Evangeline Anderson - Slave Boy [PL] - Rozdział 06.pdf

(54 KB) Pobierz

 

 

SLAVE BOY

Evangeline Anderson

www.loose-id.com

 

Tłumaczenie: GeDeTe

 


UWAGA!!!

Książka zawiera dokładne opisy scen seksu oraz wulgarny język mogące być uznane za

nieprzyzwoite i obraźliwe przez niektórych czytelników. Przeznaczona jest tylko i

wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Historia zawarta w tej książce jest fikcją. Niektóre wydarzenia mogą sprawiać wrażenie

odwołania do aktualnych lub historyczny zdarzeń, istniejących miejsc, nazw i postaci

jednak wszystkie są całkowicie fikcyjne i stanowią wytwór wyobraźni autorki.


 

Rozdział 6

Wren był wdzięczny, kiedy wreszcie przyszedł Tiberioński służący i zaprowadził ich na wielką Promenadę. Skrępowanie miedzy nim i jego mistrzem zdawało się narastać z każdą minutą. Nie mógł zrozumieć, czemu skradł ten pocałunek. Ale kiedy przystojna twarz Havena była tak blisko jego, nagle wydało mu się, że albo spróbuje tych czerwonych, zmysłowych ust, zbada te stanowcze usta, albo umrze.

To było wystarczająco dziwne, ale dziwniejsze było to jak się czuł. Ciepłe uczucie, które olejek wywoływał w nim w miejscu gdzie był włożony ogon i wzdłuż jego bolącego twardego penisa zdawało się przemieszczać się na resztę jego ciała. Jego policzki były zaczerwienione z gorąca a z jego penisa bez przerwy coś wypływało, tak jakby nie doszedł mniej niż godzinę wcześniej. Każdy krok, jaki zrobił zdawał się wpychać czarny skórzany ogon głębiej w jego tyłek, a on nie mógł przestać sobie wyobrażać, że zamiast niego był to penis Havena, pieprzący go, wypełniający go.

Wren potrząsnął głową. Zazwyczaj nie był taki niezaspokojony, nawet, kiedy śnił na jawie o swoim Mistrzu. Co było z nim źle?

Chciał dać znać Mistrzowi o swoim stanie przez ich połączenie, ale dwie kwestie powstrzymywały go. Pierwsza, Haven miał wystarczająco dużo na głowie w tym momencie. Byli w ryzykownej sytuacji musząc balansować w równowadze miedzy Tiberionami a Gowanami i nie potrzebował martwić się jeszcze o Wrena. Druga, było to zbyt krepujące. Co powinien powiedzieć, „Mistrzu jestem taki napalony i czuję się jakbym miał umrzeć”? Nie, Wren zdecydował, że woli już zatrzymać tą informację dla siebie. Był pewien, że kiedy Wielka Promenada się zacznie będzie wystarczająco rozproszony, aby nie myśleć o tym jak się czuje.

To z pewnością był rozpraszający uwagę spektakl. Kiedy dotarli do olbrzymiego okrągłego pomieszczenia gdzie odbywało się spotkanie, Wren został całkowicie przytłoczony widokiem innych panów i niewolników wokół niego. Było zadawalające zobaczyć ze nie był jedynym, który nosił ogon, a w rzeczywistości, jego był znacznie mniej wyzywający niż niektóre. Spostrzegł niewolnicę z czymś, co wyglądało jak rozłożony ogon pawia wychodzący z jej pupy. To sprawiło, że czarne skórzane frędzle ozdabiające jego własny tyłek wydawały się niemal zwyczajne w porównaniu.

Każda para, pan i niewolnik kierowała się od wejścia do olbrzymiego, okrągłej sali, niewolnik opadał na kolana i był prowadzony przez swojego pana przed oblicze boskiego imperatora. Boski imperator, Wren zobaczył go rozglądając się po innych parach czekających, aby iść tam, unoszący się w powietrzu złoty tron, jak wcześniej, około trzy stopy nad podłogą. Z tego miejsca mógł obserwować hołd składany mu przez członków jego rządu, kiedy stanęli przed nim. Obok niego stał Minister H’rak jak zwykle szepcząc mu do ucha.

Boski imperator miał znudzone spojrzenie na twarzy pomimo rozmaitych aktów seksualnych wykonywanych przed nim. Na razie, pomyślał Wren, prawdopodobnie widział to wiele razy. Jak w tym świecie stało się tradycją wykonywanie przez tych ludzi czegoś, co powinno być intymne, prywatny akt odbywany publicznie dla uczczenia ich władcy? Ktoś z poważnie zakręconą wyobraźnią stał za tym. Ktoś taki jak Tiberioński Minister Wojny.

Jak tylko pomyślał o nim, Minister H’rak zwrócił jego uwagę i spojrzał w górę. Złapał oczy Wrena swoim zimnym purpurowym spojrzeniem, rozmyślnie przeciągnął swoim długim, spiczastym językiem wzdłuż cienkich, śluzowatych wargach.

Wren wzdrygnął się i rozejrzał dookoła, walcząc, aby nie zdradzić na twarzy przerażenia i wstrętu. Ale Haven musiał to poczuć przez ich połączenie, ponieważ pojrzał ostro na ministra zanim skierował swoją uwagę na Wrena.

„Wszystko w porządku?” przesłał przez połączenie zaniepokojony.

„Tak, Mistrzu. On jest po prostu taki…” Wren nie dokończył i zadrżał ponownie, dając znać Havenowi co czuł w stosunku do H’raka.

„Wiem, Uczniu. Niestety, musimy pracować z nim w zgodzie dotrzeć do boskiego imperatora. Po prostu na niego nie patrz ani nie spotykaj jego oczu. Nie chcę, aby robił jakieś plany w stosunku do ciebie.”

Zaborcza nuta w głosie Mistrza znacznie rozgrzała Wrena. Ostrożnie pomyślał, że najlepszą rzeczą związaną z tym szalonym zadaniem był fakt, że tak oczywiście i całkowicie należy do Havena. Podobał mu się pomysł, że starszy mężczyzna opanowuje go w każdym słowie. Sprawiało to, że zastanawiał się czy jego pragnienie, aby ulec Havenowi miało związek z jego doświadczeniami z dzieciństwa czy z faktem, że kocha swojego Mistrza tak bardzo, że chce mu dać wszystko. Zanim zdołał rozważyć to pytanie głębiej, nadeszła ich kolej, aby wejść do okrągłej sali i musiał paść na kolana i podążać za Havenem spokojnym tempem wokół sali.

Przed nimi były dwie pary, co dało Wrenowi możliwość rozejrzenia się. Czerwone, czarne i białe motywy powtarzały się z kilkoma drobnymi wyjątkami. Nie było kolorowego jedwabiu opadającego z sufitu. Zamiast tego, ściany były pomalowane w trzykolorowe wiry z krótkimi przerwami na obrazy przedstawiające Tiberion w rozmaitych pozycjach seksualnych. Błyszcząca czarna marmurowa podłoga odbijała wszystko jak lustro, więc wszystko w pomieszczeniu zdawało się być podwójne. Był to rozpraszający efekt zanim Wren nauczył się ignorować to.

Trzy długie stoły były umieszczone od miejsca gdzie boski imperator siedział na tronie na kształt litery U. Dwa długie stoły po każdej stronie były zajęte, ale jeden w środku był pusty. Ze względu na złote i srebrne sztućce i talerze łatwo było zauważyć, że tam zasiądzie boski imperator po zakończeniu Wielkiej Promenady. Półmiski parujących mięs i warzyw, żaden z nich nie był przyjemny, były widoczne na całej długości stołu, sprawiały, że Wren miał nadzieję, że niewolnicy byli wykluczeni z uczty.

Pomyślał, że łatwo zapomnieć o dekoracjach i odrażającym jedzeniu obcych, kiedy byli coraz bliżej unoszącego się złotego tronu, zwłaszcza, że zastanawiał się, co jego Mistrz planował zrobić. Haven uparcie utrzymywał, że pocałunek wystarczy, ale obserwując inne pary przed nimi, Wren nie był pewien czy ten pomysł przejdzie. Obserwował z zainteresowaniem i niepokojem jak przesuwali się bliżej i bliżej tronu i zauważył, że Haven robi to samo.

Tak daleko jak Wren mógł zobaczyć, powtarzającym się motywy zdawały się akt „wydawania nasienia” przed cesarzem w punkcie kulminacyjnym każdego pokazu. Tak jak Minister H’rak „uhonorował” ich zmuszając swojego niewolnika, aby doszedł na dywan, tak pan, który grał przed cesarzem musiał mieć pewność, że dowody jego ulgi zostaną wystawione na pokaz na koniec każdego przedstawienia.

„Zgaduję, że nie powinienem połykać, Mistrzu” przesłał patrząc, jak Tiberionski pan, który któremu obciągała jego atrakcyjna i piersiasta niewolnica. Pan wyciągnął swój brązowo-zielony penis z jej ust dokładnie w momencie, aby strzelić nasieniem na jej twarz a potem obydwoje skłonili się boskiemu imperatorowi i odeszli.

„Nie zamierzam ci mówić po raz kolejny, że nie dojdzie do tego, Wren,” Haven przesłał surowo z powrotem Haven. „Obiecałem ci dawno temu, że nigdy więcej nie będziesz musiał świadczyć takich usług, i nie zamierzam złamać mojego słowa teraz.”

„Ale, Mistrzu…”

„Nie!” Haven spojrzał na niego ostrzegawczo. “Wystarcz, Wren. Ta kwestia nie podlega dalszej dyskusji.” Odwrócił się, aby obserwować spektakl odbywający się obecnie przed boskim cesarzem, jego szerokie ramiona były naprężone w dezaprobacie i napięciu pod skomplikowaną tuniką, jaką nosił. Wzdychając do siebie, Wren zrobił to samo. Doceniał fakt, że jego Mistrz był zdeterminowany, aby oszczędzić mu urazu, który mógłby przywołać przeszłość, ale miał nadzieję, że upór Havena nie ściągnie na nich kłopotów.

Następny pan był kreatywny. Miał małą platformę pod jednym ramieniem, na którą postawił przed tronem boskiego imperatora. Kiedy klasnął w dłonie, jego niewolnica zwinnie weszła na nią i uklękła, prezentując naprawdę olbrzymi biust. Podchodzą pan odsłonił swoją męskość i pocierał nią miedzy jej piersiami dopóki z niskim chrząknięciem spryskał jej klatkę piersiową nasieniem. Potem skłonili się i odeszli.

Następny pan… ale nie było następnego pana, Wren zdał sobie sprawę z nagłym przebłyskiem strachu. On i Haven byli następni. Był tak zaabsorbowany obserwowaniem przedstawień innych par w pochodzie, że nie zauważył jak blisko byli własnej prezentacji. Co się z nim działo? Zazwyczaj nie był tak roztrzepany. Czuł się jakby jego myśli były zachmurzone. Potrząsając głową, popełzł na czworaka za Mistrzem, kiedy zajął swoje miejsce przed unoszącym się złotym tronem.

- Oto Mistrz Haven, Niosący Światło Gowanie wezwali go, aby przemawiał w ich imieniu. – Minister H’rak przedstawił płaskim, zimnym głosem, drwina na jego twarzy jasno świadczyła o tym, co myśli o obecności Havena na pokładzie tiberiońskiego statku. – A ten uroczy młodzieniec, Wren – kontynuował, jego oleisty głos stał się odrobinę cieplejszy – jest niewolnikiem Mistrza Havena. Haven ma go odkąd był dzieckiem. Czyż to nie prawda Wren? – schylił się mówiąc ostatnie zdanie, jego plaska, zielono brązowa twarz i jaskrawo purpurowe oczy zbliżyły się nie komfortowo.

Wren przełkną ślinę niepewny czy powinien odpowiadać czy nie, ale Haven gładko staną pomiędzy nim i tiberionskim ministrem wojny zasłaniając go od wzroku H’raka.

- To prawda, Wasza Eminencjo, – powiedział, powiedział bezpośrednio do boskiego cesarza ignorując groźne spojrzenie H’raka. – Przebyłem drogę z Radiant gdzie mieści się Zakon Światła mając nadzieję załagodzić tą delikatną sytuację pomiędzy twoim ludem i Gowanami. Jestem pewien, że z odrobiną zrozumienia z obu stron jesteśmy w stanie rozwiązać tą sytuację z satysfakcją dla każdego.

- Możliwe. Niewielka sprawa. – boski cesarz Rudgez Czwarty miał wysoki, nadąsany głos, a kiedy Wren odważył się wyjrzeć zza nóg Mistrza zobaczył, że królewski Timerioński olbrzym ledwie mieścił się w szerokim złotym tronie.

- Niewielka sprawa? – Haven był wyraźnie wstrząśnięty, aby ukryć niedowierzanie w głosie. – Wasza Eminencji, życie całej planety czujących istot balansuje na krawędzi. Niewątpliwie nawet Twoje wykwintne życie nie jest nużące, aby tak wielka kwestia była taka mała.

- Nie myślałem o tym w ten sposób wcześnie. Przypuszczam, że masz rację, Niosący Światło. – Boski imperator machnął nieco tłustą ręką błyszczącą od rzędów drogocennych bransolet. – Nadal, jak mój wspaniały Minister H’rak zauważył, małe przeciwności nie mogą być ignorowane przez imperium Tiberion, bo ściągną innych. – wskazał na ministra stojącego z boku – Nieprawdaż, H’rak?

- Wasza Wysokość ma rację, jak we wszystkim. – H’rak warknął nadal groźnie patrząc na Havena. – Ale obawiam się, że Sługa Światła pomylił wydarzenia. Mediacje z Gowanami nie zaczną się do jutra. TO jest Wielka Promenada gdzie jesteście, aby złożyć hołd Boskiemu Cesarzowi, niech żyje na wieki, Mistrzu Havenie. Wiec sugeruję abyś to zrobił zanim popełnisz poważną obrazę.

- Bardzo dobrze. – ze spokojnego tonu Havena nikt nie mógłby podejrzewać o kotłującym się w nim gniewie. Ale Wren czuł to przez ich połączenie i wiedział, że Mistrz kurczowo trzyma, aby nie wybuchnąć. – Chodź Wren. – powiedział Haven przerywając jego myśli. Pociągnął Wrena do pionu ignorując fakt, że wszyscy pozostali niewolnicy na sali byli nadal na czworaka i ujął jego twarz w obie ręce. Zwracając się do boskiego imperatora powiedział – Wybrałem uhonorować cię Wasza Eminencji płynącym z głębi serca pocałunkiem miedzy mną i niewolnikiem mojego serca.

- Pocałunek, to wszystko, co chcesz zaoferować największemu władcy, jaki kiedykolwiek zajmował Tiberionski tron? – H’rak zagrzmiał a jego purpurowe oczy zabłysły.

- Mistrzu? – Wren spojrzał na niego zaniepokojony, ale nie znalazł niepewności w ciemnoniebieskich oczach Havena.

- Wśród mojego ludu pocałunek miedzy dwojgiem, którzy dbają o siebie nawzajem jest nawet bardziej poruszający i intymny niż osobisty akt, który jest bardziej zarezerwowany do prywatnej sypialni. – powiedział twardo. Pociągając Wrena bliżej owinął swoje ramiona wokół młodszego mężczyzny i schylił głowę, aby zbliżyć swoje wargi do Wrena.

Czuć pocałunek Mistrza na swoich ustach z miłością i czułością było spełnieniem najskrytszych fantazji Wrena. Nie dbał o to, że było to tylko przedstawienie ani o to czy jego Mistrz nie kocha go naprawdę w ten sposób, całkowicie poddał się tej chwili, wiedząc, że może się to już nigdy nie powtórzyć. Wzdychając, mięknął w ramionach Mistrza, otwierając wargi, zapraszał język Havena. Jego Mistrz wydawał się na początku niepewny, ale kiedy Wren przybliżył się do niego, zagrał bardziej poufale. Obejmując głowę Wrena od tyłu Haven podciągnął go bliżej pogłębiając pocałunek, badając usta Wrena jakby miał je na własność.

„I zrobiłeś to sam, Mistrzu. Masz mnie całego, ciało, serce i duszę.” Wren nie był pewien czy wysłał tą myśl przez ich prywatne połączenie czy nie, ale pocałunek trwał i trwał, zdecydował nie przejmować się. W rzeczywistości było coś w sposobie, w jaki Haven trzymał go, coś we władczym sposobie, w jaki szalał na punkcie ust Wrena, co sprawiało, że poczuł ogień w swoim wnętrzu. Poczuł ciepło od olejku, którym był posmarowany jego penis rozpalające się w gorący płomień, który groził strawieniem go od pasa w górę, i nagle nie był dłużej w stanie zadawalać się staniem ulegle i pozwalać, aby jego Mistrz całował go. Ściskając tył wymyślnej tuniki Havena, odwzajemnił pocałunek. Przycisnął swoje nagie ciało do Havena, ocierając swoim twardym penisem o udo Mistrza, pocierając tak zmysłowo i bezwstydnie jak kot w rui, dając znać o swoich pragnieniach.

„Wren? Co robisz?” Niewyraźnie usłyszał skonsternowany głos Mistrza przez połączenie, ale nie przejął się nim. Wiedział jedynie czego chcesz – czego pożąda – co w końcu było w jego zasięgu. A tym, czego chciał i pożądał był jego Mistrz, bez wątpienia. Pragnął Havena. Pragnął się z nim kochać, dotykać go, ulegać mu na każdy możliwy sposób. Impuls był tak silny że zwalił go na kolana. Pozycja przywołała wczesne wspomnienia i dokładnie wiedział co robić.

- Wren? – powiedział głośno Haven, kiedy minister H’rak mówił półgłosem:

- Wreszcie. Właśnie tak.

Potem pasek magnetyczny, który podtrzymywał obcisłe czarne spodnie Havena tym samym jego penis był w rękach Wrena.

Wren, nie!” ostrzeżenie nadeszło zbyt późni. Wren obciągał już długą, grubą męskość Havena zakończoną szeroką główką. Penis jego mistrza był piękny. Twardy i pulsujący w jego uchwycie, złagodził ostrzeżenie i złość w głosie Havena. Tutaj był dowód, pomyślał Wren, niemal szalejąc z pożądania. Dowód, że jego Mistrz czuł do niego coś przekraczającego przyjaźń i więź miedzy Mistrzem i uczniem.

Mistrzu, kocham cię” przesłał ocierając swoim zaczerwienionym policzkiem po twardym penisie w swoich rękach i wdychając ciepły zapach Havena. Bez czekania na odpowiedź nadal ogłuszonego Havena, pochylił się i wziął penis Mistrza do ust.

Minęło ponad dziesięć od dnia, kiedy jako niewolnik na ulicy Rigel Sześć, ale Wren nie zapomniał właściwego sposobu jak ssać penis ani nieuchwytnej umiejętności głębokiego pochłaniania penisa, kiedy był w jego ustach. Okręcał swój język wokół szerokiej główki, pochłaniając kropelki preejakulatu jak kot pijący mleko, a potem wziął Havena głębiej. Słyszał pomruk Mistrza, kiedy gruba męskość przesunęła się miedzy jago miękkimi wargami i przeszła głębiej do jego ust.

Wren pochłaniał penis Havena starając się zwiększyć napływ słonego, pysznego preejakulatu. Był nagradzany rękoma Mistrza na swoich włosach, aby go odciągnąć albo dopchnąć bliżej, Wren nie wiedział. Ani też nie interesował się tym. Wiedział jedynie, że jest tam gdzie pragnął od dawna, na kolanach przed swoim Mistrzem, oddając się całkowicie i podlegając mężczyźnie, który posiadł jego serce.

Wren, nie. Nie wolno nam tego robić… musisz przestać. Przestań zanim…”

Zanim dojdziesz? Ale ja tego chce, Mistrzu. Chcę ssać twój penis i połknąć twoją spermę, do ostatniej kropelki.” Wren spojrzał do góry i spotkał zakłopotane ciemnoniebieskie oczy mężczyzny, którego kochał bardziej niż cokolwiek na świecie.

To jest złe” Haven protestował, jego duża ręka poruszyła się niespokojnie w sterczących brązowozłotych włosach Wrena. „Złe abym pozwalał ci to robić, jestem twoim Mistrzem, nie twoim kochankiem, mój Wrenie. I przyrzekłem ci, że nie będziesz musiał już tego nigdy robić.

Ale ja chcę.” Wren przysunął się bliżej biorąc penis Havena jeszcze głębiej, ocierając nosem po miękkiej pachnącym gnieździe poskręcanych włosów u podstawy męskości Mistrza. „Kocham cię Mistrzu. Pragnę cię. Urodziłem się, aby to robić… urodziłem, aby klęczeć na kolanach i poddawać ci się. Aby ssać twój penis.”

Wren, czy ty się słyszysz?” Spojrzenie w oczy Havena było w połowie zmartwione w połowie owładnięte przyjemnością, ale przyjemność zwyciężała, dzięki doskonałej technice Wrena. „Nie po to się urodziłeś…to od tego cię ratowałem. Urodziłeś się, aby być Sługą Światła, nie czyjąś seksualną zabawką, nawet moją.”

Mogłeś mnie uratować od takiego życia, ale ja nigdy go nie zapomniałem. Powiedz mi, Mistrzu, czy nigdy nie kusiło cię, aby spróbować moich ust, chociaż raz? Nigdy nie kusiło, aby wziąć mnie w sposób, w jaki tak wielu mężczyzn robiło wcześniej?” Wren złapał nieruchomy wzrok Mistrza, kiedy cofnął się i chwycił zmysłowo jedynie główkę penisa Havena.

Niebieskie oczy Havena były strapione, ale nie odpowiedział na pytanie Wrena. Zamiast tego jego potrząsnął twardo główną i przesłał.

Koniec gadania. To ma się skończyć, teraz!”

Cofając się od głodnych ust Wrena, co oczywiście było nadludzkim wysiłkiem woli, Haven stał, trzymając swój pulsujący penis ręku i ciężko oddychał. Wren wiedział, że jego Mistrz najprawdopodobniej chciał schować twardą męskość z powrotem do spodni i zapomnieć o tym żenującym scenariuszu, ale nie mógł… Wren zabrał go za daleko i był zbyt blisko krawędzi. Więc zamiast tego chwycił swoją męskość w jedną rękę i pociągnął, oczywiście zdeterminowany wystrzelić nasieniem przed boskim imperatorem jak to zrobili inni panowie. Ale Wren nie mógł pozwolić, aby to zrobił. Nie mógł pozwolić, aby jego mistrz doszedł, kiedy on pracował tak ciężko i tak długo, aby spróbować go, trwonić na czarnej lustrzanej podłodze przed złotym ruchomym tronem.

Kiedy gruby penis Havena zaczął tryskać, Wren wykonał gwałtowny ruch do przodu i złapał główkę w usta. Zanim Mistrz zdołał zaprotestować, połykał ochoczo, pijąc gruby strumień gorącej spermy, kiedy wystrzelił z koniuszka męskości Havena, delektując się każdą słoną kroplą.

Kiedy przełknął, Wren spojrzał do góry, aby zobaczyć jak niebieskie oczy jego Mistrza były szerokie z niedowierzania i niepokoju. Stał nadal, nie próbując dłużej powstrzymać Wrena. Zamiast tego jedną rękę zanurzył we włosy ucznia i pociągnął go bliżej, pozwalając Wrenowi ssać go do ducha, nie rozlewając żadnej kropli przez złotym tronem. Był to gest porażki i przez połączenie Wren mógł czuć ogromną przyjemność Havena w jego gorących, wilgotnych ustach jak i wielki smutek.

W końcu nie zostało nic do wypicia i męskość Havena zaczął tracić swoją twardość. Ale ogień nadal płoną we Wrenie. Nadal delektował się słonym posmakiem Mistrza i był niechętny do oswobodzenia grubego penisa z ust. Przytulił delikatnie koniuszek wymuszając kilka ostatnich kropel dopóki Haven ostrożnie odsunął go od siebie.

Wren,” przesłał, jego łagodny głos był zabarwiony nutką smutku. „Co myśmy zrobili? Co ja pozwoliłem ci zrobić?

Jedynie pozwoliłeś mi się kochać, Mistrzu, w sposób, w jaki zawsze chciałem. W sposób o, w jaki chce w każdą noc przez resztę naszego życia.” Wren wiedział, że nie powinien był ujawniać swych pragnień, jego sekretne pragnienia strzeżone tak dokładnie przez lata, ale nie mógł na to nic poradzić. Płomień wewnątrz niego zdawał się topić wszystkie bariery i nie mógł już dłużej milczeć.

Złamałem swoje przyrzecznie w najgorszy możliwy sposób.” Ciemnoniebieskie oczy Havena wypełnione były żalem.

Nie, ja…”

- Cóż, to zdecydowanie był płynący z całego serca pokaz. Ale wydaje mi się, że twój niewolnik miał zły pomysł. Powinieneś rozlać swoje nasienie przed Boskim cesarzem, niech żyje na wieki. Nie połykać do ostatniej kropli.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin