Maggie Kingsley - Córka wybitnego specjalisty.pdf

(692 KB) Pobierz
A wife for Dr Cunningham
MAGGIE KINGSLEY
Córka wybitnego
specjalisty
158534625.003.png 158534625.004.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Doktor Robert Cunningham jęknął cicho, patrząc na leżącą na jego biurku notatkę
służbową, z której wynikało, że doktor Hanna Blake została nowo mianowanym
członkiem ekipy Oddziału Nagłych Wypadków w szpitalu św. Stefana.
W tej chwili nie było mu to na rękę. Potrzebował wielu godzin zdrowego snu, a nie
jakiejś młodej absolwentki medycyny, która będzie zanudzała go pytaniami lub prośbami
o pomoc i radę. Gdyby nie był tak zmęczony, spróbowałby nakłonić doktora Mackaya,
szefa oddziału, do oddania tej Hanny Blake pod skrzydła Elliota Mathiesona. Ten niebie-
skooki blondyn zawsze lubił opiekować się kobietami, podczas gdy on...
Nie myśl o tym, ostrzegł go jego umysł. Staraj się o tym zapomnieć...
Szybko odsunął notatkę i sięgnął po ranną pocztę, ale rychło przekonał się, że jest to
jak zwykle plik reklam i nudnych zawiadomień. Dopiero na jego spodzie znalazł jakiś
medyczny katalog, na którym widniało nazwisko: Dr Laura Cunningham.
Patrząc na tę nalepkę, poczuł nagle, że jego oczy wypełniają się łzami. Od śmierci
Laury minął już niemal rok, ale sam widok jej imienia nadal budził w nim dotkliwy ból.
Ze złością zgniótł katalog w ręku. Jakim prawem różne medyczne firmy wysyłają
listy do ludzi, którzy od dawna nie żyją? Jakim prawem przypominają krewnym zmarłych
o bliskich, których bezpowrotnie utracili? Czy oni sądzą, że ja kiedykolwiek o niej
zapomnę?
A czy mój szef naprawdę wierzy, że jestem odpowiednią niańką dla nowego
członka medycznego personelu? - pomyślał z goryczą, ponownie zerkając na notatkę.
Wiecznie przeciążony oddział nagłych wypadków londyńskiego szpitala św. Stefana z
pewnością nie jest odpowiednim miejscem dla niedoświadczonej lekarki. Z ponurym
wyrazem twarzy wstał od biurka i wyszedł na korytarz. Postanowił przekazać młodej
adeptce wszystkie podstawowe informacje i na tym zakończyć swą działalność
pedagogiczną. Nie zamierzał zamieniać się w niańkę.
Kiedy otworzył drzwi od pokoju lekarzy i ujrzał stojącą przy oknie dziewczynę,
wydał bezgłośny jęk rozpaczy.
- Doktor Blake? - spytał, mając nadzieję, że się myli.
2
158534625.005.png
- Tak, jestem Hanna Blake - odparła młoda kobieta, odwracając się w jego stronę. -
A pan zapewne...
Miała pociągłą twarz i krótko obcięte złotobrązowe włosy. A on, choć w ubiegłym
miesiącu ukończył dopiero trzydzieści cztery lata, poczuł się nagle bardzo stary.
- Robert Cunningham - przedstawił się, odnotowując z rozbawieniem zdumienie,
które pojawiło się na jej twarzy, gdy ujrzała jego pogniecione sztruksowe spodnie,
sportową koszulę i rozczochrane włosy.
- Miło mi pana poznać, sir - powiedziała z uśmiechem, wyciągając rękę na
powitanie.
Powinien był jej oznajmić, że wszyscy pracownicy pogotowia mówią do niego po
imieniu, ale w tej chwili myślał o tym, że kiedyś, bardzo dawno, też musiał wyglądać tak
jak ona - jak pełen optymizmu i zapału młody lekarz. Kiedyś musiał wierzyć, że świat jest
pełen nieograniczonych możliwości.
Nagle poczuł irytację. Z nieokreślonych powodów wydało mu się, że dziewczyna
parodiuje jego dawny, młodzieńczy entuzjazm, i postanowił przytłumić jej idealistyczny
zapał.
- No dobrze - mruknął oschłym tonem, ignorując jej wyciągniętą rękę. - Musi pani
zapamiętać cztery podstawowe zasady współpracy na naszym oddziale. Po pierwsze, jeśli
pani czegoś nie będzie wiedzieć, proszę pytać o to mnie lub doktora Mathiesona. Po
drugie, proszę nigdy nie wchodzić mi w drogę. Po trzecie, należy usuwać z tablicy
nazwisko ostatniego przyjętego przez panią pacjenta natychmiast po jego wyjściu. Po
czwarte, wszyscy składamy się co tydzień po pięćdziesiąt pensów na kawę podawaną w
pokoju lekarskim, bez względu na to, czy ją pijemy, czy też nie. - Usiadł, oparł stopy na
taborecie i ostentacyjnie przymknął oczy.
- To wszystko? - spytała słabym głosem Hanna Blake. - A ja myślałam... to znaczy,
spodziewałam się...
- Wycieczki z przewodnikiem? - przerwał jej bezceremonialnie, otwierając jedno
oko. - Orkiestry dętej? Uroczystego powitania w bufecie szpitala?
- Nie, oczywiście, że nie, ale... - zaczęła, rumieniąc się gwałtownie.
3
158534625.006.png
- Z pani akt wynika, że jest pani lekarzem. Jeśli to prawda, to niech pani idzie leczyć
chorych i pozwoli mi się spokojnie przespać. - Nie czekając na jej odpowiedź, ponownie
przymknął oczy.
Hanna wyszła z pokoju lekarskiego, z trudem powstrzymując się od trzaśnięcia
drzwiami. Doktor Cunningham jest naprawdę czarujący! Nie spodziewała się oczywiście
czerwonego dywanu na powitanie, ale jego opryskliwość wzbudziła w niej prawdziwe
zdumienie. Kiedy stanął w drzwiach, wydał jej się całkiem sympatyczny. Nie był
przystojny - miał stanowczo zbyt ostre rysy - ale było w nim coś, co wzbudziło jej
zaufanie. A on brutalnie ją spławił.
Stłumiła napływające do oczu łzy i wytarła nos. Nie płakała od szóstego roku życia i
nie zamierzała rozpłakać się teraz, tylko dlatego że obraził ją jakiś nieokrzesany facet o
zimnych, stalowych oczach i czarnych, zmierzwionych włosach.
I cóż z tego, że uznał ją najwyraźniej za najniższą formę medycznego życia? I cóż z
tego, że szpital św. Stefana wydawał jej się teraz o wiele mniej przytulnym miejscem niż
przed dwoma miesiącami, kiedy składała podanie o pracę?
Starała się o posadę w Londynie, bo chciała uciec jak najdalej od Edynburga. Udało
jej się ją zdobyć, więc powinna być zadowolona. I wzbudzić w sobie nadzieję, że nie
wszyscy pracownicy szpitala muszą być tak aroganccy jak doktor Cunningham.
Nadzieja ta okazała się jak najbardziej usprawiedliwiona. Gdy tylko weszła na teren
izby przyjęć, uśmiechnęła się do niej przyjaźnie młoda, tęga, ciemnowłosa kobieta w
białym, medycznym czepku.
- Czy mogę coś dla pani zrobić, pani doktor? - spytała, widząc jej kitel.
- Mam nadzieję, że tak. Jestem Hanna Blake.
Dziewczyna patrzyła na nią przez chwilę tępym wzrokiem, a potem uderzyła się w
czoło.
- O Boże! - zawołała przepraszającym tonem. - Nasz szef, doktor Mackay,
powiedział mi, że zaczyna pani pracę czwartego sierpnia, ale kompletnie wyleciało mi to z
głowy. Jestem Jane Holden, starsza pielęgniarka. Flo! - zawołała do wysokiej, bardzo
ładnej czarnoskórej dziewczyny, która wyłoniła się zza drzwi jakiegoś gabinetu. - Chodź
tu i poznaj panią doktor Blake. To jest Floella Lazear, pielęgniarka naszego oddziału,
jedna z najlepszych specjalistek w branży.
4
158534625.001.png
- Pochlebstwem nie osiągniesz niczego, Jane - zaśmiała się dziewczyna. - Miło mi
panią poznać, doktor Blake.
- Proszę mówić do mnie po imieniu - powiedziała Hanna. - Czy któraś z was wie,
gdzie znajdę doktora Mathiesona? Chyba powinnam mu się przedstawić.
- Jest w gabinecie numer trzy, razem z Kelly Ross, stażystką ze szkoły pielęgniarek
- poinformowała ją Flo. - Badają pacjenta z podejrzeniem perforacji wyrostka robaczko-
wego. Ale na twoim miejscu nie spieszyłabym się tak bardzo z poznaniem doktora
Mathiesona. To bardzo niebezpieczny człowiek.
- Och, przestań, Flo - zaprotestowała Jane. - To człowiek, z którym doskonale się
pracuje.
- Ma trzydzieści dwa lata, niebieskie oczy, jasne włosy i jest absolutnie cudowny -
przyznała z uśmiechem Flo. - Niestety, rozwiódł się jakiś czas temu i wcale nie ma
zamiaru zakładać nowej rodziny, więc...
- Więc w szpitalu roi się od złamanych serc - dokończyła z rozbawieniem Hanna.
- Zgadza się - potwierdziła Floella. - Jeśli masz ochotę na miłą przygodę, Elliot jest
wymarzonym partnerem. Ale ten człowiek unika jak ognia trwałych związków.
Hanna nie potrzebowała tego typu ostrzeżeń. Po tym, co przeżyła z Chrisem,
marzyła tylko o tym, by stać się pożytecznym członkiem zespołu. Wiedziała dobrze, do
czego zdolni są przystojni młodzi lekarze.
- Czy poznałaś już doktora Mackaya? - spytała Jane.
Hanna kiwnęła głową.
- Poznałam go, kiedy przyszłam na rozmowę w sprawie pracy. Wydał mi się bardzo
sympatyczny.
- I jest sympatyczny - przyznała pielęgniarka. - Ale będziesz miała z nim do
czynienia tylko w naprawdę poważnych przypadkach. W gruncie rzeczy naszą bieżącą
pracą kieruje Robert Cunningham, a on...
- Poznałam go dopiero dziś rano - przerwała jej Hanna. - Wydał mi się... trochę
zmęczony...
- Chyba raczej kompletnie wykończony - poprawiła ją Jane. - Bóg raczy wiedzieć,
kiedy ten człowiek zjadł ostatni przyzwoity posiłek i kiedy się porządnie wyspał. On prak-
tycznie mieszka w szpitalu, i to już od...
5
158534625.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin