618. DUO Gold Kristi - Ukochany książę.pdf

(391 KB) Pobierz
146498728 UNPDF
Kristi Gold
Ukochany książę
(The Sheik’s Bidding)
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Jakieś oferty dla tej małej ślicznotki?
Andrea Hamilton, stojąca na podwyższeniu w samym
środku ogromnej areny do ujeżdżania koni na Winwood Farm,
poruszyła się nerwowo. Nie podobało jej się, że nazwano ją
„małą ślicznotką”, ale przypomniała sobie, że aukcję
zorganizowano na cele dobroczynne, a ona postanowiła
ofiarować honorarium za przeprowadzenie dwumiesięcznego
treningu konia wyścigowego. Niestety, jak dotąd nikt nie
chciał skorzystać z jej usług.
– Szanowni państwo, proszę dać jej szansę. Jest naprawdę
dobra.
– W czym? – rzucił jakiś podpity gość w wygniecionym
smokingu.
Andi posłała mu mordercze spojrzenie, które jednak nie
wywarło zamierzonego wrażenia. Aukcja miała się ku
końcowi i wiele osób już wyszło. Co będzie, jeżeli nikt nie
zaoferuje jej nawet minimalnej stawki?
– Pięćset dolarów – zawołał pijak.
– Pięćdziesiąt tysięcy dolarów.
Na dźwięk tej astronomicznej sumy wszystkie głosy
ucichły. Andi zamarła z wrażenia. Kogo było stać na taką
ofertę?
– Pięćdziesiąt tysięcy po raz pierwszy! Pięćdziesiąt tysięcy
po raz drugi! Nabywcą jest dżentelmen przy drzwiach!
Andi wspięła się na palce, ale zdołała jedynie zauważyć
tradycyjny arabski strój mężczyzny, który od razu skierował
się do drzwi. Pewnie jakiś szejk, pomyślała. Ich obecność na
aukcjach koni wyścigowych nie była niczym nowym.
Może miał więcej pieniędzy niż zdrowego rozsądku. A
może chodziło mu o coś innego niż tylko przygotowanie konia
do wyścigów. W każdym razie ona nie miała zamiaru się
zajmować niczym innym. Nie pozwoli mu na żadne poufałości
nawet za pięćdziesiąt milionów. Co za pomysł!
Podziękowała krótko prowadzącemu aukcję i skierowała się
w stronę wyjścia tak szybko, jak pozwalały jej na to wysokie
obcasy. Po chwili znalazła się na zewnątrz, szczęśliwa, że
zostawiła za sobą całe to napuszone towarzystwo, a przede
wszystkim tamtego pijaka. Chciała jedynie wrócić do domu.
Nad tą dziwną ofertą będzie się zastanawiać jutro.
Drogę do parkingu zagrodził jej śniady mężczyzna w
eleganckim ciemnym garniturze.
– Panno Hamilton, szejk chciałby zamienić z panią kilka
słów.
– Słucham?
– Zapłacił za pani usługi i chciałby zamienić z panią kilka
słów – powtórzył, wskazując zaparkowaną nieopodal czarną
limuzynę.
Andi nie miała zamiaru wsiadać do samochodu z obcym
facetem, nawet jeżeli był to jakiś książę, który właśnie
przekazał znaczną sumę pieniędzy na szpital dla dzieci.
Wyjęła z torebki wizytówkę.
– Proszę. Niech zadzwoni do mnie w poniedziałek, żeby
omówić warunki umowy.
– Szejk nalega, by spotkać się z panią jeszcze dziś.
– Proszę pana... – Cierpliwość Andi zaczęła się
wyczerpywać. – Ja nalegam, by zostawić tę sprawę do
poniedziałku. Proszę powiedzieć swojemu szefowi, że
doceniam jego gest i że wkrótce się zobaczymy.
Wyraz twarzy mężczyzny nie zmienił się ani na jotę.
– Szejk powiedział, że, o ile będzie pani sprawiać kłopoty,
mam zadać pani pytanie.
Co to za bezsensowna gra, pomyślała.
– Jakie pytanie?
Mężczyzna na krótką chwilę odwrócił wzrok. Najwyraźniej
on również czuł się niezręcznie.
– Szejk pyta, czy ciągle jeszcze zawiesza pani swoje
marzenia wśród gwiazd.
Poczuła jak serce podchodzi jej do gardła. Przypomniały jej
się wydarzenia sprzed siedmiu lat. Zobaczyła siebie, leżącą na
trawie i pogrążoną we łzach, póki on do niej nie przyszedł.
Chwilę szczęścia wyrosłą z rozpaczy, która wydała dziwny,
gorzko-słodki owoc. Tę jedną szczególną chwilę z jednym
szczególnym mężczyzną.
Jedyną prawdziwą miłość.
„Dlaczego zawieszasz swoje marzenia wśród gwiazd,
Andreo? Dlaczego nie gdzieś bliżej?” To był jego głos, który
usłyszała w duszy jego głos. Tamtej nocy, pogrążona w
smutku, zwróciła się do niego, a on ją porzucił.
Zostawił ją samą, jeżeli nie liczyć tego cudownego
prezentu, który codziennie przypominał jej o tym, czego nie
mogła mieć.
Andi z trudem powstrzymała drżenie.
– Jak szejk ma na imię?
– Samir Yaman.
Znała go zawsze jako Sama. Wiedziała, że jego rodzina jest
bardzo bogata, ale nic nie wspominał o książęcej krwi. Był
najlepszym przyjacielem jej starszego brata i spędzał wiele
czasu w ich domu, gdzie traktowano go niemal jak syna. Ona
była wtedy nastolatką, z której obaj z Paulem żartowali
niemiłosiernie, aż do tamtej nocy, niedługo po jej
osiemnastych urodzinach, kiedy nieprzewidziana tragedia
zaowocowała nowym życiem. Ale to wszystko zdarzyło się
wiele lat temu. Nie chciała wspominać tego bólu, nie pragnęła
też stanąć z nim teraz twarzą w twarz, gdyż bała się o całość
swego serca i o to, że w jego obecności nie zdoła dochować
tajemnicy.
Śniady mężczyzna podszedł do limuzyny i otworzył drzwi.
– Panno Hamilton?
– Nie...
– Wsiadaj, Andreo.
Brzmienie tego głosu było w stanie złamać jej wolę. Nagle
znalazła się we wnętrzu samochodu, jak gdyby straciła
kontrolę nad własnym ciałem i umysłem. Znowu. Od chwili,
gdy go poznała, zniewolił ją swoim urokiem, aurą
tajemniczości, potem także dotykiem.
Drzwi się zamknęły. Zapaliła się lampka, ukazując
mężczyznę, który nie był jej obcy. Przez dłuższą chwilę
wpatrywała się w niego, choć miała ochotę wyrwać się
stamtąd, tak jak jej serce miało ochotę wyrwać się z piersi.
Mimo to nie była w stanie się poruszyć ani nawet wyrzec
jednego słowa.
Szejk zdjął z głowy chustę, jak gdyby chciał potwierdzić,
że jest tym samym mężczyzną, którego poznała przed laty.
Tak jednak nie było. Zmiany były subtelne, lecz widoczne.
Mimo to był wciąż niezwykle przystojny, z tymi samymi
ciemnymi włosami, które przy szyi zaczynały się układać w
loki, i cudownymi ustami. Chociaż jego niemal czarne oczy
nadal zdawały się tajemnicze, widać było w nich również
zmęczenie.
Andi za wszelką cenę starała się zebrać siły.
– Jak się masz, Sam?
Uśmiechnął się, a na jego lewym policzku, jak zawsze,
pojawił się uroczy dołeczek. Mimo to wydawało się, że
walczy z tym uśmiechem, tak jak Andi walczyła ze swoimi
emocjami.
– Od dawna nikt się tak do mnie nie zwracał. Masz ochotę
się czegoś napić? – wskazał dłonią na barek.
Napić się czegoś? Po wszystkich tych latach miał zamiar
pojawić się w jej życiu, jak gdyby nigdy nic się nic stało?
Ucieszył ją wzbierający w niej gniew. Dawał jej oparcie do
Zgłoś jeśli naruszono regulamin