Bogowie Bal-Sagoth.txt

(137 KB) Pobierz
ROBERT E. HOWARD

BOGOWIE BAL-SAGOTH

CIEMNY POS�G
Oto nadesz�a noc nagich mieczy 	
I hord poga�skich malowana wie�a	
Pochyla si� pod ciosami m�ot�w	
Pochyla i o ziemi� uderza		
Chesterton 
P�atki �niegu wirowa�y w podmuchach przenikliwego wiatru. Fale rozbija�y si� o 
dziki brzeg, a dalej, w g��bi morza hucza�y nieustannie ich d�ugie, o�owiane 
grzebienie. W szarym �wietle �witu, wolno s�cz�cego si� na niebo ponad wybrze�em 
Connacht, szed� powoli rybak, twardy jak ziemia, kt�ra go zrodzi�a. Niedbale 
wyprawiona sk�ra chroni�a jego stopy, d�ugi kaftan z jeleniego futra ledwie 
okrywa� cia�o; nie mia� na sobie nic wi�cej. Kroczy� naprz�d z t�pym uporem, nie 
zwracaj�c uwagi na gryz�ce zimno, jak kosmaty zwierz, kt�rego na pierwszy rzut 
oka przypomina�. Nagle zatrzyma� si�. Drugi cz�owiek wynurzy� si� zza kurtyny 
�niegu i mg�y. Przed rybakiem sta� Turlogh Dubh.
By� prawie o g�ow� wy�szy od kr�pego rybaka i mia� postaw� wojownika. Nie 
wystarczy�o spojrze� na niego przelotnie - d�ugo wpatrywa�by si� we� ka�dy, czy 
to m�czyzna, czy kobieta, kto by go napotka�. Turlogh Dubh mia� sze�� i cal 
wzrostu, a wra�enie, �e jest chudy, jakie sprawia� na pierwszy rzut oka, mija�o 
po dok�adniejszym przyjrzeniu si�. By� pot�ny, lecz zbudowany proporcjonalnie, 
o wspania�ych ramionach i szerokiej piersi. Wielki, lecz zwartej konstrukcji, 
��czy� si�� bawo�u z szybko�ci� i gi�tko�ci� pantery. Ka�de, najmniejsze nawet 
jego poruszenie cechowa�a niezwyk�a koordynacja, typowa dla wybitnego wojownika. 
Turlogh Dubh - Czarny Turlogh, niegdy� z klanu O'Brien�w. Istotnie, mia� czarne 
w�osy i ciemn� cer�, pod g�stymi, czarnymi brwiami p�on�y jak wulkan b��kitne 
oczy. W jego g�adko ogolonej twarzy by�a pos�pno�� mrocznych g�r i oceanu o 
p�nocy. Tak jak rybak, on tak�e stanowi� cz�� tej dzikiej zachodniej krainy.
Na g�owie mia� prosty he�m, bez przy�bicy, pi�ropusza czy god�a. Od szyi do 
po�owy uda chroni�a go dopasowana kolczuga, za� kilt, z szorstkiej, sp�owia�ej 
materii, kt�ry nosi� pod ni�, si�ga� do kolan. Na nogach mia� buty ze sk�ry tak 
twardej, �e mog�aby powstrzyma� ostrze miecza, by�y jednak znoszone i wytarte 
przez d�ugie w�dr�wki. D�ugi sztylet w czarnej pochwie zwisa� u szerokiego pasa 
opinaj�cego tali� Turlogha. Na lewym ramieniu nosi� niewielk� okr�g�� tarcz� z 
obitego sk�r�, twardego jak �elazo drewna, okut� i wzmocnion� stal�, z kr�tkim, 
ci�kim szpikulcem po�rodku. W prawej d�oni trzyma� top�r i ku niemu w�a�nie 
bieg�y spojrzenia rybaka. Bro�, z trzystopowym drzewcem i ostrzem o kszta�cie 
pe�nym gracji, wydawa�a si� lekka i delikatna w por�wnaniu z ci�kimi toporami 
pirat�w z p�nocy. A przecie�, pami�ta�, trzy lata ledwie min�y od czasu, gdy 
takie w�a�nie topory zmia�d�y�y p�nocne hufce, zadaj�c im krwaw� kl�sk� i na 
zawsze krusz�c poga�sk� moc.
Top�r mia� w�asn� indywidualno��, podobnie jak jego w�a�ciciel. Nie przypomina� 
�adnego z topor�w ogl�danych kiedykolwiek przez rybaka. Z pojedynczym ostrzem i 
tr�jgraniastymi szpicami u g�ry i z ty�u, by� ci�szy, ni� na to wygl�da�, tak 
samo zreszt� jak cz�owiek, kt�ry go nosi�. Z lekko wygi�tym drzewcem i 
wspania�ym ostrzem robi� wra�enie broni zawodowca - szybkiej, gro�nej i 
�miertelnej jak kobra. G�ownia by�a najlepszej irlandzkiej roboty, co w owych 
czasach oznacza�o - najlepszej w �wiecie. Uchwyt, wyci�ty ze rdzenia stuletniego 
d�bu i specjalnie utwardzony w ogniu oraz wzmocniony stal�, niczym �elazny pr�t 
nie dawa� si� z�ama�.
- Kim jeste�? - spyta� rybak szorstkim tonem, charakterystycznym dla mieszka�c�w 
krain Zachodu.
- A kim ty jeste�, �e mnie o to pytasz? - odrzek� tamten.
Wzrok rybaka pow�drowa� ku jedynej ozdobie, jak� nosi� wojownik - ci�kiej 
z�otej bransolecie na lewym ramieniu.
- G�adko ogolony i kr�tko obci�ty, na mod�� Norman�w - mrukn��. - I ciemny... 
Musisz by� Czarnym Turloghiem, wygna�cem z klanu O'Brien�w. Daleko si�gasz; 
ostatnio, jak s�ysza�em, na wzg�rzach Wichlow grabi�e� i O'Reillych, i 
Oastman�w.
- Cz�owiek musi co� je��, oboj�tnie, czy jest wygna�cem czy nie - warkn�� 
Dalkazjanin.
Rybak wzruszy� ramionami. Bezpa�ski cz�owiek - to ci�ki los. W systemie klan�w 
m�czyzna, kt�rego odepchn�� w�asny r�d, stawa� si� niby umykaj�cy przed zemst� 
syn Izmael. Wszystkie r�ce podnosi�y si� przeciw niemu. Rybak s�ysza� o Turloghu 
Dubhu - niezwyk�ym, zgorzknia�ym cz�owieku, strasznym wojowniku i zdolnym 
strategu, kt�rego jednak nag�e wybuchy dziwnego szale�stwa naznaczy�y pi�tnem 
nawet w tym kraju i w tych czasach sprzyjaj�cych szale�stwu.
- Marny dzi� dzie� - stwierdzi� rybak nieco nie na temat.
Turlogh pos�pnie przypatrywa� si� jego spl�tanej brodzie i dziko zwichrzonym 
w�osom.
- Czy masz ��d�?
Tamten skin�� g�ow� w stron� niewielkiej, os�oni�tej od wiatru zatoczki. 
Bezpiecznie zakotwiczona, sta�a tam ��d�, zbudowana z kunsztem wypracowanym 
przez setki pokole� ludzi, kt�rzy sw� egzystencj� zawdzi�czali gro�nemu morzu.
- Nie wygl�da na zdatn� do �eglugi - oceni� Turlogh.
- Nie wygl�da? Ty, urodzony i wychowany na zachodnim wybrze�u, powiniene� pozna� 
si� na niej od razu! Przep�yn��em ni� samotnie do Zatoki Drumcliff i z powrotem, 
kiedy wszystkie demony wichru stara�y si� rozerwa� j� na strz�py!
- Nie da si� �owi� ryb przy takiej pogodzie.
- Czy wydaje ci si�, �e to tylko wy, wodzowie, odczuwacie rado�� nara�aj�c 
sk�r�? Na wszystkich �wi�tych, �eglowa�em w sztormie do Ballinskellings i z 
powrotem dla samej tylko przyjemno�ci.
- To mi wystarczy - stwierdzi� Turlogh. - Bior� t� ��d�.
- Diab�a mo�esz sobie wzi��! Co to za gadanie? Je�eli chcesz opu�ci� Erin, to 
jed� do Dublina i za�aduj si� na statek swoich du�skich przyjaci�.
- Zabija�em ludzi za mniej obra�liwe s�owa - ostre spojrzenie zmieni�o twarz 
Turlogha w gro�n� mask�.
- A nie intrygowa�e� z Du�czykami? I czy nie dlatego tw�j klan wygna� ci�, �eby� 
zdech� z g�odu na wrzosowiskach?
- Zazdro�� kuzyna i gniew kobiety - warkn�� wojownik. - K�amstwa, same k�amstwa. 
Do�� jednak o tym. Czy w ci�gu ostatnich kilku dni nie dostrzeg�e� d�ugiego w�a 
p�dzonego wios�ami od po�udnia?
- Tak... trzy dni temu widzieli�my p�yn�ce z wiatrem ��d� ze smokiem na dziobie. 
Nie przybi�a do brzegu. Doprawdy, niczego pr�cz solidnych ci�g�w nie mog� 
oczekiwa� ci piraci od rybak�w Zachodu.
- To by� pewnie Thorfel Pi�kny - mrukn�� Turlogh i zako�ysa� toporem. - 
Wiedzia�em o tym.
- Czy piraci zrabowali co� na po�udniu?
- Banda rabusi�w zaatakowa�a noc� zamek na Kilbaha. By�a bitwa i ci zb�je 
porwali Moir�, c�rk� Murtagha, wodza Dalkazjan.
- S�ysza�em o niej - stwierdzi� rybak. - Teraz na po�udniu zaczn� ostrzy� miecze 
i ora� czerwone morze krwi, nieprawda�, m�j czarny klejnocie?
- Jej brat, Dermond, nie mo�e si� ruszy� po ci�ciu mieczem w stop�. 
MacMurroughowie naje�d�aj� ziemie jej klanu od wschodu, O'Connorowie od p�nocy. 
Niewielu ludzi mo�na oderwa� od obrony - klan walczy o prze�ycie. Grunt Erinu 
trz�sie si� pod dalkazja�skim tronem od czasu, gdy zgin�� wielki Brian. Mimo 
wszystko Cormac O'Brien ruszy� w po�cig za porywaczami, lecz p�ynie tropem 
dzikich ptak�w, gdy� s�dzi, �e napastnikami byli Du�czycy z Coningbegu. No c�, 
my, wygna�cy, mamy w�asne sposoby zdobywania informacji - to by� Thorfel Pi�kny, 
co w�ada wysp� Slyne, zwan� przez wiking�w Helni, na Hebrydach. Tam j� zabra� i 
tam za nim wyrusz�. Po�ycz mi swojej �odzi.
- Oszala�e�! - zakrzykn�� rybak. - O czym ty m�wisz? Z Connacht na Hybrydy w 
otwartej �odzi? W tak� pogod�? Wiedzia�em, �e jeste� ob��kany.
- Postaram si� tego dokona� - odpar� roztargnionym g�osem Turlogh. - Po�yczysz 
mi �odzi?
- Nie.
- M�g�bym ci� zabi� i zabra� j�.
- M�g�by� - potwierdzi� spokojnie rybak.
- Ty brudna �winio! - warkn�� banita wpadaj�c w gniew. - Ksi�niczka Erinu 
omdlewa w �apach rudobrodego zb�ja z p�nocy, a ty targujesz si� jak Sas.
- Cz�owieku, przecie� musz� �y�! - krzykn�� rybak z nie mniejszym wzburzeniem. - 
Zabierzesz mi ��d� i b�d� g�odowa�. Gdzie znajd� drug� tak�? Jest najlepsza w 
swoim rodzaju.
Turlogh si�gn�� do po�yskuj�cej na jego ramieniu bransolety.
- Zap�ac� ci. Oto obr�cz, kt�r� przed bitw� pod Clontarf kr�l Brian na�o�y� mi 
w�asn� r�k�. We� j�, kupisz za ni� setk� �odzi. Kona�em z g�odu maj�c j� na 
ramieniu, lecz teraz, w ostatecznej potrzebie...
Rybak pokr�ci� g�ow�. W jego oczach l�ni� �ar.
- Nie. Moja chata nie jest miejscem dla bransolety, kt�rej dotyka�y r�ce kr�la 
Briana. Zatrzymaj j�... i zabierz ��d� w imi� wszystkich �wi�tych, je�li znacz� 
oni dla ciebie cokolwiek.
- Dostaniesz j� z powrotem, kiedy wr�c� - przyrzek� Turlogh. - A mo�e na dodatek 
jeszcze z�oty �a�cuch, kt�ry teraz zwisa z byczego karku jakiego� pirata z 
p�nocy.
Dzie� by� szary i pos�pny. Wy� wiatr, a nieustaj�cy monotonny szum morza rodzi� 
zgryzot� w ludzkich sercach. Rybak sta� w�r�d ska� i patrzy� na kruch� ��d�. Jej 
szlak niby w�� wi� si� mi�dzy g�azami, p�ki nie uderzy�a w ni� pot�ga otwartego 
morza, kt�ra niczym pi�rko unios�a j� do g�ry. Podmuch targn�� �aglem i smuk�a 
��dka skoczy�a do przodu, zachwia�a si�, wyprostowa�a i pomkn�a z wiatrem. 
Mala�a w oczach, a� zmieni�a si� w male�ki ta�cz�cy na falach punkcik. Potem 
zadymka �nie�na zakry�a j� przed wzrokiem patrz�cego.
Turlogh po cz�ci zdawa� sobie spraw� z trudno�ci tego szalonego 
przedsi�wzi�cia. Wychowany by� jednak dla walki z niebezpiecze�stwami. Zimno, 
l�d, zacinaj�cy �nieg z deszczem, kt�re zmrozi�yby kogo� s�abszego, jego 
pobudza�y tylko do wi�kszych wysi�k�w. By� twardy i gi�tki jednocze�nie, jak 
wilk. Wyr�nia� si� nawet mi�dzy tymi, kt�rych wytrzyma�o�� zadziwia�a 
najbardziej zahartowanych wiking�w. Kiedy by� dzieckiem, rzucano go w �nie�n� 
zawiej�, by sprawdzi�, czy ma prawo do �ycia. Dzieci�stwo i lat ch�opi�ce 
sp�dzi� w g�rach, na wybrze�u i w�r�d zachodnich wrzosowisk. P�ki nie osi�gn�� 
wieku m�skiego, nie mia� na sobie nigdy �adnej tkaniny. Wilcza sk�ra by�a 
jedynym okryciem syna wodza Dalkazjan. Zanim go wygnano, potrafi� zm�czy� konia 
biegn�c obok niego przez ca�y dzie�. P�ywania nigdy nie mia� dosy�. Teraz, gdy 
intrygi zazdrosn...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin