Energia seksualna a zdrowie i duchowość
Zrozumienie neurochemizmu i bioenergetyki seksu i seksualności oraz umiejętne zastosowanie tej wiedzy w naszym życiu pozwoliłoby nam tworzyć znacznie zdrowsze, stabilniejsze, cechujące się większą miłością i duchowością, związki.
Część 1
Walter Last
Copyright © 2007
http://www.health-science-spirit.com
Tytuł oryginalny: „Sexual Energy in Health and Spirituality", (Nexus, vol. 14, nr 3)
NEUROCHEMIA SEKSU
Seks, a właściwie energia seksualna, jest potężną siłą w odniesieniu do naszego zdrowia, intymnych stosunków i duchowości, lecz jej znaczenie w tym zakresie rzadko bywa doceniane. Na szczęście, dzięki najnowszym osiągnięciom w dziedzinie neurochemii mózgu potrafimy już dostrzec wiele aspektów jej dominującej dynamiki. Zaobserwowane efekty daje się częściowo wyjaśnić z punktu widzenia biochemii, a częściowo bioenergetyki.
Orgazm jest powszechnie traktowany jako ostateczny cel rekreacyjnego seksu. Wilhelm Reich był pierwszym naukowcem, który opisał naturę i cel orgazmu jako wyładowania nadmiaru bioenergii przy dodatkowym wyzwoleniu energii uczuć. Po raz pierwszy podał również negatywne konsekwencje blokowania energii seksualnej.
Pomijając ekscytujące szczytowania, orgazmy mają niestety tendencję do wytwarzania potężnych efektów ubocznych, które dopiero teraz są lepiej rozumiane. Wiążą się one z przewidywalnymi trendami w aktywności hormonów, które wydają się być podobne u wszystkich ssaków i zapewniać określone ewolucyjne cele, w szczególności mieszanie zbiorów genów i bezpieczne poczynanie potomstwa. Cele te są osiągane przy pomocy zmian neurochemicznych.
Głównymi graczami są tu dopamina, hormon nagrody (tabela 1), prolaktyna, hormon zaspokojenia (tabela 2), oksytocyna, hormon przytulania (tabela 3), i poziomy receptorów androgenowych, które potężnie oddziałują na nasze nastroje, pragnienie intymności, percepcję partnera oraz na naszą podatność na uzależniające działania i substancje. Hormony te mogą mieć także inne, aczkolwiek pokrewne funkcje.
Swój udział ma tu dodatkowo środek pobudzający w postaci fenyloetyloaminy (PEA), który występuje również w kakao i czekoladzie i podnosi poziom energii, polepsza nastrój oraz zwiększa koncentrację. PEA jest wytwarzana w dużych ilościach, kiedy ktoś jest zakochany, zaś jej niedostatek, pospolity w stanach maniakalno-depresyjnych, powoduje narastanie uczucia niezadowolenia.
Kiedy zakochujemy się, stajemy się związani poprzez wzrost poziomów PEA, oksytocyny i dopaminy. Kiedy jesteśmy seksualnie pobudzeni przez bliski kontakt, poziom dopaminy jeszcze bardziej się podnosi i w momencie orgazmu dochodzi do gwałtownych zaburzeń mózgowych. Gert Holstege, profesor Uniwersytetu Groningen, i jego zespół przyrównują ten stan do wpływu, jaki na mózg wywiera heroina.[1] Dopamina jest aktywna we wszystkich uzależnieniach, nawet u ludzi którzy zapomnieli czym jest seks. Do większości tej aktywności dochodzi w układzie limbicznym, najstarszej części mózgu.
Po orgazmie poziom dopaminy gwałtownie spada w asyście zwykłych objawów wycofania. U mężczyzn reakcja ta występuje zazwyczaj natychmiastowo, zaś u kobiet z pewnym opóźnieniem. Po orgazmie podnosi się również poziom prolaktyny, natomiast poziom receptoru androgenowego spada. Po zwykłym orgazmie poziom oksytocyny spada, ale jeśli para utrzymuje bliski kontakt, może zapobiec jego spadkowi i podtrzymać go.
Zmiany behawioralne wynikające z takiego zakłócenia równowagi hormonalnej są widoczne do dwóch tygodni. W tym okresie możemy być bardziej drażliwi, niezadowoleni, zaniepokojeni i przygnębieni i zamiast dopatrywać się dobrych stron partnera, możemy boleśnie zdawać sobie sprawę z jego niedostatków. To dokładnie taki sam proces i okres czasu, jakiego potrzebuje prolaktyna, by powrócić do normalnego poziomu po wycofaniu kokainy.
Na początku, w miodowym miesiącu naszego związku, jesteśmy silnie związani przez wysoki poziom oksytocyny i szybko przezwyciężamy nasze hormonalne chandry poprzez częstsze uprawianie seksu. Początkowo uprawianie seksu stymuluje nas do dążenia do częstszego seksu, co prowadzi do gwałtownych przyrostów i spadków poziomu dopaminy i towarzyszących im emocjonalnych fluktuacji w naszym związku. Później stajemy się coraz bardziej opieszali, jeśli chodzi o seks z naszym partnerem (być może dlatego, że zaczynamy wiązać go z „dołkami" cyklu, albo dlatego że męczy nas traktowanie tego jako czegoś trwałego i stąd odczuwamy mniejszy pociąg), i próbujemy podeprzeć nasz poziom dopaminy poprzez uzależnienie się od jakiegoś pożywienia lub narkotyku lub zainteresowanie nowym partnerem seksualnym.
Nadmiar
Niedostatek
„Norma"
Uzależnienia
Niepokój
Wewnętrzny przymus
Seksualny fetyszyzm
Uzależnienie od seksu
Podejmowanie niepotrzebnego ryzyka
Skłonność do hazardu
Zachowania maniakalne
Agresja
Psychoza
Schizofrenia
Depresja
Anhedonia (nieodczuwanie przyjemności, bezbarwny świat)
Brak ambicji i motywacji
Niezdolność do „miłości"
Niskie libido
Niezdolność do erekcji
Brak krytycyzmu wobec własnych zachowań
ADD/ADHD
Zaburzenia emocjonalne
Zaburzenia snu, „niespokojne nogi"
Motywacje
Odczucie zadowolenia, satysfakcji
Przyjemność, nagroda po uzyskaniu celu
Zdrowe libido
Dobre nastawienie do innych
Zdrowe związki
Podejmowanie ryzyka w granicach rozsądku
Rozsądne wybory
Realistyczne oceny
Miłość rodzicielska
(Źródło: http://www.reuniting.info/science/sex_and_addiction )
W zasadzie ten typ zachowania jest wspólny dla ludzi, naczelnych, ssaków i gadów, ponieważ pochodzi z prymitywnej części mózgu.
"Dalsze dowody trwającego postorgazmowego kaca znaleziono u seksualnie wyczerpanych szczurzych samców.[2] Liczba receptorów androgenowych w podwzgórzu spada redukując efektywność testosteronu i zmieniając seksualne zachowania. Zmiany te utrzymują się przez około siedem dni i objawiają się u szczurów brakiem popędu seksualnego.
Poza funkcją seksualnego przerywnika prolaktyna ma wpływ na nasze nastroje i zachowania, podobnie jak hormon rezygnacji. Na przykład umieszczone w klatce dzikie małpy początkowo miały wysoki poziom hormonu stresu, kortyzolu, ale stopniowo w miarę godzenia się ze swoją dolą, rósł u nich poziom prolaktyny, który osiągnął szczyt po siedmiu miesiącach, Wraz z jego narastaniem małpy zaprzestawały spółkowania[3] Przypomina to efekt uzyskiwany w długotrwałym związku, w którym brak silnych więzów wytwarzających oksytocynę.
Efekt Coolidge'a
W eksperymentach na szczurach zaobserwowano, że po energicznych kopulacjach z nową partnerką samce kompletnie ją ignorują, ale kiedy zostaje wprowadzona nowa samica, momentalnie ożywiają się - przynajmniej w takim stopniu, jaki umożliwia im kolejny stosunek płciowy. Można to powtarzać wielokrotnie do kompletnego wyczerpania samca.[4]
Efekt ten nazwano efektem Coolidge'a od nazwiska prezydenta Stanów Zjednoczonych Calvina Coolidge'a ( http://www.reuniting.info/science/coolidge_effect ). Historia głosi, że w trakcie wizyty na farmie jego żonie pokazano koguta, który był w stanie nieprzerwanie kopulować ze swoimi kurami przez wiele dni. Pani prezydentowej bardzo się to spodobało i poprosiła, aby powiedzieć o tym prezydentowi. Kiedy mu to przekazano, prezydent Coolidge zamyślił się na chwilę, po czym zapytał:
- Czy robi on to cały czas z tą samą kurą?
- Nie, proszę pana - odpowiedział farmer.
- Proszę zatem powiedzieć o tym pani Coolidge - odrzekł prezydent.
Efekt Coolidge'a zaobserwowano nie tylko u wszystkich samców, ale i samic. Na przykład samice gryzoni flirtują więcej i starają się pokazać z bardziej atrakcyjnej strony, kiedy przyglądają się im nowe samce, niż w obecności samców, z którymi już uprawiały seks.[5] Inny eksperyment dowodzi, że przyczyną tego efektu może być napływ dopaminy. Kiedy przyuczono szczury do naciskania dźwigni w celu pobudzenia własnego ośrodka nagradzania, rezygnowały z jedzenia i kopulowania i nieprzerwanie pobudzały się aż do całkowitego wyczerpania.[6]
Hormon przytulania się
Układ dopaminowy został najwyraźniej wymyślony po to, aby stworzyć genetyczną różnorodność poprzez zachęcanie nas do parzenia się z możliwie największą liczbą partnerów. Jest jednak hormon, który przeciwdziała efektom emocjonalnej huśtawki dopaminy, i jest nim oksytocyna. Oksytocyna przeciwdziała również strachowi, który wiąże się z wysokim poziomem kortyzolu i stresem (tabela 3).
Oksytocyna prowadzi do silnych więzów w parze. U łączących się w pary zwierząt parzenie się, a wraz z nim huśtawka dopaminowa, ustają wraz z powstaniem prolaktyny po udanym zapłodnieniu, po czym oksytocyna zapewnia współpracę obojga rodziców w opiece nad potomstwem. Ludzie również mogą postępować tak samo - uprawiać seks jedynie po to, aby spłodzić potomstwo, po czym powstrzymywać się od niego. W rezultacie może powstać emocjonalnie stabilny związek, ale większość z nas uważa taki stan za nudny. Paramahansa Jogananda[7] napisał we własnej autobiografii pod tytułem Autobiography of a Yogi (Autobiografia jogina), że właśnie tak postąpili jego rodzice.
TABELA 2
Kobiety
Mężczyźni
Utrata libido
Zmiany nastrojów, depresja Wrogość, niepokój Migrena
Objawy menopauzy, nawet przy wystarczającej ilości estrogenu
Oznaki podwyższonego poziomu testosteronu
Tycie
Możliwość bolesnego stosunku płciowego ze względu na suchość pochwy
Zmiany nastrojów, depresja
Impotencja
Migrena
Niepłodność
Obniżenie poziomu testosteronu
(Źródło: http://www.reuniting.info/science/sex_and_addiction)
Strach – kortyzol
Miłość - oksytocyna
Pobudzenie, niepokój, uczucie zestresowania
Aktywizowanie uzależnień
Tłumienie libido
Związek z depresją
Może być toksyczna dla komórek mózgowych
Powodowanie rozpadu mięśni, kości i stawów
Osłabianie układu odpornościowego
Zwiększanie bólu
Zatykanie arterii, sprzyjanie chorobie serca i podwyższanie ciśnienia krwi
Otyłość, cukrzyca, osteoporoza
Hormon przeciwko stresowi
Uczucie spokoju i związania, zwiększona ciekawość
Osłabienie zachcianek i uzależnień
Wzrost seksualnej otwartości
Pozytywne uczucia
Ułatwianie uczenia się
Regeneracja i uzdrawianie
Przyśpieszanie zasklepiania ran
Zmniejszanie odczucia bólu
Obniżanie ciśnienia krwi, ochrona przed chorobą serca
(Źródło: http://www.reuniting.info/science/sexjnd_addiction)
Uświęconym przez czas rozwiązaniem tego problemu jest uprawianie miłosnego stosunku płciowego bez orgazmu. Pomaga to znacznie w utrzymaniu poziomu oksytocyny bez wytwarzania emocjonalnie destrukcyjnej huśtawki neurochemicznych cyklów orgazmu i właśnie to zaleca hinduska tantra, chińscy taoiści oraz praktykowali pierwsi chrześcijanie. We współczesnych czasach sposób ten został wskrzeszony pod postacią karezzy[8], Białej Tantry[9] i różnych form seksu duchowego. Te metody uzdrawiają i utrzymują spójność związków zamiast prowadzić do ich rozpadu, do czego dochodzi przy częstych stosunkach z orgazmem, aczkolwiek, jak się dalej dowiemy, jest również możliwy seks z orgazmem, który łączy.
Bogaty wybór artykułów traktujących o hormonalnych aspektach naszej seksualności można znaleźć pod adresem http://www.reuniting.info/science.
STOSUNKI SEKSUALNE
Obecnie znaczna liczba małżeństw kończy się rozwodem, często po bardzo krótkim okresie wspólnego życia. Jeszcze bardziej kruche są związki nieformalne. Podczas gdy to zjawisko jest stosunkowo nowe, jego przyczyny istnieją od dawna. W poprzednich wiekach niefunkcjonalne małżeństwa były utrzymywane poprzez społeczną presję lub niemożność uzyskania rozwodu.
Powody rozpadu małżeństw tkwią korzeniami w hormonalnych charakterystykach naszych stosunków seksualnych. W kategoriach ewolucyjnych jesteśmy zaprogramowani na jak najszersze rozsiewanie swoich genów oraz tworzenie środowiska zapewniającego bezpieczne wychowanie naszego potomstwa. Oznacza to, że zostaliśmy zaprogramowani na spotkanie kogoś, zakochanie się w nim, spółkowanie i poczęcie dziecka, a po pewnym czasie poznanie innego partnera i powtórzenie tego procesu.
Osobniki żeńskie mają seksualny pociąg do przystojnych mężczyzn, ale często wybierają partnerów, kierując się ich zasobami i potencjałem rodzicielskim, zaś mężczyźni starają się rozsiać swoje geny, odczuwając silne pożądanie do wszystkich (płodnych) kobiet o genetycznie pożądanych cechach.
Ten ewolucyjny wzorzec pojawia się wraz z ciążą, kiedy kobieta posiada wysoki poziom prolaktyny w okresie karmienia piersią i zamiast utrzymywać miłosny oksytocynowy związek ze swoim partnerem, przestawia swoją okstocynę na więź z dzieckiem. W takim kontekście seks jest hormonalnie niepożądany i każdy kolejny orgazm prowadzi do nasilania się hormonalnej i emocjonalnej niestabilności.
Tak więc to, co obecnie dzieje się w naszym społeczeństwie, jest absolutnie naturalne z ewolucyjnego punktu widzenia. Głównym problemem jest jednak niedopuszczalna ilość emocjonalnego cierpienia i społecznego wrzenia, jakie to powoduje. Inne ofiary to nasze zdrowie i dobre samopoczucie, które znacznie zyskują w harmonijnych i długotrwałych związkach.
Początkowo jesteśmy związani zakochaniem poprzez obfite wyzwalanie oksytocyny i cieszą nas ekscytujące szczyty wyzwalania dopaminy w czasie naszych seksualnych zbliżeń. Stopniowo blask oksytocyny blednie i zaczynamy się odkochiwać. W rezultacie utrzymanie ekscytującego życia seksualnego staje się coraz trudniejsze.
Zamiast cieszyć się szczytami dopaminy coraz częściej musimy po rutynowych stosunkach seksualnych zmagać się z jej dołkami. Zaczynamy widzieć wszystkie wady partnera, które przedtem kryły się za zasłoną wysokiego poziomu oksytocyny (z częstych kontaktów fizycznych bez nieprzyjemnych podświadomych asocjacji). Te dołki dopaminy mogą trwać do dwóch tygodni powodując znaczne napięcia w związku. W tym okresie stajemy się poirytowani, zrzędliwi, niezadowoleni, sfrustrowani, obwiniamy się nawzajem i doznajemy innych podobnych negatywnych emocji będących wyrazem biologicznego kaca. Obecnie w zależności od naszego emocjonalnego charakteru wykształcamy w sobie podświadome pragnienie rozdzielenia się i wiele par tak właśnie robi.
Po pewnym czasie pary mogą utracić zainteresowanie seksem i wycofują się emocjonalnie, mogą też próbować przenieść swoje zaangażowanie emocjonalne na inne wspólne zainteresowania i w ten sposób utrzymać satysfakcjonujący związek. Jeszcze inni mogą starać się utrzymać szczyt dopaminy poprzez wypróbowywanie różnych pozycji seksualnych albo zaczynają zamieniać się partnerami lub interesować nowym partnerem.
Szczyt dopaminy można utrzymać również poprzez uzależnienie się od czegoś - nie ma znaczenia od czego: mogą to być legalne lub nielegalne narkotyki, hazard, wyścigi i zakłady, czekolada lub częsta zmiana seksualnych partnerów. Poza wywoływaniem długotrwałych stresopochodnych i innych problemów ze zdrowiem uzależnienia generują również wiele efektów ubocznych, które odbijają się na naszej zdolności do życia intymnego.
W obecnej strukturze naszego społeczeństwa życie w stabilnym, współpracującym związku seksualnym jest z całą pewnością korzystne, zarówno dla dzieci, jak i pomyślności rodziców. Ponieważ pozostaje to w sprzeczności z naszymi ewolucyjnymi, neurochmicznymi uwarunkowaniami, musimy znaleźć sposoby na przechytrzenie zmian hormonalnych, które wiodą nas ku rozwodowi.
W kategoriach hormonalnych musimy maksymalizować produkcję oksytocyny i unikać huśtawki dopaminowej. Poza okazjonalnymi incydentami prokreacyjnymi dokonać tego można w ramach pełnego miłości platonicznego związku. Tkwi w tym jednak biologiczna pułapka: aby utrzymać ciało w zdrowiu, potrzebujemy także utrzymać wytwarzanie dużej ilości hormonów seksu. Utrzymanie ich produkcji na wysokim poziomie najskuteczniej osiąga się poprzez uczucia seksualne. Porównać to można do muskułów, które zanikają, jeśli się ich nie używa.
W rezultacie nasuwają się dwa kolejne pytania: „czy stosunki seksualne bez orgazmu mogą być satysfakcjonujące?" i „czy orgazm jest konieczny do stymulowania naszych seksualnych gruczołów i utrzymania w zdrowiu organów seksualnych?" Na te pytania nie da się definitywnie odpowiedzieć w oparciu o teoretyczne rozważania. Na szczęście, mamy już w tym względzie dużo praktycznych doświadczeń.
KAREZZA
Jednym z rozwiązań umożliwiających seks bez orgazmu jest karezza (również Biała Tantra). Metoda ta przenosi centrum kochania się z narządów płciowych do serca. Istnieją trzy podstawowe powody rozwoju karezzy: poprawa zdrowia i samopoczucia, uniknięcie niechcianej ciąży i zacieśnienie więzów bliskości i zmysłowej rozkoszy.
Społeczność Oneidy[10]
W połowie XIX wieku część interesujących się zdrowiem osób, głównie płci męskiej, zauważyło na podstawie własnych doświadczeń, że seks bez ejakulacji daje im znacznie więcej energii i jednocześnie pozwala na uchronienie się przed niechcianą ciążą. Ich partnerki miały entuzjastyczny stosunek do ścisłych więzów emocjonalnych, jakich taki stosunek dostarczał. (Obecnie ta sprawa niekonieczne tak się właśnie ma, albowiem wiele kobiet jest zorientowanych na orgazm, a jeszcze bardziej mężczyźni).
Pionierem tej metody był John Humphrey Noyes z Yale Divinity School. W konsekwencji czterech poronień swojej żony w czasie pierwszych sześciu lat ich małżeństwa Noyes wystąpił z koncepcją męskiej wstrzemięźliwości. Po początkowych zmaganiach z narzuconym sobie celibatem odkrył w końcu, że jemu i jego żonie bardzo odpowiada seks bez ejakulacji. Opowiedział o tym przyjaciołom i w roku 1848 założyli w stanie Nowy Jork Społeczność Oneidy (Oneida Community), która z czasem rozrosła się do 250 kobiet i mężczyzn. Podwaliną tej społeczności był stosunek bez ejakulacji. Młody człowiek uczył się samokontroli od kobiet po menopauzie.
Noyes zdał sobie także sprawę z pewnych duchowych implikacji męskiej powściągliwości seksualnej: w celu stworzenia Królestwa Niebieskiego na Ziemi powinniśmy nie tylko dążyć do pojednania z Bogiem, ale także do unii płci. Sugerował nawet, że częsty niepokój po stosunku z ejakulacją leży w centrum judaistyczno - chrześcijańskich skojarzeń łączących seks i poczucie winy.
Z powodu oświadczeń medycznych autorytetów głoszących, że seks bez orgazmu jest szkodliwy, lekarze przebadali dużą liczbę członków tej społeczności i okazało się, że „cieszą się oni doskonałym zdrowiem, szczęściem i pełną harmonią".[11]
Rozwój karezzy
W roku 1872, po ponad 25 latach praktykowania, Noyes opublikował swoje teorie i wyniki doświadczeń w pracy Male ...
dcio