Władca Pierścieni 2 - Dwie Wieże.txt

(847 KB) Pobierz
Jrr Tolkien - Dwie Wie�e

(1/2)

www.bookswarez.prv.pl



Synopsis

Oto druga cz�� trylogii "W�adca Pier�cieni".
	Cz�� pierwsza - zatytu�owana "Wyprawa" - opowiada, jak Gandalf Szary odkry�, �e Pier�cie�, znajduj�cy si� w posiadaniu hobbita Froda, jest tym Jedynym, kt�rzy rz�dzi wszystkimi Pier�cieniami W�adzy; jak Frodo i jego przyjaciele uciekli z rodzinnego, cichego Shire'u, �cigani przez straszliwych Czarnych Je�d�c�w Mordoru, a� w ko�cu, dzi�ki pomocy Aragorna, Stra�nika z Eriadoru, przezwyci�yli �miertelne niebezpiecze�stwo i dotarli do domu Elronda w dolinie Rivendell.
	W Rivendell odby�a si� Wielka Narada, na kt�rej postanowiono, �e trzeba zniszczy� Pier�cie�, Froda za� mianowano powiernikiem Pier�cienia. Wybrano te� w�wczas o�miu towarzyszy, kt�rzy mieli Frodowi pom�c w jego misji, mia� bowiem podj�� pr�b� przedarcia si� do Mordoru w g��b nieprzyjacielskiego kraju i odnale�� G�r� Przeznaczenia, poniewa� tylko tam mo�na by�o zniszczy� Pier�cie�. Do dru�yny nale�a� Aragorn i Boromir, syn w�adcy Gondoru - dwaj przedstawiciele ludzi; Legolas, syn kr�la le�nych elf�w z Mrocznej Puszczy; Gimli, syn Gloina spod Samotnej G�ry - krasnolud; Frodo za swym s�ug� Samem oraz dwoma m�odymi krewniakami, Peregrinem i Meriadokiem - hobbici, wreszcie - Gandalf Szary, czarodziej.
	Dru�yna wyruszy�a tajemnie z Rivendell, dotar�a stamt�d daleko na p�noc, musia�a jednak zawr�ci� z wysokiej prze��czy Karadhrasu, niemo�liwej zim� do przebycia; Gandalf, szukaj�c drogi pod g�rami, poprowadzi� o�miu przyjaci� przez ukryt� w skale bram� do olbrzymich kopal� Morii, lecz w walce z potworem podziemi run�� w czarn� otch�a�. Przewodnictwo obj�� w�wczas Aragorn, kt�ry okaza� si� potomkiem dawnych kr�l�w zachodu, i wywi�d�szy dru�yn� przez Wschodni� Bram� Morii skierowa� j� do krainy elf�w Lorien, a potem w �odziach z biegiem Wielkiej Rzeki Anduiny a� do wodogrzmot�w Rauros. W�drowcy ju� spostrzegli wtedy, �e s� �ledzeni przez szpieg�w Nieprzyjaciela i �e tropi ich Gollum - stw�r, kt�ry ongi posiada� Pier�cie� i nie przesta� go po��da�.
	Dru�yna nie mog�a d�u�ej odwleka� decyzji, czy i�� na wsch�d, do Mordoru, czy te� wraz z Boromirem na odsiecz stolicy Gondoru, Minas Tirith, zagro�onej wojn�, czy te� rozdzieli� si� na dwie grupy. Kiedy sta�o si� jasne, �e powiernik Pier�cienia nie odst�pi od swego beznadziejnego przedsi�wzi�cia i p�jdzie dalej, a� do nieprzyjacielskiego kraju, Boromis spr�bowa� wydrze� Frodowi Pier�cie� przemoc�. Pierwsza cz�� trylogii ko�czy si� w�a�nie tym upadkiem Boromira, skuszonego przez z�y czar Pier�cienia, ucieczk� i znikni�ciem Froda oraz Sama, rozbiciem dru�yny, napadni�tej znienacka przez ork�w, w�r�d kt�rych pr�cz �o�nierzy Czarnego W�adcy Mordoru byli r�wnie� podw�adni zdrajcy Sarumana z Isengardu. Zdawa� by si� mog�o, �e sprawa powiernika Pier�cienia jest ju� ostatecznie przegrana.
	Z drugiej cz�ci pod tytu�em "Dwie Wie�e" dowiemy si� o losach poszczeg�lnych cz�onk�w dru�yny od chwili jej rozproszenia a� do nadej�cia wielkich Ciemno�ci i wybuchu Wojny o Pier�cie� - o kt�rej opowie cz�� trzecia i ostatnia.


Rozdzia� 1
Po�egnanie Boromira

A
ragorn spiesznie wspinal sie na wzg�rze. Od czasu do czasu schylal sie badajac grunt. Hobbici maja lekki ch�d i nielatwo nawet Straznikowi odszukac ich trop, lecz nie opodal szczytu potok przecinal sciezke i na wilgotnej ziemi Aragorn wypatrzyl to, czego szukal.
- A wiec dobrze odczytalem slady - rzekl sobie. - Frodo wspial sie na szczyt wzg�rza. Ciekawe, co stamtad zobaczyl? Wr�cil jednak ta sama droga i zszedl na d�l.
Aragorn zawahal sie: mial ochote takze dojsc na szczyt, spodziewajac sie, ze dostrzeze z g�ry cos, co mu ulatwi trudny wyb�r dalszej drogi, ale czas naglil. Decydujac sie blyskawicznie, skoczyl naprz�d, wbiegl na szczyt po ogromnych kamiennych plytach i schodami na straznice. Siadl w niej i z wysoka spojrzal na swiat. Lecz slonce zdawalo sie przycmione, ziemia daleka i osnuta mgla. Powi�dl wzrokiem wkolo - od p�lnocy do p�lnocy - nie zobaczyl jednak nic pr�cz odleglych g�r i gdzies, w dali, ogromnego ptaka, jak gdyby orla, z wolna zataczajacego w powietrzu szerokie kregi i znizajacego sie ku ziemi.
	Kiedy tak patrzal, czujny jego sluch zlowil jakis gwar dochodzacy z las�w polozonych w dole, na zachodnim brzegu rzeki. Aragorn sprezyl sie caly: doslyszal krzyki i ze zgroza rozr�znil miedzy nimi ochryple glosy ork�w. Nagle glebokim tonem zagral r�g, a jego wolanie odbite od g�r roznioslo sie echem po zapadlinach tak poteznie, ze zagluszylo grzmot wodospadu.
- R�g Boromira! - krzyknal Aragorn. - Wzywa na pomoc! - Zeskoczyl ze straznicy i pedem puscil sie sciezka w d�l. - Biada! Zly los przesladuje mnie dzisiaj, cokolwiek podejmuje - zawodzi. Gdzie jest Sam?
Im nizej zbiegal, tym wyrazniej slyszal wrzawe, lecz glos rogu z kazda chwila slabl i zdawal sie coraz bardziej rozpaczliwy. naraz wrzask ork�w buchnal przerazliwie i dziko, a r�g umilkl. Aragorn byl juz na ostatnim tarasie zbocza, nim jednak znalazl sie u st�p wzg�rza, wszystko przycichlo, a gdy Straznik skreciwszy w lewo pedzil w strone, skad dobiegaly glosy - zgielk juz sie cofal i oddalal, az w koncu Aragorn nic juz nie m�gl doslyszec. Dobyl miecza i z okrzykiem: "Elendil! Elendil!" pedem pomknal przez las. O jakas mile od Parth Galen, na polance nie opodal jeziora znalazl Boromira. Rycerz siedzial oparty plecami o pien olbrzymiego drzewa, jakby odpoczywajac. Lecz Aragorn dostrzegl kilka czarnopi�rych strzal tkwiacych w jego piersi; Boromir nie wypuscil z reki miecza, ostrze bylo jednak strzaskane tuz pod rekojescia, a r�g, pekniety na dwoje, lezal obok na ziemi. Dokola i u st�p rycerza pietrzyly sie trupy ork�w.
	Aragorn przyklakl. Boromir odemknal oczy. Zmagal sie z soba chwile, nim w koncu zdolal szepnac:
- Pr�bowalem odebrac Frodowi Pierscien. Zaluje... Splacilem dlug. - Powi�dl wzrokiem po trupach nieprzyjaci�l: padlo ich co najmniej dwudziestu z jego reki. - Zabrali ich... niziolk�w. Orkowie porwali. Mysle, ze jednak zyja. Zwiazali ich... - Umilkl i zmeczone powieki opadly mu na oczy. Przem�wil jednak znowu: - Zegnaj, Aragornie. Idz do Minas Tirith, ocal m�j kraj. Ja przegralem...
- Nie! - rzekl Aragorn ujmujac go za reke i calujac w czolo. - Zwyciezyles, Boromirze. malo kto odni�sl r�wnie wielkie zwyciestwo. Badz spokojny. Minas Tirith nie zginie.
Boromir usmiechnal sie slabo.
- Kt�redy tamci poszli? Czy Frodo byl z nimi? - spytal Aragorn.
Lecz Boromir nie powiedzial juz nic wiecej.
- Biada! - zawolal Aragorn. - Tak polegl spadkobierca Denethora, wladajacego Wieza Czat. Jakze gorzki koniec! Nasza druzyna rozbita. To ja przegralem. Zawiodlem ufnosc, kt�ra we mnie pokladal Gandalf. C�z poczne teraz? Boromir zobowiazal mnie, zebym poszedl do Minas Tirith, a moje serce tego samego pragnie. Ale gdzie jest Pierscien, gdzie jego powiernik? Jakze mam go odnalezc, jak ocalic nasza sprawe od kleski?
Kleczal czas jakis i pochylony plakal, wciaz jeszcze sciskajac reke Boromira. Tak go zastali Legolas i Gimli. Zeszli cichcem z zachodnich stok�w wzg�rza, czajac sie wsr�d drzew jak na lowach. Gimli trzymal w pogotowiu top�r, Legolas - dlugi sztylet, bo strzal juz zabraklo w kolczanie. Kiedy wychyneli na polane, zatrzymali sie zdumieni; stali chwile sklaniajac w b�lu glowy, od razu bowiem zrozumieli, co sie tutaj rozegralo.
- Niestety! - powiedzial Legolas zblizajac sie do Aragorna. - Scigalismy po lesie ork�w i niejednego ubilismy, lecz widze, ze tu bylibysmy potrzebniejsi. Zawr�cilismy, kiedy nas doszedl glos rogu, za p�zno jednak! Obawiam sie, ze jestes ranny smiertelnie.
- Boromir polegl - rzekl Aragorn. - Ja jestem nietkniety, bo mnie tutaj nie bylo przy nim. Padl w obronie hobbit�w, kiedy ja bylem daleko, na szczycie wzg�rza.
- W obronie hobbit�w? - krzyknal Gimli. - Gdziez tedy sa? Gdzie Frodo?
- Nie wiem - odparl ze znuzeniem Aragorn. - Boromir przed smiercia powiedzial mi, ze ich orkowie pojmali. Przypuszczal, ze sa jeszcze zywi. Wyslalem go za Meriadokiem i Pippinem. Nie zapytalem zrazu, czy Frodo i Sam byli tutaj r�wniez, za p�zno o tym pomyslalem. Wszystko, cokolwiek dzisiaj podejmowalem, obracalo sie na zle. C�z teraz zrobimy?
- Przede wszystkim przystoi nam pogrzebac towarzysza - rzekl Legolas. - Nie godzi sie zostawiac go jak padline miedzy scierwem ork�w.
- Musimy sie jednak pospieszyc - zauwazyl Gimli. - Boromir nie chcialby nas zatrzymac. Trzeba scigac ork�w, jezeli zostala nadzieja, ze kt�rys z naszych druh�w zyje, chociaz w niewoli.
- Ale nie wiemy, czy powiernik Pierscienia jest z nimi, czy nie - odezwal sie Aragorn. - Mamy wiec go opuscic? Czy raczej jego najpierw szukac? Ciezki to wyb�r.
- Zacznijmy od pierwszego obowiazku - powiedzial Legolas. - nie ma czasu ani narzedzi, by pogrzebac przyjaciela jak nalezy i usypac mu mogile. Moglibysmy jednak zbudowac kamienny kurhan.
- Dluga i ciezka praca! kamienie trzeba by nosic az znad rzeki - stwierdzil Gimli.
- Zl�zmy go wiec w lodzi wraz z jego orezem i bronia pobitych przez niego wrog�w - rzekl Aragorn. - Zepchniemy l�dz w wodogrzmoty Rauros, powierzymy Boromira Anduinie. Rzeka Gondoru ustrzeze przynajmniej jego kosci od sponiewierania przez nikczemne stwory.
Spiesznie przeszukali trupy ork�w zgarniajac szable, polupane helmy i tarcze na stos.
- Sp�jrzcie! - zawolal Aragorn. - Oto mamy znamienne dowody! - Ze stosu morderczych narzedzi wyciagnal dwa noze, o klingach wycietych w ksztalt liscia, dziwerowanych w zlote i czerwone wzory; szukal jeszcze chwile, az dobral do nich pochwy, czarne, wysadzane drobymi szkarlatnymi kamieniami. - Nie jest to bron ork�w - powiedzial. - musieli ja nosic hobbici. Z pewnoscia orkowie ograbili jenc�w, lecz nie osmielili sie zatrzymac tych sztylet�w, bo sie poznali, ze to robota Numenorejczyk�w, a na ostrzach wyryte sa zaklecia zgubne dla Mordoru. A wiec nasi przyjaciele, jezeli nawet zyja, sa bezbronni. Wezme te bron, ufajac przeciw nadziei, ze bede m�gl ja kiedys zwr�cic prawym wlascicielom.
- A ja - rzekl Legolas - pozbieram jak najwiecej strzal, bo kolczan mam pusty.
Znalazl w stosie oreza i...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin