0:00:38:Ten film oparty jest na prawdziwej historii. 0:00:51:Nowy Jork, 1970 0:01:02:Cholera, co to jest?|Jimmy? 0:01:05:O co chodzi?|Uderzyłem w co? 0:01:07:Co to jest, do cholery? 0:01:10:Może złapałe gumę? 0:01:13:Nie. 0:01:15:Co, do cholery?|Lepiej się zatrzymaj i sprawd. 0:01:44:On Jeszcze żyje. Ty gnojku! 0:01:46:Zdychaj, sukinsynu! 0:01:48:Spójrz na mnie! 0:01:57:Odkšd pamiętam,|zawsze chciałem być gangsterem. 0:02:11:CHŁOPCY Z FERAJNY 0:02:40:Według mnie|lepiej było zostać gangsterem|niż prezydentem Stanów Zjednoczonych. 0:02:46:Nowy Jork, Brooklyn, 1955 0:02:49:Nawet zanim zaczšłem pracować po|lekcjach na postoju taksówek 0:02:52:wiedziałem, że chcę być jednym z nich. 0:02:54:Wiedziałem, że to moje miejsce.|Dla mnie oznaczało to być kim 0:02:58:w rodowisku, gdzie nikt nic nie znaczył. 0:03:01:Byli inni niż wszyscy. Robili co chcieli. 0:03:04:Parkowali w niedozwolonych miejscach|i nigdy nie dostawali mandatów. 0:03:08:Całymi nocami grali w karty 0:03:10:i nikt nigdy nie wezwał policji. 0:03:23:Tony Stacks. Jak się masz? 0:03:27:Tuddy Cicero.|Czy to ty, niebieski ptaku? 0:03:34:Tuddy.|Tuddy prowadził postój taksówek|i pizzerię Bella Vista 0:03:39:i parę innych miejsc za swojego brata,|Paula, który był bossem okolicy. 0:03:47:Paul może i poruszał się powoli 0:03:52:ale to dlatego, że nikomu|nie musiał schodzić z drogi. 0:04:01:To twoja wina!|Ty zaczšłe!|Ja zaczšłem? To twoja wina! 0:04:05:Na poczštku, moi rodzice byli zachwyceni,|że znalazłem pracę po drugiej stronie ulicy. 0:04:10:Mój ojciec, który był Irlandczykiem,|zaczšł pracować, kiedy miał 11 lat. 0:04:14:Podobało mu się, że znalazłem sobie pracę. 0:04:16:Zawsze mówił, że amerykańskie|dzieciaki sš zepsute i leniwe. 0:04:26:Henry! Uważaj na przejciu!|Przynie mleko! 0:04:29:Mama ucieszyła się, gdy się dowiedziała,|że rodzina Cicero 0:04:32:pochodzi z tej samej częci Sycylii,|co ona. Dla mamy 0:04:36:było to spełnienie jej modlitw. 0:04:40:Byłem najszczęliwszym|dzieciakiem na wiecie. 0:04:42:Mogłem chodzić, gdzie chciałem,|robić co chciałem. 0:04:45:Znałem wszystkich i wszyscy mnie znali. 0:04:48:Chłopaki podjeżdżali, a Tuddy pozwalał|parkować mi ich cadillacki. 0:04:53:No i proszę, taki smarkacz jak ja,|ledwo sięgam nosem nad kierownicę 0:04:56:a parkuję cadillacki. 0:05:02:Ale nie minęło dużo czasu 0:05:04:i moi rodzice zmienili zdanie|na temat mojej pracy na postoju. 0:05:09:Według nich,|miała to być praca na pół etatu. Dla mnie 0:05:13:z pewnociš była na cały. 0:05:15:To było to, co chciałem robić. 0:05:17:Tacy ludzie, jak mój ojciec nie rozumieli,|że stałem się częciš czego ważnego. 0:05:21:Należałem do czego.|Byłem traktowany jak dorosły. 0:05:24:Powiedz mu 519. 0:05:26:Każdego dnia uczyłem się zarabiać. 0:05:29:Dolar tu, dolar tam. Żyłem jak w bajce. 0:05:35:Dobrze ci poszło w szkole?|Mój ojciec był zawsze wciekły. 0:05:39:Wciekły, że tak mało zarabia,|że mój brat, Michael 0:05:42:jest na wózku inwalidzkim. 0:05:44:Był wciekły, że musimy w siedem osób|mieszkać w takim małym domu. 0:05:48:Co ty na to? 0:05:50:To list ze szkoły. 0:05:53:Jest napisane,|że nie było cię tam od paru miesięcy. 0:05:57:Od paru miesięcy! 0:05:59:Bumelujesz! 0:06:01:Chcesz wyrosnšć na nieroba? 0:06:05:Potem był najbardziej wciekły na to,|że wystaję na postoju. 0:06:09:Wiedział, co się tam dzieje. 0:06:11:Co jaki czas dostawałem lanie.|Ale wtedy, już się tym nie przejmowałem. 0:06:15:Wiedziałem 0:06:18:że każdy musi czasem oberwać. 0:06:21:Nie mogę robić więcej dostaw. 0:06:23:Co? Wszystko spieprzysz. 0:06:25:Ojciec mówi, ze mnie zabije. Zobacz. 0:06:27:Chod ze mnš. 0:06:29:Czy to on?|Nie. 0:06:31:A ten?|Nie. 0:06:35:To ten|Dawaj go. 0:06:38:Przepraszam. 0:06:40:Palant.|Chod tu, gnoju. 0:06:51:Znasz tego dzieciaka?|Tak. 0:06:53:Wiesz, gdzie mieszka?|Tak. 0:06:55:Ty przynosisz pocztę do jego domu?|Tak. 0:06:57:Od dzi wszystkie listy ze szkoły|majš przychodzić tutaj. 0:07:01:Zrozumiałe?|Jeli jaki list ze szkoły dotrze do|domu tego dzieciaka 0:07:05:wylšdujesz w piekarniku, głowš do przodu. 0:07:08:To tyle. Nie było już więcej listów|o wagarach. Żadnych listów ze szkoły. 0:07:12:Tak naprawdę, nie było listów od nikogo. 0:07:14:Po paru tygodniach,|matka poszła na pocztę z reklamacjš. 0:07:18:Jak mogłem po tym ić do szkoły|przysięgać wiernoć krajowi|i znosić to całe rzšdowe gówno? 0:07:19:przysięgać wiernoć krajowi|i znosić to całe rzšdowe gówno? 0:07:26:Paulie nienawidził telefonów.|Nie miał telefonu w domu. 0:07:30:Mickey dzwonił. Mam do niego oddzwonić? 0:07:33:W porzšdku, zadzwoń.|O telefonach dowiadywał się z drugiej ręki.|Potem trzeba było oddzwaniać. 0:07:39:Masz pištkę? Zadzwoń do niego. 0:07:42:Byli faceci, którzy zajmowali się|wyłšcznie telefonami Pauliego. 0:07:55:Paulie, który cały dzień co załatwiał 0:07:58:rozmawiał z ludmi na osobnoci.|O kłopotach że zwišzkami 0:08:01:czy kłótniach o zakłady 0:08:03:Paulie rozmawiał tylko z najważniejszymi. 0:08:07:Wszystko odbywało się w cztery oczy.|Paulie nienawidził konferencji. 0:08:10:Nie chciał, żeby kto słyszał to,|co on mowi 0:08:13:ani by słyszał to, co mówiono jemu. 0:08:16:Zależało od niego setki facetów|i od każdego dostawał działkę. 0:08:21:To był haracz, jak w starym kraju,|tyle że teraz robili to w Ameryce. 0:08:25:Paulie zapewniał im ochronę przed każdym,|kto próbował ich orżnšć. 0:08:29:O to tylko chodziło.|Nie potrafiło tego zrozumieć FBI. 0:08:33:Tego, że Paulie i Organizacja 0:08:36:zapewniajš opiekę ludziom, którzy nie mogš|pójć do glin. To wszystko. 0:08:41:Co jakby oddział policji dla ferajny. 0:08:54:Ludzie patrzyli na mnie inaczej i wiedzieli,|że nie jestem sam. 0:08:58:Nie musiałem stać w kolejce w piekarni|po wieży chleb w niedzielę rano. 0:09:02:Właciciel wiedział dla kogo pracuję|i bez względu na to ile osób czekało 0:09:06:byłem obsługiwany jako pierwszy. 0:09:09:Sšsiedzi przestali parkować na naszym|podjedzie, chociaż nie mielimy auta. 0:09:13:Kiedy miałem 13 lat|zarabiałem więcej niż|większoć dorosłych z sšsiedztwa. 0:09:19:Miałem wszystko. 0:09:28:Pewnego dnia 0:09:30:Pewnego dnia, dzieciaki z sšsiedztwa|przydwigały zakupy mojej mamie. 0:09:34:Wiecie dlaczego? 0:09:36:Jako wyraz szacunku. 0:09:40:Co mylisz? 0:09:44:Mam wietne buty, prawda? 0:09:47:Wyglšdasz jak gangster.|Postrzelili mnie. Pomocy! 0:09:52:Henry, zamknij drzwi. 0:09:55:Pierwszy raz zobaczyłem wtedy rannego. 0:09:59:Nie tutaj. Jezu Chryste! 0:10:02:Nie mogę go trzymać w knajpie.|Pamiętam, że było mi żal tego faceta, ale 0:10:06:czułem, że może Tuddy ma rację. 0:10:08:Paulie nie życzył sobie,|żeby kto umierał w budynku. 0:10:11:Jeste wir. Upieprzyłe osiem|fartuchów na tego faceta. 0:10:15:Co jest z tobš?|Muszę przeszkolić tego dzieciaka. 0:10:36:To był wspaniały okres. 0:10:39:Chłopcy z ferajny byli wszędzie. 0:10:43:To było Jeszcze przed zadymš|w Apalachin i nim Szalony Joe 0:10:45:postanowił się zbuntować|i rozpoczšł wojnę. 0:10:49:Poznawałem wiat. 0:10:51:I wtedy po raz pierwszy spotkałem|Jimmy'ego Conwaya. 0:10:55:Nie mógł mieć wtedy więcej niż 28 czy 29|lat, ale już był legendš. 0:11:00:Wystarczyło, że pojawił się w drzwiach|i wszyscy dostawali szału. 0:11:05:Za samo otwarcie drzwi|dawał portierowi 100 dolarów. 0:11:07:Rozdawał setki|przyjmujšcym zakłady i krupierom. 0:11:11:Barman dostawał setkę za to,|że lód był zimny. 0:11:14:Przyszedł Irlandczyk po wasze|makaroniarskie pienišdze. 0:11:20:Napijesz się?|Whisky z lemoniadš. 0:11:30:Poznaj Henry'ego. 0:11:32:Jak się masz? 0:11:35:Dziękuję.|Dopilnuj, żebymy mieli co pić. 0:11:38:Jimmy należał do najgroniejszych|facetów w miecie. 0:11:41:Pierwszy raz wsadzili go, kiedy miał 11 lat,|zabijał, kiedy miał 16. 0:11:45:Zabijanie nie było dla niego problemem.|To był interes. 0:11:49:Ale to, co naprawdę kochał robić, to krać. 0:11:53:Naprawdę to lubił. 0:11:56:Jimmy to był taki facet, który w kinie|trzymał stronę czarnych charakterów. 0:12:00:Dawaj portfel. 0:12:05:Może domylasz się, kim my jestemy,|ale my wiemy, kim ty jeste. 0:12:08:Był najlepszy w przejmowaniu|transportów alkoholu, papierosów, brzytew,|krewetek i homarów. 0:12:14:Krewetki i homary były najlepsze.|Szybko schodziły. 0:12:17:Najczęciej to była łatwizna.|Oddawali bez problemu. 0:12:20:Nazywano go Jimmy Dżentelmen.|Pomóż pani. 0:12:23:Kierowcy go uwielbiali. Dawali mu cynk 0:12:26:o co lepszych dostawach.|Oczywicie, każdy dostawał działkę. 0:12:29:Dziękuję. Wrócę po resztę. 0:12:35:Henry, chod tutaj. 0:12:38:Poznaj Tommy'ego.|Będziecie pracować razem.|Pomóż mu. Dalej. 0:12:44:Jimmy, masz co dobrego? 0:12:46:A kiedy gliny napuciły na niego całš|armię ludzi, co zrobił? 0:12:51:Wszedł z nimi w spółkę. 0:12:53:Zaskarżyłbym cię, ale nikt nie zareaguje. 0:12:56:Co dla pana?|Dwa kartony Lucky Strike'ów. 0:12:59:Proszę, Henry.|Dziękuję. 0:13:02:Co potrzebujesz?|Jednš Pall Malli. 0:13:04:Co robisz? 0:13:06:W porzšdku.|Kto tak mówi? Twoja matka? 0:13:08:Ile potrzebujecie?|Skšd bierzesz papierosy?|Zabieramy go. 0:13:12:W porzšdku.|Nie jest w porzšdku! 0:13:14:Nie rozumiecie.|To ty nie rozumiesz. Sklep jest zamknięty. 0:13:22:Zgarnęli Henry'ego.|Gdzie? 0:13:24:Koło fabryki. 0:13:26:Henry Hill. Pozew publiczny|przeciwko Henry'emu Hillowi. 0:13:30:Numer sprawy: 704162. 0:13:34:Tak, wysoki sšdzie. To ja. 0:13:38:Po prostu stań tutaj. Stój. 0:13:47:Zaczynamy. 0:13:52:Gratulacje. 0:13:54:Prezent z okazji uzyskania dyplomu. 0:13:56:Dlaczego? Złapali mnie.|Zdarza się, ale dobrze się zachowałe. 0:13:59:Nic im nie powiedziałe.|Mylałem, że będziesz wciekły. 0:14:02:Nie jestem wciekły.|Jestem z ciebie dumny. 0:14:04:Zachowałe się jak mężczyzna 0:14:06:i nauczyłe się dwóch|najważniejszych rzeczy w życiu. 0:14:10:Spójrz na mnie.|Nigdy nie donos...
bocja69