Postanowiliśmy powierzyć nasze życie i wolę opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy.
Podopieczny jest gotów do pracy nad Krokiem Trzecim, kiedy tylko skończy pracować nad Krokiem Drugim. Możecie przyjąć, że „przerobił” Krok Drugi, jeśli: (a) uznał własną bezsilność wobec jakiejś substancji uzależniającej lub kompulsji; (b) zaakceptował niezdolność do kierowania swoim życiem; (c) uwierzył, że Siła większa niż on sam może uwolnić go od obsesji i przywrócić mu zdrowie.
Poniżej przedstawiam listę „lektur” oraz pytania, które pomogą Waszemu podopiecznemu przygotować się do pracy nad Krokiem Trzecim. Odpowiedzi na te pytania można znaleźć w podanych przeze mnie książkach, w podrozdziale „Zrozumienie Kroku Trzeciego” (dalej w tym rozdziale), a także w osobistym doświadczeniu podopiecznego.
1. Co znaczy sformułowanie: „Bóg, jakkolwiek Go [Boga] pojmujemy”?
2. Jakie jest Twoje wyobrażenie Boga (bądź Siły Wyższej)?
3. Co to znaczy: „powierzyć nasze życie i naszą wolę opiece Boga”?
4. Czym różni się życie oparte na własnym uporze i samowoli od życia opartego na posłuszeństwie wobec woli Boga (jakkolwiek pojmujemy Boga)?
5. Czy uparta samowola, którą kierowałeś się w życiu, dobrze Ci dotychczas służyła?
6. Czy czerpiąc z własnego doświadczenia ostatnich tygodni lub miesięcy, możesz podać przykład sytuacji, w której uparłeś się, żeby „postawić na swoim”, zamiast postąpić tak, jak – Twoim zdaniem – mógłby chcieć tego Bóg?
7. Jak możesz poznać wolę Boga i jego zamiary wobec Ciebie?
8. Czy powierzenie swojej woli i życia opiece Boga (jakkolwiek pojmujesz Boga) obwarowujesz jakimiś warunkami lub zastrzeżeniami, a jeśli tak, to jakimi?
9. Co to znaczy: „Postanowiliśmy powierzyć...”?
W Kroku Pierwszym zmierzyliśmy się z podstawowym problemem, w obliczu którego stajemy jako osoby uzależnione: z naszą bezsilnością wobec jakiejś substancji uzależniającej lub kompulsji i z niezdolnością do kierowania swoim życiem. W Kroku Drugim znaleźliśmy rozwiązanie: Siłę większą od nas samych, która może przywrócić nam zdrowie. W Kroku Trzecim dowiadujemy się, jak skorzystać z tego rozwiązania, powierzając nasze życie i wolę opiece tej Siły.
Krok Trzeci można podsumować tak: Ja nie potrafię; Bóg potrafi; więc mu pozwolę.
W aowskich Dwunastu Krokach i Dwunastu Tradycjach czytamy: „Skuteczność całego programu AA zależy od tego, czy rzeczywiście rzetelnie i szczerze „postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy”. I dalej: „... by skutecznie stosować kolejne Kroki AA, najpierw musimy z całą determinacją i wytrwałością spróbować Kroku Trzeciego”.
Do momentu, gdy w Kroku Drugim zastanowiliśmy się nad pojęciem Siły większej od nas samych, wielu z nas nie myślało o Bogu przez całe lata, może z wyjątkiem najczarniejszych chwil, kiedy to – przerażeni i winni – błagaliśmy Go, aby ulitował się nad nami i wyciągnął nas z tarapatów. Niektórzy z nas myśleli o Bogu, ale często przypisywaliśmy Mu cechy, które były zgodne z obrazem Boga wyniesionym przez nas z dzieciństwa i nigdy nie zweryfikowanym. Jeszcze inni z nas składali puste deklaracje wiary i bezmyślnie klepali słowa modlitwy, nie zgłębiając tego, czy i w co właściwie wierzą. Bardzo niewielu z nas poważnie zastanawiało się nad swoim wyobrażeniem Boga, nad skojarzeniami i uczuciami, jakie wywołuje ono w najskrytszych zakątkach naszej duszy i umysłu. W Kroku Trzecim mamy wreszcie szansę to uczynić.
W Kroku Trzecim badamy swoje wyobrażenie Boga.
Jak sobie wyobrażamy Boga? Jako siłę miłującą czy karzącą? Interweniującą w naszym życiu czy obojętną na nie? Jako kogoś, kto wybacza, czy kogoś, kto szuka odwetu? Czy widzimy w Bogu rodzica, czy raczej przyjaciela? Czy uważamy, że Bóg to „On”, „Ona” czy też „To”? Czy w ogóle wierzymy w Boga? Ani same Kroki, ani pracujące na nich wspólnoty nie starają się podać nam żadnej konkretnej definicji Boga, którą mielibyśmy przyjąć. W Wielkiej Księdze AA czytamy: „... kiedy mówimy o Bogu, mamy na myśli twoje własne pojęcie Boga”. „Bóg, jakkolwiek pojmujemy Boga” jest właśnie dokładnie tym – naszym własnym rozumieniem Boga, nawet jeśli to wcale nie jest Bóg. Jako członkowie wspólnoty Dwunastu Kroków, sami wybieramy sobie własną koncepcję i wyobrażenie Boga. Każdy przecież posiada jakąś ideę Boga lub nawet nie-Boga, ale jednak czegoś, co przemożnie wpływa na nasze życie. Krok Trzeci postuluje, żebyśmy się tej koncepcji przyjrzeli, opisali ją i wykorzystali, a jeśli zajdzie potrzeba – nawet zmienili.
Każdy członek Wspólnoty znajduje swoje pojęcie Boga (lub nie-Boga), czyli swoją własną Siłę Wyższą.
Krok Trzeci podnosi kwestię upartej samowoli i stopnia, w jakim kierujemy się nią w naszym życiu. W Wielkiej Księdze AA czytamy: „Egoizm, egocentryzm – owa koncentracja na samym sobie!... To właśnie jest, jak sądzimy, zasadnicze źródło naszych kłopotów. Powodowani tysięcznymi lękami, fałszywymi wyobrażeniami, różnymi odmianami samolubstwa i rozczulania się nad sobą, krzywdzimy innych ludzi, a oni odpłacają nam tym samym”. I dalej: „A więc nasze kłopoty, jak stwierdzamy, w zasadzie pochodzą od nas samych. Powstają w nas. Alkoholik jest krańcowym przykładem upartego szaleńca, choć zwykle on sam tak o sobie nie myśli”. Zaś aowskich Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji przypomina nam: „Każdy z nas przeszedł przez własne, nieomal śmiertelne starcie z molochem samowoli i każdy wycierpiał pod jego razami wystarczająco wiele, by zapragnąć czegoś lepszego”.
Źródłem naszych kłopotów jest egoizm, egotyzm, egocentryzm.
Cóż to jest to „coś lepszego”? W Wielkiej Księdze AA czytamy: „Oto, jak naszym zdaniem należy podejść do tego zagadnienia. Przede wszystkim musimy skończyć udawać Wszystkowiedzącego Boga. Na nic się to nie zdaje”. Musieliśmy wreszcie zrezygnować z upierania się przy „stawianiu na swoim”, z prób kontrolowania innych ludzi, z wiary, że zawsze wiemy, co jest najlepsze dla nas, dla innych i dla całego świata. Musieliśmy rozwinąć w sobie pokorę. Aby mogło się to stać, musieliśmy „dojść do przekonania, że opieranie życia na naszej własnej woli jest błędem”[1].
Picie, zażywanie czy uleganie zachowaniom kompulsywnym – zasadzające się na naszym egoizmie – nie przyniosło nam głębokiej ani trwałej satysfakcji. Sens i bogactwo życia, które mieliśmy nadzieję znaleźć, wciąż nam umykały. Nawet wtedy, gdy byliśmy najbardziej pewni swego, często okazywało się z czasem, że się pomyliliśmy. Lata stopniowej utraty kontroli nad naszym życiem dowodzą, że upór i samowola wcale nam nie służyły.
Krok Trzeci stanowi kontynuację procesu „poskramiania ego”, zapoczątkowanego w Kroku Pierwszym i Drugim za pomocą koncepcji, która mówi, że nasza ludzka wola musi zostać podporządkowana jakiemuś wyższemu porządkowi, czyli woli Boga (jakkolwiek pojmujemy Boga). Akt ten jest najdobitniejszym wyrazem pokory, ponieważ Boski Plan zaczynamy przedkładać nad nasze własne zamiary. Jest on również najlepszym lekarstwem na naszą pychę i samowolę. Pamiętajmy jednak, że pokora nie jest równoznaczna z upokorzeniem, choć nasze wybujałe Ja często może to tak odczuwać.
Pokora to nie to samo, co upokorzenie.
Pokora polega na uznaniu naszego miejsca w świecie. Na zrozumieniu, że chociaż podejmujemy w życiu decyzje o naszych działaniach, to nie decydujemy o rezultatach, jakie one przyniosą. O rezultatach decyduje Bóg. Podejmujemy działanie, a Bogu pozostawiamy rezultat. Wyzbywając się pychy, zyskujemy bardziej realistyczny obraz roli, jaką mamy do odegrania w świecie – i najczęściej odczuwamy wielką ulgę. Ciężar „rządzenia światem” spada z naszych barków.
A na czym miałoby polegać powierzenie naszej woli i życia opiece Boga? I w ogóle jak mamy poznać wolę Boga wobec nas? Pytania te leżą u podstawy tego Kroku. Takich pytań nie zadaje się ot, tak sobie, i niełatwo się na nie odpowiada. Nie powinniśmy ich jednak unikać, ponieważ odpowiedzi, jakich na nie udzielamy, tworzą fundament trwałego zdrowienia i satysfakcjonującego, pełnego sensu życia. Konieczność zmagania się z podobnymi kwestiami może budzić w nas lęk i niechęć do pracy nad tym Krokiem. Przystępując do niej, większość z nas nie może się opędzić od myśli, że jeśli powierzymy swoje życie i wolę opiece Boga (jakkolwiek pojmujemy Boga), to przyjdzie nam robić coś, czego robić nie chcemy. Być może zapomnieliśmy już, jak niewiele radości i spokoju przyniosła nam własna samowola, i wolę Boga uważamy za nadzwyczaj trudną do spełnienia. A może po prostu nie chcemy, żeby ktoś inny – choćby nawet sam Bóg – mówił nam, co mamy robić.
Pokora polega na przedkładaniu woli Boga nad naszą własną.
Krok Trzeci zawiera element postanowienia, czyli decyzji o powierzeniu naszego życia i woli opiece Boga. Nie mówi on, że je powierzyliśmy, ale że podjęliśmy taką decyzję. Zdaniem niektórych słowo „postanowiliśmy” jest wyrazem przekonania, że nie zawsze i nie wszystko potrafimy powierzyć i że czynimy to w stopniu niedoskonałym. Brzmienie tego Kroku sugeruje, że decyzję tę wciąż trzeba odnawiać. I doświadczenia większości z nas w pełni to potwierdzają. Członkowie wspólnot Dwunastu Kroków tak opisują ten mechanizm zachowania: „Ciągle na przemian «powierzam» i «odbieram»”.
Krok Trzeci wymaga od nas podjęcia decyzji.
Zastanawiano się nieraz, dlaczego formułując ten Krok, Bill Wilson użył rzeczownika „życie” w liczbie mnogiej. Jakiekolwiek były tego powody, przydatna jest interpretacja, która wskazuje, że użycie liczby mnogiej mogło mieć na celu podkreślenie, iż mamy powierzyć wszystkie swoje „życia”, czyli wszystkie sfery, w których przejawia się nasza ludzka wola. Nie wystarczy więc powierzenie opiece Boga tylko naszego uzależnienia i zdrowienia. Mamy mu też zawierzyć jako rodzice, małżonkowie, przyjaciele, pracownicy itd. Mamy powierzyć całe nasze życie, na wszystkich płaszczyznach i we wszystkich jego przejawach.
Przystępując do pracy nad tym Krokiem, wielu z nas martwi się wyzwaniem, jakim jest poznanie woli Boga wobec nas. Aby móc powierzyć naszą wolę opiece Boga, musimy wiedzieć, czego Bóg sobie życzy i jakie ma wobec nas zamiary. Jak mamy poznać jego wolę? Niełatwo na to odpowiedzieć, poza oczywistym stwierdzeniem, że bez wątpienia częścią jego planu jest nasze zdrowienie.
Próbom poznania woli Boga sprzyja otwarcie się na nią. Im bardziej chcemy się dowiedzieć, czego Bóg pragnie dla nas, tym większa szansa, że to odkryjemy. Jeśli natomiast kierujemy się samowolą i upieramy przy „postawieniu na swoim”, to wówczas trudno nam będzie ustalić, czego chciałby Bóg. Oczywiście najbardziej opieramy się wtedy, gdy wiemy na pewno, że my sami czegoś chcemy. W takich chwilach warto przypomnieć sobie, że nie zawsze umiemy ocenić, co jest dla nas najlepsze, ponieważ nie znamy swojej przyszłości. Wielu uczestników programu przekonało się z czasem, że gdyby w istocie byli kiedyś otrzymali to, czego tak bardzo pragnęli, to wcale by na tym dobrze nie wyszli[2].
Ażeby poznać wolę Boga wobec nas, musimy się na nią otworzyć.
Z drugiej strony to, czego się niegdyś obawialiśmy, często okazywało się dla nas dobre i pożyteczne. Dlatego też staramy się pozostawać otwarci nawet na to, czego – jak nam się zdaje – na razie nie chcemy, ale co kiedyś może się okazać potrzebne. Warto mieć w pamięci stare aowskie powiedzonka: „Bóg zawsze daje nam to, czego potrzebujemy, choć niekoniecznie to, czego byśmy chcieli” i „Bóg nigdy nie zsyła na nas więcej niż możemy udźwignąć”.
Program Dwunastu Kroków pozwolił nam wypracować wiele sposobów na poznanie woli Boga wobec nas. Oto niektóre z nich:
l) regularna modlitwa i medytacja[3]: prosimy Boga, aby objawił nam swoją wolę (modlitwa) i wsłuchujemy się w odpowiedzi (medytacja);
Modlitwa i medytacja to jeden ze sposobów odkrywania woli Boga.
2) intuicja: jedna z Dwunastu Obietnic AA mówi, że „znajdziemy intuicyjnie sposób postępowania w sytuacjach, których dotąd nie umieliśmy rozwiązać”; wracając do zdrowia, uczymy się ufać swojej intuicji w sytuacjach, które są dla nas wyzwaniem; kiedy mamy podjąć trudną decyzję, często wypisujemy sobie wszystkie „za i przeciw” i omawiamy je z naszym sponsorem; następnie prosimy o przewodnictwo naszą Siłę Wyższą i postępujemy zgodnie z tym, co podpowiada nam intuicja;
3) przyjaciele: często się zdarza, że w kluczowym dla nas momencie pojawia się przyjaciel i mówi coś odkrywczego lub mobilizującego nas do działania, dzięki czemu sprawy przybierają korzystny dla nas obrót;
4) literatura: pozornie przypadkowe zdanie z podstawowego tekstu naszej Wspólnoty, ulubiony fragment jakiejś inspirującej książki, wspólnotowe powiedzonko lub hasło, czyjeś zapamiętane z przeszłości słowa — wszystko to może, nieoczekiwanie, stać się „drogowskazem” czy „punktem zwrotnym” i dopomóc nam w podjęciu decyzji;
5) Kroki: gdy nie mamy pewności, co powinniśmy zrobić, sięgamy do interpretacji Kroków; często można tam znaleźć odpowiedź na nękające nas pytania, rozterki i dylematy.
Wierzymy, że Bóg niezmiennie pragnie, byśmy wytrwali na drodze zdrowienia.
Stosując powyższe sposoby, my, uczestnicy programu Dwunastu Kroków, staramy się poznać wolę Boga wobec nas. W procesie tym przeżywamy często niepewność, ale wierzymy, że „to działa”, jeśli chcemy, żeby działało. Na to przynajmniej wskazują nasze osobiste doświadczenia.
W procesie zdrowienia Krok Trzeci stosujemy codziennie, dzień po dniu. Czasem godzina po godzinie, a nawet minuta po minucie. W ciągu dnia wielokrotnie podejmujemy decyzję o powierzeniu naszej woli i życia opiece Boga. Wygląda na to, że równie często postanawiamy ich nie powierzać. Niełatwo jest utrzymać w ryzach nasze wybujałe ego i zdarza się, że uparcie trwamy w złudnym poczuciu kontroli.
Wydaje się, że „odbieramy” równie często, jak „powierzamy”.
Metaforyczny opis tego stanu znajdujemy w aowskich Dwunastu Krokach i Dwunastu Tradycjach, gdzie jest mowa o kluczu gotowości, który otwiera drzwi prowadzące do Kroku Trzeciego i do wiary: „Z chwilą, gdy włożyliśmy klucz dobrych chęci do zamka i uchyliliśmy choć trochę drzwi, przekonaliśmy się, że zawsze można je otworzyć jeszcze szerzej. I choć często się zdarza, że nasza samowola znów je zatrzaskuje, zawsze otwierają się one z powrotem, gdy tylko bierzemy do ręki klucz dobrych chęci”.
Krok Trzeci określa się niekiedy krótko mianem „powierzenia”. Najczęściej czasownik ten odnosi się do rezultatów naszych działań, o które się niepokoimy, a które powinniśmy oddać w ręce Boga. Błędna jest jednak taka interpretacja tego Kroku, według której wszystko, co mamy zrobić w życiu, to „oddać i powierzyć Bogu”. Wcale nie to ów Krok oznacza. Jego wymowa nie zdejmuje z nas odpowiedzialności za działanie. Powierzać mamy rezultaty, ale nie samo działanie. I nie dość, że mamy je podejmować, to jeszcze staramy się, by było ono zgodne z tym, czego – jak mniemamy – oczekuje od nas Bóg[4].
Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji AA łączy Krok Trzeci z „Modlitwą o pogodę ducha”. W modlitwie tej prosimy Boga, żeby użyczył nam pogody ducha potrzebnej do zaakceptowania tego, czego nie możemy zmienić. W procesie powierzenia najtrudniejsze jest chyba pogodzenie się z tym, że możemy nie dostać czegoś, czego chcemy. Z powodu naszej krótkowzroczności taki rezultat najpewniej nas nie zadowoli. I dlatego potrzebna nam jest akceptacja. W aowskich „Dwunastu na Dwanaście” czytamy: „W chwilach wzburzenia emocjonalnego czy niezdecydowania spróbujmy się skupić, pomodlić o spokój i w ciszy powiedzieć po prostu: «Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić; odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić; i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego. Niech się dzieje wola Twoja, a nie moja»”
„Modlitwa o pogodę ducha” pozwala nam zachować równowagę, gdy sprawy układają się nie po naszej myśli.
Zaproponujcie podopiecznemu, aby przeczytał fragmenty wybranych przez Was „lektur” i odpowied...
Belchatow2