Night
Autor: burdelia
Beta: ewela_zmierzch
Rozdzial 2
EDWARD :)
Nie mogłem nic przeczytać z myśli Alice, bo ta jak na złość, śpiewała jakąś beznadziejną piosenkę. Myślałem, że pozwoli mi zobaczyć, to co widziała w swojej wizji, jednak… nie. Cała rodzina się na nią patrzyła w oczekiwaniu. W końcu dotarła do świata żywych, ale nadal nie pozwalała mi czytać sobie w myślach. W pewnym momencie nie wytrzymałem:
- Alice! Co do cholery zobaczyłaś?! - spytałem się jej, mając nadzieję, że w końcu łaskawie nas oświeci.
- Zobaczyłam Nessi, która jest w ciąży. A potem jak jej to dziecko odbierają jakieś inne wampiry - powiedziała cicho ale i tak wszyscy to usłyszeliśmy.
- Jak to? - spytała zdenerwowana Esme. Ale ja ich nie słuchałem. Jedna z moich dziewczyn jest w zagrożeniu i co ja mam niby zrobić? Przecież nie pojadę do Nessi i jej stamtąd nie zabiorę.
BOŻE POMOCY!!!
BELLA :)
Siedziałam cały czas na kanapie, w salonie i naśmiewałam się z stroju Emmeta. Po jakieś godzinie poszłam do mojego i Edwarda pokoju, który urządziliśmy tak, by móc się sobą cieszyć, kiedy zajdzie taka ochota. Właśnie dotarłam do drzwi i gdy je otworzyłam, ukazał mi się piękny pokój o biało-niebieskich ścianach. Jedna z nich miała wbudowane duże okno, tak samo wielkie jak ściana. Na środku pokoju, znajduje się ogromne złote łoże z baldachimem, a po lewej stronie stoi wieża i półki z książkami.
Podeszłam do wieży i włączyłam piosenkę, którą Edward specjalnie dla mnie stworzył. Rzuciłam się na łóżko i na nim wygodnie rozłożyłam. Przez jakiś czas myślałam o moim mężu… Co teraz robi? Czy dobrze się bawi? Kiedy wróci? Czy tęskni? Myślałam tak, gdy nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł. Sięgnęłam po telefon komórkowy i wybrałam numer mojej ukochanej córeczki. Po chwili usłyszałam tak dobrze mi znany głos mojego małego skarba.
- Hej, kochanie, co porabiasz? - odezwałam się pierwsza i od razu dostałam odpowiedź:
- Cześć, mamo. Ja? Nic siedzę, tylko i myślę. Mamo nie chce być niegrzeczna, ale mogę później się do ciebie odezwać? Na razie, pa! - I rozłączyła się. Było mi strasznie przykro, ale cóż… Ona ma własne życie. Tylko zostaje pytanie, co ja teraz będę robiła. Nagle mój telefon zaczął dzwonić i odebrałam go.
________________________________________________
Postanowiłem najpierw zadzwonić do Belli, a potem razem coś wymyślimy. Wahałem się przez chwilę, bojąc się, jak
na to zareaguje. Dobrze, że wszyscy poszli na jakiś długi spacer. Mam szansę, porozmawiać na osobności, z moją ukochaną. Postanowiłem zadzwonić. Sięgnąłem po telefon i wybrałem tak dobrze mi znany numer. Po paru sekundach odebrała moja bogini, a ja zastanawiałem się jak mam jej przekazać najnowsze nowiny. Nie mogę tego jej powiedzieć, tak, prosto z mostu.
- Hej, skarbie! Stęskniłam się, kiedy wracacie? - spytała się mnie najpiękniejsza kobieta, na całym świecie.
- Moja najdroższa, też się stęskniłem Niedługo - odpowiedziałem, trochę zbyt chłodno.
- Edward, dlaczego dzwonisz - spytała się trochę podejrzliwie.
- Widzisz… Nessi jest w ciąży, dlatego tak szybko wracamy - odpowiedziałem bojąc się jej reakcji.
- Na serio będę babcią?! Ale fajnie! Muszę powiedzieć Emmetowi, no to pa! - zanim się zorientowałem rozłączyła się, a ja nie miałem możliwości się z nią pożegnać. Ach… Przynajmniej się cieszy, tak jak ja. Super. Teraz trzeba poczekać i ruszyć do domu i wszystko uzgodnić.
Niebawem wszyscy wrócili z tego spaceru, a ja opowiedziałem im o reakcji Beli. Ruszyliśmy w drogę powrotną do Forks. Po dwóch godzinach jazdy byliśmy w domu. Gdy wszedłem do budynku z resztą rodziny, zamarłem… a wszyscy zaczęli się śmiać.
Odebrałam ten przeklęty telefon. To był dla mnie szok, kiedy Edward powiedział mi, że Nessi spodziewa się dziecka. Gdy się rozłączyłam zaczęłam skakać i piszczeć jak małe dziecko, albo Alice. Miałam gdzieś, że Emmet wszystko widzi i myśli, że ja jestem stuknięta. Kiedy powiedziałam bratu o jej ciąży i stał się, tak samo szczęśliwy, jak ja. Zaczęliśmy o tym dyskutować, aż nagle w drzwiach stanęła reszta naszej rodzinki. Śmiali się z czegoś. Tylko z czego? Po chwili zastanowienia, zauważyłam, że Emmet nadal ma na sobie sukienkę. Też zaczęłabym się śmiać, gdyby moje usta nie miałyby nic lepszego do roboty. Ale miały. Edward pocałował mnie bardzo namiętnie i zachłannie. Widać, że się stęsknił. Bez większego zastanowienia oddałam pocałunek.
Gdy zobaczyłem, w co Emm był ubrany zachciało mi się śmiać, ale zamiast tego podszedłem do mojego anioła i namiętne ją pocałowałem. Od razu odlała mój pocałunek. Gdyby nie myśli innych zatraciłbym się w tej czynności ale usłyszałem myśli Jazza:
Jestem ciekawy, czy Bela sama mu uszyła tę sukienkę, czy kupiła? Ej, Edward! Możecie przestać? Proszę, będziecie mieli na to czas.
Odsunąłem się od mej miłości i popatrzyłem na innych. Muszę opowiedzieć Beli całą wizję Alice. Gdy zacząłem, wszyscy słuchali mnie uważnie, ale gdy skończyłem musieliśmy zaplanować co dalej. W końcu postanowiliśmy, aby powiadomić małą i pilnować ją na odległość. Potem rozdzieliliśmy się do swoich pokoi, a ja z Bellą poszliśmy do siebie i przeżywaliśmy rozkoszne chwile, tylko we dwoje nie martwiąc się absolutnie o nic.
Będę już zawsze pamiętać, że ta piękna wampirzyca, która zdejmuje mi spodnie, jest moja i nigdy, przenigdy jej nie oddam. Będziemy na zawsze razem. Nieważne co nas jeszcze spotka. Przetrwamy to, bo bardzo się kochamy, a miłość w końcu przetrwa wszystko, czyż nie?
Naruszewo1983