Delilah Devlin - Viper's bite.pdf

(101 KB) Pobierz
329309757 UNPDF
Viper's Bite
Delilah Devlin
Jej biodra kołysały się pod krótką spódniczką , przyciągając jego wzrok jak
magnes .Czuł , że w jego środku budzi się odgłos warczenia . Jej kolor dużych,
różowych kwiatów na białej spódnicy wyróżniał się jak latarnia morska w
ciemności . Poszedł za nią , kiedy zamknęła drzwi swojego apartamentu i kiedy szła
ciemną ulicą , a jej sylwetka odbijała się w szybach stojących tam samochodów .
Widział , że oglądała się za siebie jakby wyczuwała , że ktoś za nią idzie .
Jej piękne , lśniące , brązowe włosy sięgały do szczupłych ramion . Jej skóra była
kremowo biała , ręce i nogi miała zgrabne ,a w nim budziło się pożądanie .Wiedział ,
że przeobrażał się w drapieżnika , bardziej niż kiedykolwiek , czuł wstyd który palił
jego żołądek , ale i tak kontynuował śledzenie kobiety , która szła wzdłuż
ciemniejszego chodnika .Kiedy weszła na bardziej zaludniony chodnik jej kroki
zwolniły i ona się odprężyła .Poczuła się bezpieczna .
Czekał co zrobi jej spontaniczna decyzja o wyjściu była mu na rękę .Powietrze
było świeże , pieszczota miękkiego wietrzyka i przelotne spojrzenie zwiastujące
zmysłowe przyjemności .
Była kobietą , która nie miała żadnych naturalnych zahamowań. Nie miał czasu się
zatrzymać ,by sprawdzić która jest godzina .Widział , że podjęła decyzję zanim
zeszła w dół po schodach ,j ej seksowne ubranie , krótka spódnica ,wygodna
bluzeczka , sandałki bez rzemieni nadawały się w sam raz na tą ciepłą wiosenną noc .
Był pewny , że ona ani razu nie spojrzała dzisiaj na zegarek ani na kalendarz
spoczywający na jej biurku w gabinecie .Chciał dowiedzieć się wszystkiego o niej
,dlatego zdecydował kilka dni temu , że nie użyje przeciwko niej swojego
manipulowania umysłem by wprowadzić ją prosto w jego ręce . Dzisiaj wieczorem
chciał się delektować naturalnym uwodzeniem .
Zatrzymała się blisko przejścia które skręcało w drugą ulicę i prowadziło prosto
do centrum handlowego .Stanęła przy schodach prowadzących do restauracji z
owocami morza już prawie weszła na jeden schodek . Kiedy on cofnął sugestię ,która
ja tu przyprowadziła .
Zmarszczyła z zastanowieniem brew i potrząsnęła głową .Zdjęła nogę i stanęła
niezdecydowanie .
-Czy coś zapomniałaś ? - Szepnął jej .
Szepnięcie tak ją wystraszyło , że aż jej głowa i ona cała podskoczyła ,wtedy
odwróciła się i spojrzała w górę spotykając jego spojrzenie . Jej oczy poszarzały i
prześlizgnęły się po całym jego ciele i znowu spojrzały w górę .
-Przestraszyłeś mnie . - Powiedziała.
Zmarszczyła brwi ,co bardzo go rozbawiło .Ona była tym rozdrażniona , ale
próbowała to ukryć .
Jej oczy się zwęziły .
-Ja wiem kim jesteś .
Viper drgnął niedostrzegalnie . Jego serce przyśpieszyło i znowu zwolniło .Ta
dziewczyna nie mogła wiedzieć o czym myślał .
-To jest typowe pytanie na które już znasz odpowiedź ? - Spytał ,lekko się
uśmiechając . Nikt nigdy nie widział jego uśmiechu .
Odruchowo pokręciła głową jej piękne , ciemne włosy rozsypały się dotykając
delikatnie jej policzków .Pragnienie Vipera było tak silne by dotknąć jej włosów
zakładając za uszy . Powstrzymał się zwinął i włożył swoje ręce głęboko w
kieszenie spranych dżinsów .
-Jak myślisz kim jestem?
Zawahała się.
-Widziałam ciebie przedtem . W jednym z tych Gotyckich klubów . Jesteś
ochroniarzem .
Viper uśmiechnął się .Ona mówiła o Dylana klubie .
-Tylko pomagam w Pieczarze jako przyjaciel kiedy on idzie do domu . Nie mam
żadnych ambicji aby być tam na zawsze .
-Pieczara .-Pokiwała głową .- To jest to .To jest dziwne miejsce .Ja kiedyś robiłam
wywiad z młodym Gotem o tajemnicy rytuału krwi .
-Jesteś pisarką ? A może jesteś dziennikarką telewizyjną ? Spytał wiedząc dobrze , że
ona pisała kolumny dla społecznej rubryki gazety Seattle Times .
Wzruszyła ramionami ,chociaż wiedział ,
że ona poważnie traktowała tą pracę .Nawet ambitna była . Jej ambicją było iść
jeszcze dalej .
Zawsze kochał w niej to .Ona nigdy nie spoczywała na laurach tylko pięła się wyżej
,zawsze ciekawa ,za wszelką cenę odkryć prawdę . Doskonały poziom dla
dziennikarza , ale katastrofa dla niego . Nic nie pamiętała z ostatniego spotkania .
Sprawił , że o wszystkim zapomniała ponieważ chciał zapewnić jej bezpieczeństwo .
-Wiesz że tutaj zamawia się stoliki wcześniej ? -Szepnęła
.Jej oczy prześlizgnęły się po jego skórzanej , czarnej kurtce przez koszulkę w dół na
jego dżinsy i z powrotem spojrzała na niego .J ej blade policzki zabarwił słaby
rumieniec . Oczy Vipera zabłysły .
-Nie planuję wejść do restauracji . Czekam tutaj na kogoś .
-Szczęśliwa dziewczyna . Powiedziała miękko .
Potrząsnął głowa znowu .
-To nie tak że mam rezerwację lub cokolwiek innego i że jestem tutaj dlatego .Nie
jestem naprawdę pewny dlaczego tutaj się zatrzymałem -. Jego spojrzenie zatrzymało
się na ludziach którzy czekali aż zostaną zaproszeni przez kelnerkę do środka .
-Chciałabyś pójść gdzieś indziej ? - Powiedział szybko ,dając jej chwilę na oswojenie
się z nim i próbując zdobyć jej zaufanie .
Czas stanął między nimi .Patrzyli na rząd sklepów , które nadal były otwarte , ludzi
którzy spacerowali między nimi .Miękka wieczorowa mgła tłumiła blask lampy na
ulicy , słychać było gwar rozmów , ponieważ stali blisko nowoczesnej restauracji .
-Obiecuję ze nie będę gryzł .-Powiedział ,walcząc z silną potrzebą w jego ciele
,próbując dotrzymać słowa .
-Możemy iść tylko na spacer .Lub zamówić filiżankę kawy ,jak chcesz .
Chciał żeby powiedziała tak bez jego perswazji .Chciał by wybrała go z własnej
woli .
Oddychał ciężko z nadzieją ,kiedy uśmiechnęła się delikatnie .
-Jest taka kawiarnia na końcu centrum handlowego .
Poczuł jak ciepło dochodzi do jego serca . I chociaż wiedział , że jutro będzie mu
ciężko ,to jednak dzisiejszy wieczór pragnął spędzić z nią .
Viper wyjął swoje dłonie z kieszeni i podając jej skrzywione ramię ,czując się trochę
głupio z tym staromodnym gestem .Czuł , że jego sposoby są przestarzałe .
Jej ręka prześlizgnęła się dokoła jego ramienia ,dotykając lekko jego jego skóry
.Przez barierę nie powinien czuć ciepła jej rak ,a jednak poczuł .
-Więc idziemy ? - Spytał ,zwalniając ,pozwalając jej dostosować krok do niego ,aby
mogła iść obok niego .
-Nie spytałeś jak mam na imię ? - Powiedziała .
Wiedział jak ma na imię ona była Mariah .
-Nie wiesz jak mam na imię .
Zaśmiał się miękkim smutnym śmiechem .
-Ja nie jestem taki .Ja nie chodzę z obcymi na spacery . - Przekrzywiła głowę ,chcąc
być może schować rumieniec który wpłynął jej na policzki .
-Jestem Mariah Cohen.
Zacisnął mocno wargi próbując zatrzymać cisnącą odpowiedź .Dzisiaj wieczorem nie
był Viperem .
-Jestem Danielem Vacarro. - Powiedział miękko wypuszczając powietrze .Być może
tego imienia nie skojarzy sobie w pamięci ?
-Daniel . Nie Danny?
Zadrżał .
-Nie męski wystarczająco ? - Zaśmiała się znowu .
Spojrzał na nią zwężonymi oczami.
-Spójrz ? - Powiedziała uśmiechając się swoimi zmysłowymi ustami . - Już się
poznajemy .
-Czy zawsze rozmawiasz z kompletnie obcymi ludźmi ?
-Nie jesteśmy obcymi ludźmi ,przecież się znamy ,ty jesteś Daniel .Dzisiejszej nocy
chcę być lekkomyślna ,ale ciebie rozpoznałam natychmiast . Teraz razem tylko
spacerujemy w tłumię ludzi .
Co może się zdarzyć ?
Viper potrząsnął głowa .Kobieta była zwariowana .Ale to chyba było dobrze .Jedyne
niebezpieczeństwo dla jej słodkiego , zgrabnego ciała stanowił on .
Jego palce zacisnęły się na jej rękach przyciskając do jego ramienia .
-To jest to miejsce . - Zaprowadził ja do kawiarni i staneli w długiej kolejce do baru .
Ludzie czekający z przodu zaczęli dziwnie się zachowywać ,co jakiś czas szukali
brakujących portfeli ,albo nie mogli odczytać na wywieszce menu i odchodzili .
Mariah stała obok niego cicho i w oszołomieniu patrzyła jak kolejka zupełnie
stopniała .
-To się nigdy nie zdarza .
-Co lubisz ? - Spytał się ,ukrywając zadowolony uśmiech . To on poddał trochę
sugestii innym klientom .Gryź mnie
Podniosła brew słysząc jego pytanie .
-Dla mnie nic .Nie kupiłeś sobie kawy ? - Spytała .
-Nie jestem nałogowcem . - Odpowiedział .
-Przestraszyłeś się , że nie będziesz mógł dzisiejszego wieczora spać ? - Spytała .
-A ty będziesz spała dzisiaj ?- Szepnął szeptem .
Delikatnie językiem zwilżyła dolną wargę ,ale pozwoliła się odprowadzić na bok by
zaczekać na końcu lady baru .
-Ale ty nie zapłaciłeś .
-Znam ich .-Wzruszył ramionami .
-Ale prawo. - Powiedziała ,jej wskazujący ton mówił , że ona do końca mu nie
uwierzyła .-Czy ty czasem do tej dziewczyny nie mrugnąłeś ,albo coś innego ? -
Powiedziała .
-Dlaczego ? Czy myślisz ze jestem uwodzicielski ? -Spytał .
Jej miękkie kobiece parsknięcie było zmysłowo oszołomione .
-Jesteś tutaj nie ze mną ? I tylko dlatego, że spotkaliśmy się dziesięć minut wcześniej
.
Zamknął oczy ,próbując zatrzymać pamięć i uciszyć ją na moment .Nie wiedziała ,
że jej niewinny komentarz pozbawił go kontroli . Oni poznali się dużo wcześniej
Zgłoś jeśli naruszono regulamin