Connie Willis - Śmierć na Nilu.TXT

(50 KB) Pobierz
Autor: Connie Willis
Tytul: �mier� na Nilu

(Death on the Nile)

Z "NF" 3/97

   Rozdzia� pierwszy:
   Przygotowania do podr�y
   - "Dla staro�ytnych Egipcjan - czyta Zoe - �mier� by�a 
krain� le��c� na zachodzie..." - Samolot przechyla si� 
gwa�townie. - "...na zachodzie, krain�, do kt�rej przenosili 
si� zmarli".  
   Znajdujemy si� w samolocie lec�cym do Egiptu. Lot jest tak 
niespokojny, �e przera�one stewardesy zaj�y miejsca w 
fotelach i przypi�y si� pasami, my za� pogr��yli�my si� w 
nerwowym, wype�nionym spogl�daniem przez okna, milczeniu. 
Zaniepokojona jest nawet Zoe, kt�ra siedzi po drugiej 
stronie przej�cia i czyta na g�os z przewodnika.  
   Ksi��ka nosi tytu� "Egipt dla ka�dego". W kieszeni fotela 
przed Zoe tkwi� "Kair" Fodora i "Przewodnik po zabytkach 
Egiptu" Cooke'a; kilka kolejnych tytu��w upchn�a w baga�u, 
nie wspominaj�c o "Grecji za 35 cent�w dziennie" Fommera, 
"Zwiedzajmy Austri�" oraz trzystu albo czterystu innych 
przewodnikach, kt�re zd��y�a ju� przeczyta� nam na g�os 
podczas tej wyprawy. Przez chwil� bawi� si� my�l�, i� to 
w�a�nie po��czony ci�ar wszystkich tych dzie� sprawi�, �e 
samolot zatacza si� jak pijany i zapewne ju� nied�ugo runie 
do morza, poci�gaj�c nas w obj�cia �mierci.  
   - "W grobowcach gromadzono zapasy �ywno�ci, meble i bro� - 
czyta dalej Zoe - kt�re mia�y stanowi� zapa..." - Samolot 
gwa�townie opada, po czym wyr�wnuje lot. - "...zapasy na 
drog�". 
   Zaraz potem nast�puje kolejne szarpni�cie, jeszcze 
gwa�towniejsze, ale Zoe zupe�nie to nie przeszkadza.  
   - "Po otwarciu grobowca Tutanchamona, w pomieszczeniu 
znaleziono skrzynie pe�ne ubra�, dzbany z winem, z�ot� ��d� 
oraz sanda�y, w kt�rych zmar�y w�adca mia� przechadza� si� 
po piaskach w za�wiatach". 
   M�j m�� Neil pochyla si� nade mn� i patrzy przez okno, ale 
niczego tam nie wida�. Niebo jest bezchmurne, a powierzchnia 
morza zupe�nie g�adka.  
   - "W za�wiatach uczynki zmar�ych ocenia� Anubis, b�g z g�ow� 
szakala - czyta Zoe - wa��c dusz� cz�owieka na wadze o 
szalach ze z�ota". 
   Tylko ja jej s�ucham. Lissa rozmawia szeptem z Neilem - ich 
r�ce prawie stykaj� si� na pod�okietniku jego fotela - po 
drugiej stronie przej�cia, obok "Egiptu dla ka�dego" i Zoe, 
drzemie jej m��, m�� Lissy za� gapi si� przez okno, usi�uj�c 
jednocze�nie ocali� swego drinka przed rozlaniem.  
   - Dobrze si� czujesz? - pyta Neil Liss� wsp�czuj�cym tonem. 
"Zobaczysz, �e b�dzie wspaniale"" - przekonywa� mnie, kiedy 
wpad� na pomys�, �eby�my razem, trzy ma��e�stwa, pojechali 
do Europy. "Z Liss� i jej m�em trudno si� nudzi�, a Zoe wie 
wszystko o ka�dym miejscu na Ziemi. To tak jakby�my mieli 
w�asnego przewodnika". 
   Zgadza si�. Zoe gna nas z kraju do kraju, zasypuj�c 
informacjami o faktach historycznych i aktualnych kursach 
walut. W Luwrze jaki� francuski turysta zapyta� j� o drog� 
do Mony Lizy; by�a zachwycona.  
   - Wzi�� mnie za licencjonowanego przewodnika! Wyobra�acie 
sobie?  
   Wyobra�amy.  
   - "Przed wydaniem wyroku zmar�y spowiada� si� ze swoich 
czyn�w, najwi�ksz� uwag� po�wi�caj�c grzechom, kt�rych nie 
pope�ni�: Nie chwyta�em w sid�a �wi�tych ptak�w, nie 
k�ama�em, nie cudzo�o�y�em..." 
   Neil klepie Liss� po r�ce i pochyla si� w moj� stron�.  
   - Mo�esz zamieni� si� z ni� miejscami? - pyta szeptem.  
   Mam wra�enie, �e ju� to zrobi�am.  
   - Nie powinni�my tego robi� - odpowiadam, wskazuj�c 
pod�wietlony napis na �ciance dzia�owej kabiny. - Pasy maj� 
by� zapi�te.  
   Zerka na ni� z niepokojem.  
   - Chyba ma md�o�ci...  
   Chc� ju� powiedzie�, �e ja te�, ale powstrzymuj� si�, bo 
podejrzewam, �e ta wyprawa zosta�a zorganizowana w�a�nie po 
to, �ebym co� takiego powiedzia�a.  
   - Jak chcesz.  
   Rozpinam pas, a kiedy Lissa gramoli si� po kolanach Neila, 
samolot pikuje gwa�townie, prawie wpychaj�c mu j� w ramiona. 
Neil podtrzymuje Liss�. Przez chwil� patrz� sobie w oczy.  
   - "...nie krad�em, nie zabija�em..." 
   Nie mog� ju� tego wytrzyma�. Si�gam po torb�, kt�ra zosta�a 
pod fotelem przy oknie, i wyci�gam popularne wydanie 
"�mierci na Nilu" Agaty Christie. Kupi�am t� ksi��k� w 
Atenach.  
   - Wsz�dzie jest mniej wi�cej taka sama - powiedzia� m�� Zoe, 
kiedy wr�ci�am do hotelu.  
   - Kto taki?  
   - M�wi� o ksi��ce. - U�miechn�� si�, jakby w�a�nie 
opowiedzia� dowcip. - A raczej o jej tytule. Wydaje mi si�, 
�e �mier� na Nilu jest taka sama jak wsz�dzie.  
   - To znaczy jaka?  
   - Egipcjanie wierzyli, �e �mier� prawie niczym nie r�ni si� 
od �ycia - wtr�ci�a si� Zoe. W tej samej ksi�garni kupi�a 
"Egipt dla ka�dego". - Wed�ug staro�ytnych Egipcjan za�wiaty 
by�y bardzo podobne do �wiata, kt�ry ich otacza�. W�adz� 
sprawowa� tam Ozyrys, s�dz�cy zmar�ych i decyduj�cy o ich 
dalszym losie. Nasze koncepcje nieba, piek�a oraz S�du 
Ostatecznego stanowi� odbicie tamtych, dawnych wierze�.  
   Zaraz potem zacz�a czyta� na g�os fragmenty przewodnika, w 
zwi�zku z czym nie by�o mowy o doko�czeniu rozmowy i dlatego 
wci�� nie wiem, jaka, zdaniem m�a Zoe, jest �mier� na Nilu 
albo gdziekolwiek.  
   Otwieram ksi��k� w nadziei, �e by� mo�e dowiem si� tego od 
Herculesa Poirot, ale samolot za bardzo trz�sie. Niemal od 
razu robi mi si� niedobrze, wi�c po przeczytaniu zaledwie 
p� strony daj� za wygran�, chowam ksi��k� do kieszeni 
fotela, zamykam oczy i zaczynam snu� plany zab�jstwa. 
Sceneria jest jak z powie�ci Agaty Christie; autorka zawsze 
umieszcza�a swoich bohater�w w odosobnionym domu na 
prowincji albo na wyspie. W "�mierci na Nilu" p�yn� parowcem 
po rzece, ale samolot jest jeszcze lepszy. Opr�cz nas leci 
nim tylko za�oga oraz grupa japo�skich turyst�w, kt�rzy 
chyba nie znaj� angielskiego, bo w przeciwnym razie ju� 
dawno otoczyliby Zoe ciasnym kr�giem, ��daj�c wskaz�wek jak 
dotrze� do Sfinksa.  
   Na chwil� przestaje rzuca�, wi�c otwieram oczy i si�gam po 
ksi��k�. Ma j� Lissa. Trzyma j� otwart�, ale nie czyta. 
Obserwuje mnie, czekaj�c na moj� reakcj�. Neil rozgl�da si� 
nerwowo.  
   - Chyba nie jest ci potrzebna, prawda? - pyta z u�miechem. - 
My�la�am, �e �pisz.  
   W kryminale Agaty Christie ka�dy ma motyw do pope�nienia 
zab�jstwa. M�� Lissy pije bez przerwy ju� od Pary�a, m�� Zoe 
ani razu nie zdo�a� doko�czy� zdania. Policja mo�e doj�� do 
wniosku, �e wreszcie nie wytrzyma� albo �e Zoe pr�bowa�a go 
zabi�, ale chybi�a i trafi�a Liss�. Niestety, na pok�adzie nie 
ma Herculesa Poirot, kt�ry wyja�ni�by, kto dopu�ci� si� 
zbrodni, rozwi�za�by zagadk� i wyt�umaczy�by wszystkie 
tajemnicze zdarzenia.  
   Samolot raptownie obni�a lot. Dzieje si� to tak nagle, �e 
Zoe wypuszcza przewodnik z r�ki. Spadamy dobre pi�� tysi�cy 
st�p. Przewodnik le�y na pod�odze dwa albo trzy rz�dy przed 
nami. Zoe wyci�ga nog� najdalej jak mo�e i usi�uje dosi�gn�� 
go stop�. Spogl�da z w�ciek�o�ci� na pod�wietlony napis 
nakazuj�cy zapi�cie pas�w, jakby mia�a nadziej�, �e zga�nie, 
dzi�ki czemu b�dzie mog�a rozpi�� pas, wsta� i podnie�� 
ksi��k� z pod�ogi.  
   Nie teraz, my�l�. Na pewno nie po takiej dziurze 
powietrznej. Jednak, ku mojemu zdziwieniu, rozlega si� 
sygna� d�wi�kowy i napis ga�nie.  
   M�� Lissy natychmiast wzywa stewardes�, �eby zam�wi� 
kolejnego drinka, ale dziewcz�ta zd��y�y ju� uciec na ty� 
samolotu. Wci�� maj� mocno wystraszone miny, jakby 
spodziewa�y si�, �e lada chwila znowu zaczn� si� k�opoty. 
M�� Zoe budzi si� na chwil�, rozgl�da doko�a, po czym znowu 
zasypia. Zoe podnosi "Egipt dla ka�dego" z pod�ogi, wraca na 
miejsce, odczytuje na g�os kilka fascynuj�cych informacji, 
po czym wstaje, k�adzie ksi��k� grzbietem do g�ry na fotelu 
i odchodzi na ty� maszyny.  
   Pochylam si� nad Neilem, �eby spojrze� przez okno, ale nic 
nie widz�. Lecimy w nieprzeniknionej bieli.  
   Lissa rozciera sobie czo�o.  
   - Uderzy�am si� o okno - m�wi do Neila. - Krwawi�?  
   M�j m�� przygl�da si� jej z trosk�.  
   Rozpinam pas i tak�e id� na ty� samolotu, ale obie �azienki 
s� zaj�te. Zoe przysiad�a na pod�okietniku fotela i o�wieca 
grup� japo�skich turyst�w.  
   - W Egipcie p�aci si� funtami egipskimi - m�wi. - Jeden funt 
egipski dzieli si� na sto piastr�w.  
   Wracam na miejsce. Neil delikatnie masuje skro� Lissy.  
   - Ju� lepiej? - pyta.  
   Bior� do r�ki ksi��k� Zoe. Rozdzia� nosi tytu� 
"Najwa�niejsze atrakcje"; pierwsze na li�cie s� piramidy.  
   Piramidy w Gizie. Usytuowane na zachodnim brzegu Nilu, 9 
mil (15 km) na po�udniowy zach�d od Kairu. Dojazd taks�wk�, 
autobusem albo wypo�yczonym samochodem. Wst�p: 3 funty 
egipskie. Uwagi: Nie wolno ci ich omin��, ale przygotuj si� 
na rozczarowanie. Piramidy wygl�daj� zupe�nie inaczej ni� 
si� spodziewasz, doko�a panuje ogromny ruch, a widok psuj� 
t�umy turyst�w, sprzedawc�w i dziesi�tki stoisk z napojami. 
Otwarte codziennie.
   Zastanawiam si�, jak Zoe mo�e czyta� co� takiego. Drugie 
miejsce na li�cie zajmuje grobowiec Tutanchamona; on r�wnie� 
nie wywar� na autorze przewodnika zbyt wielkiego wra�enia. 
Grobowiec Tutanchamona. Usytuowany w Dolinie Kr�l�w w 
Luksorze, 400 mil (668 km) na po�udnie od Kairu. Trzy 
niewielkie pomieszczenia, na �cianach ma�o interesuj�ce 
malowid�a.
   Obok znajduje si� plan: d�ugi prosty korytarz (podpisany 
Korytarz) i trzy niewielkie pomieszczenia w amfiladzie: 
Przedsionek, Komnata Grobowa, Sala S�du.  
   Zamykam ksi��k� i odk�adam j� na fotel Zoe. M�� Zoe wci�� 
�pi. M�� Lissy wystawia g�ow� nad oparcie fotela i spogl�da 
w kierunku ogona maszyny.  
   - Gdzie podzia�y si� stewardesy? - pyta. - Napi�bym si� 
czego�.  
   - Jeste� pewien, �e nie krwawi�? - Lissa wci�� rozciera 
skro� i czo�o. - Czuj� guza. My�lisz, �e mog�am dozna� 
wstrz��nienia m�zgu?  
   - Nie s�dz� - odpowiada Neil, patrz�c jej z bliska w oczy. - 
�renice reaguj� na �wiat�o.  
   - Stewardesa! - wo�a m�� Lissy. - Co mam zrobi�, �eby kto� 
przyni�s� mi drinka?  
   Zoe wraca dumna i rozpromienio...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin