Courths Mahler Jadwiga - Przez cierpienie do szczęścia.doc

(989 KB) Pobierz

Jadwiga Coulcmahler

 

Przez Cierpienie do szczęścia

 

Tytuł oryginału: Durch Leid zum Gliick
© Translation by Zofia Rybicka

 


l

Projekt okładki i strony tytułowej: Piotr Warisch

Redakcja: Halina Kutybowa

Korekta: Zofia Głowacz

ISBN 83-85715-87-8

Wydanie pierwsze

Wydawca:'“Akapit" Oficyna Wydawnicza sp. z o.o.
Katowice 1993

Skład i łamanie: Z.U. “studio P" Katowice
Ark. druk.  13,25. Ark. wyd.  14,0

Druk i oprawa: Rzeszowskie Zakłady Graficzne
Rzeszów, ul. płk. L. Lisa-Kuh 19. Zam. 1987/93


Zamek Lindeck, 8 maja

Moja najukochańsza Liso! Jakże się cieszę, że się już wkrótce^
znowu zobaczymy. Dostałam dziś wiadomość, że wstąpisz przejaz-
dem do Lindeck, bo jedziesz do Hanoweru na ślub swojej kuzynki.
Jaka szkoda, że zatrzymasz się tylko na parę godzin. Ale rozumiem
Twoje powody. Ponieważ będziemy mialy mało czasu na rozmowę,
opowiem Ci lepiej pisemnie o moich przeżyciach. Wcześniej nie
mogłam, ale dziś nic mnie nie powstrzyma przed tym, żeby Ci się
zwierzyć.

A więc wyobraź sobie: Gdy miesiąc temu przyjechałam z pensji
do zamku Lindeck, wszystko stało tu dosłownie na głowie. Nie
zostałam przyjęta ani przez mego opiekuna, hrabiego Rudigera
Lindecka, ani przez jego małżonkę, hrabinę Ursulę, tylko przez
rodzeństwo hrabiego, Lothara i Lilly.

A z jakiego powodu?

Zdziwisz się: hrabina Ursula uciekła po prostu swojemu mał-
żonkowi z rzeźbiarzem Hansem Moserem, który mieszkał dłuższy
czas w zamku Lindeck, gdzie rzeźbił w marmurze popiersie hra-
biny.

Popiersie było prawie skończone i podobno przecudne, aleja go
już nie zobaczyłam, bo hrabia Rudiger w tym swoim gniewie na
niewierną małżonkę roztrzaskał je młotkiem i kazał wrzucić do
stawu przy zamku.

3


Podobno wyszedł z siebie, gdy się dowiedział o ucieczce żony. Ale
Lilly i Lothar powiedzieli mi, że hrabia Rudiger nie jest wart tego,
żeby go żałować, bo on sam jest wszystkiemu winien, i to żaden dziw,
że hrabina Ursula nie mogła już znieść życia u jego boku.

Jak to wszystko na mnie podziałało, możesz sobie wyobrazić.
Najchętniej bym z miejsca stąd wyjechała, bo prawie całą tę pierwszą
noc w Lindecku przepłakałam. Miałam przecież zawsze takie
wysokie mniemanie o hrabim Rudigerze, którego mój kochany
zmarły ojciec zaszczycał tak bardzo swoją przyjaźnią i swoim
zaufaniem, że go mimo jego młodego wieku, ustanowił moim
opiekunem, na którego złożył całe moje szczęście i nieszczęście.

A od czasu, gdy tu jestem, usłyszałam o nim tyle złego, tyle
podłości, że musiałam sobie wytworzyć całkiem inny wizerunek tego
człowieka i ze strachem oczekuję tej chwili, kiedy wróci do Lindecku
i ja będę musiała się z nim spotkać.

Jego rodzeństwa bardzo mi żal. On je tyranizuje, tak jak
tyranizował swoją żonę. Jest — tak mówi jego rodzeństwo — nie-
znośnym zrzędą, który wszystkich w swoim otoczeniu chce wtłoczyć
w szablon. Nie pozwała nikomu na radosne życie. Nienawidzi
śmiechu, ponieważ sam jest zawsze ponury i niezadowolony. I jest
podobno prawdziwym sknerą, który nie chce z nikim podzielić się
swoim bogactwem i każe swojemu rodzeństwu biedować. Gdyby
hrabina Ursula, która sama ma kilka milionów majątku i jest ponoć
dobra i hojna, nie sprawiała im czasem drobnych przyjemności, to
byłoby im po prostu źle. Hrabia Rudiger jest bowiem ich bratem
przyrodnim, z innej matki. Podczas gdy oni są całkiem biedni, hrabia
Rudiger odziedziczył po swojej matce wielki majątek i ponadto jest
ordynatem na Lindecku.

A przy tym urządza podobno z powodu każdej zagubionej szpilki
sąd doraźny i wylicza każdy fenig. Tymi swoimi złymi humorami,
ponurym usposobieniem i napadami despotyzmu doprowadzał młodą
i piękną żonę do rozpaczy, aż wreszcie nie mogła już zwyczajnie tego
wytrzymać.

Możesz sobie wyobrazić, Moja Liso, że podczas opowieści
rodzeństwa chodziły mi po plecach bez przerwy ciarki. Lothar i Lilly
bardzo ubolewają, że mam takiego opiekuna, u którego będzie mi

4


na pewno tak samo źle, jak im. Ale im jeszcze bardziej trzeba
współczuć, że są zależni od takiego brata. On ich nienawidzi.
Wyobraź sobie, że on nienawidził ich matki, drugiej żony swojego
ojca, tylko dlatego, iż była biedna i nie wniosła Lindeckom żadnego
majątku. Ja przynajmniej mam na pocieszenie to, że jestem bogata
i będę pod jego opieką jeszcze tylko półtora roku.

A w ogóle jeżeli on myśli, że ja mu się dam tyranizować, to się
myli! Odejdę wtedy po prostu do mojego majątku. Zamek Rottberg
oddalony jest przecież od Lindecku tylko o godzinę drogi, i tam
ucieknę, gdy on za bardzo zacznie sobie pozwalać.

Ale oczywiście tylko wtedy — bo ostatnią wolą mojego ojca było
przecież postanowione, że po opuszczeniu pensji do uzyskania
pełnoletności będę w Lindecku. I chciałabym oczywiście uszanować
życzenia mojego kochanego ojca.

Ale pozwól, że będę teraz dalej opowiadać. No więc hrabia
Rudiger natychmiast pojechał za swoją żoną i tym rzeźbiarzem,
i myśmy tu już nawet słyszeli, że odbył się pono pojedynek. Ale
dokładnie tego nie wiemy. Hrabia Rudiger nie daje znaku życia,
depeszował tylko z Berlina, że mają mnie dobrze przyjąć, a hrabia
Lothar uważa za możliwe nawet, iż Rudiger pójdzie za pojedynek do
twierdzy i jeszcze długo będzie w domu nieobecny.

Ale wiesz, Liso, ja uważam, że mimo wszystko to jest nieładnie ze
strony hrabiny Ursuli, iż ucieka od męża z innym. Jeżeli nie chciala
z nim zostać i nie mogła już znieść życia u jego boku, to powinna mu
była to powiedzieć otwarcie. I dopóki jest jego żoną, nie wolno jej
było przecież odejść z innym mężczyzną. Powiedziałam to też
hrabiance Lilly. Ale ona broniła hrabiny i powiedziała: ,,Poznaj ty
tylko najpierw Rudigera, to potem wszystko zrozumiesz. On sam jest
winien, i dobrze mu tak".

No więc czekam, oczywiście, w napięciu jego powrotu, i tego, jak
się tu potem wszystko potoczy. Kto wie, czy hrabia Rudiger będzie
chciał nawet, żebym w Lindecku pozostała, bo przecież nie ma teraz
już żony, a jest stosunkowo młody, ma dopiero trzydzieści sześć lat
i niedawno się ożenił z hrabiną Ursula. Z tego powodu chyba mój
ojciec uznał, że będę mogła być w Lindecku. Miał do opiekuna takie
wielkie zaufanie, bo już taki był, że zawsze wolał o wszystkich


ludziach myśleć jak najlepiej. I ja to po moim ojcu odziedziczyłam.
Dlatego bolą mnie źle opinie o hrabim Rudigerze. Nikomu innemu
bym nie uwierzyła, że to potwór, ale jego rodzeństwo by przecież na
pewno nie mówiło nieprawdy. Woleliby przecież chwalić niż ganić.

Może ostatnio zmienił mu się charakter. Papa i ja przebywaliś-
my wiele lat na południu, ze względu na chorobę papy, i długo nie
widzieliśmy hrabiego Rudigera. Ponadto papie zapewne zależało na
znalezieniu dla mnie opiekuna w pobliżu Rottbergu, żeby można było
tam wszystkiego doglądać. Hrabia już to przecież kiedyś robił, gdy
papa przebywał dłużej poza Rottbergiem.

Ja pamiętam Rudigera z czasów, gdy byłam jeszcze dzieckiem,
a ponownie go zobaczyłam, jak przyjechał do Menton, aby papę
pochować i mnie zawieźć na pensję. Ale wtedy z bólu po moim
kochanym, najukochańszym ojcu odchodziłam od zmysłów i nie
zwracałam uwagi na hrabiego Rudigera. Jednak zdawało mi się, że
był wówczas bardzo miły i troskliwy, tak że mam dobre o nim
wspomnienie. Zawiózł mnie do pani dr Dumont do Genewy, gdzie
mieli mnie wreszcie porządnie czegoś nauczyć, bo papa w obawie, że
szybko umrze, nie chciał mnie puścić od siebie. Więc właściwie do
tamtej pory niczego nie umiałam, jak tylko dawać mojemu biednemu
ojcu trochę słońca, pielęgnować go i kochać. No to trzeba było wiele
nadgonić, kiedy przybyłam na tę pensję.

Było zaplanowane, że powinnam zostać u pani dr Dumont tylko
dwa lata. Ale tak mi się tam podobało, odkąd Ciebie znalazłam,
Moja Liso, że chętnie zostałam i przez trzeci rok, dopóki Ty też nie
ukończyłaś pensji. Hrabia Rudiger nie mial nic przeciwko temu. Tak
więc nie widziałam go już przez te trzy łata. Ale ciągle o nim
myślałam, jako o dobrym, szlachetnym człowieku.

Teraz to wszystko się we mnie rozsypało, a mnie jest bardzo
smutno z tego gowodu. Tu zastałam taką strasznie nieprzyjemną
sytuację. Ale jednocześnie Lothar i Lilly byli dla mnie czarujący,
starali się mnie rozweselić. I chociaż im samym na pewno nie było
lekko na duszy, to w miły sposób pomagali mi przebić się przez całe
to zło. Jest to dwoje miłych, uroczych ludzi, i chwilami w ich
towarzystwie całkiem zapominam, że mieszkam w domu takiego
potwora.


Co to będzie, kiedy on wróci do domu? Tak pomiatać sobą, jak on
pomiata swoim biednym rodzeństwem, nie pozwolę. Strachu nie
czutylko mam taki niesmak. Jestem jednak bardzo ciekawa,
jakie mój pan opiekun zrobi na mnie po tym wszystkim wrażenie.

Ale teraz bolą mnie już palce odpisania, i muszę też zejść na dół
na herbatę. Lothar i Lilly na mnie czekają. Wiesz, hrabia Lothar jest
w gwardii konnej i w swoim oficerskim mundurze wygląda wspania-
le. Nawet w cywilnym ubraniu wygląda bardzo szykownie elegan-
cko od stóp do głów. I jest taki szarmancki i rycerski, i taki troskliwy
dla mnie. Chciałabym, żebyśmy byli w Lindecku sami, a hrabia
Rudiger żeby nie wracał do domu dopóty, dopóki nie dojdę do
pełnoletności.

Hrabia Lothar ma jeszcze cztery tygodnie urlopu, podczas
wyścigów spadł z konia i zranił sobie stopę, która już mu się dawno
zagoiła, ale on to wykorzystał, żeby dostać długi urlop, bo chciał
pobyć ze swoją siostrą, którą bardzo kocha. To rodzeństwo jest we
wzruszający sposób do siebie przywiązane i oboje pocieszają się
wzajemnie. Doprawdy — ten hrabia Rudiger musi być prawdziwym
potworem.

Ale teraz już na serio koniec. Do rychłego zobaczenia! Serdeczne

pozdrowienia i ucałowania —

Twoja
Annedore

Baronówna Anna Dorothea von Rottberg odłożyła pióro z wes-
tchnieniem ulgi. Chciała włożyć list do koperty i przygotować do
wysyłki na pocztę, ale w tym momencie wysoki głos dziewczęcy pod
oknem zawołał ją po imieniu.

Annedore zerwała się z krzesła i wychyliła się przez okno. Na dole
stała na tarasie hrabianka Lilly, ładna, szczupła brunetka, w eleganckiej,
jasnej, wiosennej toalecie, i spoglądała ku niej w górę.

— Jeszcze pani nie schodzi na dół, Annedore? Czekamy na panią
z utęsknieniem przy herbacie i Lothar przez niecierpliwość wysłał mnie
po panią.

— Zaraz przyjdę! Czy jestem już spóźniona?

— Jest dziesięć minut po piątej.

7


Annedore spojrzała na zegarek. — Rzeczywiście! Proszę o wybacze-
nie. Zasiedziałam się nad pisaniem listu. Zaraz będę na dole.

Z tymi słowy zniknęła w oknie i zamknęła w pośpiechu teczkę
z listem, nie przygotowawszy go do wysyłki. Zrobi to później. Szybko
poprawiła przed lustrem, w którym odbijała się urocza postać dziew-
częca, swoją suknię, aby pospieszyć potem na dół.

Hrabianka Lilly tymczasem przeszła tarasem biegnącym naokoło
zamku na jego drugą stronę. Tam siedział jej brat Lothar, pod letnim
parasolem w szare i niebieskie pasy, przy zachęcająco nakrytym do
herbaty stoliku. Był to przystojny, elegancki mężczyzna w wieku
dwudziestu ośmiu lat, któremu było do twarzy nawet z monoklem
w oku.

Wypatrywał siostry pełen nadziei.

— I co, Lilly, nasza mała baronówna przyjdzie?

— Tak, zaraz przyjdzie; powściągnij swoją tęsknotę jeszcze dwie
minuty — odparła, dosiadając się do brata.

Hrabia Lothar roześmiał się lekkomyślnie. — Nie musisz wcale
mojej tęsknoty tak ironicznie podkreślać, Lilly. To jest takie czarujące,
świeże dziewczę, że można by się nawet w niej zakochać, gdyby nie była
na szczęście taką bogatą dziedziczką.

Hrabianka pochyliła się do przodu. Jej zimne oczy zamigotały
niespokojnie. — Tym lepiej, jeżeli potrafisz się w niej zakochać,
Lotharze. W każdym razie musisz dołożyć wszelkich starań, żeby ją
nakłonić, by została twoją żoną, i to możliwie jak najprędzej.

—' Lilly, przecież'to już uzgodnione. Jasne. Idę ku temu pełną parą.
ale to się nie da tak na łeb, na szyję zrobić — odparł hrabia.

Hrabianka westchnęła. — Najlepiej by było, gdybyś doszedł z nią do
porozumienia, zanim wróci do domu Riidiger. Zważ, co to byłby za
tryumf, gdybyś jako pan na Rottbergu został jego sąsiadem. Wówczas
nie musiałbyś się przed nim korzyć, bo byłbyś co najmniej tak samo

8


bogaty, jak on. I mógłbyś mu rzucić tę całą jałmużnę pod nogi, którą on
ci teraz wydziela z łaski.

Hrabia Lothar odetchnął głęboko.

_ Nie musisz mi wcale tego tak kusząco przedstawiać, Lilly. Łapię
si? tego na oślep obiema rękami... i zrobiłbym to nawet wówczas, gdyby
nasza baronówna była straszydłem. Ale tak jest mi naturalnie przyjem-
niej.

— Mogę sobie wyobrazić. Ona jest słodkim małym głuptaskiem

i nie będzie ci tego za bardzo utrudniać. Ale, Lotharze, kiedy już
będziesz panem na Rottbergu, to pomyślisz także o mnie, prawda,
i wybawisz mnie z tej zależności od Riidigera?

— To się rozumie samo przez się, Lilly. Pomagaj mi tylko dalej
w miarę swych sił rozbrajać serduszko baronówny. Ona ma roman-
tyczną główkę, i musimy dalej grać przed nią tę ckliwą komedię, aby
złapała przynętę, a przede wszystkim nie uległa wpływowi Riidigera,
który, naturalnie, natychmiast zacznie działać przeciwko mnie, gdy
spostrzeże, jakie mam plany. On mi bynajmniej nie będzie życzył tej
partii. Dlatego muszę się na dobre ulokować w jej sercu, zanim on wróci
do domu. Na szczęście już blednie i czerwieni się pod wpływem mego
spojrzenia. Ty zaś musisz zawsze mówić dobrze o mnie, a przede
wszystkim opowiadać jej, jak haniebnie Riidiger mnie tyranizuje. Skoro
tylko wywoła się współczucie takich małych marzycielek, ma się grę
wygraną. One koniecznie chcą przeżyć romans. No, jesteś przecież
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin