Wolf Isabel - My dwudziestolatki, trzydziestolatki... - Cel matrymonialny- Rok z dziennika Tiffany Trott.pdf

(970 KB) Pobierz
The Trials of Tiffany Trott
Wolf Isabel   Cel matrymonialny (Tina)
4
Maj
porz¹dku. Szampan  odfajkowany; serowe jak im tam  odfajkowane; kwiaty 
odfajkowane; balony  odfajkowane; wst¹¿ki  odfajkowane; wieczki  odfajko-
wane; Bo¿e, gdzie s¹ wieczki? Cholera, nie mam trzydziestu siedmiu wieczek, mam
no, osiemnacie, dziewiêtnacie, dwadziecia. Cholera! Cholera! Gdzie ta lista? Mam.
Dobrze. Co dalej? Aha, wieczki Ga³¹zki  odfajkowane; chipsy  odfajkowane; orzesz-
ki  odfajkowane; ¿arcie  odfajkowane. Cholera. ¯arcie. Masa ¿arcia. Kto zje sto piêæ-
dziesi¹t grzanek z krewetkami, dwiecie liwek w boczku, trzysta piêædziesi¹t kie³basek
koktajlowych w miodzie z estragonem, sto osiemdziesi¹t rolek z ³ososia wêdzonego w dy-
mie dêbowym i dwiecie dwadziecia trzy minirolady ze szpinaku z serem? Jak szeæ
osób ma to wszystko zjeæ? Plus dziewiêædziesi¹t piêæ czekoladowych eklerek? Szeæ
osób. Pó³ tuzina. Albo, dok³adniej bior¹c, dwanacie procent z ogólnej liczby zaproszo-
nych. Jestem rozczarowana, a wi¹za³am takie nadzieje z dzisiejszym wieczorem. Spe-
cjalnie kaza³am udekorowaæ salon. liczne nowe tapety od Osbornea i Littlea oraz rêcznie
z³ocony ¿yrandol. Ale w tym roku chcia³am zrobiæ co ekstra. Pójæ na ca³oæ. W koñcu
mam co wiêtowaæ  Bardzo Powa¿ny Zwi¹zek z naprawdê mi³ym facetem. Z Aleksem.
Moim ch³opakiem. Moim facetem. Bardzo mi³ym. W gruncie rzeczy fantastycznym. Na-
prawdê, naprawdê fantastycznym. Jest jeszcze ci¹gle sporo osób, które go nie znaj¹ i chcia-
³am, ¿eby to przyjêcie by³o dla nas obojga. Nie wypali³o. Przyjmowanie goci bywa cho-
lernie denerwuj¹ce, prawda? Odwo³uj¹ przyjcie w ostatniej chwili, jak cz³owiek ju¿ wszyst-
ko kupi³. Niestety, kilka osób odwo³a³o swoje przyjcie. No, trochê wiêcej ni¿ kilka.
Dok³adnie czterdzieci cztery, co oznacza, ¿e moje wielkie przyjêcie na piêædziesi¹t osób
zmieni³o siê w raczej dyskretn¹ kolacyjkê. I nie mam szans, aby opisano je w kronice
towarzyskiej w Highbury and Islington Express. Cholera. No tak, moje przyjació³ki
maj¹ zawsze problemy  nie mog¹ znaleæ opiekunki do dzieci, odchodzi niania, dzieci
s¹ chore, mê¿owie nie maj¹ humoru. Najgorzej, jak wiêkszoæ kumpeli ma dzieci i pro-
blemy rodzinne staj¹ siê wa¿niejsze ni¿ dobra zabawa. Na przyk³ad Alison odwo³a³a dzi
rano, bo Jack ma problem z kup¹. Czy ona naprawdê musi byæ taka dos³owna?
5
W
Strasznie siê denerwujê, jest ca³a zielono-¿ó³to-pomarañczowa  powiedzia³a.
Dziêkujê, ¿e siê tym ze mn¹ podzieli³a  stwierdzi³am sucho.
W gruncie rzeczy nic takiego nie powiedzia³am, tylko:
Biedne maleñstwo, jaka szkoda. Dziêki, ¿e zadzwoni³a.
W po³udnie Jane i Peter musieli zrezygnowaæ, bo ich pomoc do dziecka wyjecha³a
z ch³opakiem z s¹siedztwa. Nawet Lizzie, moja najlepsza i najstarsza przyjació³ka, nie
mo¿e przyjæ.
Przepraszam, skarbie  powiedzia³a, gdy zadzwoni³a wczoraj rano.  Strasznie mi
przykro, ale zupe³nie zapomnia³am, ¿e jest teraz przerwa w szkole i chcê gdzie wyje-
chaæ z dziewczynkami.
Có¿, nic nie szkodzi  odpar³am filozoficznie.  Dok¹d siê wybieracie?
Obserwowaæ ptaki w Botswanie. Okavango jest fantastyczne o tej porze roku.
Niez³y wyjazd, pomyla³am, lepszy ni¿ wycieczka do zoo.
Uda³o mi siê znaleæ okazyjn¹ wycieczkê w biurze podró¿y Coksa i Kingsa  do-
da³a, wyranie zaci¹gaj¹c siê papierosem.  Dzi wieczorem wylatujemy do Gabarone.
Martin te¿ z wami jedzie?
Nie ¿artuj, Tiff  powiedzia³a, prychaj¹c.  Martin pracuje.
Jasne. Jaka ja jestem g³upia. Biedny Martin.
Wczoraj wieczorem zadzwoni³a Rachel, ¿eby powiedzieæ, ¿e nie mo¿e przyjæ na przy-
jêcie, bo ma poranne nudnoci (ale moje przyjêcie jest wieczorem  zaoponowa³am), a dwie
godziny póniej zadzwoni³a Daisy, ¿e ma bóle w dole brzucha i boi siê wyjæ z domu, bo
dziecko na pewno lada chwila siê urodzi. Dzi rano zadzwoni³ Robert, ¿eby powiedzieæ, ¿e
zachorowa³a jego teciowa, zatem nie mog¹ przyjæ, a potem zatelefonowa³a Felicity.
Thomas z¹bkuje i okropnie siê lini
No, i teraz zosta³o nas szecioro. Szeæ samotnych osób: Sally, Kit, Catherine, Fran-
ces, Emma i ja. I oczywicie Alex. Mój ch³opak. Mój facet. Nie mam mê¿a, ale przynaj-
mniej mam faceta. Czego nie mo¿na powiedzieæ o moich samotnych przyjació³kach. Bie-
dactwa. To musi byæ dla nich potwornie przygnêbiaj¹ce. To, ¿e s¹ samotne. W naszym
wieku. Straszne. I niezrozumia³e  w koñcu s¹ ca³kiem niez³e. I atrakcyjne. Zw³aszcza
Sally. Jest naprawdê liczna. I ma kupê forsy. Ale nawet Sally trudno jest znaleæ przy-
zwoitego faceta. Ja na szczêcie mam Aleksa. I to na serio. Chodzê z nim ju¿ od dawna 
osiem miesiêcy, trzy tygodnie i piêæ dni. W gruncie rzeczy No, za³ó¿my, ¿e powiem
tylko tyle: zaprenumerowa³am sobie Panny m³ode i urz¹dzanie domu.
Chcia³abym móc stwierdziæ, ¿e to by³o niezapomniane przyjêcie. I w pewnym sensie
jest to prawda. Zaczê³o siê obiecuj¹co. Sally przysz³a pierwsza, o wpó³ do ósmej, co mnie
zaskoczy³o, bo pracuje w City dwadziecia dziewiêæ godzin na dobê, a poza tym, dobrze
wiem, ¿e zarabia masê forsy  jej pó³roczna premia zapewne przekracza moj¹ dwuletni¹
pensjê, ale nie jest sk¹pa. Kupi³a mi apaszkê Herm
è
sa. Ceny domów posz³y w górê.
To ze sklepu wolnoc³owego  wyjani³a z umiechem.  Na lotnisku Kennedyego
odliczyli mi trzydzieci procent. Och, Tiffany, masz nowy wystrój. Fantastycznie.  Zdjê-
³a jasnoró¿owy kaszmirowy sweterek, ods³aniaj¹c szczup³e, lekko opalone ramiona.
6
sa. Tutaj siê ich du¿o nie widuje. To
zwiêkszy presti¿ naszej dzielnicy. Ju¿ widzê tytu³ w miejscowej gazecie: W gorszej czê-
ci Islingtonu zauwa¿ono apaszkê Herm
è
Mia³am wredny dzieñ  jêknê³a, opadaj¹c na kanapê.  Dzi po po³udniu dolar
spad³ o dziesiêæ centów w ci¹gu pó³ godziny. Sytuacja alarmowa. Kryzys.
Zawsze trudno mi wyobraziæ sobie Sally w pracy, gdy w sali gie³dy pe³nej testostero-
nu krzyczy bardzo g³ono do s³uchawki: Sprzedawaj! Sprzedawaj! Sprzedawaj!. To
w³anie robi, nie codziennie, ale czêsto, i trudno w to uwierzyæ, bo jest delikatna i kru-
cha, jak porcelanowa laleczka. Zupe³nie niepodobna do Frances, która przysz³a po niej.
Frances jest, jakby to powiedzieæ, doæ dobrze zbudowana. Raczej przystojna. Zwraca na
siebie uwagê niczym kredens Sheratona. Jest te¿ bardzo m¹dra, skoñczy³a prawo w Oks-
fordzie z podwójn¹ pierwsz¹ lokat¹. Mê¿czyni tego nie lubi¹.
Wszystkiego najlepszego, Tiffany!  wykrzyknê³a g³êbokim, basso profondo, g³o-
sem. Ma niesamowity g³os, przypominaj¹cy fagot. Dobrze wygl¹da³a w lnianym kostiu-
mie z Episode, oczywicie ciemnym, do s¹du, i z krótko obciêtymi kasztanowymi w³osa-
mi. W ka¿dym razie przynios³a mi tê cudown¹ ksi¹¿kê: Takie s¹ fakty  przewodnik chi-
rurgii plastycznej dla ka¿dej kobiety.
To naprawdê mi³o z twojej strony, Frances  powiedzia³am.  Jak wiesz, jestem
tym bardzo zainteresowana.
Dlatego j¹ przynios³am  odpar³a.  ¯eby ciê zniechêciæ. Zdjêcia s¹ obrzydliwe.
A potem przysz³a Catherine z wielkim bukietem peonii, z palcami umazanymi farba-
mi i lekkim zapachem terpentyny w d³ugich rudych w³osach. Catherine odnawia obrazy,
cierpliwie pocieraj¹c je kawa³eczkami waty i ma³ymi pêdzelkami, usuwaj¹c wielowieko-
wy osad brudu i kurzu. Mo¿na by powiedzieæ, ¿e ods³ania ich prawdziwe kolory.
Przepraszam, ¿e siê nie przebra³am, Tiff  powiedzia³a.  Mam nadziejê, ¿e to nie
jest formalne przyjêcie.
Nie, jest nas tylko szecioro. Wszyscy pozostali odwo³ali.
Super!  zawo³a³a, rzucaj¹c okiem na stó³ w jadalni.  Bêdzie wiêcej dla nas. Te
kie³baski pysznie wygl¹daj¹.
Catherine jest bardzo ch³opiêca. Zwykle chodzi w d¿insach, a jej piegowata twarz
jest b³yszcz¹ca i wyszorowana. I nigdy, ale to nigdy nie widzia³am, ¿eby siê umalowa³a.
Nie u¿ywa tuszu do rzês. Ani nawet b³yszczyka. Podczas gdy ja, no, ja ostatnio najwiêcej
u¿ywam korektora. Ca³e masy, które nak³adam na twarz ³opat¹, zatykaj¹c powiêkszaj¹ce
siê zmarszczki pod oczami.
O ósmej zjawi³a siê Emma z wielkim pud³em czekoladek Godiva.
Szko³a by³a potworna  jêknê³a.  Mia³am lekcje z samymi chuliganami, najlepsze
¿yczenia, Tiffany, mój Bo¿e, ile jedzenia, zaprosi³a pu³k wojska?
Nie, tylko paru starych znajomych.
Ostatni przyszed³ Kit.
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Tiffany!  powiedzia³, obejmuj¹c mnie
i ca³uj¹c g³ono w policzek. Dziêki Bogu, ¿e istnieje Kit. Czêsto mylê, ¿e powinnam daæ
sobie spokój z Aleksem  ciekawe, gdzie on siê podziewa  i zaj¹æ siê Kitem. Moja mat-
ka uwa¿a, ¿e powinnam za niego wyjæ. Mój ojciec uwa¿a, ¿e powinnam za niego wyjæ.
Lizzie te¿ tak s¹dzi. Wszyscy tak s¹dz¹. Dlaczego za niego nie wysz³am? Chyba dlatego,
¿e odpowiedni moment ju¿ dawno min¹³. Ale wci¹¿ jest moj¹ drug¹ po³ow¹, to znaczy
moj¹ drug¹ twórcz¹ po³ow¹. Ja wymylam s³owa, a on robi zdjêcia. Jest moim dyrekto-
rem artystycznym. Dlatego siê spotkalimy  przy reklamie myd³a Camay. Teraz jest moim
rycerzem, najlepszym kumplem i ca³kiem czêsto tak¿e koleg¹ z pracy. Uwielbiam z nim
7
Co w tym rodzaju: Dzieciaki, u¿ywajcie pasty Kiddimint, a Macavity wam nie
grozi?
Tak, co takiego. Jeli zap³ac¹ prawa. Co teraz robisz?
Umiechn¹³ siê.
Bêdê asystentem re¿ysera w reklamie lakieru do w³osów!
Kit, to fantastycznie!
Wiem.  Nie kry³ radoci.  Kino i telewizja. Du¿y bud¿et. Powinno wyjæ dosko-
nale. Lakier Head Start. Dla Yellowspanner. Krêcimy w Pinewood, w stylu fantastyczno-
naukowym. Zaanga¿owalimy sobowtórkê Claudii Schiffer. Jest sza³owa i genialnie pod-
rzuca w³osami przed kamer¹. Ale nie powiem tego Portii  doda³ z przejêciem.  Nie
chcia³bym, aby poczu³a siê niepewnie.
Szkoda, pomyla³am. Nic by siê nie sta³o, gdyby Portia, powszechnie znana jako
Porsche, nie by³a tak stuprocentowo pewna Kita. Depcze po nim w szpilkach od Paolo
Blahnika, zostawiaj¹c za sob¹ krwawi¹ce dziury. Nie wiem, dlaczego Kit w ogóle siê ni¹
przejmuje. To znaczy wiem. Sam mi to wiele razy mówi³. Przejmuje siê ni¹, bo j¹ kocha,
odk¹d pó³tora roku temu wesz³a, potykaj¹c siê, na plan reklamy wódki. Portia jest model-
k¹, ale na pewno nie modelow¹ dziewczyn¹. Prawdê mówi¹c, traktuje Kita jak miecia.
Ale on j¹ uwielbia. Czy¿ to nie mieszne? Uwielbia. Im bardziej Portia nie zwraca na
niego uwagi, tym bardziej Kit jest ni¹ zainteresowany. Ze mn¹ jest tak samo. To znaczy,
zawsze jestem szalenie mi³a dla facetów i co mnie spotyka? Traktuj¹ mnie obrzydliwie.
Nie wiem dlaczego. I to nie dlatego, ¿e siê nie staram. Godzinami s³ucham ich wynurzeñ
o problemach w pracy, a potem szykujê im kolacjê. Jeli chc¹ pójæ na jak¹ imprezê,
kupujê bilety, czêsto stoj¹c w kolejce po zwroty. Kupujê im kartki urodzinowe dla ich
matek i przyszywam guziki do p³aszcza. A co oni robi¹ dla mnie? Nie dzwoni¹, choæ
obiecali, a potem nawet nie pamiêtaj¹, ¿e zapomnieli zadzwoniæ. Czasami  i to jest do-
piero wciekaj¹ce  w ogóle nie przychodz¹ na umówione spotkanie. Wszyscy faceci, na
których mi najbardziej zale¿a³o, tak mnie w³anie traktowali. Czy to nie jest dziwne? To
znaczy wszyscy oprócz Aleksa. Alex zawsze jest s³odki. Delikatny. Uwa¿ny. Na przyk³ad
za³atwi³ mi zni¿kê na firanki Niny Cambell i poradzi³, jak pomalowaæ kuchniê.
Pokaza³ mi te¿, jak prawid³owo wyposa¿yæ ³azienkê  stare kamienne butelki, rêczni-
ki k¹pielowe o widocznym spodzie i liczne kamienie zamiast klamek, a nie te g³upie,
ceramiczne rybki i b¹belkowe podk³adki do wanny. Bardzo du¿o siê od niego nauczy³am.
W koñcu nikt nie wie tyle co on o popêkanej glazurze
Ale dlaczego go tu jeszcze nie ma? Zazwyczaj jest punktualny jak rolex. Zaczê³am siê
zastanawiaæ, co mi kupi³ na urodziny, przypuszczalnie roczn¹ prenumeratê wiata wnêtrz
albo co gustownego do mieszkania. Na Bo¿e Narodzenie da³ mi dwie cudowne aksamitne
8
pracowaæ. Jest wolnym strzelcem, tak jak ja, i nadal wspó³pracujemy przy ró¿nych kam-
paniach, choæ Kit naprawdê chcia³by re¿yserowaæ reklamy telewizyjne.
Dosta³a tê fuchê dla Kiddimint?  spyta³, gdy popijalimy szampana w moim ma³ym
ogródku.
Tak.  Zerwa³am kilka pónych konwalii, ¿eby je postawiæ na stole.  Cholera,
Coward Spank chce mieæ scenariusz za trzy tygodnie. Nie mam pojêcia, jak siê do tego
zabraæ. Nigdy nie robi³am pasty do zêbów, zw³aszcza pasty do zêbów dla dzieci. Chc¹,
¿eby to by³ film rysunkowy. Mo¿e wykorzystam postaæ kota Macavity, wiesz, tego z Elio-
ta.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin