14. Martwa natura w okresie baroku.doc

(813 KB) Pobierz

Włochy:

 

Twórcą pierwszej samodzielnej martwej natury we Włoszech był Michaelangioli Merisi da Caravaggio. Artysta przejął ten motyw z antycznej mozaiki. Kosz pełen owoców modeluje światło, wydobywające na pierwszy plan pewne szczegóły, zaś inne pogrążają się w cieniu i półcieniach.

 

-        Kosz z owocami



 

Kompozycja oświetlona jest ukośnie z lewej strony, co w połączeniu z iluzjonistycznym przedstawieniem wiklinowego kosza i kulistością owoców daje wrażenie trójwymiarowości i przestrzenności. Uwagę widza przykuwają naturalistycznie i drobiazgowo oddane szczegóły, bogactwo detali i efekt przejrzystości szczególnie widoczny na kruszących się liściach.

 

 

Flandria:

Franz Snyders – Spiżarnia                                                        Jan Fyt – Trofea myśliwskie





W katolickiej Flandrii kształtował ją wpływ kościoła i dworu hiszpańskich namiestników. Malarze wykreowali heroiczną martwą naturę. Kompozycje wyróżniały się barwnym przepychem, dekoracyjnością, wyrażały siłę i witalność, lecz nie miały charakteru symbolicznego. Pełne przepychu stoły zastawione sutymi posiłkami w pięknych naczyniach, kramy z mięsiwem i płodami ziemi oraz kuchnie z dziczyzną - oto motywy płócien Fransa Snydersa, ucznia Rubensa, czołowego twórcy flandryjskich martwych natur.

 

Holandia:





Willem Claesz Heda              - Martwa natura                            Pieter Claesz – Vanitas

 

W demokratycznie rządzonej, kalwińskiej Holandii martwe natury wisiały nawet w chłopskich chatach. Obrazy traktowano jako lokatę kapitału. Malarstwo uprawiali kupcy, karczmarze i rękodzielnicy, bo uważano je za dziedzinę rzemiosła.
Martwa natura była tu skromniejsza niż ta powstająca we Flandrii. Zredukowano do minimum ilość przedstawianych przedmiotów. Jej powściągliwą, monochromatyczną gamę barwną tworzyły brązy, zgaszone zielenie i szarości. Holendrzy traktowali obraz jako wycinek otaczającej ich rzeczywistości. Około połowy XVII stulecia martwą naturę określano w inwentarzach jako „still - leven” co w wolnym przekładzie oznacza „nieruchomy model”. Niemcy nazywali ją „Stilleben” czyli „milczące życie”.
Pojęcie „nature morte” wprowadzili dopiero francuscy akademicy na przełomie XVII/XVIII wieku.
Ten zatrzymany na płótnie wycinek rzeczywistości miał być przyjemny dla oka. Powinien cieszyć, ale także skłaniać do refleksji. Holenderski obraz pełen symboli i alegorii, spowity nutą tajemniczości nie był jednak „cichy”, „nieruchomy” ani „martwy”. Przeciwnie - stawał się żywym istnieniem, które prowadzi dialog z otaczającym światem.
Siedemnastowieczna holenderska martwa natura gatunku vanitas (łac. marność) kierowała myśli ku sprawom osta- tecznym. Była kontynuacją i rozwinięciem średniowiecznych „tańców śmierci”, która zarówno biednych jak i bogatych zabiera do swego kręgu. Nieco póŹniej - w XVI wieku rozpowszechniły się przedstawienia ciał w stanie rozkładu, zżeranych przez robactwo. Z czasem temat śmierci zaczął pokazywać się w innej tonacji: przerażające lub makabryczne kompozycje zastąpiły symbole - atrybuty śmierci o tym samym przesłaniu.
Do repertuaru holenderskiej vanitas weszły czaszki, klepsydry i zegary, zgaszone świece, muszla jako aluzja do czerepu czaszki. Malowano też cięte kwiaty w pełni rozkwitu, jako napomnienie, iż „Człowiek narodzony z niewiasty dni krótkich jest i pełen kłopotu; wyrasta jako kwiat i bywa podcięty” (Księga Hioba). Kiedy wpatrzymy się w niderlandzki bukiet kwiatów dostrzeżemy owada, który nadgryza listek. To również dyskretne przypomnienie że wszystko co piękne przemija i nieuchronnie czeka nas śmierć. Upływ czasu sygnalizowała również spiralnie zwinięta, obrana skórka cytryny i muszla Nautiliusa, używana do wyrobu drogocennych pucharów.
Przedmioty pełnią w martwych naturach vanitas podwójną funkcję: estetyczną bo porzedstawiają urodę świata i moralizatorską, bo ukazują marność, nicość i przemijanie. Wspaniałe korony i pąki kwiatów wydają się namalowane z modela. Tymczasem według botaników gatunki ułożone w jednym wazonie nigdy nie zakwitały w tym samym czasie. A zatem przedstawiona rzeczywistość jest kompilacją, służącą wyższym celom. Im wspanialszy jest wizerunek martwej natury, tym głębsze, bardziej poruszające oko i serce przypomnienie vanitas - marności i przemijalności fizycznego świata.
W holenderskich martwych naturach funkcje symboliczne spełnia również kolor. Malarze z Haarlemu z Claeszem Hedą i Pieterem Claeszem na czele malowali przedmioty w monochromatycznej gamie barwnej. Tonacje żółci, brązu i oliwkowej zieleni modelowali szarościami. A szarość to najbardziej metafizyczna barwa skłaniająca do medytacji o sprawach ostatecznych. Sączące się łagodnie rozproszone światło akcentowało kształty i kolory przedmiotów, wydobywając je z mroku, z nicości. Jego błyski na szklanych i srebrnych naczyniach potęgowały efekt głębi kompozycji. Kiedy indziej intensywny, jasny promień rozświetlał powierzchnie przedmiotów. To wewnętrzne światło obrazu padające z niewiadomego Źródła miało również wymiar metafizyczny.

Hiszpania:

Francisco Zurbaran – Martwa natura z czterema przedmiotami               Sanchez Juan Cotan - Bodegon





Siedemnastowieczni malarze hiszpańscy stworzyli typ ascetycznej martwej natury, pozbawionej symboli i alegorycznych odniesień - a jednak metafizyczny. Kompozycje Francisco de Zurbarana przedstawiają prozaiczne naczynia, kosze z owocami pokazane z profilu, na jednej linii wzroku ustawione w jednym szeregu. Nazwano je mistycznymi, bo niosły w sobie nastrój melancholii, ograniczenia i niesamowitości. To płótna ascetyczne, surowe, milczące. Pospolite przedmioty mieszczone są na czarnym tle niczym w oknie absolutu. W dziełach tych wyczuwa się klimat epoki. Nastrój rozczarowania, pozbawienie złudzeń - zwany po hiszpańsku desengano - wynikał ze sprzeczności między imperialnymi ambicjami a rudnościami dnia codziennego, poczuciem dumy obywatela królestwa a prozaiczną biedą. Stąd ucieczka w mistycyzm albo świat fantazji, dokąd udaje się Don Kichot Cervantesa.

 

Bodegon – hiszpańskie martwe natury.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin