Singer Isaac Bashewis - Wybór opowiadań.pdf

(1077 KB) Pobierz
Tytuł oryginału Stiiirt Fnday and Other Stor/esCopyright by Isaac Basheyis Singer"Ali Rights Reserved"Copyright for the Polish
Tytuł oryginału Stiiirt Fnday and Other Stor/esCopyright by Isaac Basheyis Singer"Ali Rights
Reserved"Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo ATEXT, 1992
Wydanie pierwsze w języku polskim
Redakcja: Małgorzata Jaworska, Anna ZbierskaKorekta: Małgorzata JaworskaProjekt
okładki: Tomasz BogusławskiKonsultacja problematyki judaistycznej: Michał Friedman
"s^
33źi^^
ISBN 83-85156-11-9
Wydawnictwo ATEXT, 80-557 Gdańsk, ul.
Załogowa 6,tel.
43-00-05, fax 43-10-53Skład: ATEXT, Maria ChojnickaDruk: ATEXT
Tajbele i jej demon
W Łaśniku, niedaleko Lublina,mieszkał pewien mężczyzna zeswążoną.
Nazywał się Chaim-Nusen, a ona Tajbełe.
Nie mieli dzieci.
Nie,żeby małżeństwo byłobezpłodne;.
Tajbełe urodziła mężowi syna i dwiecórki, ale cała trójka zmarła w dzieciństwie -
jednodzieckona koklusz, drugie na szkarlatynę, atrzecie na dyfteryt.
Po tychprzejściachłono Tajbełewyschło i nic nie pomagało:ani modlitwy, ani czary,ani zioła.
Smutek sprawił, że Chaim-Nusen odizolował się od świata.
Trzymałsię z dala od żony, przestał jeść mięsoi sypiać w domu, a nocował naławce w domu
modlitwy.
Tajbełe była właścicielkąskleputekstylnego, który odziedziczyłapo swoich rodzicach.
Spędzała tamcałe dnie, z miarką w lewej ręce, nożycami w prawej, mając przed
sobąŻydowski Modlitewnik dlaKobiet.
Chaim-Nusen, wysoki, szczupły,czarnookimężczyzna ze spiczastą bródką, zawszebył ponury
i małomówny, nawet w najbardziej radosnych chwilach.
Tajbełe byładrobnąblondynką o okrągłej twarzy.
Mimo, że spotkała ją kara od Wszechmogącego, uśmiech nadal przychodził jej z łatwością, a
na jej policzkachpojawiały się pełne wdzięku dołeczki.
Nie miała już dlakogo gotować,ale codziennierozpalała w piecu lub pod trójnogiem i
przyrządzaładla siebie owsiankę albo jakąś zupę.
Wciąż teżrobiła na drutach - toparę pończoch, to kamizelkę, to znów wyszywała hafty na
płótnie.
Nieleżało w jejnaturze narzekać na los czy też pogrążać sięw smutku.
Pewnego dniaChaim-Nusenwłożył doworka swój szalmodlitewny, filakterie, zmianę
bielizny,bochenek chleba i opuścił dom.
Sąsiedzi pytali, dokąd się wybiera, aon odparł:
- Tam, gdzie mnie oczyponiosą.
Kiedy ludzie powiedzieli Tajbełe, że mąż ją opuścił, było zbytpóźno, aby go dogonić.
Znajdował się już po drugiej stronie rzeki.
Ktoś się dowiedział, że wynajął furmankę, która miała go zawieźć doLublina.
Tajbełewysłała za nim gońca, ale nikt już nie ujrzałanijejmęża,ani posłańca.
W wieku trzydziestu trzech lat Tajbełe zostałaporzucona przez męża.
Gdy minął okres poszukiwań,zdała sobie sprawę, że nie majużdlaniej nadziei.
Bóg odebrał jej i dzieci, i męża.
Niemogła ponowniewyjść zamąż.
Od tej pory musiała żyć samotnie.
Jedyne, co jej pozostało, to dom, sklep i dobytek.
Mieszkańcymiasteczka współczuli jej,ponieważ była tospokojna kobieta o dobrym sercu,
uczciwa w interesach.
Wszyscy zadawali sobie pytanie:czym zasłużyła sobie na takizły los?
Lecz niezbadane są wyroki Boga.
Tajbełe przyjaźniłasię z kilkoma mężatkami z miasteczka, któreznały ją od
dzieciństwa.
W ciągu dnia gospodyniezajęte są gotowaniem, ale wieczorami przyjaciółkiTajbełe często
wpadałydo niej napogawędkę.
Latem przesiadywały na ławce przed domem, plotkująci opowiadając sobie przeróżne
historie.
Pewnejbezksiężycowejletniej nocy, kiedy miasteczko pogrążonebyło w egipskich
ciemnościach, Tajbełe siedziała na ławce z przyjaciółkami i opowiadała im historię, którą
przeczytała w książce kupionejod domokrążcy.
Była to opowieść o młodej Żydówce i demonie, któryją posiadł i żył z nią jak mąż z żoną.
Tajbełenie pominęła żadnegoszczegółu tego opowiadania.
Kobiety usiadły bliżej siebie, wzięły sięza ręce, splunęły, aby odegnać diabła, i zaśmiały się
bojaźliwie.
Jednaz nich zapytała:
- Dlaczego nie przepędziła go za pomocą amuletu?
-Nie każdydemon boi się amuletów- odparła Tajbełe.
- Dlaczego nie wybrała się do świętego rabina?
-Demon ostrzegł, że jąudusi, jeśli wyjawi tajemnicę.
- Biada mi, niech Bóg ma nasw swejopiece,oby nic takiego namsię nie przytrafiło!
- wykrzyknęła jedna z kobiet.
- Aż się boję iść teraz do domu - powiedziała druga.
-Odprowadzę cię -obiecała jej trzecia kobieta.
Kiedy tak rozmawiały, nieopodal przechodził Elchonon, pomocnik nauczyciela, który marzył,
że kiedyś zostanieweselnym wodzirejem.
Elchononod pięciu lat był wdowcem i miał opinię dowcipnisia ifiglarza, któremu brakuje
piątej klepki.
Nie było słychać jegokroków, ponieważ podeszwy miał tak zdarte, że chodził prawie boso.
Kiedy usłyszał Tajbełe snującą swą opowieść, zatrzymał się, aby jejwysłuchać.
Panowała głęboka ciemność, a kobiety były tak pochłonięte dziwaczną historią, że go nie
zauważyły.
Rozpustnik był ztegoElchonona, pełenprzebiegłych i lubieżnych pomysłów.
Natychmiastuknuł podstępny plan.
Kiedy kobiety sobie poszły,Elchonon wkradł się napodwórkoTajbełe.
Ukrył się zadrzewem i zaczął podglądać przez okno.
Gdyzobaczył, że Tajbełe kładzie się dołóżka i gasi świecę, wśliznął siędo jejdomu.
Tajbełe nie zaryglowaładrzwi, bo w miasteczkuniebyło złodziei.
W korytarzuzdjął swój połatany kaftan, tałes, spodniei nagi jak go Pan Bóg stworzył,
podszedł na palcach do łóżka Tajbełe.
Prawie zasypiała,gdy nagle ujrzała majaczącą wciemnościpostać.
Ogarnęło ją takie przerażenie, że nie była wstanie wykrztusić z siebiesłowa.
- Kto tam?
- wyszeptała, cała drżąc.
Elchonon odparł tubalnym głosem:
- Nie krzycz, Tajbełe.
Jeśli podniesiesz krzyk, zniszczę cię.
Jamjest demon Hurmizah, władca ciemności,deszczu,gradu, piorunówi dzikich bestii.
To ja jestem złym duchem, który poślubił młodąkobietę io którym opowiadałaś dziś
wieczorem.
A ponieważ mówiłaś z takim przejęciem, usłyszałem twesłowa z otchłani i ogarnęłamnie
żądza twegociała.
Nie próbujmi odmawiać, gdyż wszystkich,którzy sprzeciwiająsię mojej woli, zaciągam aż za
Góry Ciemności na Górę Sair, gdzie nie stanęłajeszcze stopa ludzka, gdzie nie
ośmielasięstąpać żadne zwierzę,gdzie ziemia jest z żelaza, a niebo z miedzi.
Rzucam ich wciernie i w ogień, pomiędzy żmijei skorpiony,nim każda kość ich ciała
nieobróci się w prochi nie przepadną nawieki w otchłaniach piekieł.
Ale jeśli spełnisz meżyczenie,włos ciz głowy nie spadnie i sprawię, że wszystkie twe
przedsięwzięcia będąuwieńczone sukcesem.
Kiedy Tajbełe usłyszała te słowa, zamarła w bezruchu, jakbyomdlała.
Serce jej załomotało, a potem zdało się zatrzymać.
Pomyślała, że oto zbliża się jej koniec.
Po chwili odzyskała odwagę iwyszeptała:
- Czego tyode mnie chcesz?
Jestemmężatką!
- Twój mąż nie żyje.
Sam szedłem wjego kondukcie pogrzebowym.
Głospomocnika nauczyciela zagrzmiał:.
- To prawda, że nie mogę pójść do rabina i zaświadczyć o tym, abycię uwolnić z więzów
małżeńskich.
Rabini nie wierzą przecież w istnienie takich demonówjak ja.
Ponadto nie ośmieliłbym się przekroczyćprogu izby rabina- boję się ŚwiętychZwojów.
Ale ja nie kłamię.
Twójmąż zmarł wskutek epidemii, a robaki jużdawnowygryzłymu nos.
A nawet gdyby żył, nikt nie mógłbyci zabronić przespać się ze mną,ponieważ zasady
Szulchan Aruch nie dotyczą takich jak ja.
Hurmizah, pomocniknauczyciela, używał coraz to nowych argumentów, raz pełnych
słodyczy, a raz przerażających.
Przywoływałimiona aniołów i diabłów,demonicznych bestii i wampirów.
Zaklinałsię, że Asmodeusz, król demonów, był jego przyrodnim stryjem.
Powiedział, że Lilit, królowa złych duchów, tańczyła dla niego na jednejnodze i spełniała
wszystkie jego zachcianki.
Szibta, diablica, którawykradała kobietom niemowlętaz łóżeczek, wypiekała dlaniego
makowce w piekielnychpiecach i nasączała je sadłem jaszczurek i czarnych psów.
Tak długo ją przekonywał, przytaczając całe mnóstwoSprytnych przypowieścii przysłów, że
w końcu Tajbełe nie mogłasięnie uśmiechnąć.
Hurmizah zaklinał się, żekocha Tajbełeod bardzodawna.
Opisywałjej, jakie suknie i szale nosiłatego roku i rok wcześniej, opowiedział, jakie to
sekretne myśliją nawiedzały, kiedy zagniatała ciasto, przygotowywała swój szabasowy
posiłek, kąpała sięw wannie, albo kiedy szła za potrzebą do wychodka.
Przypomniał jejrównież, jakto pewnego ranka obudziła się z czarnoniebieskim siniakiemna
piersi.
Sądziła, żebył to ślad po ukąszeniu przez wampira.
W rzeczywistości jednak, przekonywałją, był to ślad po pocałunkuHurmizaha.
Po pewnym czasiedemon wszedł do łóżka Tajbełe i posiadł ją.
Oświadczył również, że od tej pory będzie ją odwiedzał dwa razyw tygodniu, wśrody i
wieczory szabasowe, ponieważ wtedywłaśniediabelskieistoty błąkają się po świecie.
Ostrzegł ją jednak, pod groźbąokrutnej kary, aby nie wyjawiała nikomu tego, co ją
spotkało,ani nawet nie napomykała o tym.
W przeciwnym razie powyrywa jej włosyzgłowy,wykluje oczy i odgryzie pępek.
Porzuci ją na dzikim pustkowiu,gdzie łajno jest chlebem,a krew wodąi gdzie całe dnie i
nocesłychać jęki Calmaweta.
Kazał Tajbełeprzysiąc na kości jej matki, żezachowa tajemnicę aż do grobowej deski.
Tajbełe zrozumiała, że znalazła się w sytuacji bez wyjścia.
Położyła rękę na jego udzie i złożyłaprzysięgę, oraz uczyniławszystko, co potwór jejrozkazał.
Przed wyjściemHurmizahzłożyłnajej ustach długi, pełenżądzypocałunek, a ponieważ
był demonem, a nie człowiekiem, Tajbełe oddała mu jego pocałunki i zrosiła jego brodę
łzami.
Mimoże był złymduchem, odniósł się do niej serdecznie.
Kiedy Hurmizah wyszedł,Tajbełe szlochała w poduszkę aż dowschodu słońca.
Hurmizah przychodził w każdą środę i w każdą noc szabasową.
Tajbełe obawiała się, że może zajść w ciążę i urodzić jakiegoś potworaz ogonem i rogami -
diabełkaalbo kretyna.
Ale Hurmizah obiecał, żeochroni jąprzed wstydem.
Tajbełe spytała, czy musi zażywać kąpielirytualnej po swych nieczystych dniach,ale
Hurmizah powiedział, żeprawa dotyczące menstruacjinie obowiązują tych,którzy przestają
zezłymi duchami.
Jak mówiprzysłowie, niech Bóg chroni nas od wszystkiego, doczego możemy się
przyzwyczaić.
I tak się stało z Tajbełe.
Na początkuobawiała się, że nocny gość może jej wyrządzić krzywdę, zrobić czyrakialbo
kołtuny we włosach, kazaćszczekać jak pies albo pić mocz lub teżokryć ją hańbą.
Lecz Hurmizah ani jej nie chłostał, ani nieszczypał,ani na nią niepluł.
Wręcz przeciwnie,pieścił ją, szeptał czułe słówka,układał dla niej kalambury i rymowane
wierszyki.
Czasami płatałtakie figle i plótł tak wierutne bzdury, żeśmiała się do rozpuku.
Pociągał ją delikatnie zaucho i tak namiętnie całował jej ramię, żeranoznajdowała na skórze
ślady jego miłosnych ukąszeń.
Przekonał ją, abyzapuściła włosy pod peruką izaplatałjej warkocze.
Nauczył ją zaklęći czarów,opowiadał o swychnocnych braciach - demonach, z którymilatał
ponad ruinami ipolami muchomorów, ponad słonymi bagnamiSodomy i zamarzniętym
pustkowiem Morza Lodowego.
Nie ukrywał,że ma inne żony, ale wszystkie one były diablicami - Tajbełe była jedyną
ziemskążoną, jaką posiadał.
Kiedy Tajbełe spytała go o imionajego żon,wymienił je po kolei: Nama, Machlat,
Affa,Chulda, Zlucha,Nafka i Cheima.
Razemsiedem.
Powiedział jej, że Nama jest czarna jak smoła i kipi zwściekłości.
Kiedy się z nimkłóci, pluje jadem, a z jej nozdrzy buchają płomieniei dym.
Machlat ma twarz pijawki, aci, którychdotknęła swym jęzorem,na zawszenoszą jej
piętno.
Affa uwielbia stroić się w srebro, szmaragdy idiamenty.
Ma warkocze ze szczerego złota.
Nakostkach nosi dzwoneczki i bransolety.
Kiedy tańczy, pustynie rozbrzmiewają dźwiękiem jej błyskotek.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin