Anthony Laura - Sobowtor narzeczonej.doc

(592 KB) Pobierz

Laura Anthony

 

Sobowtór narzeczonej

(Look-Alike Bride)

 

Przełożył Marek Zakrzewski


ROZDZIAŁ PIERWSZY

 

Ojej! Twoja bliźniaczka zrywa zaręczyny!

Co takiego?Bonnie Bradford odepchnęła fotel od biurka. Siedziała w jednym z biur w centrum Fort Worth, gdzie dzieliła pokój z Paige Dutton. Niemal wyrwała jej z ręki tygodnik specjalizujący się w plotkach o sławnych osobistościach.

Pokaż! Muszę przeczytać.

Szybko przebiegła wzrokiem ogromny tytuł: OSCAROWA GWIAZDA PRZEPĘDZA POTENCJALNEGO OBLUBIEŃCA. Tuż pod nim znajdowała się fotografia młodej aktorki, Elisabeth Destiny.

Natrętni paparazzi zaskoczyli gwiazdę. Oczy miała szeroko otwarte, jej zwykle doskonale uczesane blond włosyw identycznym odcieniu co włosy Bonnietym razem zwisały w smętnych strąkach. Aktorka miała też pogniecioną suknię.

Bonnie smutno westchnęła. Powróciła z fotelem na poprzednie miejsce i zaczęła czytać artykuł:

 

Nie odbędzie się zapowiedziany ślub jednej z najbardziej popularnych gwiazd Hollywood, Elisabeth Destiny, z wymarzonym kawalerem do wzięcia, multimilionerem Kurtem McNallym. Głośny romans, określany związkiem zapisanym w niebie, zakończył się, zanim jeszcze na dobre rozkwitł. Przyczyną są nie dające się jakoby pogodzić różnice charakteru, chociaż krążą liczne plotki na temat prawdziwych powodów zerwania. Podczas konferencji prasowej w Dallas, na początku tygodnia, Elisabeth Destiny napomknęła, że obecny trudny okres życia zamierza spędzić w absolutnym odosobnieniu. Nie udało nam się uzyskać komentarza pana McNallyego...

Artykuł był znacznie dłuższy, ale przeczytany fragment tak poruszył Bonnie, że ze złością złożyła pismo i oddała je przyjaciółce.

Aż trudno uwierzyćpowiedziała. – Elisabeth i Kurt byli tacy szczęśliwi. Wystarczyło spojrzeć na ich zaręczynowe zdjęcia. I wcale nie wierzę w jakieś tam różnice charakteru nie do pogodzenia. Co się dzieje z ludźmi? Czy już nikt nie potrafi dotrzymywać obietnic?

Zaczynam się o ciebie martwić, Bonniemruknęła Paige.

Zachowujesz się tak, jakbyś ich osobiście znała. Ja też lubię kino, ale nie daję się ponosić fantazji.

To wcale nie jest fantazjowanie. W pewnym sensie bardzo dobrze ich znam. Widziałam wszystkie filmy Elisabeth. Mam kolekcję wycinków prasowych...

Kolekcja wycinków! To obsesja. – Paige postukała się znacząco w czoło.

To nie żadna obsesjazaprotestowała Bonnie. – Jestem jej wielbicielką i jestem do niej podobna.

Podobna!? Jesteś jej lustrzanym odbiciemstwierdziła Paige, przypatrując się fotografii Destiny i zerkając na Bonnie.

Może ona jest twoją zaginioną bliźniaczą siostrą. Może zgubiła siew szpitalu...

Moja mama wiele razy przysięgała, że nie miałam siostry bliźniaczki. Niemniej coś mnie ciągnie do Elisabeth. Czuję jakąś więź, wspólnotę... – roześmiała się. – A poza tym uważam, że to wspaniała aktorka...

Bonnie od dzieciństwa uwielbiała kino. Odkrywała tam nie znany jej świat, jakże inny od monotonnego i nudnego prowincjonalnego życia w domu, w którym rej wodziły trzy kobiety: matka i jej dwie niezamężne siostry, ciotki Bonnie. Poza tym, w ciemnej sali kinowej było ciepło, miło i bezpiecznie. Przypominała sobie zapach prażonej kukurydzy, kurzu z obić miękkich foteli i smak orzeszków ziemnych w czekoladzie. Tak, była miłośniczką kina, może i zwariowaną miłośniczką, ale nie zmienią tego żadne przycinki Paige. Tak już pozostanie.

Pamiętam zaręczyny Elisabeth i Kurtapowiedziała Bonnie. – Oglądałam w telewizji przyjęcie urodzinowe w Planet Hollywood, w Dallas. Kurt McNally jest po prostu piękny. Ma sylwetkę taką, że aż dech zapiera. Stuprocentowy mężczyzna. Marzenie każdej kobiety. – Westchnęła. – I słyszałam, że jest bardzo miły...

Widzę, że się w nim zakochałaśzażartowała Paige.

Wiem, że to okropnie głupie, ale ilekroć widzę jego fotografię, to nie mogę się powstrzymać, żeby nie pomyśleć, jakby to było w jego ramionach...

Przystojniak to on jestzgodziła się Paige, patrząc na zamieszczone obok fotografii Elisabeth Destiny zdjęcie Kurta. – Ale powiedz mi, moja droga, czy już nie czas wyrosnąć?

Co też mogło poróżnić Elisabeth i Kurta?zastanawiała się Bonnie. – Wydawali mi się parą z bajki.

To dowodzi, że bajkopisarze fałszują rzeczywistość, dając szczęśliwe zakończenia.

Ależ z ciebie cyniczka!

Raczej realistka.

A ja ciągle wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia i cud szczęśliwego życia do śmierci.

Wierzysz w to, ponieważ nie byłaś jeszcze mężatką.

Nie byłam, ale chętnie bym tego zakosztowała. – Był to dzień licznych westchnień Bonnie. – Gdybym tylko spotkała właściwego mężczyznę...

Jak zamierzasz poznać właściwego czy choćby niewłaściwego mężczyznę, skoro nigdzie nie wychodzisz? Zamiast każdego wieczoru biegać do kina, powinnaś chodzić do jakiegoś miłego baru samotnych serc albo do klubu fitness. Nigdy nie przeżyjesz własnego romansu, gapiąc się na cudze w sali kinowej.

Masz rację, ale... nie potrafię rozmawiać z mężczyznami. Ba, gdybym mogła być taka jak Elisabeth! Zawsze pewna siebie, elokwentna...

Opowiadasz głupstwa. Elisabeth Destiny jest aktorką. Gra role i w kontaktach towarzyskich jest pewno nie mniej przerażona niż ty. Kiedy następnym razem staniesz oko w oko z mężczyzną, pomyśl sobie, że jesteś Elisabeth Destiny. Udawaj ją.

I myślisz, że to mi pomoże...?spytała niepewnie Bonnie.

Oczywiście. Jesteś piękną kobietą. Byłabym szczęśliwa, mając choćby cząstkę twojej urody. Dlaczego ukrywasz sylwetkę w niewydarzonych sukienkach i kostiumach, dlaczego nosisz okulary zamiast soczewek kontaktowych, dlaczego spinasz włosy do tyłu? Pokaż się ludziom taka, jaką naprawdę możesz być. Zacznij się ubierać jak Elisabeth Destiny. Zacznij być inna, a kijem nie opędzisz się od mężczyzn.

Nie mam zamiaru odpędzać mężczyzn kijemodparła ze śmiechem Bonnie, jednocześnie nieco się czerwieniąc. – Chcę mieć jednego jedynego, którego pokocham, za którego wyjdę i z którym będę miała dzieci.

No, to chodź dziś ze mną i Kellym do Fast Lanezaproponowała Paige.

Dziś nie. – Bonnie nie znosiła hałaśliwych lokali, picia i mężczyzn prawiących komplementy w nadziei, że zwabią nimi kobietę do łóżka.

Nigdy się nie zmieniszburknęła Paige i cisnęła tygodnik do kosza. – Introwertyk pozostanie na zawsze introwertykiem.

Nie wyrzucaj pismazaprotestowała Bonnie. – Chcę wszystko przeczytać. – Wyjęła z kosza ilustrowany magazyn i położyła na swoim biurku. Sama nie wiedziała, dlaczego jest jej tak smutno z powodu zerwania zaręczyn gwiazdy. – Szkoda, wielka szkoda, że zerwalipowiedziała głośno. – Żebym mogła coś na to poradzić...

Twój problem polega na tym, Bonnie, że masz zbyt dobre sercezauważyła Paige. – Martwisz się za cały świat i stale chciałabyś go ratować. Więcej myśl o sobie i o robocie... – Spojrzała na zegarek. – Boże drogi, już piąta! Muszę lecieć. No więc co, idziesz ze mną?

Napiszę jeszcze parę listów dla pana Briggsa. Idź, ja zostanę.

No, to do zobaczenia w poniedziałek.

Zapomniałaś, że mam dwa tygodnie urlopu? Czeka mnie robota w domu... Ogród, malowanie, porządki. No i pochodzę sobie do kina. Bardzo chcę zobaczyć ten nowy film. Jest to romantyczna komedia...

Ale mi rozrywka. Tkwij sobie w swoim świecie fantazji, a życie przeleci ci koło nosa. – Paige zamknęła swoje biurko, wzięła torebkę i ruszyła do drzwi. – Jeśli zmienisz zamiar, to przyłącz się do nas w Fast Lane.

Bonnie zaczęła rozmyślać. Czy rzeczywiście jest taka zamknięta w sobie, źle się ubiera...? Spojrzała na workowatą sukienkę w kwiaty i skrzywiła usta. Niestety, nie należy do eleganckich kobiet. No cóż, ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin