cytaty.doc

(66 KB) Pobierz
- Pomyśl, kocham cię bardziej niż wszystkie inne rzeczy na świecie razem wzięte, czy to ci nie wystarcza

CYTATY Z SERII STEPHENIE MEYER

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

- Pomyśl, kocham cię bardziej niż wszystkie inne rzeczy na świecie razem wzięte, czy to ci nie wystarcza?
- Wystarcza. I starczy na wieczność.

 

- A to dopiero. Lew zakochał się w jagnięciu.
- Biedne głupie jagnię.
- Chory na umyśle lew masochista.

 

- Czego takiego pożądałeś co nie było twoje? Przecież masz wszystko?
- Ale kiedyś nie miałem Ciebie, nie miałem prawa być z tobą, ale i tak o to zawalczyłem. I jaki jest tego efekt? Sama zobacz – usiłujesz uwieść wampira!

 

- A niech cię, dziewczyno! Wpędzisz mnie do grobu.
- Jesteś niezniszczalny.
- Może i w to nawet wierzyłem, ale później poznałem ciebie!

 

- Pierwsza miłość odurza, upaja i takie tam

 

 

- Usiłujesz powiedzieć, że jestem twoim ulubionym gatunkiem heroiny?
- Tak, trafiłaś w samo sedno.

 

- Przecież ja mam tylko osiemnaście lat!
- A ja prawie sto dziesięć. Pora się ustatkować.

 

- Jazda po pijanemu to przestępstwo.
- Po pijanemu?
- Sama moja obecność działa na ciebie upajająco.

 

 

# Trafiłam do nieba - w samym środku piekła.

# Doszedłem do wniosku, że skoro i tak skończę w piekle, to mogę po drodze zaszaleć.

 

 

- Jak bardzo mnie kochasz?
- Bardzo, jak własną siostrę.
- To dlaczego widzę jak po kryjomu wymykasz się do Vegas, żeby wziąć ślub nie informując mnie?

 

- Nie mówię, że odwołuję to, co powiedziałem, ale niemniej było to niegrzeczne.

 

- Niesamowite. Jak taka mała osóbka może być tak irytująca?

- To wrodzony talent.

 

- Tak łupnęło, że myśleliśmy już, iż kosztujesz Belli na lunch i przyszliśmy zobaczyć, czy i nam coś nie skapnie.

 

- To idiotyczne. Tak się wynudzą, że sami mnie w końcu zabiją.

 

 

 

Emmett uśmiechnął się i wyciągnął dłoń ku bratu.
- Super plan -przybili piątkę.
- Wcale nie - syknęła Rosalie.
- Wcale nie – powtórzyła Bella.
- A mi się podoba - wyznał Jasper.
- Co za idioci - mruknęła Alice.

 

- Byle szczeniak nie ma przy mnie szans.

 

- To, co zastaniesz po powrocie do domu, da ci bardziej w kość niż całe stado niedźwiedzi grizzly.

 

- Czy mogłabyś być tak miła i przestać próbować się rozebrać?
- Sam chcesz to zrobić?

 

Byłam taka zajęta udając zajętą... *

 

ż, nie ma to jak rozdrażniony grizzly...

 

Gość się wyspał?

 

Patrzy na ciebie tak... tak... jakbyś była czymś do zjedzenia... *

 

Sorry, ale nie znalazłem żadnych pijawek w książce telefonicznej. *

 

Takie małe, a tak wnerwia. *

 

Moja furgonetka mogłaby być babcią twojego Volvo.

 

Grzeczny wilkołak to najlepszy przyjaciel pod słońcem. *

 

Ale z ciebie upierdliwy masochista...

 

Zakaz eksponowania szyi.

 

Ta dziewczyna jest niesamowita. Aż się jej boję.

 

To chyba atak histerii. Może powinieneś dać jej w twarz. *

 

Z technicznego punktu widzenia nigdy się z tobą nie prześpię. *

 

Dwa świry pomiędzy tymi, co już od dawna byli szaleńcami. *

 

 

"Co za facet! Intrygujący, błyskotliwy, przystojny, tajemniczy... A do tego najprawdopodobniej potrafi ponosić auta jedną ręką."

 

 

 

 

 

"Mimo to sięgnął jednoczenie do tylnej kieszeni dżinsów i wyciągnął z niej zawiązany rzemieniem, luźno pleciony woreczek z wielobarwnego materiału. Położył mi go na dłoni.
- Jest śliczny- powiedziałam - dziękuję.
Westchnął.
- Bella, prezent jest w środku..."

 

-Martwisz się o nią? - spytałam
-Eee..
Nie był skłonny udzielić mi odpowiedzi.
-Wyjawisz mi co zrobiła żeby zagłuszyć przed tobą swoje myśli?
Rzucił mi podejrzliwe spojrzenie.
-Tłumaczyła słowa do "Glory, glory, hallelujah" na arabski. A kiedy skończyła zaczęła od początku, tylko że przeszła na koreański język migowy.
Zaśmiałam się nerwowo.

 

„Chyba przyjął z ulgą to, że się nie stawiam.
- Przyrzeknę ci coś w zamian - oświadczył. - Przyrzekam, Bello, że dziś widzisz mnie po raz ostatni. Nie wrócę już do Forks. Nie będę więcej cię na nic narażał. Możesz żyć dalej, nie obawiając się, że niespodziewanie się pojawię. Będzie tak, jakbyśmy nigdy się nie poznali.
Musiały zacząć mi drżeć kolana, których nadal nie czułam, bo otaczające nas drzewa zadygotały. W uszach zaszumiała mi krew. Głos Edwarda zdawał się dobiegać z coraz większej odległości. Edward uśmiechnął się delikatnie.
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin