MASH - 01x16 - The Ringbanger.txt

(19 KB) Pobierz
00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jako�� napis�w.|Napisy zosta�y specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:00:07:M*A*S*H
00:00:58:Prosz� pokaza� mi to zdj�cie rentgenowskie.
00:01:03:W porz�dku. Dzi�kuj�.
00:01:07:Dzi�kuj�!
00:01:09:Chod�, ty ma�y diable.
00:01:12:Mam ci�.
00:01:16:Dzi�ki mojemu do�wiadczeniu|jako mistrz gry w bierki w stanie Maine.
00:01:19:Teraz mo�e pan przekaza�|nasze dane swojemu prawnikowi.
00:01:22:Mog� dosta� t� kul�, doktorze?|Na pami�tk�.
00:01:26:Um�wi�em si� ju� ze snajperem,|�e mu j� zwr�c�, ale niech b�dzie.
00:01:32:Takie ma�e co� napewno nie|zepchnie mnie z linii frontu.
00:01:36:Frank, to jest pu�kownik Buzz Brighton!|Widzia�am jego zdj�cie w magazynie "Stars & Stripes".
00:01:40:-Pu�kownik.|-Tak.
00:01:43:Nie wiedzia�em, �e pracujemy|nad grub� ryb�.
00:01:46:Zamiast znieczulenia miejscowego|trzeba by�o u�y� czego� z importu.
00:01:49:Zachowajcie to dla tych|naprawd� chorych ��nierzy.
00:01:51:Ja nie �artuj�. Kiedy znieczulenie|przestanie dzia�a�, wtedy dopiero pan to poczuje.
00:01:55:Mo�e wpadnie pan p�niej na Bagno|na znieczulenie domowej roboty?
00:01:58:-Bagno?|-Tak, to nasza kwatera.
00:02:00:-Jest urocza.|-Wystarczy zapuka� w tabliczk� "pot�pie�cy"
00:02:03:i wej��.
00:02:08:Ostro�nie, pani major, albo|kto� podknie si� o pani j�zyk.
00:02:20:�wietny ten gin.
00:02:24:-To dlatego, �e d�ugo le�akowa�.|-Od 8:00 dzisiejszego ranka.
00:02:28:-Dola�?|-Nie trzeba. Sam to zrobi�.
00:02:30:Pos�uchaj, Buzz,|lepiej u�ywaj tej laski.
00:02:32:-Nie mo�esz obci��a� tej nogi.|-Nia�czy� te� jej nie b�d�.
00:02:36:Chyba nie my�licie,|�e po raz pierwszy oberwa�em, co?
00:02:39:Zauwa�em, �e masz wi�cej szw�w|na ty�ku ni� krawcowa na materiale.
00:02:42:No dobra, ch�opaki.|Kiedy b�d� m�g� wr�ci� do moich ludzi?
00:02:45:Za par� dni. Musisz przystopowa�.|Umys� te� musi troch� odpocz��.
00:02:49:Nie wrzucajcie mnie do jednego|worka z tymi naci�gaczami.
00:02:52:Dla mnie to po prostu tch�rze.
00:02:55:S�ysza�em o niepokoju|i nadmiernym stresie.
00:02:58:Ale Freud chyba nigdy nie u�y�|terminu "tch�rz". Mam racj�, doktorze?
00:03:01:Tylko raz, pisz�c o zupie swojej matki.
00:03:07:Ja tylko chc� wr�ci� do mojej jednostki.
00:03:11:Moja rana napewno nie sprawi,|�e wojna na mnie zaczeka.
00:03:14:Chocia� to napewno j� nieco|spowolni�a, prawda?
00:03:17:Za ka�dym razem, kiedy poczujesz|wiatr i krzykniesz "do ataku",
00:03:20:nasza sala operacyjna p�ka w szwach.
00:03:22:Ranni do nieodzowna cz�� tej gry.
00:03:24:Je�li zdobycie wzg�rza wymaga �mierci|kilku �o�nierzy, to trzeba t� cen� zap�aci�.
00:03:27:Prawdziwe zdobycze nie przychodz� �atwo.
00:03:29:Szczerze m�wi�c, nie jeste�my|zwolennikami tej teorii.
00:03:32:Zajmowanie si� twoj� jednostk�|to troch� jak wizyta domowa
00:03:35:na ostatniej bitwie Custera.
00:03:37:Wy tak naprawd� jeste�cie cywilami.
00:03:40:A� do do naszych p�pk�w.
00:03:43:Wy macie ca�e �ycie na doskonalenie|swoich umiej�tno�ci.
00:03:46:Ja jestem oficerem wojskowym,|a ta wojna nie b�dzie trwa� wiecznie.
00:03:50:No c�, �adna wojna nie jest doskona�a.
00:03:52:Z mojego punktu widzenia|zosta�o mi niewiele czasu,
00:03:55:�eby rozwali� kilka tysi�cy kitajc�w,
00:03:57:z bandy ch�opak�w uczyni� m�czyzn|i zarobi� dla siebie pare punkt�w.
00:04:01:I zostanie jeszcze troch� czasu,|aby rozst�pi� Morze Czerwone.
00:04:04:To zostawi� ju� marynarce.
00:04:11:Dzi�ki za kielichy.
00:04:13:P�jd� teraz troch� po�wiczy�.
00:04:17:Na razie.
00:04:22:Mo�e u�pimy go|i z powrotem w�o�ymy mu t� kul� w nog�?
00:04:25:To dopiero okaz.
00:04:27:-Mamy tu prawdziwego sygneciarza.|-Kogo?
00:04:30:Nie widzia�e�, jak uderza�|swoim sygnetem o krzes�o?
00:04:33:Tak.
00:04:35:Dla przypomnienia, �e to on tu rz�dzi,|a my jeste�my tylko s�u��cymi.
00:04:38:Co� mi m�wi, �e tak wysoko by nie sta�,
00:04:40:gdyby nie ten stos cia� pod nim.
00:04:42:Mo�e spr�bujemy zatrzyma� tu Buzza nieco d�u�ej?
00:04:48:Mam informacje, o kt�re prosili�cie.
00:04:50:Jeste� wzorem przemys�u i przebieg�o�ci.
00:04:53:M�j kumpel m�wi, �e Brighton|jest w znakomitej formie.
00:04:57:Poka� mi to.
00:05:00:To odra�aj�ce.
00:05:02:Facet jest w tak dobrej formie,|�e jeszcze 2 lata po �mierci b�dzie zdrowy.
00:05:05:Sp�jrze na jego akta z West Point.
00:05:08:Zgadnij co pobi�.
00:05:10:-Oficera wy�szego stopniem.|-Ni�szego stopniem.
00:05:14:Pobi� rekord najdlu�szego okresu|s�u�by bez zwolnienia lekarskiego.
00:05:17:Wspaniale.
00:05:19:I popatrzcie na to.
00:05:21:Ten go�� ma na koncie wi�cej rannych,
00:05:23:ni� jakikolwiek inny dow�dca,|a zdoby� o po�ow� mniej terytorium.
00:05:27:My�l�, �e na jaki� czas|trzeba go wykluczy� z gry.
00:05:31:Mo�e zafundujemy mu prezent|z zarazkami dyzenterii?
00:05:37:-Czy pu�kownik Blake jest w biurze?|-Nie. Jest w swoim namiocie.
00:05:42:Dzie� dobry, Frank.
00:05:44:I tak nic wam nie powiem.
00:05:49:Ca�y problem tkwi w umy�le Buzza.|Tam musimy uderzy�.
00:05:55:Ma�a dezorientacja domowej roboty.
00:05:57:Cios karate w jego rzeczywisto��.
00:05:59:Co wy kombinujecie?
00:06:01:Nawet gdybym wiedzia�,|to bym ci nie powiedzia�.
00:06:08:-Ale pu�kowniku--|-Moje ucho!
00:06:12:Leci mi krew?
00:06:15:-Na lito�� bosk�, jest pan lekarzem.|-Pos�uchaj, Frank.
00:06:18:M�g�bym wymalowa� ca�� stodo��|krwi� kogo� innego.
00:06:21:Ale nie mog� znie��|widoku mojej w�asnej krwi.
00:06:24:By�em wtedy na sali operacyjnej.
00:06:26:To by� prosty zabieg usuni�cia|kuli z uda.
00:06:29:Nie by�o �adnych powik�a�,|nie ma z�amania, nie ma powodu, aby d�u�ej tu siedzia�,
00:06:33:chyba �e jako kumpel do kieliszka|dla Pierce'a i McIntyre'a.
00:06:36:Zesz�ej nocy nape�nili wiadro ginem
00:06:39:i �owili ustami oliwki.
00:06:43:Ma pani jak�� spraw�, pani porucznik?
00:06:45:Jad� w�a�nie zrealizowa� zam�wienie|w Seoulu, pu�kowniku.
00:06:48:Zechce pan sprawdzi�, czy wszystko si� zgadza?
00:06:50:Oczywi�cie.
00:06:53:-Przepraszam, Frank.|-Oczywi�cie.
00:07:00:Dopilnuj, �eby sardynki by�y|bez o�ci, a mas�o orzechowe dobrze si� smarowa�o.
00:07:04:Je�li nie b�d� mieli koreczk�w serowych,|we� w�dzone ostrygi.
00:07:08:Mog� poca�owa� ci� w ucho?
00:07:11:Nie na oczach El Palantino.
00:07:16:Tak jest!
00:07:20:Dobrze.|Odmaszerowa�.
00:07:26:A wi�c, Frank--
00:07:28:Pu�kownik Brighton, Pierce|i McIntyre chyba specjalnie--
00:07:40:Frank Burns m�czy Henry'ego o tego
00:07:42:waszego pacjenta, pu�kownika Brightona.
00:07:45:Tak?|Dzi�ki za informacje, Leslie.
00:07:47:Znajdziesz ma�e co nieco pod poduszk�.
00:07:49:Mnie.
00:07:54:-Je�li co� ci si� nie podoba,|sam zbadaj Brightona.|-Mog�?
00:07:58:-Jak mog� si� panu odwdzi�czy�?|-Wyj�ciem st�d.
00:08:01:Tak jest!
00:08:05:#W�a�ciciel czerwonej furgonetki
00:08:08:o numerze rejestracyjnym LU6751|na licencji stanu Illinois
00:08:13:proszony jest o przylot do Chicago|i usuni�cie samochodu z przed bramy "YMCA".#
00:08:17:-Buzz.|-49, 50.
00:08:24:Czuj� si� wspaniale.
00:08:26:-Tego si� obawia�em.|-Nie czuje b�lu.
00:08:28:To mo�e by� zapalenie ko�ci udowej.
00:08:31:-To mo�e prowadzi� do paratezji.|-Albo tromboflebicy.
00:08:34:Po��czonej z rozwarciem naczy� udowych,|co prowadzi do p�ucodysznego embolizmu.
00:08:38:-Co?|-Rentgen nie k�amie, Buzz.
00:08:42:Buzz, pos�uchaj. Zapoznali�my si�|z twoimi aktami medycznymi.
00:08:45:uznali�my, �e b�dzie lepiej,|je�li zatrzymamy ci� jeszcze na tydzie� obserwacji.
00:08:49:-Nie ma mowy.|-Buzz, tak b�dzie najlepiej.
00:08:51:Nie ma mowy. Wtedy|kto� inny zajmie moje miejsce.
00:08:54:Rozwa�ali�my tak� mo�liwo��.
00:08:57:B�dziecie mieli co� przeciwko,|je�li zasi�gn� opinii pu�kownika Blake'a?
00:09:00:-Henry'ego?|-Tak.
00:09:03:To dobry pomys�. Jest �wietny...|je�li z�apie go pan z rana.
00:09:12:To znaczy?
00:09:14:Potem wymyka si� na jaki� czas i--
00:09:16:Daje gazu, tak?
00:09:18:Nie musisz szepta�.|Wszyscy o tym wiedz�.
00:09:21:-To prawdziwa tragedia.|-Tak, tak.
00:09:24:Henry m�g� zosta� chirurgiem|w szpitalu Waltera Reeda,
00:09:27:ale go wywali, kiedy zrobi� apendektomi� �onie genera�a.
00:09:32:Niez�y spos�b na udro�nienie zatok.
00:09:35:A co z-- jak on si� nazywa?
00:09:38:-Burns. On jest majorem.|-Tak.
00:09:40:Bez urazy, ale wy jeste�cie|tylko kapitana, prawda?
00:09:45:-Rozumiem, do czego zmierzasz.|-Tak.
00:09:47:Tak, Frank to wspania�y oficer|i wspania�y lekarz.
00:09:51:To zupe�nie wystarcza.|To drugie w og�le nie ma znaczenia.
00:09:55:Nie.
00:09:59:O czym m�wicie?
00:10:01:-No c�--|-Nie s�dzisz--
00:10:03:-Chyba nie powinni�my tego m�wi�.|-Nie--
00:10:06:-W ko�cu nigdy go nie przy�apano.|-W�a�nie.
00:10:08:Nie przy�apano go na czym?
00:10:10:To nie wina Franka, �e zjawi� si�|w �rodku nalotu w butach na wysokim obcasie.
00:10:16:-Chcecie powiedzie�, �e on jest--|-Ale to znakomity lekarz.
00:10:19:I �wietna piel�gniarka.
00:10:24:Major?
00:10:27:-Wpadniesz p�niej na drinka?|-Co?
00:10:29:A tak.
00:10:39:Pu�kowniku Brighton.
00:10:41:Wsz�dzie pana szuka�em.
00:10:45:Chc� pana przebada�, �eby sprawdzi�,|jak szybko mo�emy pana wypisa�.
00:10:52:Pozwoli pan, �e si� przygotuj�.
00:11:05:Czyje to buty?
00:11:09:Pewnie Pierce'a i McIntyre'a.|Ci degeneraci ci�gle sprowadzaj� tu piel�gniarki.
00:11:13:Wed�ug pana oni s� degeneratami?
00:11:15:To nieistotne.
00:11:20:Chc� obejrze� pana nog�.
00:11:24:nic jej nie jest.
00:11:33:-Co pan pr�buje zrobi�?|-Zmierzy� panu puls.
00:11:36:Nie mo�e pan tego zrobi�|bez dotykania mnie?
00:11:39:-Ale pu�kowniku, ja--|-Nie ma mowy.
00:11:42:Dzie� dobry, pu�kowniku.|Pana pranie.
00:11:45:Dzi�kuj�.
00:11:50:To nale�y do pu�kownika Blake'a.
00:11:52:Chyba troch� na niego za ma�e, nie s�dzi pan?
00:11:55:To nie jest jego.|Te rzeczy nale�� do jego przyjaci�ki.
00:11:58:Jeszcze jeden degenerat, tak?
00:12:01:Tego nie powiedzia�em, pu�kowniku.
00:12:03:Hej, co u ciebie, Buzz?
00:12:06:W�a�nie mia�em bliskie spotkanie|z tym Burnsem.
00:12:09:-Mieli�cie ca�kowit� racj�.|-Przykro mi.
00:12:11:-Musicie mnie...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin