PANST BIZ TELEKOM - Esej.doc

(108 KB) Pobierz
MIECZYSŁAW SZOSTAK

MIECZYSŁAW SZOSTAK

 

Rola państwowych inwestycji zagranicznych w „paraprywatyzacji”

sektora telekomunikacji w Polsce

 

1.      O kontrowersjach pojęciowych wokół bezpośrednich inwestycji zagranicznych

Niewątpliwie globalizacja jest tematem najbardziej dziś chyba modnym i najczęściej dyskutowanym w gronie naukowców, publicystów i polityków. Jest to zarazem zjawisko bardzo kontrowersyjne, bo samo pojęcie globalizacji jest różnie interpretowane. Nie wdając się szerzej w spory pojęciowe, warto podkreślić, że globalizacja jest najbardziej zaawansowaną i złożoną formą umiędzynarodowienia życia gospodarczego. Oznacza ona rosnące przenikanie się i scalanie rynków narodowych poszczególnych krajów, różnych sektorów i gałęzi ich gospodarek.[1] Spektakularnym skutkiem globalizacji jest niebywała ekspansja międzynarodowej działalności przedsiębiorstw, wymiany handlowej i  przepływów kapitałowych, zwłaszcza w postaci zagranicznych inwestycji bezpośrednich (BIZ).

Według tzw. wzorcowej definicji, ustalonej wspólnie przez ekspertów OECD i MFW, mianem BIZ określa się inwestycje podejmowane w celu uzyskania trwałego wpływu na działalność przedsiębiorstwa zlokalizowanego w innym kraju oraz dla osiągnięcia długotrwałych korzyści z tego tytułu. Równocześnie we wspomnianej definicji precyzuje się, że inwestycję bezpośrednią stanowi tylko takie przedsięwzięcie, w którym pojedynczy inwestor kontroluje przynajmniej 10% akcji zwykłych lub głosów firmy działającej za granicą  i/lub faktycznie wpływa na proces podejmowanie decyzji w takiej firmie.[2]

W literaturze światowej akcentuje się zazwyczaj, że długotrwałe zainteresowanie inwestora działalnością zagranicznej firmy filialnej i sprawowanie przez niego efektywnej kontroli nad taką filią to dwie podstawowe cechy, które pozwalają odróżnić BIZ od  inwestycji portfelowych. Te ostatnie polegają na zakupie zagranicznych  obligacji lub akcji obcych spółek bez angażowania się w zarządzanie takimi spółkami. Przyjmuje się przy tym dość arbitralnie, że próg 10% udziału w kapitale jest warunkiem zakwalifikowania danej inwestycji do BIZ, podczas gdy inwestycja dająca niższy udział w całości kapitału firmy uznawana jest za portfelową.

Komentując wzorcową definicję BIZ, można jednak zgłosić poważne wątpliwości co do tego, czy posiadanie 10% akcji (lub udziałów) określonej firmy zagranicznej wystarcza do wywierania wpływu na jej działalność. Po pierwsze, jest to możliwe tylko przy znacznym rozproszeniu własności pozostałych akcji. W przypadku koncentracji akcji w rękach dwu (lub kilku) dużych właścicieli akcjonariusz mający nawet 49% ogółu kapitału może nie być w stanie przeforsować swoich decyzji bez zgody innych właścicieli. Po drugie, posiadanie wiodącego pakietu akcji pozwala na efektywne kontrolowanie spółki jedynie wtedy, gdy wszystkie jej akcje mają jednakowy charakter, tj. przy braku akcji uprzywilejowanych, które umożliwiają ich dysponentom blokowanie decyzji natury strategicznej.[3]

Z kolei na różnice, występujące między zagranicznymi inwestycjami bezpośrednimi i portfelowymi, warto spojrzeć przede wszystkim z perspektywy mikroekonomicznej, bo kto inny decyduje w przedsiębiorstwie o każdej z obu form inwestycji i inaczej wygląda sam proces decyzyjny. W przypadku BIZ decyzje podejmowane są przez najwyższe kierownictwo (zarząd) firmy w oparciu o analizy przedstawione przez pion odpowiedzialny za strategię ekspansji i umacniania  pozycji rynkowej przedsiębiorstwa. Decyzje takie wymagają zawsze  akceptacji właścicieli spółki (głównych akcjonariuszy). Natomiast decyzje dotyczące inwestycji portfelowych podejmowane są przez menedżerów pionu finansowego, którzy zajmują się gospodarowaniem wolnymi środkami finansowymi, dokonując lokat bankowych, zakupów akcji, obligacji itp. Decyzje tego rodzaju nie mają charakteru strategicznego dla firmy. Stąd też w ich podejmowaniu z reguły nie uczestniczą ani członkowie ścisłego kierownictwa, ani właściciele korporacji. Za dość zaskakujące trzeba jednak uznać zupełne pomijanie w literaturze powyższych różnic między BIZ i inwestycjami portfelowymi.

We współczesnej gospodarce światowej BIZ są realizowane głównie przez korporacje transnarodowe (KTN), które zwane są też przedsiębiorstwami wielonarodowymi, firmami multinarodowymi, spółkami międzynarodowymi, kompaniami ponadnarodowymi itp. Abstrahując od trwających od dawna sporów wokół kwestii trafności poszczególnych pojęć, za najbardziej adekwatne do rzeczywistości trzeba uznać pierwsze z wymienionych. Przy tym przez korporację transnarodową należy rozumieć takie przedsiębiorstwo, które posiada filie zagraniczne oraz koordynuje działalność tych ostatnich z jednego ośrodka (zwanego firmą macierzystą lub centralą korporacji ), gdzie podejmowane są decyzje typu strategicznego.[4]

Według danych UNCTAD, w  roku 2003 na świecie działało 61 tys. korporacji transnarodowych, które posiadały ponad 900 tys. filii zagranicznych.  W latach 1990-2003 wielkość zasobu BIZ, dokonanych przez KTN w skali globalnej, wzrosła z  1950 mld USD do 8245 mld (ponad 4-krotnie), wartość aktywów zagranicznych filii KTN zwiększyła się z 5883 mld do 30362 mld USD, a zatrudnienie podniosło się z 24,2 mln do 54,2 mln osób.[5] Chociaż większość BIZ stanowiły inwestycje typu greenfield, to KTN inwestowały także w istniejące już firmy zagraniczne poprzez udział w prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych[6] lub przejmowanie spółek prywatnych.

W następstwie transformacji systemowej, realizowanej w Polsce od 1989 r., KTN zaczęły też odgrywać coraz większą rolę w naszej gospodarce. Dowodzi tego skokowy wzrost zasobu BIZ, które napłynęły do naszego kraju w okresie 1990-2003 r.: ze 109 mln USD do 72,7 mld USD.[7] Spora część tych BIZ wiązała się z aktywnym zaangażowaniem inwestorów zagranicznych (z KTN na czele) w prywatyzację sektora państwowego.

2. Ogóle refleksje o specyfice zagranicznych inwestycji państwowych KTN

    w sektorze telekomunikacyjnym

Zarówno w skali globalnej, jak też w Polsce w zdecydowanej większości przypadków BIZ były i są  realizowane przez wielkie prywatne KTN. Ale czasami w charakterze inwestorów strategicznych występują też korporacje transnarodowe o własności państwowej lub mieszanej (państwowo-prywatnej). Wśród KTN o kapitale państwowym, wywodzących się z wysoko rozwiniętych krajów Zachodu, dominują przedsiębiorstwa, które działają w infrastrukturze, tj. w telekomunikacji, energetyce, zaopatrzeniu w wodę i gospodarce komunalnej, w transporcie kolejowym i lotniczym, a niekiedy także w górnictwie, hutnictwie i przemyśle zbrojeniowym.

Przedmiotem bardziej szczegółowych rozważań zawartych w dalszej części niniejszego tekstu jest analiza roli i specyfiki  działalności inwestycyjnej w Polsce firmy telekomunikacyjnej France Télécom (FT). Wprawdzie z punktu widzenia charakteru i skali działania jest  to bezsprzecznie korporacja transnarodowa, ale  pod względem własnościowym była ona do niedawna przedsiębiorstwem państwowym, należącym w całości do francuskiego Skarbu Państwa. Dopiero w ostatnich latach FT została częściowo sprywatyzowana, przeobrażając się w spółkę o własności prywatno-państwowej. Mimo to uczestniczyła ona aktywnie w procesie prywatyzacji i restrukturyzacji polskiego sektora telekomunikacyjnego, przeprowadzanej w ramach transformacji naszej gospodarki  z socjalistycznej w rynkową.

W tym kontekście pojawiają się jednak pytania i wątpliwości natury zasadniczej: Czy słuszne jest uznawanie za prywatyzację  przypadku, kiedy korporacja transnarodowa, w całości lub w znacznej części będąca własnością  obcego państwa, przejmuje mienie polskiego Skarbu Państwa? Skoro nie pociąga to za sobą natychmiastowego przeobrażenie własności państwowej w prywatną (co stanowi przecież istotę prywatyzacji), to nie można tu z pewnością mówić o prywatyzacji w pełnym tego słowa znaczeniu. Czy nie lepiej byłoby zatem używać w tym kontekście raczej takich terminów jak: „paraprywatyzacja”, „quasi-prywatyzacja”, „niby-prywatyzacja” lub „pseudo-prywatyzacja”? Czy tego typu specyficzną zmianę własności z udziałem BIZ należy jednak uznać za sprzyjającą transformacji systemowej naszej gospodarki w rynkową? W jaki sposób państwowe BIZ wpłynęły na restrukturyzację, deregulację i demonopolizację polskiej telekomunikacji? W trakcie dalszych rozważań postaram się przynajmniej częściowo odpowiedzieć na powyższe pytania.

Podkreślić warto, że ze względu na swe bezsprzecznie kluczowe znaczenie dla całego życia gospodarczego i warunków życia ludności telekomunikacja jeszcze do niedawna uznawana była powszechnie za dziedzinę strategiczną. Określano ją też mianem sektora wrażliwego lub problemowego.[8] Zaliczano do podstawowych gałęzi infrastruktury ekonomicznej lub do sfery usług publicznych (public utilities). Nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach telekomunikację traktowano jako sektor noszący cechy monopolu naturalnego.[9] Ponadto w przeszłości dla uzasadnienia szerokiego zakresu regulacji i ingerencji państwa w funkcjonowanie tego sektora usługom telekomunikacyjnym przypisywano charakter dóbr publicznych (public goods). Pod pojęciem tych ostatnich w teorii ekonomii rozumie się zaś takie dobra, których – jak zauważa słusznie m.in. L. Balcerowicz – „...w żaden sposób nie da się używać, a więc i nabywać, po kawałku”[10], co oznacza, że są to rzeczy lub usługi niepodzielne. Klasycznym, podręcznikowym przykładem dobra publicznego jest obrona narodowa, tj. obrona ogółu obywateli danego kraju przed zagrożeniem zewnętrznym.

Jednakże uznanie usług telekomunikacyjnych za dobra publiczne budzi obecnie spore wątpliwości, bo w rzeczywistości usługi te są  przecież mierzalne i podzielne między ich nabywców (konsumentów). Zasadę niepodzielności i ograniczonej dostępności można jedynie odnieść do telekomunikacyjnych sieci przesyłowych (zwłaszcza w zakresie telefonii stacjonarnej). Według dominujących dziś w teorii i praktyce poglądów, nie jest to wszakże przeszkoda na tyle istotna, żeby uniemożliwiała ona demonopolizację, tj. poddanie telekomunikacji regułom konkurencji obowiązującym w gospodarce rynkowej.

3. Struktura własności i pozycja rynkowa France Télécom w skali globalnej

Wprawdzie początki francuskiej telekomunikacji sięgają roku 1837, ale France Télécom (FT) powstała dopiero w 1988 r. w drodze przekształcenia istniejącej wcześniej Generalnej Dyrekcji Telekomunikacji w przedsiębiorstwo państwowe. To ostatnie zostało w 1996 r. skomercjalizowane, stając się spółką akcyjną, która w rok później przygotowała  pierwszą ofertę publiczną swoich akcji. Wystawiono je równolegle na sprzedaż na giełdach Nowego Jorku (NYSE) i Paryża. W ten sposób zapoczątkowano stopniową  prywatyzację FT. Chociaż od 1 stycznia 1998 r. rynek telekomunikacji stacjonarnej we Francji otworzył się na konkurencję, to FT zachowała silną pozycję monopolistyczną na tym rynku, podobnie zresztą jak w dziedzinie telefonii komórkowej. Przełomowym etapem w rozwoju omawianej firmy był rok 2000, kiedy to FT nie tylko wprowadziła na giełdę paryską własną filię internetową Wanadoo, ale też przejęła korporację Orange, potężnego brytyjskiego operatora telefonii komórkowej, co umocniło jej czołową pozycję na europejskim rynku  telekomunikacyjnym.[11]

Mimo częściowej prywatyzacji FT, francuski Skarb Państwa zachowywał dość długo pozycję większościową w jej kapitale. Według stanu na 1 marca 2003 r. do  państwa należało 61,53% głosów i 56,59% ogółu akcji tej spółki.[12] Do końca grudnia 2003 r. państwowy udział w kapitale obniżono tylko nieznacznie, bo do 54,53%. Dopiero w drugiej połowie 2004 r. podjęto decyzję o sprzedaży inwestorom instytucjonalnym kolejnego sporego pakietu akcji, pozostających dotąd we władaniu Skarbu Państwa. Dzięki temu udział  francuskiego państwa w kapitale akcyjnym FT spadł do 41,08% (według stanu na 31 stycznia 2005 r.).[13] Jest to wprawdzie udział w sensie formalnym mniejszościowy, ale - wobec rozproszenia własności pozostałych akcji - w praktyce francuska administracja państwowa nadal kontroluje działalność omawianej spółki i całej Grupy France Télécom. Świadczy o tym zwłaszcza obecny skład osobowy Zarządu i Rady Nadzorczej  FT.

Na sporządzonej przez UNCTAD liście 100 największych pod względem wartości zagranicznych aktywów korporacji transnarodowych France Télécom zajmowała w 2002 r. wysokie, bo dziewiąte miejsce (73 mld USD). Wyprzedzała ją tylko jedna korporacja telekomunikacyjna, tj. Grupa Vodafone wywodząca się z Wielkiej Brytanii (druga na tej liście). Dla porównania hiszpańska Telefonica znajdowała się na 28 miejscu, Deutsche Telekom – na 56 miejscu, a Telecom Italia - na 67 pozycji. Wielkością obrotów swoich filii zagranicznych (20 mld USD) FT ustępowała jedynie Vodafonowi. Ale przodowała wśród wiodących światowych korporacji telekomunikacyjnych pod względem zasięgu geograficznego swego działania, bo posiadała własne filie (129 tys.) aż w 42 krajach, gdzie zatrudniała ponad 120 tys. osób.[14]

W 2004 roku Grupa France Télécom obsługiwała ponad 125 milionów klientów w skali globalnej, z czego 50,6% (tj. 63,3 mln) stanowili klienci korzystający z telefonii komórkowej w 19 krajach, 39,8% (49,7 mln) przypadało na abonentów telefonów stacjonarnych w 8 krajach, podczas gdy łączna liczba klientów usług internetowych w 10 krajach wynosiła 11,1 mln  (8,9% ogółu), zaś 0,9 mln klientów korzystało z sieci kablowych.

  Grupa FT oferuje szeroki wachlarz różnorakich usług telekomunikacyjnych, zarówno klientom indywidualnym, jak też przedsiębiorstwom oraz operatorom telekomunikacji. Oprócz usług z zakresu telefonii stacjonarnej i komórkowej, dostępu do Internetu i telewizji kablowej, France Télécom zajmuje się też transmisją danych, świadczy usługi multimedialne i różnorodne usługi techniczne w dziedzinie telekomunikacji.

W okresie od 1998 r. do 2004 r. skonsolidowane obroty całej Grupy FT rosły bardzo dynamicznie, zwiększając się prawie 2-krotnie, tj. z 24,6 mld do 47,2 mld euro. A dzięki radykalnej restrukturyzacji działalności jej zadłużenie netto poważnie spadło:  z 61 mld w 2000 r. do 43,9 mld euro w 2004 r. W roku ubiegłym  Grupa  mogła pochwalić się zyskiem netto 2,8 mld euro.[15] Świadczy to o poprawie jej efektywności i kondycji finansowej.

4. Wiodąca rola France Télécom w „paraprywatyzacji” TP  S.A.

              Rozpoczynając w roku 1990 proces liberalizacji i restrukturyzacji sektora telekomunikacyjnego, który w okresie PRL był całkowicie zmonopolizowany przez państwo, nasz kraj miał jedną z najgorszych sieci telekomunikacyjnych w Europie.[16] Analizując ewolucję tego sektora w okresie transformacji rynkowej, można wyodrębnić 4 poniższe etapy.

Pierwszy z nich obejmował okres 1990-1994 r. Na mocy ustawy o łączności z 23 listopada 1990 r. rozdzielono działalność telekomunikacyjną od pocztowej, zainicjowano liberalizację stacjonarnych lokalnych połączeń telefonicznych i rozwój telefonii komórkowej. W drugim etapie (1995-1997 r.) dominowała tendencja do zapewnienia przez państwo ochrony protekcjonistycznej TP S.A., co zahamowało jej restrukturyzację. W trzecim etapie (1998-2000 r.) nastąpiło przyśpieszenie liberalizacji omawianego sektora i zapoczątkowanie prywatyzacji TP S.A. Czwarty etap, rozpoczęty uchwaleniem przez Sejm RP w dniu 21 lipca 2000 r. ustawy Prawo telekomunikacyjne, trwa on do chwili obecnej. Celem kolejnych zmian legislacyjnych stało się dostosowanie polskiego ustawodawstwa do wymogów UE oraz stworzenie warunków dla przyśpieszenia rozwoju  infrastruktury, upowszechnienia usług telekomunikacyjnych, wprowadzenia konkurencji i faktycznej demonopolizacji tego sektora. Ponadto utworzono Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty (URTiP). [17]

Telekomunikacja Polska S.A. rozpoczęła działalność jako odrębna firma 1 stycznia 1992 r. dzięki przekształceniu poprzednio działającego przedsiębiorstwa państwowego Polska Poczta, Telegraf i Telefon. Ze względu na wysoką jej wartość i kluczową pozycję rynkową zaliczono ją do przedsiębiorstw, zwanych „srebrami narodowymi” polskiej gospodarki.

Oficjalną koncepcję prywatyzacji TP S.A. opracowywano w roku 1996. Ale za moment praktycznego rozpoczęcia przekształceń własnościowych trzeba uznać pierwsze notowanie jej akcji na warszawskiej giełdzie w dniu 18 listopada 1998 r. Równolegle akcje spółki w formie globalnych kwitów depozytowych (tj. GDR-ów)  zaczęto też notować na giełdzie londyńskiej. Publiczna krajowa oferta sprzedaży akcji objęła 15% całego kapitału TP S.A., czyli 210 mln akcji. Z kolei ofertę zagraniczną, obejmującą 140 mln akcji (10% ogółu), skierowano tylko dla obcych inwestorów instytucjonalnych.

Natomiast II etap prywatyzacji TP S.A. - zgodnie z rządowymi założeniami - miał polegać na sprzedaży  od 25% do 35% jej akcji inwestorowi strategicznemu. W marcu 2000 r. ogłoszono, że na  krótkiej liście potencjalnych inwestorów  znaleźli się dwaj operatorzy zagraniczni: France Télécom (wspólnie z Kulczyk Holding) i Telecom Italia. Jako bardziej korzystną wybrano ostateczną ofertę, jaką złożyło konsorcjum, utworzone przez FT  z firmą holdingową  J. Kulczyka (największego polskiego miliardera-„pośrednika”). Umowę o zbyciu na rzecz tego konsorcjum 35% akcji TP S.A podpisano 25 lipca 2000 r., zaś 12 października 2000 r. zrealizowano transakcję sprzedaży 490 mln akcji spółki, z których 350 mln (tzn. 25% kapitału) nabyła Cogecom S.A. - spółka zależna France Télécom. Natomiast pakiet 140 mln akcji (10% ogółu) zakupiła spółka Tele-Invest (będąca w 100% własnością Kulczyk Holding). Za powyższe dwa pakiety akcji konsorcjum zapłaciło 18 620 mln zł.

W niecały rok później, tj. 5 września 2001 roku między Ministrem Skarbu Państwa a wspomnianym konsorcjum została zawarta umowa w sprawie sprzedaży nowego pakietu 175 mln sztuk akcji TP S.A. (12,5% kapitału) za łączna kwotę 3 656,8 mln zł. Realizując tę umowę, 16 października 2001 r. Cogecom kupił 125 mln akcji spółki (8,93% kapitału), zaś 50 mln akcji (3,57% kapitału) nabyła Autopolska S.A. (należąca do Kulczyk Holding).[18]

W roku 2004  francuski inwestor strategiczny przejął 10% akcji TP S.A. od Kulczyk Holding, zwiększając swój udział w kapitale spółki z 33,93% do 43,93%. Oznaczało to spadek wielkości pakietu posiadanego przez firmę Kulczyka do 3,57% akcji. Na początku 2005 r. dysponentami znaczących pakietów akcji byli również posiadacze GDR-ów (reprezentowani przez Bank of New York) – 9,98% i Skarb Państwa – 3,87%, zaś reszta kapitału (38,65% ogółu) była rozproszona wśród akcjonariuszy giełdowych.[19] Ostatnio France  Télécom  umocnił zatem swoją pozycję w TP S.A. jako dominujący inwestor, podczas gdy własność polskiego Skarbu Państwa została tam w poważnym stopniu zastąpiona własnością państwa francuskiego. Wynika stąd konkluzja, że – wbrew powszechnemu przekonaniu - TP S.A nie została dotąd faktycznie sprywatyzowana, a częściowej jej prywatyzacji (tj. przekazaniu części akcji w  ręce prywatne) towarzyszyła „paraprywatyzacja” przeprowadzona przy udziale państwowych inwestycji francuskich.

Według danych PAIiIZ do końca 2003 r. korporacja France  Télécom zainwestowała w Polsce 4020,3 mln USD,[20] stając się nie tylko współwłaścicielem TP S.A., lecz także jej spółki zależnej PTK Centertel (34% kapitału) oraz tworząc spółki filialne Equant, PSN i Sofracom Polska. Jest ona zdecydowanie  największym inwestorem zagranicznym w naszym kraju. Uwzględniając wspomniany zakup w 2004 r. dodatkowych 10% akcji TP S.A., należy szacować, że obecnie  skumulowana wartość jej inwestycji  w RP wynosi około 5 mld USD.

5. Próba oceny dotychczasowych skutków „paraprywatyzacji” TP S.A.

     przy udziale France Télécom i perspektyw dalszych przemian

Telekomunikacja Polska S.A. stanowi główny filar Grupy Kapitałowej TP S.A., będącej największą grupą telekomunikacyjną w Europie Środkowej. Obok firmy „flagowej” w jej skład  wchodzą też: Polska Telefonia Komórkowa Centertel, TP Internet, TP Invest, (sprawująca nadzór właścicielski nad filiami TP S.A.), a także spółki Marketplanet i Incenti.

Od wielu lat Grupa TP S.A. zajmuje czołową, drugą pozycję na liście 500 największych polskich przedsiębiorstw pod względem osiąganych przychodów ze sprzedaży. Jej przychody w roku 2004  wyniosły aż 18,6 mld zł, znacznie jednak ustępując przychodom Orlenu (40,8 mld zł). Natomiast wysokość zysku netto obu tych gigantów była w 2004 r. podobna (odpowiednio 2,3 mld i 2,6 mld zł). Ale pod względem wysokości ekonomicznej wartości dodanej (EVA) Grupa TP S.A. plasuje się zdecydowanie na pierwszej pozycji (w 2003 r. jej EVA wyniosła 4,1 mld zł).[21] Równocześnie wyraźnie przoduje ona wśród firm „polskiej 500-tki” pod względem wartości rynkowej, szacowanej – według stanu na koniec 2003 r. – na kwotę 21,9 mld zł. Drugą pozycję pod tym względem zajmowała Grupa Banku Pekao S.A. (20,9 mld zł), a na dwunastym  miejscu była PTK Centertel (8,2 mld zł). [22]

W strukturze przychodów Grupy TP S.A. dominują wpływy z tytułu usług telefonii stacjonarnej (70,4% wartości sprzedaży). Drugim źródłem jej przychodów jest telefonia komórkowa (13,2% wpływów). Dzierżawa łączy, usługi radiokomunikacji, transmisji danych i pozostałe dostarczają 8,6%, a rozliczenia z innymi operatorami - 7,8 % przychodów. [23]

Na polskim rynku telefonii stacjonarnej TP S.A posiada wciąż pozycję prawie monopolistyczną. Jej udział przekracza 90% całości lokalnych połączeń telefonicznych, wynosi powyżej 95% połączeń międzystrefowych i międzynarodowych. Natomiast pozycja głównych jej konkurentów jest dotąd mało znacząca. Mimo odnotowanej w ostatnich latach poprawy wskaźnika gęstości sieci telefonii stacjonarnej,  jest on w Polsce nadal bardzo niski (tylko 32,2%, tj. znacznie poniżej standardów UE). Według ekspertów OECD, „największą przeszkodą wzrostu tego wskaźnika jest utrzymująca się dominacja TP S.A.”[24]

Brak prawdziwej konkurencji i monopolizacja rynku telefonii stacjonarnej przez TP S.A. powoduje zawyżanie cen za usługi w tej dziedzinie. Z analiz porównawczych wynika, że opłaty za krajowe rozmowy telefoniczne w Polsce należą do najdroższych w grupie państw OECD. Pod tym względem nasz kraj znajduje się na trzecim miejscu. Natomiast ceny międzynarodowych połączeń telefonicznych są w RP relatywnie jeszcze wyższe (drugie miejsce w skali OECD).[25] Sztuczne zawyżanie przez TP S.A. cen usług telefonii stacjonarnej i  zbyt powolny rozwój sieci należy ocenić bardzo negatywnie, bo odbija się to niekorzystnie zarówno na stanie budżetów rodzinnych, jak też na konkurencyjności polskich firm.

Natomiast do pozytywnych skutków restrukturyzacji TP S.A., prowadzonej przy aktywnym udziale francuskiego inwestora, trzeba zaliczyć poważną redukcję zatrudnienia (z 72,8 tys. osób w 1998 r. do 31 tys. w 2004 r.) i poprawę wydajności pracy (do 380 linii telefonii stacjonarnej na 1 pracownika firmy w grudniu 2004 r).[26]

              Na naszym rynku telefonii komórkowej panuje swoisty „triopol”, bo rynek ten podzielony jest pomiędzy 3 operatorów. Prym wśród nich wiedzie Polska Telefonia Cyfrowa (operator sieci Era),[27] na którą przypadało w 2003 r. 35,6 % klientów. Drugą pozycję (32,7 % rynku) zajmuje - wchodząca w skład Grupy TP S.A.- Polska Telefonia Komórkowa Centertel, która jest operatorem sieci Idea. Na trzecim miejscu (z udziałem 31,6%) znajduje się Polkomtel, operator sieci Plus GSM.[28] Choć przychody ze sprzedaży osiągnięte w 2003 r. przez każdego z tych operatorów były podobne (rzędu 4,5 -5,6 mld zł), to PTK Centertel odznaczała się gorszymi wskaźnikami efektywności finansowej niż jej rywale.[29]

              W okresie 2000-2003 r. wydatki inwestycyjne Grupy TP S.A. poważnie spadły: z 8 mld zł do 3,8 mld zł. Przy tym nakłady na rozbudowę sieci telefonii stacjonarnej zmniejszyły się z 5,3 mld zł do 2,9 mld zł, a  inwestycje w dziedzinie telefonii komórkowej obniżyły się jeszcze bardziej (z 2,6 mld zł do 0,9 mld zł). Jest to niekorzystne w obliczu niedorozwoju polskiej infrastruktury i sieci usług telefonicznych. Niepokoić może także wzrost zadłużenia netto Grupy TP S.A. z 13,6 mld zł na koniec 2001 r. do 14,9 mld zł w 2003 roku[30], chociaż dotychczasowa skala tego zadłużenia nie stwarza  większych zagrożeń.

Poprzez rozwój działalności swej spółki zależnej TP Internet omawiana Grupa  umacniała pozycję lidera wśród dostawców usług internetowych w Polsce, rozbudowując zwłaszcza szerokopasmowy dostępu do Internetu. Jednak najwięksi alternatywni dostawcy oskarżają TP S.A o wykorzystywanie przez nią monopolistycznej pozycji rynkowej do narzucania horrendalnych stawek za hurtowy dostęp do sieci TPNET i ograniczanie dostępu innych operatorów do sieci przesyłowej.[31] Wskutek tego opłaty za usługi internetowe należą wciąż w naszym kraju do najdroższych w całej Europie, co utrudnia upowszechnianie osiągnięć współczesnej globalnej rewolucji informatycznej..

Sporym problemem pozostaje zbyt niska jakość obsługi i niewystarczająca satysfakcja klientów z usług oferowanych przez Grupę. Abonenci zgłaszają szereg reklamacji i krytycznych uwag pod jej adresem, narzekając zwłaszcza na niewłaściwe funkcjonowanie TP S.A. jako operatora telefonii stacjonarnej. Wobec opieszałości w załatwianiu skarg klientów przez tę firmę, konsumenci zmuszeni są często zwracać się o pomoc i interwencję w tej sprawie do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, wojewodów i innych władz.[32]

Wobec powyższego nie jest pewne, czy wspominane uprzednio korzyści ekonomiczne i finansowe przeważały nad negatywnymi skutkami udziału francuskiego inwestora strategicznego w „paraprywatyzacji” TP S.A. Podkreślić przy tym należy, że  inwestor ten nie wywierał dotąd zbyt silnego wpływu na bieżącą działalność i strategię rozwoju omawianej Grupy. Z uwagi na  państwowy charakter własności FT i przyzwyczajenie jej kierownictwa do działania w warunkach monopolu, przedstawiciele macierzystej korporacji we władzach polskiej firmy dążyli raczej do zachowania przez tą ostatnią jak najdłużej pozycji monopolistycznej na naszym rynku, zamiast intensywnie przygotowywać ją do funkcjonowania w warunkach rosnącej konkurencji. Dopiero w ostatnich miesiącach, aby skuteczniej sprostać wyzwaniom wynikającym z postępującej liberalizacji, demonopolizacji i urynkowienia sektora usług telekomunikacyjnych w skali całej Unii Europejskiej i w Polsce, dokonano radykalnej restrukturyzacji wewnętrznej TP S.A.. Utworzono 3 główne piony organizacyjne: Obsługa i Sprzedaż (dla klientów indywidualnych), Enterprise (dla przedsiębiorstw, tj. klientów kluczowych) i Home (odpowiedzialny za opracowywanie ofert nowych usług i marketing). Zmieniono też strukturę terytorialną działalności firmy, dzieląc cały kraj na pięć regionów.[33] Zaczęto poszukiwać możliwości redukcji kosztów i obniżać wreszcie ceny usług, co przynieść powinno korzyści klientom.

Można oczekiwać na dłuższą metę, że francuski inwestor najprawdopodobniej odkupi od Kulczyk Holding, Skarbu Państwa i części drobnych akcjonariuszy TP S.A. posiadane przez nich akcje, przejmując w swe ręce pakiet większościowy.  Jeśli ponadto dokończona zostanie prywatyzacja France Télécom i państwo francuskie zrezygnuje z funkcji jej współwłaściciela, to FT nie tylko zwiększy swój efektywny wpływ na funkcjonowanie Grupy TP S.A., ale będzie też wpływać na tą ostatnią znacznie pozytywniej niż dotychczas. Przyczynić się również do tego powinno spodziewane nasilenie się konkurencji na rynku usług telekomunikacyjnych Unii Europejskiej, a dalsza liberalizacja tego rynku powinna zmusić TP S.A. do rezygnacji ze wspomnianych monopolistycznych praktyk cenowych.

 

 

UWAGA:  Powyższy tekst opublikowany został w pracy zbiorowej pod redakcją

naukową J. Rymarczyka i W. Michalczyka pt.: PROBLEMY REGIONALNE

I GLOBALNE WE WSPÓŁCZESNEJ GOSPODARCE ŚWIATOWEJ, Akademia

Ekonomiczna im. O.Langego we Wrocławiu, Wrocław 2005, tom 2, s. 331-342.

12

 


[1] Szerzej na temat procesu globalizacji we współczesnym świecie zob. m.in.: Governments, Globalization and International Business, edited by J.H. Dunning, Oxford University Press, Oxford 1999; J. E. Stiglitz: Globalizacja, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2004; A. Zorska: Ku globalizacji? Przemiany w korporacjach transnarodowych i w gospodarce światowej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000.

[2] Zob.: OECD Benchmark Definition of Foreign Direct Investment, OECD, Paris 1996, s. 7-8. Własną definicję BIZ opracowali też eksperci UNCTAD: Bezpośrednie inwestycje zagraniczne na świecie i w Polsce: Tendencje, determinanty i wpływ na gospodarkę, UNCTAD/Ministerstwo Gospodarki, Warszawa 2002, s. 13.

[3] Jako przykład może tu służyć  tzw. „złota akcja”, zachowywana niekiedy przez państwo  przy prywatyzacji przedsiębiorstw użyteczności publicznej.- Zob. szerzej: H. Bush: The Process  of  Privatising Utilities, w: Privatisation of Utilities and Infrastructure: Methods and Constraints, CCET OECD, Paris 1997, s. 21-22.

[4] Por.: A. Zorska: globalizacji…,op. cit., s. 49-57; Wytyczne OECD dla przedsiębiorstw wielonarodowych: Przegląd 2000, OECD/Ministerstwo Gospodarki, Warszawa 2000, s. 20.

[5] Zob.: World Investment Report 2004: The Shift Towards Services, UNCTAD/United Nations, New York/Geneva 2004, s. 3-9.

[6] Zob.: Szacuje się, że inwestorzy zagraniczni uczestniczyli w 2/3 ogółu przypadków prywatyzacji w Trzecim Świecie i w większości prywatyzacji dużych firm państwowych przeprowadzonych dotąd w krajach w trakcie transformacji FDI and Development – The Case of Privatization-Related Services FDI: Trends, Impact and Policy Issues, Note by the UNCTAD Secretariat, Dok. TD/B/COM.2/EM.14/2, Geneva, 12 September 2003, s.  8, www.unido.org.; R. J. Lüders: Privatisation and the Role of Foreign Investment, w: Privatisation in Asia, Europe and Latin America, OECD, Paris 1996, s. 185-195.

[7] Według danych statystycznych  Państwowej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, zamieszczonych w: Stan BIZ w Polsce, www. paiz.gov.pl . Por. szerzej m.in.: Korporacje międzynarodowe w Polsce: Wyzwania w dobie globalizacji i regionalizacji, pod red. A. Morskiej, Difin, Warszawa 2002.

[8] Społeczne uwarunkowania i skutki restrukturyzacji sektorów strategicznych, pod redakcją L. Gilejko, SGH, Warszawa 2001, s. 3-7; Charakterystyka wybranych sektorów infrastruk...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin