Robinson Kim Stanley - Ucieczka z Katmandu.pdf

(414 KB) Pobierz
Robinson Kim Stanley - Ucieczka z Katmandu
RobinsonKimStanleyUcieczkazKatmandu(ztxt)
KimStanleyRobinson
UCIECZKAZKATMANDU
TłumaczyłPiotrSitarski
Jakzobaczymy,istniejąrównieŜprzekonującedowodyhisto
rycznenaistnienieogromnychsiecitunelipodziemnychzarówno
wAmerycePółnocnej,jakiŚrodkowejorazPołudniowej;nie
zamierzamjednakomawiaćtutajtychfaktów,gdyŜuniemoŜli
wiłobytowyciągnięciepewnychwniosków,doktórychdoszed
łemwmoichrozwaŜaniach;dosprawytejpowrócęwnastępnych
rozdziałach.
AlecMaclellan,ZagubionyświatAgharty
Podziękowania
WyprawadoEverestujestswegorodzajupielgrzymką,
chciałbymwięcpodziękowaćniektórymznaszychwspółpiel
grzymów,którzywnieślimnóstwodoatmosferytejksiąŜki.Są
to:LahureTenzing,BahadimBahaduriDolBahadur,Tenzing
SherpaiPembaSherpa,LarryiChetorazKarnyiRoger,Bob
iKarla,TroniThorErik,KimiLisa,ErnestiChristine,Mishka
iMelka,BarbiSarah,TrevoriTom,John,Tom,Ivan,Thomas,
KittyiJoe,Ray,AnnaiKya,Len,Gilbertiekipafrancuska,
PasangKami,BobiLorraine,BrentiSueorazwszyscyludzie
zhoteluGwiazda.
PodczaspisaniatejksiąŜkiwspomagalimniemoiprzyjaciele:
PatrickDelahunt,GardnerDozois,PatMurphy,BethMeacham,
LisaNoweli,PaulParkiłanWatson.Dziękujęim.
Jeszczespecjalnepodziękowaniedlaczłowieka,którypo
mógłmina524sposoby,idlaKabiraSaxeny,którypewnejnocy
wpensjonacieBłękitnyKsięŜycwJunbesiopowiedziałnam
oSzambhali.
TaksiąŜkajestdlawas.
CzęśćI
UcieczkazKatmandu
I
PrzewaŜnieniezwracamwiększejuwaginacudzelisty.Jeśli
juŜotochodzi,toprawdęmówiąc,nawetmojewłasneniezbytmnie
obchodzą.Większośćznichtomakulaturaalborachunki,anawet
tenormalne,jaknowinyodmojejbratowej,przychodząodbite
nakserodlacałejrodzinki.Wnajlepszymrazietrafisięczasem
odkumplaalpinistyjakiślist,którybrzmijakartykułdo"Maga
zynuAlpinistycznegodlaAnalfabetów".Męczyćsię,czytając
cośpodobnego,itojeszczeodobcejosoby?ChybaŜartujecie.
Byłojednakcośintrygującegownieodebranejpoczciezho
teluGwiazdawKatmandu.PokilkarazykaŜdegodniauciekałem
odzgiełkuikurzuZaczarowanegoMiastaAlicji,przemierzałem
wybrukowanesłońcempodwórzeGwiazdy,wchodziłemdoholu,
brałemswójkluczodjednegozzaćpanychhinduskichportierów,
zresztąmiłychfacetów,ipokoślawychschodachwspinałemsię
doswojegopokoju.Anaszczycietychschodówwisiałaprzybita
dościanydrewnianaskrzynkanalisty,całkowiciezapchana
pocztą.Upchniętotampewniezedwiesetkilistówipocztówek.
Grubepakiety,błękitneprzesyłkilotnicze,obszarpanewidoków
kizTajlandiiczyPeru,zwyczajnekopertypokrytezawiłymi
adresamiipurpurowymistemplamiwszystkotobyłowciśnię
temiędzypoprzeczkiskrzynki,wszystkobyłoszareodkurzu.
Zdrukowanejtkaninynadskrzynką,smutnym,słoniowatym
wzrokiemspoglądałwdółGanesia,niczymsymbolwszystkich
nadawcówtychlistów,któreniemiałynigdydotrzećdocelu.To
byłanaprawdęnajdłuŜejnieodebranapoczta.
Dotarłotodomniedopieropochwili.Obudziłasięmoja
ciekawość.Dziesięćrazywciągudniamijałemtensmutnywi
dok,którywdodatkuniezmieniałsięnigdy:Ŝadnychlistównie
zabierano,Ŝadnenieprzybywały.Jakiemnóstwozmarnowanego
wysiłku!DawnotemuciludziewyruszylidoNepalu,szmat
Strona1
RobinsonKimStanleyUcieczkazKatmandu(ztxt)
drogi,bezwzględunato,skądpochodzili.Tamwdomujakiś
krewny,przyjacielalboukochanapoświęcaliswójczas,Ŝeby
usiąśćinapisaćlist,codlamniejesttakąmniejwięcejrozrywką,
jakbyspuścićkomuścegłęnanogę.Naprawdę,czystyheroizm.
"DrogiGeorge'uFredericksie!Gdziejesteś,jakCisięwiedzie?
Twojabratowaurodziładziecko,ajawracamdoszkoły.Kiedy
będzieszwdomu?"Podpisano:StalePamiętający,OddanyPrzy
jaciel.AleGeorgeruszyłwHimalajealboprzeniósłsiędoinnego
hoteluiniewpadłanirazudoGwiazdy,amoŜebyłjuŜwdrodze
doTajlandii,Peruczyjeszczegdzieindziejipłynącyzsercatrud,
Ŝebysięznimporozumieć,poszedłnamarne.
Pewnegodniawróciłemdohotelutrochęwstawionyizauwa
ŜyłemtenlistdoGeorge'aFredericksa.Poprosturzuciłemokiem,
wiecie,zciekawości.JateŜmamnaimięGeorgeGeorge
Fergusson.AlistdoGeorge'abyłnajgrubszyzewszystkich
kopertnormalnegoformatu,całyzakurzonyiprzełamanynapół.
"GeorgeFredericksHotelGwiazdaDzielnicaThamel
KatmanduNEPAL".Byłynanimtrzynepalskieznaczki
zkrólem,zChoOyoijeszczerazzkrólemastempelbył
nieczytelny,jakzawsze.
Powoli,zociąganiem,wcisnąłemlistzpowrotemdoskrzyn
ki.Spróbowałemzaspokoićswojąciekawość,czytającpocztów
kęzKohSamui:"Cześć!Pamiętaszmnie?Musiałemwyjechać
wgrudniu,jakskończyłymisiępieniądze.Wrócęwprzyszłym
roku.PozdrowieniadlaFranzaiBadimBaduraMichel".
Nie,nie.OdłoŜyłemkartkęipowlokłemsięnagórę.Wszy
stkiepocztówkisądosiebiepodobne."Pamiętaszmnie?"No
właśnie.ZatotenlistdoGeorge'a...Grubynajakiścentymetr!
Chybazpiętnaściealbodwadzieściadekonapewnojakaś
epopeja.InajwyraźniejnapisanywNepalu,przezcooczywiście
byłdlamniejeszczeciekawszy.Widzicie,większośćostatnich
latspędziłemwNepalu,wspinającsię,prowadzącwyprawy
trekkingoweiwałęsającsię,awtymczasieresztaświatazaczęła
nabieraćdośćnierzeczywistegowyglądu.Terazczujętakisam
podziwdladziennikarzyz"TheInternationalHeraldTribune",
jakikiedyśczułemdlatychz"TheNationalEnąuirer".Jezu!
myślałemsobie,przeglądając"Tribbie"przedksięgarniąwTha
meluiczytającodziwacznychwojnach,nieprawdopodobnych
konferencjach,ekscentrycznychporwaniach.Jakimsięudaje
wymyślićtakiehistorie?
ZatoepopejazNepalu...tobyłarzeczywistość.Wdodatku
zaadresowanadojakiegoś"George'aF."MoŜecośprzekręcili
wnazwisku,co?Zresztąpotym,jaklistbyłzłoŜonyijakposzar
panabyłakoperta,napierwszyrzutokamoŜnabyłopoznać,Ŝe
tkwitamjuŜcałelata.ŚwiatstraciokropnieduŜo,jeŜeliktośtego
listunieuratujeinieprzeczytago.Wszystkieteporywyuczuć,
całenapięciekomórekmózgu,mięśnipalców,wszystkonamar
ne.Tobyłbycholernyskandal.
Nowięcwziąłemgo.
II
Mójpokój,jedenznajprzyjemniejszychwcałymThamelu,
znajdowałsięnatrzecimpiętrzeGwiazdy.Oknowychodziłona
wschód,nawysokie,obsiadłeprzeznietoperzedrzewapałacu
królewskiego,górującenadmrowiemthamelskichsklepów.Ga
limatiasbudynkówupstrzonybyłprzezliczne,wielkie,wiecznie
zielonerośliny;zmojejwysokościwyglądałotowręczjaklas
drzew.Dalejwidaćbyłozielonewzgórza,któreotaczałydolinę
Katmandu,arankiem,zanimjeszczeuformowałysięchmury,
mogłemnawetdojrzećbiałeszpiceHimalajównapomocy.
Sampokójbyłskromny:łóŜkoikrzesłooświetlonejedną
jedynąnagąŜarówką,zwisającązsufitu.Aleczegotaknaprawdę
pozatympotrzeba?Toprawda,ŜełóŜkobyłozapadnięte,ale
kiedyrozłoŜyłemnanimkarimatęzmojegoekwipunkualpini
stycznego,Ŝebyjewyrównać,stawałosięznośne.Imiałem
własnąłazienkę.Toprawda,Ŝetoaletabezsedesuokrutnieprze
ciekała,aleponiewaŜpryszniclałsięwprostnapodłogęirównieŜ
przeciekał,niemiałotoznaczenia.TrzebateŜprzyznać,Ŝepry
Strona2
RobinsonKimStanleyUcieczkazKatmandu(ztxt)
sznicskładałsięzdwóchczęści:kurkanawysokościbioder
iwęŜazkońcówkązawieszonąpodsufitem,atakońcówkabyła
popsuta,więcŜebywziąćprysznic,musiałemsiadaćnapodłodze
podkurkiem.Aletobyłowporządkujakzresztąwszystko
boprysznicbyłgorący.Termadowodyznajdowałasięwprost
nadłazienką,wewnęce,więcspływającastamtądwodabyłatak
gorąca,Ŝekiedybrałemprysznic,musiałemjeszczeodkręcać
dodatkowozimnąwodę.JuŜsamotosprawiało,Ŝebyłatojedna
znajwspanialszychłazienekwThamelu.
Takczyowak,tenpokójzłazienkąbyłmoimpałacemod
jakiegośmiesiąca,kiedytoczekałemnaprzybycienastępnej
grupytrekkingowcówzZabierzemyCięWyŜejSp.zo.o.Gdy
więcwszedłemdośrodkazrąbniętymlistemwręku,musiałem
utorowaćsobiedrogęprzezubrania,sprzętalpinistyczny,śpiwór,
jedzenie,ksiąŜki,mapy,sterty"Tribune",potemtrzebabyło
zrzucićcałystostegowszystkiegozkrzesłaizrobićmiejsceprzy
parapecie.Wtedydopierousiadłemispróbowałemotworzyć
zgiętą,starąkopertę,nierozrywającjejprzytym.
Niedałorady.Toniebyłakopertanepalskainaskrzydełku
miałatrochęprawdziwegokleju.Zrobiłem,comogłem,aleCIA
niebyłobyzemniedumne.
Wreszciesięudało.Osiemkartekpapieruwlinie,złoŜonych
jakwiększośćlistównapół,apotemzgiętychjeszczerazprzez
poprzeczkiskrzynki.Zapisanepoobustronach.Pismobyłomi
kroskopijneineurotycznieregularne,takwyraźnejakwksiąŜce.
Napierwszejstroniewidniaładata:2lipca1985.Totyle,jeśli
chodziomojezgadywaniewiekulistu,aleprzysiągłbym,Ŝe
kopertawyglądałanaczteryalbopięćlat.TakijestkurzwKat
mandu.Nasamympoczątkujednozdaniepodkreślonebyłogrubą
kreską:"MewolnoCimówićotymNIKOMU!!!"Jej!Wyjrzałem
nawetprzezokno.Listztajemnicami!Znakomicie!Przechyliłem
sięnakrześledotyłu,rozprostowałemkartkiizacząłemczytać.
li
2lipca1985
DrogiFreds!
Wiem,Ŝetocuddostaćodemniechoćbykartkę,acodopiero
takilistjakten.Przydarzyłamisięjednakrzeczzdumiewająca,
atyjesteśjedynymprzyjacielem,któremumogęzaufać,Ŝeza
chowatodlasiebie.NiewolnoCimówićotymNIKOMU!!!
Zgoda?Wiem,Ŝetegoniezrobisz;odkądmieszkaliśmywjed
nympokojuwakademiku,jesteśjedynym,zkimmogęrozma
wiaćwzaufaniuowszystkim.1cieszęsię,Ŝemamtakiego
przyjaciela,bojesttak,Ŝenaprawdęmuszęotymkomuśpowie
dzieć,albozwariuję.
PamiętaszmoŜe,Ŝenapisałempracęmagisterskązzoologii
naUniwersytecieKalifornijskimwDavisniedługopotym,jak
Tyodszedłeś,apotemjeszczespędziłemtamnaddoktoratem
więcejlat,niŜmiałbymochotępamiętać,aŜwreszciepoczułem
obrzydzenieirzuciłemto.Niezamierzałemmiećztymkiedykol
wiekdoczynienia,alezeszłejjesienidostałemlistodkoleŜanki,
zktórądzieliłemgabinet,niejakiejSarahHomsby.Planowała
wziąćudziałwekspedycjizoologicznobotanicznejwHimalaje,
wpewnymoboziewzorowanymnaekspedycjiCronina,gdzie
gronospecjalistówzróŜnychdziedzininstalujesięnaskraju
piętradrzew,wnajdzikszejgłuszy.Chcieli,Ŝebymzewzględu
naznajomośćNepaluzabrałsięznimi,comiałoznaczyć,Ŝechcą
mnienaserdara,amójstopieńnaukowyniemanicdorzeczy.
Dlamniebomba.Przyjąłemtęrobotęizacząłemprzedzieraćsię
przezbiurokratycznezaroślaKatmandu.Tyzrobiłbyśtolepiej,
aleijajakośsobieporadziłem.UrządImigracyjny,Ministerstwo
Turystyki,LasyiParki,KrólewskieLinieLotniczeNepalu,czyli
RNAC,wszystkieteokropneformalnościwymyśloneprzezko
goś,ktonajwyraźniejnaczytałsięzaduŜoKafki.Wkońcujednak
sięztymuporałemiwczesnąwiosnąwystartowałemzczwórką
specjalistówodzachowaniazwierząt,trójkąbotanikóworaztoną
zapasów.Polecieliśmynapółnoc.Nalądowiskudołączyłodonas
dwudziestudwóchmiejscowychtragarzyzprawdziwymserda
remizaczęliśmytrekking.
Strona3
11
NiebędęCipisałdokładnie,gdziedoszliśmy.Niechodzi
oCiebie;poprostuzbytniebezpieczniebyłobyzapisywaćtona
papierze.DotarliśmyjednakwpobliŜewierzchołkajednego
zdziałówwodnych,niedalekograniHimalajówigranicyzTy
betem.Wieszdobrze,jakkończąsiętakiedoliny:dopływybiegną
corazwyŜej,azsamegokrańcawychodziostatniagrupastromych,
podobnychdokanionówdolin,którerozgałęziająsięwgórę,
sięgającaŜdonajwyŜszychszczytów.NasząbazęzałoŜyliśmy
wmiejscu,gdziezbiegałysiętrzytakieślepedoliny,więcczłon
kowiezespołumogliposuwaćsięwgóręlubwdółstrumienia,
wzaleŜnościodichprojektubadawczego.Doobozubiegłszlak,
byłteŜmosteknadpobliskąrzeką,aletrzygórnedolinybyły
naprawdędzikie,takŜetrudnobyłoprzedostaćsięprzezlas,Ŝeby
donichdotrzeć.Aletobyłowłaśnieto,czegoimbyłopotrzeba
nietkniętadzicz.No,prawie.
KiedyobózbyłjuŜrozbity,tragarzeodeszliizostałanas
ósemka.MojadawnakoleŜankaSarahHornsbyzajmujesięorni
tologią;jestwtymświetnaisporoczasupracowaliśmyrazem.
Sarahzabrałazesobąswojegochłopaka,mammologa(nie,nie
to,oczymmyślisz,Freds),PhilaAdrakiana.Odsamegopoczątku
niezbytgolubiłem.ByłprzywódcąwyprawyiwkaŜdymcalu
PanemSpecjalistąodZachowaniaZwierzątalemoŜeszbyć
pewien,Ŝezdrowosięnamęczył,szukająctamjakichkolwiek
ssaków.DalejValerieBudge,entomolognietrudnoznaleźć
dlaniejprzedmiotbadań,co?(Owszem,onateŜmniewkurzała.
Następnaspecjalistka.)ArmaatRaybyłherpetologiem,aleskoń
czył,pomagającsporoPhilowiprzynocnychczuwaniachwkry
jówkach.BotanicytoKitty,DominiąueorazJohn,którzy
większośćczasuspędzaliwewłasnymgronie,wduŜymnamiocie
wypełnionympróbkamiroślin.
NowięcŜyciewoboziezekspedycjązoologiczną.Nie
sądzę,Ŝebyśtegokiedyśdoświadczył.Wporównaniuzwyprawą
himalaistycznątoduŜomniejpodniecające,mówięCi.Tutaj
pierwszytydzieńczydwazeszłyminaprzechodzeniuprzez
mostekiwytyczaniunajlepszychszlakówprzezlasdotrzech
12
wysokichdolin,potemprzewaŜniepomagałemSarahwjejbada
niach.Alecałyczasbawiłemsię,obserwującekipę;byłem,Ŝetak
powiem,specjalistąodzachowaniazwierzątdlaspecjalistówod
zachowaniazwierząt.
JajuŜraztegospróbowałemiuznałem,Ŝeszkodazachodu,
więcciekawimnie,dlaczegoinnisiętymzajmują.Biegaćza
zwierzętami,potemwyjaśniaćkaŜdyszczegół,któryzobaczysz,
apóźniejkłócićsięzawzięciezkaŜdymnatemattychwyjaśnień
cotozakariera?Pojakiegodiabłaludzietorobią?
RozmawiałemotymzSarahpewnegodnia,kiedyposzliśmy
wgórę,dośrodkowejdoliny,szukającgniazdpszczół.Powie
działemjej,Ŝestworzyłemsystemklasyfikacyjny.
Taksonomia!wybuchnęłaśmiechem.Nieuciek
nieszodswojegowykształcenia.Ipoprosiłamnie,Ŝebymjej
0tymopowiedział.
Popierwsze,zacząłem,sąludzie,którzyszczerzeigorąco
fascynująsięzwierzętami.Powiedziałemjej,Ŝetakwłaśniejest
znią;kiedyzobaczyłalecącegoptaka,jejtwarzprzybierałataki
wygląd...tobyłotak,jakbypatrzyłanacud.
Sarahniebyłapewna,czytopochwala.Wiesz,naukowiec
musibyćbezstronny.Przyznałajednak,Ŝetakitypnapewno
istnieje.
Dalej,ciągnąłem,sątropiciele.Tacyludzieuwielbiajączoł
gaćsiępokrzakachiśledzićinnestworzenia,jakbawiącesię
dzieciaki.Tłumaczyłem,dlaczegomyślę,Ŝetotakisilnypopęd.
Wydajemisię,ŜeprowadzitodoŜyciabardzopodobnegodo
tego,jakieprzezcałymilionlatwiedlinasiprymitywniprzodko
wie.Mieszkaniewobozowiskach,tropieniezwierzątpolasach;
powrótdotakiegotrybuŜyciamoŜedawaćogromnąsatysfakcję.
SarahzgodziłasięztymizauwaŜyła,Ŝedzisiaj,kiedymasięjuŜ
dosyćobozowiska,moŜnasięstamtądwyrwać,wejśćdowanny
Strona4
RobinsonKimStanleyUcieczkazKatmandu(ztxt)
RobinsonKimStanleyUcieczkazKatmandu(ztxt)
zgorącąwodąipopijająckoniak,słuchaćBeethovena,jaktoujęła.
Racja!przytaknąłem.Wobozieistniejenawetcał
kiemniezłeŜycienocne,macietamwaszegoDostojewskiego
1dyskusjenatematEdwardaWilsona...tonajlepszyzobuświa
13
tów.Taa,myślę,Ŝedopewnegostopniawiększośćzwasto
tropiciele.
Atyzawszemówisz"wy"wytknęłamiSarah.
Dlaczegosiebiewyłączasz,Nathan?Dlaczegozrezygnowałeś?
ItusięzaczęłapowaŜnarozmowa.Przezkilkalatbyliśmyna
jednymwózku,alepotemtosięskończyło,bojaodszedłem.
Myślałemgłęboko,jaksięwytłumaczyć.
MoŜetoprzeztrzecityp,teoretyków.MusimyprzecieŜ
pamiętać,ŜezachowaniezwierzątjestWielcePowaŜanąDzie
dzinąAkademicką!Musimiećwłasneuzasadnienieintelektual
ne,niemoŜnapoprostuwejśćnaposiedzeniesenatuuniwersytetu
ipowiedzieć:"Szanownikoledzy,robimyto,bopodobasięnam
sposóblataniaptakówiprzyjemniejestczołgaćsiępokrzakach!"
Toprawda.Sarahwybuchnęłaśmiechem.
Wspomniałemoekologiiirównowadzenaturalnej,biologii
populacyjnejiochronieginącychgatunków,teoriiewolucjiiotym,
wjakisposóbŜycieosiągnęłoobecnypoziom,osocjobiologii
izwierzęcychprzyczynach,warunkującychzachowaniaspołecz
ne.Onajednaksprzeciwiłasię,stwierdzając,Ŝewszystkotosą
rzeczywisteproblemy.
Socjobiologia?spytałem.Skrzywiłasię.Przyznałemwięc,
Ŝeistniejąwprawdziepewnepunktywidzeniausprawiedliwiają
cebadaniazwierząt,aletwierdziłem,Ŝedlaniektórychludzistały
sięonenajwaŜniejszączęściąichdziedziny.Jaktoująłem,"dla
większościludzinanaszymwydzialeteoriestałysięwaŜniejsze
niŜzwierzęta.To,coobserwująwterenie,topoprostuwięcej
danychdoichteorii!Interesujeichtylkoto,cojestnapapierze
albonakonferencji,wieluznichzajmujesiębadaniamitereno
wymiwyłączniedlatego,Ŝetrzebaudowodnić,Ŝesiętopotrafi".
Och,Nathanodparła.To,comówisz,brzmicyni
cznie,tyleŜecynicysąpoprosturozczarowanymiidealistami.
PamiętamcięprzecieŜjesteśurodzonymidealistą!
Wiem,Freds,Ŝesięzniązgodzisz.NathanHowe,idealista.
MoŜeijestemidealistą.TakteŜjejpowiedziałem:"MoŜeijestem
idealistą.Ale,Jezu,odtejatmosferynawydzialebyłominiedo
14
brze.TeoretycywbijającysobienawzajemnoŜewplecyzpowo
dujakichśteoryjek,gadającytaknaukowo,jaktylkopotrafią,
chociaŜsprawawogóleniejestnaukowa!NiemoŜnazweryfiko
waćtychteorii,wymyślającdoświadczenieibadającjegopowta
rzalność,niemoŜnawyizolowaćparametrówaniichzmienić,ani
uŜyćpróbkikontrolnejtotylkoobserwacjainiesprawdzalne
hipotezy,wkółkotosamo!Aonimimowszystkozachowująsię
jaksolidniuczeni,zmodelamimatematycznymiitymwszy
stkim,jakchemicyalboktośtaki.Topoprostuscjentyzm".
Sarahpokręciłatylkogłową.
Zawielkimjesteśidealistą,Nathan.Chcesz,Ŝebywszy
stkobyłodoskonałe.AprzecieŜtoniejesttakieproste.Jeśli
chceszbadaćzwierzęta,musisziśćnakompromisy.Acodo
twojegosystemuklasyfikacyjnego,topowinieneśnapisaćotym
do"PrzegląduSocjobiologicznego"!Alepamiętaj,Ŝetotylko
teoria.Jakotymzapomnisz,samwpadnieszwpułapkę.
Trafiławsedno,apozatymzauwaŜyliśmyparępszczół
imusieliśmysiępospieszyć,ŜebyzaniminadąŜyć,kiedyleciały
wgóręrzeki.Rozmowawięcsięskończyła.Alepodczasnastę
pnychwieczorówwnamiocie,gdyValerieBudgewyjaśniała
nam,Ŝespołeczeństwoludzkiezachowujesięzgrubszataksamo
jakmrówki,albokiedychłopakSarah,Adrakian,sfrustrowany
brakiemobserwacji,wpadałwdługie,analityczneciągi,jakby
byłnajostrzejszymteoretykiemodczasówRobertaTriversa,
Sarahposyłałamispojrzenieiuśmiech,ajawiedziałem,Ŝemam
rację.Taknaprawdę,tochociaŜAdrakianmówiłokropniedęcie,
niesądzę,ŜebybyłaŜtakdobry.Wszystkiejegopublikacjenie
Strona5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin