Jacek Woroniecki - Moc i wartosc spekulatywnych cech tomizmu.pdf

(105 KB) Pobierz
259051678 UNPDF
Moc i wartość spekulatywnych cech tomizmu
„Tyle ma kaŜdy cnoty, ile ma inteligencji”
Z tymi słowami wchodzi do dziejów myśli ludzkiej jeden z najpotęŜniejszych umysłów, jakie świat widział
św. Tomasz z Akwinu! Od tych bowiem słów: „Tanto ha virtu ziascun, ąuanto ha intelleto” zaczyna się
ten ciekawy sonet w neapolitańskim dialekcie, znany juŜ od XVII wieku, ale którego autorstwo nie było
dotąd ustalone. Dopiero w 1925 roku P. Mandonnet OP dowiódł, Ŝe naleŜy w nim widzieć
najprawdopodobniej młodzieńczy utwór św. Tomasza z Akwinu, napisany w tragicznym momencie walki
z rodziną o swe powołanie zakonne. Było to po napadzie pod Aquapendente, w pierwszych dniach maja
1244 roku. Porwany przez braci i więziony przez nich na zamku w Roccasecca, musiał młody nowicjusz
wytrzymać róŜne próby oderwania go od powołania, z których najostrzejsza, ta, która godziła w jego
czystość anielską, przyniosła mu ostateczne zwycięstwo i uczyniła zeń patrona tej pięknej cnoty
młodzieńczej. Mniej groźne od tych niecnych zakusów, ale na dalszą metę bardzo uciąŜliwe, były te ciągłe
namowy do wyrzeczenia się powołania dominikańskiego, których mu rodzina nie szczędziła, bijąc
szczególnie na to, Ŝe powołanie do zakonu Ŝebrzącego nie da się pogodzić z honorem rodowym hrabiów
z Akwinu.
Jeden z braci św. Tomasza, imieniem Reginald, obdarzony prawdziwym talentem poetyckim i znany z tego
tytułu na dworze cesarza Fryderyka w Messynie, nieraz musiał swe poglądy ubierać w formę wierszowaną,
a to tym bardziej, Ŝe pojęcia cnoty i honoru były zwykłym przedmiotem poezji trubadurów. Ale i
młodemu Tomaszowi nieobca była sztuka rymotwórcza, i on teŜ nie darmo przebył cztery lata w tej
bujnej atmosferze wszechnicy neapolitańskiej, gdzie młody język włoski zaprawiał się coraz bardziej do
słuŜby muzom. Z drugiej strony odbyte studia filozoficzne i wpływ powołania zakonnego dały mu juŜ
jasne pojęcie, na czym prawdziwy honor polega. I oto raz po takiej utarczce słownej chwycił i on za pióro
i ujął w formę sonetu swe poglądy na prawdziwą wartość człowieka: Tyle człowiek ma cnoty, ile ma
inteligencji, a o wartości jego decyduje wartość tego, co umiłował.
Słowa te brzmią jak pobudka bojowa i charakteryzują doskonale juŜ w dziewiętnastym roku Ŝycia umysł
tego, który miał wkrótce odbić tak niezatarte piętno na myśli ludzkiej. Głębokie pragnienie przeniknięcia
myślą tego wszystkiego, co staje przed naszym umysłem, ujęcia jego cech istotnych i zorganizowania w
potęŜny system doktrynalny na to, aby następnie oprzeć na tak mocnych podstawach całe Ŝycie duchowe
oto krótka charakterystyka wielkiego myśliciela średniowiecznego.
Ten to rys spekulatywny jego umysłowości nadał doktrynie św. Tomasza jej trwałą wartość i zdobył jej to
wyjątkowe wprost stanowisko, jakie zajmuje w skarbcu myśli Kościoła katolickiego. Ale ten sam rys
spekulatywny był nieraz źródłem uprzedzeń, nieporozumień i zarzutów pod adresem doktryny
tomistycznej ze strony tych wszystkich, którzy czy to spoza Kościoła, czy nawet w obozie katolickim nie
doceniali doniosłości teoretycznego czyli spekulatywnego poznania.
Nawet w ostatnich czasach, pomimo niezwykłego postępu, jakim się rozwój doktryn tomistycznych we
wszystkich niemal krajach cieszy, nie brak było pewnych zastrzeŜeń, najczęściej ukrytych starannie w
kwiatach zachwytów i komplementów. Wszystkie one z jednego źródła pochodziły, z niezrozumienia
potęŜnych bogactw, ukrytych wirtualnie w tej na pozór suchej, zimnej i oderwanej doktrynie św. Tomasza.
Przyjrzyjmy się niektórym z tych zarzutów.
Weźmy choćby na pierwszy ogień tak bardzo rozpowszechniony w naszych czasach antagonizm między
metodą spekulatywną a pozytywną w teologii. źródeł jego szukać naleŜy w umysłowości nowoŜytnej, tak
łatwo przerzucającej się z jednego krańca w drugi.
Idealistyczna spekulacja filozofów niemieckich XVIII i XIX wieku słusznie mogła wywołać uprzedzenia
do tego dociekania prawdy bez oparcia na zewnętrznej obserwacji faktów. Pogarda dla tego podłoŜa
rzeczywistości, bez którego prawdziwej wiedzy być nie moŜe, doszła do szczytu u Hegla, który, gdy mu
zarzucano, Ŝe teorie jego są w sprzeczności z faktami, odpowiadał najspokojniej: "Desto schlimmer fur die
Tatsachen Tym gorzej dla faktów". Nic przeto dziwnego, iŜ tego rodzaju tendencje do jałowej spekulacji
wywołały reakcję w formie pozytywizmu, z jego uprzedzeniami do badań teoretycznych. W pierwszej
połowie XIX wieku słyszeliśmy: " Tym gorzej dla faktów" od drugiej zaczynamy słyszeć: "Faktów i tylko
faktów". Stara arystotelesowskotomistyczna spekulacja nie ma z idealistyczną spekulacją niemiecką nic
wspólnego. Najwybitniejszym jej rysem jest ten realizm, który sprawia, Ŝe jest ona pod pewnym względem
bliŜszą pozytywizmu, niŜ idealizmu, nie przestając nigdy głosić: nil in intellectu, quin prius fueritit in sensu.
św. Tomasz cały swój gmach wiedzy spekulatywnej wysnuł nie z siebie, nie ze swej myśli, ale z
pozytywnych danych zewnętrznego świata: w filozofii z obserwacji materii i ducha, w teologii ze źródeł
wiary.
W tej ostatniej dziedzinie uderza nas wprost głęboka i szczegółowa znajomość materiału pozytywnego,
jaką św. Tomasz posiadał, a jednocześnie z nią i ta prawdziwa cześć dla wysiłków umysłowych myślicieli
minionych wieków i dla wyników, do których doszli. Ma się rozumieć, Ŝe nie rozporządzał on tym
aparatem naukowym, który nam dziś tak pracę ułatwia, tymi wydaniami krytycznymi, encyklopediami,
podręcznikami, enchiridiami, itp., toteŜ na niejednym punkcie mógł on przyjąć błędną informację,
zarówno dotyczącą czystości jakiegoś tekstu, jak i autentyczności jakiegoś dzieła. Niejedno nam dziś znane
dzieło było mu niedostępne, weźmy choćby większość dialogów Platona. Ale z drugiej strony, właśnie dla
braku tych środków pomocniczych musiał on o wiele dokładniej opanować to, co mu było dostępnym, i
tym nam dziś jego dzieła imponują.
Weźmy np. jego stosunek do Pisma św., juŜ nie tylko w komentarzach do poszczególnych jego ksiąg, ale i
w spekulatywnych dziełach teologicznych, szczególnie w Summie. Jaką głęboką, wchodzącą we wszystkie
szczegóły analizę prawodawstwa i obyczaju społecznego ludu Ŝydowskiego znajdujemy w tych kilku
kwestiach poświęconych prawu Starego Testamentu! A gdy chodzi o stosunek do patrystyki, to cóŜ
dowodzi lepiej ogromnego oczytania św. Tomasza w tej dziedzinie, jak Catena aurea, ten komentarz
Ewangelii ułoŜony słowami Ojców Kościoła! I czyŜ nie jest uderzającym, Ŝe obok dwóch komentarzy do
Ewangelii o charakterze bardziej osobistym i spekulatywnym (jeden z nich zaginął) miał jeszcze św.
Tomasz czas i ochotę opracować coś tak nieosobistego i pozytywnego, jak Catena aurea? Ale i w
spekulatywnych dziełach teologicznych, przede wszystkim w takiej Summie, mamy teŜ ciągłe dowody tego
baczenia, aby spekulacja była oparta na pozytywnych danych tradycji. Niejeden zwolennik teologii
pozytywnej naszych czasów mógłby św. Tomaszowi po zazdrościć jego wiedzy pozytywnej.
Antytezy przeto: teologia spekulatywna, czy teologia pozytywna w Ŝaden sposób przyjąć nie moŜemy.
Spekulacja teologiczna winna się koniecznie opierać na pozytywnych danych moŜliwie najdokładniej
sprawdzonych co do pierwotności, autentyczności, czystości i doniosłości historycznej; pracy tej ustalenia i
zbadania źródeł niejeden będzie się musiał specjalnie poświęcić, wymaga ona bowiem osobnych studiów i
słusznie moŜe zainteresować. Pracowników, oddających się studiom teologii pozytywnej, nigdy nie
powinno w Kościele zabraknąć, szczególnie odkąd reformacja z tego frontu zaczęła naukę Kościoła
atakować. Przyznajmy, Ŝe nie zawsze zwolennicy spekulatywnego kierunku w teologii dostatecznie to
oceniają.
Ale praca teologiczna bynajmniej nie moŜe się ograniczyć jedynie do takiego inwentaryzowania
pozytywnych danych wiary. Jeśli pragniemy je poznać w ich najczystszej formie i w ich genetycznym
rozwoju historycznym, to na to, aby głębiej przemyśleć ich treść i przejąć się ich doniosłością Ŝyciową.
Tego znowu nieraz zwolennicy pozytywnego kierunku w teologii nie rozumieją, sądząc, Ŝe gdy oni swą
pracę dokonają, nic więcej nie pozostaje do zrobienia. Tu się zaczyna cichy i nie zawszę moŜe
uświadomiony antagonizm między spekulacją a badaniami pozytywnymi.
Co nam po poznaniu źródeł, w których się prawdy wiary zawierają, jeśli nie mamy tych prawd wchłonąć,
przeŜuć, przerobić na własne nasze dobro tak, aby móc nimi Ŝyć w całej ich pełni? To zaś tylko drogą
spekulatywnego myślenia zdobyć moŜemy, analizując poszczególne składniki Objawienia i układając je w
umyśle w jedną harmonijną całość. I cała wartość promieniowania wiary od tego zaleŜy, czy jej głosiciele
głęboko ją przemyśleli i urobili sobie na niej cały swój świat myśli! Tego wierni się od nich spodziewają!
Mało ich obchodzi, co twierdził Chryzostom, albo Augustyn, oni są ciekawi wiedzieć, jakie jest
wewnętrzne uzasadnienie prawd wiary i nikt nie moŜe im zakazać stawiania pytania: dlaczego?
Zapewne, Ŝe znajdzie się w naszych czasach nieco zblazowanych dyletantów myśli, którzy będą powtarzać
za Dantem: "State contenti umana gente al guia wiemy, jak rzeczy się mają, bądźmy z tego zadowoleni i
nie pytajmy dlaczego". I w dziedzinie teologii moŜna się spotkać z umysłami, które się więcej interesują
stwierdzaniem faktu w jego formie zewnętrznej, niŜ treścią wewnętrzną, stanowiącą j ego wartość dla
ducha. Ale ogół wiernych bynajmniej taki nie jest; on jest "święcie ciekawy" tego głębszego uzasadnienia
prawd wiary, które tylko systematycznym przemyśleniem spekulatywnym nabyć moŜna i, gdy się z nim
spotka, z radością je wchłania. ToteŜ spekulacji teologicznej nigdy nie moŜe w Kościele zabraknąć,
największa erudycja pozytywna jej nie zastąpi.
Na szczególną uwagę zasługuje konieczność naleŜytego uwzględnienia pierwiastka spekulatywnego w tej
dyscyplinie teologicznej, którą nazywamy apologetyką. Pierwiastek pozytywny zajmuje w niej bardzo wiele
miejsca i winien być nader systematycznie opracowany; a jednak siły dowodowej sam przez się on nie
posiada, a winien ją zaczerpnąć ze spekulatywnego przemyślenia podstawowych danych Objawienia,
szczególniej zaś tego centralnego w apologetyce pojęcia, jakim jest nadprzyrodzoność. Nigdzie moŜe w
chwili obecnej uprzedzenia do kierunku spekulatywnego nie zaznaczają się tak silnie i nie wyrządzają tyle
szkody, co właśnie w tej dziedzinie, na nią więc specjalnie naleŜało zwrócić uwagę. Tomizm, tak istotnie
spekulatywny, jest więc doktryną głęboko pozytywną; zarówno opartą na mocnych pozytywnych
podstawach, jak i oceniającą naleŜycie konieczność dalszych badań pozytywnych. Tomista z radością i
zainteresowaniem śledzić będzie zawsze wyniki badań teologii pozytywnej, nieraz moŜe i sam do nich rękę
przyłoŜy, choćby, aby wypocząć od bardziej natęŜającej pracy spekulatywnej. Prosić on będzie tylko o
jedno, a mianowicie, aby o tych prawdach tak systematycznie wyszukanych w źródłach wolno mu było
pospekulować, aby się nikt nie dziwił, Ŝe pragnie on je przemyśleć, o ile to tylko jest moŜliwym dla umysłu
oświeconego wiarą, Ŝe pragnie wchłonąć w siebie całą ich moc Ŝyciodajną. Kto do pracy spekulatywnej na
polu teologii nie ma zamiłowania lub zdolności, moŜe tego nie robić, ale nie wolno mu nie doceniać
spekulacji teologicznej dlatego tylko, Ŝe sam się do niej nie bierze; przeciwnie, winien on sobie doskonale
zdawać sprawę z tego, jak waŜnym jest dla sprawy BoŜej, aby w Kościele były zawsze umysły
spekulatywne i aby zdrowa spekulacja teologiczna nie zamierała.
W skarbcu wiary i w skarbcu teologii, która z niej czerpie swe dane, wiele jest prawd, których umysł ludzki
nie rozwinął jeszcze do tych granic poznania, do których mogą być rozwinięte; właściwie wszystkie
prawdy wiary, podobnie jak i wszystkie prawdy filozoficzne są w tym połoŜeniu: treść ich jest
niewyczerpalna tak, iŜ umysł ludzki nigdy nie dojdzie do kresu ich poznania. Nikt teŜ nie zabije w umyśle
człowieka głodu wiedzy, tego przyrodzonego poŜądania, aby poznać przyczyny wszechrzeczy. Tu jest
źródło psychologiczne wszelkiej spekulacji teologicznej i Ŝadne uprzedzenia nie potrafią go zatamować.
Jest jeszcze drugi antagonizm, którego nie sposób nie spostrzec, gdy się jest choć trochę wtajemniczonym
w teologiczny ruch umysłowy doby obecnej i gdy się śledzi to pewne zaniepokojenie, które coraz potęŜniej
budzące się odrodzenie tomizmu wywołuje w kołach mniej z nim obeznanych: oto jest nim mniemany
antagonizm między teorią a praktyką. Antagonizm ten zaznacza się szczególnie w dziedzinie teologii
moralnej, w której spekulatywny charakter doktryny św. Tomasza wydaje się dla wielu pozbawionym
praktycznej doniosłości Ŝyciowej.
Rozdźwięk między teorią a praktyką jest stary jak świat, i w ostatnim rzędzie sprowadza się do tej pewnej
niewspółmierności między ogólnymi pojęciami abstrakcyjnymi naszego umysłu, a konkretnymi danymi
Ŝycia. Przejście od pojęcia ogólnego, od ogólnej zasady do konkretnego, Ŝywego czynu zawsze będzie
potrzebowało pewnego wyćwiczenia rozumu i woli, które nazywamy cnotą roztropności i którego tylko
drogą doświadczenia Ŝyciowego nabrać moŜna. Z ksiąŜki albo w szkole od nauczyciela roztropności
nauczyć się nie sposób.
I tu teŜ subiektywna spekulacja idealistycznej filozofii niemieckiej znacznie się przyczyniła do
powiększenia tego rozdziału, jaki zawsze będzie w pewnej mierze istniał między teorią a praktyką, a nawet
do wytworzenia między tymi dwoma dziedzinami działalności ludzkiej przepaści nie do przebycia.
Wiadomo, Ŝe Kant poświęcił temu zagadnieniu osobną rozprawę, a i aforyzm Goethego o szarej teorii i
wiecznie zielonym drzewie Ŝycia powstał teŜ niewątpliwie pod wpływem niepraktycznego charakteru
współczesnej mu filozofii ojczystej.
W doktrynie tomistycznej o takim antagonizmie między teorią a praktyką mowy być nie moŜe. Wszystkie
spekulatywne dociekania, mające za przedmiot zagadnienia Ŝycia praktycznego, opierają się tam na
materiale obserwacyjnym, z tego samego Ŝycia zaczerpniętym, a nie są bynajmniej wysnute z
apriorystycznych załoŜeń umysłu ludzkiego. I objawione prawdy nadprzyrodzone, odnoszące się do Ŝycia
moralnego, zostały nam podane w Ŝywych i konkretnych opowiadaniach biblijnych. Z tego to podwójnego
źródła, z dziejowego doświadczenia ludzkości i z natchnionych kart Pisma świętego ma nasz umysł
wyprowadzić dokładną analizą podstawowe teoretyczne zasady naszego postępowania moralnego. Z Ŝycia
zaczerpnięte, dadzą się one bez zbytniego trudu do kierowania tym Ŝyciem zastosować. Umiejętność
stosowania danych spekulatywnych do konkretnych potrzeb Ŝycia nie jest znowu tak trudna do nabycia:
kaŜdy człowiek ma do niej przyrodzone zdolności, które, naleŜycie wychowane, stają się kierowniczą cnotą
Ŝycia moralnego roztropnością.
Głębsze przemyślenie i zrozumienie teoretycznych zasad Ŝycia duchowego jest dla roztropnego
pokierowania tym Ŝyciem ogromnej doniosłości. MoŜna śmiało powiedzieć aczkolwiek wyda się to
paradoksem Ŝe jasna, z Ŝycia wysnuta, dobrze uzasadniona i przemyślana teoria jest rzeczą
najpraktyczniejszą, jaką człowiek mieć moŜe. Oto daje ona zrozumienie tych głębokich, niedostępnych dla
powierzchnej obserwacji więzadeł Ŝycia moralnego i pozwala mocno oprzeć na nich działalność
praktyczną. Dzięki niej umysł nabiera pewnej spręŜystości, elastyczności, czyli innymi słowy, zdolności
przystosowywania sztywnych ram oderwanych zasad moralnych do róŜnorodnych potrzeb Ŝycia, i
rozstrzygania w świetle jakiejś jednej ogólnej zasady całego szeregu zagadnień, naleŜących do jej zakresu.
Zdrowa obiektywna teoria, wysnuta z Ŝycia, rozjaśnia w głowie, a mieć jasno w głowie, to
najpraktyczniejszą rzecz na świecie.
Człowiek z taką dobrze przemyślaną Ŝywą teorią w głowie jest w swej dziedzinie jak ten, co ma klucz
passepartout, otwierający wszystkie drzwi, choćby były róŜnymi zamkami zaopatrzone. Natomiast tak
zwany praktyk bez teorii jest jak ten, co nosi pęk kluczy i dobiera je przy kaŜdych drzwiach, natrafiając, jak
zwykle, dopiero na końcu na ten właściwy, który otwiera.
Usunięcie w ostatnich wiekach z nauczania teologii moralnej elementu spekulatywnego i zastąpienie go,
jakoby praktyczniejszą, metodą kazuistyczną znacznie obniŜyło poziom wykształcenia duchowieństwa,
szczególnie na punkcie praktycznego kierowania Ŝyciem duchowym. O wyrugowaniu kazuistyki z
nauczania teologii moralnej mowy być nie moŜe, i trzeba zupełnie nie rozumieć psychiki praktycznej
działalności naszego rozumu, aby tego Ŝądać. Ale wyćwiczenie kazuistyczne umysłu winno być
poprzedzone głębokim i systematycznym przemyśleniem analitycznym podstawowych składników Ŝycia
moralnego; wtedy dopiero nada ono mu tę elastyczność, tę zdolność przystosowywania niezmiennych
zasad do zmiennych okoliczności Ŝycia. Bez tego spekulatywnego podłoŜa sama kazuistyka zawsze odbije
na umyśle piętno czegoś ciasnego, sztywnego i... niepraktycznego.
Kto pozna analitycznie jakąś zasadę moralną, ten w jej świetle rozwiąŜe wszystkie zagadnienia praktyczne,
naleŜące do jej zakresu, choćby w najodrębniejszych się przejawiały okolicznościach. Kto natomiast zasady
nie pojmie, choćby przerobił sto kazusów, nie rozwiąŜe sto pierwszego, gdy ten pojawi się w nieco innej
formie. Raz jeszcze: ogólne wykształcenie spekulatywne jest Ŝyciowo praktyczniejsze od tzw.
praktycznego, nie dającego głębszego poznania wewnętrznych więzadeł naszego Ŝycia moralnego.
Nieśmiertelnym wzorem takiego przemyślenia dziedziny moralności ludzkiej jest druga część Summy
Teologicznej: analityczna w swej pierwszej połowie (Ia IIae), syntetyczna, a co za tym idzie, kazuistyczna,
przynajmniej w swych ogólnych liniach, w drugiej (IIa IIae), jest ona wybitnie praktyczna przez to
właśnie, Ŝe daje głębokie wejrzenie w rzeczywistość Ŝycia moralnego, Ŝe pokazuje rolę kaŜdego z jej
składników i wzajemne ich na siebie oddziaływanie i Ŝe następnie zaprawia do budowania z nich czynów i
to nie tylko w tych ciasnych granicach, których przekroczenie prowadzi do grzechu, ale w tym
nieskończonym przestworzu doskonałości chrześcijańskiej, której prawzorem, zarówno jak i celem, jest
nieskończona doskonałość samego Boga.
Istnieje wreszcie jeszcze jedno uprzedzenie do charakteru spekulatywnego doktryny tomistycznej: oto ma
ona być zimna, rozwijająca zbytnio samo rozumowanie, a nie dająca nic sercu, nie zapalająca do miłości. Z
zarzutem tym moŜemy się juŜ spotkać na schyłku średnich wieków, kiedy poziom teologii spekulatywnej
zaczął się obniŜać; nietrudno go wyczuć i między liniami cudownej skądinąd ksiąŜki, jaką jest
Naśladowanie Tomasza a Kempis. 1)
W znacznie ostrzejszej formie spotkamy się z nim w następnych wiekach w starciach, wywołanych
doktrynami Lutra, a potem i Janseniusza. Cały ten kierunek o fideistycznym podłoŜu nigdy nie chciał
widzieć w doktrynie św. Tomasza nic innego, jak tylko zimny racjonalizm, niezdolny do podniesienia
ducha na wyŜszy poziom.
Nie da się zaprzeczyć, Ŝe wszelka spekulacja połączona jest z pewnym niebezpieczeństwem przerostu
władz poznawczych ze szkodą rozwoju woli i jej zdolności do kochania; niejeden ulega pokusie, aby z
zadowolenia intelektualnego poznania uczynić cel Ŝycia, a o istotnym unum necessarium zapomnieć, czyli,
innymi słowy, aby radością myślenia przesłonić sobie stokroć większą w tym Ŝyciu radość miłowania.
Niestety i spekulacja teologiczna nie jest od tego niebezpieczeństwa wolna, i w niej teŜ moŜna się bawić i
radować samym procesem dociekania prawdy więcej, niŜ samą prawdą, którą jest Bóg i rzeczy BoŜe.
MoŜna przeto i teologa spotkać, dla którego prawdy wiary będą więcej zimnym przedmiotem
spekulatywnego rozumowania, niŜ gorącym przedmiotem umiłowania. Nic dziwnego, Ŝe taka spekulacja
wbija w pychę, dając świadomość tej mocy poznawczej, którą Stwórca dał duchowi, nic dziwnego takŜe,
Ŝe nie jest ona w stanie nic trwałego zbudować, skoro nie jest skierowana do tego celu, do którego ją
Stwórca przeznaczył. Scientia inflat, caritas autem aedificat.
A jednak doktrynie tomistycznej takiej, jak j ą znaj dujemy w dziełach św. Tomasza, a jeszcze bardziej
takiej, jaka była podstawą jego własnego Ŝycia duchowego, nie sposób zarzucić zimnego racjonalizmu.
Kto z niej weźmie jedną tylko metodę analitycznego badania i nic poza nią, sam sobie będzie winien, jeśli
ona go wyziębi. W tomizmie jest coś więcej, niŜ analityczne rozumowanie dyskursywne.
Doskonale wykazał swego czasu P. Rousselot SJ, Ŝe to dyskursywne poznanie, które racjonalizm na
pewien piedestał wynosi, nie jest bynajmniej dla św. Tomasza jakąś absolutną doskonałością umysłu
ludzkiego, a raczej jego niedoskonałością wywołaną koniecznością ułamkowego poznawania prawdy
drogą abstrakcji. Ideałem poznania dostępnym, juŜ nawet w pewnej choć słabej mierze w tym Ŝyciu, jest
poznanie intuicyjne nie tak ułamkowe, jak dyskursywne i bardziej bezpośrednie. Przez intelektualizm w
przeciwstawieniu do racjonalizmu rozumiemy właśnie tę dąŜność do uproszczenia poznania, i w tym
sensie św. Tomasz jest o wiele bardziej intelektualistą, niŜ racjonalistą.
Ale i samo intelektualne poznanie intuicyjne nie moŜe tu wystarczyć. Skoro przedmiotem jego są prawdy
wiary, będące jednocześnie największym dobrem człowieka, poznanie to nie moŜe nie pociągnąć woli i nie
wywołać w niej miłości, a miłość ta siłą refleksu musi oddziałać i na samą władzę poznawczą i pobudzić ją
do tym pilniejszego i głębszego przenikania tego, co tak bardzo wartym jest i poznania i miłości. Wobec
prawd wiary spekulacja winna się więc przeobrazić w kontemplację tzn. w miłosne rozwaŜanie i
przenikanie tych prawd. Biada teologowi, który tego nie pojmie i zatrzyma się przed progiem
kontemplacji, spekulując tylko na zimno o prawdach wiary.
Niedwuznacznie dał nam św. Tomasz poznać swe zapatrywanie na czczą spekulację, komentując słowa
Zbawiciela o tych co budowali dom na piasku i na skale. Kto słucha nauki tylko, aby wiedzieć, ten buduje
na samym tylko rozumie i buduje na piasku, rozum bowiem, vagando circa universale, nie jest w stanie dać
mocnej podstawy do czynu. Kto zaś słucha, aby w czyn wprowadzać i miłować, ten buduje na skale, tj. na
czymś mocnym i trwałym. Przedmiotem bowiem czynów naszych natchnionych miłością są konkretne
cele Ŝycia; mocno podporządkowane celowi ostatecznemu, nadają one temu Ŝyciu stały i niezmienny
kierunek, od którego Ŝadne nawałnice odwrócić juŜ człowieka nie powinny. Intelektualista przeto,
uprawiający myślenie dla myślenia, spekulujący dla samej radości spekulowania i przesłaniający sobie tą
Zgłoś jeśli naruszono regulamin