O bioetyce.pdf

(130 KB) Pobierz
klon.p65
Medycyna Wieku Rozwojowego, 2001, V, Suplement I do nr 1
Bogus³aw Wolniewicz
O TZW. BIOETYCE
Streszczenie. Modna dzi bioetyka to g³ównie sofistyka s³u¿¹ca zaciemnianiu faktu, ¿e
ludzki zarodek jest istot¹ ludzk¹. Jest ni¹ od zygoty, gdy¿ ju¿ ona wciela kompletn¹ i zindywi-
dualizowan¹ ludzk¹ entelechiê: ludzk¹ istotê we wczesnym okresie jej ¿ycia. Dlatego eks-
perymentowanie na ludzkich zarodkach przypomina blisko poczynania os³awionego dra Men-
gele. Jest mo¿liwe, ¿e jednym z efektów nowej biologii bêd¹ ostre podzia³y ludzkoci religij-
ne i polityczne nieznanego dot¹d rodzaju.
S³owa kluczowe: bioetyka, klonowanie cz³owieka, antropologia, pocz¹tek ¿ycia ludzkiego
ON BIOETHICS
Abstract. The so-called bioethics, fashionable to-day, is mostly sophistry to obscure the
fact that human embryos are human beings. This holds already for the human zygote, as it
embodies a complete and individualized human entelechy: a human being in its early stage
of life. Therefore experimenting on human embryos resembles closely the dealings of the
infamous dr Mengele. Possibly the new biology will force upon mankind deep religious and
political divisions never known before.
Key words: bioethics, human cloning, anthropology, beginnings of human life
Có¿ wiêc mamy robiæ?
Przemyleæ wszystko od pocz¹tku.
Czes³aw Mi³osz, Ogród nauk
1. Sytuacjê duchow¹ naszej epoki okreli³a trafnie w jednym celnym zdaniu encykli-
ka Fides et ratio z 1998 r.: W obliczu wspó³czesnych wyzwañ spo³ecznych, ekonomicz-
nych, politycznych i naukowych sumienie cz³owieka traci orientacjê. Znaczy to, ¿e prze-
staje rozeznawaæ co dobre a co z³e; zachowuje siê jak busola na obszarze anomalii ma-
gnetycznej.
Najwiêkszym z wymienionych wyzwañ jest ostatnie: to, które niesie nauka. Inne s¹
bowiem wobec niego pochodne b¹d wprost, b¹d. poprzez technikê. W przypadku broni
masowej zag³ady, zwanych broniami ABC, mówi to sama ich nazwa. Przeludnienie glo-
bu jest niezamierzonym efektem postêpów medycyny. Zniszczenie rodowiska i masowe
156
Bogus³aw Wolniewicz
bezrobocie to nastêpstwa nowych technologii. Chyba tylko rosn¹ce napiêcie spo³eczne miê-
dzy zamo¿noci¹ Pó³nocy i nêdz¹ Po³udnia nie ma swych róde³ w nauce choæ i tu kino i
telewizja napiêcie to zaostrzaj¹, ad oculos demonstruj¹c jednym styl ¿ycia drugich. Co
wiêcej, te inne wyzwania, jakkolwiek wielkie, s¹ wobec ludzkiego sumienia zewnêtrz-
n e : niepokoj¹ je, lecz go nie dezorientuj¹. Czynimy tam co, albo nie czynimy, nie dlatego,
¿e nie wiadomo co robiæ, lecz dlatego, ¿e czyniæ inaczej siê nam nie chce. Tak np. rujnuje-
my dalej klimat Ziemi, bo nie chcemy ograniczaæ drastycznie emisji C0 2 . Nauka natomiast
dotyka samych naszych pojêæ o tym, co dobre i z³e, relatywizuj¹c je jedno po drugim.
Zauwa¿my, ¿e diagnoza encykliki odnosi siê do sumienia ludzkiego w ogóle, a wiêc
do wszystkich bez wyj¹tku. Odnosi siê zatem równie¿ do samego jej Autora: on te¿ czuje,
¿e jego w³asne sumienie traci orientacjê. I to dopiero daje w³aciw¹ miarê szerz¹cego siê
zamêtu. Kto go nie czuje, dowodzi tym jedynie, ¿e nie starcza mu wyobrani, by uprzytom-
niæ sobie, co dzieje siê doko³a niego i w nim samym.
2. Dzisiejszy kryzys sumienia ma swe g³ówne ród³o w biotechnologii: w jej bezprzy-
k³adnej interwencji w cia³o ludzkie i w ludzk¹ naturê. Odpowiedzi¹ na ten kryzys mia³aby
byæ tzw. bioetyka. Pomys³ jest prosty: niech na biotechniczn¹ dezorientacjê sumieñ znaj-
d¹ jak¹ radê eksperci, ci od cia³a i ci od sumienia; najlepiej wspólnie i demokratycznie w
komisjach bioetycznych. W 1999 r. wysz³o ju¿ u nas nawet rozporz¹dzanie ministra zdro-
wia w sprawie powo³ywania i trybu dzia³ania komisji i bioetycznych. Maj¹ to byæ, jak siê
tam wyjania, organy nadzoru pañstwowego nad medycyn¹ t¹ badawcz¹ i t¹ lecznicz¹.
Sam pomys³, by powo³ywaæ jakie pañstwowe komisje etyczne, czyni¹c w ten spo-
sób z etyki instrument nadzoru, jest rodem wprost z Orwella i jego ministerstwa mi³oci.
Powinien by³ przynajmniej wzbudziæ silny sprzeciw, a nie wzbudzi³ ¿adnego, raczej uzna-
nie. To te¿ jest miar¹ kryzysu.
W etyce nie ma ekspertów, s¹ tylko autorytety. Te za gdy w ogóle s¹ trafiaj¹ do
sumieñ wprost, bez poredników, zw³aszcza tych w postaci pañstwowych komisji; i tra-
fiaj¹ nie przez s³owa, lesz przez ¿ywy wzór w³asnego ¿ycia. Stara sentencja mówi: s³owa
pouczaj¹, przyk³ady poci¹gaj¹. W sprawach sumienia s³owa s¹ bez si³y. Mog³yby jej im
przydaæ jedynie sankcje, a te nie maj¹ z etyk¹ nic wspólnego. Jedyn¹ jej sankcj¹ jest g³os
sumienia.
Rzekoma orientacja sumieñ przez bioetykê jest czyst¹ mistyfikacj¹. Wszelkie ko-
misje bioetyczne i podobne gremia pe³ni¹ ca³kiem inn¹ funkcjê spo³eczn¹ ni¿ deklarowa-
na. Przede wszystkim polityczn¹: trzeba jako uspokoiæ opiniê publiczn¹, mocno jednak
poruszon¹ tym, co po trochu do niej dociera. A zatem powo³uje siê np. Krajow¹ Komisjê
Doradcz¹ ds. Bioetyki przy prezydencie USA (National Bioethics Advisory Commission)
i zaczyna siê kontredans. Medycy pytaj¹ etyków, czy eksperymenty na ludzkich embrio-
nach s¹ dopuszczalne. Na to ci z solennymi minami pytaj¹ z kolei tych samych medyków,
czy eksperymenty takie s¹ potrzebne. Tamci odpowiadaj¹, ¿e nawet bardzo. Teraz ci wno-
sz¹ st¹d, ¿e skoro s¹ tak potrzebne, to widaæ s³u¿¹ cz³owiekowi. A co s³u¿y cz³owiekowi,
to s³uszne, wiêc jak¿e tego zabraniaæ? Kto tam niemia³o oponuje, ale ten sprzeciw nie ma
¿adnego znaczenia, bo sprawê za³atwia siê komisyjnie: liczone s¹ g³osy i na tym koniec.
Medycy, ju¿ ze spokojnym sumieniem, przystêpuj¹ dla dobra cz³owieka do æwiartowania
O tzw. bioetyce
157
ludzkich embrionów. A opinia publiczna s³ucha i myli, ¿e wobec tego wszystko jest chyba
w porz¹dku i chêtnie na to æwiartowanie przystaje, bo wiele sobie po nim obiecuje. Nic
dziwnego, ¿e bioetyka sta³a siê tak szybko popularna, i ¿e nie szczêdzi siê na ni¹ fundu-
szy. Jest to nowe opium dla ludu, usypiacz sumieñ.
Zinstytucjonalizowana bioetyka ma te¿ inn¹ funkcjê polityczn¹, mniej widoczn¹ ni¿
tamta. Stanowi mianowicie dogodne narzêdzie dla aparatu pañstwowego, pozwalaj¹ce mu
ingerowaæ w sferê sumienia. Sprzyja w ten sposób ekspansji etatyzmu, czyli d¹¿eniu kasty
urzêdniczej do sta³ego rozszerzania zakresu swej w³adzy i co za tym idzie do sta³ego
zwiêkszania liczby etatów. Jednym z walnych przejawów tej ekspansji jest proliferacja
wszelkiego rodzaju kodeksów etycznych: lekarza, nauczyciela, pos³a, policjanta, pra-
cownika nauki, czy jak ostatnio pracownika s³u¿by cywilnej, czyli po prostu urzêdni-
ka 1 .(S¹ te¿ inne przejawy, np. instytucja tzw. rzecznika praw dziecka. W istocie jest to
rzecznik praw pañstwa do wtr¹cania siê w wewnêtrzne sprawy rodziny i do podszczuwania
dzieci i m³odzie¿y przeciw w³asnym rodzicom lub nauczycielom. ) Wszystkie te kodeksy
etyczne maj¹ to samo na celu: zast¹piæ g³os sumienia urzêdow¹ piecz¹tk¹. A owe komi-
sje etyczne s¹ po to, by tym piecz¹tkom i ich w³adykom przydaæ splendoru naukowoci
i demokratyzmu zarazem. Biurokracja niechêtnie wystêpuje otwarcie ze swymi aspira-
cjami.
Bioetyka ma równie¿ rozmaite funkcje dalsze, np. ekonomiczn¹. S³u¿y za dogodny
parawan etyczny dla ma³o etycznej dzia³alnoci wielkich koncernów farmaceutycznych i
szybko dzi powstaj¹cych firm biotechnicznych, jak amerykañski Geron, czy ca³e ich sku-
pisko w stanie Maryland (Human Genome Sciences, Gene Logic Inc., Celera i inne). Bio-
etyka stanowi po prostu czêæ sk³adow¹ tej nowej i zakrojonej na olbrzymi¹ skalê ga³êzi
przemys³u, jest narzêdziem jego reklamy g³êbokiej. (Przez to ostatnie rozumiemy reklamê
urabiaj¹c¹ albo mo¿e lepiej: znieczulaj¹c¹ sumienie nabywcy stosownie do potrzeb
sprzedawcy. Na ma³¹ skalê widzimy j¹ np. w reklamowaniu domów publicznych jako agen-
cji towarzyskich.) W tej swojej roli bioetyka jest te¿ ród³em niez³ych profitów dla rze-
szy rozmaitych specjalistów od moralnoci, zawszy skorych do us³ug tam, gdzie p³ac¹;
choæ relatywnie do poprzednich s¹ to oczywicie pieni¹dze niewielkie, tanie us³ugi.
Powtórzmy, bo to wa¿ne: nie ma kodeksów etycznych, s¹ tylko etyczne wzory. Wzór
jest zawsze osobowy: nie s¹ to s³owa na papierze, lecz czyj konkretny sposób ¿ycia. Za
takim wzorem nic nie stoi, ¿adna instytucja ani sankcja; przemawia za nim jedynie jego
w³asna si³a wewnêtrzna. Kodeksy co nakazuj¹ lub czego zabraniaj¹ pod grob¹ jakich
sankcji, chocia¿by opinii rodowiska. Wzór niczego nie nakazuje ani nie zabrania; on jedy-
nie co pokazuje: ¿e tak rzeczywicie mo¿na ¿yæ. I niektórych ¿ycie takie zachwyca. Wzór
poci¹ga wewnêtrzn¹ sil¹ swej duchowej atrakcji, kodeks popycha zewnêtrzn¹ si³¹ swych
budz¹cych strach sankcji. Mieszanie tych dwu zupe³nie ró¿nych pobudek jest czêci¹ dzi-
siejszej dezorientacji.
Najwie¿szym okazem tej etycznej manii jest kodeks etyki prokuratora , proponowany przez
Stowarzyszenie Prokuratorów Rzeczypospolitej Polskiej (¯ycie, 8.12.2000.) Prezes tego stowarzyszenia Roman
Wróbel tak rzecz objania: chcemy ustaliæ, gdzie jest granica: jakie zachowania s¹ godne, jakie niegodne
prokuratora. Chodzi mu o wyjanienie takich np. kwestii jak ta, czy prokurator mo¿e chodziæ pijany po ulicy, czy
raczej nie powinien
1
158
Bogus³aw Wolniewicz
3. W bioetyce roztrz¹sa siê jako rzekomo niezwykle trudn¹ tak¹ oto kwestiê: jaka
ma byæ graniczna wielkoæ ludzkiego zarodka przeznaczonego do hodowli na czêci za-
mienne? 2 . Tymczasem nie jest to ¿adna kwestia, lecz oszukañczy manewr ideologiczny,
by siê ³atwiej do tego zarodka dobraæ.
Zwyk³y rozum ka¿e przyj¹æ nastêpuj¹ce za³o¿enie wyjciowe: ludzki zarodek jest
istot¹ ludzk¹, od zygoty poczynaj¹c. Jest to cz³owiek w zarodkowej fazie swego ¿ycia 3 .
Istot¹ ludzk¹ jest bowiem wszelki stwór, w którym obecna jest i dzia³a ta si³a ¿yciowa, która
samorzutnie d¹¿y, by siê w pe³ni urzeczywistniæ jako pewna ca³kiem okrelona ludzka oso-
ba. Za Arystotelesem si³ê tê nazywamy entelechi¹. (Dos³ownie wyraz ten znaczy co
maj¹cego doskona³¹ zupe³noæ, albo co samo w sobie kompletnego.) Tak wiêc istot¹
ludzk¹ jest wszystko to, i tylko to, w czym obecna jest i dzia³a ludzka entelechia ludzka
forma ¿yciowa d¹¿¹ca do swej samorealizacji. In potentia jest w niej ju¿ zawarty zespó³
wszystkich cech gatunkowych naszego gatunku.
Obecnoæ ludzkiej entelechii jest jedynym kryterium jedynym warunkiem zarazem
koniecznym i wystarczaj¹cym biologicznego cz³owieczeñstwa. Inne s¹ umowne i chwiej-
ne. A zatem tylko to kryterium mo¿e pretendowaæ do miana naukowoci jako oparte na
istotnych cechach obiektu, a nie na powierzchownych, jak jego rozmiary, kszta³t zewnêtrz-
ny, czy stopieñ podobieñstwa do wygl¹du osobnika doros³ego. Wszystko inne jest konwen-
cj¹ spo³eczn¹ lub sofistycznym mydleniem oczu.
W chwili zap³odnienia tor ¿yciowego rozwoju zarodka zosta³ ju¿ tak samo jednoznacz-
nie okrelony jak tor rakiety kosmicznej w chwili jej odpalenia. Podstawowe cechy osobo-
woci czyli jej inteligencja, temperament i charakter zosta³y wtedy ustalone, a tak¿e
cechy fizyczne, jak wygl¹d, kolor oczu i w³osów, grupa krwi, i wiele, wiele innych. Bêd¹ siê
one stopniowo ujawnia³y przez wiele lat, a¿ do chwili osi¹gniêcia osobniczej dojrza³oci.
Dla oceny biologicznego cz³owieczeñstwa nie ma znaczenia, jak dana ludzka entele-
chia powsta³a: czy drog¹ naturaln¹ przez po³¹czenie siê dwóch gamet, czy przez zabieg
biotechniczny. Zabieg ów mo¿e polegaæ b¹d na zap³odnieniu in vitro, b¹d na klonowaniu
w jednej z jego dwu postaci: równoleg³ej lub zstêpuj¹cej. Przez klonowanie równole-
g³e rozumiemy mikrochirurgiczne æwiartowanie zarodka na komórki sk³adowe zanim za-
czê³y siê ró¿nicowaæ funkcjonalnie. A przez zstêpuj¹ce mikrochirurgiczny transfer j¹dra
komórki somatycznej do wyj¹drzonej uprzednio komórki jajowej. Schematycznie ró¿nice
te pokazuje rysunek obok.
Pierwszy schemat reprezentuje zwyk³e poczêcie (naturalne lub in vitro); drugi klono-
wanie równoleg³e, w którym entelechia zostaje unicestwiona, a w jej miejsce pojawiaj¹ siê
dwie identyczne nowe; trzeci klonowania zstêpuj¹ce, czyli usuniêcie z jaja jego haplo-
idalnego j¹dra i zast¹pienie diploidalnym, wziêtym z komórki somatycznej, co daje jak¹
pseudo-zygotê.
Entelechia ludzka to ludzka dusza. P³yn¹ z tego dwa bezporednie wnioski. Primo:
dusza to nie to samo co wiadomoæ. Ta druga jest tylko jedn¹ z funkcji duszy, chocia¿
Por. np. A. Jerzmanowski: Klonowanie spojrzenie biologa, Medycyna Wieku Rozwojowego, Suplement
I do nr 3, 1999, s. 49
3
2
Pisalimy ju¿ o tym w ww. numerze Medycyny Wieku Rozwojowego
O tzw. bioetyce
159
najwa¿niejsz¹, która czasem siê manifestuje, czasem nie (np. u embriona, albo u osoby
nieprzytomnej). Secundo: duszê ma te¿ ludzki embrion. Nowy embrion to nowa entelechia,
wiêc i nowa dusza nowy cz³owiek. I tak powinien byæ traktowany: z ca³ym szacunkiem i
atencj¹, jakie siê ludzkiej istocie nale¿¹ tak¿e gdy jest bardzo ma³a.
4. Eksperymenty na istotach obdarzonych dusz¹, gdy siê je prowadzi bez ich wyrane-
go przyzwolenia, a tak¿e traktowanie tych istot jako surowca do dalszej przeróbki, s¹ prak-
tyk¹ zbrodnicz¹.
Takie praktyki to neomengelizm. Definiujê bowiem mengelizm jako zabójcze lub
kalecz¹ce eksperymentowanie biomedyczne na bezw³asnowolnych lub ubezw³asnowolnio-
nych istotach ludzkich. Có¿ bowiem takiego czyni³ sam dr Józef Mengele (1911-1979), to
uznane monstrum XX wieku? Jako naczelny lekarz obozu Auschwitz-Birkenau prowadzi³
zabójcze eksperymenty biomedyczne na wiêniach tak czy tak przeznaczonych ju¿ do umier-
cenia i w swoim rozumieniu czyni³ to dla dobra nauki i swego narodu. (Podobno po
wojnie alianci bardzo siê ich wynikami interesowali.) Jedyne co z punktu widzenia neo-
mengelizmu mo¿na owym eksperymentom zarzuciæ to to, ¿e prowadzone by³y niehumani-
tarnie, bez znieczulenia.
9989095.005.png 9989095.006.png 9989095.007.png 9989095.008.png 9989095.001.png 9989095.002.png 9989095.003.png 9989095.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin