności człowieka, ale również jako regulatora procesów wewnętrznych.
W zamierzchłych czasach człowiek nie mógł dowolnie, kiedy zechciał, zgiąć palców w pięść.
Czynił to tylko wtedy, gdy np. napadał na niego tygrys. Wtedy palce zginały się "same",
automatycznie, na zasadzie reakcji obronno-odruchowej.
W miarę ewolucji człowiek zyskiwał zdolność zaciskania palców w dłoni w innych sytuacjach niż
bezpośrednie zagrożenie przez tygrysa – aczkolwiek zapewnię pomagał mu w tym początkowo
przywoływany w wyobraźni wizerunek tego zwierzęcia. (Współczesny człowiek nie potrafi rozszerzyć
czy zwęzić źrenicy samym tylko wysiłkiem woli – musi pomóc sobie przywołując obraz ostrego
światła lub ciemności. Tak więc na określonym etapie rozwoju nie obejdzie się bez wsparcia ze strony
wyobraźni!)
Tak więc wraz z rozwojem człowieka obraz bodźca przestaje być potrzebny. Wystarcza sama siła
woli.
Na określonym poziomie rozwoju pojawiła się u człowieka potrzeba wykorzystania procesów
wewnętrznych do osiągania konkretnych celów. Oto kilka przykładów: ćwicząc pamięć można
szybciej i skuteczniej opanować język obcy, podporządkowawszy świadomej kontroli termoregulację
organizmu – przy przeziębieniu obejdzie się bez aspiryny. Można nauczyć się pracować w upale – nie
odczuwając zmęczenia.
Nadal jednak większością funkcji naszego organizmu kieruje zasada odruchowo-automatyczna.
Człowiek nie jest na przykład w stanie świadomie regulować ciśnienia krwi czy znieczulać konkretną
część ciała. Rezerwowe możliwości człowieka, czyli cały, skomplikowany a na razie nie poddający się
świadomie – wolicjonalnemu kierowaniu zespół mechanizmów wewnętrznych – pozostają więc
ogromne! Stanowią one potencjalne pole sterowania autoregulacji. Przyjęliśmy bowiem, że
ewolucyjny rozwój człowieka przebiega od bioautomatycznej adaptacji do kierowania świadomie-
wolicjonalnego. Czyli autoregulacji. Możemy więc założyć, że nauczenie człowieka autoregulacji
służyć będzie jego doskonaleniu, dostosowaniu do współczesnych warunków, w których żyjemy.
"W starych, dobrych czasach" – pisze członek Akademii Nauk N.N. Mojsiejew – "ojcowie i dzieci
żyli, z zasady, w bardzo podobnych warunkach, które w ciągu życia jednego pokolenia ulegały
minimalnym zmianom. Teraz jest inaczej. W krajach rozwiniętych dwa kolejne pokolenia żyją w
warunkach diametralnie odmiennych, co wynika z szybkiego rozwoju nauki i techniki oraz wzrostu
potęgi cywilizacji. Życie nie wróci już do spokojnego, umiarkowanego rozwoju... A społeczeństwo
musi dostosowywać się do nowych warunków".
W jaki sposób? Przede wszystkim poprzez doskonalenie funkcjonalnych możliwości człowieka,
przez podnoszenie jego cech obronno-przystosowawczych. Łatwiej to osiągnąć poprzez intensywny
trening samoświadomości, zmierzający do objęcia kierowaniem własnych, wewnętrznych, do tej pory
przebiegających automatycznie reakcji.
Pomoże nam w tym autoregulacja, która – moim zdaniem – stanie się w przyszłości nieodłączną
częścią ogólnej kultury człowieka.
W naszym burzliwym wieku ludzki bioautomat wyraźnie się psuje. Pojawiają się objawy
osłabienia adaptacji, co wyraża, się wzrostem nerwic, bodźców stresogennych i chorób
psychosomatycznych, między innymi zawałów serca. Wobec tych zagrożeń życiową koniecznością
staje się umiejętność ingerencji w działanie naszego naturalnego automatu obronnego, przestawienie
go od czasu do czasu na "ręczne" kierowanie, udzielenie mu pomocy poprzez świadomie-wolicjonalną
samoregulację. Czyli przez kierowaną autoregulację.
Pod tą nazwą moja metoda została zatwierdzona przez Ministerstwo Zdrowia ZSRR oraz zalecona
do praktycznego zastosowana. Umożliwia ona obniżenie odpowiedzi na stres i zmęczenia u człowieka
pracującego, zwiększenie jego zdolności do pracy oraz optymalizację procesów treningu i nauczania.
Znajduje także zastosowanie w psychoprofilaktyce oraz w leczeniu schorzeń psychosomatycznych i
zaburzeń nerwowo-psychicznych.
W dalszej części książeczki metodę tę będziemy nazywać metodą autoregulacji (bez słowa
"kierowana").
W początkowym etapie nazwałem moją metodę "kluczem". Ten termin był nawet wygodny. Na
przykład w znakomitej klinice mikrochirurgii ocznej S.N. Fiodorowa, chorych przygotowanych do
operacji pytano: "Czy pan ma "klucz"? Jeśli pacjent posiadał klucz czyli opanowaną metodę
autoregulacji śmiało zawieszano przygotowania przedoperacyjne, gdyż chory sam przeprowadzał
sobie znieczulenie oraz pozbywał się lęku przed zabiegiem.
Przy pomocy proponowanej przeze mnie metody obniżano zmęczenie pracowników, zatrudnionych
przy wykonywaniu monotonnych czynności w zakładach przemysłu elektronicznego. W 1983 roku w
czasopiśmie "Przemysł Elektroniczny" artykuł o autoregulacji ilustrowało zdjęcie robotnicy, która
odrzuciwszy głowę, śpi(!!!) przy mikroskopie na swoim stanowisku pracy. Dość niezwykły to widok!
Ta kobieta po upływie jednej – dwóch minut (wg własnego programu) automatycznie przebudzi się i –
wypoczęta i świeża – z energią przystąpi do pracy. W tym zakładzie umiejętność autoregulacji
posiadło kilkaset osób.
W jednym z dużych zakładów przemysłowych w Armenii powstał Ośrodek Nauki Autoregulacji,
do którego przychodziły grupy pracowników. W celu wypoczynku, ale także dla opanowania nawyku
odreagowywania (rozładowania), który wykorzystywali potem w stosownym momencie przy
warsztacie pracy. Stan autoregulacji jako środek psychoterapeutyczny jest bowiem znacznie
pożyteczniejszy niż zwykły odpoczynek. Stosujący go pracownicy odczuwali mniejsze zmęczenie,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin