1. Producenci Broni.rtf

(524 KB) Pobierz
SCAN-dal.prv.pl

 

Producenci Broni

 

 

A. E. VAN VOGT

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

(Przeład: Wiesława i Paweł Czajczyńscy)

 

 

SCAN-dal

 


1

 

Hedrock prawie zapomniał o szpiegowskim promieniu. Tymczasem jarzył się on nadal, a obraz na ekranie wciąż ukazywał ce­sarską salę konferencyjną, Mężczyźni w dalszym ciąga pochylali nisko głowy nad ręką słodzącej na tronie młodej kobiety o chłodnym wyrazie twarzy, a ich głosy rozbrzmiewały bardzo wyraźnie. Wszyst­ko było, jak być powinno.

Jednak Hedrock stracił całe zainteresowanie pałacowym wnę­trzem i dworską sceną. Lodowate słowa młodej kobiety wciąż wiro­wały w jego umyśle, chociaż od czasu, gdy je usłyszał, minęło już wiele minut.

- W obecnej sytuacji - powiedziała - nie możemy sobie pozwolić na ryzyko pozostawienia w naszych szeregach tego zdrajcy i szpiega Producentów Broni. A zatem, generale Grali, z powodu czystej przezorności równo godzinę po obiedzie aresztujesz kapitana Hedrocka i go powiesisz. Czas odgrywa tu istotną rolę, ponieważ kapitan zasiądzie do posiłku, jak zwykle, przy moim stole i ponie­waż chcę być obecna przy egzekucji.             

- Zrozumiałem, Wasza Wysokość...

Hedrock przechadzał się w tę i z powrotem przed urządzeniem podglądowym. W końcu spojrzał ponownie na ekran, który w obec­nej, zmaterializowanej formie zajmował cały kat jego apartamentu. Zdawał sobie sprawę, że młoda kobieta wciąż przebywa w sali kon­ferencyjnej. Siedziała tam zupełnie sama, a na jej pociągłej twarzy gościł słaby uśmiech. Uśmiech zbladł, kiedy dotknęła niewielkiego instrumentu zainstalowanego na tronie i zaczęła dyktować przejrzy­stym głosem, którego barwa przypominała brzmienie dzwonu, Hedrock odprężył się na chwilę, pozwalając, aby sens rutyno­wych spraw pałacowych, o których mówiła, przeniknął do jego umy­słu; potem przestał o tym myśleć. Powodowany rosnącą determina­cją, mając przed sobą konkretny cel, nie zamierzał pogodzić się z po­rażką. Bardzo ostrożnie dostroił urządzenie. Scena z młodą cesarzową zniknęła, ekran zamigotał, ukazując po chwili twarz jakiegoś męż­czyzny.

- Zwołuję Radę Najwyższą Producentów Broni - powiedział Hedrock.

- Sprowadzenie radnych do biur - odpowiedział ponuro męż­czyzna na ekranie - zajmie trochę czasu.

Hedrock poruszył sztywno głową, czując nagłe podenerwowa­nie. Mówił spokojnie, lecz miał nieodparte wrażenie, że głos zaraz zacznie mu drżeć. Stał nieruchomo z przymkniętymi oczami, świadomie niwelu­jąc napięcie. Kiedy ponownie podniósł wzrok, ekran podzielił się już na kilkanaście kwadratów, z których każdy ukazywał jednego człowieka. Hedrock bez zbędnych wstępów poruszył sprawą wyro­ku śmierci, jaki został na niego wydany.

- Nie ulega wątpliwości, że dzieje się coś ważnego. W ciągu ostatnich dwóch tygodni, które upłynęły od cesarskiej konferencji, nieustannie wplątywano mnie w męczące rozmowy z wyższymi ofi­cerami, a tym samym pozbawiano możliwości powrotu do swoje­go apartamentu. Odnoszę jednak wrażenie, że istotnym czynni­kiem, mającym wpływ na decyzję o mojej śmierci, jest czas. Zważ­cie, że mam zostać aresztowany dopiero w godzinę po obiedzie, to znaczy za jakieś sto osiemdziesiąt minut od chwili obecnej. Co więcej, pozwolono mi powrócić do pokoju na tyle wcześnie, że­bym zdążył usłyszeć wyrok. Skoro znają Sklepy z Bronią, muszą sobie zdawać sprawę, że otrzymawszy ostrzeżenie z trzygodzin­nym wyprzedzeniem będę miał dostatecznie dużo czasu na uciecz­kę - zakończył.

- Czy sugerujesz - zapytał ostro radny Peter Cadron - że tam pozostaniesz?

Paskudne uczucie chłodu ponownie spłynęło na Hedrocka. Kie­dy znów przemówił, głos drżał mu ledwo dostrzegalnie, chociaż z każ­dego słowa biła pewność i stanowczość.

- Proszę nie zapominać, panie Cadron, że analizowaliśmy już charakter cesarzowej. Anormalne socjotechniczne warunki charak­teryzujące nasze czasy uczyniły z niej osobę równie niespokojną i żądną przygód, jak jej dziewiętnaście miliardów poddanych. Ona pragnie zmian, ekscytacji, nowych doświadczeń. Ale nade wszystko jest cesarzową, reprezentantką konserwatywnych sił przeciwnych wszelkim zmianom. Rezultatem jest nieustanne rozdwojenie jaźni, niebezpieczny stan braku równowagi, który sprawia, że jest ona naj­niebezpieczniejszym wrogiem w historii Sklepów z Bronią.

- Niewątpliwie - odezwał się chłodno jakiś inny mężczyzna -ta egzekucja dostarczy podniety jej niestabilnemu umysłowi. Przez te kilka chwil, kiedy będziesz się szarpał i podskakiwał na stryczku, życie wyda jej się mniej bezbarwne.

- Pomyślałem - powiedział stanowczym głosem Hedrock - że jeden z naszych Nie-Ludzi mógłby przeanalizować szczegóły całej sprawy i przekonać cesarzową o mojej użyteczności.

- Skonsultujemy się z Edwardem Gonishem - odparł Peter Cadron. - Teraz proszę cierpliwie zaczekać, a my przedyskutujemy tę sprawę na osobności.

Rozłączyli się, ale pozostali na wizji. Hedrock widział na pod­glądzie, jak poruszają się ich usta, jednak nie dolatywał go żaden dźwięk. Rozmowa trwała bardzo długo, a wyjaśnianie czegoś oso­bie niewidocznej na ekranie zdawało się trwać wieczność. Czas dłu­żył się niemiłosiernie i Hedrock wstał zaciskając zęby i pięści. Ode­tchnął z ulgą, kiedy ciszę przerwał głos Petera Cadrona.

- Z żalem musimy cię poinformować, że Nie-Człowiek Edward Gonish nie dysponuje wystarczającą ilością danych, aby wykorzy­stać swoją intuicję. Mamy zatem do dyspozycji jedynie logikę i chcemy ci zadać jedno pytanie: W którym momencie twoja szansa ucieczki z pałacu zacznie drastycznie maleć? Czy istnieje możliwość, abyś pozostał na obiedzie?

Hedrock ze wszystkich sił starał się nie stracić panowania nad sobą, czekając aż minie szok związany z werdyktem Nie-Człowieka. Nigdy wcześniej nie uświadamiał sobie, jak bardzo decyzja o jego życiu i śmierci zależała od tego wspaniale wytrenowanego geniu­sza intuicji. W okamgnieniu sytuacja Hedrocka stała się niepewna i niebezpieczna. Wreszcie powiedział:

- Nie. Jeśli zostanę na obiedzie, mój los będzie przesądzony. Cesarzowa lubi się bawić w kotka i myszkę i z pewnością powiado­mi mnie o wyroku w trakcie posiłku. Mam pewien plan, uzależniony od jej reakcji emocjonalnych i oparty na przypuszczeniu, ie wytłu­maczy mi, dlaczego podjęła taką decyzję.

Przerwał, spoglądając chmurnie na ekran.

- Do jakich wniosków doszliście? Potrzebuję wsparcia w każ­dej możliwej postaci.

- Jak wiesz, Hedrock - przemówił radny Kendlon, mężczyzna o nalanej twarzy, który do tej pory nie odezwał się ani słowem -przebywasz w pałacu z dwóch przyczyn: po pierwsze chodzi o ochronę Sklepów z Bronią przed niespodziewanym atakiem w czasach, które, jak wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, są niebez­pieczne dla naszej cywilizacji. Po drugie, musisz zrealizować wła­sny plan zawarcia przymierza pomiędzy Sklepami z Bronią a rzą­dem cesarzowej. Twoja rola szpiega jest zatem drugorzędna. Wszel­kie raniej znaczące informacje, jakie uda ci się zdobyć, możesz wykorzystać na własny użytek. Nie jesteśmy nimi zainteresowani. Ale zastanów się dobrze: Czy kiedykolwiek słyszałeś coś - cokol­wiek - co może stanowić podstawę twojej teorii, że cesarzowa pla­nuje coś niezwykłego?

Hedrock powoli pokręcił głową. Niespodzianie opuściły go wszelkie emocje. Uczucie izolacji, jakiego doznał, było niemal dotykalne. Kiedy w końcu przemówił, jego głos brzmiał sucho, zim­no i stanowczo, jakby płynął z jakiejś odległej, lodowatej przestrze­ni: - Widzę, panowie, że nie powzięliście żadnej konkretnej decy­zji, wciąż mając nadzieję, że za pośrednictwem mojej osoby zosta­nie zerwany bezpośredni związek z dworem cesarskim. Nie ulega też wątpliwości, że bardzo chcecie się czegoś dowiedzieć o tajem­nicy cesarzowej. Wreszcie, jak twierdzicie, chodzi wam również o mój prywatny plan. Biorąc pod uwagę to wszystko, postanowi­łem pozostać na miejscu. Nie zgodzili się od razu. To osobliwe, niespokojne usposobienie cesarzowej sprawiało, że najmniejszy błąd z jego strony w trakcie rozmowy mógł się okazać tragiczny w skutkach. Szczegóły. Prze­dyskutowali je w boleśnie wyczerpujący sposób. Nie należało jed­nak zapominać, że Hedrock był pierwszym w historii zdrajcą pracującym dla Sklepów z Bronią, który mimo wszystko nie przekazał żadnych informacji zaciekawionej władczyni. Swoim wyglądem, bły­skotliwym umysłem i silną osobowością zafascynował młodą kobie­tę i nadal powinien wywierać na nią taki wpływ. A zatem, o ile cesa­rzowa nie była zaprzątnięta jakąś tajną i ważną misją, groźba egze­kucji stanowiła jedynie próbę, wynik podejrzeń. Ale uważaj. W razie konieczności przekażesz jej tajne informacje dotyczące Sklepów z Bronią, lecz tylko te natury ogólnej, aby zaostrzyć jej apetyt na więcej i...

W tym momencie brzeczek na drzwiach przerwał rozmową. Zaskoczony Hedrock powyłączał kontrolki i odłączył zasilanie. Następnie, dokładnie zdając sobie sprawę, że na chwilę stracił gło­wę, już spokojny i opanowany wyjął z krawata gładką, złotą szpilkę i pochylił się nad stołem. Leżał tam pierścień, mały, jasny przed­miot, którego zdobiona główka stanowiła dokładną kopię szpiegow­skiego promienia, który został niejako wkomponowany w ciało stałe za pomocą energii wygenerowanej przez doskonałą elektrownię ją­drową wewnątrz pierścienia. Hedrock mógł działać szybciej, uwal­niając maleńką, automatyczną dźwigienkę przy pierścieniu, ale przede wszystkim chciał odzyskać zimną krew.

Zadanie było równie delikatne jak nawlekanie nitki. Trzykrot­nie chybił i dopiero przy czwartej próbie ręka przestała mu drzeć. Promień zamrugał jak rozbita latarka, tyle że nie było w nim żad­nych potrzaskanych części, niczego z wyjątkiem powietrza, W miej­scu, gdzie stała maszyna, na narożnym stoliku pozostał tylko koc, jakiego mężczyzna użył, aby nie porysować blatu. Zabrał koc z pow­rotem do sypialni, znieruchomiał na chwilę z pierścieniem na otwar­tej dłoni, nie mogąc się zdecydować. Wreszcie włożył go do meta­lowej puszki mieszczącej jeszcze trzy inne pierścienie i nastawił mechanizm tak, aby doszło do rozpuszczenia pierścieni w przy­padku jakiejś ingerencji z zewnątrz. Kiedy wreszcie, chłodny i opanowany, podążył do drzwi, aby odpowiedzieć na natarczywy dzwonek, tylko pierścieniowaty pistolet wciąż otaczał ściśle jego palec.

W wysokim mężczyźnie, który stał na korytarzu, Hedrock roz­poznał jednego z posłańców cesarzowej. Człowiek ten kiwnął głową na znak powitania i powiedział:

- Kapitanie, Jej Wysokość poleciła mi, abym cię poinformował, że właśnie podają obiad, i prosi cię, żebyś się stawił natychmiast.

Przez chwilę Hedrock miał szczególne wrażenie, że sprawiono mu psikusa, i że cesarzowa Innelda już zaczęła swoją małą, ale emo­cjonującą grę. Niemożliwe, aby już była pora obiadu. Zerknął na zegarek opasujący mu nadgarstek. Pokazywał dwunastą trzydzieści pięć. Minęła godzina od czasu, kiedy cesarzowa wypowiedziała swo­imi stanowczymi, kształtnymi ustami wyrok śmierci.

Szczerze mówiąc, decyzja, czy ma zostać do obiadu, czy też nie, leżała poza nim. To wydarzenie zaskoczyło go zupełnie, mono iż dopiero co mówił radzie, że ma jeszcze całą godzinę do namysłu. Jego położenie konkretyzowało się coraz bardziej, gdy na kolejnych korytarzach, zmierzając do cesarskiej jadalni, mijał zastępy żołnie­rzy. Okoliczności potwierdzały niezbicie, że miał pozostać. Nieod­wracalność tego faktu tak zdumiała Hedrocka, że zatrzymał się w wej­ściu do wielkiej sali, stał. przez chwilę nieruchomo, uśmiechając się sardonicznie, po czym na powrót stał się sobą.

Spokojnie, ze słabym uśmiechem przylepionym do twarzy szedł między stołami, przy których ucztowali hałaśliwi dworzanie, aż do­tarł do swojego krzesła, piątego od honorowego miejsca cesarzowej.

 


2

 

Hedrocka ominęły koktajle i zupy. Usiadł z melancholijną miną i zastygł w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń. Przyglądał się zebranym wokół ludziom - młodzi, silni, aroganccy, inteligentni trzydziestolatkowie stanowili osobistą świtę jej cesarskiej mości.

Poczuł ukłucie żalu na myśl, że wszystko musi się teraz skoń­czyć. Przez minione sześć miesięcy dobrze się bawił pośród tego błyskotliwego zgromadzenia. Ekscytowało go obserwowanie, jak młodzi ludzie smakują owoców niesłychanej mocy -nieposkromio­na rozkosz radości, przypominająca mu jego własną, odległą prze­szłość. Hedrock uśmiechnął się kwaśno. Jego nieśmiertelność posia­dała pewną osobliwą cechę, której wcześniej nie brał pod uwagę -lekceważenie ryzyka aż do chwili, gdy kryzys dopadał go z całą mocą, frywolne traktowanie niebezpieczeństwa tuż przed bezpośrednim zagrożeniem. Oczywiście wiedział, że prędzej czy później uwikła się w coś na dobre, tak że nie pomogą nawet jego tajemne moce. Teraz, tak jak w przeszłości, Uczył się jedynie ostateczny ceł, zupeł­nie odmienny od tego, co wyobrażali sobie otaczający go ludzie.

Głos cesarzowej wzniósł się po raz pierwszy ponad zgie& roz­mów, wyrywając Hedrocka z zamyślenia.

- Zdajesz się kompletnie pogrążony w zadumie, kapitanie.

Mężczyzna powoli odwrócił głowę i utkwił wzrok w oczach młodej kobiety. Chciał przesłać jej coś więcej niż przeklinające spoj­rzenie, lecz od chwili, gdy zajął miejsce przy stole, czuł, jak szma­ragdowe oczy starają się przewiercić go na wylot. Jak zawsze, i tym razem uderzyły go jej szlachetne rysy - wysokie kości policzkowe i wyraźnie zarysowany podbródek - tak charakterystyczne dla słynnej rodziny Isher. Pasja i świadomość nieograniczonej władzy wyryły piętno na jej ładnej twarzy, lecz widać było wyraźnie, że ta kapryśna, błyskotliwa kobieta, podobnie jak wszyscy jej niezwykli przodko­wie, pomimo silnego charakteru będzie dalej brnąć w korupcję i in­trygi oraz że nadzwyczajna rodzina Isherów przetrwa kolejną gene­racją.

Hedrock otrząsnął się z odrętwienia i wyostrzając zmysły po­czuł, że w obecnej sytuacji powinien wyprowadzić ją na otwarte pole, jednocześnie tworząc warunki najkorzystniejsze dla siebie.

- Myślałem, Inneldo - zaczął - o twojej babce siedmiokrotnie zmuszanej do abdykacji, wspaniałej Ganeel, cesarzowej o złotych włosach. Gdyby nie twoje brązowe włosy, wyglądałabyś tak jak ona w młodości. Cesarzowa zacisnęła usta, po czym otwarła je, jakby chciała coś powiedzieć, lecz Hedrock ciągnął dalej:

- Sklepy z Bronią znajdują się w posiadaniu ilustrowanej księgi jej życia. Przyszła mi właśnie do głowy raczej smutna myśl, że pew­nego dnia ty również zamienisz się w taką ilustrację, zajmując miej­sce w jakimś zakurzonym Centrum Informacji.

Ugodził celnie. Wiedział od dawna, że ta młoda kobieta nie po­trafiła znieść myśli o starzeniu się czy śmierci. Jej gniew wyraził się błyskiem w zielonych oczach i w rezultacie sprawił to, co czynił za­wsze - sprowokował ją do wyjawienia prawdziwych myśli.

- Przynajmniej ty - warknęła szorstkim, lecz dźwięcznym gło­sem -nie dożyjesz czasów, kiedy mógłbyś oglądać ilustrowaną księgę mego życia. Może cię, mój drogi kapitanie, zainteresuje, że odkryto twoją szpiegowską działalność w pałacu i jeszcze tego popołudnia zawiśniesz na stryczku.

Te słowa go zaskoczyły. Teoretyzować, że to nic innego, jak tylko przebiegły, morderczy test, pełna determinacji próba pozbycia się nie­wygodnego człowieka, to jedno, ale przebywać u boku tak okrutnej i bezlitosnej kobiety, której każdy kaprys zamieniał się bezpośrednio w obowiązujące prawo, i usłyszeć, jak wymawia wyrok śmierci, to zupełnie co innego. W obliczu tak jawnej tyranii cała logika zdawała się wyjątkowo słaba, a teoria nierealna i iście fantastyczna.

Nagle trudno mu było pojąć sposób rozumowania, którym sam siebie wpędził w takie położenie. Z łatwością mógł poczekać jesz­cze generację albo dwie, albo jeszcze więcej, dopóki nie pojawi się jakaś mną kobieta z linii Isherów. Przekonała go logika, argument zarówno biologiczny, jak i historyczny. Odpędził tę myśl i zwalczył ponury nastrój. Następnie zmusił się do odprężenia i uśmiechu. Jakkolwiekby było, sam sprowokował ją do tej odpowiedzi, zanim ze­chciała wyjawić mu wyrok. Odniósł zwycięstwo psychologiczne, jakże przerażające. Jeszcze kilka innych tego typu zwycięstw i zała­manie nerwowe murowane.

Rozmowy w wielkiej jadami toczyły się nieprzerwanie, lecz przy stole królewskim panowała cisza. Hedrock uświadomił sobie, co się dzieje w jego najbliższym otoczeniu. Niektórzy z młodych mężczyzn wpatrywali się w cesarzową. Inni patrzyli na Hedrocka, przenosili wzrok na cesarzową i ponownie na Hedrocka. Wszyscy byli najwy­raźniej zdezorientowani, niepewni, czy właśnie usłyszeli kiepski żart, czy też są świadkami jednego z tych cholernie realnych dramatów, jakie od czasu do czasu serwowała cesarzowa w celu zakłócenia swoim gościom procesu trawienia. Hedrock, coraz bardziej spięty, zdawał sobie sprawę, że właśnie ci ludzie mogą mu uratować życie.

Kobieta przerwała ciszę, odzywając się miękko i sarkastycznie.

- Grosik za twe najświeższe myśli, kapitanie.

Nie mogła tego trafniej ująć. Hedrock stłumił dziki uśmiech.

- Obstaję przy moim wcześniejszym stwierdzeniu. Jesteś bar­dzo podobna do wspaniałej, pełnej temperamentu, wybuchowej Ganeel. Główna różnica polega na tym, że ona w wieku szesnasta ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin