Pojednanie - Maxwell Cathy.pdf

(1051 KB) Pobierz
Microsoft Word - Maxwell Cathy - Pojednanie
Cathy Maxwell
Pojednanie
1
1
Rzekł: Ten ci zdrowy chwat,
Którego oblubie ı cem zw Ģ ?
Rzekł: Ten ci zdrowy chwat,
Co umie igra ę z pann Ģ sw Ģ ?
„Zielone za Ļ lubiny”
Craige Castle, Wschodnia Anglia, 1806
- Nie chciał si ħ ze mn Ģ Ň eni ę - powiedziała cichym, smutnym głosem Mallory Edwards Barron, siedz Ģ c
na krze Ļ le przy toaletce - To było wida ę .
ħ boko zaczerpn ħ ła tchu i spojrzała w lustro; napotkała wzrok matki. Miała nadziej ħ , Ň e lady Craige
b ħ dzie innego zdania.
Przez moment Mallory widziała w oczach matki odbicie własnych obaw, lecz ju Ň po chwili lady Craige
nerwowo zatrzepotała rz ħ sami; przestała szczotkowa ę włosy córki i Ļ cisn ħ ła j Ģ w pocieszycielskim ge Ļ cie.
- Co ty opowiadasz? John Barron na pewno chciał si ħ z tob Ģ o Ň eni ę .
Rozmawiały szeptem, zdaj Ģ c sobie spraw ħ z obecno Ļ ci dwu słu ŇĢ cych, sprz Ģ taj Ģ cych po k Ģ pieli
Mallory. Drzwi na korytarz to otwierały si ħ , to zamykały; dobiegał zza nich szmer rozmów go Ļ ci w jadalni,
przerywany wybuchami Ļ miechu.
- Wczoraj wieczorem słyszałam, jak kłócił si ħ ze swoim ojcem w bibliotece. Odniosłam wra Ň enie, Ň e
John przed przyj Ļ ciem tutaj w ogóle nie wiedział, Ň e ma si ħ Ň eni ę . Czy to mo Ň liwe? Dlaczego ojciec powiedział
mu dopiero w przeddzie ı Ļ lubu, Ň e znalazł dla niego kandydatk ħ na Ň on ħ ?
- Mallory, gdzie si ħ podziała twoja wyobra Ņ nia, twój rozs Ģ dek? Jakie to ma znaczenie, kiedy John
dowiedział si ħ , Ň e ma si ħ o Ň eni ę ? Liczy si ħ tylko nasz dom, zamek Craige, a dzi ħ ki temu mał Ň e ı stwu w
przyszło Ļ ci zostaniesz jego pani Ģ . Ale najpierw twoje mał Ň e ı stwo z Johnem Barronem musi zosta ę
skonsumowane.
2
Mallory poczuła ucisk w Ň Ģ dku.
- Przecie Ň w czasie uczty weselnej prawie w ogóle si ħ do mnie nie odzywał.
Delikatny u Ļ cisk dłoni matki na ramieniu przypomniał Mallory, Ň e nie s Ģ same. Sally, młoda
dziewczyna ze wsi, która została naj ħ ta, by tego wieczoru pełni ę rol ħ słu ŇĢ cej Mallory, wróciła do pokoju i
pracowicie Ļ cieliła bogato rze Ņ bione el Ň bieta ı skie ło Ň e z baldachimem, zajmuj Ģ ce znaczn Ģ cz ħĻę pomieszczenia.
Rodzice Mallory przypiecz ħ towali swe mał Ň e ı stwo na tym ło Ň u, przed nimi uczynili to ich rodzice, a
jeszcze wcze Ļ niej - dziadkowie. A teraz ona miała poło Ň y ę si ħ na nim z m ħŇ czyzn Ģ , którego prawie w ogóle nie
znała, by uczyni ę zado Ļę tradycji i zyska ę prawo do tytułu pani zamku Craige.
Od czasów Wilhelma Zdobywcy, który ofiarował ten zamek Mallardowi, zaufanemu przyjacielowi i
powiernikowi, ka Ň da panna młoda z rodziny Craige sp ħ dzała noc po Ļ lubn Ģ w tej komnacie. Jutro rano ksi Ģ dz,
matka Mallory i jej nowy te Ļę , sir Richard Barron, który odziedziczył tytuł jej ojca, wicehrabiego Craige,
przyjd Ģ tu i obejrz Ģ prze Ļ cieradło, sprawdzaj Ģ c, czy s Ģ na nim Ļ lady krwi, dowód, Ň e Mallory Craige była
dziewic Ģ . Od tej chwili ona i jej m ĢŇ , John Barron, b ħ d Ģ uznani za prawdziwie po Ļ lubionych przed Bogiem i
przed lud Ņ mi.
Nast ħ pnie prze Ļ cieradło zostanie wywieszone za oknem komnaty i w całej parafii rozpocznie si ħ
Ļ wi ħ towanie. Mallory dr ŇĢ c Ģ r ħ k Ģ si ħ gn ħ ła po kryształowy kieliszek z winem, stoj Ģ cy na toaletce. Unikała
spogl Ģ dania w lustro. Dziewicza biel wdzi ħ cznej koszuli nocnej pozbawiła twarz wszel kiego koloru,
podkre Ļ laj Ģ c si ı ce pod oczami. Min Ģ ł zaledwie miesi Ģ c od Ļ mierci ojca po długiej chorobie - miesi Ģ c, który tak
bardzo zmienił Ň ycie Mallory.
- Moja koszula powinna by ę czarna - powiedziała niemal szeptem.
- Sally, chciałyby Ļ my zosta ę same - zwróciła si ħ lady Craige do słu ŇĢ cej. - Sama zajm ħ si ħ córk Ģ .
- Dobrze - odparła cicho słu ŇĢ ca, dygn ħ ła i ruszyła do drzwi, lecz po chwili przystan ħ ła. - Je Ļ li mog ħ
co Ļ powiedzie ę , panienko Mallory, to moja matka i ja Ň yczymy panience du Ň o szcz ħĻ cia na nowej drodze Ň ycia i
chcemy, Ň eby panienka wiedziała, Ň e wszyscy we wsi Ļ pi Ģ spokojniej, wiedz Ģ c, Ň e to panienka b ħ dzie pani Ģ
zamku.
Mallory zmusiła si ħ do u Ļ miechu.
- Dzi ħ kuj ħ , Sally.
Dziewczyna przekr ħ ciła gałk ħ u drzwi.
- Jeste Ļ my te Ň bardzo radzi, Ň e panienka b ħ dzie miała takiego silnego, przystojnego mi ħ sa. -
Zaró Ň owiona z emocji słu ŇĢ ca wyszła z pokoju.
- Wygl Ģ da na to, Ň e przyj ħ cie weselne jest całkiem udane - powiedziała cicho Mallory. Ceremonia
Ļ lubna była bardzo skromna ze
wzgl ħ du na Ň ałob ħ w rodzinie, lecz s Ģ dz Ģ c z od głosów dochodz Ģ cych z sali jadalnej, go Ļ cie dobrze si ħ bawili.
Lady Craige nie odpowiedziała. Usiadła obok Mallory, wyj ħ ła z jej r Ģ k kieliszek, postawiła go na
toaletce i delikatnie pogładziła dłonie córki.
- Masz takie zimne palce. - Uj ħ ła je pieszczotliwie. - Uwierz mi, naprawd ħ nie ma si ħ czego ba ę .
- Chciałabym ju Ň mie ę to za sob Ģ . Nie chciałam za niego wychodzi ę . Nie teraz. Upłyn ħ ło tak niewiele
czasu od Ļ mierci ojca.
Rysy twarzy lady Craige złagodniały. Delikatnie odgarn ħ ła niesforny k ħ dzior z twarzy Mallory i
zało Ň yła go jej za ucho.
- Wszystkie panny młode s Ģ niespokojne. Mał Ň e ı stwo to wa Ň ny krok. Wierz mi, ja te Ň bardzo bałam si ħ
pierwszej nocy z twoim ojcem.
- Dlaczego nie mogłam tak po prostu odziedziczy ę Craige Castle? To niesprawiedliwe, Ň e aby
zachowa ę prawo przysługuj Ģ ce mi z tytułu urodzenia, musz ħ wyj Ļę za syna dalekiego kuzyna, który odziedziczył
zamek po moim ojcu. - Mallory wysun ħ ła dło ı z u Ļ cisku matki i wstała. Jej wzrok padł na ło Ň e - skropiona
Ň anym zapachem kołdra była zapraszaj Ģ co od chylona.
Pomieszczenie wydało jej si ħ nagle duszne, ciasne. Otworzyła okno, wpuszczaj Ģ c do Ļ rodka wiosenne
powietrze, tchn Ģ ce obietnic Ģ deszczu. Tej nocy na niebie nie było ksi ħŇ yca ani gwiazd. Przez chwil ħ Mallory
miała wra Ň enie, Ň e dookoła panuje pustka. Odwróciła si ħ i spojrzała na matk ħ .
- Przyszłam na Ļ wiat jako dziedziczka tego zamku - powiedziała zuchwale. – Przecie Ň John Barron nie
ma poj ħ cia o ludziach, którzy zarabiaj Ģ na utrzymanie dzi ħ ki naszej rodzinie. Czy, na przykład, wie o tym, Ň e
Sally jest jedyn Ģ opiekunk Ģ kalekiej matki? Czy potrafi obliczy ę zysk z buszla ziarna, czy rozumie konieczno Ļę
stosowania płodozmianu?
- W Ģ tpi ħ , czy John ma poj ħ cie o czymkolwiek, co wykracza poza ramy jego studiów - odpowiedziała
lady Craige. - B ħ dziesz musiała nauczy ę go wielu rzeczy. I nie zapominaj, Ň e dzi ħ ki temu mał Ň e ı stwu spełniamy
najgor ħ tsze Ň yczenie twojego ojca... Ň eby którego Ļ dnia twoje dzieci odziedziczyły ten zamek.
Mallory ukradkiem spojrzała na łosie.
- Mamo, nie mam jeszcze siedemnastu lat.
- B ħ dziesz miała za miesi Ģ c. - Lady Craige wstała. - Ach... dziecinko, jeste Ļ nasz Ģ jedyn Ģ nadziej Ģ .
Gdybym mogła ci ħ uchroni ę przed wyj Ļ ciem za m ĢŇ w tak młodym wieku, a jednocze Ļ nie zatrzyma ę Craige
3
Castie, na pewno bym tak post Ģ piła. W ka Ň dym razie John jest doskonał Ģ parti Ģ . Rodzina Barronów jest
niewyobra Ň alnie wr ħ cz bogata, a pewnego dnia cały maj Ģ tek przejdzie w r ħ ce Johna. Ju Ň dzi Ļ ma wspaniałe
dochody dzi ħ ki krewnym ze strony matki. Mallory, jeste Ļ bardzo bogat Ģ kobiet Ģ .
- A co z moimi marzeniami? My Ļ lałam, Ň e pojad ħ w sezonie do Londynu, tak jak Louise - powiedziała
dziewczyna, maj Ģ c na my Ļ li Louise Haddon, swoj Ģ najlepsz Ģ przyjaciółk ħ , która w połowie czerwca zamierzała
uda ę si ħ do stolicy. - Chciałam ta ı czy ę ... by ę adorowana... i si ħ zakocha ę ... - dodała cicho.
- Mogłaby Ļ uczestniczy ę w tysi Ģ cu sezonów i nie znale Ņę tak doskonałego kandydata na m ħŇ a. A poza
tym twoje marzenia si ħ spełni Ģ , tyle Ň e jako m ħŇ atka b ħ dziesz prze Ň ywa ę wszystko z wi ħ kszym spokojem.
Oczywi Ļ cie z powodu Ň ałoby nie mo Ň esz natychmiast jecha ę do Londynu, ale lord Barron obiecał, Ň e za rok
przedstawi ci ħ na dworze.
Mallory popatrzyła na obr Ģ czk ħ wysadzan Ģ szafirami i brylantami, któr Ģ John rano wło Ň ył jej na palec.
Szafiry miały kolor jego oczu.
Kiedy wczoraj po południu po raz pierwszy zobaczyła Johna, wydał jej si ħ uciele Ļ nieniem marze ı o
idealnym m ħŇ czy Ņ nie. A przecie Ň ze wzgl ħ du na po Ļ piech, z jakim nowy wicehrabia Craige nalegał, by syn si ħ
o Ň enił, i na gwałtowno Ļę , z jak Ģ wraz z matk Ģ została zmuszona do poparcia jego woli, gdy Ļ mier ę ojca
zostawiła je bez Ļ rodków do Ň ycia, podejrzewała, Ň e z Johnem musi by ę co Ļ nie tak. Przypuszczała, Ň e b ħ dzie
szpetny, gruby, oci ħŇ ały umysłowo, a mo Ň e nawet ułomny. Tymczasem został jej przedstawiony wysoki,
ciemnowłosy m ħŇ czyzna o niepokoj Ģ cej urodzie, jakby Ň ywcem przeniesiony z romansów, w dodatku jedynie o
trzy lata od niej starszy.
Jakby czytaj Ģ c w jej my Ļ lach, lady Craige powiedziała:
- Poza tym John jest niezwykle przystojny.
Mallory uniosła wzrok.
- Prawd ħ mówi Ģ c, jest du Ň o atrakcyjniejszy ni Ň ja.
- Mallory! Jak mo Ň esz mówi ę co Ļ takiego? Jeste Ļ urocz Ģ młod Ģ kobiet Ģ .
- Och, mamo. - Mallory krytycznym wzrokiem przyjrzała si ħ swemu odbiciu w lustrze. - Mam zbyt
wystaj Ģ cy podbródek, zbyt pełne wargi i za małe oczy.
- Masz pi ħ kne oczy.
- Kiedy si ħ Ļ miej ħ , robi Ģ si ħ z nich szparki. No, a do tego te moje włosy. - Mallory przeczesała je
palcami. - S Ģ strasznie niesforne i maj Ģ nieciekawy kolor.
- Nieprawda. Włosy s Ģ twoj Ģ najwi ħ ksz Ģ ozdob Ģ ...
- Tak, tak.
Lady Craige nie zwróciła uwagi na ironiczny ton głosu córki.
- Ich kolor wcale nie jest nieciekawy. S Ģ g ħ ste i maj Ģ jasne pasemka.
- Ale nie s Ģ jasne.
- Jeste Ļ bardzo podobna do siostry twego ojca, Jennifer. Była wspaniał Ģ kobiet Ģ . Masz jej urod ħ , wdzi ħ k
i temperament.
- Wcale nie jestem ładna, mamo... i mam piegi.
Lady Craige poło Ň yła r ħ k ħ na ramionach córki.
— I z piegami jeste Ļ pi ħ kna. Pami ħ taj, Ň e rozkwitasz i jeszcze si ħ
zmieniasz, kochanie. Poczekaj kilka lat. Kobiety z rodziny twojego ojca pi ħ kniej Ģ z wiekiem. - Pochyliła głow ħ
tak, Ň e zetkn Ģ ł si ħ czołami. - Wiem, Ň e trudno ci si ħ pogodzi ę z tym mał Ň e ı stwem. Byłoby znacznie lepiej,
gdyby Ļ cie mieli czas lepiej si ħ pozna ę ... ale, Mallory, czasami Ň ycie nie układa si ħ tak, jakby Ļ my sobie Ň yczyli.
- Wolałabym, Ň eby nie był taki... - Dziewczyna urwała, wyra Ņ nie
zakłopotana.
- Przystojny - doko ı czyła za ni Ģ lady Craige. - Mallory, John Barron mo Ň e sobie by ę bardzo urodziwy,
ale tak jak wszyscy ma swoje wady. Nie zapominaj o tym. Jego wygl Ģ d nie mo Ň e ci ħ onie Ļ miela ę . - Zrobiła
pauz ħ i po chwili namysłu dodała: - Podoba m si ħ jego głos. Ma bardzo ładne brzmienie, nie uwa Ň asz?
To prawda, pomy Ļ lała Mallory. Chocia Ň był jeszcze bardzo młody, miał głos dojrzałego m ħŇ czyzny.
Intryguj Ģ co chrapliwy i gł ħ boki, wzbudzał w niej nieznane dot Ģ d uczucia. Kiedy tego ranka stała obok Johna
przed wielebnym Sweeneyem, słuchaj Ģ c, jak składa przysi ħ g ħ mał Ň e ı sk Ģ , po raz pierwszy od Ļ mierci
ukochanego ojca nie czuła si ħ tak rozpaczliwie samotna.
Jeszcze raz spojrzała na ło Ň e, tym razem wyczekuj Ģ co. A jednak z tym mał Ň e ı stwem co Ļ było nie tak.
- Jakie wady masz na my Ļ li, mamo? Dlaczego si ħ ze mn Ģ o Ň enił? Przecie Ň w swoim czasie i tak
odziedziczyłby Craige Castle. Mógł po Ļ lubi ę ka Ň d Ģ kobiet ħ , któr Ģ chciał, a jednak jego ojciec nalegał, Ň eby Ļ my
si ħ pobrali.
Lady Craige posmutniała. Zanim si ħ odezwała, dłu Ň sz Ģ chwil ħ bawiła si ħ niebiesko-złotymi wst ĢŇ kami
koronkowego czepka.
- Ach, to tylko plotka.
Mallory z przera Ň eniem pomy Ļ lała, Ň e jej podejrzenia nie były bezpodstawne.
- Jaka plotka?
4
Pukanie do drzwi ł Ģ cz Ģ cych sypialni ħ z olbrzymim salonem przyprawiło obie kobiety o palpitacje serca.
John! Zapewne opu Ļ cił przyj ħ cie wkrótce po ich wyj Ļ ciu i przygotowywał si ħ do nocy po Ļ lubnej w
s Ģ siednim pokoju.
Czy Ň by ju Ň był gotowy? Och, nie!
Mallory miała wra Ň enie, Ň e serce wyskoczy jej z piersi. Lady Craige podeszła do drzwi i nieznacznie je
uchyliła.
- Tak?
Mallory dostrzegła kamerdynera m ħŇ a.
- Pan pyta, czy panna młoda jest ju Ň gotowa.
Mallory poczuła, Ň e kolana robi Ģ jej si ħ mi ħ kkie. Usiadła na łó Ň ku, lecz po chwili gwałtownie zerwała
si ħ na nogi. To było ostatnie miejsce, w jakim w tej chwili chciała si ħ znaj dowa ę . Podeszła do okna i zapatrzyła
si ħ na ciemne niebo.
- Panna młoda prosi jeszcze o kilka minut - usłyszała spokojny głos matki.
Kilka minut! I roku byłoby za mało!
Lady Craige podała jej kielich.
- Napij si ħ wina. Zaraz przestaniesz si ħ ba ę - Pogładziła córk ħ
po głowie. - Po Ň ycie mał Ň e ı skie to naprawd ħ nic strasznego.
Popijaj Ģ c małymi łyczkami mocne wino, Mallory zastanawiała si ħ , czy aby na pewno matka ma racj ħ .
Zaledwie przed dwoma dniami lady Craige u Ļ wiadomiła córce, na czym polegaj Ģ mał Ň e ı skie obowi Ģ zki. Nawet
dla Mallory, która od dzieci ı stwa obserwowała zwierz ħ ta gospodarskie, informacja o tym, co dzieje si ħ
pomi ħ dzy m ħŇ czyzn Ģ a kobiet Ģ , była szokuj Ģ ca. Do tej pory prowadziła ciche, spokojne Ň ycie i teraz my Ļ l o tym,
Ň e ludzie tak niewiele ró Ň ni Ģ si ħ od zwierz Ģ t, przepełniała j Ģ strachem. Wci ĢŇ nie była pewna, jak to ma
wygl Ģ da ę , ale nie miała odwagi wypytywa ę o szczegóły.
W tej chwili takie pytanie nie przeszłoby jej przez gardło. Gotowa była zrobi ę wszystko, byle tylko
odwlec to, co i tak było nieuchronne.
- Wi ħ c co głosi ta plotka na temat Johna Barrona?
Lady Craige pokr ħ ciła głow Ģ .
- Nie unikniesz przeznaczenia, dziecinko.
- Ale mog ħ je odło Ň y ę na pó Ņ niej - odparła Mallory. Nagle poczuła si ħ dziwnie bezbronna. - Poza tym
to, Ň e go nie znam, czyni wszystko jeszcze trudniejszym. Czy to takie dziwne, Ň e w takiej sytuacji zadaje te
pytania?
Lady Craige podprowadziła córk ħ do toaletki, posadziła na krze Ļ le i zacz ħ ła jej czesa ę włosy.
- Jest b ħ kartem - powiedziała bez ogródek.
Mallory zamrugała, jakby nie była pewna, czy si ħ nie przesłyszała.
Lady Craige pokiwała głow Ģ i zni Ň yła głos do szeptu.
- Jest owocem romansu, jaki jego szlachetnie urodzona matka miała z có Ň , ludzie mówi Ģ , Ň e jego ojcem
był koniuszy.
- Koniuszy?! Ale przecie Ň nazywa si ħ Barron!
Matka wydała przeci Ģ głe westchnienie.
- Mallory, im jeste Ļ my starsi, tym cz ħĻ ciej przekonujemy si ħ , Ň e Ň ycie rzadko biegnie prostym torem.
Znaj Ģ c sir Richarda, domy Ļ lam si ħ , Ň e duma kazała mu uzna ę Johna za syna... i oczywi Ļ cie nikt nie o Ļ mieliłby
si ħ nazwa ę Johna b ħ kartem w obecno Ļ ci sir Richarda. Ma zbyt wielk Ģ władz ħ . Mówi si ħ , Ň e od narodzin dziecka
sir Richard nie chciał ju Ň mie ę z Ň on Ģ do czynienia.
- Skoro był tak w Ļ ciekły, to dlaczego uznał Johna za swego syna?
- Poniewa Ň ka Ň dy m ħŇ czyzna chce mie ę dziedzica. - Głos lady Craige zadrgał ze wzruszenia i Mallory
przy pomniała sobie, Ň e miała młodszego brata, który umarł w kołysce.
Mallory pozostał w pami ħ ci jedynie mleczny zapach dziecinnego pokoju i smutna, cicha rozmowa
dorosłych skupionych wokół kolebki. ĺ cisn ħ ła dło ı matki. Przez chwil ħ pocieszały si ħ nawzajem. Potem lady
Craige powiedziała:
- Sir Richard i jego Ň ona przez wiele lat byli bezdzietni. John został pocz ħ ty w czasie, gdy sir Richard
przebywał za granic Ģ , a jego Ň ona w Londynie. Wiedz Ģ o tym wszyscy, którzy potrafi Ģ liczy ę na palcach. My Ļ l ħ ,
Ň e sir Richard ma nadziej ħ , Ň e dzi ħ ki temu mał Ň e ı stwu towarzystwo b ħ dzie traktowa ę Johna z wi ħ ksz Ģ
przychylno Ļ ci Ģ . W ko ı cu nasza rodzina jest bez zarzutu. No i oczywi Ļ cie w przyszło Ļ ci John zostanie wicehrabi Ģ
Craige.
Mallory nie dała si ħ przekona ę .
- Jestem pewna, Ň e znajdzie si ħ wielu Ļ wi ħ toszków z zasadami, którzy nigdy nie wpuszcz Ģ Johna do
swojego domu.
- Obawiam si ħ , Ň e nie wpuszcz Ģ ani jego, ani ciebie.
Mallory zesztywniała. Lady Craige spróbowała złagodzi ę wymow ħ swych słów.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin