Kushner Cheryl - Ślub marzeń.pdf

(357 KB) Pobierz
287026958 UNPDF
Cheryl Kushner
Ślub marzeń
287026958.002.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Zoe Russell wielokrotnie wyobrażała sobie spotkanie z
Ryanem O'Connorem, ale żaden z wymyślonych przez nią
scenariuszy nie dorównywał rzeczywistości. Spojrzała na
skute metalowymi kajdankami nadgarstki, starając się nie
myśleć o manikiurze za dwadzieścia pięć dolarów, który
właśnie przestał istnieć.
Nie miała pojęcia, co Ryan robi w Riverbend, ale w tej
chwili najwyraźniej tylko on dzielił ją od wolności.
Postanowiła nie okazywać wobec niego słabości.
Wyprostowała ramiona, zrobiła głęboki wdech i przeszła
przez celę, patrząc mu prosto w oczy.
- To wszystko jest jednym wielkim nieporozumieniem.
Protestuję...
Ryan uniósł brew i z uśmiechem zakołysał się na
obcasach.
- Wszyscy aresztowani tak mówią.
Nawet teraz, po tylu latach, patrząc na jego uśmiech,
odczuła mrowienie wzdłuż kręgosłupa. Ryan to chodzący
seks... Uspokój się, zganiła się w duchu. Bądź silna, zwłaszcza
w obecności tego mężczyzny, którego uważałaś niegdyś za
najlepszego przyjaciela. Mężczyzny, który złamał ci serce,
nawet o tym nie wiedząc. Obiecała sobie, że już nigdy, ale to
nigdy nie ulegnie jego czarowi.
Była spocona, zmęczona i głodna. A najgorsze, że spóźni
się na przymiarkę sukni ślubnej swojej siostry Kate.
Sądząc po nieprzejednanym wyrazie twarzy Ryana, nie
będzie łatwo przekonać go, że jest niewinna. Nadal nie mogła
pojąć, dlaczego jako jedyna została aresztowana podczas
zamieszek, do których doszło w trakcie demonstracji starszych
mieszkańców Riverbend. Ona jedynie wykonywała swoją
pracę, przeprowadzając wywiady z protestującymi, ciesząc
się, że będzie miała dobry materiał dla „Obudź się, Ameryko".
287026958.003.png
- Czy nie powinieneś łapać teraz kryminalistów w
Filadelfii?
- Uznałem, że przestępcy w południowym Ohio są
znacznie bardziej interesujący.
- Nie jestem...
- Czytałem raport. Opór stawiany funkcjonariuszowi,
napaść na oficera na służbie...
- Sam poślizgnął się i upadł.
- Wepchnęłaś go w błoto.
- Bo mnie szarpał.
- Będziecie mieli śliczne zdjęcie w „Riverbend Tribune".
Policjant i dziennikarka w kałuży błota.
Zoe starała się teraz nie myśleć o tym, jak taka fotografia
może wpłynąć na jej karierę w telewizji.
- Jak zwykle twoje dane są niezgodne z prawdą.
- W takim razie proszę mnie oświecić, pani Gwiazdo
Telewizji z Nowego Jorku.
- Nie mam najmniejszego zamiaru.
- W mieście jest nową francuska restauracja. Chcesz,
żebym zamówił ci coś na wynos?
Zoe poczuła, jak żołądek kurczy jej się z głodu. Ryan
dobrze wiedział, że od rana nic nie jadła.
- Nie - powiedziała słabo, ale potem wzięła się w garść. -
Ale dziękuję. Jeśli nie masz zamiaru mi pomóc, idź sobie stąd.
W odpowiedzi Ryan roześmiał się donośnym głosem i
ruszył w stronę wyjścia.
- Znam swoje prawa - krzyknęła za nim. - Żądam dostępu
do telefonu, prawnika i chcę rozmawiać z kimś, kto tu rządzi!
- To znaczy ze mną. - Ryan odwrócił się i spojrzał jej w
oczy.
Popatrzyła na niego, starając się nie pokazać po sobie
zdziwienia. Całkiem zbił ją z tropu. Ryan O'Connor był
szefem posterunku w Riverbend? Nie śledziła z nadmierną
287026958.004.png
uwagą jego losów, ale ostatnio, kiedy o nim słyszała, dostał
jakieś odznaczenie za odwagę i awans w Filadelfii.
Co więc robił w ich rodzinnym mieście? Nie, żeby ją to
jakoś specjalnie interesowało, ale...
- Nie masz podstaw do tego, by mnie aresztować.
Natychmiast mi to zdejmij! - wskazała głową kajdanki.
- Ależ mam podstawy. Zakłóciłaś spokój publiczny, w
czym zresztą jesteś całkiem niezła. Klucz leży na dnie
sadzawki i moi ludzie go szukają - powiedział z przesadną
cierpliwością, czym tylko rozwścieczył Zoe. Doskonale
wiedziała, że świetnie się bawi.
- Nie masz klucza zapasowego?
- Powiedzieli mi, że zginął podczas uroczystego otwarcia
posterunku, czyli jakieś dwadzieścia pięć lat temu.
- To może poprosimy o pomoc jakiegoś ślusarza?
Wzruszył ramionami.
- Jest piątek po południu. Riverbend to nie Nowy Jork. -
Uśmiechnął się uroczo i zniknął za drzwiami.
- Poczekaj! Dokąd idziesz? - Uderzyła kajdankami w
kraty. - Nie możesz tak po prostu sobie pójść. Wracaj tu,
Ryan!
Była pewna, że słyszy jego śmiech. Nie zadał sobie trudu,
żeby jej odpowiedzieć. Zresztą nie spodziewała się tego.
Pięknie. Siedzi w areszcie i nie ma nawet kogo poprosić o
pomoc. Jedyny człowiek, który może ją stąd wypuścić,
właśnie odwrócił się i wyszedł.
Nie widziała Ryana od lat, ale tak naprawdę nigdy nie
przestała o nim myśleć. Teraz w głowie odżyły wspomnienia,
które do tej pory skutecznie spychała na dno świadomości.
Odczuła nagłą ochotę, aby zadać mu pytanie, które od lat
pozostawało bez odpowiedzi.
287026958.005.png
Całe szczęście, że nie posłuchał, kiedy zażądała, aby
wrócił. Bóg jeden wie, co mogłaby mu wtedy powiedzieć, i co
usłyszałaby w odpowiedzi.
Zoe rozejrzała się po niewielkiej celi. Było w niej niewiele
mniej miejsca niż w jej mieszkaniu na West Side. I tak samo
zimno. Przykryta starym kocem prycza nie wyglądała
zachęcająco. Przez niewielkie okno wpadała odrobina światła,
ale o świeżym powietrzu nie było mowy.
- I nie zapominajmy o stylowych żelaznych kratach w
oknie i drzwiach - mruknęła do siebie, chodząc w tę i z
powrotem po celi. W końcu zdesperowana usiadła na łóżku.
Starała się nie myśleć o tym, że w swoim nowojorskim
mieszkaniu wcale nie czuła się bardziej wolna niż w tym
areszcie. Nie będzie teraz myśleć o Nowym Jorku ani o pracy.
Choć kochała to, co robiła, dziennikarstwo zaczynało powoli
wypełniać całe jej życie, nie zostawiając czasu na nic więcej.
Nie chciała tego przyznać nawet przed samą sobą, nie
wspominając już o przyjaciołach czy rodzinie.
Wszyscy, którzy ją znali, uważali, że ma wspaniałe życie.
Nie dalej jak miesiąc temu świętowała ze znajomymi w
znanym nowojorskim klubie swój sukces. Została stałym
etatowym współpracownikiem „Obudź się, Ameryko".
Prowadziła poranny program i już nie musiała martwić się o
pracę. Ludzie, z którymi od lat nie utrzymywała kontaktów,
przysyłali jej e - maile z gratulacjami, kiedy dowiedzieli się o
jej sukcesie z niedzielnego wydania „New York Timesa".
Nawet matka przesłała jej tytułową stronę „Riverbend
Tribune", na której widniał niezbyt oryginalny nagłówek:
„Tutejsza dziewczyna osiąga sukces".
Rzeczywiście osiągnęła cel, jaki sobie postawiła, kiedy
przed sześcioma laty skończyła studia. Pracowała i mieszkała
na Manhattanie, miała mnóstwo znajomych i kilku przyjaciół,
287026958.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin