Benjamin Weiser - Ryszard Kukliński.pdf

(1148 KB) Pobierz
376653367 UNPDF
Benjamin Weiser
Ryszard Kukliński
życie ściśle tajne
Z angielskiego przełożył Bohdan Maliborski
Świat Książki
Tytuł oryginału
A SECRET LIFE
The Polish Officer, His Covert Mission, and the Price He Paid to Save His Country
Projekt okładki Anna Kłos
Redaktor prowadzący Tomasz Jendryczko
Redakcja Kazimierz Stembrowicz
Konsultacja dr Paweł Kowal
Redakcja techniczna Julita Czachorowska
Korekta Jolanta Spodar Anna Sidorek
Źródła ilustracji
archiwum Ryszarda Kuklińskiego oraz David Forden, Alan Goldfarb, "Osservatore
Romano"
Copyright (c) 2004 by Benjamin Weiser
Ali rights resePVed, including the right of reproduction in whole or in part in any form.
First published in the United States by Public Affairs, a member of Perseus Books L.L.C.
Copyright (c) for the Polish translation by Bertelsmann Media sp. z o.o., Warszawa 2005
Świat Książki
Warszawa 2005
Bertelsmann Media sp. z o.o.
ul. Rosoła 10, 02-786 Warszawa
Skład i łamanie Piotr Trzebiecki
Druk i oprawa Białostockie Zakłady Graficzne SA
ISBN 83-7391-673-3 Nr 4924
Dla Dorothy
Drogi Danielu
...chcę Cię zapewnić, że również jestem świadom wielkiej potrzeby wyrwania z mrocznej
otchłani szczelnie zamkniętego systemu komunistycznego wszystkiego, co nie służy
sprawom pokoju na świecie i wolności narodów.
1
Z tym przekonaniem jeszcze raz pragnę potwierdzić gotowość służenia wspólnej sprawie
do kresu swych sił i możliwości...
Twój
PV
Z listu płk. Ryszarda J. Kuklińskiego do CIA
22.09.1980
Spis treści
Przedmowa do wydania polskiego - Jan Nowak-Jeziorański
9
Wstęp 11
Wstęp do wydania polskiego
16
Prolog 17
I Przekroczenie granic
21
II Ziemia niczyja
40
III Podwójne życie
62
IV Oddawanie ciosów
87
V Mało brakowało 115
VI Na cienkim lodzie 131
VII Zapowiedź zmian 153
VIII Z mrocznej otchłani 170
IX Przygotowania do zdławienia "Solidarności"
205
X .Wszystko wskazuje na koniec mojej misji"
237
XI Patriota czy zdrajca?
258
XII Powrót
276
Posłowie
297
Bibliografia
299
Przypisy
301
Podziękowania
319
Indeks osób
323
2
Przedmowa do wydania polskiego
Pierwszy raz spotkałem się z Ryszardem Kuklińskim po jego przyjeździe do Stanów
Zjednoczonych. Powiedział mi o nim Zbigniew Brzeziński. Razem pojechaliśmy do
Pułkownika. Przebywał wtedy w Wirginii. Słyszał o mnie i chciał mnie poznać. Spotkanie
odbyło się na jego życzenie. Można by więc rzec, że to on mnie wybrał. Żył w całkowitej
izolacji. Wyznał, że musi mieć wśród Polaków ludzi, którym może ufać. Osoby, które nad
nim czuwały, miały pewność, że Brzeziński i ja zachowamy całkowitą dyskrecję. Było to
wtedy ich główne zmartwienie. Wiedzieli bowiem o próbach namierzenia Kuklińskiego.
Bardzo się zaprzyjaźniłem z Pułkownikiem. Opowiadał mi o swoich przeżyciach, zwierzał
ze swoich trosk Zawsze się bałem, że nie wytrzyma - zwyczajnie dlatego, że dla każdego
człowieka to, co on przeszedł, byłoby zbyt wielkim ciężarem do udźwignięcia.
Nie odpowiadał żadnym stereotypom. Od razu go polubiłem. Była w nim szczerość.
Ufałem mu. Miał w sobie mnóstwo osobistego uroku. Miał dobre serce, był dobrym
człowiekiem. I bardzo skromnym. Nie uważał, żeby dokonał czegoś nadzwyczajnego,
choć przecież tak było.
Dzięki swojej pozycji w sztabie Ludowego Wojska posiadał pełny dostęp do tajnych
planów operacyjnych Układu Warszawskiego. Wiedział, że jedną z sowieckich opcji było
błyskawiczne uderzenie na Europę Zachodnią i całkowite jej zaskoczenie. Jedyną
obroną dla Zachodu mogło być wówczas użycie taktycznych broni nuklearnych na
obszarze Polski i Czechosłowacji - aby powstrzymać przerzut głównych sił sowieckich.
Kukliński zdawał sobie sprawę, że to oznaczałoby zagładę ludności Polski
Aby temu zapobiec, trzeba było odebrać Moskwie możliwość zaskoczenia. Dlatego też
Pułkownik zaoferował Amerykanom gotowość szczegółowego informowania o
przygotowaniach sowieckich. Przez dziesięć lat przekazywał im tysiące cennych
dokumentów. Nie przyjmował za to żadnego wynagrodzenia. Kierował się jedynie
pragnieniem ratowania Polski.
Za swoje czyny zapłacił bardzo wysoką cenę.
Szkoda, że Polacy nigdy nie poznali go bliżej, tak jak ja. To była jego tragedia,
przeżywana bardzo boleśnie. Wierzył w siebie i w to, co czynił. Miał świadomość swoich
intencji, ryzyka i poświęcenia, jakie towarzyszyło jego działaniom.
Ryszard Kukliński znajdzie właściwe sobie miejsce w historii. Bardzo mocno w to wierzę.
Będzie fascynował historyków i publicystów, będzie się o nim dyskutować w przyszłości i,
w końcu, zostanie powszechnie uznany za bohatera. Jestem przekonany, że w dłuższej
perspektywie - zwycięży.
Jan Nowak-Jeziorański
Wstęp
3
Pułkownika Ryszarda Kuklińskiego poznałem w roku 1992 w pokoju hotelowym w
Reston w Wirginii. Kiedy wszedłem, stał w rogu, pod oknem, z papierosem w ustach.
Odwrócił się do mnie i powitał szerokim uśmiechem. Niewiele o nim wiedziałem.
Wyczytałem, że był kluczowym podwładnym komunistycznego ministra obrony,
Wojciecha Jaruzelskiego, i ważnym źródłem informacji dla Centralnej Agencji
Wywiadowczej (CIA) o wydarzeniach z lat 1980-1981, które doprowadziły do
wprowadzenia stanu wojennego i zdławienia niezależnego związku zawodowego
"Solidarność". Tamtego dnia dowiedziałem się o czymś, o czym nie wiedział nikt spoza
CIA: o tym, że przez 9 lat Kukliński współpracował z Zachodem w tajnej operacji o
niespotykanym zasięgu i poziomie ryzyka, skierowanej przeciwko Związkowi
Sowieckiemu i Układowi Warszawskiemu. Wyznał mi, że przekazał CIA dziesiątki tysięcy
stron tajnych dokumentów. Zawierały informacje na temat sowieckiej strategii wojennej w
Europie, nowych rodzajów broni, zamaskowanych schronów oraz planów dotyczących
interwencji w Polsce. Jak przyznał później pewien funkcjonariusz CIA, materiały te "były
podstawą, kamieniem milowym".
Pierwszy raz postanowiłem skontaktować się z Kuklińskim po przeczytaniu krótkiego
fragmentu poświęconej CIA książki Veil Boba Woodwarda, opisującego jego rolę w
dostarczeniu Amerykanom dokumentów dotyczących wprowadzenia stanu wojennego.
Nie wiedząc, jak do niego dotrzeć, wysłałem mu list za pośrednictwem biura prasowego
CIA. Agencja - nie bez powodu - pilnie strzegła Kuklińskiego, gdyż sąd wojskowy
komunistycznej Polski skazał go zaocznie za zdradę na karę śmierci (wyrok później
złagodzono do kary dwudziestu pięciu lat pozbawienia wolności). W tym czasie w Polsce
obowiązywał nakaz aresztowania Kuklińskiego.
11
Podczas naszej pierwszej rozmowy Kukliński wyznał: "Myślę, że powinienem
opowiedzieć o kulisach swojej działalności, o jej motywach, celach i konsekwencjach. Na
tej podstawie osądzimy, na czym polegała moja "zdrada"".
Od początku było jasne, że motywy Kuklińskiego, który zajmował się w Sztabie
Generalnym przygotowaniami do wojny z Zachodem, miały charakter ideologiczny. Był
dumnym Polakiem żywiącym głęboką nienawiść do Związku Sowieckiego, który przejął
kontrolę nad Polską pod koniec II wojny światowej, narzucając jej komunizm, i w efekcie
uczynił z polskiej armii wasala Armii Czerwonej. Do roku 1972 42-letni wówczas Kukliński
systematycznie awansował i wszystko wskazywało na to, że zostanie generałem.
Tymczasem zdecydował się na niebywały krok, ryzykując własne życie, a także
narażając na niebezpieczeństwo swoich bliskich. Chciałem się dowiedzieć dlaczego.
Tak rozpoczęła się seria niezwykłych wywiadów przeprowadzanych w anonimowych
pokojach hotelowych i w domu Kuklińskiego na przedmieściach Waszyngtonu. Nigdy nie
wiedziałem, skąd przyjechał ani dokąd pojedzie po naszej rozmowie, i nie znałem
aktualnego nazwiska, którego używał w kontaktach zewnętrznych. Nasze spotkania
organizowała CIA. Początkowo jej agenci byli obecni podczas wywiadów, jednak nie
próbowali ingerować w wypowiedzi Kuklińskiego. (Kiedy zdecydowałem się napisać tę
książkę, przez lata rozmawiałem z nim telefonicznie bądź osobiście bez udziału Agencji).
4
W roku 1992 opublikowałem dwa artykuły w "Washington Post" i "Post Magazine"
opisujące działalność Kuklińskiego skierowaną przeciwko Związkowi Sowieckiemu i
Układowi Warszawskiemu. W Polsce artykuły te stały się częścią gwałtownej debaty na
temat znaczenia patriotyzmu. Zdradzając komunistyczne władze, Kukliński był patriotą
czy zdrajcą? "Dzienniki poświęcają temu tematowi całe szpalty, w dyskusjach
telewizyjnych prawie nie mówi się o niczym innym, a ludzie dyskutują o tym w
tramwajach" - pisał mi z Warszawy kolega z "Washington Post", Blaine Harden.
Przygotowując tę książkę, zwróciłem się do CIA o udostępnienie mi wewnętrznych akt
dotyczących tej sprawy. Zawierały telegramy i raporty sporządzane przez agentów CIA,
zapiski ich rozmów z Kuklińskim oraz listy, które kierował do Agencji. Były w nich bieżące
sprawozdania na temat jego trwającej wiele lat tajnej działalności, umożliwiające mi
opisanie wydarzeń w porządku chronologicznym, poparte czymś więcej niż tylko
wspomnieniami osób, które brały w nich udział. Przede wszystkim chciałem skupić się na
ludzkim wymiarze tych działań -na relacjach między Kuklińskim a współpracującymi z
nim Amerykanami. Na przykład dowiedziałem się o obszernej osobistej korespondencji
pomiędzy Kuklińskim a "Danielem", jego "opiekunem" z CIA, któremu zwierzał się jak
nikomu innemu - nawet członkom najbliższej rodziny.
Moja prośba doprowadziła do długich negocjacji z CIA na temat warunków udostępnienia
tych dokumentów. Dzięki polityce otwartości zainicjowanej przez
12
jej byłego dyrektora, Roberta M. Gatesa, i kontynuowanej przez jego następców, CIA
udostępnia niekiedy akta osobom z zewnątrz, ale na ściśle określonych zasadach. Autor
zostaje dokładnie sprawdzony i musi przedłożyć maszynopis książki przed jej wydaniem
specjalnej komisji recenzującej, która może domagać się usunięcia fragmentów
zagrażających bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych lub ujawniających metody pracy i
źródła informacji Agencji.
Rozumiałem powody zastosowania tych procedur. W przypadku Kuklińskiego były one
szczególnie uzasadnione, ponieważ sprawa była stosunkowo świeża, jednak nie
chciałem, by CIA recenzowała i, prawdopodobnie, cenzurowała książkę przed jej
wydaniem. Zaproponowałem, że zatrudnię do przejrzenia materiałów CIA osobę, która
dysponowała stosowną przepustką. Jej notatki oraz wszelkie kopiowane dokumenty,
zanim trafiłyby do mnie, byłyby przeglądane i - w razie konieczności - cenzurowane, bym
mógł z nich później swobodnie korzystać. Innymi słowy, chciałem, by CIA była moim
informatorem, który - jak każdy informator -może kontrolować przekazywane mi
informacje, lecz nie ma wpływu na sposób ich wykorzystania.
Osobą, która miała przeszukiwać archiwa Agencji, był Peter Earnest, emerytowany agent
CIA z 36-letnim stażem, który przez ponad dwadzieścia lat zajmował się operacjami
tajnymi. Był też w swoim czasie szefem służb prasowych Agencji i jej rzecznikiem. Znał
uwarunkowania pracy dziennikarzy, którzy cenili go za szczerość. Peter pracowałby dla
mnie, stosując się oczywiście do przepisów obowiązujących w Agencji.
Wyłuszczyłem sprawę decydentom z CIA za pośrednictwem biura prasowego. Po długich
namysłach Agencja ostatecznie wyraziła zgodę. W sumie Peter spędził ponad rok przy
biurku w sekcji Związku SowieckiegozEuropy Wschodniej w Centrali CIA w Langley,
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin